Już są! Najbardziej wyczekiwane przeze mnie kulinarne oznaki wiosny :) W tym tygodniu bowiem po raz pierwszy na targu pojawiły się tutejsze szparagi i rabarbar, w związku z czym w środę zakupiłam po półtora kilograma każdego z nich ;) Wszak trzeba się nimi nacieszyć! Szczególnie szparagami, gdyż sezon na nie jest zdecydowanie zbyt krótki.
Zanim jednak będzie o szparagach, najpierw zagości tu dziś rabarbar.
Jego pojawienie się na straganach, to znak, że i truskawki i maliny są już blisko, coraz bliżej ;) Uwielbiam połączenie rabarbaru i truskawek – w deserach, musach, ciastach, konfiturach… Zanim jednak będzie nam dane znów posmakować tego duetu – kwietniowy rabarbar w wersji solo.
*
Najczęściej piekę z nim ciasta lub wszelakie crumble. I o ile za surowym rabarbarem zbytnio nie przepadam, to zapiekany pod kruszonką mogę jeść bez końca. Tym bardziej, że dzięki crumble możemy naprawdę nacieszyć się smakiem samych owoców, a o to przecież w sezonie chodzi najbardziej. Oto więc dzisiejsza wersja : z aromatyczną, cytrynowo-pomarańczową nutą, z dodatkiem Grand Marnier i z migdałową kruszonką. Alkohol możemy oczywiście pominąć lub zastąpić sokiem z pomarańczy, a zamiast cukru możemy użyć miodu lub syropu z agawy (wersja z syropem z agawy wyjątkowo mi smakowała). Trzcinowy cukier muscovado również tutaj pasuje, dodaje bowiem całości lekko karmelowego posmaku. Crumble świetnie smakuje sam jak i w towarzystwie gałki ulubinych lodów czy crème fraîche.
*
Crumble z rabarbarem
na 4 porcje
ok. 700-800 g rabarbaru
cukier do smaku (lub miód / syrop z agawy)*
otarta skórka z 1 cytryny
otarta skórka z 1 pomarańczy
2-3 łyżki Grand Marnier
1 łyżka stopionego masła (można pominąć)
* u mnie ok. 5-6 łyżek cukru muscovado lub ok. 3 łyżki miodu / syropu z agawy
60 g zimnego masła
60 g cukru
40 g mąki
30 g drobno zmielonych midałów
ziarna z 1 laski wanilii (lub cukier waniliowy)
Piekarnik rozgrzać do 180°.
Rabarbar umyć i pokroić; wymieszać go z cukrem (lub miodem / syropem z agawy) i otartymi skórkami.
Przygotować kruszonkę : wszystkie składniki dokładnie ‘posiekać’ lub rozetrzeć palcami aż powstanie kruszonka.
Rabarbar przełożyć do wysmarowanego masłem żaroodpornego naczynia, polać roztopionym masłem i Grand Marnier, posypać kruszonką i piec ok. 25 minut.
*
Do kruszonki możemy użyć również cukru muscovado; doda on lekko karmelowego posmaku
oraz bardziej intensywnego koloru.
*
Polecam Wam również crumble z ‘duńską’ kruszonką z dodatkiem płatków owsianych, o którym wspominałam tutaj – klik.
*
* * *
A w zakładkach ‚rabarbar’ – klik oraz ‚szparagi– klik : pozostałe przepisy prezentowane już na blogu.
*
Pozdrawiam serdecznie !
*
Zdecydowanie za mało rabarbaru w moim jadłospisie!! :) I jaki garnek w groszki śliczny!
Jejku Beo, nie masz litości… mniam,mniam,mniam! Rabarbar darzę wielka miłością, kocham kwaskowate owoce, kocham nawet jeść same łodyzki na surowo :)) U mnie jeszcze rabarbaru nie ma, w ogródku rośnie, a na straganach na rynku jeszcze nie widziałam.
