O śliwkach było już kilka dni temu. Pisałam Wam wtedy o przepysznych śliwkach w czekoladzie z przepisu Joanny, które podbiły moje kulinarne serce ;) Jednak – jak może pamiętacie ;) – bardzo lubię modyfikować przepisy, tak więc i tym razem nie mogło być inaczej ;) Pomyślałam sobie bowiem, że dodanie do tej masy suszonych śliwek (namoczonych uprzednio w czymś dobrym ;) ), może być ciekawym połączeniem smakowym. Wszak ta ‘kupna’ śliwka w czekoladzie, to śliwka suszona właśnie. Nie pomyliłam się i – co więcej – połączenie to okazało się tak smakowite, że dziś dodam część suszonych śliwek także do ostatniej partii smażonych właśnie powideł.
Jedyny minus, to że tego typu powidła nie są zbyt fotogeniczne niestety ;) Musicie więc uwierzyć mi na słowo, że smakują o wiele lepiej niż wyglądają ;)
*
Śliwki w czekoladzie II
400 g suszonych śliwek (waga po wypestkowaniu)
50 ml rumu + 50 ml gorącej wody
900 g śliwek
250 g cukru (u mnie jasny trzcinowy)
1,5 łyżeczki cynamonu
0,5 łyżeczki imbiru w proszku
szczypta zmielonych goździków
2 łyżki kakao
50 g gorzkiej czekolady (o zawartości 70% kakao)
Suszone śliwki pokroiłam w małą kostkę i namoczyłam w rumie z wodą (przykryte folią i pozostawione na noc). Następnego dnia umyłam, wypestkowałam i pokroiłam śliwki, dodałam namoczone suszone śliwki i gotowałam na wolnym ogniu aż masa była dobrze rozgotowana i gęsta. Wtedy zmiksowałam wszystko ‘żyrafą’, jeszcze chwilę podgotowałam, dodałam cukier i przyprawy i pozostawiłam na wolnym ogniu regularnie mieszając, aż masa dobrze zgęstniała. Dodałam kakao i czekoladę, dokładnie wymieszałam, przełożyłam do wyparzonych słoików i zapasteryzowałam.
Brzmi cudownie! I pewnie jest przepyszna, oj chyba się na nią skuszę;) A w tle to może kromeczka jedego z wypieków z najnowszej WP?;)
Mniam! Ależ cudownie się zapowiada, a z dodatkiem rumu, no kochana, to musi być fantastyczne! Kocham powidła, marzę o takich. Nigdy nie jadłam z czekoladą, z rumem tym bardziej.
Pyszności :)
Pozdrówki ciepłe!
Noooo, Bea… teraz to mnie zainteresowałaś. :D Prawdę mówiąc, te śliwki w czekoladzie to mnie jakoś nigdy mocniej nie zainteresowały, nawet wtedy gdy na CC był wielki boom. :D Ale taki dodatek czegoś mocnego… hmmmm… no… zaczynam się zastanawiać… :)
Śliwki z czekoladą są po prostu bosskie, ja także je robiłam. Ogromnie podoba mi się pomysł z dodaniem rumu i następnym razem na pewno go dodam :)
Hoho, faktycznie, genialna modyfikacja, cóż, czeka mnie kurs na bazar po śliwki i sprzątanie komórki, tak aby dało się tam wcisnąć nie tylko szpilkę ale i kilka słoiczków powideł :)
Nie sa fotogeniczne? Nie zartuj :) Wygladaja przepysznie. Jak ja Ci zazdroszcze takich pysznosci :))
o, takich nie znam ,nie jadłam , a bym zjadła , zapowiadają się ciekawie i pysznie ,że tak wirażem :)
wyrażę -to miałam na myśli :D
Ależ Beo no jak możesz?!
Ja dopiero wyniosłam do piwnicy „sśliwkę w czekoladzie nr.1″ a tutaj takie oto delicje. Hmm ależ mam dylemat – ale to nic w piwnicy stoją jeszcze puste słoiczki – wiem już co tam dam :):)
pozdrawiam
Ewelosa
a jeszcze jedno – mam takie pytanko natury technicznej:
Czy zamiast rumu mogłabym użyć whisky ? czy to nie bardzo pasuje ?
