Lato powoli chyli się ku końcowi. Na szczęście bardzo powoli, gdyż temperatury nadal są iście wakacyjne, mimo iż wakacje już się skończyły (tak, tak : tutaj dzieci kończą szkołę pod koniec lipca i wracają do niej już pod koniec sierpnia; choć oczywiście nie można się skarżyć, w Danii bowiem szkoła rozpoczęła sie już 10 sierpnia! ;) ).
Ja niestety w tym roku wakacje spędziłam w większości na balkonie :(
Z powodu przedłużającej się w nieskończoność kontuzji mojej stopy musieliśmy odwołać pobyt w naszym ulubionym alpejskim miasteczku; w gruzach legł też mój tegoroczny wyjazd do Danii. Pod koniec maja zupełnie nie przypuszczałam, że złamany palec może mnie unieruchomić na tyle miesięcy :(
Jako, że jeszcze do niedawna musiałam jak najwięcej siedzieć lub leżeć z uniesioną nogą, leżak i lektura okazały się więc moimi najlepszymi przyjaciółmi tego lata ;) Balkon jest duży (a przede wszystkim długi, ma bowiem prawie 8 metrów długości) i jako, że bardziej przypomina loggię niż balkon, jest dosyć przytulnym miejscem. Ponadto zewnętrzne żaluzje dają miłą ochronę przed palącym słońcem, nawet popołudniową porą. Oczywiście wolałabym ‘leżakować’ sobie nad jeziorem, jednak gdy się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma, nieprawdaż? ;)
Na szczęście to jeszcze sierpień, słońce nadal nas rozpieszcza, a temperatury robią się znacznie bardziej przyjazne ;) Wszystko ma więc swoje złe i dobre strony : kończące się lato i nieco niższe temperatury oznaczają bowiem, że częściej będę mogła coś upiec, bez obawy, że wyzionę ducha w nagrzanej do granic możliwości kuchni ;)
Wczoraj na ten przykład zrobiłam jajka w kokilkach, z przepisu który czekał w kolejce od pewnego już czasu ;) A przepis przydał się właśnie teraz, gdyż są to jajka z cukinią. Odrobinę zmieniłam proporcje, a zamiast – jak w przepisie – wstawić kokilki do garnka z wodą, ja upiekłam je w piekarniku, w kąpieli wodnej (tak jak w przypadku jajek z czosnkiem niedźwiedzim, o których pisałam tutaj).
*
(przepis oryginalny pochodzi z czasopisma ‘Saveurs’ nr 161 – czerwiec 2008)
Jajka w kokilkach z cukinią i pleśniowym serem
porcja na 4 osoby
4 jajka
8 łyżek gęstej śmietany
ok. 80 g sera typu ‚bleu’ (w przepisie fourme d’Ambert)
1 cukinia (u mnie żółta i zielona pół na pół)
garść orzechów laskowych
szczypiorek
masło do wsmarowania foremek
sól, pieprz
Cukinię zetrzeć i lekko odcisnąć, delikatnie doprawić solą i pieprzem. Kokilki wysmarować masłem. Na dno każdej z nich wlać łyżkę śmietany, następnie nałożyć ok. 2 łyżek startej cukinii, pokruszyć odrobinę sera i wlać łyżkę śmietany. Na koniec do każdej kokilki delikatnie wbić jajko, pokruszyć na nie resztę sera i posypać posiekanym szczypiorkiem oraz kawałkami zmieżdżonych orzechów.
Piec w kąpieli wodnej około 12 minut w 180° (białko ma być dobrze ścięte, żółtko natomiast nadal płynne).
*
*
Smacznego!
*
(przepis uczestniczy w akcji ‚Cukiniowy sierpień’)
*
Wspaniałe danie. Jak zawsze cudowne zdjęcia. Niestety nie mam do tej pory kokolików. Oj długa będzie lista do św. Mikołaja :)
Kolejny swietny pomysl na wykorzystanie cukinii. Tylko jak dla mnie zoltko powinno byc niestety bardziej sciete :)
Sliczne kokilki :)
ojej,ale mi sie podoba i przepis-zarypiasty i Twoje kokilki tez sa sliczne!!!
Pozdrawiam :)
Szkoda,ze tak wyszlo,jak wyszlo u Ciebie tego lata :( duzo zdrowka dla nogi zycze i w przyszlym roku sobie odbijesz :)
Bea super przepis. Na 100% wyprobuje, bo od samego patrzenia na zdjecia slinka mi cieknie.
