Dla mnie jest to szczególny dzień, gdyż to dokładnie rok temu, podczas dyniowego festiwalu właśnie (dzięki namowom Eli z MyBestFood :D) zaczęłam prowadzić mojego bloga. Nie wiem, czy to już rok, czy dopiero rok, lecz w każdym razie zaczynam kolejny rok blogowania i dzielenia się z Wami moimi ulubionymi przepisami.
Nie wiem, czy tylko mnie to dotyczy, ale od czasu do czasu ogarniają mnie pewne niepewności i zastanawiam się wtedy, czy ten blog naprawdę ma sens? Blogowanie pochłania jednak trochę czasu, a szczególnie zdjęcia, które nie zawsze niestety są takie, jak bym sobie tego życzyła ;) więc są takie dni, gdy zastanawiam się czy rzeczywiście czemuś (i komuś) to naprawdę służy? I wtedy wczytuję się we wszystkie Wasze miłe komentarze i stwierdzam, że tak, to ma sens! Między innymi dzięki temu blogowi poznałam wiele przysympatycznych osób, wprawdzie wirtualnie jak na razie (z jednym wyjątkiem :D ) ale wszystkie te ‘znajomości’ bardzo sobie cenię i przyznaję, że smutno by mi chyba teraz bez Was było :)
Tak więc mam nadzieję, że nadal będę umiejętnie znajdować czas na wszystkie te nasze wirtualne spotkania ;)A dziś zapraszam Was na krótką wycieczkę, którą odbyłam mniej więcej dwa tygodnie temu jadąc na pewna ‘farmę’ dyniową.
Jej właścicielka jest współautorką jednej z moich ulubionych książek (pani Martine Meldem), tym większą więc miałam przyjemność podczas spotkania i rozmowy z nią. Niestety tegoroczna aura nie była dla dyni zbyt życzliwa (trochę za mało ciepła a przede wszystkim zbyt wiele różnic temperatur) dlatego pewne odmiany nie obrodziły. Oto jednak kilka zdjęć dyni które w tym roku były na farmie dostępne :- moja ulubiona dynia makaronowa (‘spaghetti’)
- aromatyczna prowansalska dynia muszkatołowa (musquée de Provence)
a na jej tle ‘trójkątna’ dynia Tristar (Triamble), którą po raz pierwszy widziałam i którą oczywiście kupiłam; a tuż obok, po lewej, kawałek białej dyni Lumina
Z tych rzadszych odmian również dynia węgierska (Nagydobossi Sutotok) o lekko szaro-niebieskim kolorze; może ona ‘leżakować’ i do półtora roku, w odpowiednich warunkach rzecz jasna. Z tego też powodu dynie nazywane były jesienno-zimowymi ‘konserwami’, dawały bowiem możliwość jedzenia świeżego i bogatego w witaminy pożywienia przez długie, zimowe miesiące.
- tu kilka malutkich dyni Delikata, których niestety w tym roku również było bardzo mało; te biało-zielone w tle (okrągłe) to Sweet Dumpling również o bardzo delikatnym, subtelnym smaku; świetna do wszelkiego rodzaju deserów, kremów czy konfitur; a ta zielona, to Acorn (jest nie tylko zielona, również żółta i pomarańczowa)
I jeszcze jedna z bardziej znanych – Rouge Vif d’Etampes, choć to nie jest ta, która oferuje nam najciekawsze walory smakowe, bardziej wizualne ;)
*
Widząc te wszystkie niesamowite dynie trudno mi było dokonać wyboru. Oto te, które ostatecznie znalazły się na naszym stole i które tak pięknie, jesiennie, dekorują teraz nasze mieszkanie :
(ta w prawym górnym rogu to japońska dynia Tetsukabuto ; jest idealna do faszerowania i zapiekania, gdyż ma bardzo grubą skórkę, dzięki czemu farsz z pewnością z niej nie ‘wypłynie’ ;) )Jestem pewna, że gdybym i ja miała swój własny kawałek ziemi, to znalazłyby się tam przede wszystkim dynie. Można je przecież tak wszechstronnie wykorzystywać! Praktycznie do wszystkiego.
