Archiwa kategorii: makaron

Wiosenny makaron i pesto z liści rzodkiewki

lilas2015
Już prawie maj. Kwitną już odurzające swoim zapachem bzy, stragany uginają się od nowalijek, a wiosenne barwy podziwiamy nie tylko za oknem, ale i na talerzach. A żeby nic się nie marnowało, to nie wyrzucamy listków rzodkiewki na ten przykład, tylko przygotowujemy z nich wiosenne pesto (dwa lata temu polecałam Wam taką oto wersję, z awokado – klik).

Tym razem spodobał mi się przepis z majowego numeru francuskiego miesięcznika ‘Saveurs’. I choć pesto jest tu dodatkiem do makaronu, za którym (jak może pamiętacie ;)) nie przepadam, to od czasu do czasu daję się skusić na małą jego porcję, tym bardziej jeśli ma tak optymistyczny, wiosenny kolor :)
W oryginale z pancettą (suszonym, surowym boczkiem), u mnie jednak tym razem w wersji bezmięsnej (choć boczek pojawi się tu już w następnym wpisie ;)). Danie to świetnie smakuje również na zimno, jako sałatka, może więc być pomysłem np. na piknik i majówkę (od siebie jak zwykle dodałam odrobinę cytryny, świetnie bowiem ‘podkręca’ i ożywia smak tego typu dań).

pates_pesto_radis01
Makaron i pesto z liści rzodkiewki
na 4 porcje

12 plastrów pancetty lub wędzonego boczku (można pominąć)
100 g groszku (u mnie mrożony)
1 duży pęczek rzodkiewki (najlepiej ekologicznej)
40 g pecorino (lub parmezanu)
60 g orzeszków piniowych (lub migdałów / nasion słonecznika)
ok. 6 łyżek oliwy
½ pęczka bazylii (część pozostawiamy do dekoracji)
1 ząbek czosnku
sól, pieprz
odrobina soku z cytryny + nieco otartej skórki
+ ok. 220 – 250 g makaronu (np. orecchiette)

Liście rzodkiewki odciąć, dokładnie umyć, odsączyć. Poszatkować je z grubsza i przełożyć do blendera / miksera dodając ser, połowę orzeszków piniowych, listki bazylii, ząbek czosnku (pozbawiony kiełka) oraz oliwę i zmiksować całość na gładką, jednolitą masę (w razie potrzeby dodając nieco więcej oliwy). Doprawić do smaku.
Ugotować makaron.
Boczek pokroić w kostkę lub ‘zapałki’ i zrumienić wraz z orzechami na patelni (jeśli nie używamy boczku, rumienimy orzechy przez kilka minut na suchej patelni).
Groszek ugotować na parze lub w wodzie, maks. 3-4 min., a następnie natychmiast przełożyć do lodowatej wody, by zatrzymać proces gotowania i utrzymać jasny, zielony kolor.
Rzodkiewkę pokroić w cienkie plastry.
Ugotowany makaron odcedzić (zachowując nieco wody z gotowania) i wymieszać z pesto (dodając ewentualnie 1-2 łyżki pozostawionej wody), groszkiem i plasterkami rzodkiewki (część możemy zachować do końcowej dekoracji). Posypać zrumienionymi orzeszkami piniowymi i ewentualnie z kawałkami boczku (lub z dodatkową porcją startego sera).
Serwować na ciepło lub na zimno.

pates_pesto_radis002

*   *   *

Jeśli macie więcej liści rzodkiewki do zagospodarowania, możecie również przygotować np. taką oto zupęklik czy też wspomnianą już wyżej wegańską pastę z awokadoklik.


Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego tygodnia! :)

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Bakłażan, pomidory i pieczona papryka

pâtes_tomates_auberg1
Po kawiorze z bakłażana i pewnym wspaniałym, upalnym weekendzie pozostało już tylko wspomnienie (choć właściwie nie do końca, gdyż część kawioru została wtedy zamrożona; przygotowałam go dosyć hurtową ilość i nie wszystko udało się nam od razu zagospodarować…), co piątek jednak wracam z farmy z kolejnymi, fioletowymi pięknościami. Wyjątkowo dobrze pasują do mocno dojrzałych pomidorów i do papryki, tworząc pyszny, aromatyczny sos. Dla jednych jest on idealnym dodatkiem do makaronu, dla mnie – do kaszy jaglanej (czy każdej innej, byle jak najdalej od makaronu ;)).
Pierwszą wersję tego sosu* przygotowywałam z dodatkiem pieczonego bakłażana (tak jak w przepisie na kawior – klik), gdzie wszystkie składniki były później miksowane razem na gładko; w kolejnych wersjach bakłażan był smażony z pomidorami i papryką (trochę w stylu ratatouille). Jednak od kiedy Miss_coco ‘zaraziła’ mnie swoją sałatką bakłażanową, sos pomidorowy przygotowuję osobno, a bakłażany smażę podobnie jak w przepisie na sałatkę i dopiero na końcu łączę je z sosem. Jeśli mam akurat paprykę – piekę ją uprzednio i zmikowaną również dodaję do sosu (możemy też dodać upieczony czosnek, np. tak jak tutaj – klik).

*znalazłam niedawno kilka starych zeszytów z lekko pożółkłymi już kartkami sprzed ponad 20 lat, z czasów moich kulinarnych (i nie tylko kulinarnych ;)) debiutów, a że w grudniu tego roku mija 20 rocznica mojego przybycia do krainy czekolady i sera gruyère, to od czasu do czasu być może będzie tu z lekka wspominkowo, już teraz lojalnie więc uprzedzam ;)

pâtes_tomates_aubergines2
Sos pomidorowy z bakłażanem i pieczoną papryką

sos pomidorowy :
3 – 4 łyżki oliwy
ok. 1,2 – 1,5 kg pomidorów*
1 mała czerwona cebula (lub 2 szalotki)
2 zmiażdżone ząbki czosnku
1 drobno pokrojona łodyga selera
szczypta chilli lub pieprzu kajeńskiego
sól, pieprz
kilka / kilkanaście listków bazylii
opcjonalnie : 2 – 3 małe czerwone papryki (patrz poniżej)

*poza sezonem używam ok. 700 ml pomidorowej passaty

Pomidory pokroić na ćwiartki, pozbawić twardych części (ja pozbywam się również nasion), pokroić na mniejsze kawałki (jeśli przeszkadza nam skórka, pomidory przed pokrojeniem naciąć na krzyż na czubku, zalać wrzątkiem, zanurzyć na maks. minutę, a następnie obrać ze skórki).
Cebulę / szalotkę obrać i drobno poszatkować, a następnie smażyć na rozgrzanym tłuszczu na wolnym ogniu przez kilka minut; dodać czosnek i łodygę selera (i ewentualnie sporą szczyptę chilli)  i smażyć jeszcze chwilę. Następnie dodać pomidory, posolić, wymieszać i gotować aż pomidory się rozpadną (min. 30 minut, a najlepiej nieco dłużej). Na koniec dodać poszatkowane listki bazylii (pod koniec gotowania można też dodać odrobinę redukcji octu balsamicznego / ‚kremu’).

opcjonalnie  –  pieczona papryka :
Piekarnik rozgrzać do 200-220°C.
Paprykę umyć, osuszyć, ułożyć na blasze i opiec z każdej strony aż skórka będzie lekko czarna. Przełożyć paprykę do hermetycznego naczynia (używam szklanego) lub ewentualnie do worka, szczelnie zamknąć i pozostawić do wystygnięcia (dzięki temu paprykę łatwiej będzie obrać ze skórki).
Paprykę obrać, oczyścić z nasion i dokładnie zmiksować, a następnie połączyć z sosem pomidorowym.

