Za to w miniony piątek, jak co piątek ;) oglądałam jeden z moich ulubionych tutejszych programów kulinarnych. Zaledwie kilkuminutowy. Trochę specyficzny, bardzo sympatyczny, z charakterem; bo taka właśnie jest prowadząca go Annick Jeanmairet :) Tutaj możecie obejrzeć ostatni odcinek, z którego zapożyczyłam dzisiejsze szpinakowe pesto, które wzbogaciłam dodatkiem kiełków rzecz jasna ;)
Szpinakowe pesto
20 g orzeszków piniowych
100 g listków młodego szpinaku
1-2 ząbki czosnku
garść kiełków (np. rzeżuchy)
3-4 łyżki (kopiaste) startego parmezanu
3-4 łyżki oliwy z oliwek
sól, pieprz
Orzeszki piniowe zrumienić na suchej patelni. Listki szpinaku umyć i osuszyć. Następnie wszystkie składniki zmiksować; w razie potrzeby dodać więcej oliwy lub parmezanu tak, by otrzymać konsystencję pesto.
To pesto świetnie się komponuje praktycznie ze wszystkim. W programie wykorzystano je do przygotowania czegoś à la flan, jednak nie zapiekany, a gotowany na parze; u nas zaś skończyło swój żywot na dwa sposoby : w makaronie męża oraz na moich kanapkach :)
Część zakupionego szpinaku zostawiłam do sałatek (te najmłodsze, najdelikatniejsze listki); dobrze smakowały ze skiełkowaną zieloną soczewicą, którą podgotowałam kilka minut na parze. Podałam ją z jogurtowym sosem (który jednak nie zawitał na zdjęciu, gdyż nie należy do zbytnio fotogenicznych ;) ).
‘Resztki’ natomiast (i kiełkowe, i szpinakowe) trafiły do omletu, któremu – wraz z odrobiną ‘colombo’ – nadały nieco ostrości i wyrazistości. Oprócz kiełków soczewicy, dodałam też kilka łyżek skiełkowanej i ugotowanej na parze ciecierzycy.
I jeszcze na koniec jedno zdjęcie kiełków, dla pewnej ich wielbicielki ;) która powiedziała mi kiedyś, że woli kiełki takie już większe, z listkami, ja zaś najbardziej je lubię w tym początkowym stadium ;) Oto więc na pierwszym planie : słonecznik z listkami, na drugim planie – czerwona soczewica i w tle – zielona soczewica :)
To tyle na dziś, a w kolejce dla Was czeka jeszcze pasta z kiełków ciecierzycy, którą wstawię niebawem :)
Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkim udanego weekendu!
Myślę, że zdjecie zupki ryzowej, zrozione przez kompetentną osobę (vide: Ciebie;) tez by mnie zainteresowało!
Tymczasem skończyłam gruntowną lekturę kiełkowych wątków i jestem bardzo podekscytowana wizją włąsnej minihodowli :). Jutro mam zamiar robić słoik :P Kiedyś hodowałam kiełki,ale barbarzynskimi sposobami, co mnie do tego zraziło. Ale podejmuję wyzwanie!
PS liscie szpinaku i kiełków wyglądają ślicznie! Jak jakiś wodny kwiat :)
a pesto szpinakowe b. lubię.
wielbicielka kiełków słonecznika melduje się na posterunku ;)
moje nie dotrwały do zazielenienia, zjadłam je w trimiga ;) powiedz ile dni tak mniej więcej zajmuje zazielenienie kiełków słonecznika?
musze przyznać Ci rację, że kiełki lucerny też są przepyszne, właśnie drugi raz je „wysadziłam”
a kiełków ciecierzycy nie moge się już doczekać ;)
pesto boskie, takie zielone, radosne, nie to co widzę za oknem ;/ wiesz ze ja zjadłabym je z makaronem no nie ;)
a co ze zdrówkiem sie dzieje?
Beo , ale wiosennie się u Ciebie zrobiło :)
Piękne , zielone zdjęcia – szpinakowe listki są bardzo fotogeniczne ;)
Zatem po kolei. :)
Po pierwsze: Bea, wszyscy wiemy, że są takie ‚produkty’, które fotogeniczne zbytnio nie są. Do tej pory wydawało mi się, że i pesto do nich należy. Błąd! Twoje pesto wygląda na zdjęciu obłędnie! :) Zresztą jesteś mistrzynią fotografowania niefotogenicznego, wszelkie zupy, pasty, itp. zawsze wyglądają u Ciebie tak, jakby tylko czekały na nagrodę za miss foto. :)
Po drugie: nie potrafię wyartykułować jak wielką zrobiłaś mi chętkę na omlet! Wygląda cudnie i najchętniej rzuciłabym się na niego już teraz, zaraz, natychmiast! :)
Po trzecie: ta wielbicielka kiełków, to kto? ;-)) Muszę Ci powiedzieć, że mój słonecznik jest równie uparty we wzroście jak wcześniejsze buraczki, o których Ci wspominałam. Rośnie i rośnie i rośnie… ale niezwykle wolno mu idzie… Ja jednak cierpliwa jestem, więc luz bluez. ;-)
A po czwarte i ostatnie, jak zwykle pięknie u Ciebie. :) Buźka!