Jak ja mam schudnąć patrząc na takie pyszności?
Pozdrawiam CIę serdecznie :***
wygląda wspaniale, a to naczynie do zapiekania jest rozbrajające!
u mnie jeszcze nie ma …
ślicznie sie prezentuje ten deser , oj ślicznie i i brytfanka piękna , oj piękna
Ja też czekam na rabarbar ! A crumble chodzą za mną – Twoje pięknie wyglądają :)
Beatko, ja co prawda nie przepadam za rabarbarem (choć ukryty w cieście – jak się przekonałam zeszłego sezonu – nie jest wcale taki zły :D), ale chciałam powiedzieć, że:
- na Twoich zdjęciach rabarbar wygląda wyjątkowo apetycznie :)
- obrus! piękny, piękny! obrus! ten różowy w kwiatuszki… – nie mogę się na niego napatrzeć!
- i ponownie podziwiam czerwoną miseczkę w kropy :) jak zwykle zazdroszczę cudnych naczyń :)
Słoneczne buziaki przesyłam! :)
crumble z rabarbarem to jest to! ja tez uwielbiam rabarbar. juz sie nie moge doczekac jak sie na dobre pojawi, bo zamierzam w tym roku zaszalec z nim na maksa! za to pewnie Cie Beatko zdziwie, ale ja jeszcze nie probowalam szparagow… hmmm… czas to zmienic no nie? to dzieki Tobie polubilam dynie, wiec jak zachecisz mnie do szparagow to na pewno sie skusze! dlatego z niecierpliwoscia oczekuje wpisu na temat szparagow!
I u mnie też już jest rabarbarowy sezon, uwielbiam crumble z rabarbarem:)
Bardzo wiosenna aranżacja Beatko, cieszy oko:)
Pozdrawiam serdecznie!
szparagi mnie nie zachwycają
ale za to rabarbar.. czekam na niego niecierpliwie. uwielbiam. na surowo..tak. kwaśny, chrupany maczając w cukrze lub miodzie. zapieczony też. jeden z tych najulubieńszych owoców. nasz, z ogrodu..
Nasz rabarbar na działce jeszcze za mały, żeby go ścinać, więc jeszcze poczekam, ale w tym roku to już na pewno zrobię takie crumble, bo do tej pory go nie próbowałam.
Naczynie w groszki śliczne :)
O tak tak w tym roku jak tylko i u nas pojawi się prężny i ładny rabarbar!
Crumble robiłam rok temu kilka razy w tym roku też zacieram ręce i czekam :))
Ładne światło na zdjęciach! Piękne! A na tym zdjęciu na górze to jakby Dawid stał :))))
Uściski :*
W przyszłym tygodniu zapowiada się babski (a raczej „dziewczęcy” ;)) wieczór.
Jeżeli tylko znajdę rabarbar, może właśnie taka kruszonka zagości na moim stole?
Wszakże przecież to kwintesencja tego, co w ciastach lubię najbardziej. ;)
Pozdrawiam!
Oj, Bea, ja proszę o porcję – DUUŻĄ! Uwielbiam rabarbar w każdej postaci, niestety u nas na straganach nigdzie go jeszcze nie widać, za to upolowałam już ukochaną botwinę i właśnie zajadamy się wyczekiwanym od lata chłodnikiem.
Serdecznie pozdrawiam!
Wystarczy, że zajrzę na Twojego bloga i już mam ochotę iść na targ :)… Rabarbar już widziałam (w warzywniaku), szparagów jeszcze nie (i ich nigdy nie jadłam- w tym sezonie zamierzam to nadrobić!). Może crumble pójdzie na pierwszy ogień… zobaczymy :)…
Bardzo apetyczne zdjęcia!
