Nie wiem jak Wy, ale ja dopiero wczoraj poczułam, że to naprawdę już zima. Wprawdzie już wcześniej było mi trochę chłodno w jesiennej kurtce i bez rękawiczek, ale to wczoraj właśnie po raz pierwszy poczułam, że marzną mi uszy ;) a dla mnie to znak, że zaczęła się zima :)
I śnieg prószył wczoraj i dziś przez cały dzień, lecz niestety niesprzyjające mu temperatury nie pozwalają na to, by otulił nas miękki, śnieżny kocyk. Wprawdzie w górach rzecz jasna i na nieco wyżej położonych terenach śnieg już jest (u Anoushki pewnie też ;) ), jednak w ‘mieście’ co roku jest go jak na lekarstwo, czytaj : nie ma go praktycznie wcale.
Minusem takich dni jak ten wczorajszy i dzisiejszy jest to, że niebo spowite jest chmurami, przez które nie przebija się najmniejszy nawet promyk słońca :( Bardzo miło spędza się wtedy czas na kanapie, pod kocem, z kubkiem gorącej herbaty :) A jako, że czekała na mnie pyszna herbata o orientalno-pomarańczowym smaku (za którą raz jeszcze baaardzo sedecznie dziękuję Mikołajce :) ), to postanowiłam upiec do niej coś szybkiego.
Po krótkim namyśle, mój wybór padł na amaretti; a że miałam ochotę na coś o zimowo-piernikowym smaku, to dodałam do nich otartą skórkę z pomarańczy oraz przyprawę do piernika właśnie (ok. łyżeczki). I odrobinę rumu :)
Jako, że piekłam z podawanego już wcześniej przepisu, to dziś wstawiam Wam tylko ‘rozgrzewającą’ fotkę i link do przepisu.
I śnieg prószył wczoraj i dziś przez cały dzień, lecz niestety niesprzyjające mu temperatury nie pozwalają na to, by otulił nas miękki, śnieżny kocyk. Wprawdzie w górach rzecz jasna i na nieco wyżej położonych terenach śnieg już jest (u Anoushki pewnie też ;) ), jednak w ‘mieście’ co roku jest go jak na lekarstwo, czytaj : nie ma go praktycznie wcale.
Minusem takich dni jak ten wczorajszy i dzisiejszy jest to, że niebo spowite jest chmurami, przez które nie przebija się najmniejszy nawet promyk słońca :( Bardzo miło spędza się wtedy czas na kanapie, pod kocem, z kubkiem gorącej herbaty :) A jako, że czekała na mnie pyszna herbata o orientalno-pomarańczowym smaku (za którą raz jeszcze baaardzo sedecznie dziękuję Mikołajce :) ), to postanowiłam upiec do niej coś szybkiego.
Po krótkim namyśle, mój wybór padł na amaretti; a że miałam ochotę na coś o zimowo-piernikowym smaku, to dodałam do nich otartą skórkę z pomarańczy oraz przyprawę do piernika właśnie (ok. łyżeczki). I odrobinę rumu :)
Jako, że piekłam z podawanego już wcześniej przepisu, to dziś wstawiam Wam tylko ‘rozgrzewającą’ fotkę i link do przepisu.
Zapraszam na amaretti! :)
Beatko, pożycz nam trochę śniegu. U nas słońce i wiosna (choć mroźna). Ciasteczka brzmią i wyglądają smakowicie :-)
Bea, w tak pięknym kubku chyba wszystkie herbaty pysznie smakują. :) A co do zimy, to u nas – brak. Jest szaro, buro, deszczowo i nieprzyjemnie. Zatem kocyk i u nas mile widziany.
Beo nominowałam Cię do UAB :) Dziękuję Ci za inspiracje i tak miłą aurę jaką roztaczasz ze swojego bloga :) Więcej info u mnie :*
Ciasteczka cudowne, takiego przepisu poszukiwałam, upiekę na pewno!