Wspolczuje Ci z calego serca tego zlamanego palca. Strasznie dlugo jestes uziemiona :(
pozdrawiam
Piękne i słoneczne jajeczka w kokilkach i z cukinią pyszną :) Mniam:))
U mnie też słonecznie i ciepło:)
Chciałabym na plaży siedzieć,a nie w pracy…
Pozdrówki kochana:***
Piękna, słoneczna przystawka! Od razu chce się biec do kuchni i szukać cukinii gdzieś na dnie lodówki!:)
Ależ piękne masz kokilki. Cudownie kolorystycznie prezentuje się w nich to danie . Ja mam tylko ramekiny ale i tak sobie zrobię. Ślubny jest teraz w domu na wsi, to mogę przygotowywać wszystkie te potrawy, których normalnie (dla nas obojga) nie mogę. On może jeść cukinię , byle by była zrobiona ze schabu ;-).
Teraz sobie dogodzę. Dzięki Bea za wspaniały pomysł na lekki obiad
Beo, uwielbiam jajka w kokilkach i zakochałam się zarówno w Twoich kokilkach jak i w samym przepisie – cukinia i jajka mmmm dobre takie połączenie – wiem, bo ostatnio carbonarę taką jadłam :)
Ściskam Cię mocno i zdrowiej szybciutko bidulko :*
Kasiu, trzymam więc kciuki, by Mikołaj tę listę zrealizował ;)
Majka, żaden problem, wystarczy przedłużyć pieczenie i będzie takie jakie lubisz :)
Gosiu, dziękuję! Specjalnie kupiłam różne kolory tych naczynek, lubię bowiem dopasowywać je do koloru potrawy ;)
I masz rację : postaram się ‘odbić’ sobie to wszystko w przyszłym roku ;)
Karolko, też nie myślałam, że tak to się skończy; teoretycznie w połowie lipca wszystko powinno było wrócić do normy, ale palec miał niestety inne plany ;)
Masz rację Majanko, w taką pogodę nie chce się siedzieć w pracy, w domu też nie ;)
Agato, chętnie bym Ci kilka podrzuciła, bo u mnie ci u nich dostatek ;)
Krystyno, a ja myślałam, że kokilki i ramekiny to to samo? Po francusku to właśnie są ramekiny i tylko po wizytach na polskich forach i blogach zaczęłam je nazywać kokilkami ;)
Trzymam kciuki za Twoje szaleństwa kulinarne! Daj znać, czy smakowało :)
Tili, dziękuję ślicznie!
A te kokilki też uwielbiam, kupiłam je sobie w outlecie Le Creuset rok temu w Danii; i między innymi dlatego żałuję, że w tym roku mnie to ominęło ;)
Pozdrawiam !
Tyle dobrego w jednej małej kokilce i do tego jak one pieknie się prezentują !!! Ja niestety nie w każdej postaci mogę jeść jajka, więc to danie nie dla mnie, ale wyobrażam sobie ten smak ;-)
Pozdrawiam i dużo zdrowia życzę Beatko!!!
Piękne połączenie smaków! Jak to smakowicie wygląda!
Zdrówka życzę :)
Ty wiesz co tygyski lubią najbardziej ;) te jajka mnie urzekły, dosłownie! muszą być pyszne, chcę je tu i teraz :) muszę je zrobić
przykro mi, że stopa tak Cę unieruchomiła, ale pomyśl ile przeczytałaś, ile mądrych rzeczy się dowiedziałaś ;0
Beatko,przykro mi z powodu tej kontuzji. Faktycznie strasznie długo trwa leczenie.
Potrawa pięknie wygląda, sama bym chętnie zrobiła, ale nie mam kokilek Twoje są śliczne!
moja ukochana cukinia w rolach głównych :) potrawa wygląda zjawiskowo! zdjęcia zaś rewelacyjne.
życzę zdrowia i porzucenia kul :)
Rewelacyjne ujęcia i ta moja cukinia :) och, przepyszny zestaw tak na kolacyjkę w miłym towarzystwie :)
Bea, ja nie wiem jak to robisz, ale od samego patrzenia już zawrotu głowy dostaję. Gdybym mogła wydrapałabym Ci te kokilki z zawartością przez ekran monitora. :D Zdjęcia są przepiękne, kokilki śmieją się do mnie, a zawartość, którą skrywają, tak fajnie, lekko i letnio wygląda. No i cukinia! Moja ukochana! :)
Właśnie wróciłam z zakupów. Cukinia i szczypiorek już jest. Ser był tylko gorgonzola i też kupiłam. Chyba może byc? Niestety, muszę zrezygnowac z orzechów . I jutro będę miała wspaniały obiad.
