Dynia pieczona

Dziś będzie ‘wytrawnie’, choć właściwie powinien być tort ze świeczką ;) Dokładnie dwa lata temu bowiem napisałam mój pierwszy post na tym blogu  :) I zupełnie nie zastanawiałam się wtedy nad tym, jakie będą ‘konsekwencje’ tegoż czynu ;) Przez te dwa lata poznałam wiele przesympatycznych osób (niektóre osobiście, a inne prawie że osobiście ;) ), dostałam wiele przemiłych maili, spędziłam sporo czasu na wirtualnych, acz jakże miłych rozmowach :) Tak, przyznaję że ten blogowy świat wciągnął mnie na dobre i bardzo ciesze się, że mogę go wraz z Wami dzielić :)

To tyle a propos wspominek, czas jednak przejść do konkretów ;)

Dziś będzie słów kilka o jednej z moich ulubionych przekąsek : o pieczonej dyni.

*

dyniapieczona
*

Zawsze gdy potrzeba mi jej do konkretnego dania, przezornie piekę podwójną ilość, choć i potrójną byłabym chyba w stanie skonsumować ;) Oczywiście nie każda dynia smakuje równie wybornie; moją faworytką jest (jak już kiedyś wspominałam…) dynia Hokkaido i wszelkie inne dynie o podobnym ‘suchym’ miąższu. Pieczenie potęguje ich smak i wydobywa orzechowo-kasztanowe aromaty. To prawdziwa uczta dla podniebienia! A jak ją przyrządzić? Nic prostszego : dynię kroimy na pół, wydrążamy, opcjonalnie obieramy ze skórki (choć dynię Hokkaido np. można konsumować ze skórką), a następnie kroimy na ok. 2 cm plastry, które umieszczamy na naoliwionej (lub wyłożonej papierem) blasze. W wersji podstawowej – każdy plaster smarujemy dobrą oliwą z oliwek i posypujemy odrobiną soli (fleur de sel np.). Tak przygotowaną dynię pieczemy w 200ºC do miękkości, aż lekko się ‘przyrumieni’ (ok. 20 minut). Możemy też przed pieczeniem posmarować plastry dyni oliwą wymieszaną z przyprawami jakie lubimy (np. curry, cumin, etc) i z odrobiną przeciśniętego przez praskę czosnku; otrzymamy wtedy nie tylko aromatyczną przekąskę, lecz również przepyszną bazę na zupy czy sałatki.
(Może pamiętacie też zeszłoroczny wpis Małgosi z użyciem tak przygotowanej dyni? Jeśli nie, to koniecznie zerknijcie ;) )

Dla mnie tak przygotowana dynia to pychota! Bardzo szybko znika z talerzy, przegryzana tak ‘ot’, mimochodem ;) Nie może więc w tym tygodniu zabraknąć przepisów z jej udziałem :)

*

saladecourge
*

Sałatka z dynią i rukolą, ze słodko-kwaśnym vinaigrette

porcja dla 4 osób

500 g dyni (waga po obraniu)*
4 łyżki orzechów włoskich
100-120 g rukoli
ok. 50 g parmezanu
oliwa z oliwek
sól, pieprz

vinaigrette
1 cytryna (skórka + 2 łyżki soku)
2 łyżki oliwy z oliwek
1 łyżka oleju z pestek dyni
¾ łyżki octu balsamicznego
1 łyżka miodu
sól, pieprz

*najlepiej dyni o suchym miąższu, typu Hokkaido

Piekarnik rozgrzewamy do 200ºC.
Dynię oczyszczamy, kroimy w ok. 2 cm grubości plastry, układamy je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, smarujemy je oliwą, lekko solimy. Pieczemy do miękkości (ok. 20 min).
Składniki sosu starannie mieszamy, doprawiamy do smaku solą i pieprzem.
Orzechy rumienimy na suchej patelni.
Rukolę myjemy i osuszamy.
Upieczone plastry dyni kroimy na mniejsze kawałki.
Na talerzach układamy dużą garść rukoli, na niej dynię, polewamy przygotowanym sosem, posypujemy wiórkami parmezanu i pokruszonymi orzechami.

