*
Wtorkowe i piątkowe popołudnia to czas zakupów na farmie. Całkiem niedaleko nas, pod lasem, znajduje się mój warzywno-owocowy raj :) Podczas każdej wizyty tam najchętniej kupiłabym wszystkiego po trochu, szczególnie teraz, gdy z niecierpliwością wyczekuję każdego nowego sezonowego warzywa. Najpierw pojawiają się sałaty, później szparagi i rabarbar, w połowie maja – nowe, młode ziemniaki, brokuły, kalafior czy fenkuł. A w zeszły piątek dodatkowo ‘trafiły’ mi się pierwsze, tegoroczne cukinie! Takie świeżo zerwane rano na polu. Czy mogłam ich nie kupić? ;)
*
*
Cukinie więc natychmiast wylądowały w moim wiklinowym koszyku, a już w kuchni – te podłużne posłużyły do przygotowania tarty, okrągłe natomiast zostały nafaszerowane i upieczone (mam nadzieję, że uda mi się o nich napisać w najbliższym czasie). Takie pierwsze sezonowe warzywa smakują naprawdę wybornie! Teraz cierpliwie czekam na pomidory, bakłażany i paprykę :)
Na początku czerwca na farmie zaczęły się również zbiory truskawek. Praktycznie codziennie, w wyznaczonych godzinach, można samemu na polu zbierać owoce. Na takie truskawkobranie często przyjeżdżają całe rodziny, najczęściej mamy z dziećmi czy babcie z wnukami :)
*
Jeśli pogoda dopisze, truskawki będzie można zbierać jeszcze przez mniej więcej trzy tygodnie, mam więc nadzieję, że zdążę zrobić choć kilka słoiczków rabarbarowo-truskawkowego dżemu (o którym i Wam już teraz przypominam ;) ). Rabarbar i truskawki to z całą pewnością jeden z moich ulubionych kulinarnych duetów :)
*
W miniony piątek uczciliśmy pierwsze tegoroczne truskawkobranie wracając do domu z pięcioma kilogramami pięknych, dojrzałych, aromatycznych owoców :) A zapach jaki tego dnia unosił się w kuchni był absolutnie niesamowity!
*
Z takich pierwszych truskawek najczęściej i najchętniej przygotowuję wszelakie koktajle : na kilogram truskawek dodaję ok. 3-4 łyżki syropu z agawy i miksuję owoce albo z dodatkiem jednego małego jogurtu (tak tak, są to truskawki z jogurtem, a nie jogurt z truskawkami ;) ), albo z dodatkiem mleka roślinnego, np. ryżowego lub kokosowego, czasami też z wyciśniętym sokiem z jednej pomarańczy; wczoraj do porannego koktajlu dodałam startą tonkę (pycha!), a do popołudniowego – orzeźwiającą werbenę cytrynową. Zamiast syropu z agawy lubię też dodatek syropu z kwiatów czarnego bzu lub syropu lawendowego (o którym wspominałam tutaj).
*
Sezon truskawkowy powoli rozkwita, szparagowy zaś niestety dobiega końca. Na farmie jest ich już coraz mniej i za tydzień lub dwa będą one już tylko wiosennym wspomnieniem. Dlatego w piątek dokupiłam jeszcze trochę szparagów i ożeniłam je tym razem z młodymi ziemniakami i brokułem, całość polewając ziołowym winegretem :
*
*
Przepis jest z serii tych ‘na oko’, czyli : warzyw ile mamy, a przypraw / ziół ile lubimy ;)
Ziemniaki umyłam, przekroiłam na pół, ułożyłam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, posmarowałam je oliwą wymieszaną z poszatkowanymi ziołami i rozgniecionym ząbkiem czosnku, posoliłam i upiekłam w rozgrzanym do 230°C piekarniku. Umyte brokuły i szparagi (pokrojone) ugotowałam na parze (dosyć krótko, by pozostały lekko chrupkie). Przed podaniem polałam warzywa ziołowym winegretem (oliwa + sok z cytryny + otarta skórka z cytryny + poszatkowane zioła, sól i pieprz do smaku).
