Początek czerwca to idealny czas na zbiory kwiatów czarnego bzu. Syrop z tych właśnie kwiatów był jednym z pierwszych smaków, jaki mnie tutaj zauroczył. Aromatyczny, delikatny, naprawdę wyjątkowy. Domowa produkcja tegoż syropu jest tutaj w Szwajcarii dosyć popularna, kilka dni temu skorzystałam więc z odrobiny wolnego czasu i również wybrałam się na bzowe zbiory ;)
I kwiaty, i owoce czarnego bzu (pojawiające się na przełomie sierpnia / września) są niezwykle zdrowe. Podaje się je przy wszelakich infekcjach, przeziębieniach, zapaleniach gardła czy zatok, podobno pomagają też przy problemach skórnych, reumatycznych i zakaźnych; mają też między innymi właściwości uspokajające. Przyznaję jednak, że mojego syropu z kwiatów czarnego bzu używam tylko i wyłącznie w celach kulinarnych ;) Za to w celach leczniczych polecam Wam wyciąg (tinkturę) z czarnego bzu; to niezastąpiony specyfik w przypadku m.in. przeziębienia, grypy i wszelakich infekcji (w tym zapalenia zatok na przykład).
Ale nie o medykamentach dziś będzie, a o kulinarnym zastosowaniu kwiatów bzu.
Prócz syropu (o którym już za chwilę), w tym roku pokusiłam się również o przygotowanie dżemu truskawkowego z dodatkiem kwiatów czarnego bzu właśnie. Najpierw skusiła mnie nim Margot (przepis tutaj), w tym roku zaś wypatrzyłam podobną recepturę u Pinkcake i zrobiłam dżem podobnie jak ona (dodając nieco soku i otartej skórki z cytryny, jak radzi jedna z moich ulubionych konfiturowych ‘biblii’ ;) ). Dżem jest absolutnie niesamowity : oczarował mnie nie tylko sam smak i aromat, ale i cudny, intensywny kolor zamkniętych w słoiku truskawek. Jest tylko jedno ‘ale’ (a nawet dwa…) : po pierwsze – dżemu z pół kilograma owoców wychodzi bardzo mało (u mnie jeden słoiczek), dlatego od razu radzę Wam potroić ilość składników; a po drugie – zdecydowanie za szybko znika on ze słoiczka ;)
Przepis cytuję za Pinkcake, dodając moje zmiany (oryginalny przepis tutaj) :
*
Dżem truskawkowo – bzowy
500 g truskawek
200 g cukru
pół opakowania pektyny (dałam mniej)
3-4 kwiatostany dzikiego bzu czarnego
1 łyżka soku z cytryny
otarta skórka z 1/2 cytryny
Truskawki opłukać, odszypułkować, pokroić w ćwiartki, zasypać cukrem wymieszanym ze skórką cytrynową. Kiedy owoce puszczą sok, dodać sok z cytryny oraz czyste od owadów kwiatostany dzikiego bzu (dobrze jest zawinąć je w gazę lub w specjalny kulinarny woreczek do przypraw). Gotować do uzyskania odpowiedniej konsystencji. Wyłowić kwiaty bzu i dodać pektynę. Gorący dżem przełożyć do wypieczonych słoików i zakręcić.
*
* * *
*
Z pozostałych kwiatów czarnego bzu przygotowałam wspomniany na początku syrop. Dodaję go nie tylko do napojów, ale również do deserów : świetnie pasuje do truskawek (może pamiętacie jeszcze truskawkową ‘zupę’ z dodatkiem tegoż syropu ? ), wspaniały jest również rabarbarowo-truskawkowy mus z jego dodatkiem (wymieszane z syropem owoce smażymy w rondlu lub pieczemy w piekarniku, ewentualnie miksujemy; serwujemy np. jako dodatek do lodów, ciast czy innych deserów).
*
Syrop z kwiatów czarnego bzu
20-40 baldachów czarnego bzu
1 kg cukru
20 g kwasku cytrynowego lub sok z 1 cytryny
1 litr wody
Kwiaty zbieramy w suchy, słoneczny dzień (najlepiej takie, które są w początkowej, a nie w końcowej fazie kwitnięcia). Zrywamy je delikatnie i równie delikatnie układamy je w misie lub w worku (nie zamykamy go). Pamiętajmy by nie zrywać zbyt wielu kwiatostanów z tego samego drzewa. Po przyniesieniu ich do domu rozkładamy delikatnie kwiaty bzu na papierze, by umożliwić ewentualnym ich mieszkańcom ewakuację ;) Nie polecam potrząsania baldachami, pozbywamy się bowiem wtedy nie tylko robaczków, ale i pyłku kwiatowego. Następnie, bezpośrednio nad naczyniem w którym będziemy przygotowywać syrop, odcinamy kwiaty bzu tak, by zachować jak najmniejsze części zielonych gałązek (to one bowiem mogą nadać syropowi gorzkiego posmaku). Im więcej mamy kwiatów, tym mocniejszy będzie nasz produkt końcowy, jednak nawet z 10-15 dużych baldachów otrzymamy aromatyczny, delikatny syrop.
