Archiwa kategorii: desery

‘Zupa’ czereśniowa z czerwonym winem (czyli deser dla dorosłych)

cerises_soupe2
Kocham lato. I czereśnie. I czerwcowe słońce, choć w tym roku nie było dla nas może aż tak łaskawe jak powinno. Dlatego właśnie gdy temperatury nas nie rozpieszczają (tak jak w poprzedni weekend), zamiast kolejnego koktajlu czy smoothie owocowego można przygotować taką oto ‘zupę’ czereśniową, naprzykład na bazie czerwonego wina.
Po raz pierwszy jadłam ją daaawno temu we Francji, ale dopiero kilka lat temu odtworzyłam ją w domu. Jest mniej słodka od tej oryginalnej, ale dla mnie i tak jest to już maksymalny poziom słodyczy (to niesamowite, jak szybko można się odzwyczaić od cukru…), warto więc dostosować ilość miodu czy cukru do Waszych osobistych preferencji.
Jeśli nie borykacie się z żadną alergią, to polecam Wam serwować tę ‘zupę’ np. z dodatkiem gałki lodów np. waniliowych lub pistacjowych (choć i waniliowa panna cotta świetnie tutaj pasuje), to przysłowiowe niebo w gębie! ;)

cerises_soupe1
Deserowa ‘zupa’ czereśniowa z czerwonym winem

500 g czereśni (waga po wydrylowaniu)
500 ml czerwonego wina (wytrawnego)
ok. 120 g miodu (więcej, jeśli wolicie słodsze smaki)
1 laska cynamonu
1 laska wanilii, przepołowiona (lub 1 ziarenko tonki)
1 kapsułka kardamonu
3-5 ziaren ziela angielskiego (można pominąć)
skórka z 1 pomarańczy (+ do dekoracji)
ok. 50 g płatków migdałowych (lub posiekane pistacje)

Czereśnie umyć, osuszyć, wydrylować (pestki pozostawić).
Wino wraz z przyprawami i miodem oraz pestkami zagotować i gotować przez minimum kilkanaćcie minut na wolnym ogniu, aż wino lekko się zredukuje i zagęści. Następnie syrop przecedzić i umieścić w nim czereśnie i odstawić na min. 2-3 godziny (po wystygnięciu pozostawiamy preparację w chłodnym miejscu / w lodówce).
Płatki migdałowe delikatnie zrumienić na suchej patelni.
Podawać ‘zupę’ posypaną płatkami migdałowymi (lub pistacjami) oraz otartą skórką z pomarańczy. Idealnie smakuje również z dodatkiem gałki lodów, np. waniliowych, cynamonowych czy pistacjowych.

cerises_soupe3
Uwagi :
- jeśli wolimy, by czereśnie były mniej jędrne, a bardziej miękkie, to możemy je najpierw lekko podgotować w przecedzonym już winie przez kilka minut, i dopiero wtedy pozostawić do wystygnięcia

- dla dzieci możemy przygotować nieco podobną wersję, na bazie klasycznego syropu (bardziej lub mniej korzennego, w zależności od tego, co lubią Wasze dzieci)

- w minionym sezonie robiłam też podobną zupę czereśniową na winie, lecz z rozmarynem (z tego przepisu – klik), choć sos zagęszczany maizeną troszkę mniej do mnie przemówił (jednak mariaż czereśniowo-rozmarynowy godny jest polecenia!).
Miłośnikom tego typu deserów polecam również dwie wcześniejsze (klik), z białym winem i z białym porto.


Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego tygodnia!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Pieczone figi, winogrona i Limoncello

figi_winogrona1
Początek jesieni to nie tylko słoneczny kolor pomarańczowych, pękatych dyni, ale również purpura i fiolet dojrzałych śliwek, fig oraz słodkich, winogronowych kiści. Korzystamy więc teraz z sezonu (wszak trwa dosyć krótko) zjadając jak najwięcej owoców na surowo, część z nich przetwarzając, a z reszty – przygotowując owocowe ciasta i desery.
Miniony weekend upłynął nam pod znakiem fig i winogron właśnie : nareszcie przyszła pora na wypróbowanie przepisu autorstwa Katie Quinn Davies, który już od ponad roku czekał ‘w kolejce’. Figi i winogrona pieczone z dodatkiem miodu i Limoncello – to nie mogło nie smakować! Nie byłabym jednak sobą, gdybym czegoś nie zmieniła ;) dodałam więc tutaj otartą skórkę z pomarańczy, która idealnie do fig pasuje (a wszystko za sprawą tego figowego dżemuklik, który stał się u nas już prawie że kultowy ;)). W drugiej wersji poszłam jeszcze bardziej w stronę aromatu wspomnianego dżemu i zamiast cytrynowego Limoncello użyłam pomarańczowego Cointreau i dodałam też sporą szczyptę cynamonu do miodowej mikstury. Obydwie wersje serdecznie polecam.