Było wiosennie i baaardzo smacznie :)
*
*
Pozdrawiam serdecznie! I życzę wszystkim udanego, słonecznego i smakowitego tygodnia :)
*
Jak ja uwielbiam takie truskawkobrania :) Niedaleko nas tez jest takie pole, w zeszlym roku bylismy tam przynajmniej trzy razy. W tym roku tez sie wybieramy, tym razem z naszym Malym Mezczyzna (jak na razie Maly tylko nosi truskawke w reku i nie probujac jej nawet mowi: mniam, mniam! :)). Swieze truskawki mozna tez kupic w takich budkach w ksztalcie truskawki, ktore stoja prawie przed kazdym wiekszym sklepem :)
Wszystkie dania wygladaja tak pysznie ze az chce sie od razu ich sprobowac :) I te zdjecia…przepiekne :)
Wspaniałe zdjęcia! I jakie piękne te okrągłe cukinie. U mnie truskawki są od kilku dni, jeszcze nieśmiałe, rabarbar też czeka w lodówce na zapieczenie z nimi pod kruszonką. Szczerze, chętnie sama pozbierałabym truskawki, pomimo tego, że to ciężka praca po której bolą plecy, ale takie owoce muszą smakować lepiej
Beatko, ależ kolory na Twoich zdjęciach! Wspaniałe wiosenne smaki i przysmaki ! Ja rownież bardzo lubię połączenie truskawek i rabarbaru, robiłam już dżemik , może zrobię jeszcze jeden?
Piekne, dorodne cukinie udało Ci się kupić. A truskawki mają taki kolor, że oblizuję cały ekran ;)
Chętnie bym się wybrała na takie truskawkobranie jeśli mogłabym własnie takie truskawki tam zebrać, super!
Szpragowe danie przepysznie wygląda, mniam,mniam :) W sam raz na wiosenny obiadek:)
A koktajl z truskawek z tonką -mmm… wiem juz jak pachnie tonka, więc oczywiście nie mogę się oprzeć:))
Pięknie u Ciebie :)
Sciskam ciepło:)
Majana
Och! ogromnie zazdroszczę takiego wypadu na farmę! U mnie nigdzie w rozsądnej odległości nie ma takich miejsc – szkoda! Pozostaje odwiedzanie Twojej strony, co jest równie przyjemne:) Piękne zdjęcia!
Pozdrawiam serdecznie!
Bea,
piekne te twoje truskawki. Ja czekam na te z mojego ogrodka i zobaczymy czy sie doczekam bo amatorem na swieze truskawki jest tez moj pies ;) i w ubiegym roku zjadl wszytkie.
Zamieszczaj przepis na cukinie zamieszczaj bo ja w przyszlym tygodniu zbiore juz moje :))
Jak zdrowie? Poprawilo sie?
Sciskam slonecznie
Beo zaczęłaś tydzień bardzo smakowicie, truskawkami też się juz objadam i też w formie koktajli, bardzo lubię ten czas, warzywa i owoce smakuja wyjątkowo, i odchudzanie jakoś przebiega przyjemniej i smaczniej.
ps. kupiłam syrop z agawy, który polecałaś i świat stał się jakby piękniejszy:))))
Ależ cudowne zdjęcia. Kurczę marzy mi się takie truskawkobranie. I te okrągłe cukinie….kurczę ja musze chyba jechac do Szwajcariii do sklepu nasiennego. Nasza nadmorska ziemia wyjątkowo lubi cukinie.
Muszę powiedzieć, że jestem pod wielkim wrażeniem szwajcarskich krajobrazów. Pięknie tam u Was :)
I sklep z przyprawami super! :)
Teraz kombinuję co zrobić żeby zamieszkać tam na stałe hehe :D
Koktajl lubię chyba najbardziej z mlekiem kokosowym właśnie – z sojowym już nie jest tak gęsty i smaczny.
Udanego dnia i dużo słońca !
Aj właśnie :) Te cukinie okrągłe są cudowne :)
Hihi, przeczytałam tytuł, weszłam na stronę i patrzę i oczom nie wierzę – Bea pomyliła truskawki z cukiniami :) Myślę, kurcze, prima aprilis, czy jak? Ale później doczytałam :)
Cukinię, taką małą i młodziutką, dorwałam na rynku jakieś dwa tygodnie wcześniej i z uporem maniaka wpychałam ją potem do każdego sosu warzywnego, jaki robiłam. A że miałam zapasy zielonej fasolki, brokuł, kilka pęczków szparagów i szpinaku, więc wszystkie sosy były zielone :) Ukochany w końcu się zbuntował i stwierdził, że ma dość bycia krową i chce inne kolory. Więc teraz mamy dwa kilo truskawek, chciał to ma :)
Z niecierpliwością czekam na przepis z faszerowaną cukinią.
