Kochani, dziś zaczynamy nasze tegoroczne wspólne dyniowanie!
Jak już wiecie, jestem wielką fanką dyni. Okrągłe, pękate, pomarańczowe. Ale też owalne i podłużne, żółte, zielone, niebieskie, szare a nawet… różowe! Chyba zgodzicie się ze mną, że dynie to niekwestionowany symbol jesieni.
Do rodziny dyniowatych należy blisko 1000 roślin (poza dynią również np. cukinia, patison, ogórek i melon). Niestety wiele osób nadal uważa, że dynia to bardzo ‘nudne’ warzywo, z którego niewiele ciekawych potraw można przygotować. Nic bardziej mylnego! Mało jest bowiem warzyw, które dają tak nieograniczone możliwości kulinarne jak dynia właśnie. Można z niej wyczarować praktycznie wszystko : od przystawek, przez dania główne, po desery; sałatki, zupy, farsz do pierogów, placki, tarty, zapiekanki, suflety, szaszłyki, puddingi, musy, lody, ciasta czy przetwory. Gotowana, duszona, smażona, pieczona, marynowana; na słodko i na ostro, z orientalną lub egzotyczną nutą, dynia w każdej postaci smakuje naprawdę wybornie.
Warto przypomnieć, że dynia przechowywana w odpowiednich warunkach może przezimować długie miesiące (niektóre odmiany mogą ‘leżakować’ nawet do półtora roku!). Dlatego właśnie była ona swego rodzaju naturalną ‘konserwą’ w czasach, gdy zimą nie było dostępu do świeżych warzyw, dawała bowiem możliwość jedzenia świeżego i bogatego w witaminy pożywienia przez długie, jesienno-zimowe miesiące.
Poza walorami smakowymi, warto również zwrócić uwagę na walory odżywcze i zdrowotne dyni, gdyż jest ona bogatym źródłem karotenu, przeciwutleniaczy, witamin A, C, E, i B, błonnika, kwasu foliowego oraz wielu składników mineralnych (m.in. cynku, żelaza, wapnia, magnezu, potasu i fosforu). Jest lekkostrawna i nisko kaloryczna, a zatem bardzo przyjazna również dla naszej sylwetki. Zalecana jest osobom z nadciśnieniem tętniczym, miażdżycą, z zaburzeniami przemiany materii czy niewydolnością nerek. Jednym słowem – samo zdrowie! :)
Już od początku września ‘planuję’ moje tegoroczne dyniowanie. Przeglądam przepisy, robię spis tych, które na pewno chcę tej zimy wypróbować i odwiedzam okoliczne farmy w poszukiwaniu najciekawszych okazów :)
*
I nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, jak cieżko jest się ograniczyć widząc aż tyle wspaniałości! ;) Najchętniej kupiłabym je wszystkie, lub… zamieszkała na jednej z takich farm ;)
*
W tym roku trafiłam też na pewną dosyć oryginalną dyniową farmę; jest to z pewnością jedna z lepiej zaopatrzonych w regionie. A jej oryginalność polega też na tym, że… jest to farma ‘self-service’ ;)
*
*
Dynie są starannie posegregowane i nad każdym z gatunków wisi karteczka z nazwą oraz najważniejszymi informacjami (smak, czas przechowywania, najlepszy sposób wykorzystania danej dyni). Każda z nich ma naklejoną cenę, a należność za nasze ‘zakupy’ zostawiamy w stosownej metalowej skrzyneczce.
*
*
To co widzicie na zdjęciach, to tylko niewielka część całej ekspozycji. Niestety zbyt słabe światło w głębi pomieszczenia nie pozwoliło mi na zrobienie dodatkowych zdjęć. Musicie więc uwierzyć mi na słowo, że jest to naprawdę niesamowite miejsce dla takiej dynioholiczki jak ja ;)
*
*
Zanim zaproszę Was na moje kulinarne dyniowe propozycje, chcę zaproponować Wam krótką dyniową podróż dookoła świata, pokazując Wam część moich tegorocznych ‘zbiorów’ :)
Zacznijmy od odmian amerykańskich, z pewnością najbardziej znanych i cieszących się dużą popularnością.
*
*
Delicata to – jak sama nazwa wskazuje – dynia o bardzo delikatnym smaku, dzięki czemu świetnie nadaje się również do przygotowania dań deserowych, lodów, konfitur. Najlepsze są te w miarę świeżo zerwane okazy, gdyż po upływie ok. 3 miesięcy miąższ Delicaty staje się dosyć ‘mączysty’.
*
*
Sweet Dumpling jest równie delikatna w smaku jak jej poprzedniczka. Idealna do ciast czy deserów, o lekko orzechowo-kasztanowym aromacie. To z pewnością jedna z moich ulubionych ‘deserowych’ odmian dyni. Można ją przechowywać od 3 do 5 miesięcy.
Rodzina dyni Butternut liczy sporo odmian. Charakteryzują się one ‘gruszkowatym’ kształtem, jasnym odcieniem skórki i pysznym, aromatycznym miąższem (jak sama nazwa wskazuje – o lekko orzechowym smaku).
*
Używać jej można praktycznie do wszystkiego, i do słodkich i do wytrawnych dań. Niektóre z odmian można przechowywać od 6 do 12 miesięcy.