Po oberwaniu kwiatów przygotowujemy zalewę : zagotowujemy wodę z cukrem i kwaskiem (lub sokiem z cytryny) i wrzątkiem zalewamy kwiaty (wszystkie muszą być zakryte syropem), przykrywamy i odstawiamy na 2-4 dni, delikatnie mieszając zawartość naczynia mniej więcej raz dziennie. Następnie dokładnie filtrujemy syrop i przelewamy do wyparzonych butelek; jeśli chcemy przechowywać go dosyć długo, radzę syrop zapasteryzować (możemy zagotować go tuż przed wlaniem do butelek). Syrop który nie jest pasteryzowany przechowuję zawsze w lodówce, a pasteryzowany – w piwnicy. Po otwarciu syrop przechowujemy w lodówce.
W podobny sposób możemy przygotować również inne syropy, np. z liści melisy, mięty czy werbeny (ja w tym roku będę robić również tez z werbeny i melisy właśnie). Urozmaicą nam one nie tylko te letnie, ale i jesienno-zimowe desery :)
*
Pozdrawiam serdecznie! I życzę wszystkim udanego tygodnia :)
*
Dzisiejsze pzepisy dopisuję również do Kwiatowej Książki Kucharskiej Pinkcake.
Dziękuję za ten post! Szukam wszędzie dobrego przepisu na syrop z kwiatów czarnego bzu – pamiętam smak z dzieciństwa i chcę go koniecznie odtworzyć! Jeszcze zdążę, bo bzy akurat pięknie rozkwitły!
Ten dżem truskawkowo-bzowy także konieczne do zrobienia.
Cudowne zdjęcia – jak zawsze:)
Serdeczności!
Wspaniały dżem, jakiż ma kolor przepiękny! Zastanawiam się jak smakuje z dodatkiem czarnego bzu. Piłam z niego jedynie kupiony syrop, ale taki domowy musi być dużo lepszy. Nigdy nie robiłam nic z kwiatów bzu.
Lubię Twoje pomysły, bo moge się dużo nauczyć i dowiedzieć:)
Pozdrawiam Cię Beatko i zyczę udanego nowego tygodnia :)
Majana
Cudowny jest ten dżem! bardzo mi się podoba:) no i en kolor – rewelacja:)
A syrop wygląda niezwykle kusząco:) Muszę się rozglądnąć, czy u nas gdzieś nie ma czarnego bzu, bo też chętnie bym sobie zrobiła taki :) Piękne zdjęcia:)
Miłego poniedziałku Beo :)
Pozdrawiam:)
Bez czarny wykorzystywałam do robienia soków, ale był to sok z owoców a nie kwiatów. Muszę rozejrzeć się za kwiatami i spróbować jak smakują specjały z ich dodatkiem. Ten wpis przypomniał mi o syropie lawendowym, a mam w tym roku sporo lawendy w ogrodzie, więc mam nadzieję że je wykorzystam.
Dynie wysiane i na razie rosną, mam nadzieję że nie zmarnują się nasionka, dziękuję!
W takim razie wyruszam na lowy. Skusilas mnie tym dzemem. Bardzo chcialabym sprobowac syropu, ale nie wiem, czy podolam. Najpierw musze znalezc drzewa. Pozdrawiam, anna
ten syrop musi być przepyszny!
Smak syropu z kwiatów czarnego bzu też odkryłam dopiero na emigracji, ale jeszcze nie robiłam sama. Miałam zaplanowaną wczoraj wycieczkę po te kwiatki, ale lało niemiłosiernie, może uda się dzisiaj. Pozdrawiam i dziękuję za przepis, bo jak nazrywam to pewnie z niego skorzystam.
Oj, dobrze, że mi przypomniałaś, muszę się zabrać za syrop ! Dżem też atrakcyjny. Ja jeszcze suszę kwiaty bzu i zima jest pyszna herbatka, która jest dobra na przeziębienie i ból gardła :)
W takim razie czekam Beo na syrop z werbeny :) a za bzowy już sięmiałam zabierać, a tu deszcz choć mówili, ze padac nie będzie…
Beatko droga naprawdę zaczynam Cię podejrzewać o moce czarodziejskie! ;-) A ja tak nienawidziłam czarnego bzu jako rośliny!
Uwielbiam syropy z czarnego bzu! Co do jego właściwości leczniczych, poznałam je kilka lat temu. Będąc na wakacjach nad morzem, potwornie się przeziębiłam, pewna starsza wczasowiczka przygotowała mi napar ze świeżych kwiatów. Nie stosowałam żadnych innych leków, a pojąc go non stop przez dwa dni, natychmiast postawił mnie na nogi – polecam więc wszystkim!
Ojej dżem ma piękny kolor , taki krwisty
a syrop ten też robię właśnie ,ale zamiast cytryny dałam trochę octu jabłkowego , pomyślałam ,ze bedzei jeszcze zdrowszy :DDD
p.s cudne zdjęcie tej butelki z syropem
Kwiaty czarnego bzu są przepiękne, na Twoim zdjęciu wyglądają jak koronkowa firanka.
