Jest to jeden z tradycyjnych szwajcarskich wypieków, na bazie miodu, migdałów i kandyzowanych skórek owocowych. To swoista odmiana piernika, znana już w XIV wieku, a pierwsza oficjalna wzmianka o ‘Basler Läckerli’ pochodzi z 1720 roku. Läckerli są chyba równie znane i popularne co szwajcarska czekolada i sery i są bardzo chętnie kupowane przez turystów, ale nie tylko przez nich rzecz jasna! To coś jak polskie pierniczki toruńskie, tak bardzo znane nam wszystkim i lubiane.
Nie muszę chyba precyzować, iż większość osób je kupuje, a nie wypieka w domu i najczęściej, gdy oznajmiam komuś że piekę Läckerli, spotykam się z wyrazem wielkiego zdumienia na twarzy ;) Te ‘kupne’ i te ‘domowe’ są rzecz jasna nieco inne, co dla mnie absolutnie nie znaczy gorsze; wręcz przeciwnie, osobiście wolę je od tych ‘oryginalnych’, mąż zresztą też :) Jednak przyznaję, że od czasu do czasu, gdy mam ochotę na kawałeczek Läckerli, to kupuję go w firmowym sklepie Läckerli Huus, który mieści się praktycznie obok mojego miejsca pracy (zachęcam Was również do obejrzenia ich strony internetowej). Teraz panuje tam już rzecz jasna iście świąteczna atmosfera, a półki uginają się od prezentowych pudełek i wszelakich pakunków.‚
‚
Dawniej wypiekano i konsumowano Läckerli wyłącznie w okresie Swiąt, teraz oczywiście są dostępne przez cały rok.
A oprócz tradycyjnych ‘pierniczków’, w Läckerli Huus można też kupić np. karmelki czy herbatę o smaku Läckerli właśnie
‚
‚
Oprócz tych z Bazylei, znane są tutaj również Läckerli z Zurichu, nie są jednak podobne w smaku (ani wyglądzie) do tych pierwszych : ich ciasto nie zawiera mąki, a jedynie migdały, miód / cukier i białka ubite na pianę oraz dodatki takie jak skórka cytrynowa, czekolada, czy np. woda różana. Do ich wyrobu używa się drewnianych foremek (jak te do speculoos (speculaas / spekulatius); ciasto ‘schnie’ przez noc, a następnie Läckerli piecze się przez ok. 5 minut w bardzo wysokiej temperaturze.
W 1839 roku znanych było ponoć blisko trzydzieści różnych odmian Läckerli! Nie są one jednak tylko szwajcarską specjalnością, gdyż są znane również w Alzacji np.; przyznam jednak, że nigdy ich tam nie jadłam, nie mam więc porównania niestety. Obiecuję zrobić to następnym razem, zazwyczaj bowiem obdarowywana jestem tradycyjnymi piernikowymi sercami ;)
Dzisiejszy przepis zaczerpnęłam z blogu Cake in the City; zachowałam proporcje, zmieniłam jednak nieco sposób wykonania. Jeśli więc i Wy macie ochotę spróbować Läckerli, oto przepis (uwaga : mocno słodkie! :)).
‚
Basler Läckerli
na ok. 50 sztuk
forma ok. 25cm x 35cm
150 g zmielonych migdałów
150 g kandyzowanej skórki pomarańczowej i cytrynowej
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżeczka przyprawy do piernika
350 g mąki
10 g sody (ok. 2 łyżeczek)
450 g miodu (można dać mniej)
130 g cukru (u mnie jasny trzcinowy)
+ cukier puder i sok z cytryny do przygotowania lukru*
*ja zrobiłam lukier cytrynowy, jednak tradycyjnie najczęściej robi się lukier z dodatkiem kirschu (tak jak np. do ciasta marchewkowego, jak pisałam tutaj)
Miód i cukier podgrzewać w rondelku aż do całkowitego rozpuszczenia się cukru. Następnie gotować jeszcze ok. 2 minut, zdjąć z palnika i pozostawić masę do lekkiego przestudzenia.