Jak to faktycznie jest z kokilkami i ramekinami to ja właściwie nie wiem. Dla mnie ramekin ma zawsze karbowany brzeg i jest delikatnie rozszerzana do góry i służy do deserów. Kokilka takiego brzegu nie ma i niekoniecznie jej kształt jest lekko rozszerzany . I tu bym podawała przekąski i małe dania. Ale to tylko takie moje wyobrażenie o tych dwóch naczyniach.
Bardzo Ci współczuję z powodu stopy, ale widzę, że radzisz sobie super!
To dla mnie bardzo fajny przepis. W naszym domu od 10 lat, mamy tradycję niedzielnych śniadań z jajkami. Więc ciągle wyszukuję nowych sposobów podania i potraw.
Zapiekanie w kukilkach trenuję na dwa sposoby (oba w piekarniku w naczyniu z wrzątkiem), ale bez dodatków, więc bardzo chętnie spróbuję! Wyglądają pięknie, bardzo apetycznie :-)
pozcdrawiam
M.
Grazyno, Peggy, Szarlotku, dziękuję bardzo!
Karolciu, mnie by jajek chyba brakowało, ale wiadomo – czasami nie mamy wyboru…
Aga, zrób! Bo pyszne :) A co do książek to masz rację, dawno już nie miałam czasu na przeczytanie aż tylu, nie związanych z pracą na dodatek ;)
Dziękuję Beato! Wiesz, staram się o tym nie myśleć, bo u niektórych pacjentów trwa to jeszcze dłużej (to jest CRPS), a u niektórych nigdy nie mija w 100%. Tak więc wszelakie zaciśnięte kciuki nadal mile widziane ;)
Małgosiu, to może i dobrze że nie można ich przez ekran wydrapać ? ;) Bo mam tylko dwie z każdego koloru! :)))
Krystyno, cieszę się, że składniki zakupione :) Mam nadzieję, że Ci posmakuje :)
A co do kokilek / ramekinow, to ja naprawdę nie wiem czy i jaka jest różnica, a już tym bardziej po polsku ;) lecz zawsze myślałam, że to to samo…
Moniko, bardzo podoba mi się ta Wasza niedzielna tradycja :) Mam nadzieję, że i ta wersja Wam posmakuje :)
Pozdrawiam serdecznie !
Bea, jajka wygladaja super, super przepis:) koniecznie do wyprobowania.
Nas upaly mecza juz pare ladnych tygodni, mozna zwariowac:(
pozdrawiam cieeeeeeplo:*
To danko to normalnie mistrzostwo świata. Ogromnie Ci Bea dziękuję za taki prosty, szybki a przede wszystkim pyszny obiad. Oczywiście zdjęcia jak zwykle „do wglądu” na cinie w „niebie”.
Bardzo fajny przepis!
Lubie takie :)
Olu, widze ze nie ja jedna nie najlepiej znosze upaly ;)
Krystyno, barrrdzo sie ciesze, ze smakowalo! Zdjecia wlasnie ogladalam, sliczne!
Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie :*
Witaj w klubie Anoushko ;)
A ja polecam danie wszystkim, bo naprawdę jest tego godne.
PS. Gorgonzola świetnie się spisała
Z pewnoscia! Nastepnym razem zrobie z tym, co akurat bedzie w lodowce ;)
Przychodzę tu do Ciebie na cukinię, bowiem bardzo lubię. Cukinię mogę z wszystkim i do wszystkiego. I coś w tym połączeniu jest, bo co drugi dzień mogłabym jeść taki puszysty omlet z warzywami, a zwłaszcza z cukinią. Dla mnie jeszcze ze szpinakiem i zimny kefir do tego :)
Pozdrawiam słonecznie
Damqelle
Ale śliczne danie, uwielbiam jajka a w tym wydaniu to mistrzostwo świata, już sobie zapisałam.
Życzę Ci powrotu do zdrowia, straszny pech z tym złamanym palcem, bo to istotnie uporczywa kontuzja.
A gdzie bywacie latem w Alpach, jeśli wolno zapytać? Już szukam inspiracji na przyszły rok, też ze względów ortopedycznych nigdzie nie byliśmy :)
Pozdrawiam!
