Na początek pragnę Wam podziękować za tak liczny udział w ostatnim wydaniu Weekendowej Piekarni. Było mi niezmiernie miło, tym bardziej, że sama wiem, jak ciężko jest czasem w natłoku zajęć znaleźć czas lub energię i niestety nie zawsze wszystko udaje nam się zrealizować. Wciąż mam nadzieję, że i mnie uda się kiedyś nadrobić te ‘piekarnicze’ zaległości ;)
Dzięki Wam ten weekend nie był tak smutny jak myślałam. Dlaczego smutny? Gdyż po raz drugi legł w gruzach mój tegoroczny wyjazd do Kopenhagi (rzecz jasna nadal z powodu stopy…), na który tak bardzo czekałam :( Wiem, wiem, co się odwlecze… ;) jednak tak rzadko się z kuzynką widujemy, że czekanie jeszcze rok do przyjemnych perspektyw niestety nie należy :( Dlatego też to nasze wspólne weekendowe pieczenie pomogło mi nie myśleć zbytnio o tym i – choć wirtualnie – odwiedzić Was w waszych kuchniach :) Raz jeszcze więc wszystkim bardzo serdecznie dziekuję! :*
Weekend upłynął mi nie tylko pod znakiem chlebowych, ale i śliwkowych wypieków. W trzeci weekend września bowiem (a konkretnie w niedzielę / poniedziałek) konsumuje się tutaj ciasta i tarty ze śliwkami. Dawniej były to dni postne, dziś jednak wypieki śliwkowe są tylko miłym, tradycyjnym akcentem tego weekendu (i wolnego od pracy – niestety tylko w dwóch kantonach ;) – poniedziałku) i z postem nie mają już nic wspólnego .
Najprostsza wersja tutejszej tarty śliwkowej to kruche lub półkruche ciasto (świetnie smakuje również kruche ciasto w wersji migdałowej), spód tarty wysypujemy mielonymi migdałami, na to kładziemy pokrojone śliwki (stroną przeciętą do góry), posypujemy je kilkoma łyżkami cukru i pieczemy około 30-35 minut w 180°-200°C. Można też przed pieczeniem zalać śliwki masą jajeczną (jak pisałam a propos tarteletek z mirabelkami)
Tym razem jednak zamarzyło mi się coś innego, z duńską nutą – na pocieszenie ;) Jak pewnie wiecie, w Danii bardzo popularne są wypieki z dodatkiem marcepanu. Dlatego też postanowiłam upiec coś ze śliwkami i marcepanem właśnie :) Zmieniłam ‘tradycyjne’ proporcje, jak zwykle ucięłam sporą część cukru, część marcepanu zastąpiłam zmielonymi migdałami, dodałam też łyżeczkę kardamonu, który nadał ciastu wspaniałego aromatu. Na dodatek - marcepan miałam prosto z Holandii, powstało więc bardzo międzynarodowe holendersko-duńsko-szwajcarskie ciasto ;) Z serii tych nieco ‘ciężkawych’ i mało dietetycznych, to fakt, jednak lubiącym marcepan z pewnością przypadnie do gustu :)*
Ciasto ze śliwkami, marcepanem i migdałową kruszonką
na foremkę o średnicy 26 cm
ciasto :
250 g marcepanu
120 g cukru (u mnie jasny trzcinowy, zmielony)
3 jajka
110 g mąki
50 g drobno zmielonych migdałów
1 łyżeczka kardamonu
śliwki
+ 3-4 łyżki startego marcepanu (można pominąć)
migdałowa kruszonka :
40 g zimnego masła
40 g mąki
40 g cukru
40 g bardzo drobno zmielonych migdałów
szczypta soli
Śliwki umyć i wypestkować. Składniki kruszonki w miarę szybko dobrze razem wymieszać i pokruszyć (lub posiekać). Marcepan dobrze schłodzić (można na kilka minut umieścić w zamrażalce), a następnie zetrzeć na tarce (u mnie na grubych oczkach). Ucierać go z cukrem dodając po jednym jajku. Gdy masa jest jednolita dodać przesianą mąkę wymieszaną z migdałami i kardamonem i dokładnie wymieszać. Przełożyć masę to natłuszczonej formy, ułożyć śliwki (stroną przeciętą do góry), posypać startym marcepanem i posypać kruszonką.