Na zdjęciu widoczna jest też węgierska pomarańczowa odmiana dyni butternut, ochrzczona z racji na swój kolor ‘Orange’. Jej miąższ jest nieco delikatniejszy od jej kremowo umaszczonej kuzynki, o aromatycznym, prawie owocowym smaku. Można ją przechowywać od 8 do 10 miesięcy.
A poniżej jako ciekawostka – butternut w wersji mini ;) Bardzo lubię tę odmianę, gdyż wyjątkowo ładnie prezentuje się w wersji zapiekanej (szczegóły już niebawem ;) ).
*
*
A teraz pora na dynię, której bardzo chciałam spróbować już rok temu, jednak to dopiero w tym sezonie udało mi się w nią zaopatrzyć. Jest nią dynia Pink (Jumbo) Banana :
*
*
To kolejna amerykańska odmiana (bardzo popularna również np. na Węgrzech).
Jak widzicie na załączonych zdjęciach, ma bardzo ciekawy kolor i – jak się okazało – ma również wspaniały, lekko owocowo-orzechowy smak. Jej owoce mogą ważyć od 5 do 20/30 kilogramów! I choć nasza ważyła ‘tylko’ 6 kg to i tak była całkiem pokaźnych rozmiarów :
*
*
Pora na dynie typu Acorn.
*
Dyń typu Acorn często używa się do dań faszerowanych i zapiekanych, a ich miąższ ma delikatny smak orzechów laskowych.
Najczęściej są one koloru zielonego (jak ta po prawej na zdjęciu; tutaj konkretnie odmiana Tay Belle), jednak spotkać też możemy odmiany żółte, kremowe, pomarańczowe czy ‘nakrapiane’. Ta ‘nakrapiana’ właśnie to odmiana Festival, delikatna i bardzo przyjemna w smaku. Pomarańczowa to Table Gold, smakiem przypomina kukurydzę. Swietna szczególnie na surowo. A beżowa z kolei to Thelma Sanders Sweet Potato; tutaj nazywana jest też dynią ‘rösti’ gdyż z jej startego na tarce miąższu można przygotować bardzo smaczne rösti właśnie :) Delikatna, lekko ‘ziemniaczana’ w smaku, przechowywać ją można przez ok. 5-6 miesięcy.
*
*
Buttercup, to kolejna amerykańska dynia (bardzo popularna i niezwykle ceniona) o wspaniałym, lekko kasztanowym smaku i świetnej jakości miąższu. Niestety nie można jej przechowywać zbyt długo, ok. 3-4 miesięcy.
Tym razem mała ‘mieszanka interkontynentalna’ ;) Na zdjęciu bowiem japońska dynia Hokkaido i amerykańska Ambercup. I choć ich forma nie do końca jest podobna, to kolor i smak jak najbardziej.
*
Hokkaido to dynia o której wspominałam Wam już kilkukrotnie. Uwielbiam jej aromatyczny miąższ o smaku kasztanów, który można wykorzystać na wiele sposobów. Jako że jest on ‘suchy’, to świetnie nadaje się np. do zrobienia dyniowego puree. Swoistą osobliwością tej dyni jest również fakt, że można ją konsumować wraz z jej cienką skórką (w przeciwieństwie do innych odmian). Jest bogata w witaminę A, betakaroten, antyoksydanty oraz cenne składniki mineralne. Można ją przechowywać przez ok. 5-6 miesięcy.
Ambercup to dosyć ‘młoda’ jeszcze odmiana amerykańska (prawdopodobnie pochodzi ze skrzyżowania dyni typu Hubbard i Buttercup). W smaku nieco podobna do dyni Hokkaido, lekko kasztanowa, o suchym miązszu. Można ją przechowywać przez około 7 miesięcy.
*
*
Dynia makaronowa to jedna z odmian, o której pisałam Wam w zeszłym roku (klik).
Ta ciekawa i nader oryginalna odmiana o chińskim rodowodzie (jednak rozpowszechniona przez pewnego Japończyka…) cieszy się coraz większą popularnością. Jest delikatna w smaku, dlatego warto połączyć ją z wyrazistymi dodatkami. Można ją przechowywać od 6 do 10 miesięcy.
*
Pora na kilka japońskich odmian dyni.
*
*
Ebisu, to jedna z odmian typu Kabocha. Ma świetnej jakości miąższ o lekko kasztanowym smaku, który nadaje się do przeróżnych preparacji. Można ją przechowywać od 4 do 8 miesięcy.
Japońska dynia Tetsukabuto to dynia wyjątkowa z wielu względów.
*
*
Przede wszystkim, jest to jedyny gatunek powstały z krzyżówki dwóch różnych rodzin dyni : cucurbita maxima (olbrzymia) i cucurbita moschata (piżmowa) a konkretnie z krzyżówki dyni Delicious z Futsu Kurokawa (widoczna na zdjęciu poniżej).
Odmiana ta jest bardzo odporna na wszelakie choroby i dodatkowo bardzo szczodrze owocuje. Zerwane dynie można bez problemu przechowywać aż do roku.
Testowałam ją po raz pierwszy w ubiegłym sezonie. Jest ona szczególnie polecana do dań wymagających długiego pieczenia (w całości), gdyż ma wyjątkowo ‘odporną’ skórkę – co zapobiega pękaniu dyni w czasie pieczenia (z tego powodu nazywa się ją również ‘dynią z żelaza’ ;) ). Jeśli będziecie mieć okazję, to skosztujcie jej koniecznie, gdyż jest naprawdę wyjątkowa w smaku.
