Archiwa kategorii: zdrowie

Książkowo – ‘Rzucam cukier’, rzucicie i wy?

sarah_wilson1Piekąc ostatnie ciasto bananowe (szczegóły już w następnym wpisie :)) zdałam sobie sprawę, jak bardzo zmieniły się moje nawyki i moje menu w ciągu ostatnich sześciu miesięcy, szczególnie w kwestii cukru…
Szczerze mówiąc, nie sądziłam, że odzwyczaję się kiedyś od cukru i wszelakich słodkości. Już jako dziecko wsypywałam sobie do herbaty dwie kopiaste łyżeczki cukru, nie szczędziłam go sobie w koglu-moglu czy w deserach, a zjedzenie całej tabliczki super słodkiej czekolady nie było dla mnie absolutnie żadnym problemem. Zawsze kochałam lody, ciasta, ciasteczka, cukierki, wafelki, batoniki… (na samo wspomnienie konsumowanych wtedy ich ilości zaczyna mnie z lekka mdlić ;)). Jednak od kiedy się usamodzielniłam i zupełnie przypadkiem znalazłam się wśród ludzi prowadzących nieco odmienny od mojego (i zdecydowanie bardziej zdrowy) tryb życia, również moje nawyki żywieniowe powoli zaczęły ulegać zmianie. Rafinowany cukier zastępowałam innymi jego zamiennikami, później zaczęłam ograniczać ogólne spożycie cukru, aż ostatecznie dosyć trwale odzwyczaiłam się od słodkiego smaku (nadal używam cukru w kuchni, jednak w bardzo niewielkich ilościach, a od ok. pół roku naprawdę sporadycznie i w innej formie, niż ten dosypywany łyżeczkami…).

Od kilu lat coraz więcej mówi się i pisze o szkodliwym wpływie cukru na nasze zdrowie (a nie tylko na naszą wagę). Co ciekawe – nie chodzi tu tylko i wyłącznie o biały, rafinowany cukier, ale o każdy prosty cukier, w tym również o fruktozę (pan Montignac pewnie się więc teraz przewraca w grobie ;)). Metabolizm fruktozy przebiega bowiem inaczej niż metabolizm glukozy (bezpośrednio w wątrobie) i przy zbyt dużych spożywanych jej ilościach praktycznie natychmiast zamienia się w tłuszcz. Rzecz jasna, nasz organizm jak najbardziej potrzebuje cukru (glukozy) do odpowiedniego funkcjonowania, jednak absolutnie nie w takich ilościach jakie spożywamy aktualnie, i nie w postaci cukrów prostych, dodawanych masowo do naszego pożywienia.
Cukier powoduje uzależnienie podobne do narkotykowego (może widzieliście eksperyment laboratoryjny, podczas którego okazuje się, iż szczury uzależnione od kokainy w bardzo szybkim czasie zamiast kolejnej dawki narkotyku wybierają… tak, cukier właśnie!), jest odpowiedzialny za wiele tzw. chorób cywilizacyjnych, o otyłości nie wspominając (nie zapominajmy, że cukier jest nie tylko wrogiem naszego zdrowia, ale również naszej skóry i jej młodego wyglądu, gdyż cukry proste przyspieszają rozkład kolagenu i elastyny / uszkadzają znajdujące się w naszej skórze włókna białkowe).

Już ponad 80 (!!!) lat temu niemiecki biochemik Otto Warburg opisał fakt, iż metabolizm komórek rakowych jest zależny od cukru, za co w 1931 r. otrzymał Nagrodę Nobla. Jeśli interesujecie się zdrowym odżywianiem lub dietami antynowotworowymi, to z pewnością znane są Wam nazwiska np. słynnej dr Budwig czy M. Gersona, którzy podążyli śladami Otto Warburga i których terapie i diety antyrakowe są wciąż bardzo popularne. Dziś wiadomo również z dodatkowych badań współczesnych naukowców, iż komórki rakowe pozyskują energię z fermentacji beztlenowej, do której przyczynia się obecność nadmiernej ilości cukru; jest on swoistą pożywką dla komórek rakowych i to właśnie dzięki niemu mogą się one rozwijać w organiźmie. O czym niestety niewielu lekarzy informuje swoich pacjentów, nawet tych chorych na raka…

sarah_wilson4
Na początku ubiegłego roku, Australijka Sara Wilson napisała świetną, wartą polecenia książkę ‘I Quit Sugar’ (‘Rzucam cukier’), która przetłumaczona została również na język polski i która wg mnie warta jest polecenia tym wszystkim, którzy chcą zainteresować się tą (bez)cukrową problematyką, i nieco bardziej zadbać o siebie i o swoje zdrowie.

