Dziś mam dla Was ciasteczka z pewnego duńskiego przepisu przygotowane na kulinarny Tydzień Skandynawski – zorganizowany i prowadzony przez Kiiri i Atinę.
Z duńską kuchnią zapoznałam się kilka lat temu, dzięki kuzynce, którą los rzucił w tamte strony właśnie ;) Spodobał mi się fakt, że Duńczycy zwracają dużą uwagę na ekologię (nie tylko jeśli chodzi o jedzenie) i że łatwo tam o wszelakie tego typu produkty. Duńczycy jedzą sporo nabiału, mają na przykład niesamowity ‘smakowy’ wybór świetnej jakości jogurtów. I nawet ja, która za jogurtami nie przepadam, uwielbiam te ‘ichniejsze’ ;) Coś co bardzo przypadło mi tam do gustu, to ‘Smørrebrød’, czyli coś à la kanapki z czarnego, razowego chleba, które je się zazwyczaj na lunch (możecie o nich przeczytać np. tutaj). I chociaż tradycyjnie w duńskiej kuchni królują mięsne i rybne potrawy, jest też jednak sporo ciekawych przepisów ‘wege’ i oczywiście mnóstwo wspaniałych wypieków i słodkości! I choć dzisiejsze ciasteczka nie do końca są pewnie duńskie, to zdecydowanie warte są publikacji :)
Tydzień temu bowiem dostałam kolejny numer ‘Mad!’ (swoją drogą, czy ktoś z Was by wpadł na to, że to się wymawia ‘mel’?!? dziwny język, nieprawdaż? ;) ) w którym jak zwykle urzekło mnie kilka przepisów, a przede wszystkim wiele ‘smakowitych’ zdjęć. Jako, że w tym numerze jednak sporo jest przepisów mięsno-rybnych (czyli niestety nie do końca dla mnie…) to zaczęłam od słodkości.
Na ‘pierwszy ogień’ poszły ciasteczka cytrynowo-anyżowe, przetłumaczone przez Hefę, której raz jeszcze bardzo serdecznie dziękuję za poświęcenie :) A kuzynce za prezent :)
Wprawdzie to cynamon czy kardamon kojarzą nam się bardziej z kuchnią skandynawską, jednak i te ciasteczka warto jest upiec :)
Ciasteczka cytrynowo-anyżowe
250g mąki pszennej
otarta skórka z 1 cytryny
75g cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia*
125g masła
1 łyżka ziaren anyżu**
1 jajko
1-2 łyżki soku z cytryny lub likieru anyżowego
+ lukier cytrynowy do dekoracji
*dałam tylko łyżeczkę
**użyłam łyżeczki mielonego anyżu
Wymieszać mąkę, skórkę cytrynową, cukier i proszek. Masło pokroić w kawałki i wymieszać z resztą składników aż utworzy się ‚kruszonka’.
Lekko zgnieść ziarna anyżu. Jajko z anyżem i sokiem cytrynowym (lub likierem) ubić, dodać do mąki i szybko wymieszać ciasto rękami (nie wyrabiać !). Z ciasta utworzyć gruby rulon, zawinąć w folię spożywczą i włożyć do lodówki na minimum 1 godzinę.
Następnie rozwałkować ciasto na grubość ok 1 cm (ja radzę na ok. 5-7 mm), pokroić ostrym nożem na ciasteczka, układać je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i piec w 180° ok. 8-10 minut do zezłocenia (u mnie 13 min.).
Po wystudzeniu ciasteczek na kratce, ozdobiłam je cytrynowym lukrem (cukier puder + sok cytrynowy).
Ciasteczka są delikatnie maślane, aromatyczne i bardzo ciekawe w smaku. Ja dodałam (bardzo) płaską łyżeczkę anyżku i mimo że za anyżkiem nie przepadam, to w tych ciasteczkach świetnie się on komponuje. Może i Wam ten smak przypadnie do gustu? :)
I jeszcze tylko na koniec dodam (skoro już o tygodniach kulinarnych mowa ;) ), że już niebawem zaproszę Was na kolejną edycję Czekoladowego Weekendu! Czekoladowy baner bowiem już gotowy ;)
Pozdrawiam serdecznie!
jak pięknie polukrowane!
jak znajdę gdzieś na sklepowych półkach anyż to spróbuję..