*
*
Futsu Kurokawa to kolejna japońska dynia, lekko słodka, o delikatnym posmaku melona, świetnie nadaje się również do wszelakich deserów czy konfitur. Czas przechowywania : od 4 do 8 miesięcy.
Poniżej zdjęcia dwóch dyni, których nazwy sprzedawca niestety nie znał :/ Kupiłam je jednak ze względu na ich dosyć specyficzny wygląd; przyznajcie sami – czyż nie są piękne? Piękne inaczej ;)
(relacja z konsumpcji z pewnością również nastąpi ;) )
*
*
A tymczasem poniżej dynia Jarrahdale (rosnąca w Australii, Nowej Zelandii oraz w Południowej Afryce).
*
*
Bardzo przyjemna w smaku, o zwartym, pomarańczowym miąższu; świetna do zapiekanek, tart czy zup. Można ją przechowywać od 5 do 9 miesięcy.
Coś, co po raz pierwszy zawita w mojej kuchni w tym sezonie, to dynia Marble rodem z Tajlandii.
*
*
Ma podobno bardzo przyjemny smak i piękny, intensywnie pomarańczowy miąższ. Czas przechowywania : od 3 do 5 miesięcy.
Jedna z ostatnich zakupionych w tym roku dyni, to pewna brazylijska odmiana; niestety i tym razem sprzedawca nie znał dokładnej jej nazwy; ale znamy przynajmniej jej rodowód ;) Urzekł mnie jej kolor, tak podobny do dyni Pink Banana. Poza tym zapewniono mnie, że jest nader apetyczna, nie mogłam więc jej nie kupić :)
*
*
I już na koniec tej dyniowej wędrówki pragnę Wam przedstawić małego chuligana ;) Takim bowiem mianem ochrzczono tę oto malutką odmianę (Hooligan), spokrewnioną z dynią Jack Be Little.
*
*
Tak jak i jej krewniak Jack, świetnie smakuje ona w wersji faszerowanej i zapiekanej. Można ją przechowywać od 4 do 8 miesięcy, jednak najlepiej smakują te ‘młodsze’ okazy.
*
**
* * *
*
Kupując dynie pamiętajmy by wybierać zdrowe okazy, bez plam czy uszkodzeń. Jeśli chcemy je przechowywać nieco dłużej, to wybierzmy te z dość długim ogonkiem, nigdy te które są go pozbawione. Przechowywane w suchym, w miarę chłodnym i przewiewnym miejscu, niektóre gatunki będą mogły przetrwać kilka dłuuugich miesięcy. Pamiętajmy też, by regularnie oglądać leżakujące w domu dynie i gdy tylko zauważymy na nich jakieś plamy, przebarwienia lub pierwsze oznaki psucia – natychmiast je użytkujmy.
To tyle gwoli dyniowego wstępu.
Jak zwykle trochę za długo ;) chciałam jednak podzielić się z Wami tymi tegorocznymi wspaniałościami. Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam ;) Ale sami powiedzcie, czy dynia to nie jest naprawdę wspaniałe warzywo? Tak niesamowita różnorodność kształtów, kolorów i smaków… Ja w każdym razie nadal pozostaję pod jej wrażeniem :)
Kulinarna praktyka i moje tegoroczne dyniowe propozycje już w następnym odcinku ;)
Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkim owocnego dyniowania ! :)
*
PS. W zbieraniu informacji o niektórych gatunkach dyni jak zwykle pomocna była książka L’univers des courges)
*
Piękny wstęp do dyniowania – Bea ja chyba się tez zaraziłam dyniową grypą :) bardzo je w tym roku polubiłam i już na zawsze u mnie zagoszczą. Zazdroszczę takich farm i dostepu do tylu wspaniałych dyń.
Dobrze, że na grypę dyniową jest lekarstwo – wystarczy zjeśc trochę dyni :):)
serdecznie pozdrawiam i już się przyłączyłam z jedną potrawą :)
Wow, ile gatunków dyń – ja mam ogromne wątpliwości co do tego z jakich gatunków są moje, bo i sprzedawczyni ich nie znała, a kupowałam od niej w gospodarstwie – no, ale ona domem i sprzedażą, a mąż dyniami się zajmuje :)))
Ja już dyniowe szaleństwa zaczęłam. Dżemy i musy już powstają, zupki i sosy do makaronu, ciasta i ciasteczka mmmm uwielbiam dynię i uwielbiam Twój Festiwal :)))
Ciepły buziak :*
Cudowne dynie, przepiękne zdjęcia! można patrzeć i patrzeć. Oj, niech ja się tylko do mojej dyni dobiorę! :)
Są przepiękne!!! Co za niezwykła różnorodność kształtów, wielkości, kolorów…… ja bym sobie na tej farmie jakąś ławeczkę postawiła i bym siedziała i podziwiała godzinami :)
A u mnie w warzywniaku były dwa rodzaje – jadalna i ozdobna ;DDD Ale i tak jest coraz lepiej!
Dzięki Beo za cudny post!