Pozwolę sobie tu przytoczyć słowa Joanny z forum CinCin, (cytat na podstawie książki „Dynia, melon arbuz i cukinia”) :
„ Dynia jest u nas mało znana i niedoceniana.
A niewiele jest roślin, które daje się tak wszechstronnie wykorzystywać, jak te największe na świecie jagody.
Od przystawek, przez zupy i dania główne, po desery i napoje.
Kluski, placki, szaszłyki, zapiekanki, suflety, sałatki, puddingi, lody i ciasta…
W ksiażce „Dynia, melon arbuz i cukinia” wyczytałam, że znana już była 12 000 lat temu i służyła za pożywienie ludziom epoki lodowcowej. Dla Indian Ameryki Południowej była rośliną świętą. Służyła nie tylko do jedzenia. Wydrążone owoce były wykorzystywane jako naczynia i pojemniki do przechowywania różnych produktów. Robiono z nich instrumenty muzyczne, łyżki i boje, a nawet suspensoria. Przypisywano jej właściowości magiczne i wpływ na płodność. Do Europy trafiła stosunkowo późno – dopiero w XVI wieku. Odkrył ją dla Europejczyków na Kubie Krzysztof Kolumb.
A kto ją odkryje dla Polaków?”
Przyznam że liczę na to, iż odpowiedzią na to ostatnie pytanie będzie właśnie nasz Festiwal Dyni! Mam nadzieję, że dzięki niemu wiele osób odkryje i pokocha dynie, gdyż naprawdę na to zasługują!
A na koniec podaję Wam jeszcze kilka linków do zamieszczonych przeze mnie wcześniej potraw z dyni, może Wam się przydadzą?
(i z góry przepraszam z jakość tych najstarszych zdjęć… :/ )
Masło dyniowe
Dynia pieczona z warzywnym vinaitrettem
Ciasto marchewkowe (które piekę w wersji dyniowej zamieniając marchew na dynię ;) )
Placek ziemniaczany / dyniowy
Ciasto dyniowe
Zupa dyniowa
Chleb dyniowy na zakwasie
Dynia zapiekana
Pozdrawiam serdecznie!
No nareszcie doczekałam się tych zdjęć! :)) Bea, ja się tylko powtórzę: zazdroszczę tej wycieczki na farmę i tak szerokiego dyniowego wyboru. I z niecierpliwością czekam na pyszne przepisy!
Ps. Oczywiście mam na myśli nowe przepisy z Twoich nowych cennych książek. ;-)
Bea wszystkiego najlepszego z okazji blogowego roczku.
Co do dyni to bardzo mi sie podobal Twoj opis i fotki wszelkich odmian. Dzieki Twojemu festwalowi dopiero poznaje dynie. Bardzo sie ciesze, ze dalas mi ku temu okazje. Po pierwszych probach okielznania dyni jestem mile zaskoczona.
pozdrawiam
Gratulacje z roczku :) ja juz sie zabralam za swoja dynie :)
A mam pytanie: czy odbierasz moze poczte z adresu, który zostal podany?
Pozdr An :)
http://chatkawogrodzie.blox.pl/html
Beo wszystkiego najlepszego z okazji blogowego roczku i kolejnych wielu, wielu pysznych wpisów:) Bardzo się cieszę, że prowadzisz bloga, bo uwielbiam do Ciebie zaglądać i to dzięki Tobie zasmakowałam w kilku pysznych potrawach:)
piekny opis i wprowadzenie do Festiwalu Dyniowego:)
Mam nadzieję, że czujesz się już troszkę lepiej.
Pozdrawiam serdecznie.
