Pora na trochę kolorów po poprzednim wpisie :) Przyznaję, że niewiele ostatnio gotuję (a przynajmniej niewiele ‘ciekawych’ – w sensie blogowym – dań), gdyż trochę więcej czasu poświęcam mojemu balkonowemu ‘ogródkowi’, przygotowując go na wiosenno-letni sezon.
Niestety kwiatki i roślinki, które mam w planach muszą jeszcze trochę poczekać, gdyż noce są jeszcze nieco za chłodne; tak więc większość z nich zadomowi się tam dopiero po ‘zimnej Zośce’ ;) Za to w domu są już zioła : pietruszka, szczypiorek, bazylia i rozmaryn; wczoraj kupiłam też tymianek ‘cytrynowy’ (Thymus citriodorus) :
Bardzo lubię ten jego cytrynowy zapach i smak, ciekawie komponuje sie z wieloma daniami. W planach jest jeszcze koperek, melisa, czosnek niedźwiedzi oraz lubczyk, choć tego ostatniego niestety jeszcze nie znalazłam. I pewnie coś jeszcze, gdyż lubię co roku mieć w skrzynkach coś ‘nowego’ :)
Jak na razie spędzam czas na oglądaniu roślinek i planowaniu. Plusem mojego balkonu jest to, że jest naprawdę duży (8 metrów długości) jednak nie mogę mieć na nim większości lubianych przeze mnie kwiatów czy drobnych warzyw i owoców gdyż niestety – mimo zachodniej ekspozycji – samego słońca jest na nim niewiele. Przyznaję, że zdania są podzielone; niektórzy uważają, że te kilka godzin popołudniowego słońca powinno w zupełności wystarczyć, inni twierdzą, że to może jednak być za mało. Dlatego w tym roku postanowiłam umieścić jak najwięcej roślin cieniolubnych, nie wymagających dużej ilości słońca, a tylko część jednej skrzynki wypełnię kwiatami, które lubią słońce (jak np. petunie, które uwielbiam) i zobaczę, jak będą się rozwijać w tych warunkach. Również pięknie kwitnące hortensje mogą być dobrą alternatywą na brak słońca, tym bardziej, że są przecież takie malownicze!
A wczoraj kupiłam ten właśnie ‘dzwoneczek’ z początkowego zdjęcia (Campanula ‘Get Me’) by choć trochę rozweselił te szare, deszczowe dni i pomógł nam przetrwać te kilka tygodni niecierpliwego czekania na prawdziwie wiosenno-letnią pogodę :)
Pozdrawiam serdecznie!
Też się szykuję do kupienia ziółek w doniczkach, chyba moje ozdobne doniczkowe dostaną eksmisję na balkon (zabudowany szkłem), a na parapecie poustawiam zioła, żeby był łatwy i szybki dostęp. *^v^*
Sliczne zdjecia! Tak wiosennie u Ciebie. :) Pozdrawiam serdecznie.
Majana
jak juz balkon zakwitnie, to poprosze o zdjecia :)
nosze sie z przenaczeniem kawalaka naszego ogrodka na warzywa i ziola. W tym roku jednak mi sie nie uda, wiec z ogromna przyjemnoscia popatrze ne Twoj!
śliczności !!!!!!!
I pomyslalby kto, ze mieszkasz faktycznie w szarym miescie ;)
Kiedy tak leje bez konca, to naprawde jest szaro! :)
Anoushko, chetnie bym zamienila moj balkon na Twoj ogrodek :) Jak juz wszystko bedzie posadzone, to zdjecia oczywiscie beda; a jesli przez przypadek wiesz, gdzie tu kupic lubczyk to prosze o namiary – to jest ‚livèche’, ale tutaj nazywaja to poprostu ‚herbe à Maggi’ :)
A ja juz sie nie moge doczekac, kiedy te wszystkie wirtualnie wybrane ‚slicznosci’ znajda sie wreszcie na balkonie :)
Bea, polecam Andre Fleurs à Echallens:)
PS Udaj sie na poczte :)
Anoushko, dzieki za info – poczta juz sprawdzona ;)
A André Fleurs to faktycznie moj ulubiony sklep tego typu w regionie; nastepnym razem zapytam o ten lubczyk (chyba nawet zadzwonie wczesniej, zeby sie upewnic).
Widzisz, to masz zupelnie inny problem balkonowy niz moj. Moj to patelnia, od 8 rano az do zmierzchu i tak naprawde bardzo niewiele roslin wytrzymuje takie temperatury, zwlaszcza latem. Ziola chyba szczegolnie, a tak mi sie marza ziolowe skrzyneczki:( Czy istnieje jakis slownik nazw ziol, bo nie mam pojecia jak lubczyk przetlumaczyc na portugalski. Chyba trzeba sie kierowac nazwami lacinskimi.
Agato, tutaj znalazlam tlumaczenie nazwy lubczyku w różnych językach http://www.toildepices.com/index.php?url=/fr/plantes/trad_aff.php?id=16
i pisze, że po portugalsku to Levistico, ale na wikipedii go nie znalazlam, wiec może to nie jest popularne w Portugalii zioło? Może Agnieszka nam pomoże rozwiązać tę kwestię :)
A co do Twojego balkonu, to faktycznie współczuję; ja sama też nie najlepiej znoszę skwar i upały, więc chyba jednak już wolę ten mój półcień. Grunt to zawsze znaleźć coś pozytywnego w każdej sytuacji! :)
ps. w poprzednim komentarzu źle wkleiłam adres strony, oto więc ‘poprawka’
Dzieki Bea, juz dodalam do ulubionych. Moze mam jeszcze szanse na jakis domowy „zielnik”. Trzymaj kciuki:))