A ja jeszcze rabarbaru nie widziałam ! Polecę jutro na plac – może już się pojawi. Bo my też przepadamy za rabarbarowym crumble :-)
Dziś kupiliśmy i rabarbar, i szparagi – podobno angielskie szparagi nie mają sobie równych (tak powiedział w TV jeden szef, którego restauracja ma gwiazdki Michelina:-)). Szparagi będą już dziś, crumble jutro lub pojutrze. Rabarbar właściwie wyłącznie jadamy w crumble, a powinnam chyba poeksperymentować. Najlepsze crumble, jakie dotąd zrobiłam (a robię często), było wykonane wg Hestona Blumenthala – co akurat nie jest niespodzianką;-) Nikogo też chyba nie zdziwi, jeśli powiem, że było znacznie bardziej pracochłonne niż moje standardowe, które jest podobne albo do tego Twojego dzisiaj, albo tego z płatkami.
Ach, muszę w takim razie rozejrzeć się za rabarbarem.
W naszym sklepie jeszcze nie widziałam, może muszę jeszcze chwilkę poczekać. Dla takiego crumble z rabarbarem na pewno warto! :-)
Mniam! Uwielbiam rabarbar!
Az mnie z zazdrosci skreca, bo apetytu narobilas mi strasznego na takie pysznosci, a u nas rabarbaru jeszcze nie ma. Z utesknieniem wyczekuje wszelkich owocow i warzyw typowych dla wiosny i lata.
pozdrawiam
Dziękuję za miłe słowa i w imieniu crumble, i w imieniu ‘naczyń’ ;)
*
Majano, ale taki crumble to wg mnie najmniej tuczący deser! Tym bardziej jeśli zamiast cukru użyje się syropu z agawy. A kruszonki można zawsze dodać nieco mniej w razie czego ;)
No widzisz Małgosiu, może się jednak jeszcze przekonasz do rabarbaru ? ;)
Cudawianko, myślę że szparagów warto spróbować choć raz (wszystkiego w sumie warto spróbować choć raz ;)), mam więc nadzieję, że uda mi się w przyszłym tygodniu zwieść Cię na szparagowe pokuszenie ;)
Patrycjo, dziękuję serdecznie ! :*
Asiejko, bo one same w sobie nie zawsze zachwycają niestety; za to z odpowiednimi dodatkami mogą stać się nader kuszące ;)
Edysiu, spróbuj koniecznie! :)
Poleczko, Dawid powiadasz… No nawet tak ma na drugie ;))
Zay, i ja kruszonki wszelakie uwielbiam! Może nawet nie być ciasta ;)
Anno-Mario, właśnie też czekam na botwinkę, a o nią u nas trudno…
Nette, życzę więc udanego nadrabiania szparagowych zaległości ;)
Anno Mario (nr 2 ;)) – czy znajdę u Ciebie szczegóły tego crumble ? Bo mnie rzecz jasna zaintrygowałaś… :)
Gosiu, a u nas w supermarketach jest właśnie holenderski rabarbar ;)
Vinrouge, witaj ponownie :) I częstuj się proszę ;)
Karolko, teraz już będzie z górki ! :)
*
Pozdrawiam wszystkich serdecznie !
RABARBAR… czekam z utęsknieniem, wręcz nie mogę się już doczekać! zdjęcia zachwycające!!!
Czy migdały do kruszonki mają być zmielone? Te zdjęcia są jak apetizer – już mi w brzuchu burczy! ;-)
Myniolinko, dziekuje :)
MooMoo, tak, zmielone, juz dopisalam; przepraszam za niedopatrzenie…
Z sezonu na oba bardzo się cieszę :)
Naprawdę Beatko? Holenderskie? ;-) A to ci!
W takim razie koniecznie muszę się jutro wybrać do sklepu, a jak nie będzie to poczekam i w sobotę wybiorę się na targ!
