Jako, że Szwajcaria nadal jest jednym z bardziej znanych producentów czekolady, wiele jest tu miejsc, gdzie można kupić przepyszne, świetnej jakości wyroby, produkowane na miejscu, często od pokoleń.
U mojego ulubionego ‘czekoladnika’ (Blondel, kilka info tutaj) kupić można ponad 50 rodzajów czekolady! Z pomarańczą, cytryną, z bazylią, bananowa, ananasowa, z nugatem, z marcepanem, z orzeszkami piniowymi, z morelami, kokosem, z makiem, z owocami leśnymi, waniliową, kawową, karmelową, itd, itd… Jest tam również ponad 50 smaków pralinek i blisko 30 rodzajów trufli… I jako, że pracuję w sąsiedztwie tego przybytku, to domyślacie się, jakie katusze cierpię, przechodząc codziennie obok ;) Sklepik ten istnieje już od 1850 roku i wchodząc tam ma się wrażenie, że czas stanął w miejscu. To chyba jedyny sklep, przed którym zobaczyć tu można kolejkę! Sam sklepik jest bowiem dość mały i przede wszystkim wąski i ‘mieści’ się w nim zaledwie kilku klientów jednocześnie. Jednak czy w zimnie, czy w deszczu, wszyscy dzielnie czekają na swoją kolej by móc dokonać zakupu w tym Przybytku Czekolady :)
W tym roku, na każdy dzień tego wyjątkowego Weekendu przygotowałam coś, czego wcześniej nie robiłam, by i dla mnie był to czas odkryć :) Dziś, na zakończenie naszej wspólnej zabawy, jest coś małego, do popołudniowej kawy na przykład, i w mojej wersji – dla dorosłych ;) A są to trufelki. Zawsze wydawało mi się, że jest to coś trudnego do zrobienia, okazuje się jednak, że wręcz przeciwnie – nie ma chyba nic prostszego; jeśli robimy ich większą ilość, to jest to troszkę pracochłonne zajęcie, jednak – jak dla mnie – bardzo przyjemne :)
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym trzymała się jednego konkretnego przepisu ;) A właściwie inaczej : jako, że nie znalazłam takiego przepisu, jaki mi się ‘wymarzył’, to ‘ulepszyłam’ inny. A wymarzyłam sobie smak śliwki w czekoladzie, macerowanej w czymś dobrym ;) z dodatkiem migdałów. Zawsze z wielką rezerwą podchodziłam do różnych ‘domowych’ trufelków, teraz jednak wiem, że wchodzą one na stałe do mojego repertuaru. I w kolejce czekają już następne :)
Poniższy przepis to ‘mix’ przepisu na trufle pana Hermé oraz Bajaderki (przepis na forum CinCin). Dodam tylko, że przepis Bajaderki wydaje mi się idealny, jednak ‘wyszperałam’ go nieco za późno, to raz, a dwa zawsze niestety troszkę ‘boję się’ szklankowych przepisów ;)
Trufle czekoladowo-śliwkowe
na ok. 30 sztuk
200 g gorzkiej czekolady
150 g słodkiej śmietany
30 g masła
50 g zmielonych migdałów
15 suszonych śliwek namoczonych w alkoholu (np. armagnac,brandy, rum etc., u mnie ‘Vieille Prune’)
+ kakao i migdały do obtoczenia trufli
Śliwki namoczyć w podgrzanym alkoholu przez min. 2 godziny, lecz im dłużej się macerują, tym lepiej (możemy też alkohol lekko ‘rozcieńczyć’ odrobiną wrzątku jeśli ‘obawiamy się’ zbyt mocnego smaku). Po namoczeniu odsączyć je i pokroić w małą kostkę. Zachować łyżkę alkoholu z maceracji.
Śmietanę zagotować na średnim ogniu, zdjąć z ognia, dodać posiekaną czekoladę i rozpuścić ją stale mieszając, następnie dodać masło w kawałkach i dobrze wymieszać do uzyskania jednolitej masy. Następnie dodać pokrojone śliwki, migdały oraz jedną łyżkę alkoholu z maceracji i ponownie wszystko dobrze wymieszać. Masę ostudzić i wstawić do lodówki na kilka godzin aż lekko stężeje. Następnie formować z niej kuleczki i obtaczać je w kakao lub w mielonych migdałach. Najlepiej przechowywać w hermetycznym pudełku w lodówce.
Do obtoczenia trufli użyłam właśnie wspomnianego na początku kakao Van Houten, którego to próbowałam po raz pierwszy (za sprawą Dirk, której to raz jeszcze serdecznie dziękuję!!!).