Chciałam tu wstawić komentarz, nie wiem, gdzie on sobie poszedł? pewnie przypadkiem wpisałam go w innym miejscu. ;-) Śliczna opowieść, piękne ciastka, jak czytałam/oglądałam poprawił mi się humor, takie uspokajające. :-)
Pozdrawiam :-)
A aj anyż uwielbiam. Z pewnością wypróbuję ten przepis. :D
A ciasteczka wyglądają tak apetycznie, że pobiegłam po coś słodkiego ;)
Pozdrawiam serdecznie
Pysznie wyglądają te ciasteczka :)! Piękne zdjęcia, nie mogę się wręcz napatrzeć ;).
A w Czekoladowym Weekendzie jeszcze nie miałam okazji wziąć udziału (bloga prowadzę od niedawna), ale teraz chętnie się przyłączę :).
Aj, a ja niestety anyżu nie lubię. Już próbowałam, miałam nadzieję, że z wiekiem zaakceptuję ten smak, ale nie wychodzi. ;-)
Niemniej z ogromną przyjemnością przeczytałam cały wpis, bo jak zawsze opowiadasz bardzo ciekawie i na zdjęcia napatrzeć się nie mogę, takie piękne! Buźka!
Ps. Hihi, no i myślałam, dopóki nie napisałaś o tłumaczu, że jednak kolejny język szlifujesz. :))
a może bez anyżu podejdzie, bo ja jestem raczej z frakcji nie-lubiącej… może spróbuję z cynamonem ;)
ze składników wychodzi mi, że ciasteczka są kruche… czy mam rację?
Pozdrawiam
Mmmm… Jakie pyszności u Ciebie, Bea! Będę zaglądać częściej, jeśli pozwolisz! :-) Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam serdecznie! :-)
Zlituj się ! Znów będę musiała robić ciasteczka, a przy mojej kochanej Rodzince to się zupełnie nie opłaca ! Człowiek jeszcze nie zdąży odpocząć po pieczeniu, a po ciastkach już ani śladu… :D Anyż…hmmm…ciekawe czy leży sobie ot tak na sklepowych półkach ? :D nigdy tego nie kupowałam :P Nie lubię go w takiej wersji do żucia, ale może w ciasteczkach będzie mniam mniam ? ;) aha, Twoje ciacha wyglądają jakoś tak apetyczniej niż te z gazety :D a mój blog to qeefowisko.blog.pl :) jeśli masz ochotę, to zapraszam, ale dwie notki temu są zdjęcia tych ciasteczek kakaowych, więc proszę się nie śmiać :D :P
Witaj Asieja :)
Dodam jeszcze gwoli scislosci, ze uzylam tego anyzku : http://pl.wikipedia.org/wiki/Biedrzeniec_anyż (po francusku to ‚anyz zielony’)
I nawet mnie, nie za bardzo lubiacej anyzkowy smak, te ciasteczka przypadly do gustu (moze to cytryna lagodzi ten posmak?), moze wiec i ktoras z nie-lubiacych zmieni zdanie i sprobuje? dodajac np. tylko pol lyzeczki na poczatek ;)
Krokodylu, komentarz sie zapisal ponizej, przy tarcie; i nawet sie troche zdziwilam, dlaczego Ci ona poprawila humor, ale nie chcialam byc dociekliwa ;)
Jo-hanno, jesli lubisz anyz, to te ciasteczka z pewnoscia Ci posmakuja :)
Olala, dziekuje za mile slowa! i juz teraz zapraszam Cie w takim razie na Twoj czekoladowo-weekendowy debiut :)
Malgosiu, moze jeszcze zmienisz zdanie? ;) Dobrze, ze przez ekran nie czuc tego smaku / zapachu w takim razie ;) I milo mi, ze zdjecia Ci sie podobaja :)
A co do jezyka, to jeszcze go nie szlifuje, ale rozumiem juz wiekszosc skladnikow po dunsku :) tylko ze zrozumieniem wykonania mam jeszcze problem :D
Agatko, a moze z kardamonem? tez powinno byc ciekawie :)
Magdaleno, zapraszam! bedzie mi niezmiernie milo :)
Qeef, nie wiem niestety, czy ten anyz lezy sobie ot tak na sklepowych polkach, ale pewnie ktoras z blogowiczek nam tu zarat pomoze ;) Ja tez – jak juz pisalam wyzej – nie za bardzo lubie ten smak, ale o dziwo w tych ciasteczkach jest calkiem ok, wiec kto wie? moze i Tobie posmakuje? :)
Biegne poczytac Twego bloga :)
Pozdrawiam!