;-)
A w Polsce na bazarze widziałam już „truskawki polskie” – więc jutro się po nie wybiorę – a do pieczenia skorzystam z Twojej kruszonki. Wytrwale czekam na rabarbar. Zazdroszczę prześlicznych foremek – zwłaszcza tych w kropeczki. Pozdrawiam niedzielnie
Piękne , optymistyczne zdjęcia! Ja już u nas widziałam na rynku rabarbar, ale był zielony :( A ten Twój taki czerwony! Crumble zrobię z pewnością:)
Bea, wspanialosci! U mnie juz zaplanowane crumble rabarbarowe! Chyba Tobie rok temu naopowiadalam, ze jak zjade do Europy to sie rabarbarem objem – i wiesz widzialam juz zielony w warzywniaku, poczekam dni kilka i zaszaleje :-)
Ty Beatko nie przesypujesz rabarbaru cukrem i nie odlewasz soku? Nie jest za „wodnisty”?
Buziakow moc Ci sie :*
Pyszności ! Nie mogę się doczekać rabarbaru – u nas jeszcze się pojawił :)
Przestępując z nogi na nogę czekam na pierwszy rabarbar i ukochane szparagi. Odliczam dni i czuję, że ten dzień już blisko. Twoje crumble piękne i cudownie różowe.
Nobleva, dziękuję :)
Gosiu, trzymam kciuki :)
Paulino, u nas też się powoli pojawiają, ale to chyba jednak te inspektowe na razie; czekam więc niecierpliwie na te prosto z pola ;)
Kasiu, bo to zależy również od odmiany : są takie bardziej zielone, są i bardziej czerwone. Ten który kupuję na farmie jest taki, jak znam z dzieciństwa, czyli czerwone łodyżki, jednak nie bardzo mocno zabarwione, i miąższ bardziej zielony; ten zaś który kupuję od pani na targu nieopodal pracy jest właśnie odmianą ślicznie czerwoną i szczególnie go lubię właśnie za efekt wizualny :)
Basiu, nie przesypuję go cukrem gdyż uwielbiam ten rabarbarowy sok który się później wytwarza :) Jestem pod tym względem trochę ‘dziwna’, gdyż jakoś trudno mi takiego soku się pozbywać… Dlatego jeśli do jakiegoś ciasta ten sok jest niepożądany, to rzeczywiście go odlewam, choć staram się go wykorzystać do czego innego.
Zyczę Ci ‘objedzenia’ się rabarbarem ;)
Abbro, Lo, trzymam kciuki za rychłe rabarbarowe szaleństwo :)
*
Pozdrawiam serdecznie !
Bardzo podoba mi się taki migdałowy crumble :)
A to pierwsze zdjęcie wspaniałe :)
Betako to właśnie dzięki Tobie zrobię pierwsze w swoim życiu crumble – ależ mi smaka narobiłaś tym z rabarbarem. Tylko muszę poczekać na niego troszkę.
A o tym crumble z brzoskwiniami i lawendą śnię po nocach. Ostatnio nie wime może to za sprawą Pinkcake i jej Klubu kwiatożerców jakoś kwiatki ogólnie mnie zaczeły intrygować. Nawet miód lawendowy zrobiłam :)
ściaskam serdecznie
Achhhh! lubię tę porę i lubię jak otwierasz sezon :) To co? – czas na szparagi! ;)
ściskam
Rabarbar uwielbiam ! I czekam na niego z utęsknieniem :-)
Cudowne ciasto z rabarbarem piecze moja teściowa…rozmarzyłam się :D
Crumble – całkowita dla mnie nowość czyli czas wypróbować rabarbar w nowej postaci z tym sezonie.
rabarbar lubiłam jako dziecko, ale tylko w wersji soli, bez żadnego cukru, tylko kwąsny aż mi twarz wykrzywiało, teraz mi przeszło, ale na szparagi już się cieszę :)
W sobote po raz pierwszy pojawil sie u nas w sklepach rabarbar. Czekalam na niego z wytesknieniem i wreszcie jest :) Juz planuje co upieke z jego dodatkiem. Na pewno na moim stole zagosci tez Twoje rabarbarowe crumble :)) Wyglada nieziemsko pysznie :)
Pozdrawiam cieplutko.