Bea, ten dżem ma naprawdę fantastyczny kolor! Truskawki zazwyczaj takie bure wychodzą, a tu proszę :) Hmm, czy ja zdążę dziś po bez skoczyć za miasto? :D
Syrop z kwiatow czarnego bzu jest dla mnie wielka nowoscia. Moja mama zawsze robila sok ale z owocow czarnego bzu. Nie bylo nic pyszniejszego (i lepszego na zimowe przeziebienie) jak ten wlasnie ciemny sok dodany do kaszy ugotowanej na gesto :)
Dzem wyglada pieknie. Ta czerwien jest zapowiedzia ukrytych w tym sloiczku pysznosci :)
Dżem ma piękny kolor i to błogosławieństwo, że trafiłam tutaj ZANIM zaczęłam robić swój. Dzięki temu dodam cytrynę i może nie będę miała brunatnej brei tylko tak piękny dżemik jak ten Twój.
A syrop z czarnego bzu… wszędzie wokół mnie kwitnie bez. Nawet przed domem. I akacje kwitną. I tylko tuż obok warczą samochody, więc to większa wyprawa będzie.
Pozdrawiam
Ha ! Doskonale znam ten syrop z kwiatów czarnego bzu-robię go od wielu lat !
Tak cudownie mi się kojarzy… właśnie zamierzam dać post z tym syropkiem u siebie :-)
Ależ kuszą te kwiatowe smakowitości… A ja nigdy żadnych kwiatów nie próbowałam. Szkoda, że mieszkam w mieście…
Przepiękne zdjęcia, Beo! Jak zwykle z resztą. ;)
Pozdrawiam!
A u Ciebie tak pięknie się prezentuje! Ja zrobiłam tylko z pół kilograma, bo u nas dżemy bardzo wolno schodzą, nawet takie pyszne;) Cieszę się, że Ci posmakował! Pozdrawiam cieplutko:)*
W zeszłym roku debiutował ten syrop w mojej kuchni ;) Z owoców zresztą też. Ale takiego dżemu jeszcze nie było! dzięki za inspirację!
Przetwory wyglądają super, szkoda ze nie miałam okazji spróbować kwiatów czarnego bzu….
Nazbierałam kwiatów na spacerze z psem. Będę kombinować. A przy okazji…właśnie wyjęłam z pieca zapiekanki rabarbarowo truskawkowe. Jesteś wielka Bea. To jest przepyszne.
A ja wczoraj nazbierałam czarnego bzu do wazonu. Chyba go wyjmę, bo niesamowicie podoba mi sie ta konfitura.
Brzmi to wszystko pysznie, tylko skąd taka miejsca dziewczyna jak ja weźmie kwiaty bzu? Może chociaż zrobię syrop z mięty, bo z tą na pewno będzie łatwiej i obowiązkowo, konfiturę z truskawek.
Ta konfitura ma przepiękny kolor. Syropu z bzu nigdy nie próbowałam. Gdy byłam dzieckiem mama robiła sok, ale z owoców. Piękne zdjęcia.
Pozdrawiam.
U mnie tez jest kwiatowy szal. Ostatnio widzialam jak kobita zrywała kwiaty czrnego bzu obok przy parkingu ikei- to już chyba jakas desperatka, bo w tak śmierdzącym spalinami miejscu zrywac kwiaty na sok ???? to przesada :)
Ja nie zrywam, kupuję butelkę soku w Reformhaus :) Nie znałam tego przepisu z truskawkami. Ja używam soku z kwiatów do robienia lodów i do lemoniady :)
Ps. Byłam dzisiaj na polu truskawkowym, ale wstydziłam się zrobić zdjęcie ludziom, jak zrywają truskawki ;) moze następnym razem jakoś się przyczję i zrobię :)
Ściskam An
bzowe kwiaty jadłam tylko w placuszkach. zaskakujące.
na dżem mam największą ochotę.
Ależ wspaniałości. A co do ilości dżemu mi by się nie chciało robić dżemu z pół kilograma. Ja musiałabym nie potroić, ale nawet po-czworzyć ;) składniki.
Dziękuję serdecznie za komentarze! Wybaczcie, że odpisuję dopiero dziś, ale wczorajszy wieczór minął pod znakiem truskawek i szampana (urodzinowo ;)), więc nie zdążyłam już odpisać…
Cieszę się niezmiernie, że niektórym z Was przepis na syrop się przyda; korzystajcie z kwiatów bzu póki jeszcze są! My też byliśmy po kolejną partię ;)
* * *
Anno Mario, Atino, Anno, Nobleva, Mafilko, mam nadzieję, że polowanie na kwiaty bzu okaże się owocne :)
Majano, trudno właściwie ten smak opisać… Koniecznie musisz sama spróbować :)
Basiku, ja sok z owoców pijam chyba tylko w czasie choroby ;) Za to syrop z kwiatów gości u nas częściej jako dodatek do napojów i deserów właśnie. Syrop lawendowy i ja znów będę robić w tym roku :)
I trzymam kciuki za dynie ;)
Grazyno, ja te suszone akurat kupuję (ekologiczne, u zielarza) i herbatką też często się zimą raczę ;)
Retrose, ja leczę się praktycznie tylko tego typu metodami i coraz rzadziej sięgam po ‘chemiczne’ leki, choć czasmi jest to niestety konieczne.