Tak w przedmowie pisze o autorce Dan Buettner :

‘‘[...]Spędziłem ponad dekadę, badając, co jedzą stulatkowie, żeby żyć tak długo, i upewniłem się co do kilku faktów. Po pierwsze : ewolucja dostarcza nam ważnych wskazówek pomocnych w wyborze pożywienia. [...] Po drugie : każdy z nas musi poeksperymentować i wybrać to, co najlepiej sprawdza się w przypadku jego stylu życia i indywidualnej biochemii ciala. [...] Po trzecie : jeśli jemy to, co nam smakuje, istnieje spore prawdopodobieństwo, że będziemy to spożywać na tyle długo, żeby miało wpływ – mniej lub bardziej pożądany – na nasze zdrowie.
Właśnie dlatego podoba mi się filozofia żywieniowa Sary Wilson, a w szczególności ta książka. Sarah jest w kwestii żywienia ekspertem o najwyższym stopniu wtajemniczenia. Ruszyła w podróż w głąb świata nauki o pożywieniu nie z chęci sprzedawania książek, ale pchana szczerą wewnętrzną motywacją – pragnęła uleczenia. Parła naprzód z dziennikarskim zdyscyplinowaniem i makiaweliczną determinacją, by dotrzeć do źródeł wiedzy o odżywianiu. Osobiście przeprowadziła wywiady z najznakomitrzymi naukowcami i / lub przeanalizowała ich badania. [...] Co więcej, przemierzyła świat w poszukiwaniu przepisów zgodnych z jej wiedzą i filozofią. Do tego trzeba dorzucić jej epikureizm oraz fakt, że gotować zaczęła w wieku, kiedy większość dzieci uczy się chodzić, i proszę – oto osoba mająca idealne kwalifikacje do napisania książki kucharskiej. Moja rada jest taka : daj się porwać Sarze Wilson i wyrusz w podróż przez kartki tej lektury. Wypróbuj przezpisy, wprowadź swoje ulubione do cotygodniowego menu i zobacz jak poprawia się twoje zdrowie i samopoczucie.’’

Sarah zdecydowała się na odstawienie cukru przede wszystkim ze względów zdrowotnych : były huśtawki nastrojów, problemy ze snem, później zaś poważne kłopoty z nadnerczami i choroba autoimmunologiczna – zespół Gravesa Basedova (nadczynność tarczycy) oraz choroba Hashimoto. Teraz, po trzech latach praktycznie bezcukrowej diety, dzieli się z czytelnikami swoimi przemyśleniami, poradami oraz przepisami, które i jej pomogły w tym słodkim ‘odwyku’.
Pierwsza część książki podzielona jest na osiem podrozdziałów (odpowiadających 8 tygodniom diety), a w każdym z nich znajdziemy ważne i pomocne na danym etapie diety informacje, propozycje przepisów (znajdziemy je wszystkie w drugiej części książki), przydatne tabelki i grafiki, czy np. odpowiedzi na najczęściej zadawane jej przez czytelników pytania. W drugiej części znajdziemy ponad sto przepisów na bezcukrowe śniadania, napoje, dania oczyszczające, słone przekąski, smakołyki dla dzieci, na bezcukrowe słodkości / desery.

Dzięki książce nauczymy się jak i czym najlepiej zastąpić cukier, gdy już musimy użyć jakiejś substancji słodzącej, dowiemy się jakie produkty pomogą nam na etapie rzucania cukru, nauczymy się ‘tropić’ ukryty w naszym pożywieniu cukier (a przede wszystkim fruktozę, gdyż to ona wg specjalistów jest największym wrogiem dla naszego organizmu…). Znajdziemy tu rady dotyczące np. posiłków poza domem, pomysły na przetrwanie trudnych, ‘wołających o cukier’ ;) sytuacji, dowiemy się w jakie produkty najlepiej zaopatrzyć naszą kuchnię, spiżarnię, lodówkę…