W tym czasie przygotować bakłażany :
2-3 średniej wielkości bakłażany
oliwa
1 ząbek czosnku
sól, pieprz
natka pietruszki
ocet balsamiczny

Bakłażany pokroić w kostkę i usmażyć (partiami) na oliwie (dodaję ok. 3 łyżki oliwy na 1– 1,5 bakłażana), soląc lekko pod koniec smażenia, a następnie wymieszać je z drobno pokrojoną natką pietruszki, zmiażdżonym ząbkiem czosnku i ewentualnie odrobiną octu balsamicznego. Doprawić do smaku.

Podawać sos z makaronem lub z ulubioną kaszą – na zdjęciu poniżej z kaszą jaglaną (część bakłażana dodaję do sosu i mieszam bezpośrednio w garnku z ugotowanym al dente makaronem, a część pozostawiam jako dodatek do makaronu juz na talerzu); posypać startym parmezanem lub pecorino i zrumienionymi na suchej patelni orzeszkami piniowymi. Pałaszować natychmiast :)

millet_tomates_auberg
Przygotowanie sosu jest nieco czasochłonne, przyznaję, jednak jego smak zdecydowanie wart jest każdej poświęconej mu chwili :)
(papryki radzę upiec od razu większą ilość by przygotować np. tę wersję peperonatyklik)


Pozrawiam serdecznie i życzę udanego weekendu!

(a przepis dołączam do tegorocznej kolekcji Mopsa :))

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Ciasto na pierogi / ravioli doskonałe (bez jajek)

raviolis_asperges5

Wiecie już, że za makaronem nie przepadam, w związku z czym ten domowy przygotowuję niezwykle rzadko; wyjątek stanowią jednak niektóre ravioli (pierogi / uszka…) z cienkiego, delikatnego ciasta, najchętniej z jakimś ciekawym, oryginalnym farszem.
Nie ukrywam, iż lepienie pierogów i im podobnych tworów nie jest moją ulubioną formą spędzania wolnego czasu ;) dlatego też popełniam je niezwykle rzadko. Od czasu do czasu jednak porywam się na ten szalony pomysł (po czym sprzątając kuchnię z fruwającej wszędzie mąki obiecuję sobie, iż prędko się to nie powtórzy ;)).

raviolis_asperges_avant
Od czasu alergii niestety musiałam pożegnać się z tradycyjnym, jajecznym makaronem; wcześniej przygotowywałam najczęściej taki podstawowy, czyli 100 g mąki + 1 jajko (lub tylko żółtka), używając do ciasta czasami również jakichś dodatków smakowych, jak np. otartą skórkę cytryny (również cytryna + mak świetnie smakowała!), papryczkę z Espelette, curry, szafran, zioła czy szpinak (w kolejce czekają również np. buraki :)). Teraz jednak przyszła pora, by przerzucić się na przepis babciny, z dodatkiem wrzątku zamiast jajek. Dzięki zaparzonej w tej sposób mące ciasto staje się elastyczne i idealnie wałkuje się i skleja, a pierożki absolutnie nie rozklejają się podczas gotowania.

raviolis_asperges02
Niestety mam wrażenie, że pierogi / ravioli z ciasta bez dodatku jajek nieco bardziej marszczą się podczas gotowania, na szczęście jednak zupełnie nie zmienia to ich walorów smakowych :)
Przepis z pewnością już znacie, jest to bowiem dosyć tradycyjny sposób przygotowania ciasta na pierogi czy wigilijne uszka, na prośbę Siostry jednak dodaję go również do blogowej kolekcji, teraz w wiosennej, szparagowej (a nawet szparagowo-truflowej ;)) odsłonie.

