Długo wahałam się, czy pokazywać tu dzisiejsze malinowe UFO ;) Stwierdziłam jednak, że ten smak z całą pewnością na to zasługuje, nie sugerujcie się więc proszę nader ‘oryginalnym’ wyglądem poniższego wypieku ;)
Jak wiedzą moi stali czytelnicy ;) od czasu do czasu proponuję Wam przepisy z pewnego duńskiego czasopisma Mad!
W ostatnim, wakacyjnym numerze bardzo spodobały mi się mini-muffinki z malinami, które to właśnie niedawno doczekały się realizacji. Niestety chcąc ulepszyć rezultat końcowy stwierdziłam, że napełnianie foremek ciastem tylko do połowy (jak podaje oryginał) nie jest dobrym pomysłem, gdyż muffinki będą wtedy mikroskopijne i postanowiłam nieco hojniej je potraktować ;) Dzięki czemu muffinki pięknie wyrosły poza foremkę i koncertowo rozlały się, tworząc takie oto kokosowo-malinowe UFO :) Na szczęście jednak, w niczym nie ujęło im to smaku : są bardzo delikatne i stanowią pyszną otoczkę dla zatopionych w nich malin. Tym bardziej, że ja osobiście bardzo lubię połączenie malin z kokosem i ‘od siebie’ dodałam jeszcze otartą skórkę z cytryny, która dodatkowo wpłynęła na aromatyczność ciasta.
Mini-muffinki kokosowo-malinowe
proporcje na ok. 20 sztuk
100 g masła
2 jajka
100 g cukru (u mnie jasny trzcinowy)
100 g mąki
25 g wiórków kokosowych
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia (dałam nieco mniej)
otarta skórka z cytryny
maliny
Piekarnik nagrzać do 175°.
Masło roztopić i przestudzić. Mąkę wymieszać z proszkiem i wiórkami kokosowymi. Jajka ubić z cukrem do białości. Dodać mąkę, masło i skórkę i dobrze wymieszać.
Wyłożone papilotkami foremki napełniać masą do około połowy, a następnie do każdego zagłębienia włożyć po jednej malinie (ułożyć owoce na powierzchni ciasta, same bowiem opadną w trakcie pieczenia). Piec ok. 15 minut.
*
Przy okazji upiekłam też z tego przepisu ciasto : zwiększyłam porcję i do połowy ciasta dodałam ‘resztkę’ jagód, na wierzchu zaś ułożyłam kawałki brzoskwiń (które – jak na mój gust – troszkę za mocno zatopiły się w cieście ;) ). Ciasto wyszło pyszne, aromatyczne i lekko wilgotne, lecz nie z serii ‘zakalcowatych’. Jagody jednak opadły niestety na dno, dlatego następnym razem nie będę dodawać ich do ciasta, a jedynie posypię nimi sam wierzch, tuż przed pieczeniem.
*
*
*
A na koniec jeszcze przypomnę Wam zeszłoroczne wakacyjne ciasto z duńskiego przepisu :
- ciasto z owocami, marcepanem i czekoladowo-śmietankowym kremem
Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam miłego weekendu!
Twoje ufo-muffinkji przypominaja mi moje niedawne proby upieczenia serniczkow w tych foremkach,wygladaly podobnie,smakowaly pysznie,ale sie nie odwazylam ich na blogu pokazac….kokosowo-malinowe brzmia przepysznie!!!! a te ciacha-rewelka!!!
Ale śliczne!!! Wyglądaja jak kurki ;-) A połączenie bardzo ciekawe, jeszcze takich nie jadłam :)
Ale pięknie wyglądają :) Rzeczywiście jak ufo!
JA jeszcze nic malinowego w tym roku nie zrobiłam, ale to się na pewno zmieni!
oj bea, teraz nie wiem na co sie zdecydowac, na minimuffinki, ciasto a moze zeszloroczny wypiek?
te muffinki przywodzą mi na myśl jedną rzecz, ale się powstrzymam z napisanie co to jest ;P
smak na pewno nieziemski :)
Piękne to kokosowe UFO! I moje ulubione smaki – kokos i malina:)
Bea, śmiem twierdzić, że Twoje kosmiczne muffinki wcale nie wyglądałyby lepiej, gdyby były normalnych rozmiarów i kształtów. ;-D No powiedz sama, czyż w takiej UFO – formie nie są ciekawsze? :) Mnie się podobają bardzo. :) A do tego jeszcze te świeże malinki na zdjęciach takie kuszące. :)
Ja chyba przestanę tu zaglądać… Zaraz jestem głodna… Jutro jadę na targ i jak nabędę maliny, to upiekę to cudo w formie ciasta. Tylko czy coś z tego będzie? Mój stareńki piekarnik nie ma termometru….