sarah_wilson5
Spotkałam się z opiniami, iż przepisy Sary mogą być trudne do zrealizowania ze względu na niektóre niecodzienne składniki (jak np. syrop ryżowy, stewia, olej kokosowy, śruta kakaowa, nasiona chia…). Ja akurat używam ich regularnie i większość z nich mogę bez problemu tutaj kupić, co jednak ma zrobić osoba mieszkająca w małym mieście? Owszem, kilkanaście lat temu zdobycie niektórych produktów mogło faktycznie być nie lada wyzwaniem, mam jednak wrażenie, że dziś, w dobie internetu, wszystko możemy przecież znaleźć / kupić / zamówić, to raz, a dwa – nawet supermarkety coraz częściej oferują tego typu produkty (np. komosa ryżowa / quinoa dziś jest już przecież bardzo łatwo dostępna; warto też zapytać w sklepie ze zdrową żywnością, czy możliwe jest złożenie zamówienia na dany produkt, którego nie ma jeszcze w ofercie sklepu). Poza tym, jak pisze sama autorka, raz kupiony produkt bez problemu uda nam się wykorzystać do końca (a nie tylko do jednego przepisu np.), gdyż często używa ona jako bazy podobnych składników, by to, co niepotrzebne, nie zalegało później w naszych szafkach.

Sarah podkreśla również fakt, iż będąc na takiej bezcukrowej diecie nie musimy jednocześnie kontrolować ilości zjadanych kalorii czy redukować ilości tłuszczu (co często kojarzy nam się przecież ze słowem ‘dieta’), gdyż dostarczając organizmowi dobrych tłuszczy (również tych zawartych np. w orzechach, awokado czy w tłustych rybach) i wszystkich niezbędnych mu do funkcjonowania składników, zrzucimy nawet kilka nadprogramowych kilogramów (co mogę potwierdzić na swoim przykładzie – od czasu mojej alergii, masło czy śmietanę zastępuję np. oliwą, której zużywam naprawdę sporo, olejem / mlekiem kokosowym, spożywam też duże ilości orzechów czy awokado, jednak nie odbija się to negatywnie na mojej wadze – wręcz przeciwnie! aktualnie ważę ponad 10 kg mniej…), warto jednak zredukować ilość konsumowanych przez nas węglowodanów (to również glukoza…) a pustkę po cukrze starać się wypełniać właśnie większą ilością tłuszczu, białka (w tym roślinnego) czy warzyw (Sara jest zwolenniczką diety ‘paleo’, ja osobiście nie do końca…).

sarah_wilson6
Jednak to, co w zaleceniach autorki może wydawać nam się najtrudniesze, to fakt, iż bezcukrowa dieta oznacza również odstawienie fruktozy, i to nie tylko tej dodawanej osobno, ale również tej konsumowanej w postaci świeżych czy suszonych owoców. Wg specjalistów (nie jest to bowiem wyłącznie opinia Sary), nie powinniśmy zjadać więcej niż dwa owoce dziennie (zdecydowanie powinniśmy spożywać więcej warzyw niż owoców) i najlepiej by były to owoce o niskiej lub średniej zawartości fruktozy, jak np. cytrusy, kiwi, borówki czy maliny, powinniśmy unikać rodzynek czy daktyli. I z tym ja osobiście mam wielki problem, wciąż bowiem trudno mi się przekonać do faktu, iż nieprzetworzona, występująca naturalnie w owocach fruktoza może faktycznie nam szkodzić…

To samo dotyczy np. syropu z agawy, tak bardzo popularnego w czasach diety Montignaca (sama byłam wielką zwolenniczką tegoż syropu…), który mimo niskiego indeksu glikemicznego zawiera jednak 70-90% fruktozy, tak samo więc jak inne produkty przyczyni się do otłuszczenia naszej wątroby… To samo w kwestii miodu czy innych (uważanych często za zdrowsze) zamienników cukru jak np. syrop kokosowy (to również niestety fruktoza, choć o jeszcze niższym od syropu z agawy wskaźniku IG – ok. 35). Sara natomiast, w razie konieczności, poleca używanie syropu ryżowego (syrop słodowy / maltoza zbudowana jest bowiem z dwóch cząsteczek glukozy, a nie jak w przypadku innych cukrów – z jednej cząsteczki glukozy i jednej fruktozy) oraz stewii, którą dziś kupić już można bez problemu w postaci sproszkowanej czy płynnej, i która jest chyba najzdrowszą alternatywą dla cukru.