Ten przepis to tylko ‘baza’, którą można dowolnie modyfikować :
- zamiast parmezanu można użyć sera pecorino, ostrego sera cheddar czy ‘niebieskiego’;  sałatka świetnie smakuje też z serkiem kozim czy pokruszoną fetą
- orzechy włoskie można zastąpić orzeszkami piniowymi, pestkami dyni czy orzechami laskowymi
- do sałatki można również dodać np. kilka plasterków szynki parmeńskiej

Ważne jest, by sałatkę polać sosem dopiero tuż przed podaniem, rukola bowiem nie najlepiej znosi jego dłuższe towarzystwo i wygląda wtedy zdecydowanie mniej apetycznie ;)

* * *

Druga propozycja, to zupa (znacie mnie już trochę i wiecie, że zupy zabraknąć tu nie może ;) ). Muszę przyznać, że zupa z pieczonej dyni jest chyba naszym faworytem spośród wszystkich do tej pory przetestowanch zup. Uwielbiam wszelakie zupy-krem, z egzotyczną nutą na przykład, często na ostro (niestety nie na słodko i nie na mleku ;) ). Lubię łączyć ją z innymi warzywami, szukać nowych połączeń smakowych. A jednak… a jednak ta z pieczonej dyni jest naprawdę wyjątkowa. Jak z każdego pieczonego warzywa z resztą. Tak jak i w przypadku sałatki – tak i tutaj jest to w pewnym sensie przepis-baza, który można modyfikować do woli : inne przyprawy, zamiast pestek dyni – orzechy, czy też zupełnie inne dodatkowe składniki (świeża kolendra czy mleko kokosowe na przykład).

*

soupecourge2009
*

Zupa z pieczonej dyni

porcja dla 4 osób

ok. 700 g dyni (waga po obraniu)*
½ łyżeczki zmielonego kminu rzymskiego
½ łyżeczki curcumy
1 i ½ łyżeczki curry
2 łyżki oliwy z oliwek
2 ząbki czosnku
sól
ok. 500-600 ml wywaru warzywnego
śmietana
olej z pestek dyni
4 łyżki pestek z dyni

(przypraw można oczywiście dodać więcej, wedle upodobań)

Piekarnik ozgrzewamy do 200ºC.
Dynię oczyszczamy, kroimy w ok. 2 cm grubości plastry i układamy je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Przyprawy oraz przeciśnięty przez praskę czosnek mieszamy z oliwą, smarujemy każdy plaster dyni, lekko solimy. Pieczemy do miękkości (ok. 25 min).
Po upieczeniu, przekładamy kawałki dyni do blendera i miksujemy dolewając stopniowo wywaru, do otrzymania odpowiedniej konsystencji.
Pestki dyni prażymy na suchej patelni.
Każdą porcję zupy dekorujemy kleksem śmietany, olejem oraz uprażonymi pestkami.

* * *

Z takiej pieczonej dyni można też przygotować pyszny farsz, do ravioli np. : do 250 g upieczonego i roztartego miąższu dyni dodajemy 2 łyżki ricotty + 2 łyżki startego parmezanu, dobrze mieszamy do połączenia składników i doprawiamy do smaku (pomysł podpatrzony u Annick Jeanmairet). Gotowe ravioli możemy podać np. polane masłem szałwiowym (pychotka!) lub skropione odrobiną dobrej oliwy z oliwek, np. truflowej (kolejna pychotka! :) ). A gdy czasu mało (lub gdy zapału na robienie ravioli brak ;) ), możemy tym oto farszem napełnić np. makaronowe muszle; jest równie smacznie, choć to oczywiście nie do końca to samo ;)

*

courgepatesfarcies22
*

Z podobnych przepisów polecam Wam również :

- pieczoną dynię z warzywnym vinaigrette

- dyniową zupę z Jamajki

- zupę dyniową ze słodkimi ziemniakami

- zupę dyniowo-topinamburową

- zimową zupę rozgrzewającą

*

Na koniec pragnę jeszcze dodać, że niektóre z przepisów, które pojawią się tutaj w tym tygodniu, zobaczyć można będzie również na łamach listopadowego wydania miesięcznika ‚Kuchnia’.

*

Pozdrawiam serdecznie!