Beo, dzięki za relację i zdjęcia – u nas na targu można dostać tylko taką zwykłą dynię a la Halloween, czasem trafiają się „ozdobne”. Pojechałabym na taką fermę :) I chętnie choć raz dorwałabym dynię piżmową. Albo po prostu, jeśli kiedyś się wyniosę na wieś, zacznę sobie ją hodować. A, i mam już w zapasie dwa przepisy dyniowe, jutro będzie chyba 3-ci ;)
PS. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin bloga!
Jak możesz takimi pięknymi zdjęciami nasze oczy oszałamiać… ja też chcę… rozpływam się w zachwytach nad tymi dyniami.
Gratuluję roczku na blogu. Może za rok i mojego bloga będzie tyle osób odwiedzać :)
Beo, wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy! :) U mnie także dziś równo roczek od pierwszego wpisu i podobnie jak Ty mam czasami wątpliwości itp, ale czytając komentarze od razu robi się cieplej na sercu i chce się prowadzić bloga nadal i piec, piec,piec :))
Duzo duzo radości z prowadzenia bloga zycze oraz wielu cudownych pomysłow.
Uwielbiam Twojego bloga :))
Zdjęcia dyń są cudowne.
Pozdrawiam.’
Majana
Beo, bardzo ciekawy wpis. Ilu rzeczy się dowiedziałam! Jakby ktoś zajrzał do Ciebie po raz pierwszy właśnie dzisiaj, od razu by wiedział, że uwielbiasz dynie. Pasja i uwielbienie dyni jest wprost namacalne!
Gratulacje z okazji pierwszego roczku! Ja regularnie do Ciebie zaglądam od czasu jak przypadkiem tu trafiłam jakoś pod koniec zeszłego roku (akurat były tu wtedy pierniczki:))
Oby tak dalej! Życzę ci wielu lat blogowania, wytrwałości i sił. Twoje wpisy są pełne ciepła i bardzo ciekawe, a przepisy nie raz uświetniały nasze śniadania, obiady i podwieczorki. Pozdrawiam serdecznie!
przepiekne te dynie :))),
mnie w tym roku zadna nie dojrzala, warunki pogodowe wlasnie :(
Joyeux Anniversaire :)
Przede wszystkim dziekuje Eli za sile perswazji bo dzieki temu mamy teraz Ciebie- nasza blogowiczke, ktora wlasnie obchodzi rocznice. Zycze jak najwiecej wspanialych postow i oby te zdjecia byly the best za pierwszym kliknieciem. Ps. i kto wie moze los sprawi ze kiedys spotkach sie twarza w twarz z wiecej niz jedna wirtualna dusza blogowa. Caluski
Bea, przede wszystkim wszystkiego naj z okazji blogowego roczku :)
Do dyniowego szalenstwa dolaczam sie i ja z uwaga czytajac Twoje wpisy :)
Tak wiec, sezon dyniowy uwazam za otwarty ;)
Cel w części spełniony- jedna osoba już pokochała to warzywo – a tą osobą jestem ja :)
Ciesze sie, ze dalas sie namowic i ze wytrzymalas moje jeczenia. Mam nadzieje, ze bilans zyskow i strat jest jednak dodatni. Wszystkiego najlpeszego! :)
Dziekuje za wszystkie mile slowa!
Elu, oczywiscie ze bilans jest pozytywny! A Tobie dziekuje nie tylko za namowe, ale takze za pomoc w tym poczatkowym blogowaniu :)
Malgosiu, wiesz jak to jest z ksiazkami : przepisy nie zawsze sa takie ciekawe na jakie wygladaja ;) ale znalazlam juz kilka perelek :)
Karolko, te moje opisy i tak nie sa zbyt szczegolowe niestety, ale resztki goraczki nie pozwalaja mi spedzac przed komputerem tyle czasu ile bym chciala niestety :(
Ann, na maila juz odpisalam! :)
Atino, ciesze sie, ze czasem na cos moge sie przydac ;)
Czuje sie juz ciut lepiej, dziekuje, aczkolwiek to nadal nie jest 100% forma niestety :(
No ale takie sa uroki jesiennych wirusow :D
Ptasiu, ciesze sie, ze i Ty kochasz dynie :) Wiesz, ja mysle ze co roku bedzie wieksze zainteresowanie i wiekszy popyt na nie i moze wtedy bedzie coraz wiecej dostepnych gatunkow na rynku? kto wie ;)
Shinju, dziekuje za mile slowa i juz teraz i Tobie zycze rownie sympatycznych odwiedzajacych!