sarah_wilson02
Książka jest pięknie wydana i napisana w bardzo przystępny sposób, bez zbędnego medyczno-naukowego żargonu. Piękne zdjęcia, ciekawe uwagi i propozycje, przydatne przepisy i porady, a fakt, iż są one udzielane przez kogoś, kto sam przez ten ‘odwykł’ przeszedł (i przetrwał! ;)) do mnie akurat przemawiają bardziej, niż sama tylko teoria.

Czy jesteśmy w stanie tak jak Sara porzucić cukier? Być może nie od razu, i być może nie w każdej jego postaci (mam tu na myśli np. wspomniane wcześniej owoce…), z całą pewnością jednak warto postarać się, by zredukować jego ilość i gdy tylko to możliwe – stosować jego zdrowsze zamienniki.
Z własnego doświadczenia podpisuję się pod tym, o czym wspomina również autorka : przy zbilansowanej, lecz ubogiej w cukry diecie, nasz organizm zaczyna zupełnie inaczej funkcjonować; zwiększa się odporność organizmu (wbrew popularnemu sloganowi cukier nie krzepi…) w związku z czym mniej chorujemy, zanikają pewne dolegliwości np. dziwne bóle reumatyczne czy niezwykle silne i uciążliwe migreny aurowe, łagodzą się tzw. huśtawki nastroju, z czasem zanika też niekontrolowana chęć na słodycze (którą wcześniej trudno było opanować…). Jeśli więc lubicie siebie i macie ochotę zrobić coś dobrego dla swojego organizmu (oraz dla waszych bliskich), to sięgnijcie po książkę Sary Wilson, zdecydowanie warto.

Sarah Wilson – ‘Rzucam cukier’
(tytuł oryginału : ‘I Quit Sugar: Your Complete 8-Week Detox Program and Cookbook’)
Wydawnictwo Pascal
rok wydania : 2014
liczba stron : 224
oprawa : twarda

*   *   *

Francuskojęzyczni czytelnicy być może widzieli emitowany niedawno przez France 5 dokument ‘J’arrête le sucre’ lub czytali już wydaną kilka miesięcy temu książkę ‘Zéro sucre’ autorstwa dziennikarki Danièle Gerkens, która przeprowadziła podobny, bezcukrowy eksperyment. Jej książka to swego rodzaju pamiętnik opisujący nie tylko cały rok diety bez cukru, związane z tym przemyślenia i przestrogi, ale również dosyć szczegółowe informacje i wyniki badań naukowych dotyczące spożycia cukru i jego wpływu na nasz organizm. Autorka bardzo metodycznie i rzetelnie podeszła do sprawy i często powtarza, iż nie jest naukowcem ani specjalistą od spraw dietetyki, a jedynie dziennikarką, która stara się przedstawić czytelnikowi tę problematykę w sposób jak najbardziej obiektywny i rzeczowy. Książka zawiera więc również fragmenty przeprowadzonych przez nią wywiadów, podaje wiele cennych informacji i w bardzo przystępny sposób przybliża np. wyniki badań naukowych (bardzo ciekawy jest np. rozdział 9, w którym autorka opisuje wyniki przeprowadzonych do tej pory badań dotyczących korelacji istniejących między spożywaniem cukru a niektórymi chorobami, jak np. Alzheimer, który nazywa się ‘cukrzycą mózgu’…).
W przeciwieństwie do Sary, Danièle nie zrezygnowała z jedzenia owoców (świeżych czy suszonych), ale bardzo mocno ograniczyła ich spożycie; jej obserwacje i konkluzje są niezwykle ciekawe, dlatego jeśli temat Was interesuje, to serdecznie i tę książkę polecam.
Danièle Gerkens – ‘Zéro sucre’
France 5 – ‘J’arrête le sucre’

Tym, którzy interesują się między innymi pracami Otto Warburga i walką z chorobami nowotworowymi polecam również bardzo ciekawy dokument – klik emitowany przez Arte (niestety to kolejna propozycja dla francuskojęzycznych czytelników…).