I raz jeszcze dziękuję za ten kolejny, spędzony z Wami rok :)

*

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

75 odpowiedzi nt. „Dynia pieczona

  1. lo

    Kolejne cuda w Twoim wydaniu. Ciężko zdecydować się na jedno i chyba nie można. I ten dodatek oliwy truflowej do zupy. Uwielbiam to i czekam z niecierpliwościa na kolejne Twoje wspanoałości. A to linki do części moich festiwalowych dań.
    http://pistachio-lo.blogspot.com/2009/10/tajine-warzywne-z-dynia-batatami-i.html
    http://pistachio-lo.blogspot.com/2009/10/dynia-ricotta-szawia-piniravioli.html
    http://pistachio-lo.blogspot.com/2009/10/festiwal-dynii-i-pierwsze-danie.html

  2. Gosi@

    o rety!!ale poszalas dyniowo!! w pozytywnym tego slowa znaczeniu:) :) pysznosci same przyrzadzilas,a do tego tak cudne fotki,ze az prawie zapomnialam o okazji :) Gratulacje Beo i wielu jeszcze tak wspanialych wpisow!!!!
    Pozdrawiam cieplutko :)

  3. majka

    Potrafisz wyczarowac z dyni prawdziwe pysznosci :) Wszystko wyglada tak pieknie i apetycznie.

    Zycze Ci jeszcze wielu wspanialych lat blogowania, obfitych w przepisy i nowe doznania smakowe :) Pozdrawiam cieplutko :))

  4. leloop

    Beo,
    nie ukrywam, ze dzieki Twojemu blogowi „odkrylam” zalety dyniowatych :) co mnie cieszy zwlaszcza dlatego, ze jakos mi „wychodza” w ogrodzie i mam spora kolekcje tego roku (o czym doskonale wiesz ;) ). wlasnie niedawno przepraktykowalam po raz pierwszy pieczona dynie i okazalo sie, ze to jest to :). jak juz Ci meldowalam, jednym z dan z pieczonej dyni byly kopytka, a wlasciwie kluski kladzione w moim wykonaniu, no bo kto by sie tam bawil w stolnice i takie tam ;) odmazane na drugi dzien byly rewelacyjne :)
    Beo zycze Tobie i Twemu blogowi 100 lat i duzo zdrowia :)

  5. Majana

    Dzien doberek Beatko :)
    Na początku pragnę złożyć Ci zyczenia z okazji rocznicy blogowej – zycze wytrwałości w pisaniu i wielu wspaniałych pomysłów! Wygląda na to Beo , że nasze blogi powstały prawie w tym samym czasie :)))
    Twoj blog jest wspaniały i uwielbiam do Ciebie zagladać :))

    A dziś widze tutaj wspaniałe jedzonko – zupka z dyni , sałatka – mniam ! Na pewno by mi smakowały. Uwielbiam od zeszłego roku dynię i baaardzo chętnie z nią teraz eksperymentuję :)
    A to dzięki Tobie i Twojemu festiwalowi :)
    Pozdrawiam cieplutko :***
    Majana

  6. Małgoś.dz

    Beatko, przede wszystkim to ja Ci sto lat chciałam uroczyście odśpiewać. :) A nawet dwieście, gdyby tylko się dało. :** Zaglądanie do Ciebie to czysta przyjemność. Zawsze pięknie, zawsze smacznie i oryginalnie. :) Niech kolejny rok dla bloga będzie równie obfity w pyszne przepisy, za to już bez takich przykrych sytuacji – jakie miały miejsce w minionym. :**
    Co do dyniowych propozycji – wszystko świetne! I zupa mnie porywa, i sałatka, i na muszle też nie mogę się napatrzeć! Myślę ,że na samym patrzeniu nie pozostanę. :)
    Ps. Widzę na pięknych fotkach nowe kulinarne „gadżety”. :D

  7. Monika.L

    Jesteś niezawodna w swoim profesjonalizmie :)))
    Beatko – wszytskie naj, gratuluję, ciepło pzytulam i powiem Ci, że ja jako bardzo początkująca „blogowiczka” mam wielką przyjemność z odwiedzania i czytania Twoich stron…

    Twoje dania z dynią są bardzo piękne, wypracowane i szalenie apetyczne.
    Mam wrażenie, że spróbuję wszystkich.
    Pozdrawiam
    M.

