Całkiem niedawno trafiłam na przepis Agi z blogu Eksperymentalnie na kotelty ziemniaczano – brokułowe (tu przepis Agi) i jako, że do tej pory eksperymentowałam raczej z kalafiorem, to postanowiłam wypróbować też i brokułową wersję kotlecików. Jako, że bardzo nam posmakowały, to kilka dni temu zrobiłam coś podobnego; ‘resztki’ ugotowanej czerwonej soczewicy, ziemniaki w mundurkach pozostałe z wieczornej raclette, oraz mrożony kalafior cierpliwie czekający w zamrażalniku na swoją kolej ;) jajko, trochę przypraw i… już po kilku minutach, wszystkie te sładniki przeistoczyły się w pyszne, rumiane placuszki :)
Kotleciki nie są z tych zwartych, dlatego trzeba dosyć ostrożnie przewracać je podczas smażenia. Są delikatne, lekkie, a dzięki dodatkowi soczewicy – dosyć syte.
Kotleciki warzywno-soczewicowe
350 g ugotowanych ziemniaków
200 g czerwonej soczewicy (zważona po ugotowaniu)
400 g mrożonych brokułów
1 cebula
1 ząbek czosnku
oliwa
1 małe jajko
sól, pieprz
przyprawy wedle uznania (u mnie : mielona kolendra, gałka muszkatołowa, kumin, papryczka z Espelette)
Poszatkowaną cebulę i czosnek zeszkliłam w odrobinie oliwy. Ziemniaki przecisnęłam przez praskę; ugotowane na parze brokuły starannie odcisnęłam, następnie rozdrobniłam. Wymieszałam warzywa z soczewicą, dodałam jajko i przyprawy, starannie wymieszałam. Formowałam średniej wielkości kotleciki, które lekko obtaczałam w bułce tartej (tylko tyle, by masa nie kleiła się do rąk podczas formowania kotlecików). Smażyłam kilka minut z każdej strony (do zrumienienia) na lekko naoliwionej patelni.
Podałam z sosem pomidorowym na słodko-kwaśną nutę, który robię gdy nic ‘ciekawego’ akurat nie ma w domu ;)
Sos pomidorowy
2 łyżki oliwy
1 cebula
350 ml przecieru pomidorowego
1 łyżka ciemnego cukru trzcinowego
3 łyżki sosu sojowego
0,5 łyżki świeżo startego imbiru
sok z połowy limonki
Cebulę zeszklić na oliwie; dodać przecier pomidorowy oraz pozostałe składniki, wymieszać i ewentualnie dodać więcej któregoś ze składników jeśli chcemy by sos był bardziej ostry / słodki czy kwaśny. Gotować ok. 40 minut aż sos dobrze zgęstnieje. Smakuje i na ciepło, i na zimno.
Smacznego!
Aga, raz jeszcze dziękuję za pomysł :)
zarówno kotlety jak i pomidorowy sos wyglądają bardzo smakowicie:-)
ja robiłam właśnie w wersji kalafiorowej
ale z soczewicą i brokułem brzmi pysznie
Nie robiłam jeszcze takich warzywnych kotlecików, a chętnie bym sobie zjadła :) Pyszniutko wyglądają, sosik także! :D
Bardzo smacznie wyglądają! To się nazywa warzywna miłość;)
Bea masz talent :) Musialabym je foremka wycinac zeby takie ksztaltne i jednakowe byly :))))))))))
Przepis dodalam sobie do ulubionych.
Zrobie nam takie.
Jeszcze nie wiem kiedy, ale zrobie.
:]
śliczne Ci wyszły, moje takie koślawe a Twoje idealne
Agam jakie koslawe?!? wcale nie byly koslawe!