Piec ok. 40-50 minut w 180°C (lub do suchego patyczka).
* * *
Jako, że przy pieczeniu ciasta zostało mi trochę kruszonki (robiłam ją z większej porcji) oraz śliwek, od razu pomyślłam o szybkme, soczystym crumble. I od razu przypomniał mi się przepis proponowany w sierpniu przez Małgosię – śliwkowe crumble z marsala i amaretti. Już niebawem zrobię to ‘oryginalne’ ;) z kruszonką z amaretti, jednak póki co ‘ściągnęłam’ od Małgosi pomysł z dodatkiem wina marsala. I powiem tylko jedno : śliwki, migdały + marsala to jest fantastyczne połączenie! ;)
*
Crumble ze śliwkami
śliwki
marsala
cukier muscovado
migdałowa kruszonka (jak wyżej)
Śliwki umyć, wypestkować i ułożyć w wysmarowanym naczyniu żaroodpornym (stroną przeciętą do góry). Polać owoce winem marsala (u mnie mniej więcej łyżka na każdą indywidualną porcję), posypać cukrem muscovado i kruszonką. Piec ok. 25 minut w 180°C. Pyszne jeszcze ciepłe, lekko przestudzone.
* * * * *
Z pozostałych śliwek zrobiłam też chutney, nie wiem jednak czy nie jest już za późno na proponowanie Wam śliwkowych przetworów… ;)
*
Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkim miłego tygodnia!
*
nie jest, nie jest za pozno, dzis kupilam 4 kilo sliwek …. a na targu sliwki w co drugim straganie
Bea, w tym twoim cieście upchałaś wszystko co tak lubię :DDD
Mam nadzieję ,że śliwki jeszcze jakis czas będą bo bardzo mi się podoba ,a w tym tygodniu nie dam rady upiec niestety
crumble też fajnie się prezentuje ,ale to ciasto….
Beo, ciasto wyglada fantastycznie! sliwki z marcepanem…to musi byc to! akurat mam marcepan, tyle ze prosto z Anglii :P moze tez zrobie to ciacho!
U mnie crumble rowniez wczoraj krolowalo, Do kruszonki dodalam wspomniane przez Ciebie i Malgosie ciasteczka amaretti, smak byl genialny! :)
pozdrawiam cieplo:*
ps. Rok szybko zleci, zobaszycz, a radosc bedzie potrojna! :)
Swietny miedzynarodowy misz-masz :) Piekne ciasto. I piekne crumble :) Ciezko byloby mi sie zdecydowac co zjesc na poczatek :))
Duzo zdrowka zycze!
musze, po prostu musze zrobic to ciasto! tylko powiedz mi jak wysoka powinna byc foremka?
Muszę do Cię wpaść ;-) na lekcję fotografii.
Pieczenia też ;)
to ja poprosze o ten sloneczny crumble. Wyglada berdzo smakowicie :)
Ja przez tego durszlaka nerwicy sie nabawię :(
Beatko kochana, jakże pyszne ciasto zrobiłaś, to dokładnie coś dla mojego Ukochanego , bo on uwielbia marcepan. Koniecznie musze kupić ze dwie tabliczki masy marcepanowej ,by na święta była hy hy ;)
Zdjęcia Twoje są tak obłędne, ze po prostu ślinka cieknie :)
Crumble równie kuszące, no boskie !:))
Beatko dziękuje za wspólne pichcenie w WP , to było wspaniałe potrójne wydanie WP, wspaniałe wybrałas przepisy i cieszę się niezmiernie, że udało mi się dołączyc z aż dwoma wypiekami :))
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie :)
Mam śliwki ale nie mam marcepanu, więc wymyślę coś innego dla uczczenia tego szwajcarskiego święta. A szkoda, bo apetyczne to ciasto międzynarodowe, chętnie go kiedyś spróbuję. Wcześniej jednak upiekę Twoje ciasto marchewkowe z orzechami, na które dzisiaj przy okazji natrafiłam :)
Pozdrawiam!
No ja przecież planuję na weekend muffinki ze śliwkami i marcepanem!