  8. gossweetart

    Niezwykle apetycznie to wszystko wygląda Beo:)
    Życzę Ci kolejnych lat blogowania z tak smakowitymi przepisami jak dotychczas. I z tak pięknymi zdjęciami;)))

    Pozdrawiam,
    Goś ;)

  9. kabamaiga

    Bea gratulacje z okazji kolejnego roku. A przepisy cudowne. Nawet byłam dzisiaj na targu, żeby kupic dynię, ale niestety nie było :( A szkoda bo taka sałatkę to zjadłabym z przyjemnością

  10. fellunia

    Moje gratulacje, Beo, życzę Ci stu lat blogowania!

    Twoje dyniowe przysmaki wyglądają tak, że oczu nie można oderwać. Tym bardziej, że dziś tak ponuro i deszczowo a z Twoich zdjęć uśmiecha się do mnie cieplutka, słoneczna, pomarańczowa dynia. Zastanawiam się właśnie, skąd zdobyć dynię Hokkaido, niesamowicie intryguje mnie ten orzechowy smak.

    Pozdrawiam :)

  11. Mirabelka

    Świetne przepisy :) ja dopiero w tym roku odkryłam jak pyszna jest pieczona dynia, robiąc z niej puree na gnocchi i ciasto :) też nie mogłam się opanować, by nie podjadać, zwłaszcza taką w kawałku z cukrem. Nie mam wprawdzie dyni hokkaido, ale dostałam inną, dużą, płaską o czerwonej skórce, nie wiem co to za gatunek ale jest bardzo smaczna i słodkawa :)
    I – sto lat dla bloga :) ja też doskonale wiem jak blogowanie wciąga – bo bloguję już od 16 roku życia czyli 6 lat… kawałek czasu, nie? Oczywiście mój mirabelkowy blog ma dopiero miesiąc, ale ten prowadzony od dawien dawna – jest po prostu pamiętnikiem z przemyśleniami :)

  12. aga-aa

    a ożesz Ty wyprzedziłaś mnie z tymi muszlami nadziewanymi dynią! o Ty nie dobra! za karę poproszę wszystkie trzy dania po dwie porcje, bo tak jak Ty kocham pieczoną dynię :)

  13. atina

    Beo wszystkiego najlepszego z okazji tak wspaniałej rocznicy !!!!!!Mam nadzieję, że będziesz blogowała jeszcze długie lata – tego Ci życzę:*** Jednym słowem 100 lat!!!!

    A przygotowane przez Ciebie dania są powalające. pysznie zaprezentowane! Cudowne zdjęcia! Pozdrawiam:)

  14. cyrylla

    Serdeczności z okazji rocznicy blogowania :-)
    Bea udało Ci sie stworzyć b. piękne i ciepłe miejsce w sieci.A Twoim wielkim atutem zaletą jest to że odpowiadasz wszystkim: starym i nowym czytelnikom.Tak że każdy czuje się prawdziwie Twoim gościem :-)
    Dzięki Twojemu blogowi na nowo zaczęłam gotować i znaduję w tym przyjemność !
    Zupa z dyni-palce lizać :D
    Pozdrawiam serdecznie

  15. Bea Autor wpisu

    Kochani, tyle tu miłych słów, że zamiast każdemu z osobna, to pozwolę sobie podziękować Wam wszystkim jednocześnie :) Serdecznie dziękuję za wszystkie ciepłe słowa i życzenia! Ten blog jest dla Was, z myślą o Was piszę i z myślą o Was umieszczam nowe przepisy, więc to ja dziękuję Wam za odwiedziny i wszystkie przemiłe komentarze :)
    I wiem, że się powtarzam, ale miło mi też, że dyniujecie razem ze mną ;) I że niektórych z Was ‘zaraziłam’ miłością do dyni ;)
    Cieszę się, że zdjęcia Wam się podobają; coraz trudniej mi teraz o dobre światło, ale nie narzekam, wszak każda pora roku ma swoje dobre strony ;)
    A skoro przepisy Wam się podobają, to częstujcie się proszę! :)

    *

    Lo, dziękuje za linki!

    Felu, jesli masz ‘kawałek ziemi’ to chętnie prześlę Ci nasionka!