Bea, jesli kiedykolwiek wydasz jakikolwiek album, choćby nawet ze zdjęciami zupy ryżowej to ja i tak go kupię i to za każde pieniadze :-)
Twoje zdjęcia są… no właśnie… piękne? śliczne? zachwycajace? ej… no jakie? Słów brak :-)
Zdrowia życzę :-)
Mniam, wszystko wygląda smakowicie – jem oczami – Wielbicielka Kiełków ;)
Tak ,kiełki okazało ,ze są wyjątkowo fotogeniczne ,co tam fotogeniczne ,one tu Bea są piękne
Ale ,ja się spodziewałam się tego , wystarczy obejrzeć twoje zupy
Tak możesz śmiało wydać książkę o zupach i kiełkach i proszę mi odłożyć dwa egzemplarze :)))
Aniu, cieszę się, że też będziesz hodować kiełki :)
A zupa ryżowa (czytaj : ryż na wodzie z odrobiną soli…) raczej z pewnością do ekscytujących potraw nie należy; przynajmniej w moim wykonaniu ;)
Aga, ja też moje zjadam tak szybko, że nie zdążą się zazielenić, ale te poświęciłam specjalnie temu szczytnemu celowi ;) A co do pytania, to miały tu chyba jakieś 6 dni… przyznaję, że nie zanotowałam sobie tego, czekałam tylko kiedy będą dostatecznie zielone ;)
I ciesze się, że lucerna Ci tak posmakowała!
No i oczywiście, że wiem, że dla Ciebie pesto by było z makaronem ;)
A co do ostatniego pytania, to odpowiem Ci pewnie kiedyś mailowo… ;)
Abbro, przyciągam tę wiosnę jak mogę :) I korzystam z sezonowych dobrodziejstw pojawiających się na straganach ;)
Małgosiu, co Ty opowiadasz?!? Dla mnie to pesto naprawdę nie wygląda tak jak powinno… A pasta z ciecierzycy która czeka w kolejce spędza mi już sen z powiek swoją fotogenicznością; a raczej jej brakiem ;)
A omlet z kiełkami polecam, pewnie też Ci posmakuje :)
No i trzymam kciuki za Twoje uparciuchy! Sama nie wiem, dlaczego im to tak powoli idzie… Ale skoro Ty z tych cierpliwych, to wszystko w porządku ;)
I raz jeszcze dziękuję za te wszystkie miłe słowa :)
Mafilko, teraz mnie brak słów by podziękować za tak piękny komplement! A za życzenia na razie nie podziękuję, tylko odpukam ;)
Dag-eSz, dziękuję za wizytę! Miło mi poznać kolejną fankę kiełków :)
Margot, kochana, ja się obawiam, że ta książka by się sprzedała tylko w kilku egzemplarzach niestety ;) Ale i tak dziękuję za miłe słowa :*
Zielono Mii!:D
oj.. wsółczuję z racji dietki:(
uwielbiam wszystkie kiełki, które fotografujesz. dają taki powiew wiosny.. aż miło. a pesto – śliczne, intensywnie zielone i do wszamania natychmiast :)
uwielbiam szpinak
Bea ,a ja jestem pewna ,ze książka miałaby dodruk :))))))))
oki toki ;) ja właśnie z mieszkaniem walczę, bo lodówka wymagała nowego miejsca i lekki sajgon mam po remoncie ;)
Smaczne i zdrowe pesto, jem go w wersji Twojego męża, ;) ale omlecik mnie też zachęcił. :) W ogóle Beo te kiełki to super sprawa. :)
Pozdrawiam serdecznie!
Tak intensywne zielone pesto od razu zachęca do spróbowania!
C’est très santé, très ”vert” et très printemps ces jours-ci sur ton blog.Je devrais prendre exemple sur toi…
Bon samedi et bon week-end!
Dziekuje Wam bardzo za mile slowa :)
Aga, trzymam kciuki za szybkie uporanie sie z sajgonem! ;)
Salut Anna! Tout ça, c’est parce que le printemps et la verdure me manque cruellement ;)
Bisous!