oryginał – Katie Quinn Davies, Honey-roasted figs with limoncello creme fraiche

figi_dessert_double
Pieczone figi i winogrona z Limoncello

na 4 porcje
1 szklanka = 240 ml

8 fig, przekrojonych na pół
2 garści czerwonych winogron
1 łyżka miodu (u mnie z kwiatów pomarańczy)
1 łyżeczka cukru (użyłam jasnego trzcinowego)
100ml Limoncello* (lub np. Cointreau)
½ szklanki (ok. 40g) płatków migdałowych
1 szklanka (240g) crème fraîche (użyłam gęstego jogurtu owczego)
opcjonalnie : otarta skórka z pomarańczy

Piekarnik nagrzać do 180 – 200°C.
Blachę wyłożyć papierem do pieczenia. Ułożyć figi przekrojoną częścią do góry, kiści winogron podzielić na mniejsze części i ułożyć obok fig.
Wymieszać miód, cukier i 1/4 szlanki (60ml) Limoncello (dodając ewentualnie otartą skórkę z pomarańczy), polać owoce i piec je przez ok. 15-20 minut, aż będą miękkie i lekko skarmelizowane (radzę piec je bliżej górnej grzałki piekarnika).
Płatki migdałowe zrumienić na suchej patelni (lub w piekarniku).
Crème fraîche / jogurt wymieszać z pozostałymi 2 łyżkami limoncello.
Na każdy talerz nałożyć porcję crème fraîche / jogurtu, następnie nałożyć upieczone owoce, posypać płatkami migdałowymi i polać dodatkową porcją sosu z pieczenia owoców (lub miodem).

Uwagi :
-    jak pisałam wyżej – możemy też przygotować wersję pomarańczową deseru, zastępując Limoncello likierem pomarańczowym (np. Cointreau), dodając otartą skórkę z pomarańczy i np. sporą szczyptę cynamonu, który świetnie tutaj pasuje
-    w wersji pomarańczowo-cynamonowej możemy też dodać szczyptę cynamonu do crème fraîche / jogurtu
-    owoce możemy też upiec bezpośrednio w naczyniu do zapiekania, a sos, który wytworzy się podczas pieczenia zużyć do polania deseru (czy np. ciasta, o którym będzie już w następnym wpisie)

figi_winogr_pieczone2

Pozdrawiam serdecznie!

PS. A jeśli lubicie smak pieczonych winogron, to polecam Wam również tę oto toskańską schiacciatę – klik.

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Kokosowa panna cotta

panna_cotta_coco01
Do pewnych smaków podobno trzeba ‘dorosnąć’. Być może jest w tym trochę prawdy, potrzeba mi bowiem było czasu by przemóc się i zacząć przygotowywać desery typu panna cotta. Nie przepadam za konsystencją potraw z dodatkiem żelatyny, nigdy nie lubiłam galaretek, a z jedzonego u mamy  ciasta z zatopionymi w galaretce owocami zawsze najbardziej lubiłam biszkopt oraz mozolnie wydłubywane z galaretki same owoce ;)
Teraz, od czasu alergii, gdy niestety muszę latem zapomnieć np. o ukochanym tiramisu czy o tradycyjnych lodach, czasami sięgam właśnie po panna cottę, najczęściej na bazie mleka kokosowego. To zdecydowanie najszybszy i najprostszy deser tego typu, jaki można sobie wyobrazić : minuta gotowania + późniejsze stygnięcie i chłodzenie.
Używam tutaj najczęściej pozyskiwanego z wodorostów agaru, ale możecie oczywiście użyć żelatyny, dostosowując odpowiednio jej ilość do pozostałych składników. Różnica w użyciu między agarem a żelatyną polega na tym, iż agar rozpuszczamy w gorącym płynie – musimy koniecznie masę + agar  zagotować, w przeciwnym bowiem razie nie zgęstnieje ona (uwaga : agar jest mniej więcej 6-8 razy silniejszy od żelatyny, co oznacza, że zamiast 1 g agaru użyjemy ok. 6-8 g żelatyny).