Margot, dziękuję serdecznie :)
Lu, koronkowa firanka powiadasz ? Ładne skojarzenie :)
Moniko, mnie też kolor bardzo pozytywnie zaskoczył :)
Majko, z kaszą jeszcze nie próbowałam…
Usagi, i cytryna i pektyna dodały tego koloru (w mojej pektynie jest też dodatek kwasku); mam nadzieję, że i Twój dżem będzie mieć mniej ‘bury’ kolor ;)
A kwiaty bzu zrywane obok ulicy faktycznie lepiej sobie odpuścić…
Cyryllo, zaraz zerknę i do Ciebie :)
Zay, teoretycznie to ja też mieszkam w mieście ;)
Pinkcake, u nas w sumie dżemy też wolno schodzą, ale czasami służą jako prezent ;)
Raz jeszcze dziękuję Ci za ten smakowity przepis ! :)
Bossanova, witaj ! Cieszę się, że polecany przez Pinkcake dżem i Tobie się spodobał :)
Neringa, może kiedyś się uda ?
Sarenko, świetnie ! Trzymam kciuki za ‘przerób’ bzu :)
I oczywiście miło mi niezmiernie, że zapiekanki smakowały :)
Lo, bardzo jestem ciekawa, czybez skończył jednak żywot w wazonie czy w soiczku ?
Fakt KaroLino, z miętą z pewnością będzie łatwiej w mieście.
Imoen, ja bardzo lubię syrop z kwiatów, właśnie za jego delikatność i dosyć specyficzny smak. Ciekawa jestem, czy i Tobie by posmakował :)
An, kobieta faktycznie była zdesperowana ;) Lub całkowicie nieświadoma tego co robi… My zbieramy kwiaty tylko w lesie, w polach, nigdy przy drodze czy parkingu; nie miałabym chyba ochoty pić potem takiego syropu…
A syrop ja też często ‘dokupuję’, tego domowego musiałabym zrobić bowiem hektolitry ;) Lodów jeszcze nie robiłam, a Ty je robisz bez jajek może ? Mam nadzieję, że tak :)
PS. Ja też się na początku wstydziłam ;)
Asiejko, a ja w placuszkach jeszcze nie jadłam. W przyszłym sezonie chętnie spróbuję.
Kabamaiga, ja najczęściej robię dżemy / konfitury z 2 kg owoców, tym razem jednak przyczyna była bardzo prozaiczna : nie miałam wystarczająco dużo kwiatów niestety by zrobić dżem z większej porcji :/
*
Dziękuję serdecznie za wszystkie komentarze ! Pozdrawiam Was serdecznie i wracam do poprawiania uczniowskich testów na jutro ;)
Nie nooo Beatko, co to za marudzenie… :D Jakie „ale”…? :D Przecież jak coś szybko znika, to zdecydowanie jego zaleta, nie wada. :D Jeśli jednak nadal czujesz wspomniane „ale” – to ja bardzo chętnie przygarnę obiekt Twojego niezadowolenia. :D
Buziaki przesyłam! :**
Beo, to zdjecie soku jest o b ł ę d n e! POdziwiam już drugi dzień…
JEszcze raz CI dziekuję, wiesz za co… KOchana jesteś i już.
:)*
Nie ma jak bez :) Jego zapach i smak jest tak cudny, że musiałam pilnowac by nikt nie wypił napoju przed czasem :) A gałązka kwiatów w kompocie truskawkowym…poezja
Lody są bez jajek, zrobię w sobotę i pokaze :) Teraz mam trochę roboty,którą muszę podgonić, wiadomo terminy :) ale w sobotę będe już wolna.
Uwielbiam lody, jestem ich ogromnym Fanem i juz robilam rózne (nawet z pomidorów), tylko że ja mam taką domową maszynkę do lodów. Nie wiem zbytnio jak się je robi bez maszynki, więc przepis będzie z wykorzystaniem maszynki :)
Zrobiłam ten syrop również,ale mam pytanko…Kiedy zalałam kwiaty gorącym syropem cukrowym,zrobiły sie czarno-brązowe…Czy tak powinno byc?
Małgosiu, i zaleta i wada, bo potem już tylko pusty słoiczek pozostaje ;) oraz bardzo smakowite wspomnienia ;))
Aniu, miło mi niezmiernie, że i Tobie fotka się podoba :) Choć Twoim artystycznym cudeńkom i tak nie dorówna ;)
PS. Naprawdę nie ma za co :*
Masz rację Szarlotku, w kompocie z pewnością równie wspaniale smakuje ! I wcale się nie dziwię, że trzeba takich napojów pilnować ;)
An, to już się cieszę w takim razie :) Maszynkę do lodów mam, więc cieszę się podwójnie ;)) Przyznam, że mogłabym się żywić tylko i wyłącznie lodami (przed alergią czasami tak bywało ;) ), teraz jednak eksperymentowanie bez jajek i mleka trochę przystopowało mój entuzjazm :/
Witaj Justyno ! Tak, tak, to całkiem normalne, że kwiaty po zalaniu wrzątkiem ściemniały ! Mam nadzieję, że syrop i Tobie posmakuje :)
*
Pozdrawiam serdecznie !
Truskawki i szampan :)
Mmmm….cudnie. Najlepszego :*
A bez, bez:) wątpienia bardzo interesujący w każdym wydaniu.
Beatko piękne, klimatyczne fotki.
pozdrawiam ciepło
M.
Uwielbiam czarny bez! To bardzo ciekawe drzewo, szczodre i magiczne (znam kilka ciekawych wierzeń ludowych związanych z czarnym bzem). Z jego drewna robiony jest instrument: fujara pasterska (w Polsce prawie zanikł, natomiast Słowacja z powodzeniem go produkuje), na jego korze rosną grzyby młodości: ucho bzowe (krewniak znanego i u nas grzyba mun), ma cudowne kwiaty i owoce (mój tata przez wiele lat robił wino z owoców czarnego bzu).