Beo, one są prześliczne! Pięknie polukrowane, pięknie podane. Oczu oderwać nie mogę:)
Cieszę się na weekend czekoladowy :) Brałam udział w zeszłym roku, więc teraz też mam nadzieję coś czekoladowego przygotować :)
Bardzo apetycznie wyglądają Twoje ciasteczka. Już doczytałam w komentarzu że można by zamienic anyż (nie cierpię anyżu prawie tak samo jak cynamonu) na kardamon. Niech no tylko trafię gdzieś w mojej pipidówie kardamon, to im (ciasteczkom) nie odpuszczę.
Ja nie miałabym tyle samozaparcia, aby uczyc się takiego trudnego języka. Podziwiam Cię Bea.
Swietnie Majanko! szczegola juz niebawem :)
Krystyno, ja sie dunskiego nie ucze w zasadzie, tylko jak mi sie np. slowo ‚maka’ wszedzie przed oczami przewija, to je zapamietam, i tyle ;)
Ciesze sie, ze Ci sie ciasteczka podobaja. I milo mi, ze znow mnie odwiedzilas :)
Pozdrawiam!
Ja u Ciebie bywam bardzo często, tyle że nie odzywam się. I dla Twojej brioszki , urobiłam wreszcie ślubnego na zakup maszyny do chleba. Marudził przez tydzień, ale maszynę mam. Jescze w pudle, bo brak czasu
Krystyno, gratuluje w takim razie!!! mam nadzieje ze bedziesz zadowolona :) To i ja bede miala teraz kolejna motywacje do testowania dodatkowych przepsiow ;)
Nie miałam jeszcze okazji, co teraz niniejszym czynię, podziękowac Ci za zaszczepienie we mnie miłości do serników z białą czekoladą. Mój pierwszy sernik był z Twojego przepisu. Tak mi zasmakował, że zjadłam go sama , samiusieńka w dwa dni. Od tamtej pory robię je bardzo często w różnych kombinacjach. Tak jak ten mój ostatni – sernik w paski. Tylko dzięki Tobie, mogę się rozkoszowac smakiem serników z czekoladą.
W takim razie niezmiernie mi milo Krystyno! I ja pieke go regularnie, to chyba jeden z naszych ulubionych :)
Beo, bardzo fajny przepis:) koniecznie musze wyprobowac:) baaardzo apetyczne zdjecia.
pozdrawiam:)
o jakby mi te ciasteczka do śniadania pasowały, podzielisz się? ;)
a do czekoladowego weekendu aktywnie się przygotowuje, szukam pomysłu ;)
Pięknie wyglądają te ciasteczka, a zdjęcia jak zawsze perfekcyjne :)
A w Czekaloadowy Weekend na pewno coś przygotuję, bo to właśnie Twój Festiwal Dyni był moim w całości pierwszym wydarzeniem blogowym, czekałam na niego z niecierpliwością (oraz mój mały stosik dyn również) i miałam dzięki niemu wspaniałą zabawę odkrywając różne oblicza dyni :)
Hm, w zyciu bym nie wpadła, ze czyta się to ‚mel’ :))
A ciacha bardzo ładne!