Pozdrawiam
Na takie zakupy to i ja chętnie bym się wybrała. Póki co przytargałam siaty z targu :) Teraz i u mnie zaczyna się kulinarny sezon truskawkowy :) Pozdrawiam ciepło :)
Twój blog i te posty to dla mnie balsam dla duszy. Wracam tu nieraz tylko po to, żeby znowu poczytać, pooglądać. Zakupy na farmie? Ja chcę do Szwajcarii!!!!! :-)
piec kilo truskawek?? jezu, jak zazdroszcze!! ze tez obok nas nie ma takiej farmy!! buuuuu… :-((
A ja zazdroszczę tych cudnych okrągłych cukinii! Jeszcze wyhodować mi się takich nie udało ;)
Miec taka farme niedaleko domu to jest marzenie. Wspaniale te truskawki, takie swiezutkie:) I cukinie, alez to musi wszystko pachniec:)
ile w tych krzaczkach musi być pysznych truskawek! mniam!
Cudne zdjęcia.
Czy wiesz, ze „nasza” farma (PYO) ogłosiła, że z powodu późnej wiosny otworzą podwoje dopiero w połowie czerwca?:-( Na razie muszę poprzestać na truskawkach ze sklepu, a to zdecydowanie gorsza opcja…
Bea Twoje zdjecia dzialaja na moje kubi smakowe, glodna jestem od samego patrzenia.
Danie ze szparagami cudowne.
Zas gdy o truskawki chodzi to zazdroszcze Ci tego samodzielnego zbierania. We Francji tez mialam taka farme i czesto sama zbieralam tam truskawki. Tu musi mi wystarczyc pobliski targ.
Acha zapomnialabym! Skreca mnie z zazdrosci na widok tych pieknych cukinii. Juz sie nie moge ich doczekac.
Pozdrawiam :)
super zdjęcia :) farma truskawkowa taka jak u mnie :)
sciskam mocno
An
Same pyszności dzis u Ciebie. Truskawkowe podobają mi sie najbardziej :)
Mieszkasz w raju. U mnie, niestety, nie ma takich możliwości. A żałuję ogromnie! Już wyobrażam sobie, jak lawirowałabym pośród tych warzyw/owoców, nie wiedząc, na co się skusić. Cudowna wizja!
A na szparagi w takim wydaniu chętnie bym się skusiła.
Kwintesencja wiosennego obiadu.
Pozdrawiam! :)
te ziemniaki ze szparagami i brokułami wyglądają naprawdę nieziemsko i przepysznie, ale bym sobie takie cuś zjadła!
niesamowicie zazdroszczę truskawkobrania… nasze grządki z truskawkami zostały zalane i nim owoce dojrzały – wszystko zaczęło gnić :/ może u teściowej się coś uratuje :) dżem truskawkowo – rabarbarowy chyba wypróbuję :)
pozdrawiam serdecznie :)
Oj, jak Ci zazdroszczę! U nas truskawki marne w tym roku I drogie Pogoda im nie służyła , niestety
Beatko, pozwolę sobie dzisiaj zacząć od tego, czego Ci w tej chwili zazdroszczę… :D A zazdroszczę pękatych cukinii! Nie rozumiem zupełnie, dlaczego u nas popularność zyskały tylko te podłużne. :( Takie, jak na Twoim zdjęciu – miałam tylko jeden raz okazję kupić i przyrządzić. I bynajmniej nie w PL, a we włoskiej Toskanii…
Zdjęcia Beatko, tak piękne i apetyczne, że gdyby to było tylko możliwe po wszystko wyciągnęłabym rękę. :) Nie zmienia tego nawet fakt, że truskawki i u nas już rodzime (choć ze względu na stosunkowo kiepską pogodę ostatnich dni – raczej kwaśne i nie tak dorodne), ani nawet to, że pieczonych ziemniaków i ja się wczoraj najadłam na obiad (ale w innej konfiguracji, czym zapewne wkrótce się podzielę na blogu). :) No chce mi się jeść i już! :)
Buziaki przesyłam! :**
Piękne te szparagi. U nas sezon truskawkowy już się rozpoczął, ale na małe świeże cukinie jest w Warszawie tylko 1 miejsce…
Zdjęcia niezwykle apetyczne! Szparagi, młode ziemniaki i brokuł… świetny przepis! Zaczyna się najsmaczniejsza pora roku :)
Fajne sa te truskawki uprawiane na slomie. Zawsze czyste i jak wygodnie, jesli trzeba przykleknac przy krzaczk. Co do szparagow, dzis zjadlam moje pozegnalne danie z nimi, bo sezon u nas takze dobiega wlasnie konca. Pozdrawiam serdecznie, anna
wiesz co? gdyby moje oczy mogły to by wyszły z orbit na widok tak pięknych cukinek – te okrąglutkie są wprost zachwycające (:
i podobają mi się takie ogródki niezmiernie! szkoda że ja nie mam takowego w pobliżu, i to sianko między ‚grzędami’ truskawek, można sobie siąść i spokojnie zbierać te małe cudeńka.
