Mimo iż aura wyjątkowo nas w tym tygodniu rozpieszcza (słońce przez cały dzień i nader przyjemne jak na tę porę roku temperatury), to wieczorami czuć już niestety powiew jesiennego chłodu. Znów do łask wraca więc kubek gorącej herbaty, a myśli instynktownie kierują się w stronę smacznych, rozgrzewających dań, po których od razu robi się cieplej na duszy ;)
Tak też było z tym ostatnim moim ‘wymysłem’. Miała być oczywiście dynia. Do towarzystwa znalazłam jej ostatnią, czekającą w lodówce cukinię. I trochę rozgrzewających i aromatycznych przypraw. I mleko kokosowe. I jeszcze odrobinę czerwonej soczewicy, by było trochę bardziej treściwie ;) A wszystko to schowane pod miękką kołderką ciasta. Uwielbiam przebijać się później przez tę skorupkę, by odkryć ciepłe, aromatyczne wnętrze. To prawie jak odpakowywanie prezentu :) Mój mały comfort food, który zawsze poprawia mi nastrój. No dobrze, może nie zawsze, ale czasem pomaga ;)
*
(po upieczeniu, w zależności od typu użytej dyni, poziom warzyw znacznie się zmniejsza i mleczko kokosowe jest o wiele bardziej widoczne niż tu na zdjęciu ;) )
Dyniowy comfort food
na 4 ramekiny / kokilki
ok. 350 g dyni*
*(lub jak u mnie : pół na pół z cukinią)
5-6 łyżek ugotowanej czerwonej soczewicy
250 ml mleka kokosowego (bez cukru)
otarta skórka z jednej limonki + sok z ½ limonki
1 łyżeczka curry
½ łyżeczki mielonej kolendry
łyżeczka (lub dwie) startego świeżego imbiru
sól, pieprz
szczypta papryczki z Espelette
1-2 łyżki posiekanej świeżej kolendry
ciasto francuskie + rozbełtane jajko do posmarowania
Piekarnik nagrzewamy do 200°C.
Warzywa myjemy, oczyszczamy i kroimy w średniej wielkości kostkę.
Do mleka kokosowego dodajemy ugotowaną soczewicę, sok i otartą skórkę z limonki, przyprawy oraz kolendrę i doprawiamy do smaku (imbir po starciu możemy przecisnąć mocno przez gazę i użyć tylko otrzymanego w ten sposób soku, co sprawi iż smak potrawy będzie delikatniejszy).
Z ciasta francuskiego wycinamy 4 krążki nieco większe niż obwód naszych ramekinów / kokilek – ok. 1 cm więcej (a z resztek ciasta możemy wyciąć listki czy inne ‘dekoracje’, które później nakleimy na krążki ciasta). Foremki smarujemy masłem i nakładamy do nich warzywa, po czym zalewamy mieszanką mleczno-soczewicową. Następnie każdy ramekin zaklejamy szczelnie krążkiem ciasta (można uprzednio zwilżyć jego brzegi), smarujemy ciasto rozbełtanym jajkiem i lekko nakłuwamy nożem w kilku miejscach. Pieczemy ok. 25 minut.
(uwaga post-produkcyjna : uważajmy by poziom wlanego do ramekinów mleka nie przekraczał 2/3 ich wysokości, w przeciwnym bowiem razie wypłynie z kokilek podczas pieczenia)
*
Smacznego!
*
mmm Beatko! to jest to co lubimy najpardziej prawda? w Polsce mroz zakrada sie juz po ciuchu przez szparki w oknach…coraz zimniej i pochmurniej robi sie za oknem a filizanka z goraca herbata znowu staje sie moja najlepsza przyjaciolka:) kupilam wczoraj dwie piekne dynie, juz dzis mam w planach cos z jednej z nich przygotowac.
sciskam!:*
Beo, jakiez to pyszne ! Wygląda przecudnie!
Świetne sa te listki dekoracyjne, podziwiam talent! :))
Pozdrawiam cieplutko :))
przepieknie to danko wyglada!!!!!extra klasa!!!!!! pyszny sklad i oczywiscie papryczka w skladzie,ktora nie do zdobycia tutaj jest ;)(hehe)
Pozdrawiam :) :)
Ależ obłędne żarełko! I te listki. Kochana – super!
Jestem po wrażeniem :)
buziaki
M.
Oj uwielbiam takie dania.
Swietne zdjecie!