Aga, podziele sie chetnie! A na czekoladowy pomyslow szukam juz i ja :)
Tili, dziekuje! I tez Cie serdecznie zapraszam na czekoladowe szalenstwo! :)
No widzisz Aniu, znaczy nie jestem odosobniona ;)
A ciacha smakowite; niby takie ‚zwykle’, ale dobre :)
Na weekend czekoladowy czekam z niecierpliwoscia, nawet juz wiem co przygotuje! Cala niedziele wybieralam przepisy :D Za anyzem to tak srednio, aczkolwiek jesli go tak bardzo nie czuc to jedno moglabym schrupac :)
Ale ,ciasteczka ,stworzone je chyba specjalnie dla mnie
Bea ,już je drukuje tzn przepis
Polko, ja nadal sie nie zdecydowalam, ale mam nadzieje ze nastapi to niebawem ;)
Margot, drukuj! i smakuj :)
Beo cudowne są te ciasteczka:) Ale wydawało mi się, że wczoraj Ci o tym pisałam, ale wychodzi na to, że tylko o tym myślałam;) ja przymierzam sie do nich ale w wersji z kardamonem. Zobaczymy co mi wyjdzie:)
Pozdrawiam!
słodkie:)
ja nie będę robić, bo i tak Twoim nie dorównam… poczekam, aż mnie mini poczęstujesz ;)
Atino, mam nadzieje ze i z kardamonem beda smakowac :)
Anoushko, to musimy sie umowic z ‚wyprzedzeniem’, bym zdazyla je upiec ;)
wyglądają apetycznie
ale mi ostatnio słodycze nie wchodzą ale to już są takie uroki ciąży
Lukrecjo!!! Gratuluje w takim razie! I nic sie nie martw, slodyczowe zaleglosci nadrobisz w takim razie pozniej ;)
Pozdrawiam i zycze wszystkiego ‚naj’! :)
dzięki :)
Ja niestety za anyżem też nie przepadam (ta niechęć ciągnie się za mną jeszcze z czasów dzieciństwa) , ale ciasteczka wyglądają bardzo ładnie , no i w ogóle śliczne zdjęcia :-)
A dlaczego ta niechec do anyzku z dziecinstwa? przepraszam za wscibskie pytanie Evenko…
Ja chyba anyzku za bardzo nie znalam; wiem, ze nie lubie gdy jego smak jest zbyt mocny, ale okazalo sie, ze taki lekki posmak w ciasteczkach mo nawet odpowiada ;)
Dziekuje za mile slowa i pozdrawiam!
Swego czasu mama kupowała anyżowe cukierki. Zwyczajnie ich nie cierpiałam ;-)
O, jak bardzo chętnie dam się zaprosić na takie ciasteczko :) A jakby jeszcze do tego była herbatka w pięknej filiżance… :)
A ja anyżek owszem, nawet bardzo. ten przepis jest chyba z myślą o mnie :) Pozdrawiam
O ja! Anyżowe! Do zrobienia! :)
No prosze, a ja chyba nie znam anyzkowych cukierkow… :/
Casiu, faktem jest, ze mam wiecej kubkow niz filizanek, ale pewnie cos bysmy dla Ciebie znalazly ;)
Ago, Zemifroczko, w takim razie zapraszam na ciastko :)
Bea, ja też pijam w zasadzie wyłącznie w kubkach. Swojego czasu nawet je zbierałam. Takie z wizerunkami wszelakich świnek ;) Ale jak patrzę na takie urocze ciasteczka, to chce mi się być damą do końca ;) No i pić z porcelanowej filiżanki ;)
No coz, filizanki mam tylko zupelnie biale do kawy, wiec nie wiem czy by Cie to zadowolilo ;) i jeszcze z Bolaslawca mam, w kropeczki :) ale jesli zobacze jiedys jakas sliczna i ‚damowa’ ;) to obiecuje kupic i zaprazantowac :)
Bea ,jakie pyszne te ciastka ,wczoraj upiekłam po południo ,a wieczorem nie było po nich śladu
Nawet nie mam zdjęcia tzn zostawiłam 3 małe do zdjęcia na dziś ale rano ich nie było :D
Ale powtórka na dniach,bo one sa takie proste ,a taki ,,nasz smak „maja :) to załapią się na jakąś dokumentacje zdjęciową mam nadzieje
Bo wiesz tych ciastek dla 6 osób-tyle na stanie było do konsumpcji w sumie to mało wyszło .A i muszę napisać ,że smak anyżku jest tak mało tu wyczuwalny tzn jest ale przez cytrynę chyba
tak bardzo go subtelnie czuć,to informacja dla tych co sie boja tego anyżku
kupiłam dzisiaj anyż mielony
jak on pięknie pachnie!
