‘Gdy słońce świeci na Gromnicę, to przyjdą mrozy i śnieżyce; gdy w Gromnicę z dachów ciecze,
zima jeszcze się przewlecze’.
U nas jak na razie ‚ciecze’, więc na mrozy i śnieżyce w ten weekend chyba nie możemy liczyć (dziś i jutro mają nas nawiedzić kolejne ‚marne’ opady śniegu, nie sądzę jednak, że ponownie będzie jeszcze biało w mieście…).
Dzisiaj, w dzień Matki Boskiej Gromnicznej (i Ofiarowania Pańskiego) jak co roku będziemy smażyć tu naleśniki; będą namiastką skrywającego się za chmurami słońca, tym bardziej iż według tradycji symbolizować miały one właśnie wydłużające się dni i rychły powrót wiosny. Może i Wy przyłączycie się zatem do naleśnikowego święta? :)
Zainteresowanym przypominam zeszłoroczny naleśnikowy wpis (tegoroczne będą u nas dziś dopiero wieczorem…) z przepisami na naleśniki w wersji pomarańczowej, kasztanowej i kokosowej. A smażąc je, nie zapomnijcie o dawnej tradycji, według której należy w lewej dłoni trzymać monetę, a prawą ręką podrzucić pierwszy smażony naleśnik tak, by ponownie spadł on na patelnię, co zapewni nam szczęście i dostatek na cały rok :)‚
Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam miłego weekendu!
Dziś wielka prośba do Was i apel. Prośba o pomoc dla małej Amelki, o której być może już czytaliście / słyszeliście. Liczy się tutaj naprawdę każda złotówka, każdy grosz. Poniżej wklejam list Mamy Amelki i proszę Was wszystkich o dalsze rozesłanie wiadomości. Dziękuję Wam w imieniu Rodziców Amelki (których znałam mieszkając w Polsce…).
Dzień dobry,
Jestem mamą 3 letniej Amelki z Katowic chorej na ARTROGRYPOZĘ – chorobę mięśni i stawów , objawiającą się zniekształceniami stóp, kolan i bioder oraz osłabieniem siły mięśni nóg. Córka leczona jest od pierwszych dni życia, przeszła TRZY operacje w niemieckiej klinice w Aschau specjalizującej się w leczeniu tej choroby. W gipsach na nogi była przez rok.
Leczenie nie jest refundowane przez NFZ, a jego koszty są ogromne…
Stała opieka nad córką uniemożliwia mi podjęcie pracy, mąż pracuje w branży budowlanej, jego zarobki nie pozwalają nam na pokrycie kosztownej rehabilitacji, wymiany ortez na nogi oraz kontroli w niemieckiej klinice.
Efekty leczenia są bardzo zadowalające. Córka chodzi już w ortezach – szynach na nóżki. Bez ortez miesiąc temu zaczęła chodzić, teraz tym bardziej bardzo ważna jest stała, systematyczna rehabilitacja. Państwowo przysługuje nam tylko godzina ćwiczeń, Amelia wymaga codziennej rehabilitacji, koszt 1h to kwota 100 złotych (miesięcznie 2000 złotych). Sami nie jesteśmy w stanie kontynuować leczenia córki, dlatego bardzo proszę o pomoc.
Jeżeli możecie Państwo wesprzeć finansowo leczenie Amelki, prosimy o dokonanie wpłaty na portalu SIEPOMAGA :
Wpłaty na konto Fundacji dla Amelki należy kierować na następujące dane :
FUNDACJA DZIECIOM „ZDĄŻYĆ Z POMOCĄ”
UL. ŁOMIAŃSKA 5
01-685 WARSZAWA
Bank Pekao S.A. I O/Warszawa Wpłaty zagraniczne:
kod SWIFT (BIC): PKOPPLPW
86 1240 1037 1787 0010 1740 2700 (darowizny w dolarach amerykańskich USD)
31 1240 1037 1978 0010 1651 3186 (darowizny w euro)
DLA: 11365 AMELII DARII KOWALCZYK
Jak pewnie zauważyliście, rzadko bywają tu na blogu grzyby. Bardzo rzadko. I wcale nie dlatego, że ich nie lubię (w przeciwieństwie do brukselki na ten przykład ;)), ale to mój organizm ich unika niestety. Czasami w kuchni pojawiają się pieczarki, ale to też ‘od wielkiego dzwonu’. No chyba, że ktoś je do domu przyniesie i wtedy trzeba niestety się nimi zająć… A najlepiej, gdy towarzyszą im inne sezonowe smakołyki :)
Mam przyjaciółkę, która stroni od gotowania, ale lubi jeść, dlatego wyjątkowo chętnie zaprasza do siebie tych, którzy lubią pichcić ;) Zawsze z żalem spoglądam na jej olbrzymią kuchnię, która służy przede wszystkim do przygotowywania kawy i herbaty (moja w porównaniu wydaje się być miniaturową dziuplą…).
Tym razem miała powstać zupa, do której można by było wykorzystać zakupione wcześniej brązowe pieczarki, a że w rękach miałam kilka dni wcześniej ostatni numer ‘Jamie Magazine’, to wybór padł na bardzo prostą zupę z selera z dodatkiem grzybów właśnie (u nas również w wersji selerowo-pasternakowej). Od siebie dodałam też podsmażone plasterki pieczarek (sos niestety po zmiksowaniu miał niezbyt ciekawy kolor, trzeba więc było znaleźć jakiś dodatkowy element dekoracyjny ;)).