ze swiezych sliwek i czekoloady tez nie sa fotogeniczne, zwlaszcza jak sie przesadzi z czekolada jak mnie sie udalo ;)
wygladowi zdecydowanie nie sluzy potraktowanie sliwek „zyrafa” jak Ty to nazywasz, ja przezwalam ow mikser „noga” bo nijak mi sie z zyrafa nie kojarzy ;)
pewnie dlatego w przepisie proponuja maszynke do miesa a ja nastepnym razem po prostu pokroje :)
jako, ze nastepny raz bedzie z pewnoscia i niewykluczone, ze z dodatkiem „prundu” :)
Jak dla mnie wyglądaja super :) I jestem głęboko przekonana, ze są fenomenalnie pyszne :)
Beo, wiesz, ze juz od jakiegos czasu sie przymierzam na zrobienie tej sliwki w czekoladzie:) poprzednie zdjecia baaardzo mnie kusily, ale po tym wpisie nie ma juz zadnego ‚ale’ robie i juz!!! :)
pozdrawiam cieplo:)
Ależ wyglądają pysznie, wyglądają ;)! A z kromką chleba to i ja bym z chęcią se je zjadła ;).
Widzę, że śliwka w czekoladzie cieszy się sporym powodzeniem ;)
Atino, niestety to jeszcze nie jest zaden wypiek WP ;)
Majano, spróbuj kiedyś koniecznie! O ile lubisz czekoladę i rum rzecz jasna ;)
Małgosiu, nie zastanawiaj się, tylko biegnij po śliwki! :))
Dziękuję Mi! Nie tylko za komentarz, ale i za dzisiejszą pomoc ;)
No właśnie Felu, też mam problem z późniejszym ‘upychaniem’ słoiczków ;) Ale to nic, jutro i tak znów jadę po śliwki :))
Majko, dziękuję ślicznie!
Margot, a może jeszcze zrobisz? ;)
Ewelosa, jeśli tylko masz jeszcze puste słoiczki (i śliwki ;) ) to nawet się nie zastanawiaj! ;) I oczywiście, że możesz użyć whisky!
Leloop, ja dopiero niedawno się dowiedziałam, że w polskim świecie kulinarnym się to nazywa ‘żyrafą’ :))) A co do tekstury, to mnie właśnie odpowiada ta gładkość po zmiksowaniu, gdyż robi się z tego takie ‘nutellowate’ smarowidło; ale oczywiście de gustibus… ;) A dodatek ‘prundu’ polecam jak najbardziej :)
Kasiu, no dla mnie są, ale jak pisałam wyżej – de gustibus ;)
Olu, cieszę się więc, że Cię jednak skusiłam ;) Mam nadzieję, że będzie smakować!
Olala, u mnie było z chałką + kawa z mlekiem, pychotka :)
Pozdrawiam serdecznie!
To nie jest fotogeniczne? – żartujesz sobie, prawda? Daaaawaj mi to tutaj! ;)
Oj uwielbiam sliwki w czekoladzie. A tak dawno nie jadlam. Dzis sie racze rodzynkami w czekoladzie, ktore tez lubie bardzo. Ja tam Ci na slowo wierze, ze pyszne. I ze zdjecia tez widac :D
robilam ostatnio dzem bananowo-czekoladowy i znam Twoj bol, ze tego typu przetwory nie sa fotogeniczne :-) ale sliwki w czekoladzie na pewno musza byc pyszne, wiec nie o zdjecia tu chodzi… pozdrawiam serdecznie!
Jak to słodko wygląda :) Może nawet trochę za słodko. Śliwki i czekolada…Jakie to musi być pyszne
:-) brzmi cudownie….uwielbiam połączenie śliwek i czekolady, a szczególnie suszonych śliwek i czekolady… Chyba wypróbuję ! :-)
Juz , tak szybko…? Nowa propozycja? Pieknie, bo śliwki jeszcze zostały…, miało być ciasto ale… pomyslę, pomyslę… Do tego dziś przywiozłam jeszcze (od mamy:)) brzoskwinie, które też czekają…
Oczko, w takim razie częstuj się proszę ! :) PS. I nie, niestety nie żartuję ;) Trochę moich nerwów to zdjęcie zjadło ;)
Ewo, dziękuję ślicznie !
O tak Cudawianko, o fotogenicznosci bananowo-czekoladowego też coś wiem niestety ;) Ale jaki był dobry za to ! :))
Dziwnograju, u mnie nie za słodko ;) Kakao bowiem gorzkie, czekolada też, więc smak bardzo zrównoważony; poza tym zawsze dodaję cukru do smaku, nigdy nie używam ‘przepisowych’ ilości ;)
Qeef, częstuj się ! ;)
Ewelajna, tak szybko bo śliwek za niedługo nie będzie, więc i przepis nie będzie już później potrzebny ;) A dylemat miałam ten sam co Ty : marmolada czy ciasto ? Ciasto tym razem przegrało niestety ;)
Pozdrawiam serdecznie !