Beo! Co za wiadomosci! Dziekuje :)
Ty to powinnas napisac cos ksiazkowego :D Albo magisterium/doktorat z wiedzy kulinarnej zrobic :)
Beo cudowny wstę! Niestety i tak nie mam pojęcia, jakie odmiany dyni mam u siebie w tym roku;) Nie kupowałam ich tylko dostałam od kuzyna, który je zasiał, ale wyrzucił opakowania i też nazw nie pamiętał ;p Nic to ja juz dyniowanie rozpoczęlam i dzisiaj pierwsza z moich propozycji, ale oczywiście nie ostatnia;) Pozdrawiam i miłego dnia:)
kiedy zobaczyłam pierwsze zdjęcie myślałam, że to wszystkie Twoje :D wiesz taki ułamek sekundy hihih, zazdroszczę Ci takiego wyboru, u mnie troszkę krucho z dyniami.
Beo, chodząca encyklopedia z Ciebie! Piekności te okazy dyniowe, bajecznej urody!!!
Mówiąc szczerze, nie jestem fanką dyni, ale zawsze kupuję i mam w domu sporo bo jest tak piękna i jesiennie nastraja (pozytywnie jesiennie) że nie sposób jej nie kupic. Uwielbiam natomiast cukinię i kabaczki…ale w tym roku przyłączę się do festiwalu i coś upichcę z dyni właśnie, może zmienię zdanie na jej temat (znaczy smaku).
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wspaniałe wprowadzenie w świat dyń!
Jakie piekne okazy! Szkoda, że u nas można najczesciej kupictylko odmiane ‚Dynia’ ;-) o bardziej wymyslnych i mniej spotykanych mozna tylko pomazyć :) Wspaniale sie zapowiada tegoroczny festiwal.
Bea jak zawsze profesjonalnie wprowadzasz nas w dyniowe swieto. Te wszystkie zdjecja sa piekne, a dynie na nich prezentowane wrecz niesamowite.
Wiesz u mnie na mojej ulubionej fermie nie ma polowy z tego co jest u Ciebie. W tym roku tez jeszcze nigdzie nie spotkalam dyni pizmowej, dziwne.
pozdrawiam cie cieplutko
Beatko, wspaniały wstępn do Dyniowania !:))
Bardzo ciekawie się czytało, świetne zdjęcia, wspaniałe informacje. Prawdziwa z Ciebie fanka dyni:)
Ja smak dyni poznałam w zeszłym roku dopiero i aż dziw bierze,że wcześniej jej nie znałam.
Dzis prezentuję dyniowe ciasto ,ale z pewnością jeszcze coś dyniowego sie u mnie pojawi:-)
Pozdrawiam serdecznie!
Beatko – pełen zachwyt i ogromny podziw.
Jak ja lubię takie rozprawy :) Kochana – to chyba doktorat z dyni musisz zrobić ;))))
Jestem oczarowana. Pięknie realizujesz swoją Pasję.
Gratuluję.
I dziękuję.
Monika :)
Beo, odtąd jesteś dla mnie Królową Dyń :)
Z przyjemnością przyłączę się do Twej akcji, mam coś już w zanadrzu ;)
Bea, jesteś prawdziwym dyniowym ekspertem! :) Hooligan mnie ujął bardzo ;D
Bea- w koncu doczekalam sie tego artykulu! rewelacja! podziwiam Ciebie za rozeznanie w tym wielkim swiecie dyn, niektore wydaja mi sie tak do siebie podobne, wiec chyle glowe, iz potrafisz je tak rozroznic. Juz za tydzien rozpoczne moje zimowo- zapasowe zakupy dyniowe :-))
Dzięki za leksykon! Nazwy są świetne – szczególnie Huligan i Futsu ;) Szkoda, że u nas nie ma dyni piżmowej w sprzedaży – ale niektórzy mają nasionka ;)) (tylko jeszcze nic z nimi nie zrobili).
Och, wyrażam zachwyt ! Nie sądziłam , że istnieje tyle gatunków dyni. Okazuje się że dynia dyni nie równa. Cała paleta barw i różnorodność kształtów.
Zgadzam się z Tobą że dynia jest chyba najbardziej uniwersalnym składnikiem w kuchni ;)
Rewelacyjny post :) czyli… zaczynamy gotowanie !
o rany,ale mnostwo pieknych dyn :):) ja zawsze bylam wierna Hokkaido za jego smak i latwosc przyrzadzania (nieobieranie),w zeszlym roku do klubu dyn zapisalam pokazana przez Ciebie Butternut-przepyszna i pachnaca arbuzem-corka nie mogla noska oderwac od przepolowionej dyni :),a w tym roku czaje sie,zeby wyprobowac Spagettikürbis (czyli „makaronowa”) ,pewnie na inne odmiany tez kiedys przyjdzie czas,ale na razie zostane w kregu tych trzech…..
Pozdrawiam :)
wow, wow , przyznaję się , zazdroszczę możliwości oglądania i kupowania wśród tylu gatunków dyń
Przepiękne
Bea, ja nieodmiennie pozostaję pod ogromnym wrażeniem Twojej dyniowej kolekcji. Już w zeszłym roku rzuciłaś mnie na kolana, ale w tym roku przebiłaś samą siebie. :D Paskudna jestem, wiem to, ale szczerze Ci zazdroszczę tego dyniowego wyboru. Wszystkie takie piękne i do tego na pewno świetne w smaku! Cieszę się ogromnie, że choć z kilkoma z nich miałam okazję się zaprzyjaźnić. Może kiedyś i inne dane mi będzie spróbować.
Czekam z niecierpliwością na Twoje dyniowe propozycje!