A tutaj kilka ciekawych linków, które znalazłam na ten temat po polsku :

http://www.polskieradio.pl/10/483/Artykul/1078087,Cukier-juz-nie-krzepi-Biala-smierc-kryje-sie-wszedzie
http://vitalia.pl/artykul1057_Kilka-prawd-o-fruktozie.html
http://vrota.pl/2014/10/cukier-czyli-podstepna-trucizna-skrywana-prawda-wychodzi-na-jaw/
http://candida.no-problem.eu/rak-zywi-sie-cukrem/
https://kefir2010.wordpress.com/2013/06/16/wstrzasajaco-skuteczne-leczenie-raka-po-odcieciu-cukru-glukozy-nowotwor-ginie/


Pozdrawiam serdecznie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Zielony detoks

jus_vert2
Czego najbardziej brakuje mi podczas wakacyjnych wyjazdów? Czasami dostępu do internetu (ale tylko czasami, w wakacje bowiem lubię odciąć się od codzienności), najbardziej jednak brakuje mi… codziennej porcji ulubionych świeżych soków prosto z wyciskarki.
O ile jesienią i zimą najczęściej pijam soki na bazie dyni (klik), marchewki, buraka czy jarmużu (klik), tak wiosną preferuję wszelakie zielone miksy. Wczesną wiosną dodaję tu pokrzywę (jabłko, fenkuł, pokrzywa, korzeń imbiru i kurkumy, cytryna), później pierwsze ogórki, nać selera czy nawet szparagi. A wszystko po to, by pomóc organizmowi oczyścić się z toksyn, zdopingować rozleniwiony po zimie system trawienny i dostarczyć potrzebnych nam witamin i mikroelementów.
Jedno z moich podstawowych ulubionych połączeń, to jabłko, ogórek, fenkuł, nać selera + (jak w każdym innym soku) korzeń imbiru i cytryna; a do tego – w zależności od tego co akurat znajduje się w lodówce – garść szpinaku, rukoli, czy liście boćwiny (buraka liściowego / mangolda).
Składu soków nie komponuję tylko i wyłącznie ze względu na ich walory zdrowotne / odżywcze, ale również smakowe i próbując soku podczas wyciskania go, często dodaję coś w ostatniej chwili (więcej jabłek, jeśli sok jest zbyt cierpki, czy więcej cytryny / imbiru / rukoli, jeśli trzeba nieco ‘podkręcić’ jego smak).
A jeśli sok ma zastąpić posiłek i być bardziej syty, to można np. zmiksować go w blenderze z dodatkiem awokado lub dużej ilości szpinaku (czy nawet sałaty, tak jak w przypadku tego koktajlu – klik). By zaś zapewnić sobie dodatkową dawkę żelaza, kilka razy w tygodniu dodaję do koktajli łyżeczkę spiruliny (w proszku).

jus_vert003
Zielony detoks

na ok. 1 – 1,2 litra soku

(najlepiej, by wszystkie składniki pochodziły z upraw ekologicznych)

3-4 jabłka
1 ogórek wężowy (lub kilka gruntowych)
1 fenkuł
kilka łodyg selera
1 spora garść szpinaku*
1 spora garść rukoli*
* (lub kilka liści boćwiny)
1 cytryna
1 spory kawałek korzenia imbiru
opcjonalnie – spirulina w proszku

Wszystkie składniki dokładnie umyć / oczyścić, osuszyć i pokroić na mniejsze kawałki (nie obieramy ze skórki!! jedynie z cytryny obieram połowę skórki, a połowę pozostawiam), a następnie przepuścić przez wyciskarkę lub ewentualnie sokowirówkę.

jus_vert4
jabłka – to bezsprzecznie jedne z najzdrowszych dla nas owoców; oprócz wielu witamin i mikroelementów zawierają również polifenole (antyoksydanty / przeciwutleniacze) oraz kwas foliowy; wspomagają oczyszczanie organizmu, świetnie eliminują toksyny

ogórek – rewitalizujący, nawadniający, oczyszczający, wspomaga wiosenny drenaż (a skórka bogata w pepsynę polepsza trawienie); zawiera m. in. potas, wapń, magnez, sód, selen, miedź i żelazo

fenkuł – silny antyoksydant; oczyszcza wątrobę, wspomaga układ trawienny, posiada właściwości przeciwzapalne; zawiera między innymi potas, wapń, cynk i żelazo, wit. A i C oraz kwas foliowy (podobno pomaga również w walce z cellulitem)