Pozdrawiam
U nas nie ma śniegu i jest jakoś tak cały czas jesiennie. Och, marzy mi się lekki mrozik i biały puch w okresie świąt.
Beo, sliczne ciasteczka , piękne zdjęcie:) Cieplutko u Ciebie :)
Pozdrawiam.
U mnie taka sama pogoda, jak u Ciebie…Co ciekawe kilkadziesiat kilometrow dalej w wiekszych Alpach nasypalo juz tyle sniegu, ze dzieci od 3 dni do szkoly nie chodza;)
Pozdrawiam serdecznie
Bea, dobrze zgadłaś :) U nas w ogródku leży 50 cm śniegu i nic a nic nie topnieje. Wręcz przeciwnie pada nadal! Jest pięknie, puczyście i naprawdę bajkowo, zwłaszcza w czasie wczorajszej pełni księżyca :)
Szkoda tylko, że panowie od dróg zapomnieli o naszej wiosce i trzeba mocno się nagimnastykować, żeby uniknąć stłuczki i nie skończyć w zaspie…
Jeżeli jeszcze nie byłaś w Ozepices, radzę poczekać, aż przyjdzie odwilż… drogi na północy są nieprzejezdne.
Amaretti piękne :). Kubek uroczy!
Bardzo bardzo ladny kubek, chociaz uszko bym zamienila na mniej powykrecane:) Ale i tak nie moge oderwac oczu!
Beo, moja bretonska zime najchetnej przespalabym w kupie lisci. na ogol jest szaro, mokro i beznadziejnie smutno, do najblizszego sniegu pareset kilometrow :(
piekna filizanka :)
U mnie snieg już jest od 2 tygodni :)
Do zapażania sypanych mieszanek herbat, używam papierowych filtrów, polecam sa świetne. Mozna kupić specjalne do herbaty albo sobie zrobic samemu. Choziaż taka łyzeczka jest bardzo ładna i nostalgicznie się prezentuje :)
Pozdr An
http://chatkawogrodzie.blox.pl/html
Wow, dzieci nie chodzo juz do szkoly przez snieg? fajnie! znaczy w sensie takich pieknych, zimowych widokow :)
Anoushko, nieprzejezdne drogi?!? kto by pomyslal…
Leloop, taka szaro-bura zima to faktycznie nic milego, ale tutaj ‚zima w miescie’ tez niestety tak wyglada; jednak w dali, znad jaziora wylaniaja sie osniezone szczyty gor :)
An, znam oczywiscie te papierowe filtry, jednak nie uzywam ich juz ze wzgledow czysto ekologicznych ;) tym razem uzylam tej lyzeczko-zaparzaczki gdyz maz nie pija herbaty, wiec bylo to tylko dla mnie, na jedna porcje :) w przeciwnym razie, gdy zaparzam cos dla nas, to uzywam czajniczka z filtrem, jak Bodum np.
Tilinaro, dziekuje raz jeszcze – rowniez An! :) – za to niesamowite wyroznienie! juz niebawem odpowiem na nie na blogu :)
A wszystkich bardzo chetnie czestuje kubkiem goracej herbaty i piernikowym amaretti! :)
Pozdrawiam!
JA kupiłam sobie taki komplet w Ikei zaparzaczka, kulka z rowkami do miodu, i do cytryny wyciskacz. Ta zaparzaczka po 3-krotnym użyciu dokumentnie mi zardzewiała. Wpierw myślałam, że to osad na łyżce z herbaty, ale to była rdza. Dlatego mam taką lekka rezerwę do zaparzaczek i wybrałam te filtry. Co nie oznacza, że nei podobają mi się takie łyżeczki, pewnie jakbym znalazła jakiejś dobrej firmy, to bym bez wahania kupiła :)
A i zapomniałam wcześneij wspomnieć, że zdjecie bardzo mi się podoba :)
To wspolczuje An! moja na szczescie (odpukac…) nie rdzewieje. I te zaparzacze z Bodum tez bardzo lubie; jesli chcesz, popatrz tu : http://www.bodum.com/b2c/?shpId=1&famId=11&famSubId=1102
lub tu : http://www.bodum.com/b2c/?shpId=1&famId=11&famSubId=1110
I milo mi, ze zdjecie Ci sie podoba :) wykorzystalam jedyne kilkuminutowe przejasnienie tego dnia ;)
Pozdrawiam serdecznie!