Beo, Jesteś po prostu niesamowita!!!! A te dyniowe definicje i zdjęcia są wprost zachwycające!!!Jestem pod ogromnym wrażeniem. Gratuluję, świetny materiał! To będzie moje pierwsze „dyniowanie”, i już wiem, że cudowne!!!!pozdrawiam serdecznie!
wow :)
ale dyniowo niesamowicie!
nie przypuszczalam, ze jest tyle najrozniejszych dyn!
dzieki za doeedukowanie:)
Ojej, ile odmian, nawet nie przypuszczałam, że tyle ich jest. I jakie są ozdobne.
Ja będę musiała jeszcze odkryć dynię, u mnie w domu się z niej nic dobrego nie przygotowywało, bo takiej papkowatej zupy na mleku nie liczę :) Bardzo się więc cieszę na tę akcję dyniową, z pewnością wiele się nauczę, pozostaje tylko kwestia możliwości kupienia którejś z tych wspaniałych odmian, ciekawe czy u nas występują?
Pozdrawiam serdecznie!
ja moje przysmaki przygotowalam z odmiany butternut squash, ale nazwa „huligan” bardzo mi sie podoba ;-))
o matko! ile dyni! Beo faktycznie miłośniczka z Ciebie przeogromna:) ja dynię polubiłam dopiero w tym roku, nie wiem czy pamiętasz tą moją ale tu jej chyba nie dostrzegam, Desmond napisała mi wtedy że ta odmiana to CALABAZA :)
ostatnia skojarzyła mi się z filmem Hooligans, zazdroszczę takiego wyboru i możliwości posmakowania każdej, ja dzisiaj przebiegłam koło stoiska dyniowego w sklepie żeby mnie nie kusiło ale mam ochotę na dwa takie ciacha dyniowe… piszesz że długo mogą leżeć… hmm to może jednak kupię i przechowam w jakimś chłodniejszym miejscu… one są takie zwyczajne, pomarańczowe, to chyba do 1-2 miesiące wytrzymają, jak myślisz?
pozdrowienia
Nigdy w życiu nie widziałam tylu dyni :) świetna notka, zawiera dużo ciekawych i cennych informacji :) nie ma to jak edukacja i gotowanie w jednym ;) PS. przed chwilą wysłałam Ci link do mojego pierwszego przepisu. Pozdrawiam! :)
wcale nie przydługo! za to bardzo ciekawie :)
dziękuję ci za zapoznanie mnie z tym warzywem, wcześniej nawet nie pomyslałam o kupnie dyni ;)
Beo, zaniemówiłam. Nie miałam pojęcia, że tyle jest różnych dyń. Troszkę CI zazdroszczę, że masz dostęp do takich ciekawych gatunków:) Znów kopalnia wiedzy!
Wstęp dyniowy świetny! Wszystkie dynie są piękne, z pewnością dołączę do wspólne festiwalowej zabawy ;)
Uwielbiam Twoje wstępy do tematu. Zdjęcia dyń i ten oszałamiający wybór niedługo chyba doprowadzą do tego że pojedziemy na dyniowe zakupy do Szwajcarii.
Już się nie mogę doczekać Twojego dalszego ciągu. Bardzo cieszy mnie ten festiwal i gotuję, gotuję…
Jestem w szoku… Ta notka jest fantastyczna ! To prawdziwe kompendium wiedzy o dyni !
Muszę to wszytko jeszcze raz przeczytać i poukładać sobie w głowie.
Niestety sprzedawczyni z targu nie potrafiła powiedzieć jak nazywa się odmiana dyni którą kupiłam.
Szkoda … może ktoś pomoże mi zidentyfikować ?
Zrobię zdjęcie oczywiście :-)
Pozdrawiam
Jej, ale u Ciebie pięknie i kolorowo!
Dynie super, co jedna to piękniejsza!
Pozdrawiam!
Bea, świetne rozpoczęcie festiwalu :) Z przyjemnością czytam i oglądam. Dołączam się moim pierwszym dyniowym przepisem na dynię śniadaniową:
http://tworczula.blogspot.com/2009/10/festiwal-dyni-odsona-nr-1.html
No w szoku jestem, Beo! Ja znam (a przynajmniej rozpoznaję) chyba tylko jeden smak dyni i to z niej zrobiłam moją skromną zupę, którą do Festiwalu Dyni nieśmiało dołączam…
I kolejny dyniowy (pestkowy) przepis :)
http://tworczula.blogspot.com/2009/10/festiwal-dyni-odsona-nr-2.html
Dynie mi się już skończyły. Zaraz lecę w poszukiwaniu chociaż kawałka następnej, bo mam kolejne pomysły.
Melduję posłusznie, że na mym blogu pojawiła się dynia :)
http://strawberriesfrompoland.blogspot.com/2009/10/pozegnanie-ze-szlafrokiem.html
Przyznam się ,że ja dopiero dynię poznałam w tym roku :) Wcześniej znałam ją tylko z warzywaniaka i filmów z halloween ;) Zasmakowała mi baardzo. Na pewno będę z nią eksperymentować. A do akcji już się przyłączyłam
http://nakruchymspodzie.blogspot.com/2009/10/jesien-swieto-pumpkin-bread.html
No to się zaczęło. Ale ja tylko dwa rodzaje pomaranczowych i jedne zielone widziałam. Ależ pieknośći.
A jak przetłumaczysz na polski potimarron, courge, citrouille?