Witaj Damquelle! Kolejna cukiniomaniaczka widze ;) I zgadzam sie, omlet z warzywami uwielbiam!
Dziekuje Felu :) A co do wakacji, to nasz ulubiony region to Engadyna w Gryzonii : http://pl.wikipedia.org/wiki/Engadyna
Tam naprawde laduje wypalone baterie ;)
Trzymam kciuki i za Wasze przyszle wakacje!
Pozdrawiam!
Czyli w oryginalnym przepisie kokilki się gotuje w garnku? ciekawe :) a zdjecia bardzo, bardzo apetyczne, chyba się skuszę :)
Wyobraź sobie Beo, że w Engadynie akurat byłam i nie dziwię się, że tam właśnie wypoczywasz. Chyba zresztą nietrudno sobie to wyobrazić, skoro z Polski tam najbliżej :)
Chętnie wybrałabym się w nieco wyższe góry do Valais, nie dziękuję więc za kciuki, żeby nie zapeszyć. Sama zaś chętnie potrzymam za Ciebie :)
Pozdrawiam!
Aklat, tak : zakleja sie je folia, do garnka wlewa sie 3 cm wody, zagotowuje i wstawia kokilki, gotuje sie ok. 10 minut.
Felu, my kochamy Engadyne za te niesamowite krajobrazy, nie bez kozery to tam wlasnie znajduje sie szwajcarski park narodowy ;) Od nas jest to ok. 6 godzin samochodem, do Valais mamy znacznie blizej, ale i tak wybieramy Engadyne :) Choc oczywiscie i w Valais sa niesamowite miejsca i gory zapierajace dech w piersi. To wlasnie m.in. przez te krajobrazy tak bardzo pokochalam Szwajcarie :)
Pozdrawiam!
Jak zwykle boskie zdjęcie ;)
Oj tak, szwajcarska, czy w ogóle alpejska przyroda, cisza, spokój to coś wspaniałego. Uwielbiam góry, również latem (w zimie w sumie trudno mówić o spokoju w Alpach ;)) a zobacz co ostatnio się dzieje w Tatrach: http://wiadomosci.onet.pl/130766,21,0,pokaz.html. Ciężko mówić o spotkaniu z naturą, skoro nagromadzenie ludzi jest większe niż w warszawskim autobusie :(
Pozdrawiam!
Patko, dziękuję :)
Felu, jestem w głębokim szoku po zobaczeniu tego zdjęcia :/ Tego typu ‘spacer’ zdecydowanie nie dla mnie… Chyba dzięki Tobie trochę mniej będę tęsknić za Tatrami ;)
zrobilam.
i strasznie sie zawiodlam :(
bialko nie chcialo sie sciac, pieklam je 40minut!!
a smak… wole chyba osobno cukinie i jajko…
pozdrawiam
Olu, 40 minut?!? W 180° juz po 15 minutach bialko jest sciete a zoltko tylko pol-plynne, wiec przyznaje, ze troche mnie to dziwi… Nigdy jeszcze cos takiego mi sie nie zdarzylo :( Wszak w 40 min. w takiej temperaturze upiecze sie cale ciasto…
Przykro mi, ze sie nie udalo.
Pozdrawiam
Pingback: Tarta z cukinią i kozim serem « Bea w Kuchni
Pingback: Inspirowana :) | eksperymentalnie.com
Jakims sposobem trafilam na ten troche stary przepis ;-) Mam takie same naczynia i na opakowaniu wyraznie bylo napisane ramequins, chyba to to samo co kokilki! Danie moze wyprobuje w poniedzialek wielkanocny, jesli ktos zna prosty sposob na umycie kokilek po zapieczonym jajku to chetnie poczytam! ja mam z tym zawsze problem…
Aleksandro, kokilki i ramekiny to to samo :) A co do ‚przypalonych’ naczyn, to zawsze zamaczam je w wodzie z dodatkiem octu – wszystko potem pieknie sie domywa (bez nadmiernego szorowania) i blyszczy jak nowe :)
Pozdrawiam!
Super, dziekuje! To dopisuje fourme d’ambert i cukinie do listy zakupow :-)
Pingback: Placuszki na cukiniowy urodzaj :) « Bea w Kuchni
Świetnie wyglądają te jajka, a co można dać zamiast masła?
Olej / oliwe lub kazdy inny uzywany przez Ciebie tluszcz.