Piękny poprawiacz nastroju, choć ja dodałabym jeszcze kosteczkę czekolady na deser… :)
Bardzo smakowite! Aha, nabyłam listopadową kuchnię! I muszę przyznać, ze Twoje zdjęcia i stylizacje bardziej mi odpowiadają :) zwłaszcza dynia faszerowana i zupa z pieczonej dyni ;)
Ja na razie mam dyniową przerwę. Wczoraj była okra, ale bez dyni (chociaż zastanawiałam się nad jej dodatkiem) a na dzisiaj nie mam koncepcji. Może zupę?
robilam „podobny”… tez z dynia! :-)) wlasnie to przebijanie sie widelcem do wnetrza jest najfajniejsze :-)
Dynia i soczewica….To musi być pyszne! :)
Miłego weekendu :*
Piekne danko. Tak slicznie ozdobione. Mozna je jesc oczami :)
bardzo elegancki
Bea, jestes wprost niesamowita! U nas to danie nazywa sie “pot pie” czyli jak ja to tlumacze “garnkowa paja”. Jest to bardzo popularne “comfort food” szczegolnie w poludniowych stanach US. Ja czesto jezdze na delegacje z pracy do Dallas w Texasie I mimo ze nie przepadam za “southern food”, za kazdym pobytem delktuje sie ich tradycyjna “chicken pot pie” Twoja wyglada wysmienicie. Chyba sie jej nie opre I zrobie w ten weekend. Slicznie wyszly Ci rowniez listeczki z ciasta :)
Moc pozdrowien o smaku dyniowym :)
Joanna
Jak pięknie ozdobiłaś tą kokilkę :) I jakie smakowitości w nią włożyłaś :) Mmmm, wpraszam się na porcyjkę :)
Aaa, no i zapomniałam się znowu z linkami, ale już nadrabiam :)
http://kuchniaszczescia.blogspot.com/2009/10/zmienna-receptura-na-niezmiennie-dobry.html
Ach, Beo! Piękne! Moim comfort food ostatnio stała się pieczona dynia pochłaniana prosto z blachy niemalże…. :) No i jeszcze brownies, żeby rodzina też miała coś dla siebie :)
A ja dzisiaj z zupą występuję, co tam!
http://zlotapszczola.blogspot.com/2009/10/festiwal-dyni-09-zupa-dyniowa-z.html
I nawet listki wykleiłaś. :) Beatko, podziwiam Twoją kulinarną twórczość … Nie tylko, że na talerzu zawsze pięknie się prezentuje, ale że i Ty sama jesteś twórcza i takie fajne zestawienia wymyślasz. :)
Piekne!
Kolejne cudo wizualno – smakowe. Uwielbiam takie „czapeczki” z ciasta francuskiego na gorących daniach. Kupiłam wczoraj listopadową Kuchnię, a tam wielka niespodzianka. WIELKIE GRATULACJE.
Bea, ale cudne danie! Po pierwsze zdjecie jest bardzo apetyczne, a po drugie to naprawde jest jak otwieranie prezentu, w srodku tyle pysznosci :)
Olu, u mnie mrozu na szęście jeszcze nie ma, ale wieczory i poranki i tak już coraz chłodniejsze… Ale nie skarżę się, wszak taka kolej rzeczy ;)
Majano, piękne listki to ja ostatnio widziałam u Joanny : http://mojakuchniawusa.blogspot.com/2009/10/paja-z-dyni.html
Moje to tylko taka ręczna namiastka ;)
Gosiu, nie martw się, zastąpisz ją czym innym ;)
Moniko, Ewo, dziękuję pięknie! :*
Agato, czekolada też była, w daniu zaraz ‘po’, na blogu też dziś jeszcze zagości ;)
Lula Lu, miło mi bardzo :) Choć sesja zdjęciowa Kuchni oczywiście bardzo mi się podoba! Piękne, artystyczne zdjęcia… :)
PS. I co, była zupa ?
Cudawianki, zgadzam się całkowicie! :)
Ilono, Majko, Margot, dziękuję!
Joanno, masz rację, to taki ‘pot pie’ :) A co do listków, to oczywiście nie umywają się do Twoich ;) Ale i tak serdecznie dziękuję :)
Tili, częstuj się proszę :)
I dziękuję za linka!
Niedzielko, cieszę się barrrdzo, że pieczona dynia tak Ci posmakowała :) I masz rację, rodzinie też się coś należy ;)
Małgosiu, mam nadzieję, że i Tobie posmakuje, bo to też chyba trochę Twoje smaki, prawda? ;) I dziękuję za przemiłe słowa! :*
Poleczko, dziękuję! :*
No właśnie Lo, te ‘czapeczki’ to fajna sprawa :) I dziękuję serdecznie :*
O tak Karolko, i za każdym razem możemy wyczarować coś innego ;)
Pozdrawiam serdecznie !
Cudnie i aż pachnie, mimo że to zdjęcie. :)
Zupy niestety nie było. Nie mogę się zebrać do gotowania. Dzisiaj będzie banica z serem sirene. Ale mam jeszcze 2 przepisy dyniowe, które jeszcze dzisiaj wrzucę na zakończenie festiwalu. Nie mniej moje dyniowanie dzisiaj się nie kończy, oj nie ;)
Moje ostatnie przepisy i nie 2 tylko 3:)
http://tworczula.blogspot.com/2009/10/festiwal-dyni-odsona-6-i-ostatnia.html
taki food to i dla mnie bardzo komfortowy, nawet nie wiesz jak mi zrobilas na to cudo ochotę, ehhh a tu dyni brak!
Dziekuje moje drogie! :)
PS. Linki dopisane.