*
(2- dniowe kiełki ciecierzycy, już ugotowane)
Dziś obiecana Wam ostatnio pasta z ciecierzycy. Mam nadzieję, że spodoba się nie tylko wielbicielom kiełków ;)
Ale zacznijmy od kiełków właśnie.
Już samo namaczanie ciecierzycy przed gotowaniem to przecież pierwszy etap do jej skiełkowania ;)
Ziarna ciecierzycy zalewamy wodą i odstawiamy na noc. Następnie płuczemy je, odsączamy i postępujemy jak z pozostałymi nasionami (płucząc je kilka razy dziennie). Spożywamy kiełki 2-3 dniowe, na surowo lub lekko podgotowane.
Są one bogatym źródłem białka i węglowodanów, witamin A, C i E oraz B2, B3 i B12. Zawierają sporo żelaza i wapnia, litu i cynku; są też źródłem organicznych związków chemicznych posiadających działanie przeciwnowotworowe (w skład których wchodzą izoflawony, m.in. genisteina)
Czyli – jak i w przypadku pozostałych kiełków – samo zdrowie! ;)
Pasta z kiełków ciecierzycy*
200 g kiełków ciecierzycy
50 g orzechów nerkowca
1 ząbek czosnku
1 łyżeczka zmielonego kuminu
3-4 łyżki posiekanej natki pietruszki
1-2 łyżki oliwy z oliwek (lub oleju arganowego)
sól do smaku
Kiełki ugotować na parze (ok. 15 minut). Orzechy nerkowca zrumienić na patelni, następnie zmiksować wszystkie składniki. Ja dodałam również trochę wody z gotowania ciecierzycy do miksowania, gdyż pasta była stanowczo za sucha.
Jestem pewna, że z ‘normalnej’ gotowanej ciecierzycy pasta również będzie smaczna, coś a la hummus, lekko zmodyfikowany ;)
Pasta ta jest bardzo smaczna i sycąca. Swietnie nadaje się na kanapki czy jako dip do warzyw (bardzo gęsty dip ;) ).
Mam nadzieję, że i Wam ten przepis przypadnie do gustu.
Pozdrawiam serdecznie!
*
I obiecuje przestać Was męczyć kiełkami ;)
*
* Przepis na podstawie książki ‘Boulgour, quinoa et graines germées’ wydawnictwa Marabout
*
Mmmm, doskonała jest ta pasta, a zdjęcie jej w miseczce po prostu prześliczne :)
W takich chwilach porzucam mięso! Zwłaszcza wiosną ;)
Ja, jak na razie, zatrzymalam sie na etapie hummusa, nigdy nie przyszlo mi do glowy, by pozwolic cieciorce zakielkowac i zrobic zniej taka paste jak Twoja… Swietny pomysl, kupuje!:) Pozdrawiam.
wcale nie mecza te kielki:) fajna pasta. jak skoncze tylko ta z ciecierzycy, ktora wlasnie stoi w lodowce (z imbirem), to moze wezme sie za ta:)
pozdrawiam serdecznie
Kurczę, nie widziałam u mnie nigdzie ziarenek ciecierzycy… Szkoda, bo chętnie bym wypróbowała przepis. :-)
Ależ Beo! Męcz dalej – ja właśnie kiełkuję rzodkiewkę, lucernę i słonecznik. Ale cos czuję, że cieciorka będzie następna w kolejce ;)
pozdrówka!
Boskie zdjęcie! Wygląda cudnie :). Świetna pasta, jako dip do warzyw musi być super :).
Bea, ja sobie wyobrażam jakie to musi być dobre. :) W życiu bym nie wpadła na to, że z kiełków można pasty robić… A w tej, którą proponujesz tyle pysznych smaków. :)
Jakie to musi być dobre!
Nie mam takich kiełków, zastanawiam się czy można innymi zastąpić?
no ale nie rób mi tego! nie przestawaj! pisz jeszcze o kiełkach, pisz!
a ta pasta to jak dla mnie, uwielbiam ciecierzycę, uwielbiam nerkowce(to moje najulubieńsze orzechy), mniami
Pysznie wygląda. Ma naprawde ładny kolorek. Uwielbiam kiełki ale niestety zadko kiedy mam je w domu
Bea pisze…
Dziękuje Wam bardzo :)
Dajcie znać, jeśli przepis Wam posmakuje (jak nie posmakuje, to też dajcie znać ;) )
Zemifroczko, trzymam kciuki za Twoją hodowlę i czekam na szczegóły! ;)
Kass, ciecierzyca ma jednak specyficzny smak i aspekt, wiec z innymi kiełkami to już jednak nie będzie to samo… Ale możesz zrobić taką pastę z normalnej, np. już ugotowanej ciecierzycy (może są u Ciebie w puszce czy słoiczku, już gotowe?)
Aga, nie przestane o kiełkach pisać tak zupełnie, ale obawiam się, że może nie wszyscy wytrzymają taką tematykę na dłuższą metę ;)
31 marzec 2009 22:57
Niee no kolejny hicior! :))) To ja chyba sie ladne usmiechne o te ziarenka.. :)))))
Hmmm… chyba musze zacząć własną produkcję kiełków :)
Bea, jak ta książka Ci się podoba?
Beo, nie przestawaj o kiełkach pisać, Twoje wpisy są bardzo inspirujące.
A pasta wygląda pysznie!
Pozdrawiam
Pisz ,pisz i jeszcze raz pisz o kiełkach jak najwięcej i rób te prześliczne zdjęcia kiełkom
1 kwiecień 2009 12:33
Jak i kiełki ciecierzycę uwielbiam :) kiełki jadłam ale kupne, nie pomyślałam ze sama sobie mogę zrobić, hmm ślinka mi cieknie – pasta – brzmi bardzo smacznie i zdrowo :) kiedyś na pewno się skuszę, pozdrawiam :)
Bea pisze…
Polko, a nie mówiłam? ;) Pisz na maila :)
Aga, Margot, nie przestanę, ale pewnie trochę ograniczę ;)
Anoushko, to jest ta książka o której Ci wspominałam : pomysły świetne, tylko proporcje nie zawsze takie, jak być powinny; w związku z tym pytanie : czy naprawdę testowali te przepisy przed wydaniem książki? ;)
Dag-eSz, to faktycznie bardzo proste i szybkie kiełki; mam nadzieję, że ten melanż Ci posmakuje :)
Pozdrawiam!
zapowiada sie swietnie! :-)
Generalnie Marabout to wyznacznik dobrej jakości. Przynajmniej tak było do tej pory. Mam nadzieje, że to tylko niewielka wpadka.
A jeżeli to właśnie TA książka, to ponawiam moje nalegania!
:)
Bea pisze…
Nie nie, to nie TA ksiazka ;) to tylko ta ‚z bledami’ o ktorej wspominalam ;)
Wygląda idealnie! Jak taki bardziej wiosenny hummus :)
Bea pisze…
Dokladnie! :)
3 kwiecień 2009 21:17
męczyć!! toż to sama przyjemność oglądać potrawy na bazie kiełków i jakaż inspiracja do działania.
Bea pisze…
:)
Dziekuje Amatoreczko ;)
http://urodaizdrowie.pl/pasta-z-kielkow-ciecierzycy
Déjà vu?
znalazłam tam swój przepis, Twój właśnie i Asi z Kwestii Smaku, być może jest tego więcej :/
Pisałam do nich, nie wiem z jakim skutkiem