Dziś pora na deser, który lubią chyba wszyscy, pod warunkiem, że lubią czekoladę, rzecz jasna :)
Jest to fondant au chocolat czyli deser lekko wypieczony z wierzchu, ukrywający wspaniały, półpłynny środek, który podbije serce każdego łasucha. Jest to z całą pewnością jeden z moich ulubionych deserów czekoladowych, gdyż muszę przyznać, że czekoladę preferuję w tej nieprzetworzonej postaci ;) Ten deser jest jednak wyjątkowy i na stałe już zagościł w naszej kuchni.
Dziś proponuję Wam wersję nieco ciekawszą, z egzotycznym owocowym ‘coulis’.
Fondant au chocolat
(przepis z ksiazki ‚Fondu de chocolat’)
(na 4 porcje)
Na ‘coulis’:
6 owoców marakui
1 owoc mango
sok z 2 pomarańczy
150 g cukru
1 laska wanilii
Na ‘fondant’ :
4 jajka
125 g czekolady (uzywam tej o zawartosci 70 % kakao)
90 g cukru
65 g miękkiego masła
30 g mąki
szczypta soli
Z owoców marakui wydrążyć miąższ i dobrze przetrzeć go przez sitko tak, aby otrzymać jak najwięcej soku. Mango zmiksować. Do rondelka wlać sok z pomarańczy, dodać przetarty sok z marakui, mango oraz cukier. Laskę wanilii przepołowić i wydrążyć z niej ziarenka; dodać je do owoców. Następnie gotować na bardzo wolnym ogniu przez 45 minut, aż sok dobrze zgestnieje ; odstawić do wystudzenia.
(dobrze jest przygotowac ten ‘coulis’ dużo wcześniej, aby miał czas odpowiednio schłodzić się przed podaniem)
Nagrzać piekarnik do 200°.
Białka ubić na sztywną pianę ze szczyptą soli. Rozpuścić czekoladę i cukier (ja robię to w kąpieli wodnej); przestudzić lekko masę, przełożyć ją do salaterki, dodać żółtka, masło i mąkę, dobrze wymieszać. Następnie dodać białka i znów delikatnie wymieszać aż do połączenia się składników. Wlać masę do 4 dobrze natłuszczonych foremek na suflety (ramekiny, kolilki, jak kto woli ;) ) i piec je około 8-10 minut. Po wyjęciu z piekarnika odczekać kilka minut, po czym przełożyć każde ‘fondant’ na talerzyk i polać / udekorować zimnym, owocowym ‘coulis’.
Zamiast ‘coulis’ mozna podac np. sos waniliowy lub kulkę waniliowych lodów; w każdej wersji znika w zastraszającym tempie :)
Jeśli wolicie wersję nieco mniej płynną, wystarczy przedłużyć pieczenie o 2-3 minuty, jadnak ta pierwsza jest naprawdę warta grzechu ;)
Smacznego!
Teraz to już przesadziłaś :-)
Bea ja jestem zauroczona Twoimi zdjęciami.
A jeszcze takie przepyszne przepisy ,hm aż się boję co tu będzie jutro
Bardzo sie ciesze, ze Ci sie podoba :)
i nie martw sie, jutro juz bedzie bardziej ‚light’:)
Ile bym dała za możliwość kupienia passion fruit! Owoca nad owoce.
Bea, ja też kocham ten deser. Połączenie skorupki czekoladowej z płynnym gęstym wnętrzem… Bliss.
oj tak, tez uwielbiam smak passion fruit; ale najczesciej jem moj ‚fondant’ z czyms waniliowym jednak :)
Ulala, jak to mawia nasz przyjaciel Francuz.
Przyznam sie szczerze ze takich rzeczy nigdy nie pieklam. Chyba potrzebne sa do tego oddzielne male miseczki?
Piekny!
ja tez zrobilam fondant, tylko troszke inny:)
tak Agato, takie male ‚ramekin’ – te standartowe maja ok. 8 cm srednicy i ok. 3,5 wysokosci (moje sa odrobine wieksze)
Anoushko, chetnie poznam Twoj :)