IKEA niestety nie slynie z najlepszej jakosci wykonania, szkoda bo maja sympatyczne wzornictwo :}. Bodum z kolei to dosc droga marka, swietna jakosciowo jak i designersko :) ja mam trzecie rozwiazanie, moze nie prezentujace sie tak romantycznie jak lyzeczka ale dziala swietnie. male sitko z nierdzewiejacej stali inox, ktore pasuje srednica do ulubionego kubka. moze tez byc jednoosobowy, porcelanowy czajniczek, ktory stawia sie na swieczkowym podgrzewaczu.
chyba kazda z nas ma swoj ulubiony sposob przygotowywania herbaty.
pozdrawiam
PS.
tu jeszcze link do naszego ulubionego herbacianego sklepu w Bremen https://www.thk-bremen.de/shop/teeaccessoires/teezubehoer
maja filtry bawelniane wielokrotnego uzytku
oprocz akcesoriow do zaparzania herbaty maja ogromny wybor herbat. polecam
Dziekuje za link Lellop!
Ja mam taka ‚stara’ filizanke porcelanowa z porcelanowa nakladka do niej w ktorej mozna od razu zaparzyc herbate; no i filizanka-czajniczek tez jest bardzo fajnym rozwiazaniem.
A co do Bodum, to jako ze jedna z moich kuzynek mieszka w Danii, wiec przyznaje, ze czesto moge liczyc na takie wlasnie piekne prezenty :)
A co do designu, to bardzo lubie ten ‚polnocny’ wlasnie (dunski miedzy innymi). Lubie tamtejsze domy, ludzi, ich styl zycia i bycia. I wracam tam zawsze z olbrzymia przyjemnoscia :)
PS. Gdybym miala talent Agusi, to pewnie napisalabym na ten temat cos wiecej ;)
Obejrzałam linki , dziękuję. Zacznę zbierać kase na tą kulkową zaparzaczke Bodum, fajna jest i podoba mi się . I mam nadzieje ze nie zardzewieje :)
Pozdr An
http://chatkawogrodzie.blox.pl/html
Jestem pewna ze nie zardzewieje!
I wiesz, popatrz w sklepach, bo gdy wychodzi nowa kolekcja, to ktoras poprzednia jest wtedy przeceniana, warto wiec zwrocic na to uwage ;)
ja tez bardzo lubie skandynawskie wzornictwo zarowno to wspolczesne jak i tradycyjne. wszystko jest proste i zrobione dla ludzi. z przyjemnoscia ogladam sobie skandynawskie blogi wnetrzarskie.
nie lubie naszego slowianskiego upodobania do „baroku” :}
moze trzeba wyslac Agnieszke na wycieczke w tamte okolice ;)
To jest genialny pomysl!!! Musimy koniecznie wyslac tam Agnieszke! :D
A ja z dnia na dzien lapie sie na tym, jak ubozeje moj jezyk polski :/ ‚wzornictwo’, blogi ‚wnetrzarskie’, a mnie zawsze przychodza wszystkie inne slowa, tylko nie te ktorych potrzebuje :/
Az wstyd sie przyznac, ale dzis juz bym nie miala 6 na maturze z polskiego! :(
PS. Na maila odpowiem najpozniej jutro, dobrze? z podobnych powodow jak te przytoczone przez Ciebie ;)
Beo! Nominowałam Cię do UAB.