seler – zawiera m. in. wapń, potas, sód; wspomaga oczyszczanie organizmu z toksyn

szpinak – zawiera m. in. wit. z grupy B oraz C i E, potas, wapń, magnez, luteinę (bardzo ważna dla naszych oczu), kwas foliowy i betakaroten

cytryna – to oczywiście olbrzymia dawka witaminy C, ale także potasu i wapnia; ma działanie oczyszczające oraz alkalinizujące, co jest niezwykle ważne dla utrzymania równowagi kwasowo-zasadowej naszego organizmu; dzięki zawartej tu witaminie C zwiększa się przyswajalność żelaza niehemowego (roślinnego), dlatego ważne jest, by w żadnym posiłku jej nie zabrakło (i dlatego dodaję spore ilości cytryny do każdego praktycznie soku)

imbir – silnie przeciwzapalny i oczyszczający (a przy okazji również naturalny lek przeciwbólowy, antywirusowy, wzmacniający układ odpornościowy)


*   *   *

Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam miłego weekendu!
Ja zaś kończę pakowanie i zostawiam Was na tydzień (w sobotę w południe będę już w Engadynie, co wiąże się niestety z ograniczonym dostępem do internetu i z całą pewnością brakiem odpowiedzi na Wasze ewentualne maile, za co z góry przepraszam…).

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

Sałatka na poniedziałek (pod hasłem ‘nakarm mózg’ ;))

salade_quinoa_brocolis_asperges3
Sporo ostatnio rozmawialiśmy w klasie na temat mózgu (nie mylimy z móżdżkiem! ;)), gdyż jedna z uczestniczek kursu jest naukowcem – specjalistką w dziedzinie mózgu właśnie. Carmen (z Peru) jest prawdziwą pasjonatką : potrafi w niezwykle ciekawy i przystępny sposób opowiadać nam różne ciekawostki, można słuchać jej bez końca (niestety to już ostatni tydzień aktualnego kursu, czego bardzo żałuję…).
Jako iż jednym z tematów jest zawsze na kursie jedzenie / odżywianie, to Carmen nie omieszkała podzielić się z nami kilkoma ciekawostkami na temat tego, w co powinna obfitować dieta dobra dla mózgu (nie tylko po to, by mieć bystry umysł i uniknąć problemów z pamięcią, ale przede wszystkim również po to, by chronić nas np. przed chorobą Alzheimera). Ważne są tu oczywiście wszelkie tłuszcze jednonienasycone / kwasy omega-3 (oraz kwas alfa-linolenowy zawarty w zielonych warzywach), białko, węglowodany złożone, witaminy z grupy B, witamina E i C, kwas foliowy, rutyna, kurkumina, zawarte w owocach i warzywach flawonoidy / antocyjany. Skrzętnie spisałam więc listę wymienianych przez Carmen produktów (szczegóły pod koniec wpisu) i zainspirowana nią przygotowałam prostą sałatkę na ostatni weekendowy piknik (która smakowała chyba nie tylko ze względu na jej walory zdrowotne ;))

salade_quinoa_brocolis_asperges01
Sałatka, nie tylko dla mózgu ;)

- komosa ryżowa / quinoa ugotowana z dodatkiem kurkumy (na 1 szklankę komosy dodaję 1 płaską łyżeczkę kurkumy oraz sporą szczyptę świeżo zmielonego pieprzu); przed gotowaniem płuczemy komosę w zimnej wodzie, aby pozbyć się odpowiedzialnych za gorzki posmak saponin (jeśli woda nie pieni się zbytnio – wystarczy jedno płukanie, jeśli jednak mocno się pieni i jest dosyć mętna – płuczemy ziarna 3 razy i odcedzamy na sicie), a następnie gotujemy ją dodając ok. 2 objętości wody (czyli na każdą szklankę nasion – ok. 2 szklanki wody) oraz ok. ½ łyżeczki soli (po ok. 12-15 minutach z ziaren wyłaniają się małe ‘sprężynki’, co oznacza, że komosa jest już ugotowana)
(zamiast komosy możemy użyć np. kaszy jaglanej)