    Lula Lu, nic nie szkodzi :) Chętnie poczytam o Twojej :)

    Mirabelko, to faktycznie kawał czasu :)

    Aga, też nic nie szkodzi! Czekam na Twoje :)

    Cyryllo, to niesamowicie miłe co piszesz… Nie sądziłam, że komuś może powrócić ochota na gotowanie dzięki Mojej Kuchni :) Więc tym bardziej mi ciepło na serduchu…
    To, że odpowiadam wszystkim, to dla mnie normalne; wszak to jak rozmowa ze stojącymi obok ludźmi : im możemy też odpowiedzieć skinieniem głowy czy uśmiechem, a w wirtualnym świecie tylko słowo pisane na tę ‘rozmowę’ nam pozwala. Cenię sobie wszystkie Wasze słowa i komentarze i dlatego przez szacunek dla czytelników staram się – w miarę możliwości czasowych ;) – odpowiadać.

    Margot, tak – zaczynałam właśnie od dyniowego wpisu :))

    Oczko, dziękuję! Częstuj się ;)

  16. karolka

    Bea pragne na poczatku zlozyc Ci zyczenia 100 lat dla Ciebie i Twojego wspanialego bloga. Zawsze zagladam do Ciebie z wielka przyjemnoscia i zawsze znajduje jakis wspanialy wpis. Mam nadzieje, ze tak bedzie przez kolejne lata.

    A co do Festiwalu dyni to wiedzialam, ze przyszykujesz na ta okazje cos wyjatkowego i pysznego. Jak zwykle nie zawiodlam sie :) Do tego takie apetyczne fotki.

    pozdrawiam Cie goraco

  17. zaytoon

    Wszystkie blogi, które przeglądam, kuszą mnie aromatem dyni. A ja nigdzie znaleźć dyni nie mogę! A racze powinnam powiedzieć – nie mam czasu szukać. Do zabawy raczej nie zdążę się dołączyć – a raczej zdążę coś upichcić, ale z braku komputera niestety na blogu się nie pojawi. Ale problem, to będę mieć nie lada z wyborem najodpowiedniejszego przepisu!
    Pozdrawiam i dziękuję za smakowite propozycje! ;)

  18. karoLina

    No to wypada wznieść toast zupą dyniową za kolejne lata Twojego bloga :)

    A pieczonej dyni zdecydowanie mówię tak, chociaż ja zrobiłam ją (jak zwykle, z braku cierpliwości, bo mój piekarnik nagrzewa się naprawdę długo) na patelni grillowej, trochę jak sądziłam przesadzając z ilością, ale okazało się, że ilości raczej niedoszacowałam i z trudem uratowałam chociaż trochę do risotta, do którego dynia miała początkowo być przeznaczona.

  19. wiewiórka

    Wszystkiego najlepszego z okazji drugich urodzin bloga :))))

    Twoje zdjęcia i kolory na nich sa zniewalające. Jak na nie patrzę to mam ochotę zerwać się już, natychmiast, biec i kupić dynię. Taka piękna, ciemnopomarańczową, jak słońce o zachodzie :)

    pozdrawiam serdecznie :)))

  20. Bea Autor wpisu

    Karolko, dziękuję pięknie!

    An, bardzo mi się Twój przepis podoba, będzie i u nas w tym tygodniu :)

    Witaj Zaytoon :) I wiesz – co się odwlecze… ;) Mam więc nadzieję, że podyniujesz sobie kiedyś później ewentualnie ;)

    Lula, dzięki! Już ‘biegnę’ ;)

    KaroLino, na patelni to też dobry pomysł :) I widzę, że masz ten sam ‘problem’ co ja z ilością ;)

    Dziękuję Wiewiórko! A dynię kup koniecznie, od razu się ‚cieplej’ robi w domu ;)

    Pozdrawiam serdecznie !

