Ostatnio jest u mnie marcepanowo. Właściwie nie wiem dlaczego. Czasami mam takie ‘fazy’ na różne produkty. I teraz jest to marcepan ;)
Niedawno ożeniłam go ze śliwkami. Dziś – na organizowany przez Tatter Dzień Jabłka – z jabłkami właśnie. Do tego cynamon, kardamon i otarta skórka z cytryny. I jeszcze lekko jesienna nuta – kilka orzechów włoskich.
Jabłka otulone tą miękką, maślano-marcepanową pierzynką smakowały wybornie. Choć mnie smakują one praktycznie w każdej postaci – i na surowo, i ‘przetworzone’. Szczególnie teraz, gdy sezon na nowe jabłka w pełni, nie może ich w domu zabraknąć. Mam kilku ulubionych sprzedawców na targu, których jabłka są naprawdę pyszne. Kupuję je również na ‘mojej’ warzywno-owocowej farmie, choć wybór gatunków jest tam nieco mniejszy. Najlepsze jednak były te, które dawno dawno temu zrywałam z jabłonek babci…
*
Jabłka zapiekane z marcepanem
na 4 foremki o średnicy 12cm
200 g marcepanu
2 jajka
100 g miękkiego masła
otarta skórka z jednej cytryny
½ łyżeczki cynamonu
¾ łyżeczki kardamonu
ok. 60 g orzechów włoskich
2 jabłka
Orzechy uprażyć na suchej patelni, ostudzić, posiekać (niezbyt drobno).
Jabłka umyć, oczyścić z gniazd nasiennych i pokroić w średniej grubości plasterki.
Marcepan dobrze schłodzić (można na kilka minut umieścić go w zamrażalce), a następnie zetrzeć na tarce na grubych oczkach. Utrzeć go z masłem, następnie dodawać po jednym jajku i pod koniec ucierania dodać skórkę cytrynową oraz przyprawy. Masę wlać do natłuszczonych foremek, ułożyć plasterki jabłek i posypać posiekanymi orzechami.
Piec ok. 25 minut w nagrzanym do 200°C piekarniku.
(Drugą część zrobiłam ze śliwkami posypanymi płatkami migdałowymi, smakują równie pysznie!)
*
*
Pozdrawiam serdecznie!
*
No i znowu widzę mini rozmiary, jak u Małgosi:) Pysznie się zapowiada:) A połączenie bardzo kuszące, które już kiedyś próbowałam piekąc ciasto znalezione oczywiście przez Margot. Beo, a powiedz, Ty używasz gotowej pasty marcepanowej, czy może przygotowujesz taką z przepisu Bajaderki? Ta z przepisu Bajaderki, to jest chyba taka bardziej migdałowa …? Pozdrawiam, i życzę miłej niedzieli:)
Połączenie brzmi ciekawie, szczególnie podoba mi się dodatek marcepanu, bp od dłuższego czasu pilnie kolekcjonuję w pamięci marcepanowe przepisy, chociaż jeszcze żadnego nie udało mi się wypróbować. I śliczna ta plecionka w kwiatowy wzorek.
Hihi, telepatia, mówisz Beatko? :D Ale chyba tylko co do wielkości wypieków, bo środek widzę inny. :)
Boszzzz, jak Ty tym marcepanem kusisz… Czy Ty serca nie masz? :D
Faktycznie marcepanowo u Ciebie :) śliczne tarteletko-zapiekanki i podejrzewam, że bardzo smaczne. Ciekawa jestem jak te szwajcarskie gatunki jabłek mają się do polskich, czy są te same czy całkiem inne?
Pozdrawiam!!
Ależ piękną oprawę wybrałaś do jabłek! Moje ogrodowe już dawno się skończyły, ale mam tez ulubionych sprzedawców na targu i cieszę się nimi cały rok :)
o tak marcepan i jabłka o dobrana para
Bardzo pysznie te maleństwo wygląda :)
Och, fantastyczne Beatko! Mysle,ze jabłka i marcepan to naprawdę pyszne połączenie i takie świąteczne :) Tak mi się kojarzy świątecznie:)
Lubimy się z marcepanem bardzo i z jabłuszkami też – w każdej postaci :)
Jaki fajny ten Dzien Jabłka, nie? Mogę sobie pooglądać tyle pyyysznych jabłkowych wypieków :))
Pozdrawiam CIę Beatko :)
marcepanek dobra rzecz :)
a jak zdrówko że tak spytam?
oj ale bym zjadła taki jabłkowo-marcepanowy deserek. Pięknie wygląda:)
Ja marcepan to tak nie bardzo,ale ,ale.. np. moja mamuśka juz bardzo!:D
Pozdrawiam cię Beo.
TY wiesz co Beatko chodzi za mną domowa produkcja marcepanu do ciasta z marchewką to chyba zrobię go odrobinę więcej :) I sobie wykorzystam któryś z Twoich przepisów:) Nie wiem który bo oba są pycha! :)
Buziaki i miłego weekendu ! :)
jak zwykle swietne poleczenie smakowe… ale to nic nadzwyczajnego w kuchni bei :-))
A ja już myślałam, że zapiekane jabłuszka to jadłam pod każdą postacią ;) Żartuję, wiem, wiem – ocean smaków przede mną. Ale prawda, że jabłka zapiekam jak się da i każdy nowy przepis cieszy mnie ogromnie.
Ten tym bardziej, że nie jestem miłośniczką marcepanu – i chciałabym go spróbować w innej wersji.
Pozdrawiam, piękne fotki…no jak zawsze :)
M.
ps. właśnie sobie oglądam Twoją kolekcję książeczek z boku – IMPONUJĄCA!