Majko, właśnie wyobraziłam sobie to ‘mniam mniam’ i Małego Mężczyznę z truskawką w ręce :)
Retrose, oczywiście, że to ciężka praca, więc ‘zarobkowo’ pewnie bym się do niej nie nadawała; ale na nasze domowe potrzeby to jest maksimum 30 minut zbierania, więc nie jest tak źle. A smak rekompensuje wszystko :)
Majano, zrób koniecznie jeszcze jeden dżem ;)
I koktajl z tonką! ;))
Anno-Mario, z pewnością by mi teraz brakowało takich miejsc gdybym miała się gdzieś przeprowadzać…
Marysiu, pies amatorem truskawek powiadasz ? Mój też miał takie wegetariańskie zapędy ;) A o cukinii będzie już niebawem ;))
PS. Niestety na razie jest tak samo jak było…
Masz rację Kass, przyjemnie jest dietować w takim wiosenno-letnim sezonie ;)
Cieszę się, że i Tobie syrop z agawy umili życie :)
Narzeczono, zapisz się na listę nasionek już na przyszły sezon w takim razie ;) W przeciwnym razie z pewnością zapomnę ;))
Polko, wszędzie dobrze gdzie nas nie ma ;)
Usagi, na szczęście tak źle jeszcze ze mną nie jest ;) Choć znając moje roztrzepanie zamiana zdjęć pewnie mogła by mi się przytrafić ;))
A widzisz – to podobnie jak u nas : albo ciągle zielono, albo czerwono :)
Isadoro, ja też dziś jeszcze dodatkowo niosłam prowiant z targu ;) I znów cukinie między innymi… :)
Kasiu, niesamowicie miło jest czytać takie słowa ! :*
Cudawianko, przyjeżdzaj ! Razem z Kasią ;)
Komarko, jeśli trzeba nasion to służe pomocą oczywiście :)
O tak Patrycjo, i zapach i smak wspaniały, to fakt :)
Paulo, czasami trudno jest ‘przestać’, najchętniej cały dzień bym tam siedziała i je zrywała ;)
Anno Mario, domyślam się, że z powodu tegorocznej aury niestety nie wszędzie plony będą udane; trzymam kciuki i za Wasze truskawki :)
Karolko, ja mimo farmy też co środę robię zakupy na targu, bo na farmie jednak nie zawsze mają wszystko to, czego mi potrzeba.
An, szkoda że tylko wirtualnie się możemy na takim truskawkobraniu spotkać ;)
Grazyno, dziękuję :)
Zay, też bym żałowała gdyby mi tego kiedyś zabrakło… Mam jednak nadzieję, że tak się nigdy nie stanie ;)
Aga, nieskromnie przyznam, że były przepyszne ;)
Magdo, współczuję bardzo :( U nas było trochę chłodno, ale na szczęście ominęły nas deszcze i powodzie. Trzymam kciuki, by jednak dało się wyjść ‘na prostą’.
Beato, u nas też drogie niestety (tyle, że tutaj wszystko w sumie jest drogie ;)), ale te zrywane na polu mają bardzo przyjazną cenę w porównaniu z tymi z targu ;)
Małgosiu, może i to się kiedyś zmieni ? Wszak i dyni jest chyba coraz więcej na straganach, i kwiaty cukinii też Ci się już udało zdobyć ;) A jak znajdziesz wolną ziemię, to dostarczę Ci nasionka ;)
Ciekawa jestem Twojej wariacji na temat pieczonych ziemniaków :)
PS. A ja Ci zazdroszczę cukinii z Toskanii… ;)
Pinosie, a jakie to miejsce ?