Uwielbiam pasto z makaronem. Bardzo ładne zdjecia. Ten zielony kolor az zacheca do jedzenia ;)
dziękuje, ale zrobiłam jeszcze większy, jak to u mnie zwykło bywać… w czasie porządków mam zawsze nowe koncepcje, wizje i pomysły i w efekcie nie mogę wyjśc z bałaganu przez wiele dni, w chwili obecnej nikt do mnie nie wyjdzie ani ja nie wyjdę z mieszkania, bo cały przedpokój jest zawalony butami, katonami i torbami ;)
Od jakiegoś czasu bardzo lubię szpinak, a to danie bardzo do mnie przemawia:)
Nieee no ja tu przestane zagladac :) Bo lapie dola, ze za malo zdrowo sie odzywiam :D
Pesto cudenko! Kielki sa piekne po prostu wiele bym dala zeby takie miec, altak sie boje zaczac hodowac… :(
:*
Kocham pesto, kocham szpinak, ale szpinakowego pesto nie jadłam nigdy. Ale, jak sobie je wyobrażę, to aż mi w brzuchu burczy ;)
Bardzo fajne to szpinakowe pesto :)
ze nie wspomne o omlecie i salatce.
A ostatnie zjecie jest po prostu zabojcze!
Mam nadzieje, ze przymusowa dieta szybko sie zakonczy.
Jakie piękne zdjęcia, jak zielono, jak zdrowo u Ciebie! Cudownie!
My to znaczy ja i synek wysialiśmy sobie rzeżuchę na watkę i teraz jej kibicujemy :))
Pozdrawiam cieplutko i wiosennie z Gdanska :)
Emmo, dziekuje :)
Aga, widze ze jestesmy troche podobne ;)
Atino, jesli lubisz szpinak to srobuj koniecznie !
Polko, nie wydaje mi sie ze jesz jakos szczegolnie niezdrowo ;) I nie boj sie kielkow, warto sprobowac :)
Casiu, mam nadzieje ze takie pesto Ci posmakuje :)
Dziekuje Anoushko! Tez mam nadzieje, ze to sie szybko skonczy… ;)
Majano, trzymam kciuki za rzezuche w takim razie; fajne sa takie male rosclinki w domu :)
Pozdrawiam!
Robię bardzo podobne ! tyle, że bez kiełków ;) ale ten sam zielony, wiosenny kolorek ;-)
Ile to pyszności tu u Ciebie, ile zdrowych przepisów a jakie fajne zdjęcia:) Chyba zacznę jednak hodować kiełki
Pozdrawiam cieplutko
Beo, a ja sobie podjadam kielki jako przekaske :) smakują mi pikantne mieszanki, ale ja nie o tym chciałam napisać.
Śliczne zdjęcia!! Gratuluję!
Buziaki
Aga
Dziekuje Wam! :)
zawsze, gdy oglądam Twoje piękne zdjęcia, ściska mnie w dołku, że ja takich robić nie umiem ;)
bajecznie to wszystko wygląda i bardzo wiosennie :)
pozdrawiam :*
Świetny pomysł, pesto ze szpinaku jeszcze nie jadłam. Kiełki słonecznika też lubię wyrośnięte, choć jak za bardzo wyrosną robią się gorzkie. Małe kiełki brokułów to porażka.
rzeczywiście zielono i bajecznie pieknie!!!! Powalające fotki!! :)
Och super! A rzeżuchę lubisz? To moje wspomnienie z dzieciństwa :)
Kini, co Ty opowiadasz?!? Twoje zdjecia tez sa dobre! A moje to i tak tylko amatorszczyzna niestety ;)
Ciesze sie, ze Wam sie podoba :)
Tak tak, rzezuche lubie :))
Ha! Takiego pesto jeszcze nie jadłam, ale chętnie spróbuję :)
Mam nadzieje, ze przypadnie Ci do gustu Ptasiu :)
Jak wyhodowałaś tego słonecznika z listkami? Normalnie w słoiku? Z nasion w łupinkach, czy bez?
Ja nie wiem jak mam wyhodować kiełki z nasion słonecznika w łupinkach.
Tak Anielo – w sloiku z gaza, wg opisanej wczesniej metody. Nasionka byly bez lupinek, dwa razy dziennie je plukalam i recznie zdejmowalam te przezroczyste ‚oslonki’; rzedko jednak doprowadzam moj slonecznik do takiego stadium (wlasnie przez to pracochlonne sciaganie oslonek…).
Witaj Beo
Bardzo lubię Twoje przepisy i zaglądam regularnie na Twego bloga. Pozwoliłam sobie ten fantastyczny przepis przekopiować z zaznaczeniem, że to Twój. mam nadzieję, że tematu kiełkowego nie odpuścisz, bo wciąż niewiele ludzi zna te proste i doskonałe dodatki.
http://wiedza.kielki.net/702/2011/przepisy/pesto-wedlug-bei
Co prawda blog zawodowy (pracuję w sklepie okołokiełkowycm, ale zawsze miło (chyba) wiedzieć, że ktoś docenia Twe starania. A ja doceniam:)
Pozdrawiam serdecznie i