A może skuszę się na Twoje cudo… na ciasto, bo ostatnio zbyt często chodziłam na łatwiznę serwując crumble ;))
Hm, mam masę marcepanową w spiżarni… Pomyślę, pomyślę. A na śliwki pewnie, że nie za późno: my za powidła dopiero się zabierzemy ;)
Bea, Kobieto bez litości w sercu! :D Ciasto wygląda obłędnie! Patrząc na składniki – widzę, że „środek” ma równie fantastyczny. Nie dziwię się więc Twojemu za…bis…mu :D entuzjazmowi, którego świadkiem niedawno przez przypadek się stałam. :D
Chętnie sama bym takie upiekła, tylko… no właśnie, nie posiadam już w zamrażalniku ani kawałka marcepanu, a w zamian lenia mam i nie chce mi się robić nowej porcji (kupnego nawet nie rozważam, bo te co u mnie są dostępne to mają w swym składzie śladowe ilości migdałów). Powalczę trochę, może lenia pogonię, choć pewności nie mam. :D
A co do crumble… Sir Gordon Ramsay chyba byłby zadowolony gdyby wiedział, że jego pomysły tak chętnie są podbierane…? :D
Acha! Jeszcze zapomniałam! Daj ten przepis na chutney, bo na pewno nie jest za późno i może kogoś przypadkiem uszczęśliwisz.
Beo :) Ty zawsze wiesz jak zachwycić wszystkie łakomczuchy.
Mniam, śliwki i marcepan! Genialne połączenie – szczególnie dla mnie, wielkiej miłośniczki jednego i drugiego
Już sobie wyobrażam ten smak, śliwki + marcepan – hmmm to musi być pyszne :) a co do śliwek właśnie na kruchym cieście smakują mi najbardziej :) ostatnio robiłam z teściową ciasto drożdżowe ze śliwkami, bo teściowa stwierdziła, że z tym jej się kojarzą śliwki… ale cisto drożdżowe strasznie urosło i było suche :/// nie mój smak, a z Twojego przepisu muszę skorzystać :) Pozdrawiam serdecznie :)
P.S. co do marcepana, to podobnie jak w Norwegii, też go często do ciast dodają :) a ja go uwielbiam :)
I nam bardzo Ciebie brakuje! Smutno bylo bez Ciebie w ten weekend… Trzymamy kciuki za nasze kolejne spotkanie :)
PS. Wszystko jak zwykle cudnie sie u Ciebie prezentuje!
Calusy, Ola
Sekutnico, witaj :) Dziękuję za info, że w Polsce sezon śliwkowy jeszcze się nie skończył; dopiszę w takim razie chutney :)
Margot, też mam nadzieję że śliwki jeszcze się nie skończą…
Olu, no teoretycznie tak, ale wiesz, jak się już człowiek na coś nastawił i czeka na to od kwietnia, a nagle we wrześniu się okazuje, że trzeba będzie poczekać jeszcze rok, to… to troche smutno się robi :/
Majko, Anoushko, dziękuję !
Viri, moja foremka ma ok. 5 cm wysokości, ma być bardziej jak tortownica, nie jak forma do tarty.
Marghe, wpadaj proszę! Choć naprawdę nie jestem pewna, czy potrzebujesz lekcji pieczenia i fotografii ;)
Majanko, ja też! :)) Choć mój blog płata jeszcze gorsze figle z listą blogów niż D. i nie mam pojęcia co zrobić, by mu to ‘minęło’ :/
A ciasto marcepanowe zrób koniecznie, mam nadzieję, że będzie smakować :)
Ja również raz jeszcze dziękuję Ci za to wspólne pieczenie, i za miłe słowa :*
Felu, ciasto marchewkowe powiadasz? :) Mam więc nadzieję, że i Wam posmakuje :)
Migdałowa, ja też często piekę crumble, szczególnie wtedy gdy chcę, by było baaardzo owocowo ;)
Ptasiu, pomyśl zatem ;)
Małgosiu, musisz koniecznie ten marcepanowy problem jakoś rozwiazać ! :)
Dziwnograju, smacznego zatem życzę :)
O tak Dagmaro, jeśli ciasto drożdżwe nie jest idealne, to lepiej upiec jakieś inne ;) I masz rację – w Norwegii też marcepan jest bardzo popularny! Ale tam niestety nie mam rodziny jak na razie ;)
Oleńko, dobrze że są chociaż darmowe rozmowy telefoniczne i internet, prawda ? Mam nadzieję, że te kilka miesięcy minie jak najszybciej… Całusy ! :*
Pozdrawiam serdecznie !