Kulinarne fajerwerki, witam :) I całkowicie się z Tobą zgadzam : najsmaczniejsza pora roku :)
Anno, też mi się ten sposób bardzo podoba! Nawet jeśli pada, truskawki nie leżą w błocie i nie gniją. Same plusy ;)
Ja dziś już szparagów nie widziałam u moich zwyczajowych sprzedawców i też obawiam się, że to już koniec… Ale to nic, dziś dla odmiany była pierwsza tegoroczna fasolka szparagowa :)
Viri, szkoda że w polsce takie właśnie zakupy prosto u rolnika, w gospodarstwie, nie są popularne, bo to dla wszystkich jest bardzo korzystne; ale kto wie, może i to się kiedyś zmieni ? ;)
*
Pozdrawiam wszystkich serdecznie !
Nawet nie wiesz jak ja Ci zazdroszczę takiej farmy w pobliżu :) U nas niestety nie ma nic takiego . Ale mam zamiar dzisiaj wybrać się na plac po truskawki, mam nadzieję, że uda mi się kupić jakieś pyszne i słodkie :)
A to danie ze szparagami – bardzo smacznie wygląda:) Pysznie!
Pozdrawiam serdecznie!
Atino, zycze Ci wiec udanych, truskawkowych zakupow :) A ja bede dzis ‚konfiturowac’ ;) Tzn to bedzie ciag dalszy, bo zaczelam juz wczoraj :)
Pozdrawiam!
Bea, przeczytałam jednym tchem. Świetny ten Twój wpis, taki letni i lekki. Wszystko na oko, tak jak lubię.
Ostatnio bardzo dużo mieszam na oko i potem się łapię że nie zważyłam i nie bardzo mogę podać przepis na blogu. A tu proszę, można i tak. Przemyślę sprawę ;)
Bea jakoś Cię ostatnio nie ma, tam gdzie wiesz, zawsze byłaś?
Witaj ju po-wojazowo Lu :) Wiesz, co do przepisow ‚na oko’, to ja wlasnie tak gotuje najczesciej, i potem – tak jak piszesz – problem jest, gdy chce sie przepis zamiescic na blogu ;) W takich saniach jak np. te pieczone ziemniakiproporcje nie sa az takie wazne, wiec pozwolilam sobie przepis i tak wstawic; gorzej jest jednak np. z tarta, wtedy proporcje moga byc pomocne ;)
A co do ‚bywania’… to mam niestety ostatnio lekki deficyt czasu (i energii), wiec to glownie dlatego. Mam nadzieje, ze to sie jednak zmieni ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Bardzo dziękuję za miły komentarz ;D.
w tym wpisie jest wszystko to, co uwielbiam! uwielbiam cukinie (smażone placuszki albo do sałatki – pycha!), truskawki i truskawkowe koktajle (na to czekam cały rok! świeży koktajl z truskawek…) no i brokuły! brokuły to moja nowa miłość (;
Och Betsi! Widzę już, że dużo pysznych zaległości mam u Ciebie ;) Nadrobię po kolei, ale już teraz piszę, że zachwycają mnie Twoje opisy wizyty na targach. Jak nie dynie, to szparagi, czy inne truskawki. Cudownie. No i te zdjęcia. Nie mogę wyjść z zachwytu. Zjadłabym absolutnie wszystko :) Póki co, myślę o tym, że wychodzę dzisiaj z domu i otoczy mnie upał – u mnie dzisiaj 30 stopni.
Ściskam… gorąco ;)))
oko
Z wielką chęcią wybrałabym się na takie truskawkobranie. I te zakupy na farmie… Oj zazdroszczę troszeczkę…
Pozdrawiam.
Beatko….jak ja lubię, kiedy piszesz.
Dyni nigdy nie zapomnę! Cukinia, to zdecydowanie mój faworyt – a truskawki…tak pięknie u Ciebie!
Farma…? Jej, pozytywnie zazdroszczę.
Ja, choć mieszkam na wsi mam jeden stragan i to niestety przy drodze :(
Ale kupiłam właśnie rower – czarną damkę z koszem na zakupy i zbieram wieści.