- tofu wędzone (zamiast tofu możemy użyć np. łososia, wyjątkowo bogatego w kwasy omega 3) – kroję tofu w ‘zapałki’ i podsmażam przez kilka-kilkanaście minut w odrobinie rozgrzanego oleju, suto skrapiając tamari / sosem sojowym

- ugotowane bardzo krótko na parze brokuły oraz szparagi, tak by wciąż pozostały lekko ‘al dente’ (pasują tu również te wcześniejsze szparagi w wersji sezamowej – klik)

- orzechy włoskie (i-d-e-a-l-n-e wręcz dla naszego mózgu!) oraz orzechy nerkowca (jako iż obróbka cieplna powoduje utratę części wartości odżywczych, to tylko orzechy nerkowca – nie włoskie – lekko podprażyłam na suchej patelni); migdały czy pistacje również będą tutaj świetnie pasować

- młode listki gryki i buraka (na poniższym zdjęciu listki gryki to te mniejsze, lekko ‘sercowate’; bogate są np. w potrzebną organizmowi rutynę), choć możemy tutaj użyć również młodych listków szpinaku, którego zazwyczaj używam w tego typu sałatkach

salades_mix2
Już za niedługo do sałatki można będzie dodać pierwsze sezonowe pomidory, tym razem zaś ‘w zamian’ trafiła tu garść suszonej żurawiny (słodzonej naturalnym sokiem jabłkowym).
Całość została suto skropiona sokiem z cytryny oraz olejem z orzechów laskowych wymieszanym z oliwą.

*   *   *

Po ‘wykładzie’ Carmen odetchnęłam z ulgą ;) okazało się bowiem, iż praktycznie wszystkie produkty z wymienionej przez nią listy są obecne w moim menu. Oto te najważniejsze (choć o wielu z pewnością już czytaliście) :

- algi (córka Carmen na podwieczorek zjada płaty nori :))
- awokado
- banany
- borówki / truskawki / jeżyny
- brokuły oraz wszelkie zielone warzywa liściaste
- cytrusy
- czosnek / cebula
- gruszki
- jabłka
- kakao
- komosa ryżowa / quinoa (a ja od siebie dorzucam tu również naszą rodzimą kaszę jaglaną)
- kurkuma
- len
- oliwa
- orzechy i wytwarzane z nich oleje (przede wszystkim orzechy włoskie, laskowe, migdały, pistacje czy orzechy nerkowca)
- pestki dyni (ważny jest tu zawarty w nich cynk)
- pomarańczowe warzywa
- rodzynki
- ryby bogate w kwasy omega 3 (np. łosoś, sardynki czy makrela)
- sezam (czyli również tahini)
- soja / tofu
- węglowodany złożone (czyli zboża, mąka razowa, brązowy ryż, kasze, fasola, soczewica…)
- woda!!!

Carmen opowiadała również o wynikach pewnej niezwykle ciekawej analizy dzienników znalezionych w domach opieki, prowadzonych na przestrzeni wielu lat, z których wynikało, iż osoby, które żyły najdłużej, cieszyły się najlepszym zdrowiem i nie miały problemów z pamięcią, chorobą Alzheimera itd., to osoby, które zachowywały umiar w jedzeniu (kilka mniejszych posiłków dziennie, co zresztą potwierdzają również badania na temat raka) i starały się zachowywać aktywność fizyczną (ruch i świeże powietrze są przecież niezwykle ważne dla naszego organizmu). Co ciekawe, okazuje się również, iż np. gra na jakimś instrumencie czy nauka języka obcego świetnie stymulują mózg i przedłużają nasze życie o kilka lat (o czym od teraz nie omieszkam przypominać moim uczniom ;)).
Były opowieści między innymi o tym, w jaki sposób kawa czy alkohol stymuluje nasz mózg (i dlaczego inaczej wpływa na niego np. piwo, a inaczej wino), dlaczego tuż przed snem nie należy patrzeć w ekran komputera czy telewizora, czy dlaczego zapisując się na jakiś kurs warto wybrać ten, na który będziemy musieli się ‘przemieszczać’ (wszystko opatrzone było odpowiednimi schematami :)). A na koniec był przepis na tradycyjne, peruwiańskie ceviche z dorsza (nie obiecuję czy i kiedy, ale być może i tutaj się ono pojawi :)).


Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam miłego tygodnia!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email