Beo no i zrobiłam – wzorowałam się na Twoim przepisie ale więc jest ale …
Ale suszone sliwki namoczyłam w whisky, dałam łyżeczkę świeżo utartych gożdzików, zrezygnowałam z cynamonu, dodałam łyżeczkę świeżego startego imbiru i na koniec 150 g cukru lawendowego.
Śliweczki rewelacyjne wyszły :):) a jak pachną
pozdrawiam
Ewelosa
Ach Bea, no i jest ow przepis – juz sobie ostrze pazurki na te sliwki :)
Ale wiesz, w tym przypadku powiedzialabym ze jest stworzenie nowego przepisu, modyfikacja to bylaby dodanie wiecej, mniej cukru i np. jakas jedna przyprawe, a Ty stworzylas „sliwki w czekoladzie z czym dobrym” :-)
PS. CZyli cale powidla miksowalas na gladko, ja ciegle nie potrafie zdecydowac czy miksowac czy nie i jak do tej pory nie miksuje…
Bea, zawsze z chęcią i przyjemnością :)
:*
Yum, sliwki w czekoladzie to moj tajemniczy przysmak. Musze jechac az godzine na polnoc New Jersey do mojego sekretnego miejsca, do polskiego sklepu, gdzie ten specjal moze byc nabyty… Tak wiec nie mam wyjscia tylko zrobic te Twoje sliwki w czekoladzie, ktorych zapach az czuje przez monitor… Hmmm, cieply tost z maslem, ze sliwkami w czekoladzie i ze szklanka lodowatego mleka to bedzie chyba cel mojego weekendu… :) hmmm
Ewelosa, to brzmi naprawde wspaniale! I jeszce ten cukier lawendowy! Pysznosci :)
Tak Basiu, zmiksowalam te sliwki gdy byly juz dobrze rozgotowane; masa nie jest super gladka, ale jest w niej mniej ‚kawalkow’ niz w tradycyjnych powidlach (tych tradycyjnych nigdy nie miksuje); chcialam by bardziej przypominaly smarowidlo a la nutella niz moje powidla ;)
Mi, uwazaj, bym nie wziela tego zbyt doslownie ! :))
No widzisz Joanno, a ja po polskie produkty musze jezdzic albo do Polski, albo ewentualnie do Danii :) Potwierdzam, ze te sliwki cudnie smakuja na swiezym chlebku (choc u mnie bez szklanki mleka ;) ).
Pozdrawiam serdecznie !
Ja nie wiem jak możesz sie czepiać fotogeniczności tych konfitur – mi ślinianki pracują jak szalone, tym bardziej, że w piekarniku właśnie złoci się Twoja brioszka :) Chciałabym mieć czas w tym roku i przetwory robić mmmm tak smakowicie mi się marzy :)
Tili kochana, te sliwkowe to sa niestety jedyne przetwory jakie udalo mi sie w tym roku zrobic :/ Z kazdego typu mam kilka sloiczkow, ale dobre i to ;) A Tobie zycze duuuzo wolnego czasu! :*
Tili to jak chcesz to mogę Ci jeden słoiczek podrzucić :)
Witam Pomysłowego Dobromira! śliwki w czekoladzie to moj wieloroczny hit. W zeszłym roku narobiłam ich tyle, że mi na najbliższe 10 lat wystarczy… ale na te z dodatkiem suszonych śliwek bym sie jeszcze skusiła, gdyby nie to, że moja sliwka węgierka w tym roku jest typową śliwką robaczywką :-( nie będę zrywać i przebierać, by odłożyc co setną śliwkę.. ale Twój pomysł na pewno sobie zapamiętam, bo brzmi rewelacyjnie! :-)
Beatko, napisałam do CIebie m@łpkę :)
Pyszoty, zapisuję i będe robić dla mojej drugiej połowy :) Pozdrawiam!
Kasiu, gdzie Ty się podziewasz?!? Czy Twoje GG działa???