  21. ewelajna

    Wróciłam po trzech dniach udanych szkoleń, zaglądam na mój ulubiony blog, a tu WRESZCIE dynia…! Wyczekana dynia u Bei… I do tego „Kuchnia”…
    Też wolę dynię… dyniową, a nie na słodko. Mam jeden przepis – taki cebulowo-tymiankowy i robię ja bardzo często, ale i tak najlepszą jadłam gdzieś w Austrii (Tyrol). Szukam jej smaku… Może Twój przepis będzie tym właśnie… Już mam ochotę robić, choć jest tak późno… Zrobię jednak, zrobię, bo dwie dynie(po prostu dynie…) w oczekiwaniu i ja w oczekiwaniu…
    Sałatkę też – na pewno zrobię:):):)
    Bea, zdjęcia prześliczne, takie słoneczne i radosne, jak… zawsze u Ciebie, ale te właśnie WYCZEKANE… są wyjątkowe:)
    Dyni Hokkaido niestety(:(:() nie znam… Choć już „słyszę” ten jej suchy miąższ, o którym piszesz… Te pestki – nasionka… Bardzo bym chciała… Jest jakaś szansa…???
    Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie:)

  22. Beata

    Bea zacznę od gratulacji z okazji 2 urodzin bloga!! Sto lat!
    Dzięki tobie dynia pojawiła się w mojej kuchni Wcześniej w ogóle jej nie kupowalam, no chyba że dla dzieci w charakterze lampionu na Halloween a u Ciebie tyle pyszności! Tylko, że u nas trudno kupić takie super dynie z grubym miąższem

  23. Sarenka

    Bea piękne te dyniowe przepisy!
    U mnie zupa dość podobna, a ravioli próbowałam zrobić i coś dwa razy pod rząd nie chciało wyjść. Farsz podobny tylko z pecorino zamiast parmezanu i ricotty i z czerwoną cebulą, do tego sos truflowy. Pycha, ale do zdjęć się nie nadawało. Może spróbuje jeszcze raz:) pozdrawiam

  24. Niedzielka

    Beo, wszystkiego najlepszego!!! Dziękuję, że jesteś :***

    Ja coś tam dyniowego próbuję, ale pogoda taka, że ze zdjęciami kiepsko… jednak jakieś się w miarę udały i efekty tutaj :)

    http://zlotapszczola.blogspot.com/2009/10/festiwal-dyni-09-dyniowe-burgery.html

    A to zdjęcie z muszelkami mnie powaliło normalnie!!!

    Jeszcze chciałam napisać, że miesięcznik „Kuchnia” to była moja wyrocznia, zanim nie poznałam kulinarnych blogów, np Twojego :DDD

  25. ewelajna

    No, właśnie… Bea, ale gapa ze mnie…
    Przecież, że Cię lubię i Twój blog lubię i wszystkiego najpiękniejszego z z Okazji Tego Świętowania życzę i jeszcze zdrowia… Dużo zdrowia. Ściskam mocno:):):)

  26. Bea Autor wpisu

    Lo, cieszę się niezmiernie, że Cię ‘zaraziłam’ :) I dziękuję za linki.

    Ewelajno, domyślam się, że ta dynia w Tyrolu była przepyszna! Mam nadzieję, że i moja choć trochę Ci posmakuje ;) Ja na słodko dynię też lubię, ale w ciastach czy deserach, nie w zupie ;) Dyniowej zupy na słodko nie tknę…
    Czekam teraz również na Twoje propozycje! Uwielbiam patrzeć na to, co inni pichcą :)
    A co do dyni Hokkaido, to jeśli masz ogródek, to mogę Ci przesłać nasionka ;)
    PS. żadna gapa, dziękuję Ci! :*

    Beato, dziękuję! I miło mi, że dynia zagościła i w Waszej kuchni :) Mam nadzieję, że i w PL co roku wybór odmian będzie coraz większy…

    Sarenko, ja nie mam cierpliwości do ravioli, więc często farsz ‘kończy’ w makaronowych muszlach ;) A ten Twój sos truflowy będzie mi się teraz śnił po nocach… ;)

    Niedzielko, cieszę się, że burgery smakowały :) Co do pogody ‘zdjęciowej’, to i u mnie jest coraz gorzej, choć jeszcze się nie skarżę, gdyż za miesiąc-dwa będzie jeszcze gorzej ;)
    Dziękuję Ci bardzo za przemiłe słowa :***

    Lula Lu, dzięki za linka! A zdjęcia są całkiem dobre :)

    Aga, dyniujemy całą zimę! Festiwal jest tylko na zachętę ;))
    PS. Dzięki :*

    Cremebrule, częstuj się proszę ;)

    Dziękuję wszystkim za wizytę ! I pozdrawiam serdecznie :)

  27. Ewelosa

    Beo mnie najbardziej zaczarowały te muszle makaronowe pięknie wyglądają i jak tylko takie gdzieś w jakimś sklepie znjadę to to jest danie number one do zrobienia – mam puree z dyni zamrożone ale kupię świeżą dynię i zrobię.
    Sałatka tez do mnie bardzo ale to bardzo przemawia.