A co do ciasteczek, to są urocze!Pozdrawiam serdecznie!
ha, ha a ja bym chciala, zeby mi sie troche bardziej wzbogacil zasob slownictwa francuskiego ;). nie martw sie kazdy z nas ma lepsze i gorsze dni, czasem jest tak, ze zapominam jezyka w gebie i to w obu jezykach :}
a z mailem sie nie spieszy :)
mam jeszcze jedno pytanie czy z racji tego, ze mieszkasz w Szwajcarii musisz mowic biegle w co najmniej dwoch jezykach? juz od dawna mnie to intryguje jak to w praktyce wyglada takie czterojezykowe panstwo ;)
To moze bedziemy sobie nawzajem mailowo korepetycji udzielac? :)
A co do Szwajcarii i jezykow to na szczescie nie jest to obowiazkowe, by mowic w wiecej niz jednym jezyku; choc potem oczywiscie zalezy, jaka sie ma prace; np. u sekretarki 3 jezyki to dzis minimum, u nas w szkole sekretarki wladaja piecioma :) Oczywiscie, znajomosc tych dodatkowych jezykow urzedowych moze byc przydatna ;) jednak spokojnie mozna sobie radzic i bez nich :) W sklepach (spozywczych mam na mysli) fajne jest to, ze na kazdym produkcie wszystko jest napisane i po francusku, i po niemiecku, i po wlosku :) Kiedys chcialam sie tu nauczyc niemieckiego, ale… mi przeszlo :D
Kasiu, i tutaj raz jeszcze dziekuje Ci za to wyroznienie! jest mi naprawde niezmiernie milo! :)
Bea kubek piekny ale ciasteczko piekniejsze ;-)
Ps. Ja czapke nosze juz od poczatku listopada ;-) w koncu przez glowe ucieka wiekszosc ciepla a ja zmarzluch jestem ;-)
szkoda tylko ze w Dublinie nie ma bialych swiat :(
Beo, powtórzyłam Kasię – wybrałam Cię na UAB:
http://cosniecos.blox.pl/2008/12/Uber-Amazing-Blog.html
Mam nadzieję, że nie czujesz się osaczona ;)
PS. Pięknie nastrojowe 1 zdjęcie…
Interesujący kraj ta Szwajcaria :) ja kiedys miałam chęć uczenia sie języka hiszpańskiego, ale poległam :)a chęć ta była podyktowana tym, że jechałam do hiszpanii i chciałam coś w tym języku mówić. Coś tam powiem w sklepie czy w hotelu, ale to jest raczej, że ja namęczę się i powiem a nie rozumiem odpowiedzi :D :D dobre co :)
Stwierdziłam w końcu, że te parę języków które normalnie każdy zna, wystarczą mi do życia i niczego na siłe nie będę wdrażać:)
Ptasiu, osaczona?!? ja sie czuje niesamowicie szczesliwa! powtorze co pisalam juz wczesniej : jest mi niezmiernie milo!!! wprawdzie weekend mam dosyc ‚zajety’, ale postaram sie jak najszybciej cos na ten temat tu napisac :)
I raz jeszcze dziekuje za to przemile wyroznienie!!!
An, ja tez sie kiedys uczylam hiszpanskiego, ale bardzo krotko niestety; choc przeznaje, ze teraz moglabym praktykowac, bo jedna z moich tutejszych przyjaciolek jest Argentynka, ale za dobrze mowi po francusku ;)
Uczylam sie tez wloskiego i musze przyznac, ze ten jezyk to wielka milosc mojego zycia! mam nadzieje, ze znajde kiedys czas, by porzadnie do niego przysiasc.
A do niemieckiego pewnie by mi sie przydaly korki, bo sama w domu nie jestem niestety zbyt zdyscyplinowana uczennica ;) kto wie, moze kiedys o tym pomysle…
No i angielski tez troche odlogiem teraz lezy; dobrze ze choc niektore filmy nadal ogladam w wersji oryginalnej :)