Ciesze sie, ze moja warzywna milosc Wam sie podoba :)
I ja nie mam zadnego ‚talentu’! ot, turlam kulki i je potem splaszczam ;)
Wyzej mialo oczywiscie byc : Aga – przecinek (a nie ‚m’ ;) )
Bea ,jakie one są precyzyjnie ulepione :))))
Ja też lubię takie jedzenie
Bea kupiłam nowa książkę po polsku i o tofu cała
http://www.czerwonyslon.com.pl/ksieg_zo.htm
jak już będę ja miała -w Empiku kupiłam ,dostawa na dniach to sie pochwale czy fajna
Te „resztki” wyglądają bardzo smakowicie…:))
Bardzo lubię takie kotleciki, ale nigdy nie uda mi się zrobić tak pięknych jak Twoje. Bardzo apetycznie brzmią i wyglądają :)
Margot, pochwal sie w takim razie koniecznie czy przepisy ciekawe!
Eweno, chetnie bym Cie poczestowala ;)
Lisko, jak to? u Ciebie jest z pewnoscia wiecej pieknych potraw ;)
Beo, zgadzam się, masz talent, potrafisz zainteresować mnie czymś czym zwykle (jako zdeklarowana „mięsożerczyni”) się nie interesuję :)
Wyglądaja bardzo apetycznie :)
Pozdrawiam Aga
bardzo lubie takie warzywne kotlety, niestety moje zawsze rozpadaja sie na kawaleczki i dlatego robie rzadko :(
oj, chyba sobie wykupie u ciebie abonament kolacyjny ;)
Beo ale sama zobacz te podziwy nad nimi, idelane
Aga – pierwsza ;) – ciesze sie w takim razie, ze moge czyms zainteresowac miesozerczynie ;)
Leloop, wyrzywa musza byc dosc dobrze odcisniete by sie kotleciki nie rozpadaly, a ziemniaki jak najbogatsze w skrobie; mozesz tez dodac bulki tartej, jesli masa jest malo zwarta (choc ja wole za duzo jej nie dodawac). A na kolacje chetnie bym Cie kiedys zaprosila :)
Aga – druga ;) – ciesze sie, ze kotleciki sie podobaja, ale ja naprawde nie uwazam, ze one sa jakies specjalnie ‚dealne’. Wiem tylko, ze dzieki Twojemu pomyslowi sa pyszne :)
Swietne!
Zrobilam sie glodna pomimo zjedzonej niedawno kolacji :)
Mmmm, zjadłabym takiego kotlecika :) Piękne i równiutkie, a tak ogromnie apetyczne, że schrupałabym na miejscu, nawet stojąc :)))
mniam, rzeczywiście po kolacji zaczyna się myśleć od razu o kolejnej
Ale rewelacyjnie wygladają…I muszą być pyszne..
Takie resztkowe obiady to by mi nawet na co dzień wcale nie przeszkadzały ;)
Ja to jestem taka warzywna kotleciara, więc mnie one bardzo pociągają ;)
Pysznie wyglądają:) i są takie kształtne:)
uwielbiam takie kotleciki:) i twoje wygladaja slicznie! gdzies dawno temu jadlam podobne w jakiejs wege restauracji albo stolowce, ale smak utkwil mi jak do tej pory w pamieci:)
Bea piękne kotleciki, ja czasem też robię takie małe cuda…muszę spróbować Twojej kompozycji smakowej…
Ciesze sie, ze kotleciki sie podobaja :)
I juz na wyrost zycze smacznego ;)
jakie złociste i zgrabne! i do tego warzywno-sojowe. mniam!
Soczewica, ziemniaki, brokuły… obok takiego zestawy nie da się przejść obojętnie, muszę spróbować. Ale życiu nie wyjdą mi tak pięknie kształtne, to wymaga wyjątkowego talentu :)
Gratulacje! Uznałam Twój blog za kreatywne przedsięwzięcie wróżące świetlaną przyszłość i dlatego daję Ci nagrodę Kreativ blog Award:
http://ciekawesniadanie.blogspot.com/2009/03/nagroda.html
Oby tak dalej :)
Mam nadzieje, ze kotleciki posmakuja! :)
Azzahar, serdecznie dziekuje za wyroznienie!
Cos czuje, ze te kotleciki znajda sie dzis na moim stole:-) soczewica, brokuly, moje ukochane produkty!
pozdrawiam
Pingback: Warzywa strączkowe i rozgrzewająca zupa | Bea w Kuchni