    A teraz pora na życzenia – to piekne uczucie gdy ludzie dzięki Twoim przepisom, pasji i magicznemu słowu zaczynają piec, gotowac i odkrywaś swoje możliwości ukryte gdzieś na dnie. Jesteś osobą która zaraża kucharzeniem i ja Tobie tego właśnie życzę by to sprawiało by takich pasjonatów było coraz więcej.

    I bardzo doceniam to, że w miarę możliwości widzisz każdego i nie segregujesz ludzi. Odpisujesz tak jakbyś prowadziła konwersację z grupą osób – jak sama zresztą to napisałaś.
    Twój blog jest jednym z pierwszych na jaki zaglądam gdy tylko załącze komputer.

    przesyłam moc uścisków i pozdrowień

  28. qd

    Dorzucę dynię pieczoną podaną w klimatach Indii, ale wymyśloną w mojej kuchni w deszczowym Szczecinie.
    Upieczona dynia okrojona w kostkę, podduszona i zagrzana w lyżce ghee. Do tego dwie duże łyżki zimnego jogurtu, asafetyda i sol i pieprz do smaku. Nie zdążyłam zrobić zdjęcia :(

    Stolat, stolat urodzinowe!
    qd

  29. atina

    Beatko kupiłam sobie Kuchnię i musze powiedzieć, że Twije zdjęcia zarówno sałatki jak i zupy są dużo smaczniejsze niż te w gazecie. Szkoda, że twoich zdjęć nie wzieli, byłoby dużo lepiej :) Pozdrawiam i gratuluję publikacji:)

  30. wiewiórka

    Beo, muszę Cię uściskać! :D Chociażby wirtualnie!
    Pieczona dynia jest PYSZNA!!! Nareszcie trafiłam na taki sposób przyrządzenia dyni, który zachwycił mnie kompletnie. Mimo, że dynia jaką dostałam na targu była odmiany „dynia z pola” ;) okazała się pyszna po upieczeniu. Posypałam ją solą i odrobiną gałki muszkatałowej.
    Zupa-krem ziemniaczana po dodaniu dyni ociepliła swój kolor i uzyskała nutkę słodyczy.
    Jestem zachwycona :)

    Dziękuję stokrotnie :):) :)

  31. Bea Autor wpisu

    Ente, cieszę się, że smakowało :)

    Ewelosa, jest mi niezmiernie miło gdy czytam takie słowa i naprawdę ciepło mi się robi na serduchu :* Miło się pisze dla tych, którzy lubią tu zaglądać ;)
    I mam nadzieję, że puree i faszerowane muszle Ci posmakują ;)

    Korniku, dziękuję!

    Qd, sałatka brzmi pysznie! Chyba też ją popełnię ;)

    Atino, cieszę się, że moje fotki Ci się podobają ;) A ja czekam aż ten listopadowy numer dotrze do mnie zza Alp ;)

    Wiewiórko, to cudnie, że pieczona dynia podbiła i Twoje serce :) U nas w tym tygodniu jest praktycznie codziennie ;)

    *

    Pozdrawiam serdecznie!

  32. buruuberii

    Bea, no prosze widze prawie kazda z nas ma swoja ulubiona pieczona dynie, ale powiem szczerze ze doskonale tej salatce pasuje. A pierwsze zdjecie jest sliczne – cudowny pomarancz!
    Sciskam mocno :-)
    PS. do poprzedniego wpisu, zapomnialam dodac ze likier w kuchni to swietna sprawa, Grand Marnier to przeciez klasyka, zeby nie powiedziec klasa :-) doskonale brzmi i w ciescie i w musie ktore wspomnials.

  33. Ania

    Śliczne są te muszle! Nadzienie wkłada się do już ugotowanych i zapieka czy podaje od razu?
    Pozdrawiam!