A co do śliwek, to moich na 10 lat niestety nie starczy, ale już wiem, że w przyszłym roku ich zrobię więcej :) A śliwy-robaczyki współczuje…
Majano, dziękuję za pamięć ! :)
Cezonio, mam nadzieję, że Wam też posmakują ;)
Pozdrawiam !
o matko! my chyba nie możemy wchodzić na Twój blog, Beo! bo te zdjęcia, brrr, zabijają pysznym wyglądem! :))
Takie czekośliwkowe powidła na pewno są uzależniające. Nie ma innej opcji. Już wyobrażam sobie ich smak :-)
To w sumie Bea jest mysl z tym miksowaniem, bo i tak czekoladowy smak ma byc :-) Sama nie wiem jakie zrobie, tzn. robie na 100% klasyczne i ktores z czekolada za Toba, ale zastanawiam sie ktore…
papa, B.
Ally, alez ja zupelnie nie chce Cie ‚zabijac’! ;))
Fakt Lasuchu, sa nieco uzalezniajace :)
Basiu, daj koniecznie znac, ktore zrobisz! Mam nadzieje, ze Ci posmakuja :)
Pozdrawiam!
Telepatia jakaś ,bo 2 tygodnie temu robiłam je i ja:)!
Tak, tak, widzialam Olu :) Ja tez robilam podobna wersje co Ty, tyle ze z dodatkiem czekolady. No a tym razem jeszcze z suszonymi sliwkami ;)
Pozdrawiam!
Acha, melduję, że śliwkę w czekoladzie zrobiłam w ostatni weekend. :) Pycha! :)
ja również melduję, że zrobiłam Twoją wersję śliwki w czekoladzie – jest przepyszna:) nazwałam ją pijaną śliwką w czekoladzie, gdyż zrobiłam również wersje podstawową, no i tak dla odróżnienia zmieniłam nazwę ;) mam nadzieję, że się nie pogniewasz, bo jak coś to oczywiście zmienię na twoją nazwę:)
pozdrawiam serdecznie!
Małgosiu, cieszę się niezmiernie! :)
Atino, miło mi, że i Tobie ta wersja posmakowała :) O zmianę nazwy się nie pogniewam rzecz jasna, choć dla mnie ta śliwka aż taka pijana nie jest ;) i dlatego ja nazwałam ją tylko ‚śliwką w czekoladzie II’ choć przyznaję, że nie było to zbyt oryginalne ;))
Pozdrawiam serdecznie!
A to dobrze, że się nie gniewasz :) To prawda, że nie jest ona tak bardzo pijana, ale tak jak pisałam, tak dla odróżnienia chciałam jej zmienić nazwę:) teraz sobie pomyslałam, że mogłam ją nazwać Twoim nickiem:) No ale trudno, ten pomysł zostawię na jakieś inne pyszności :) Pozdrawiam serdecznie :)
PS. A widziałaś konfitury z czarnej porzeczki, które robiłam wg jednego z Twoich przepisów? :)
Fakt, potrawy ochrzczonej moim nickiem jeszcze nie mam ;))
A tej z czarnej porzeczki nie widziałam… juz biegnę :)
Dziękuję pięknie za przepis i inspirację! Pozwoliłam sobie z niego skorzystać (efekt zadziwił nawet mnie samą) i polecić dalej: http://magotka.blogspot.com/2011/09/smaki-i-zapachy-lata.html
Pozdrawiam serdecznie!
Magota, mam nadzieje, ze i w tym roku beda? ;)
Dziękuję bardzo za inspirację. Przepis godny polecenia – ze słoików znika bardzo szybko :)
Malgosiu – niestety masz racje : zdecydowanie za szybko znika ze sloikow ;)
Ciesze sie, ze i Tobie przepis przypadl do gustu :)
Pozdrawiam serdecznie!
Pingback: With a Glass
Trzeci i ostatni wpis dzisiaj.
Beo, bardzo sie ciesze, ze trafilem na przepisy kogos, ktory ma bardzo podobne podejscie do smaku co ja :) Wykorzystawszy ich juz nascie, moge smialo powiedziec, ze wlasciwie nigdy nie musze kombinowac i w pelni ufam Ci przy proporcjach.
Tutaj skladniki potroilem. A efekt pyszny :)
Na koniec male spostrzezenie. Nie wiem, czy celowo, czy nie, ale link z przepisow na sliwki w slodkiej marynacie prowadzi do sliwek z czekolada i tam dopiero trzeba kliknac na kolejny link ;)
Zatem prawie dwa dni i 19 sloikow pozniej ide cieszyc sie popoludniowym niedzielnym sloncem :)
Xaldster – ciesze sie zatem, ze mamy podobny gust kulinarny ;) I ze i ta receptura przypadla Ci do gustu :)
Dziekuje za ‚linkowa’ uwage, zaraz poprawie.
Pozdrawiam serdecznie!