PS. Skoro są chętni na chutney, to wstawię je już niebawem ;)
Beo litości dla mnie nie masz;) to ciasto jest takie cudowne, dobrze, że nie mam marcepanu, bo chyba bym normalnie jutro je piekła;) A na pyszne przepisy ze śliwkami nigdy nie jest zbyt późno;) Bardzo smaczniusio wszystko wygląda:) A wiesz, ta tarta śliwkowa, o której pisałaś, też brzmi kusząco, nawet bardzo;)
Mniaaam ;)! Podoba mi się to połączenie. Nawet oba połączenia, bo śliwki z winem też brzmią smacznie :). I zdjęcia też mi się podobają ;). Wszystko mi się u Ciebie podoba :D!
Pozdrawiam :)
a mnie reszte sliwek sroki zjadly, nawet pestek nie zostawily ;) na sklepowe nie mam co liczyc, to co tu proponuja to jakas zenada. to crumble bardzo mi sie podoba :)
Beo, to my Tobie dziękujemy za wspaniałe przepisy, pierwszy raz się zdarzyło, że można było wybrać aż z trzech!
Współczuję z powodu wyjazdu, a raczej nie-wyjazdu. Ale na pocieszenie Ci powiem, że rok tak szybko minie, że hej! A może uda Ci sie zobaczyć z kuzynką wcześniej? Jakieś ferie, czy święta?
fajny zwyczaj z tymi śliwkowymi wypiekami! To tak jak u nas na 11 listopada rogale marcińskie. TYlko, że święto pewnie zupełnie inne. Trzeci weekend września, to dawniej były postne dni mówisz? O ile się nie mylę, u Was jest dużo Kalwinów? Ten weekend ma jakieś religijne podłoże?
Niedawno się przekonałam, jak smaczne jest połączenie śliwek i migdałów, a z masą marcepanową, to już pełna rozpusta:) Crumble też niczego sobie, tym bardziej, że ja teraz na okrągło robie różne crumble:) Pozdrawiam CIę!
Hmmm co za fuzja smaków i narodów :) Bardzo lubie czytać o kulinarnych zwyczajach z innych krajów :) Pycha :)
Uła! Betsi – cuuuuudo! :)
Beatko ciasto wygląda cudnie, ale moje dzieci ani mąż nie lubią ciast ze śliwkami I co tu zrobić? Zjadłabym takie,ale sama nie dam rady
A co do tej nieszczęsnej stopy, to jest mi naprawdę przykro Nie ma to jak zdrowie, stara prawda, że doceniamy je dopiero, jak go zabraknie Życzę, żeby te kłopoty jak najszybciej się skończyły
A tak przy okazji, wiem że uwielbiasz dobre książki Polecam Kochanice króla P Greggory, jeśli jeszcze nie czytalaś, koniecznie przeczytaj Jest też film, ale do książki się nawet nie umywa
Ciasto ze śliwkami – to jeden z podstawowych przepisów w kuchni śląskiej. Zazwyczaj piekę drożdżowe albo ucierane, koniecznie z posypką, a czasami z budyniem. I choć drożdże mnie lubią – to posypka niestety nie i czasami wychodzi za twarda. Ja tu za tymi tłumami wpadłam na marcepan – bo marcepan uwielbiam i jeszcze nie żeniłam go ze śliwkami – zatem spróbuję.