  34. Bea Autor wpisu

    Aniu, nie wiem jak to sie stalo, ze zapomnialam odpowiedziec :(((
    Bardzo przepraszam…

    Farsz wkladam do juz ugotowanych muszli; zapiekanie niestety bardzo muszle wysusza, wiec tak ‚na sucho’ nie do konca zdaje to egzamin (choc oczywiscie mozna je wstawic na chwilke do piekarnika by je lekko podgrzac, ewentualnie zapiec z dodatkiem jakiegos sosu).

    Pozdrawiam!

  35. Ania

    Bardzo dziękuję za odpowiedź! Mam jeszcze trochę zamrożonej dyni więc już wiem do czego ją użyję :)
    A przy okazji chciałam bardzo Pani podziękować za rozbudzenie we mnie miłości do tego nieznanego dotąd warzywa. Zrobiłam już dyniową zapiekankę z niebieskim serem pleśniowym i wyszła pyszna!

  36. Bea Autor wpisu

    Ufff… ciesze sie, ze info jeszcze sie przyda ;) Ja niestety wyczerpalam juz moje dyniowe zapasy na ten sezon, musze wiec uzbroic sie w cierpliwosc az do jesieni.
    I ciesze sie niezmiernie, ze moja milosc do dyni jest zarazliwa ;))

    PS. Czy moge prosic, by mi nie ‚paniowac’ ? W przeciwnym razie staro zyczynam sie czuc… ;))

    Pozdrawiam serdecznie!

  37. sylwia

    hej Beatko zaraz zabieram sie za zupe wedlug twojego przepisu, szukalam, czytalam i twoj przepis wydaje mi sie najlepszy gratuluje swietnego bloga pozdrawiam i wszystkiego dobrego zycze napisze pozniej jak mi wyszlo

  38. Agnieszka

    Faktycznie świetny sposób wykorzystania dyni:). Upiekłam tak, jak napisałaś. Smak pieczonej dyni zainspirował moich domowników do stworzenia kolejnych propozycji… szkoda, że nie załapałam się na festiwal dyni:), może w przyszłym roku:)

    1. Bea Autor wpisu

      Agnieszko, w takim razie juz teraz zapraszam na przyszly rok :)
      I ciesze sie, ze pomysl na pieczona dynie sie przydal :)

      Pozdrawiam!

  39. Pingback: Pierwsze dynie i ‘rozjazdów’ cd. ;) « Bea w Kuchni

  40. Pingback: Pieczona dynia, raz jeszcze :) « Bea w Kuchni

  41. Marek

    Trafiłem na Twój blog przypadkowo podczas poszukiwania przepisu na jakiekolwiek danie z dyni po tym jak zostało mi ich kilka po halloween. Zrobiłem sałatkę z dynią i rukolą i zupę z pieczonej dyni według Twojego przepisu i okazały się pyszne! Do tej pory nie wiedziałem jak smakuje dynia, a od teraz jest to jedno z moich ulubionych dań ! Smakowało mi i znajomym dla których gotowałem :) Po za tym świetny blog i profesjonalnie wykonane zdjęcia :) Blog dodany do ulubionych !

    1. Bea Autor wpisu

      Witaj Marku! Milo mi, ze tutaj trafiles i ze dynia i Tobie posmakowala :) Ja nie wiem juz, jak moglam wczesniej zyc bez dyni w kuchni ;)
      Jesli nadal masz jakies dynie do wykorzystania, to polecam Ci podsumowanie tegorocznego Festiwalu Dyni, mozne znajdziesz jeszcze cos ciekawego dla siebie? http://www.beawkuchni.com/2011/11/festiwal-dyni-podsum2011.html

      Pozdrawiam serdecznie i zapraszam ponownie, nie tylko po dyniowe przepisy ;)

  42. Pingback: Dynia pieczona | Lukrecjusz w kuchni

  43. Pingback: Chabrowe Pole - miejsca z duszą, ludzie z pasją...

  44. Pingback: Dlaczego kocham dynie? « Bea w Kuchni

  45. Pingback: Pieczona dynia i grzanki « Bea w Kuchni

  46. Pingback: Puree z dyni i szybkie małe co nieco | Bea w Kuchni

  47. Pingback: Focaccia dyniowa | Bea w Kuchni

  48. Pingback: Królik, żółw i dynia | kot-wspanialy

Możliwość komentowania jest wyłączona.