Podobno na mojej wsi można kupić mleko od krowy i ser, który „pani” sama robi, jajka przywozi z innej wsi mama, al właśnie warzyw takich z pewnego źródełka mi brak. Ale poszukam :)
Tydzień bardzo u nas upalny, u mnie dość był trudny – ale z dzisiejszym popołudniem wszytsko wraca już na miejsce.
pozdrawiam mocno!
ja mam jutro fryzjera…:)))) a Ty ? ;D
M.
Holga, bardzo proszę ;))
Modeliniaki, witam serdecznie :) I ja jestem straszliwym cukinio- i truskawkożercą; brokuły goszczą u mnie może odrobinę rzadziej, ale też je uwielbiam. Gdyby tak jeszcze wiosna i lato mogły trwać cały rok! ;)
Oczko, dawniej miałam to wszystko tylko dla siebie, teraz zaś, dzięki blogowi mogę dodatkowo dzielić się tym również z Wami :)
U nas też dziś ukrop, na szczęście ‘wychodne’ miałam tylko rano ;)
Imoen, mam cichutką nadzieję, że i w Polsce coraz więcej będzie tego typu miejsc. Choć oczywiście mieszkając w dużym mieście trudno pewnie jechać na farmę po warzywa…
Moniko, rower z koszykiem to świetny zakup :) A mleko od krowy, ser i jajka będą z całą pewnością pyszne! Kto wie, może uda Ci się znaleźć też jakichś rolników u których będziesz mogła kupić warzywa i owoce ? Trzymam kciuki :)
Ja do frazjera jutro nie idę niestety ;) Choć powoli też będę musiała o tym pomyśleć.
Dziś rano za to byłam na akupunkturze, a potem robiłam konfitury.
A jutro ? Wiadomo ! :D
*
Pozdrawiam serdecznie !
Właśnie zjadłam taki obiad. Troszkę zmieniony bo zamiast brokuł młoda cukinia i pieczarki, ale koncepcja podobna. Pyszne.
Powiem Ci w tajemnicy, że trochę się cieszę, że jesteś ostatnio zmuszona do wegańskiego jedzenia. Wiem wiem, jestem okropna, ale to tyle inspiracji!;)
Najbardziej to zazdroszcze ci zrywania truskawek ;))
Brudnych palcow, troche obolalych plecow, promieni slonca na karku…
Och, jak ja dawno nie bylam na polu truskawek!
Oj nie nie zgodzę się :D
Szwajcaria jest CUDNA :)
Och, taka farma to skarb! Bea, zdjęcie truskawek w durszlaku – cudo :)
A truskawki u nas już też wreszcie są, koktajl obowiązkowy, robię raczej z dodatkiem wody gazowanej (czy to można jeszcze nazwać koktajlem?..), kardamonem, miętą, ostatnio testuję połączenie truskawki + akacja – dobre! :) Muszę zrobić tak jak piszesz – z sokiem pomarańczowym :)
zmeczona jestem okropnie, ale nie mogłam spokojnie pojśc spać bez zajrzenia do Ciebie i odpisania :))
1. no jasne, że tylko chwilowo, kuchnia to moja miłość i nie ma możliwości, żeby jej na blogu nie było :))
2. podobają ci się te białe ozdóbki?? bo widzisz, ja tak się męczę i męczę, co Ty możesz lubić!! Bo na blogu to nic nie widać i nie wiem w jakim stylu drobiazgi lubisz, a tak okropnie chciałbym coś Ci dać :)) tylko ciągle nie moge zdecydować co, a raczej jak to coś ma wyglądać, żeby Ci się podobało :)))
a wracając do łakoci u ciebie… no całe szczęście, ze mam kupione na jutro szparagi (zresztą na praktycznie dokładnie identyczne danko :) i właśnie obżarłam się truskawkami, inaczej bym się zapłakała po wizycie u Ciebie :)) Ależ pyszności… i fantastyczne zdjęcia, nawet ktoś nieprzekonany do szparagów chyba poczułby chęc żeby och spróbować po TAKIEJ fotce!
Buziaki!
Jak zawsze pięknie, kolorowo, ale przede wszystkim smacznie. Te malutkie okrągłe cukinie mnie zachwycają! Chciałabym móc taką spróbować bo pewnie są pyszne. A tak w ogóle to pozdrwaiem cieplutko!