Planowałam w tym roku zrobić syrop z kwiatów, ale nie wyszło. Planowałam zajadać się kwiatami w cieście i nastawić nalewkę na kwiatach. Pocieszam się więc Twoimi pięknymi i smakowitymi zdjęciami i marzę, zeby kiedyś mieszkać trochę poza miastem i mieć łatwiejszy dostęp do darów natury. I na pocieszenie zakładam moje kolczyki z drewna czarnego bzu :)
mi to te kwiatki to jakoś źle się kojarzą, bo babcia zawsze w dzieciństwie ostrzegała przed czarnym bzem
U nas czarny bez nazywa się „hyćką”, a „kuchnia wielkopolska” (którą podkradłam niedawno mamie ^^) podaje stary przepis: 30 baldachów hyćki,
1,5 kg cukru,
3 cytryny,
30 g kwasku cytrynowego.
Oskubać kwiatki z szypułek, cytryny umyć i pokroić razem ze skórkami w kostkę. W dużym naczyniu wymieszać kwiatki z cukrem, cytryną i kwaskiem, nakryć i pozostawić na 48 h w chłodnym i ciemnym miejscu. Następnie dolać 1 l wody, dobrze wymieszać, odcedzić i rozlać syrop do małych butelek lub słoików.
Pozna syrop przechowywać w lodówce lub pasteryzować przez 15 min.
Moje syropy właśnie się dogotowują, w najbliższym czasie zrobię jeszcze raz ale tym razem z Pani przepisu. Nie mogę się doczekać by je porównać :)
W naszym domu latem rozcieńczony i z dużą ilością lodu podaje się jako napój chłodzący a w zimie i jesienią dolewa do gorącej herbaty.
Pozdrawiam.
Trochę mi wstyd, bo po sprawdzeniu okazuje się, że mam w domu dżem z czarnego bzu (po angielsku elderberry). A myślałam, że tutaj to nieznany przysmak, nie mówiąc juz o tym, że kupiłam coś co wyglądało super, ale nie pokusiałam się o sprawdzenie nazwy ;=(
Nie wiem czy w tym roku znajdę kwiaty do syropu (i placuszków)- mniam), ale w następnym na pewno spróbuję….Beo, Twój zmodyfikowany przepis na rabarbarowo-truskawkoy dżem z Grand Marnier wolę od tego z rumem ( chociaż wyszedł bardzo smaczny!). Pozdrawiam z PDX (Portland)…
Bea ja też zrobiłam sok z kawiatków czarnego bzu – pachnie ślicznie i tak też smakuje.
Teraz tylko czekam aż dotrze do mnie zamówiona pektyna i zrobię jeszcze ten dżem truskawkowy z bzem.
Wiesz u Charlotte widziałam cudowny dżem truskawkowy z mietą – normalnie zachorowałam na niego i też zrobię dwa słoiczki choć. I wymyśliłam sobie by zrobic taki z werbeną – pyszny by był prawda.
serdecznie pozdrawiam
Gdzieś wyczytałam,ze podobny syrop można zrobić z kwiatów lipy,ale nie wiem czy zbierać same kwiatki czy z tymi niby-listkami?Moze Ty cos wiesz na ten temat??Z góry dzieki
Moniko, dziękuję w imieniu męża ;)
Lula, bardzo ciekawe informacje o bzie, dziękuję :)
Mam nadzieję, że może w przyszłym sezonie uda Ci się coś z kwiatami bzu przygotować, a na razie kolczyki na pocieszenie to bardzo sympatyczny pomysł :)
Aga, mnie na szczęście nikt przed nimi nie ostrzegał, więc mi sie nie kojarzą ;)
Olu, dziękuję za przepis ! Zrobię tak w przyszłym sezonie, również dla porównania :)
PS. Bardzo proszę, by mi nie ‘paniować’ ;))
Wsamrazik, witam :) To ja z kolei nie pamiętałam, że to elderberry po angielsku, dziękuję więc za info :)
Miło mi bardzo, że dżem z Grand Marnier i Tobie przypadł do gustu! Nieskromnie przyznam, że bardzo szybko on u nas aktualnie znika ;) Dziś na śniadanie było bazjajeczne ciasto drożdżowe z odrobiną rabarbaru (na mleku kokosowym) i do tego właśnie ten dżem, pycha ;)
Pozdrawiam Portland z nieco pochmurnych dziś okolic jeziora Genewskiego :)
Eweloso, cieszę się niezmiernie ! Mam nadzieję, że dżem Ci posmakuje :)
A i z werbeną z całą pewnością będzie pyszny ! Ja mam w tym roku również szałwię ananasową i zastanawiam się właśnie, z czym ją ‘ożenić’…
Justyno, syrop z kwiatów lipy też za mną ‘chodzi’, niestety nie trafiłam akurat na kwitnące lipy w okolicy; do syropu zostaw same kwiatki, bez tzw. ‘podsadek’ (listki z kąta których wyrasta kwiatostan). Pochwal się później proszę, jak smakowało :)
*
Pozdrawiam wszystkich serdezcnie !