Migdały wymieszać z drobno pokrojonymi skórkami i przyprawami. Mąkę wymieszać z sodą.
Do miodu dodać migdały i wymieszać; następnie partiami dodawać mąkę (uwaga, masa jest dosyć gęsta i ‘ciężka’). Po dokładnym wymieszaniu, przelać masę do formy wyłożonej papierem i rozsmarować na ok. 1 cm wysokości. Uwaga : jako, że ciasto jest mocno klejące, czynność ta nie należy do najłatwiejszych ;) Przykryć foremkę i zostawić ciasto na około godzinę.
Nagrzać piekarnik do160°- 170°C i piec Läckerli ok. 15 minut. Nie mogą być zbyt wypieczone, gdyż dodatkowo twardnieją stygnąc.
Z cukru pudru i soku z cytryny przygotowujemy dość gęsty lukier.
Po wyciągnięciu z piekarnika zostawiamy Leckerli na kilka minut do przestygnięcia, po czym kroimy na kwadraty (ok. 3 cm x 3 cm) i lukrujemy. Pozostawiamy je do całkowitego wystygnięcia i wyschnięcia lukru, układamy w hermetycznych pudełkach i – jeśli mamy na tyle silnej woli – czekamy kilka dni aż skruszeją ;)
Ja przyznam się, że zjadam je już na świeżo po upieczeniu :)
Smacznego !
Przepis ten bierze udział w Weekendzie Korzennym oraz w Festiwalu Pierniczkow :)
Brzmia i wyglądają pięknie!
Może wyrobię się przed swietami… hmm
PS Dobrze że mieszkam daleko, bo na takie słodkości jak w tym sklepie sprzedają majątek bym wydała. Ehh…
Bea , bardzo lubię takie kulinarne „wycieczki” po świecie. Przyznam , że zawsze jak gdzieś jestem , to lubię próbować coś regionalnego. To w jakimś stopniu dopełnia moją wiedzę o rejonie , który poznaję. Nigdy nie byłam w Szwajcarii , ale szwajcarskie ciasto marchewkowe z przepisu z Twojego blogu jest dla mnie niezwykłym smakowym odkryciem , które mi bardzo przypadło do gustu. Mam przeczucie , że z tym piernikiem będzie podobnie i cieszę się , że przybliżasz kuchnię kraju , w którym mieszkasz . To bardzo ciekawe , pouczające i jeszcze …smakowite. Dziękuję:-)
zapomniałam się podpisać…przepraszam…barocco
jezeli smakuja tak jak wygladaja to juz mam slinotok. przypominaja mi struktura norymberskie lebkuchen, ktore bardzo lubimy i dlatego czesto nadkladamy drogi, zeby zatrzymac sie w Norymberdze http://www.lebkuchen.nuernberg.de/englische_version/index.html
chyba wyprobuje :) oczywiscie nie omieszkam zdac sprawozdania :)
klaniam sie :)
mniam mniam
Ale piękne! :))
wspaniale !
Beo, dzięki za historię, przepis i oczywiście udział w Weekendzie!
Bea, będzie krótko i treściwie. :) Drukuję przepis i lada dzień szykuję te pierniczki. :) Wyglądają bosko, jestem pewna, że smakują jeszcze bardziej bosko, a my wszyscy (zwłaszcza mój R.) jesteśmy ogromnie piernikożerni. ;-) Aj, aj! najchętniej już dzisiaj bym się za nie zabrała, ale nie mam w tej chwili mielonych migdałów.