Beatkoto to truskawkowe zdjęcie jest obłędne! pachną mi przez monitor…
czesc Beo:)
ja truskwaki lubie wlasnie najbardziej w postaci zupy-chlodnika. czyli zmalaksowane z jogurtem i odrobina miety…
ale ja nie o tym dzis chcialam.
chcialam zapytac, Beo, czy ma sz pojecie jak sie robi zupe…arbuzowo-ogorkowa? (ogorek swiezy naturalnie)
jadlam kiedys taka pysznosc w reastauracji na Brackiej w Krakowie.
moze poeksperymentujesz?
dzieki i pozdrawiam goraco:)
dawno nie zagladalam, jak noga? mam nadzieje, ze zeszloroczne kule sa juz tylko wspomnieniem?
nie powiem nic oryginalnego
przepiekne zdjęcia.
jak zwykle.
Sarenko, no nie do końca u mnie wegańsko, bo unikam tylko jajek i krowizny ;) Ale cieszę się, że znajdujesz tu coś dla siebie :)
Twój obiad też brzmi pysznie, lubię wszelakie tego typu wiosenno-letnie warzywne konfiguracje.
Belgio, nawet się ostatnio zdziwiłam, że udaje mi się poplamić tylko palce, zazwyczaj to były również ubrania ;)
No tak Polko, w jakimś tam stopniu jest ;)
Moniko, ja wody gazowanej niestety unikam (wszystkiego co gazowane z resztą). Połączenia truskawka + akacja jeszcze nie próbowałam : czy dodajesz kwiaty ? czy syrop ? czy może nasionka ? Chętnie poczytam o szczegółach :)
Ushii Kochana ! Miło mi, że mimo nawału pracy, obowiązków i braku wolnego czasu (co niestety sama doskonale rozumiem ;)) nadal udaje Ci się tu zaglądać :)
1. cieszę się, że nie przestaniesz pisać o kuchni :)
2. niesamowita jesteś z tymi drobiazgami, wiesz ? Wszystko co u siebie prezentujesz bardzo
mi się podoba, bardzo lubię tego typu styl, choć może nie do końca to u mnie widać; ale nie będę się teraz wdawać w szczegóły, napiszę Ci maila, dobrze ? Tym bardziej, że chciałam Cię o coś zapytać a propos szycia ;)
3. nie mam najmniejszej ochoty byś się zapłakała na śmierć ;) Dobrze więc, że i Ty masz
na weekend i szparagi, i truskawki ;)
Basiku, jak miło Cię widzieć ! :) Szkoda, że o cukiniach nie wiedziałam wcześniej… Musisz więc uzbroić się w cierpliwość i poczekać na przyszły sezon ;)
Myniolinko, dziękuję :)
Cafe ole, witaj ! Właśnie się ostatnio zastanawiałam, co u Ciebie słychać… Pewnie ściągnęłam Cię tu telepatycznie ;)
Truskawkowa owocowa zupa-chłodnik (bez gotowania) to moje ulubione danie na lato :)
A co do zupy arbuzowo-ogórkowej, to konkretnego przepisu nie mam, aczkolwiek zrobiłabym ją jak gaspacho : zmiksowany arbuz i ogórek (proporcje do smaku…), do tego mięta lub bazylia czy nawet estragon (pamiętasz może jakie zioła wyczuwałaś w tej zupie w restauracji ?). Czy masz wrażenie, że był tam też namoczoony, zmiksowany chleb ? Możesz dodać lub nie, w zależności od konsystencji jaką chcesz uzyskać. Do tego sól, pieprz, ewentualnie trochę czegoś ostrzejszego dla ‘podkręcenia’ smaku, może też być trochę soku z cytryny lub otarta skórka (limonka by mi tu pasowała ;)) lub ocet, plus oliwa z oliwek. Jeśli zupa będzie zbyt gęsta, zawsze możesz dodać nieco bulionu np. Nie wiem, czy pomogłam ;)
W razie czego postaram się zrobić coś takiego, choć już wiem niestety, że będę musiała sama to później skonsumować ;) W razie czego napisz mi coś więcej o taj zupie, jakie dodatkowe zioła / smaki w niej wyczuwałaś, czy była np. bardziej arbuzowa czy ogórkowa, dobrze ?