Dopiero dziś mogę się pochwalić swoimi próbami z kwiatami czarnego bzu. Od wczoraj stoi nastawiona nalewka na tych niezwykle aromatycznych kwiatach ( cały dom przeszedł ich zapachem, uwaga na alergików) a dziś usmażyłam porcję dżemu z zamieszczonego tu przepisu. Dżem jest niby zwykły truskawkowy, ale niezwykły w aromacie – wspaniałe połączenie kwaskowego dzemu z bardzo słodkim zapachem.
Jeszcze raz dziękuję za kulinarne inspiracje i możliwość odkrywania nowych smaków i aromatów.
Basiu, ciesze sie niezmiernie, ze kwiaty czarnego bzu przypadly Ci do gustu! Jak juz Ci mowilam (a raczej pisalam ;) ), ta Twoja nalewka wyglada oblednie, w przyszlym roku i ja ja nastawie, mimo iz w moim otoczeniu nikt za nalewkami nie przepada ;) Ale to nic, i tak zostanie z pewnoscia wykorzystana kulinarnie :)
Milo mi, ze masz ochote testowac nowe smaki :)
Pozdrawiam serdecznie!
Bea, och tak to moge powiedziec z cala pewnosci, ten syrop bzowy jest obledny, koniecznie trzeba sprobowac ;-) Ja go zawsze pije u kogos, ale dorastam do wlasniego, prosze jeszcze Ty namawiasz! Pierwsze zdjecie jest szalenie ciekawe, ciekawe ujecie, takie truskawki przez zaslonke :-)
Basiu, namawiam! Zrob go kiedys koniecznie :)
Ciesze sie bardzo, ze zdjecie Ci sie podoba :)
Usciski!
Własnie zjadłam kawałek bagietki z masłem i dżemem truskawkowo-bzowym zrobionym z Twojego Beatko przepisu – nie sposób opisać smaku i aromatu tego smakołyku. Dziękuję pięknie za wspaniały przepis!!!!
Ciesze sie niezmiernie Basiku! Choc przepis niestety nie moj, a tylko podpatrzony ;)
Pozdrawiam serdezcnie!
Ja syrop z kwiatow czarnego bzu poznalm w Tyrolu. Jest tam bardzo popularny, uzywa sie go nawet do drinkow. W tym roku postanowilam zrobic po raz pierwszy. Mam nadzieje ze sie uda.
Mam w ogrodzie straaasznie duzo miety! Chyba tez sprobuje zrobic syrop. Czy ktos juz robil? A moze jakies inne pomysly na miete?
Pozdrawiam
Witaj Moni, przepraszam, ze odpisuje dopiero teraz – komentarz umknal mi niestety…
Tutaj rowniez syrop z kwiatow czrnego bzu jest bardzo popularny, choc w Danii mam wrazenie jeszcze bardziej ;)
A syrop z miety, melisy czy innych zol mozna zrobic miedzy innymi tak jak syrop z lipy, szczegoly tutaj : http://www.beawkuchni.com/2010/06/przetworow-cd-syrop-z-kwiatow-lipy.html
Pozdrawiam!
Pingback: Rabarbar, truskawki i hibiskus, czyli majowe przetwory « Bea w Kuchni
A czy wykorzystując ten przepis można robić syrop z lipy? Próbował ktoś może?
Magdallenno, syrop z kwiatow lipy robie tak : http://www.beawkuchni.com/2010/06/przetworow-cd-syrop-z-kwiatow-lipy.html
Pozdrawiam!
O, nie zauważalnym wcześniej. Dziękuje za odpowiedź.
PS. Uwielbiam Twojego bloga!! pozdr
Witam.
Beo jestem wprost zachwycona Twoimi przepisami, cudownymi zdjęciami. Często korzystam z Twoich porad kulinarnych. Chciałabym zacząć robić w tym roku dżemy ale takie Twoje – nieprzeciętne! Mam pytanie odnośnie ilości pektyny w przepisie na dżem truskawkowo- bzowy. Piszesz o połowie opakowania ale opakowania mają różną wagę. Ja właśnie zakupiłam kilka opakowań oryginalnej pektyny na Allegro. Torebka ma 30g i nie wiem ile jej dać bo w opisie pisze wystarczy na 3 kg owoców? Aha i jeszcze jedno. Mianowicie – czy ten dżemik przechowywać w lodówce skoro nie jest pasteryzowany, a jeśli tak to czy może jednak go spasteryzować aby mógł zimować w spiżarni?
Będę bardzo wdzięczna za wszelkie sugestie.
Pozdrawiam serdecznie Kasia
Witam!
Zapomniałam jeszcze o jednym jak długo należy gotować truskawki? Czy 10 minut wystarczy a może godzinę. Nie mam pojęcia a nie chce tracić cennych witaminek przez długie gotowanie. Nie jestem również tak jak Ty zwolenniczką dużych ilości cukru w przetworach :)
Kasia
Witaj Kasiu :)
Jesli dodajesz pektyne, nie radze pasteryzowac dzemu gdyz podczas ponownego podgrzewania dzem zrobi sie ‚twardy’ (pektyne dodaje sie na koniec i gotuje sie owoce tylko kilka minut). Jesli Twoje opakowanie przewidziane jest na 3 kg owocow to podziel sobie to na ilosc Twoich owocow i dodaj mimo wszystko mniej niz radzi opakowanie, by konsystencja nie byla zbat ‚galaretkowata’.