Zgadza sie Majano, takie mile komentarze wszystko wynagradzaja!
I ciesze sie, ze nadal Ci sie u mnie podoba :)
To prawda Kasiu, moja milosc do dyni jest ogromna i nie da sie juz tego ukryc!
Leloop, wspolczuje tegorocznego dyniowego nieurodzaju :( Miejmy nadzieje, ze w przyszlym roku aura bedzie dla nas laskawsza :)
No wlasnie Agatko, to wszystko dzieki Eli! :)
Ciesze sie niezmiernie Anooshko, ze i Ty dolaczylas :)
Aga, witaj wsrod wielbicieli dyni!
Ciesze sie, ze Was troche tymi dyniami juz ‚zarazilam’ ;)
(i mam tylko nadzieje, ze goraczka powoli da mi spokoj i pozwoli na ‚normalne’ dyniowanie ;) )
Pozdrawiam!
Przede wszystkim wszystkiego najlepszego, jesienią obrodziło w blogowe urodziny :)
Beo, bardzo lubię do Ciebie zaglądać głównie ze względu na te wysmakowane zdjęcia i ciekawe kulinarne pomysły, którymi mam nadzieję długo nas jeszcze będziesz częstować.
Ja z dynią się dopiero zaprzyjaźniam, ale po rogrzewce stwierdzam, że daje ona szeroką paletę do interpretacji.
Na historiach u mnie też się już dyniowo zrobiło :)
pozdrówka
Wszystkiego najlepszego z okazji blogowej rocznicy i życzenia dalszych apetycznych przepisów i zdjęć:)))
I serdecznie podziękowania za zachęcenie do wypróbowania dyni!
Happy Birthday :)
Oby jeszcze wiele lat :)
Takie piekne te zdjecia,ze i ja skusze sie na potrawe z dyni.Pozdrawiam.
Bea , życzę Ci kolejnych roczków. Twój blog dopiero odkrywam , ale wiem , że będzie dla mnie natchnieniem kulinarnym . Podziwiam bogactwo dyń. U nas w Polsce dynia jeszcze nie jest tak popularna i zazwyczaj można cieszyć oczy taką typową , pomarańczową . U mnie właśnie czeka…zakupiona na zrobienie zupy :-)Pozdrawiam serdecznie barocco
Dziekuje raz jeszcze za wszystkie te mile slowa!
Barocco, dziekuje za wizyte i zapraszam ponownie :) Wiesz, ja caly czas mam nadzieje ze i w Polsce juz niedlugo bedzie tych odmian coraz wiecej; oby jak najszybciej ;)
Wspaniałe dynie i wspaniały blog. Gratuluję rocznicy i życzę jeszcze wielu takich rocznic i takich dyń i oby jak najwięcej takiego wspólnego gotowania. Ja leżę z anginą, ale i tak w mojej kuchni króluje dynia. Wszystko dzięki Tobie :)
P.S. Zazdroszczę takiej farmy. Ja w tym roku też kupowałam dynie od rolników, ale poziom wiedzy oraz różnorodność odmian daleka jeszcze do tego co dowiedziałam się od Ciebie. Dzięki :)
Spóźnione życzenia urodzinowe :) I podziękowania za super dyniowy przegląd! Nawet nie wiedziałam (albo powiedzmy nie znałam nazw) o istnieniu tylu odmian. Teraz już wiem :)