kiedyś nie lubiłam anyżkowych ciasteczek,
ale myślę, że takie własnoręcznie zrobione
będą zupełnie inne
i smaczniejsze :-)
już się nie mogę doczekac kiedy je upiekę,
chyba jutro się za to zabiorę.
cytrynę i mąkę też kupiłam (:
Margot, bardzo sie ciesze ze smakowaly! u nas tez sa do powtorki :)
Ugotujmy, mam nadzieje ze tez Ci posmakuja; tak jak pisze Margot, anyzek jest tu naprawde lekko wyczuwalny.
Pozdrawiam!
ja chcę aby był wyczuwalny
skoro to anyżkowe ciasteczka to niech będą inne niż wszystkie :-)
zrobię je głównie z myślą o Mamie, bo ona lubi tą przyprawę
a może i reszcie domowników przypadną do gustu
pozdrawiam,
asieja
Upiekłam te ciasteczka – mimo że jestem kulinarnym antytalenciem (ale lubię kucharzyć ;) ) – wyszły świetnie :) Dziękuję pięknie za przepis :):):)
Ciesze sie bardzo Moniko, ze sie udaly i ze smakowaly!
I nie wierze w kulinarne antytalencia ;)
droga Beo,
pozwoliłam sobie zapisac podany przez Ciebie przepis na moim blogu, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko.
ciasteczka są pyszne. piekłam je już jakiś czas temu. można je spokojnie przechowywac zamknięte w puszce.
ciekawy smak:-)
Alez oczywiscie, ze nie mam nic przeciwko!!! Ciesze sie bardzo, ze smakowaly :)
Pozdrawiam!
Droga Beo, dziś zrobiłysmy z Małą te ciasteczka, są przepyszne :))
Bardzo dziękuję za świetny przepis!
Pozdrawiam cieplutko!
Aga, ciesze sie niezmiernie ze Wam posmakowaly :)
Pozdrawiam cieplutko!
zrobiłam są pyszne :-), następnym razem dam przepisową łyżkę anyżu i więcej cytryny :-), chyba nie dotrwają do świąt :-)
pozdrawiam
Milo mi bardzo, ze przypadly Ci do gustu! Sa proste i smaczne, prawda? :)
Pozdrawiam!
Zgodzę się w 100 % :D Właściwie sama przyjemność i przy robieniu i jedzeniu.Stwierdziłam też że muszę się zaopatrzyć w moździerz. Zapach rozprzestrzeniający się rozcieranych przypraw ……. :D
O tak, zapach takich przypraw jest zniewalajacy! :)
kiedyś już piekłam te ciasteczka i teraz znów chcę je\zrobić i tu mam pytanie wcześniej robiłam z ziarenkami anyżku gwiażdzistego a teraz kupiono mi anyż nie gwiaździsty tylko jakieś takie nasionka z mini ogoneczkami Czy taki też mogę użyć. ?? Pozdrawiam
Mozesz jak najbardziej, ja wlasnie tego anyzu tutaj uzywam :)
Pingback: Ciasteczkowy ‘przypominacz’ | Bea w Kuchni