Moje najukochańsze pierniczki
a twoje Bea wyglądają tak jak smakują-wyśmienicie
Przepis już sobie zapisuję i z pewnością go popełnię :) Muszę też dorwać taką aromatyzowaną piernikiem herbatkę, albo sama ją zrobię i będę miała rewelacyjną wycieczkę kulinarną :)
Zgadza sie Aga, trudno jest przejsc obojetnie kolo tego sklepu ;)
Barocco, calkowicie sie z Toba zgadzam! I czesto trudno mi zrozumiec ludzi, ktorzy zawsze i wszedzie chca jesc tylko to, co juz znaja i absolutnie nic nowego / innego; a przeciez to naprawde ciekawe by odkrywac nowe smaki, zwyczaje, tradycje. I ciesze sie, ze to marchewkowe ciasto tak Ci posmakowalo :)
Leloop, one faktycznie sa z ‘rodziny’ lebkuchen i po upieczeniu i tych z N. stwierdzam, ze sa dosyc podobne w smaku, a jednak troche inne mimo wszystko ;)
Ptasiu, cala przyjemnosc po mojej stronie :)
Małgosiu, mam nadzieje ze Wam posmakuja! Koniecznie daj znac :)
Margot, wyprobuj koniecznie i te wersje!
Tilianaro, moze Ci napisac co tam jest w skladzie jesli chcesz?
Ciesze sie, ze pierniczki Wam sie podobaja :)
Dzis (dwa dni po upieczeniu) sa jeszcze lepsze!
Ladniutkie, a za migdalami ostatnio szaleje :)
Oj, pewnie! Będę Ci strasznie wdzięczna :) W taki razie już wiem co zrobię na następny weekend – Lackerli i herbatkę piernikową – podwójne szczęście :)
tilianara@zwarszawy.pl
Beo, jestem na Twoim blogu po raz pierwzszy,ale juz się z Tobą mijałam na różnych blogach :)jako ze moja ekspansja internetu przebiega powoli,stopniowo, dopiero teraz tu zajrzałan. i bardzo mi się spodobało!
na pewno bedę tu powracać:)
pozdrawiam!
O rany, jakie fajnie! Taka „wypasiona” wersja pierniczków, z tymi migdałami i skórką :) Chyba już je lubię :) Czy one są takie twarde „dojrzewające” jak nasze klasyczne pierniczki choinkowe, czy raczej miękkie – od razu do spożycia?
Komarko, jesli nia sa zbytnio spieczone, to sa do spozycia od razu; choc dobrze jest dac im choc ze 3 dni na ‚dojrzenie’ :)
Aniu, milo mi goscic Cie u mnie :) Przyznaje ze wstydem, ze jakis czas temu wykasowalam Twego bloga z listy gdyz bylam pewna, ze zakonczylas blogowanie :( Jednak widzze, ze ponownie moge na niego zagladac :)
Tilianaro, wiec w skladzie jest : owoc dzikiej rozy, hibiscusa, rodzynki, skorka pomaranczowa i cytrynowa oraz… przyprawy ;) nie precyzuja niestety jakie, ale ja dodalabym cos jak w tych moich pierniczkach, czyli troche przyprawy do piernika + cynamon (gdyz to jego ma tu byc najwiecej). Mam nadzieje, ze uda Ci sie cos z tego wyczarowac :)
Notme, zapraszam wiec do migdalowego szalenstwa! :)
Bea, bardzo lubie Twoje opowieści! Tyle się można ciekawych rzeczy dowiedzieć. A pierniczki są po prostu cudowne! Dzięki za przepis, myślę, że je zrobię! Taka rekomendacja!
Beao, wielkie dzięki :) Idę zaraz porozglądać się po sklepach i będę czarować na weekend :)))
Bonjur Béa,
J’avais l’intention de faire des lebkuchen pour Noel mais maintenant que j’ai vue tes petites merveilles j’hésite un peu.Tes petits basler lackerli me plaisent beaucoup et on vraiment l’air délicieux…ILs se gardent longtemps(si on a la volonté biensûre,lol)?