:*
Atino, tak, używam gotowej pasty, miałam bowiem spore zapasy do ‘wykończenia’ ;)
KaroLino, mnie też ta plecionka w sklepie urzekła :)
No właśnie Małgosiu, chodziło mi o ‘wielkość’ wypieków i ich ogólny zamysł ;) Fakt, ‘środek’ mają inny ;)
Felu, pewnie Cię zawiodę ale… nie bardzo potrafię porównać jabłka szwajcarskie do polskich :/ Niektóre z całą pewnością są takie same. Jest np. holenderski Boskoop, jest Braeburn z Nowej Zelandii (świetne do pieczenia / gotowania), jest Gala (bardzo popularna), Golden Delicious, Idared… Ja wczoraj użyłam jabłek Elstar, jest też szwajcarska odmiana Maigold, czy jeszcze Gravenstein – rodem z Danii. Jednak np. tak dobrych papierówek jak w PL tutaj jeszcze nie jadłam ;)
Grazyno, ja niestety mam ‘tylko’ targ, więc Twoich ogrodowych jabłek pozytywnie zazdroszczę ;)
Margot, Korniku, dziękuję! :)
Majano, ja marcepan pokochałam chyba dopiero w Danii; w moim rodzinnym domu raczej nie gościł niestety. I zgadzam się – Dzień Jabłka to świetny pomysł :)
Aga, pod warunkiem że się lubi te smaki rzecz jasna; bo znam niestety takich, co nie lubią ;)
A zdrówko (niestety lub na szczęście…) bez zmian.
Olu , będzie więc dla mamy ;)
Poleczko, w takim razie mam nadzieję, że Ci posmakuje :)
Cudawianko, dziękuję ślicznie! Ale wiesz… de gustibus ;)
(mojej mamie np. większość z tych ‘rzeczy’ nie smakuje ;) )
Moniko, w tym przepisie dosyć mocno czuć marcepanową słodycz, nie wiem więc, czy będzie Ci to odpowiadać.
PS. To tylko część tej ‘kolekcji’, nie wszystko udało mi się znaleźć w internetowym ‘katalogu’ ;)
Pozdrawiam serdecznie !
Beo! Przeszłaś samą siebie! Marcepan zapiekany z jabłkami! Przecież tak dobre rzeczy powinny być zabronione…
Jabłka i marcepan… rozpływam się na samą myśl…
Beatko, az zaniemowilam! jakbla z marcepanem musza smakowac niesamowicie! ah! alez bym zjadla…szkoda, ze nie mam marcepanu:(
moge sie poczestowac?
pozdrawiam cieplo:*
O jej, pyszny pomysł! Już widzę różne wariacje na ten sam temat :)
Pozdrawiam, Beo!
Beatko przepis koniecznie ale to koniecznie do wypróbowania i nawet powiem w ciemno – zostanie u mnie na długo.
Tylko muszę się zaopatrzyć w marcepan.
pozdrawiam
Beo, ta serwetka jest boska! Ale już sama nie wiem czy bardziej podobają mi sie tartaletki czy serwetka:)
Bea a u Ciebie jak zwykle mega-apetyczne zdjęcia :) Aż ślinka leci :)
Dziękuję za odpowiedź. Podejrzewam, że wiele odmian dostępnych w Polsce jest tu wyhodowana i pewnie gdzie indziej nie występują. Ale niektóre nazwy znajome, jak Boskop, Elstar, Gala, Golden Delicjusz i Idared. Te ostatnie rzadko ostatnio spotykam, kiedyś częściej, szczególnie zimą, chyba można je długo przechowywać.
Pozdrawiam!
Deser jak z bajki :-))) A wiesz, że ja też mam często takie fazy na różne smaki, ta na marcepon jeszcze przede mną ;-) Ściskam mocno i buziaki przesyłam :-****
Beatko, te jabłuszka z marcepanem to musiała być rozkosz :) Smaczną masz fazę na marcepan :)
Zapisalam przepis, zeby te cudowne slodkosci mi nie umknely :) Marcepanem zajadam sie glownie zima (podczas swiat) ale w takich pysznych tarteletkach to nie pogardze i teraz :))
Ja może nie tak za jabłkami, co za marcepanem…ja też chcę takie ciasto!…;))
Jadłam jeszcze sliwki z marcepanem tez fajnei smakowały. Z przepisu chętnie skorzystam, u mnie jabłek i marcepanu dostatek :)
To jest przepyszne! Ja mam samych miłośników marcepana i mogą go jeść na okrągło. Ten zjabłkami smakował im wyjątkowo. Tylko już nie ma….
Pozdrawiam gorąco.
Lo
Normalnie z jabłkami piszę osobno. Tak wyszło chyba na wspomnienie tych delikatesów marcepanowych.
Dziękuję za przemiłe komentarze! :)
Lo, cieszę się niezmiernie, że smakowało!
Pozdrawiam :)
wow, to musi byc przepyszne:) Bardzo lubie marcepan i jablka:D
Rzeczywiście marcepan i jabłka to bardzo ciekawy duet :) i jeszcze te orzechy… Cudne!
A mnie bardzo podoba sie w tym przepisie ten dodatek orzechow, jesli juz Bea piszesz o „fazach” to ja wlasnie mam orzechowa teraz, moze do konca jej nie relalizuje, ale czego nie pieke, to dodaje orzechy, naprawde musialam bardzo sie powstrzymywac, by to sliwkowe ciasto zrobic bez posypania go orzechami – oczywiscie wtedy przypomnialy mi sie nasze dywagacej nt. modyfikowania przepisow :-)
papa!