Gotowac owoce trzeba tak dlugo, az konsystencja dzemu bedzie odpowiednia – czasami moze to byc 30 min., czasami 45. Jesli nie lubisz bardzo ‚rozpacianych’ ;) owocow, to gdy beda mialy taka konsystencje jaka Ci odpowiada mozesz je wylowic z garnka (lyzka cedzakowa) i odlozyc na sito by obciekaly a gotowac sam sok ktory pozostanie w garnku (dodajac tez ten obciekajacy z owocow) i na koniec dodac ponownie owoce, zagotowac i wtedy przelozyc do sloikow. C
A co do witamin, to nie sadze niestety ze owoce w dzemach maja jeszcze jakies witaminy; dla witamin radze jesc jak najwiecej tych swiezych owocow :)
Pozdrawiam!
I trzymam kciuki za konfitury :)
Witaj Beo!
Bardzo bardzo dziękuję za odpowiedź i zabieram się w tym tygodniu do robienia przetworów. Już nie mogę się doczekać. Jak będą gotowe to się odezwę na forum.
Pozdrawiam serdecznie
Swietnie Kasiu, czekam wiec na wiesci ;)
Witaj Bea!
Całkiem niedawno trafiłam na Twoj blog, a już zdążył mnie zauroczyć. Tak smakowicie wyglądają zdjęcia, że temu truskawkowo- bzowemu dżemowi nie potrafiłam sie oprzeć. Narwałam bzu w miejscu tak spokojnym i odległym od cywilizacji, że tylko jaszczurki zmykały mi spod nóg. Dżem wyszedł przepyszny, ale w pewnym momencie zawaliłam na całej linii. Dodałam pektynę… i zrobiły się paskudne grudki. Dodawałam ją do gotującego sie dżemu i szybko mieszałam… i zgrzyta mi między zębami. Czy masz jakiś sposób na nią :)
Pozdrawiam
Witaj Kopciuszku :)
Niestety nie mialam nigdy problemu ‚zgrzytajacej’ pektyny… Moze ta ‚moja’ jest jakas inna? A moze za duzo dodalas? Moja praktycznie rozpuszcza sie natychmiast po dodaniu jej, nie ma zadnych grudek, wiec nie wiem dlaczego Twoja ‚zgrzyta’ :( Przykro mi niezmiernie…
Dziękuję za odpowiedź. Jak tę pektynę dłużej sobie oglądnęłam to zobaczyłam, że jest przeterminowana. Może to wlaśnie jest powód tego zbrylenia.
Już czekam z niecierpliwością kiedy rozwinie kwiaty moja lipa- do tej pory nie wykorzystywałam jej należycie- może więc w tym roku jakiś syropek. Dziękuję raz jeszcze za Twoje kwiatowe inspiracje. Napewno jeszcze nie raz do Ciebie zaglądnę, żeby z nich skorzystać .
No tak, moze wiec faktycznie dlatego ze przeterminowana? W razie czego, gdy bedziesz dosypywac kiedys jeszcze pektyny, to zrob tak jak bys posypywala cos cukrem pudrem, nie dodawaj calej pektyny na raz w jedno miejsce – moze to pomoze.
Pozdrawiam! I oczywscie serdecznie ponownie zapraszam :)
Pingback: Braškių – šeivamedžio žiedų uogienė - Vakavimas - konservavimas | Neringos blogas
Witaj Bea! Piękna strona, dopiero niedawno ją odkryłam. Obecnie przebywam w Tyrolu Południowym we Włoszech. Tutaj syrop z kwiatów czarnego bzu jest bardzo popularny. Niektórzy robią go przy użyciu zimnej wody – nie gotują tylko zanurzają kwiaty w wodzie na 3-4 dni – oczywiście z dodatkiem cukru i cytryny + łyżeczka kwasku cytrynowego.
Ja zrobiłam syrop według Twojego przepisu, ale niestety w butelkach pojawiła się pleśń. Co robić? Czy taki syrop nadaje się jeszcze do picia, czy po prostu go wylać i spróbować w przyszłym roku.
Pozdrowienia z wietrznej doliny Vinschgau (pora na pyszne czereśnie!):)
Witaj Wando! Tak, masz racje, syrop taki mozna przygotowac rowniez za pomoca moczenia w zimnej wodzie.
Przykro mi, ze syrop splesnial; czy pasteryzowalas go? Czy butelki / sloiki byly na 100% szczelnie zamkniete (nowe, nieuszkodzone zakretki)? Moj zeszloroczny syrop mam nadal i jest tak samo dobry (choc ten, ktorego nie pasteryzowalam stal w lodowce, pozostale – w piwnicy).
Jesli na syropie pojawila sie plesn, nie ryzykowalabym spozywania go… Niestety bedziesz musiala poczekac do przyszlego sezonu :(
Pozdrawiam!
(uwielbiam Tyrol :))
Bea, dzięki za szybką :) Syrop pasteryzowałam, ale butelki nie było nowe. Zakrętki metalowe i już zużyte. Może właśnie w tym problem. No cóż…może następnym razem się uda:)
Zapraszamy do Tyrolu!:) Tutaj jest mały raj na ziemi.