Ściskam serdecznie
ale sie usmialam na widok tych muffineczek! przeslicznie wyglądaja:):)
zapisuje przepis… tylko nie wiem czy gdzies jeszcze dostane maliny…:]
Muffinki faktycznie oryginalne, z ozdobnym kołnierzykiem :) A do środeczka można jakiś sos wlać np. karmelowy i podać jak w najlepszej restauracji :)
Przyglądam sie tej muffince i już nie wiem… ten golfowy dołek powstal przez to, że malina się zapadła w ciasto jak w ruchome piaski???
Mufinki brzmią bardzo apetycznie, z malinami nie piekłam jeszcze, ale przyznam ze ciasto mnie bardziej kusi…pozdrawiam.
Ciasto ze świeżymi owocami przepiękne po prostu!
Ja sobie zresztą kilka informacji od Ciebie (zwłaszcza na temat serów!) zapiszę i lecę do Szwajcarii. Jutro.
Już się cieszę! Doniosę Ci po powrocie, jakie Szwajcaria wywarła na mnie wrażenie :)
Beatko, znowu przegapiłam Twój wpis, nie wiem jak to się dzieje …hmmm…
Muffinki są cudne! Moje bardzo często wyglądają jak ufo, ale nigdy tak ładnie jak Twoje.
Ciasto też przepysznie brzmi. I zdjęcia baaardzo pyszniutkie :)
Pozdrawiam cieplutko:***
wróciliśmy z krótkiego „wypoczynku”, a tu u Ciebie tak pięknie – pełno cudownych zdjęć i przepisów. jak Ty to robisz, Beatko? :)
A mnie się tam bardzo podobają i już dawno chodzi za mną jakieś ciasto z dodatkiem kokosa a moje ulubione malinki tylko dodatkowo podkręcają apetyt na te bardzo apetyczne muffinki:)
Bea ,znowu mnie kusisz i pewnie skusisz jak znam życie :P, a raczej moje łakomstwo na mini babeczki i to z malinami:D
Widzę, że UFO Was nie przeraziło ;)
Cieszę się, że mimo wszystko wypiek się podoba.
I faktycznie dobry pomysł z tym sosem wlanym w ‘dołek’ ;)
Aga, musisz mi teraz napisac co to jest, bo zachodzę w głowę i nic nie mogę wymyśleć… (możesz na maila, jeśli na blogu nie wypada ;) )
Małgosiu, może i masz rację ;)
Jo-hanah, mam nadzieję, że i bez termometru się uda, może na ‘kolor’?
Desmond, dokładnie tak!
Anno, raz jeszcze życzę Ci udanych wakacji na Helweckiej ziemi :) I bardzo jestem ciekawa Twoich wrażeń, nie tylko kulinarnych :)
Majanko, nie wiem dlaczego tak się dzieje :/ Miejmy nadzieję, że są to tylko chwilowe ‘awarie’.
Ally, ja nic szczególnego nie robię niestety ;)
Ewenko, Margot, mam nadzieję, że się w takim razie skusicie :)
Pozdrawiam serdecznie!
Bardzo fajne to ufo:) A możesz podać proporcje jakie dałaś na ciasto i na jaką to było formę?
Maliny z kokosem – to brzmi zbyt pięknie, żeby było prawdziwe! Jutro pędzę po maliny!
Zdjęcia są przepiekne, a to ufo;-) wygląda na zamierzone.
Pozdrawiam serdecznie
Atinko, pieklam z poltorej porcji; foremka ma ok. 17 cm x 17 (+ 12 mini-muffinek)
Ori, niestety zamierzone nie bylo; jestem pewna, ze gdyby bylo zamierzone, to by tak zupelnie nie wyszlo ;) Dziekuje za wizyte!
Pozdrawiam :)
Beo , Twoje ufo wygląda bardzo fajnie – akurat zrobiło się miejsce na malinkową dekorację ;)
wspaniały przepis. Zrobiłam z niego ciacho z musem rabarbarowym. Znikło w jeden wieczór :) A trzeba było od razu zrobić podwójną porcję ;)
Milk_chocolate – ciesze sie niezmiernie, ze przepis sie przydal!
Wlasnie widzialam Twoja wersje, sliczna! I sliczne sloneczne zdjecie :)
Pozdrawiam serdecznie!
bardzo Ci dziękuję za inspirację :) Po Twojej rekomendacji od razu wiedziałam że to będzie udane ciacho i tak było :) Miłej niedzieli życzę :)
Dziekuje! Tobie rowniez :)