Ciasto ze śliwkami, marcepanem i kruszonką zapowiada sie swietnie :) A crumble… rozkosz smaku. Nic dodać, nic ująć. Pozdrawiam Beatko :)
Zachwycające śliwkowe słodkości :)
Atino, ja śliwki uwielbiam w każdej chyba postaci, choc najbardziej lubię wlaśnie takie lekko wilgotne ciasta śliwkowe, koniecznie z kruszonką ;)
Olala, cieszę się więc, że Ci się u mnie podoba! :*
Leloop, znaczy wiedzą sroki co dobre ;) Ja sklepowe śliwki też omijam szerokim łukiem…
Kasiu, tak, teoretycznie rok szybko minie, ale to samo mówiłam sobie już w tym roku… Lubimy spotykać się u kuzynki latem, gdy można już siedzieć w ogrodzie, na tarasie… Nie lubię zbytnio podróżować zimą niestety ;)
A propos tego dnia postu o który pytasz, to właśnie kantony protestanckie zadecydowały o tym, by wprowadzić wspólny dzień postu, pokuty i dziękczynienia (w 1619 roku w czasie synodu w Dordrecht ). Został on ustalony na trzecią niedzielę września (jednak w kantonie genewskim jest to czwartek po pierwszej niedzieli września). W 1643 roku to samo czynią kantony katolickie, a w 1832 roku dzień ten został ustanowiony oficjalnym ‘dniem postnym’ dla całej Konfederacji (w 1840 dla kantonu genewskiego). Szczególnie np. w czasach epidemii dżumy czy wszelakich walk i represji, dni postu, modlitwy i pokuty były dla wiernych szczególnie ważne. Pokazując Bogu swą skruchę i żal za grzechy, ludność prosiła go o łaskę i wybaczenie. Kobiety dzień wcześniej wypiekały tarty ze ślikami, które często były jedyną jedzoną w ten dzień potrawą. Jako, że tarty w dzień postu były już gotowe – wszyscy domownicy oraz służba mogli uczestniczyć w mszach i modlitwach. Dziś natomiast tarta ze śliwkami jest już ‘tylko’ tradycyjnym, niedzielnym deserem.
Mam nadzieję, że połączenie marcepanu i śliwek i Tobie posmakuje :)
Aklat, Oczko, miło mi :)
Beato, ja w takich sytuacjach na część ciasta kładę śliwki, a na część coś innego (jabłka np.). Wtedy wszyscy są zadowoleni ;)
‘Kochanic’ nie czytałam, widziałam tylko film i serial (serial momentami chyba nawet bardziej podobał mi się niż film…). Książkę w takim razie już wciągam na moją listę :) Dziękuję za radę :)
Damqelle, jeśli lubisz i marcepan i śliwki, to jestem pewna że ten mariaż przypadnie Ci do gustu! Ostatnio to jedne z moich ulubionych smaków :) Ja za to drożdżowe piekę bardzo rzadko, choć lubię je bardzo, jednak nie mam wystarczającego ‘zbytu’ na nie niestety ;)
Kasiu, Tili, dziękuję za miłe słowa! :)
Pozdrawiam serdecznie !
Bea, powiem Ci ze przynajmniej na poludniu Polaski przepis na sliwki nadal jak najbardziej na czasie – wyobraz ssobie, ze ja jak tylko poczytam blogi, to zaczynam za kilka minut pestkowac wegierki na powidlo, a dopiero jutro,pojutrze planuje cos piec. Sezon na sliwki w pelni i pan na targu tewierdzil, ze jeszcze nie tak szybko koniec :-)
Teraz jak sobie czytam Twoj wpis to zaczynam sie wachac, czy chce kruche, drozdzowe czy crumbele z tymi sliwkami… Kurcze, ze tez nie mam 20sto osobowej rodziny :D
usciski :*
Marcepan ze śliwką…mmmmm, nie wytrzymam a i te crumble też bardzo pysznościowo wygląda…:))
Beo, dziękuję za wyczerpujące wyjaśnienie. To bardzo ciekawe co piszesz. Lubię czytać takie obyczajowe ciekawostki z innych krajów:) Pozdrawiam Cię serdecznie!
Słońce jeszcze raz przepraszam, że nie piekłam z wami, ale wiesz, że u mnie ostatnio kiepsko no nie ;(
Jakbyś postawiła oba desery przede mną, miałabym nielada problem :) Chyba jako pierwsze zjadłabym curmble, ale jakby ktoś mi kazał wybrać tylko jeden to zapłakałabym się na śmierć.
Godzinę temu wstałam i zaczęłam wędrować po blogach. I to nie był dobry pomysł. Jest 5.18 nad ranem a ja umieram z głodu! :)
Ależ tu apetycznie jest!
