Oto obiecane małe co nieco do porannej / popołudniowej kawy (niepotrzebne skreślić! :D )
I jak to najczęściej u mnie : będzie w miarę szybko i nieskomplikowanie :) Zapraszam bowiem wszystkich chętnych na aromatyczne, puszyste i delikatne magdalenki; wprawdzie nie te ‘proustowskie’, ale kto wie, może i Jemu przypadły by do gustu? ;)
Legendy dotyczące historii tych pysznych ‘prążkowanych’ ciasteczek są dwie : według pierwszej z nich, to w 1755 roku we francuskim Commercy upiekła je na życzenie króla Stanisława Leszczyńskiego (podejmującego wtedy na swoim dworze Voltaire’a) młoda dziewczyna o imieniu Magdalena; ciasteczka te były tak pyszne, że podarowano je również w prezencie córce króla Stanisława – Marii Leszczyńskiej, żonie Ludwika XV. I od tego czasu ‘Ciasteczka Królowej’ na stałe zagościły na wersalskich salonach i nazwane zostały ‘magdalenkami’.
Według drugiej legendy, pewna młoda dziewczyna, również Magdalena rzecz jasna ;) ofiarowała pielgrzymom na Drodze św. Jakuba ciasteczka upieczone w muszli przegrzebka zwyczajnego, która to muszla była symbolem pielgrzymki do Santiago de Compostela.
Jak by nie było, najważnieszy jest fakt, że… magdalenki są naprawdę przepyszne! I te domowego wypieku nie mogą w żaden sposób równać się z tymi ‘kupnymi’.
Dzisiejszy przepis nie jest tym oryginalnym z Commercy (choć i ten mam) a pochodzi z niedawno zakupionej książki ‘Madeleines’ autorstwa Lucii Pantaleoni. Pierwszy wypiek, którego chciałam spróbować to magdalenki z ricottą, migdałami i skórką cytrynową, nadającą im wspaniałej, ‘świeżej’ nuty. I potwierdzam : przepis jest świetny, a magdalenki baaardzo smakowite :)
Magdalenki z ricottą i migdałami
na ok. 16 magdalenek
1 cytryna
3 jajka
120 g ricotty
150 g lekko słonego, stopionego masła (u mnie : zwykłe masło + odrobina fleur de sel)
5 łyżek zimnego mleka
150 g mąki
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
150 g cukru
40 g drobno zmielonych migdałów
Cytrynę sparzyć, osuszyć i zetrzeć skórkę. Ricottę dobrze wymieszać z mlekiem. Przesianą mąkę wymieszać z proszkiem. Jajka ubić z cukrem, dodać mąkę, zmielone migdały, skórkę z cytryny, ricottę i masło; dobrze wymieszać. Masę szczelnie przykryć i wstawić do lodówki na minimum godzinę (a najlepiej na dwie).
Nagrzać piekarnik do 270°. Formę do magdalenek natłuścić i napełniać ją masą do ok. 2/3 wysokości. Piec ciasteczka 4 minuty w 270°, następnie obniżyć temperaturę do 210° i piec jeszcze ok. 6 minut, aż magdalenki będą dobrze zrumienione.
Po wyciągnięciu ich z piekarnika odczekać kilka minut a następnie przełożyć je na kratkę i zostawić do przestygnięcia.
Najlepsze są jeszcze ciepłe, choć przyznam, że nawet na drugi dzień świetnie smakują.
Dodam jeszcze tylko (cytując słowa autorki), że wcześniejsze schłodzenie ciasta jest bardzo ważne, gdyż to właśnie dzięki tej różnicy temperatur tworzą się te typowe dla magdalenek ‘garby’. A Pierre Hermé w jednej ze swoich książek dodaje, że ciasto może stać w lodówce nawet do 48 godzin.
Więc jeśli są wśród Was wielbiciele tych ‘garbatych’ ciasteczek, to chętnie podzielę się z Wami również innymi przepisami na nie :)
Pozdrawiam serdecznie!
Bea,są ,są wielbiciele garbatych ciasteczek
U mnie aktualnie numer jeden wśród ciastek
A te twoje są śliczne
A i dziękuję za historie powstania tych ciasteczek :)
Oj, ja też chętnie bym zjadła taką apetyczną magdalenkę. Niestety, foremki są poza moim zasięgiem.
I muszę się przyznac, że po raz pierwszy czytam historię tych ciasteczek.
Ciesze sie, ze moglam sie na cos przydac :)
I przykro mi Krystyno, ze foremki poza Twoim zasiegiem :( Ale moze kiedys jednak uda Ci sie gdzies je kupic? trzymam kciuki!
świetne muszą być te ciasteczka,wyglądają jak zdeformowane muszelki:P ,zapraszam cie do odwiedzenia mojego bloga http://www.waniliowachmurka.blox.pl
Nastala blogomania Magdalenek:)
Twoje Beo sa sliczne!
Bardzo kusi cytrynowy aromat…
Pozdrawiam!
U mnie mania Magdalenek trwa od 14 lat :) Tyle tylko, ze taraz pieke je sama i za kazdym razem z innego przepisu :)
BEA – jak to mozliwe, zeby nasza kuchenna biblioteczka byla TAK do siebie podobna ;)))?
magdalenki pierwsza klasa!
Prawie jakbysmy mieszkaly w tym samym kraju! :D
A wlasnie zdziwilam sie, ze tak duzo jest ksiazek ‚tematycznych’ a propos innych wypiekow, a o magdalenkach nie :/
Jak to jest, że mając bardzo dużo różnych książek kucharskich i okołokucharskich z mnóstwem opowieści, anegdot i historii powstania poszczególnych smaklyków, które to książki czytałam wielokrotnie, zawsze z chęcią i z zaciekawieniem czytam te historie po raz kolejny. A jeśli okraszone to jest dodatkowo takimi zdjęciami…mmm
No widzisz Charlotte, a ja sie zawsze zastanawiam, czy to kogos jeszcze zainteresuje, czy tez wypisuje same banaly o ktorych i tak wszyscy juz wiedza ;)
Upiekłam wczoraj te magdalenki( i jeszcze Liski czekoladowe i z karmelem z solonego masła),coś cudownego Moi goście wręcz je w młócili :D ,mam zdjęcie ale bardzo ,,średnie” ,ale po chwili nie było co fotografować ….
Witam
Piękne zdjęcia. Ciasteczka wyglądają bardzo apetycznie.
Czy mogłabyś podać również oryginalny przepis z Commercy?
I czy książa o której wspominalaś jest dostępna gdzieś w Polsce?
Witaj Anulko! Przepraszam, ze odpisuje dopiero dzis… Przepis z checia Ci przesle, juz niebawem :)
Pozdrawiam!