Bea, przepiękne!!!! U mnie jeszcze nie widziałam rabarbaru, ale jak będzie to obowiązkowo wykorzystam Twój przepis!!!
Bea,
szparagi i u nas juz sa ale rabarbaru, choc z niecierpliwoscia wygladam go codziennie – nie widac. Zazdroszcze Ci, bo ja go uwielbiam po prostu i nigdy nie moge sie nim nacieszyc tak jak bym chciala. A moje ukochane ciasto z rabarbarem tez ma w sobie wiele z crumble. Mam nadzieje, ze juz naprawde niedlugo je upieke i zaprezentuje na blogu. Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie, anna
O Boże! Dlaczego ja jeszcze nigdy nie jadłam rabarbaru(/a) :D?
Jaka dawka słońca i radosnej energii na Twoich zdjęciach Beatko.
Od razu się robi przyjemniej, nawet o tej porze :)))
Rabarbar w kruszonkowym wdzianku wygląda cudnie, aż ślinka kapie ;)
pozdrawiam
M.
Oj Bea, litosci nie znasz ;) U mnie jeszcze rabarbaru nie ma, a jak juz jest to prawie zielony sprzedaja, jeszcze nigdy tak pieknego rubinowego nie widzialam :( Chyba sie przeprowadze ;)
Nie mogę się już doczekać szparagów, tym bardziej, że nareszcie wiem, jak je prawidłowo obrać (chociaż, czy rzeczywiście wiem, to dopiero się okaże). Rabarbar kojarzy mi się głównie z dzieciństwa z jakimiś wstrętnymi przedszkolnymi kompotami, a u mnie w domu się go nie jadło. Jednak z różnymi rzeczami, których wcale nie lubię jest tak, że potem widzę je u Was na blogach i wyglądają tak pysznie, że nabieram ochoty i pewności, że tym razem na pewno mi posmakują. Tak jest również z rabarbarem, więc jeśli okażę się niespodziewaną koneserką, chętnie spróbuję i crumble, bo wygląda pysznie, a przecież oprócz rabarbaru wszystko w nim lubię ;) Pozdrawiam
Wygląda apetycznie :))) i jeszcze w pięknej groszkowej oprawie podany ;) cud miód, swojego czasu na rynku można było dostać sok z truskawek i rabarbaru – to było pyszne, ale chyba juz nie robią :/ Pozdrawiam
Hihi, no faktycznie, zgrałyśmy się :)) Ale Twój z rabarbarem… och, juz nie moge się doczekać!! a do szparagów to mało się nie pośliniłam :)) Ależ Ci dobrze :))
Bea, piękne zdjęcia. Rabarbar aż kipi kwaśną soczystością.
Najbardziej jednak podoba mi się kwiecisty materiał na drugim zdjęciu, przepiękny motyw. Też taki chcę ;)
A u mnie jeszcze nie widać rabarbaru :( Ale mi smaka narobiłaś tą propozycją:) Ale wiesz w tym roku czaje się na szparagi, więc już nie mogę się doczekać Twoich propozycji :)
Beo, wysłałam Ci maila. Faktycznie wcześniej mi umknęła Twoja informacja o przesłaniu maila. Dziękuję bardzo za przypomnienie i cierpliwość. Mam nadzieję, że mail trafi do Ciebie :) Crumble na pewno jeszcze poćwiczę, tylko pewnie nie na rabarbarze, bo muszę sama go jeść. Miłego dnia.
Tili, dobrze, że ‘model’ zgodził się pozować ;)
Ewelosa, mam więc nadzieję, że crumble Ci posmakuje !