panna_cotta_coco3
Preparacje z dodatkiem agaru mogą mieć nieco bardziej zwartą konsystencję niż te z użyciem żelatyny, dlatego zazwyczaj nie dodaję go zbyt dużo, szczególnie wtedy, jeśli deser przygotowywany jest dzień wcześniej (wg mnie jednak najlepszą konsystencję otrzymujemy w dniu przygotowania deseru). Przy okazji warto też dodać, iż agar-agar ułatwia trawienie i wspomaga wydalanie toksyn z organizmu; używa się go również jako środek wspomagający chudnięcie, czego ja akurat osobiście potwierdzić nie mogę, nigdy bowiem nie testowałam agaru pod tym kątem…
Dziś mam dla Was naszą ostatnią, weekendową wersję kokosowej panna cotty (choć właściwie żadna z niej ‘panna’, skoro tytułowej śmietany w niej brak ;)) w dwóch odsłonach : limonkowo-waniliowej z sosem malinowym (lub z mango) oraz w wersji malinowej z mango. Ta druga powstała trochę przez przypadek (‘resztkowo’ ;)), okazało się jednak, że połączenie malin i mango świetnie razem współgra. Polecam :)

panna_cotta_coco2
Kokosowa panna cotta

na 4 większe lub 5-6 mniejszych porcji

500 ml mleka kokosowego
ok. 75 g miodu (lub cukru czy innego środka słodzącego)
1 laska wanilii
otarta skórka z 2 cytryn + 2 limonek
½ łyżeczki agaru w proszku*
na sos :
ok. 300 g malin (można użyć mrożonych)
ok. 2 łyżki miodu / cukru
otarta skórka z ½ pomarańczy
+ kilka świeżych malin do dekoracji
lub :
mango
listki werbeny cytrynowej (lub otarta skórka z 1 limonki)
2-3 łyżki soku pomarańczowego

Mleko kokosowe przelać do rondelka. Laskę wanilii przekroić, wyskrobać nożem nasiona i dodać wraz z miodem i otartymi skórkami cytrusów do mleka. Wsypać agar-agar i mieszając zagotować preparację. Następnie gotować jeszcze przez ok. minutę (regularnie mieszając), zdjąć z ognia, mieszać jeszcze przez chwilę, po czym przelać do przygotowanych naczyń i wystudzić. Wstawić do lodówki, podawać schłodzone np. z sosem malinowym lub z pokrojonym mango.
Sos malinowy :
Maliny przełożyć do rondelka, dodać miód / cukier i otartą skórkę i gotować kilka minut, aż owoce się ‘rozpadną’. Następnie przetrzeć masę przez sito i wystudzić.
Mango pokroić w małą kostkę i wymieszać z posiekanymi listkami werbeny cytrynowej (lub z otartą skórką z limonki) oraz z odrobiną soku pomarańczowego; przykryć i odstawić w chłodne miejsce do maceracji.

panna_cotta_coco_framboise1
Kokosowo-malinowa panna cotta

na 4 większe lub 5-6 mniejszych porcji

400 ml mleka kokosowego
100 ml sosu malinowego (przygotowany jak wyżej)
ok. 50 g miodu (lub cukru czy innego środka słodzącego)
otarta skórka z 1 cytryny
½ łyżeczki agaru w proszku*

Mleko kokosowe przelać do rondelka. Dodać sos malinowy, miód / cukier i otartą skórkę z cytryny, wymieszać. Wsypać agar-agar i stale mieszając zagotować preparację. Następnie gotować jeszcze przez ok. minutę (regularnie mieszając), zdjąć z ognia, mieszać jeszcze przez chwilę, po czym przelać do przygotowanych naczyń i wystudzić. Wstawić do lodówki, podawać schłodzone np. z sosem malinowym i z pokrojonym mango (jak wyżej)

Uwagi :
- ilość agaru* należy dostosować do zaleceń producenta; w moim przypadku (agar bio firmy Morga) to ½ łyżeczki na 500 ml płynu

- ważne jest, by zacząć mieszać preparację zaraz po dodaniu agaru, by nie utworzyły się grudki i by konsystencja była jednolita (z tego powodu często zaleca się wymieszanie agaru z cukrem, by łatwiej równomiernie rozprowadzić go w płynie lub uprzednie rozpuszczenie go w niewielkiej ilości gorącej wody i dodanie już tak przygotowanego płynnego agaru

- panna cottę często przygotowuję w słoiczkach, łatwo bowiem można je wtedy zabrać w plener / na piknik czy jako deser do pracy

*    *    *

Zupełnie nie wiem jak to się stało, że minęły już dwa tygodnie od mojego ostatniego wpisu… Przyznaję, że czerwcowe słońce i upały nieco mnie rozleniwiły i trudno było mi się zmotywować, by zasiąść do pisania, wolne chwile bowiem zdecydowanie milej spędza się w plenerze czy nawet na tarasie, niż przed ekranem komputera (mea culpa…).
Na szczęście ;) wczoraj się rozpadało, potraktowałam to więc jako motywację do powrotu na blogową ścieżkę. Choć jeśli całe lato będzie tak słoneczne i gorące jak miniony czerwiec (jak to możliwe, że już się skończył?! :/ ), to bardzo możliwe, że blogowe wagary jeszcze mi się przytrafią (i mam nadzieję, że mi to wspaniałomyślnie wybaczycie… ;)).

Pozdrawiam serdecznie i miłego tygodnia życzę!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email