Przepiekne zdjecia. I swietne informacje. Na pewno mi sie przydadza :) Wstyd sie przyznac, ale nawet nie widzialam, ze istnieje tyle odmian dyni. Znam moze ze dwa gatunki wsrod tylu wymienionych :( Ale w Festiwalu Dyni wezme udzial. Juz nawet ugotowalam zupke ale nie mialam czasu jej wystawic na blogu. Ciesze sie, ze jeszcze zdaze :)
Pozdrawiam cieplo.
A no właśnie dynie ostatnio chodzą za mną krok w krok. Zapewne to zasługa Halloween’owego szaleństwa. Ostatnio jadłam przepyszną zupę dyniową. Niestety nie udało mi się zdobyć przepisu ;( Może następnym razem się uda :D
Serdecznie dziękuję wszystkim za te wspaniałe, przemiłe słowa ! Cieszę się, że wpis Was zaciekawił i że dynia budzi tyle pozytywnych emocji :) Może Ci, którym wydaje się, że nie lubią tego warzywa, kiedyś się jednak do niego przekonają? Kto wie ;)
Jak już kiedyś pisałam, w moim rodzinnym domu dynia też nie gościła, dlatego teraz w ‘dorosłym’ życiu nadrabiam te zaległości ;)
A co do ilości gatunków dyni w PL i ich dostępności na rynku, to mam cichą nadzieję, że kiedyś może jednak się to zmieni. Wszak popyt ksztaltuje podaż. Trzymam kciuki, by stało się to jak najszybciej ;)
Dziękuję Wam za pierwsze linki i maile, obiecuję wszystkich odwiedzić :)
* * *
Viri, do 2 miesięcy spokojnie powinny wytrzymać !
Cyrylla, chętnie pomogę jeśli tylko będę mogła, wyślij mi zdjęcie na maila jeśli chcesz (o ile to możliwe, zrób je proszę w świetle dziennym).
Majko, żaden wstyd! Kilka lat temu też wielu z tych odmian nie znałam…
GN, nie wiem czy i jakie są dokładne tłumaczenia tych terminów, ale po krótce wygląda to tak : co do dyniowego nazewnictwa, to faktycznie nie zawsze jest ono do końca precyzyjne; często niestety używa się nazwy courge, citrouille lub potiron zamiennie, jednak w praktyce są pewne różnice; courge to nazwa ‘ogólna’ wywodząca się z łacińskiej nazwy ‘cucurbita’ czyli ‘dyniowate’. Nie będę się tu zagłębiać w dokładną klasyfikację tych roślin, napiszę tylko że istnieje 5 ważnych odmian : cucurbita maxima – KLIK (dynia olbrzymia) – owoce często ‘spłaszczone’ lub owalne jak np. Hokkaido czy Banana czy też ta węgierska; cucurbita pepo- KLIK (np. cukinie, patisony i te dynie ‘halloweenowe’), cucurbita moschata- KLIK (piżmowa) – jak np. Butternut czy prowansalska dynia muszkatołowa; cucurbita ficifolia- KLIK (zdaje się ‘dynia figolistna’ po polsku) i cucurbita mixta. Teoretycznie, te które nazywamy ‘potiron’ : to np. dynia Hokkaido właśnie (potimarron to typ dyni Hokkaido) czy dynie typu Hubbard; nie są to typowo okrągłe i nie są to tylko i wyłącznie pomarańczowe owoce; citrouille za to, to dynie okrągłe, pomarańczowe, często te ‘halloweenowe’ właśnie. A wszystkie inne dynie, które nie są ani citrouille, ani potiron, jak np. dynia piżmowa (np. Butternut), nazywane są ogólnie po francusku ‘courge’ właśnie : courge musquée, courge de Siam, courge ‘spaghetti’, etc. W tej klasyfikacji opisuje się bardzo dokładnie również roślinę, jej liście itp, gdyż każda ma właśnie inne charakterystyki.
Nie wiem, czy to nie jest znów zbyt przydługie tłumaczenie i mam nadzieję, że choć trochę pomogłam ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Witaj Mer :) Widze, ze pisalysmy praktycznie w tym samym czasie ;) Mam nadzieje, ze uda Ci sie kiedys ten przepis zdobyc i oczywiscie sie nim z nami podzielic! ;)
Pozdrawiam serdecznie i dziekuje za wizyte :)
kiedys myslalam, ze dynia jest okragla i pomaranczowa, robi sie z niej dynie w occie albo latarnie na Halloween :)
doznalam szoku pewnego roku ;) gdy zobaczylam plony u wuja mego meza. wtedy zaczelam uprawiac dynie ale glownie dla ich kasztaltow i kolorow, dzieki Tobie odkrywam ich zalety w kuchni. i teraz mam dylemat gdy mam ochote na zupe z dyni i nie wiem na ktora dynie sie zdecydowac, poza tym troche mi zal z racji doznan estetycznych … ;)
dziekuje Beo
ps. szkoda, ze tak daleko mieszkasz :(
Dziekuje Ci Leloop kochana! :*
Tez zaluje, ze tak daleko mieszkam… Niby to nie AZ TAK daleko, ale na kawe po poludniu wpasc sie nie da niestety ;) I po jedna dynie na ten przyklad :))
Wiesz, mnie dawniej tez dynia kojarzyla sie z czyms okraglym i pomaranczowym ;) A teraz… teraz juz nie do konca ;) I tez czesto mam dylemat : entliczek-pentliczek, ktora to dzis wybrac do konsumpcji ;) Trzymam je jak sie da najdluzej (te ktore mozna rzecz jasna) i przetwarzam gdy nie ma juz innego wyjscia ;) I coraz bardziej zaczynam myslec o domku… malenkim, za to z duuuza iloscia zioemi wokolo ;) Dobrej ziemi dla dyn ma sie rozumiec! Kto wie, moze kiedys ;)
Pozdrawiam Cie serdecznie!