Zupa z korzeniowych warzyw z grzybowym coulis
(oryginał – Jamie Oliver, styczeń/luty 2013)
na 5-6 porcji
spora garść suszonych borowików (ok. 15-20 g)
2-3 łyżki oliwy (w oryginale 1 łyżka + 25 g masła)
1-2 szalotki (w oryginale cebula)
1-2 ząbki czosnku (w oryginale 1 )
1 por (użyłam białej części, ok. 100-120 g)
1 korzeń selera (użyłam 300 g selera + 300 g pasternaku)
1 średniej wielkości ziemniak
kilka gałązek tymianku (listki)
ok. 1-1,2 litra bulionu / wody
15 g masła
300 g mieszanych grzybów (u mnie brązowe pieczarki)
ok. ¼ – ½ łyżeczki listków tymianku
50 g orzechów laskowych
sól, pieprz do smaku
Suszone grzyby zalać gorącą wodą i odstawić do namoczenia.
Szalotkę / cebulę i czosnek posiekać, por umyć, osuszyć i pokroić. Warzywa obrać i pokroić w kostkę jednakowej wielkości. Zeszklić szalotkę, czosnek i pora na rozgrzanym tłuszczu, następnie dodać tymianek i pokrojone warzywa i dusić / smażyć przez kilka minut; gdy warzywa zaczną lekko mięknąć – dodać bulion / wodę i zagotować. Po ok. 15-20 minutach (gdy warzywa będą już odpowiednio miękkie) zupę zmiksować i doprawić do smaku.
Oczyszczone grzyby pokroić w plasterki (kilka pozostawiłam do dekoracji). Roztopić masło i usmażyć grzyby z dodatkiem tymianku; gdy zaczną mięknąć – dodać namoczone borowiki i nieco wody z ich moczenia, doprawić do smaku i smażyć jeszcze chwilę, a następnie zmiksować dodając ewentualnie więcej wody z moczenia grzybów (musiałam dodać jej całkiem sporo). opcjonalnie – usmażyć osobno pozostawione do dekoracji plasterki grzybów
Orzechy zrumienić na suchej patelni i posiekać.
Podawać zupę z dodatkiem grzybowego coulis, orzechów i usmażonych plasterków grzybów, posypać ewentualnie listkami tymianku i skropić kilkoma kroplami oleju z orzechów laskowych (lub np. oliwą truflową).
Uwagi :
- grzyby najlepiej jest czyścić wilgotną ściereczką, unikając płukania pod wodą
- do smażenia grzybów dodałam również nieco tymianku oraz ząbek czosnku (natka pietruszki również świetnie się tutaj sprawdzi)
- niestety pieczarki po zmiksowaniu mają niezbyt ciekawy kolor, dlatego zdecydowanie bardziej polecam użycie wszelakich innych grzybów
- i wersja z użyciem samego selera i ta z dodatkiem pasternaku jest bardzo dobra (ta z pasternakiem jest nieco delikatniejsza w smaku)
- najczęściej dodaję całe gałązki tymianku do duszenia warzyw i dopiero tuż przed miksowaniem wyławiam je – listki same wtedy ‘odpadają’ podczas gotowania ‚
* * *
Dla przyjaciółki, która wybiera jedynie to, co jednogarnkowe powstała druga wersja zupy; przez zmiksowanie pieczarek z resztą składników ma nieco inny kolor od tej ppierwszej, ale na szczęście nie ujmuje jej to smaku ;) Nie mogłam się powstrzymać od małego dodatku i przygotowałam coś à la pietruszkowe pesto, z natką pietruszki, tymiankiem, odrobiną soku z cytryny i mielonymi orzechami laskowymi. Reszta praktycznie jak powyżej.
Zupa z warzyw korzeniowych i pieczarek
250 g brązowych pieczarek
2-3 łyżki oliwy
1-2 szalotki
2-3 ząbki czosnku
250 g selera + 250 g pasternaku
kilka gałązek tymianku (listki)
ok. 1 litr bulionu / wody
50 g orzechów laskowych
sól, pieprz do smaku opcjonalnie – natka pietruszki + listki tymianku, sok z cytryny, olej z orzechów laskowych, zmielone orzechy laskowe
Szalotkę / cebulę i czosnek posiekać, warzywa obrać i pokroić w kostkę jednakowej wielkości. Grzyby oczyścić i pokroić na mniejsze kawałki (pozostawiam 2-3 do dekoracji). Zeszklić szalotkę i czosnek na rozgrzanym tłuszczu, następnie dodać tymianek i pokrojone warzywa i dusić / smażyć przez kilka minut; gdy warzywa zaczną lekko mięknąć – dodać bulion / wodę i zagotować. Po ok. 15-20 minutach (gdy warzywa będą już odpowiednio miękkie) zupę zmiksować i doprawić do smaku.
Orzechy zrumienić na suchej patelni i posiekać.
Pozostawione do dekoracji pieczarki pokroić w plastry i usmażyć na rozgrzanym tłuszczu.
Dodatkowo można przygotować pietruszkowe pesto : natkę pietruszki + ewentualnie nieco listków tymianku bardzo dobno posiekać, a następnie wymieszać (ewentualnie utrzeć / zmiksować) z dodatkiem odrobiny soku z cytryny (do smaku), soli, pieprzu oraz zmielonych orzechów, dolewając tylko tyle oleju, by składniki się połączyły.
‚
Dzisiejszą zupę dedykuję Katasi, która prosiła mnie niedawno o dodatkowe przepisy na pasternakowe zupy, mam więc nadzieję, że i ta receptura spełni oczekiwane zadanie ;)
A miłośników pasternaku zapraszam również na kolejny wpis, choć tym razem nie będzie to miało nic wspólnego z zupą :)