Pozdrawiam serdecznie!
a ja postanowiłam sie ostro odchudzać
Bardzo fajna ta opowieść :)) W sam raz na niedzielne przedpołudnie. Aż się chce czegoś czekoladowego! Najchętniej oczywiście takiego trufla… ;))
Cudowne!
wiesz , o pewnych rzeczach nie wiedziałam :)
,a te kuleczki trufelki piękne i takie proste ,a wyglądają jak klejnociki
Bea, nawet nie wiesz, jak Twoje zdjęcie trufelków sugestywnie do mnie przemawia! Jest przepiękne!!! :)
A co do trufelków, to debiut mam dość dawno za sobą i to właśnie według wspomnianego przez Ciebie przepisu Bajaderki. Pamiętam, że niezwykle mi smakowały, ale nawet w połowie nie wyglądały tak pięknie jak Twoje! Ten pomysł z „upiciem” śliwek do trufli bardzo mi się podoba i pewnie wykorzystam patent, gdy najdzie mnie na lepienie czekoladowych kuleczek. :)
No wlasnie Malgosiu, dziekuje ze mi je pokazalas! bo wczesniej nie wiedzialam o istnieniu tego Bajaderkowego przepisu…
Lukrecjo, czekolade 70% kakao mozna jesc nawet na diecie :)
Eva, Aga, Margot, czestujcie sie! :)
wyglądają przeuroczo
uwielbiam wszystkie te słodkie kulki
i robic i jeśc
takie maleńkie przyjemności
zapiszę sobie ten przepis
i na pewno kiedyś z niego skorzystam
:-)
Śliczne te trufelki – jak Tobie zazdroszczę uwielbiam takie malutkie jakby zapomniane przez czas miejsca.
I ja już wysłałam tobie informacje o muffinkach na czekoladowy weekend.
pozdrawiam
Ewelosa
Beo, trufelki wygladaja przepysznie:-) mniam!
pozdrawiam
Beo, przede wszystkim swietny pomysl z Czekoladowym Weekendem:) Dobra wymówka żeby się trochę poobjadać:) A tak poza tym to nie wiem, na jaki mail można się z Tobą skontaktować i „zgłosić” swój przepis:) Podasz jakies namiary?:) Pozdrawiam!
Krzysku, maila podawalam w poscie ‚zaproszeniowym’ : mojakuchnia/malpa/alternet.ch ale mozesz tez wyslac mi info w komentarzach, ja i tak potem do wszystkich zagladam i zbieram potrzebne mi informacje ;)
Asieja, Ewa, Ola, ciesze sie, ze sie podobaja :)
Mój komentarz uleciał gdzieś, więc raz jeszcze napiszę: poezja smaku!
Muszę te trufle wykonać!
Piękne trufelki, uroczo wyglądają i baaaaardzo mnie kuszą. Oj pewnie zagoszczą w moich skromnych progach :) pozdrawiam
Beo, w jednej z książek pani Gessler jest również przepis na trufle, ale na pewnie nie ze śliwką. Jutro zabieram się za nie, będą czekac w puszce na gości:)
Proszę o jeszcze więcej przepisów z tej (jak mniemam) niesamowitej książki!
Pozdrawiam,
Joanna
Piękne zdjęcia i ciekawy przepis. :-) Trufle zachwycają, a ksiązki jestem coraz bardziej ciekawa.:-)) Też wołam, byś jeszcze coś nam z niej pokazała.
P.S. Nikt nie napisał, ze gorzka czekolada leczy, zmniejsza ból gardła. Wyleczyła ??? ;-)))
Anno, Kuchasiu, mam nadzieje ze i Wam posmakuja :)
Joanno, czy piszesz o ksiazce Kolory smakow? faktycznie jest tam przepis na trufelki tylko z dodatkiem smietany, i te drugie, z herbata; czy moze znasz jeszcze jakies inne? chetnie poznam kazdy dobry trufelkowy przepis :)
Krokodylu, nie jestem pewna ze sama czekolada by moje gardlo wyleczyla ;) ale uczynil to propolis i inne tego typu specyfiki ;)
A co do ksiazki, to faktycznie zamierzam troche z niej w najblizszym czasie potestowac :)
A ja donoszę, ze też zrobiłam cos czekoladowego, w ostatniej chwili niemal :)
planowałam zrobić trufle, jednak z przepisu lisiczki bez kitki, bez masła, moze jeszcze zrobię ;)
Wyglądają pysznie i bardzo kusząco:)
Aniu, juz Cie ‚dopisalam’ :)
Aga, co sie odwlecze to nie uciecze ;)
Dziekuje Atino! i zaluje, ze nie moge Cie poczestowac ;)
Beo, te twoje trufle to musi byc niezly odjazd, ze sliwkami … w alkoholu … mniam …
ja tez cos zrobilam, moje ulubione ciasto bez maki ;), zajrzyj jak bedziesz miala chwilke :)
mam nadzieje, ze te sliwki wyleczyly Cie z przeziebienia :) :) :)
pozdrawiam
Zgłaszam swoje przygotowanie do czekoladowego raportu. Baczność!