jeszcze ja, dopiero teraz przeczytalam Twoje tlumaczenie francuskiego nazewnictwa dyniowatych. moge tylko dorzucic, ze „citrouille” mozna nazwac dynia pastewna, jest jadalna ale wielkich walorow smakowych nie ma, pewnie dlatego „marnuje” sie ja na te latarnie ;)
mysl, mysl intensywnie :) to bardzo dobry pomysl, zalozylabys taka dyniowa farme :)
Tak, masz racje z ta dynia pastewna!
A farma to moze za duzo slowo ;) Myslalam raczej o duzym ogrodzie ;))
Beo droga! Wybacz, ze milcze, miniony tydzien minal mi na podrozy ‚pracowej’ i nie spodziewalm sie ze az tak oderwe sie od rzeczywistosci, za niczym nie nadazam… Ale nie narzekam – dobrze jest :-)
Powolutku doczytam sobie wszytkie wpisy, tymczasem padlam olsniona barwami i roznorodnoscia tych dynii u Ciebie, a jeszcze widze ze czeka na mnie Twoj wpis o pierniczkach, ajjj!
Caluski :*
PS. Oczywiscie trzymalam dzisiaj mocno kciuki :-)
Jej… A u nas w sklepach tylko jednen napis – dynia… Ani słowa o odmianie i zastosowaniu :( Ale teraz będę miała dobrą ściągę :)
Przesyłam linki do moich dyniowych wytworów:
http://masalabazaar.blogspot.com/2009/10/zupa-dyniowa-z-imbirem.html
http://masalabazaar.blogspot.com/2009/10/placek-dyniowy-czyli-pumpkin-pie.html
Pozdrawiam!
Beo!
Jakie piękne zdjęcia!
Zachwycają mnie te gatunki dyni i żałuję ,że u mnie w mieście takich nie ma:(
Cóż,pozostaje mi tylko podziwiać na zdjęciach u Ciebie:)
Pozdrawiam cię ciepło. Dziś zaczynam dyniowanie:)
Mam ochote sprobowac zrobic cos z dyni, a ze mieszkam w USA to dyn roznych mam pod dostatkiem (Butternut, Delicate, Dumpling, Acorn, Spaghetti) .
Jak myslisz Beo ktora dynia sie nadaje na puree dyniowe? Polecasz Hokkaido, ale akurat tego rodzaju tu nie widzialam. A jaka bylaby dobra na zupe?
Pozdrawiam serdecznie i dziekuje za inspiracje!
Basiu, no co Ty! Miło mi, że ‘wpadasz’ tu mimo natłoku zajęć :)
I cieszę się, że i Tobie dynie się spodobały ;)
Anczito, i tak pewnie będzie dobra ;) Dziękuję za linki!
Olu, cieszę się, że jednak się udało! I z niecierpliwością czekam na rezultaty dyniowania :)
Witaj Matali! Oj zazdroszczę Ci miejsca zamieszkania, gdyż w USA macie wieeele odmian o których pozostanie mi tylko pomarzyć ;)
Co do dyń na puree, to może znajdziesz u siebie dynię Ambercup lub Buttercup? To są gatunki amerykańskie i ‘jakością’ miąższu oraz smakiem przypominają dynię Hokkaido właśnie. Poza tym dynie Hubbard też mają pyszny, ‘suchy’ miąższ (te zielone mają intensywny smak), Chestnut również. Ale jeśli tych akurat nie znajdziesz, to i Butternut się oczywiście nada (piekłam go wczoraj na kolację ;) ), dobrej jakości dynie ‘cukrowe’ też się nadadzą (sugar pumpkin / pie pumpkin).
A zupa z Butternut’a bardzo mi smakuje, ale i z innych dyń rzecz jasna będzie pyszna :)
Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za wizytę :) A jeśli masz jeszcze jakieś pytania – to pytaj śmiało :)
Beatko, ja się zaniedbałam w przesyłaniu linków, ale dyniuję na całego :) Więc teraz zbiorczo podaję moje dzieła, choć to jeszcze nie koniec dyniowania :)
- moje okazy – http://kuchniaszczescia.blogspot.com/2009/10/festiwal-dyni-rozpoczety.html
- zupka i puree – http://kuchniaszczescia.blogspot.com/2009/10/wspomagacz-si-o-egzotycznych-korzeniach.html
- sos – http://kuchniaszczescia.blogspot.com/2009/10/malarskie-inspiracje-kulinarne.html
- zapiekanka i chleb – http://kuchniaszczescia.blogspot.com/2009/10/zapachniao-rustykalna-prowansja.html
- placuszki – http://kuchniaszczescia.blogspot.com/2009/10/prawdziwy-comfort-food.html
Super zabawa :))) Beatko, dziękuję Ci ogromnie i jeszcze pewnie nie raz Ci będę dziękować za tą wspaniałą zabawę – smaczną i pouczającą :)))
Poszło: http://www.facebook.com/pages/Zwegowanipl-Wegetarianizm-Przepisy-Wegetarianskie/124286997732?ref=ts :)
Tili, dziekuje za linki!