A co do nogi, a raczej stopy, to o kulach już nie chodzę, ale stopa nadal nie jest sprawna w 100%; przy dłuższym chodzeniu daje się we znaki, bóle są nieco lżejsze, ale nadal są, poza tym wciąż lekko na nią ‘utykam’ (chodząc mam wrażenie że uciskam na jeden wielki siniak…). Stan ten może trawać jeszcze do roku niestety… :/
Kredko, dziękuję :)
*
Pozdrawiam wszyskich serdecznie! I życzę miłej niedzieli :).
Swego czasu miałam też ofertę pracy w Szwajcari, ale z różnych względów wybralam inną :) i rzeczywiście teraz możemy się spotkać tylko wirtualnie :)
Sciskam An
no może i nie wegańsko całkiem, ale ważne, że ostatnio wszystko bezjajeczne;) Tak czy inaczej wracaj szybko do zdrowia. Sama jestem uczulona na białko zwierzęce, na szczęście w niewielkich ilościach mogę jeść, ale wiem, że czasem takie wymuszone wyrzeczenia nie są zbyt przyjemne
Beo,
w zupce danej na pewno byla cytrynowa melisa, grubo zmielony pieprz i smietana. wygladalo to na ogorkowy chlodnik z kosteczkami arbuzowymi.
z pewnoscia nie bylo tam chleba: konsystencja zupy byla …dowolna;)
nie stresuj sie, jesli nikt w rodzinie nie podziela owocowych pasji w wersji pikantnej, to moja propozycja tez pozostaje dowolna:)
sledze Cie dalej;) w niedziele byla u nas twoja „podstawowa zupa z cukini”, znalazlam ja na samym dole strony zupowej. oplacalo sie:)))
pozdrawiam cieplo, stope rozpieszczaj w miare mozliwosci…
Ah! U mnie sezon truskawkowy w pełni. Dziś kupiłam kolejne 2 kilogramy, tylko do zjedzenia :)
O szparagach już chyba mogę zapomnieć, chociaż czaję się na nie i jak tylko znajdę to kupię i schrupię.
Cukinie czekają w lodówce na jutrzejszy obiad, ale bardzo żałuję, że na stałe goszczą u nas tylko te podłużne. Rada za to jestem, że coraz częściej można kupić np. patisony, tak niedoceniane :)
pozdrawiam
agata
An, a czy to chociaż miało być we francuskojęzycznej części ? Czy jednak w niemieckiej ?
No tak Sarenko, w 100% bezjajecznie :) A wiesz, wczoraj miałam dosyć miłą niespodziankę : spróbowałam bowiem odrobinę urodzinowego ciasta (męża) i nie swędziało mnie tak jak wcześniej, więc kto wie, może idzie ku lepszemu ;) Oczywiście odpukuję ! ;))
Cafe ole, dziękuję za dodatkowe szczegóły :) Wczoraj nawet widziałam już arbuzy w sklepie i myślałam sobie o Tobie :) Nie obiecuję jeszcze kiedy, ale zobaczę co mi z tego eksperymentu wyjdzie, dobrze ? I w razie czego przypominaj się, bo ja niestety o wielu rzeczach zwyczajnie z czasem zapominam :/ Za co z góry przepraszam…
Cieszę się bardzo, że zupa z cukinii Ci posmakowała :) Zapraszam do dalszego ‘śledzenia’ ;))
Masz rację Agatko, u nas w sumie patisony też nie są bardzo popularne. Ale na targu udaje mi się je kupić na szczęście.
Domyślam się, że Twoje truskawki dawno już spałaszowane ? ;)
*
Pozdrawiam serdecznie !
w niemieckiej :) niemiecki i angielski znam bardzo dobrze, z moim francuskim jest gorzej :)
Pingback: Ciasto razowe z rabarbarem i truskawkami i kilka słów na temat zakalca ;) « Bea w Kuchni
Alez Ci zazdroszcze tej farmy…u mnie nie ma w poblizu nawet bazarku z warzywami ,a te w marketach wiadomo jakie sa…a na dodatek teraz ta bakteria na ogorkach,salacie ,kielkach i sama juz nie wiem na czym :))
Ewam, noi wlasnie… Warzyw ze sklepu tez bym sie teraz chyba jednak troche ‚bala’, jednak tych ze znajomej farmy nie unikam zupelnie; a kielki robie sobie sama ;)
Pozdrawiam!
Pingback: Migdałowe ciasto z rabarbarem « Bea w Kuchni
Pingback: Na czerwcowym stole « Bea w Kuchni