Wando, w takim razie to raczej na pewno wina zuzytych zakretek niestety :( Mnie przytrafilo sie tak raz (na poczatku mojej przetworowej ‚kariery’ ;)) i od tej pory obiecalam sobie, ze nigdy juz nie uzyje po raz drugi tej samej zakretki, bo szkoda pozniej mojej pracy; dlatego co roku dokupuje zakretki do sloikow, na szczescie uzywam zawsze tych samych ‚modeli’ (2-3 rodzaje) wiec nie mam problemu ze znalezieniem wlasciwych.
I calkowicie sie zgadzam, ze Tyrol to maly raj na ziemi! :)
A czy zakrętek nie można po prostu wyparzyć, albo zdezynfekować?
A co w wypadku korka – jest jednorazowy? Mam trochę butelek po porto, z ładnymi korkami i szkoda by ich trochę było.
Od wiosny minęło już kilka miesięcy, siedzę wieczorem w fotelu i wspominam zapachy wiosny popijając wino z kwiatu czarnego bzu. Już zdążyło się wyklarować. Serdecznie polecam. Świetnie poprawia samopoczucie gdy za oknem pada jesienny deszcz.
Slawbab, witaj :) Wierze na slowo, ze wino z czarnego bzu jest idealne na jesienne smutki ;) Moze i ja zatem postaram sie o nim pomyslec w przyszlym roku… Bedzie mi milo, jesli zechcesz podzielic sie Twoja receptura :)
Pozdrawiam!
Na smutki,nawet jesienne, alkohol nie jest najlepszą rzeczą :-D
Kwiat czarnego bzu prócz walorów kulinarnych ma właściwości lecznicze, dlatego polecam serdecznie wino, na jesienne przeziębienia. Należy tylko uważać z dozowaniem ;-)
Grzane wino z czarnego bzu działa rozgrzewająco, napotnie i pomaga odkrztuszać wydzielinę z oskrzeli.
Do tego smakuje bardzo ciekawie i jest świetne jako wytrawne a nawet deserowe półsłodkie i słodkie. Ma piękny, złoto-miodowy kolor.
Postaram się zamieścić przepis a może nawet i zdjęcie? Może Bea skusisz się na zrobienie takiego wina? Nie wymaga wiele pracy a efekt jest znakomity.
Pingback: Kwiaty czarnego bzu « Bea w Kuchni
Bea,
powiedz proszę ile mięty/ melisy należy dać do syropu z nich właśnie?
Podeślij proszę cały przepis jeśli masz przetestowany.
Dziękuję z góry.
Dorota
Robie ten syrop od kilku lat, mam kilka uwag :
-robie bardziej esencjonalny, zbieram duza torbe IKEA kwiatow
-przekladam w pojemniku kwiaty plastrami cytryny ze skorka, na te ilosc – 2kg
-syrop w proporcji 1 l / 2 kg cukru
- nie zalewam syropem, bo szkoda kwiatki słodzić, dosladzam go po odcedzeniu z kwiatow
im bardziej esencjonalny, tym smaczniejsy i bardziej wydajny
Sporo przy tym pracy, ale warto,
polecam :)
Beatko ten syrop jest wspaniały, zrobiłam w tym roku jedną porcję:) już się znim pokochałąm:) dzieuję za wspaniały przepis:)
Pingback: Już pora! Syrop z kwiatów czarnego bzu. « Bea w Kuchni
Pingback: Truskawki, czarny bez, lato… – Vegelicious
a proporcje do zrobienia takiegoż syropu z melisy tudież mięty znajdę u ciebie?
pozdrawiam,piewszy raz tu trafiam ale juz korzystam z przepisu….
Janino, mail wyslany :)
muszę zrobić obok mnie pełno tego bzu rośnie, a teraz chyba sezon
Oj kochana autorko, ale mnie urzekł ten dżem. Zrobiłam go wczoraj i jak to mówią „niebo w gębie”. Z czarnym bzem znam się od dzieciństwa. Od lat robię z kwiatów susz na herbatki oraz syrop i nalewkę. Owoce tego bzu wykorzystuję na soki i nalewki. Wszystkie produkty z tego zioło leczniczego drzewka są zawsze pomocne w zwalczaniu różnych infekcji. Jednak dżem z Twojego przepisu jest wybitny, nie można go porównać z innymi, nawet z dżemem z samych truskawek. Zrobiłam z 1 kg. truskawek i to był błąd bo efekt znikomy- 4 małe słoiczki. Więc jutro ponownie po kwiaty i truskawki, i do przodu. Dziesięciokrotnie powiększę proporcje bo zimą moje dzieci nie miały by czego zabierać z mojej piwnicy a ten dżemik jest nie porównywalny z żadnym. Obłędny. Pozdrawiam serdecznie i życzę wielu jeszcze wspaniałych pomysłów i inspiracji. Zdziśka.
Świetny przepis!
Robiłam syrop po raz pierwszy, ale wiem już, że na pewno nie ostatni.
Mam jedno pytanie: po przefiltrowaniu odstawiłam syrop do lodówki. Czy przed przelaniem do słoiczków trzeba go jeszcze zagotować, czy można nalewać od razu i pasteryzować?
Z góry dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam serdecznie :)
Madlene, radze jednak syrop zagotowac przed pasteryzacja.
Pozdrawiam