(do ciasta dodałam tym razem sporą szczyptę szafranu, by otrzymać bardziej apetyczny kolor ciasta; na zdjęciu poniżej ravioli z farszem z mieszanki białych i zielonych szparagów, a pod przepisem – z samych zielonych i rukoli)

raviolis_asperges03
Ciasto na pierogi / ravioli (bez jajek)

2 szklanki mąki
1 szklanka wrzątku
1 łyżka oliwy
(opcjonalnie – spora szczypta sproszkowanego szafranu, rozpuszczona uprzednio w odrobinie wody)

Mąkę wsypać do misy miksera / robota, zalać wrzątkiem i wyrobić z dodatkiem oliwy  na gładkie, elastyczne ciasto (jako iż każda mąka inaczej chłonie płyn, wody możemy na początku dodać odrobinę mniej i ewentualnie dodać jej więcej podczas wyrabiania ciasta; wyrabiając ciasto ręcznie możemy na początku mieszać je drewnianą łyżką, by się nie poparzyć). Gdy ciasto lekko przestygnie – odstawić je do lodówki na minimum godzinę (zawinięte w folię spożywczą lub umieszczone w hermetycznym pojemniku).
Następnie podzielić ciasto na kilka części i każdą z nich rozwałkować na lekko umączonym blacie na pożądaną grubość (używam maszynki do makaronu), a następnie nałożyć ulubiony farsz, bardzo dokładnie skleić uszka (smaruję brzegi wodą) odkładając je na lekko umączonym blacie / tacy / ściereczce i ugotować je w osolonej wodzie* (ok. 1-2 minuty, gdy wypłyną na powierzchnię, są gotowe).

*często nie dodaję soli do ciasta na makaron, solę jedynie wodę do gotowania (ok. 1 łyżeczka soli na 1 litr wody), co w połączeniu z odpowiednio doprawionym farszem / sosem będzie już wystarczająco słone

Pierogów / ravioli z tych proporcji wychodzi dosyć dużo, dlatego możecie ewentualnie przygotować je z połowy porcji, lub też część ich bezpośrednio zamrozić.

raviolis_asperges_avant02
Farsz tym razem był szparagowy :

ok. 300 g ugotowanych al dente szparagów (kilka minut na parze, następnie natychmiast przekładam je do lodowatej wody, by zatrzymać proces gotowania, odsączam, osuszam, miskuję) + ok. 75 – 100 g koziego sera białego + 2-3 łyżki startego sera typu pecorino / parmezan + otarta skórka z ½ cytryny, sól i świeżo zmielony pieprz do smaku

W drugiej wersji zielone szparagi zostały zmiksowane z dodatkiem rukoli (reszta jak powyżej) i podane ze szparagowym puree (ugotowane zielone szparagi zmiksowane z odrobiną rukoli i z niewielką ilością bulionu, do otrzymania konsystencji gęstego sosu, doprawione solą, pieprzem i oliwą).

raviolis_asperges4
Obydwie wersje podane zostały z przygotowanymi na patelni cytrynowymi szparagami : gdy woda na ravioli zaczyna się gotować, przygotowane uprzednio główki szparagów wrzucam na patelnię z rozgrzanym tłuszczem i smażę kilka minut (mają pozostać al dente), doprawiając solą, odrobiną soku z cytryny i otartą skórką z cytryny; w tym czasie wrzucam ravioli do gotującej się wody , a następnie wyławiam je i odsączone natychmiast przekładam na patelnię do szparagów (ewentualnie możemy dodać nieco wody z gotowania ravioli lub z gotowania szparagów do farszu) i podsmażam wszystko razem krótką chwilę. Przekładam na talerze i podaję ze startym pecorino (na zdjęciu toskańskie pecorino z truflami), a że szparagi świetnie według mnie smakują z aromatem trufli właśnie, to skrapiam całość odrobiną truflowej oliwy (nie ukrywam, że kilka plasterków trufli również świetnie tu pasuje – tym razem niestety ze słoiczka…).

raviolis_asperges01

Pozdrawiam serdecznie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email