Anna, en théorie, ils se gardent trois semaines environ, mais j’avoue que je n’ai jamais pu tester ceci, ils partent bien trop rapidement ;)
Kasiu, dziekuje za mile slowa; tym bardziej ze wiem, ze talentu pisarskiego raczej nie mam ;) Ale ciesze sie, jesli moge Wam przyblizyc cos nowego :)
Tilianaro, jestem ciekawa rezultatu! koniecznie pochwal sie, jak wyszla ta mieszanka :)
Beo, stalo sie, zrobilam, chyba sie udaly, w kazdym badz razie pieknie pachnialo w calym domu :)))
nie sa takie perfekcyjne w ksztalcie jak Twoje ale smaku chyba sie nie musze wstydzic. Rodzinie posmakuja :), ja niestety tylko degustatorsko, za duzo sody :(
jezeli chodzi o wykladanie ciasta do formy to polecam mala sztuczke aby ulatwic te czynnosc. wystarczy moczyc palce badz silikonowa szpatulke do wykladania ciasta odrobina zimnej wody. nic sie wtedy nie klei :)
widzac rezultat, zrobilam swoj pierwszy w zyciu (lepiej pozno niz wcale) lukier i okazalo sie, ze i to potrafie ;)
a tu rezultat http://picasaweb.google.fr/leloop0/LCkerli#
pozdrawiam, przede mna choinki :)
Bea, wkrótce i u mnie na blogu pochwalę się przedwczorajszym wypiekiem pierniczków z Bazylei. :) Dzisiaj, gdy postały sobie w zamkniętej puszcze – straciły tę twardość, o której Ci wspominałam. Zrobiły się dużo miękksze, trochę ciągnące i baaardzo aromatyczne! Są bardzo fajne! :) No i tak moooocno pomarańczowe!
Te pierniczki są doskonałe!!! Od tej pory to moje ulubione pierniczki. Są obłędnie słodkie, do tego ten cytrynowy lukier … mniam … z herbatką piernikową, która powstała dzięki Tobie, Beo są cudowne. Pewnie w niedzielę zamieszczę je na blogu wraz z herbatką i innymi piernikowymi dokonaniami, bo teraz nawet nie mam czasu ich obfotografować, ale już chciałam Ci za nie podziękować :) Pewnie dorobię jeszcze drugie tyle na święta :)
I ja też miałam problem z lepkością masy, ale ja z kolei zastosowałam sztuczkę w postaci łopatki nasmarowanej olejem :)
Leloop, Twoje pierniczki wygladaja cudnie! bardzo udane! i ciesze sie, ze smakuja! :)
Co do lepkosci masy, to ja tez ‚wygladzalam’ ja wilgotnymi rekami, moze powinnam byla to dopisac w poscie…
Malgosiu, ciesze sie ze pierniczki miekna; zobaczysz, jutro beda jeszcze lepsze! :)
Tilianaro, i pierniczki, i herbata! milo mi, ze moglam sie przydac :)
I naprawde bardzo sie ciesze, ze moje ukochane pierniczki i Wam smakuja :)
PS. Leloop, ciesze sie ze ten pierwszy lukier tez sie udal! :)
Uwielbiam takie pierniki! Przypomniał mi się od razu Lebkuchen. Beat, MUSZĘ upiec te z Twojego przepisu :)
dziekuje za uznanie z ust mistrzyni :)
czekam na obiecanego maila ;)
Do mistrzyni to mi wieeele brakuje Leloop ;)
A maila wlasnie pisze :)
mniam mniam, przypomniałaś mi tym postem, jak smaczne są wypieki świąteczne w krajach niemieckojęzycznych! i te weihnachtsmarkty, ehhh. dziękuję za inspirację!!!