Ally, tak jak pisalam w mailu, niestety nie jestem na FB… ale dzieki za info! :)
Pozdrawiam!
Zaliczyłam przysłowiowy opad szczęki :)
Bardzo dziękuję za super Festiwal. Oto moje propozycje:
http://kucharzeniejagny.blox.pl/2009/10/FESTIWAL-DYNI-RUNDA-I.html
http://kucharzeniejagny.blox.pl/2009/10/FESTIWAL-DYNII-RUNDA-II.html
http://kucharzeniejagny.blox.pl/2009/10/RUNDA-FINALOWA-CIASTO-DYNIOWE.html
Pozdrawiam cieplutko
Witam po raz pierwszy.
Do tej pory sporo czytałam Twojego bloga (jak i inne blogi kulinarne), ale jakoś nigdy nie odważyłam się wziąć udziału w żadnej akcji zorganizowanej. Aż do teraz :) Co mnie skłoniło. Dynia to dla mnie warzywo takoż interesujące co nieznane. Pomyślałam, że warto spóbować.
Mnie się akurat trafiła ta dziwna dynia z Brazylii i… pokochałam dynię!
Moja propozycja na Festiwal Dyni:
Makaron z dynią w sosie curry: http://diary.usagi.pl/przepisy/3
Zapraszam :)
P.S. Jednocześnie przepraszam za brak banerka – dopiero odpaliłam nową wersję bloga, a że piszę go sobie sama od poczatku do końca, więc nie wszystko zdążyłam jeszcze oprogramować. Festiwalu Dyni nie przewidziałam :( Ale teraz już wiem, że miejsca na banerki też potrzebuję :)
Marghe, milo mi, ze Ci sie podoba :)
Amatoreczko, juz zapisuje do podsumowania :)
Usagi, dziekuje za wizyte i za udzial w Festiwalu :) A dynia z Brazylii faktycznie pyszna, prawda? :)
Pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję bardzo za taki piękny dyniowy katalog.
Gdy jeszcze mieszkałam w Polsce to nie udało mi się osobiste spotkanie z dynią w mojej własnej już kuchni. Odpuściłam więc na jakiś czas. Teraz mieszkając już zupełnie gdzie indziej, zapragnęłam dyniowych potraw. I na tym koniec bo tu dyń nie ma! A jak są to w cenach obłędnych i nienajładniejsze okazy. Siedzę więc i oglądam Twoje dynie i skręcam się od środka :)
pozdrawiam ciepło z chłodnej Wyspy :)
Witaj Miauko! :) Ciesze sie, ze ‚katalog’ Ci przypadl do gustu ;) I jednoczesnie przykro mi bardzo, ze dyn u Ciebie nie ma :( Przestane sie w takim razie uskarzac, ze tutaj nie ma innych gatunkow, ktorych tak bardzo chcialabym sprobowac ;) Faktem jest, ze dynie potrzebuja sporej dawki slonca i nie za duzych opadow; ale kto wie, moze jeszcze kiedys? Trzymam kciuki i dziekuje serdecznie za wizyte i komentarz :)
Pozdrawiam!
Witajcie, Dynioholiczki! :-)
Ja nigdy dynioholiczką nie byłam. Moje kontakty z dynią ograniczały się do dyni marynowanej (zawsze gościła na stole u moich dziadków, pamiętam to od najmłodszych lat) oraz zupy dyniowej z kluskami ziemniaczanymi (nauczyła mnie moja mama). Zawsze byłam ciekawa, co jeszcze można z niej robić, gdyż jest smaczna i stosunkowo tania. Owszem, czytałam o różnych potrawach, nawet o ciastach z dyni, ale nigdy do tej pory jeszcze nie robiłam. Chyba juz czas…;-) Ostatnio koleżanka poczęstowała mnie sałatką z dyni oraz wspomniała o placuszkach z dyni. Sałatka super! Pomyślałam – oj, trzeba taką zrobić. Praktycznie, jak czytam rózne przepisy, to można do sałatki z dynią dodawać dowolne składniki i zawsze jest dobra. W domu wspomniałam, że juz pora na dynię (miałam na myśli np. zupę) i usłyszałam, że w internecie podają, że jakie pyszne są placki kartoflane z dyni. Hmmm…..placki kartoflane z dyni….;-) Ale takie słownictwo już się przyjęło, bo od placków kartoflanych wszystkie inne kombinacje się przeciez zaczęły. :-) Np. robiliśmy już wczesniej placki kartoflane z cukini, kabaczka…. Oczywiście placki kartoflane z tych innych warzyw nie widziały ziemniaka…;-) Ale co tam! Ważne jest smak i frajda przy jedzeniu. Pisząc ten list co mam w żołądku? Placuszki z dynii! :-) Usmażyliśmy na śniadanie…..
Polecam sobie i wszystkim innym eksperymenty z dyniowatymi. A strona SUPER! :-) Gratuluję! Już ją mam w ulubionych. :-)
Pozdrawiam
Ora
Pingback: Jesień, owoce i przetwory « Bea w Kuchni
Pingback: Festiwal Dyni 2010 « Bea w Kuchni
Pingback: Festiwal Dyni 2012 « Bea w Kuchni