Przyznam, że też już czekam na brzoskwiniowo-morelowy sezon i crumble z lawendą ;)
Choć ja miód lawendowy kupuję ;)
Oczko, właśnie szparagi się ‘piszą’ ;) Pewnie przed południem będą ;))
Cyryllo, chętnie poczytam o cieście Twojej teściowej :)
Aga, a ja nawet nie jestem pewna, czy wtedy bardzo lubiłam… Ale teraz wiem na pewno, że lubię baaardzo :)
aga-aa pisze :
Majko, miłe jest takie czekanie na sezonowe produkty, prawda ? Smacznego życzę :)
Yenn, dziękuję Ci serdecznie ! A crumble polecam :)
Anno, czekam więc niecierpliwie na rabarbarowy sezon u Ciebie i na Twoje ciasto !
Witaj Maniu :) W takim razie może czas spróbować ? ;)
Moniko, jak ładnie to nazwałaś : ‘rabarbar w kruszonkowym wdzianku’ :)
No Onion, wcale się nie pogniewam, jeśli się tutaj przeprowadzisz ;))
Masz rację KaroLino, też mi się rabarbar wcześniej kojarzył z kompotem :) Za to teraz – z crumble i z ciastami; a ! i jeszcze z domową konfiturą ;)
Mam nadzieję, że i Tobie rabarbar posmakuje!
Dag-esz, uwielbiam połączenie rabarbaru i truskawek ! Zawsze żałuję, że sezon na nie nie trwa trochę dłużej…
Ushii, jeśli brać pod uwagę tylko kulinaria, to faktycznie nie narzekam ;))
Lu, szkoda że nie wiedziałam o tym rok temu :( To jest bowiem motyw zeszłoroczny niestety. Ale dla pewności – będę jutro w tym sklepie więc chętnie sprawdzę :)
Atino, pędzę więc kończyć szparagowy wpis ;)
Wiosanno, maila i namiary dostałam ! Jutro wysyłam kopertę :)
*
Pozdrawiam wszystkich serdecznie !
Bea co Ty, nie kłopocz się, to tylko zachwyt. Otworzę sobie raz na jakiś czas to zdjęcie i też będzie dobrze :)))
Oj, u nas jeszcze przyjdzie ciut na rabarbar poczekać, ale już nie mogę się doczekać, dla mnie to znak że nieodwołalnie zbliża się lato :-) Fantastyczne to naczynko w grochy!
Dziś znowu zrobiłam, jabłeczno-rabarbarowy:-)
Ale prostszą wersję.
Lu, to żaden kłopot, gdy będę w sklepie to zerknę.
Masz rację Moniko, potem już truskawki i cała ‚reszta’ :)
Anno Mario, i ja bardzo lubię połączenie jabłek i rabarbaru. Choć z niecierpliwością czekam też na truskawkowo-rabarbarowe wypieki i desery :)
Pozdrawiam serdecznie!
Bea! I ja kocham rabarbar! Zdjęcia cudne! Ja mój rabarbar wykorzystałam wcześniej do kremu kokosowego, za to na dzisiejszy deser zrobiłam crumble z kruszonką z Twojego przepisu – melduję, iż jest najpyszniejsza na świecie! Serdecznie pozdrawiam:)
Krem kokosowy powiadasz? To też z pewnością było pyszne :) Cieszę się, że kruszonka przypadła Ci do gustu :)
Pozdrawiam serdezcnie!
A ja zdobyłam wczoraj rabarbar!:D haaha
bardzo dobre danko.zrobiłam trochę uproszczone, ale i tak było pyszne.
Olu, milego rabarbarowania zatem :)
Paproszku, ja uwielbiam crumble w kazdej wersji; czy to ‚bogate’, czy calkiem banalne – kazde wspaniale smakuje z takimi zapieczonymi owocami, prawda?
Pozdrawiam serdecznie!
Pingback: Zupa z dyni » Poznawanie Nietoperzki