Beo, zaglądam tu już chyba setny raz. Te pierniczki nie dają mi spokoju. Relacja jest wspaniała, a przepis strasznie mnie kusi. Najgorzej, że jak znam życie, gdy je upiekę to sama zjem z łakomstwa całą blachę i to mnie trochę stopuje… ;)
Witaj Beo. Skuszona pięknie wyglądającymi pierniczkami i oczarowaną opowieścią, wczoraj w nocy zabrałam się za wypiek. Choć w moim starym, gazowym piecu raczej niewiele wypieków mi się w życiu udało, przy tym doszłam do wniosku, że nie ma w przepisie nic, co mogłabym „spartaczyć” ;) A jednak :( Moje pierniczki, wykonane dokładnie według podanych przez Ciebie miar i krok po kroku wedle wskazówek zupełnie się nie przepiekły. Po 15 minutach były surowe, więc wrzuciłam je na kolejnych 10 – nadal pozostały klejące w środku tak, że nie dało się kroić. Zostawiłam je na noc w piecu, z nadzieją, że stężeją i nic. Ciasto od spodu przywarło do papieru, którym wyłożyłam formę, tak, że nie da się go oderwać, a masa w środku jest ciągnąca i jakby surowa. Zastanawiam sie, co mogło zawinić, czy jakość miodu mogła mieć na to wpływ? Czy myślisz, że jest sens, po prawie dobie od pieczenia, włożyć pierniczki raz jeszcze do piekarnika? Będę bardzo wdzięczna za wskazówki, gdyż chcę ustalić, za sprawą czego te cudeńka mi nie wyszły. A muszą być przepyszne i tak chciałam zabrać je na święta do teściów ;)pozdrawiam ciepło, agnieszka
Hm, nie wiem co Ci poradzic; caly dzien w piekarniku to dla takich pierniczkow stanowczo za duzo ;) przy moich (w zaleznosci od temperatury pieczenia) trwalo to kiedys najdluzej nieco ponad 20 min., ale nigdy wiecej. One sa takie wlasnie lekko ciagnace i miekkie po wyjeciu z piekarnika, ale z pewnoscia nie moga byc surowe! Jako ze piszesz, ze niewiele wypiekow Ci sie udalo, to moze to faktycznie wina piekarnika? moze temperatura jest nie taka jak trzeba? lub sam sposob grzania?
Przykro mi, ze Ci sie pierniczki nie udaly i mam nadzieje, ze nie zniecheci Cie to do kolejnych kulinarnych eksperymentow!
I trzymam kciuki za ewentualny nowy piekarnik ;)
Wydawało mi się, że mam ten sam problem co Agnieszka powyżej, ponieważ gdy piekłam te pierniczki i wyjęłam po przepisowym czasie, były prawie płynne, ale włożyłam je na jeszcze 5 minut, a potem pomimo że dalej wyglądały bardzo podobnie, to wyjęłam i zostawiłam do znacznego ostygnięcia (były tylko lekko ciepłe) w blasze i wtedy się znacznie ustabilizowały. Od samego początku były miękkie i ciągutkowe, tak pyszne że już wszystkie zniknęły :)))
One chyba już mają taką urodę, że po wyjęciu z piekarnika trzeba im zaufać :)
Tez mi sie tak wydaje Tilinaro ;)
Kusiły mnie bardzo cały tydzień i w końcu zrobiłam. Mogłam najpierw przeczytać wszystkie komentarze, mniej bym się denerwowała podczas pieczenia :) Moje także wyglądały na surowe, wiec potrzymałam je w piecu trochę dłużej, polałam lukrem i jeszcze chwilę zapiekłam. Studzą się teraz na parapecie :) Na razie konsystencją przypominają bardziej ciągutki niż pierniki ale w smaku są rewelacyjne :)
Dzięki za świetny przepis i historię wypieku. Zawsze z przyjemnością czytam nowe wpisy na Twoim blogu :)
Bo wiesz, to nie sa takie piernicki jak tradycyjne na Swieta w PL ;) one sa jednak troche specyficzne ;) mam nadzieje ze przez to ‚dopiekanie’ nie stwardly Ci za bardzo i ze Ci / Wam posmakuja :)