Uściski czosnkowe ;)
beo, dla mnie o sliwkach nigdy dosc! ;-) crumble boskie, ale to ciasto…. sama poezja. koniecznie do zrobienia! :-)
Basiu, w takim razie chutney będzie dopisany :) I ciekawa jestem Twoich śliwkowych szaleństw ;) Wiesz, jako że i ja nie mam 20-sto osobowej rodziny, to piekę częściej, a z mniejszych porcji ;)
Eweno, ten ‘sosik’ w crumble był przesssmaczny! ;)
Kasiu, ależ proszę :)
No co Ty Aga! Trzymaj się cieplutko :***
Nie martw się Poleczko, nie będę kazała Ci wybierać ;) A teraz powiedz mi, co Ty o tej porze robisz pred komputerem? ! ? Przecież masz się kurować!
Dziękuje Cudawianko :) I smacznego życzę ;)
Pozdrawiam serdecznie !
Och, ja uwielbiam ciasta śliwkowe i crumble – również. Pięknie wyglądają – deser ze śliwakami, kruszonką i migdałami w moim rankingu pyszności przebija nawet czekoladę!
Pozdrawiam
M.
Pyszne ! Cudowne połączenie migdałów i śliwek. Zrobię jeszcze nie raz. Pozdrowienia dla Autorki tych pyszności :)
A wiesz Moniko, ze u mnie chyba tez… Uwielbiam ten sliwkowo-migdalowy mariaz :)
Aisling, milo mi Cie widziec :) Ciesze sie bardzo, ze to polaczenie i Tobie posmakowalo :)
Pozdrawiam serdecznie!
Beo, ciasto jest swietne! Dziekuje za przepis.
http://mojakuchniawirlandii.blogspot.com/2009/10/ciasto-ze-sliwkami-marcepanem-i.html
Ewo, ciesze sie bardzo, ze i Tobie posmakowalo! Marcepanowe smaki i u mnie beda sie dosyc regularnie
pojawiac ;)
Pozdrawiam!
Beo czy jeśli to ciasto upiekę w tortownicy 23 cm będzie dobrze czy muszę zmniejszyć ilosc skladnikow do 2/3?
W mniejszej formie ciasto bedzie wyzsze wiec bedzie sie tez nieco dluzej pieklo; ‚problem’ w tym, ze gdy dodatkowo nalozy sie na nie owoce, to jego poziom w formie znacznie sie podniesie. Ja czasami robie tak, ze gdy widze iz ciasta jest nieco za duzo na dana foremke, to z ‚nadmiaru’ robie kilka muffinkow ;)
Ale mysle ze mozesz sprobowac w tej mniejszej tortownicy (w razie czego nie wlewaj ciasta za wysoko!)
Pozdrawiam!
zrobiłem jednak w 26 bo się balem ze ucieknie, bardzo smaczne ale czy na pewno w przepisie na spod niczego nie brakuje?
Tzn czego? proszku np.? Jesli o proszek chodzi, to nie. Tego typu ciasta z marcepanem pieklam zawsze z dunskich przepisow, w ktorych proszku sie wlasnie nie dodaje, gdyz ciasta te maja byc dosyc ‚zbite’, z tych ciezszych, a nie ‚puchatych’ i wyrosnietych.
Ale czy o proszek chodzilo? Czy o cos innego?
Czy ciasto mimo wszystko smakowalo Anonimie? ;)
napisałem bardzo smaczne i będę do niego wracał – to pewne;) tak chodziło mi o proszek do pieczenia
dziękuje, pozdrawiam
Przyznaje, ze i mnie te przepisy bez proszku na poczatku ‚dziwily’ ;)
Pozdrawiam serdecznie!
upiekłam z truskawkami, jest bardzo smaczne, jest to nie tylko moja opinia a 6 innych osob które probowaly, takze polecam serdecznie, Beo dzięki za przepis!
Viri, ciesze sie bardzo ze Wam smakowalo :) Jestem pewna, ze z truskawkami bylo przepyszne :))
Pingback: Tarta i ciasto ze śliwkami « Bea w Kuchni
Beo, wypróbowane, obfotografowane i polecane na blogu http://magdascauldron.com/2013/09/marzipan-plum-cake.html
Współpracownicy byli bardzo zadowoleni, nawet ci nieprzepadający za marcepanem polecali :)
A tak w ogóle to powinnam nazwać ten tydzień tygodniem Bei, bo w poście o kurczaku też o Tobie piszę :D