A teraz idę paść na twarz. Po drodze jednak takiego trufelka…
Pozdrawiam
Milo mi, ze sie przylaczylas Leloop :)
A co do samopoczucia, to jest juz w miare lepiej, chociaz nie jestem pewna czy to dzieki sliwkom ;)
Damquelle, juz spiesze zobaczyc, co upichcilas :)
Pozdrawiam!
O Mamusiu, Beo, jakie piękne są te trufle! Ależ one muszą smakować obłędnie!
Cudowna opowieść,jak zawsze :)
A zdjęcie.. wiadomo,ze oczu nie mogę oderwać!
Pozdrawiam cieplutko:)
Pyszna sprawa, uwielbiam trufle!
Dołączam się do czekoladowego weekendu przepisem na gorącą czekoladę.
Zapraszam!
http://www.przystole.blogspot.com
Wyglądają fantastycznie, a sądząc po recepturze musza być pyszne…dziekuję za czekoladowy weekend….tylko dlaczego tylko weekend?…:)))
idealne są te trufle! pełne wdzięku kuleczki :) :)
Jak juz wspomalam u Majany trufle baaaaaazo lubie :) Szczegolnie te czekoladowe :D Beo Twoje sa takie urocze!
Piękne te trufelki, z suszonymi śliwkami to ja zawsze chętnie ;-)
Mniam, mniam, mniam, po prostu rewelacyjne, postaram się zrobić! :-) Pozdrowienia!
Wyglądają pysznie! Koniecznie do wypróbowania
Zastanawiałam się nad truflami, ale zabrakło mi odwagi… twoje są śliczne.
Majano, dziekuę Ci ślicznie :)
Bunciu, może więc i te Ci posmakują ;) a Twój wpis już dodany ;)
Eweno, to ja dziękuję Wam wszystkim za udział! A dlaczego tylko weekend? Bo wszystko co dobre nie może trwać wiecznie :D
Zwegowani, dziękuję za wizytę i miłe słowa!
I proszę, częstujcie się wszyscy! :)
Wyjeżdżałam na weekend do mojego K. i nie miałam okazji zerknąć tu i aż byłam chora, bo ja wiedziałam, że tu będzie dużo czekolady ! I to ciasto z poprzedniego posta – ja je MUSZĘ zrobić, wygląda tak cudownie, że na sam widok ślinka cieknie ! :) To będzie drugie w kolejce, zaraz za tym kokosowym ;) coś ostatnio czasu brakuje… A te trufle…jejku ja uwielbiam suszone śliwki…Ale nie mogę tak ciągle robić smakołyków bo 1.przyzwyczaję Rodzinkę 2.przytyję 3.zawalę studia, bo będę większość dnia spędzać w kuchni :D
pozdrawiam !
Zrobiłam te trufelki – pyszne!
Dziękuję za przepis :-)
Evenko, ciesze sie niezmiernie! :)
Bonjour Béa,
J’adore la sliwka w czekoladzie qu’on retrouve au magasin polonais…ces truffes doivent ressembler au niveau goût ou je me trompe.
Dans tous les cas, je suis certaine que je deviendrais fan après y avoir goûté.
Bon samedi!
Oui Anna, le goût ressemble beaucoup :) c’est pour ça que je voulais les faire, car moi aussi j’adore la sliwka w czekoladzie :) mais je n’ai aucun magasin polonais ici malheureusement ;)
Bon weekend!
Ten przepis został wybrany do przepisów tygodnia (edycja 7) na blogu Foodelek!
Dziękuję za inspirację!
Milo mi Marcinie!
Mialam problemy ze wstawieniem logo (przy batatach tez…) ale juz sobie poradzilam ;)
Pozdrawiam!
Pingback: Deser czekoladowo-kasztanowy | Bea w Kuchni