I ciesze sie, ze lubisz do mnie zagladac! :*
Pierniczki nie stwardniały za bardzo, na wszelki wypadek na noc schowałam je do puszki. A wczoraj zabrałam do znajomych na przedświąteczne spotkanie. Pierniczki zniknęły w ciągu kilku minut, żałowałam, że nie upiekłam ich z podwójnej porcji :)
Aklat, bardzo sie ciesze, ze Wam smakowaly! ja tez czesto musze je piec z podwojnej porcji ;)
Pingback: Pierniczki z Bazylei – Basler Läckerli « Zapiecek
Witam serdecznie!;) mam pytanie czy mogę do tych pierniczków użyć mąki pszennej pełnoziarnistej? termin ważności zbliża się ku końcowi i chciałabym ją jakoś spożytkować a w tych pierniczkach się po prostu zakochałam! więc i tak je upiekę, pozdrawiam, bardzo lubię tu zaglądać;)
Witaj Justyno :) Nie pieklam tych pierniczkow na mace pelnoziarnistej, ale moze lepiej uzyc maki wymieszanej pol na pol ze ‚zwykla’; pelnoziarnista bowiem zmieni jednak konsystencje ciasta. Gdyby ciasto bylo zbyt zwarte, mozesz dodac odrobinke soku z pomaranczy np. lub alkoholu (typu kirsch czy rum).
Pozdrawiam!
Beo wiem, że widziałaś już moje pierniczki z tego przepisu, ale chciałam jeszcze tutaj napisać, ze je wypróbowałam, robiłam dokładnie z przepisem i wyszły wyśmienite! Inne niż tradycyjne ale pyszne:) Pozdrawiam !
Ps. a dzisiaj zjadłam pierwsze kiełki własnej produkcji:D Nie wiem czy czytałaś pod Twoim postem dot. właśnie kiełek, że zaczynam ich hodowlę. Dzisiaj rano zebrałam pierwsze plony. jestem bardzo zadowolona:) To Ty mnie natchnęłaś do produkcji i za to Ci bardzo dziękuję:******
Atinko, ciesze sie bardzo! I z powodu pierniczkow, i kielkow :))
Pozdrawiam!
Super stronka trafilam doslownie przypadkowo,, pieknie pokazane uczciwie napisane. Bardzo milutko oglada sie te fotki Super Daje 10 punktow/na 10 mizliwych. zapisze sobie w faworytach. Pozdrawiam pania ktora tak potrafi napisac pokazac i jeszcze piec i gotowac… Pozdrawiam rowniez pani meza , bo i o NIM wzmianke przeczytalam. Buzki sle Julia PS. Sama nie zajmuje sie gotowaniem nie umiem. Fajnych dalszych prac udanych ciast :) i WIELE DOBREGO ZYCZE !!!!
Witaj Julio! Przepraszam, ze ospisuje dopiero dzis, komentarz jakos mi umknal… :/
Milo mi, ze blog i przepisy sie podobaja. A gotowania mozna sie nauczyc, czego jestem doskonalym przykladem :) Zaczynajac samodzielne zycie umialam przygotowac naprawde niewiele potraw, ale z czasem diametralnie sie to zmienilo ;)
Warto jest zaczynac od bardzo prostych przepisow, takich ktore MUSZA sie udac :)
Pozdrawiam serdecznie! I dziekuje za odwiedziny :)
Beo chciałabym upiec pierniczki tylko zastanawia mnie ta ilość miodu względem mąki czy nie jest go za dużo i czy nie są one za słodkie ??
Pozdrawiam M.
Te pierniczki wlasnie takie sa, jesli wiec nie lubisz dosyc slodkich wypiekow, to lepiej wybrac inny przepis ;)
No i o to rzecz się rozchodzi bo one mnie pociągają ;) w sensie istnienia :-).
Mam wiec nadzieje, ze Ci posmakuja :)
Albo za krótko piekłam albo za niska temp albo znowu mi piekarnik się buntuje. Grzecznie pilnowałam 15 minut zgodnie Z przepisem a one nadal nie stwardniały i są jak krówki ciągutki. Pokroiłam na minimalistyczne kosteczki cm lub mniejsze bo są naprawdę słodkie ale smaczne.
Pozdrawiam
I jakie sie zrobily po calkowitym wystygnieciu? Tak jak napisalam bowiem w przepisie – one twardnieja wlasnie podczas stygniecia. Mimo wszystko ciesze sie, ze smakuja ;)
I ja upiekłam Twoje Läckerli, wyjadałam jeszcze ciepłe z blachy! Razem z Lebkuchen to niewątpliwie będzie tegoroczny hit:) Po weekendowym piernikowaniu z dziećmi, dzisiaj zrobiłam piernik staropolski Lemnis/Vitry, a że jeszcze mi było mało, Läckerli. Piekłam kwadrans i chociaż wyjęłam z piekarnika dośc miękkie, to nie surowe. Lukier zrobiłam z cukru pudru z odrobiną gorącej wody, taki najszybszy. Läckerli pewnie pokażę wkrótce na blogu, bo naprawdę warte są grzechu i trzeba je promować:) Pozdrawiam!
Lady Aga, ciesze sie niezmiernie!
(i przepraszam, ze odpisuej dopiero teraz…)
Pozdrawiam serdecznie!
W międzyczasie upiekłam te pierniczki ze cztery razy. Teraz jestem na odwyku słodyczowym po grudniowych szaleństwach:) Jeeśli chodzi o „niemieckojęzyczne” wypieki, to jestes moim guru:)
Pozdrawiam
Milo mi to slyszec w takim razie Aga :) Bardzo milo :))
Ja aktualnie nadal ‚dojadam’ swiateczne slodkie resztki, wiec pewnie dlugo jeszcze nic piekla nie bede ;) No chyba, ze to co aktualnie jest na stanie jednak mi sie znudzi ;)
Dziś w nocy upiekłam te ciasteczka i jestem zachwycona:) Choć nie wiem, czy jest dokładnie takie jakie miało być. Miałam obawy tak jak niektórzy po wyjęciu z piekarnika – ciasto jakby płynęło, ale po ok. 10 minutach okrzepło i mogłam kroić na kwadraty. Polukrowałam i mam pyszne, ciągnące, cieniutkie piernikowe prawie brownie-krówki ciągutki:) Są bardzo słodkie, co nawet ja, odporna na cukier;), zauważam.
Rada dla innych – jak po czasie pieczenia podanym przez Beę, będzie wyglądało w piekarniku, że jeszcze nie upieczone – zaufajcie przepisowi i wyciągajcie. Będzie dobrze:)
Dokladnie tak Aniu – to ciasto bardzo szybko twardnieje podczas stygniecia. Milo mi, ze smakowalo :)
Pozdrawiam serdecznie!
Pingback: Pierniczki Basler leckerli | Słodka Babka
moje pierniczki jeszcze nie wystygły ale są raczej miękkie lekko ciągnące a nie suche :((( może dlatego że ciasto „próbowałam” ucierać mikserem. za to mediolańskie ciastka wyszły super
te pierniki zrobiły furorę wśród moich znajomych, zrobiłam przed wczoraj, do świąt jeszcze parę dni a mi zostały tylko 3 szt. w puszce.
Gosiu, ciesze sie niezmiernie, ze smakowaly!
Onie maja jednak inna konsystencje niz tradycyjne ‚suche’ pierniczki, ale to wlasie jest ich urok :)
Pozdrawiam serdecznie!
Pingback: Rozwiązanie quizu ;) | Bea w Kuchni
Pingback: Prawdopodobnie najlepsze pierniczki na świecie. Z Bazylei. | Kulinarne Bezdroża
Witaj długa lista komentarzy musiałam długo przewijać czytając ale mam pytanie czy możesz posłać mi przepis ten bez mąki co schnie całą noc bardzo mnie zaciekawił a i twój napewno w tym roku spróbuję jak wyjdą napiszę pozdrawiam cieplutko