Moja krótka, wakacyjna przerwa niestety dobiegła już końca… Dziękuję Wam wszystkim serdecznie za komentarze i przepraszam, że odpisuję dopiero dziś, jednak te mini-wakacje spędzaliśmy z dala od komputera i internetu i dopiero od wczoraj wracam do ‘normalnego’ życia ;)
*
*
Jak zwykle nie mieliśmy ochoty wracać. Sami bowiem chyba przyznacie, że trudno się rozstawać z tego typu widokami! Ale nie tylko o widoki chodzi, to coś więcej; tam naprawdę czuć jakąś niesamowitą, pozytywną energię, a wszystkie drobne ‘dolegliwości’ znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Może rzeczywiście tak wygląda raj? ;)
Przywieźliśmy więc mnóstwo pozytywnych wrażeń, sporo zdjęć oraz – rzecz jasna – trochę regionalnego prowiantu ;) Ale o tym wszystkim będzie nieco później, mam nadzieję pod koniec tygodnia, proszę więc o cierpliwość :)
*
* * *
A dziś pewien ‘zaległy’ przepis, jeden z kilku, które czekają w kolejce już od jakiegoś czasu i z którymi niestety nie zdążyłam przed wyjazdem. Ale kto wie, może jeszcze się komuś przyda? To bardzo sympatyczny pomysł na domową, aromatyzowaną warzywami sól.
Jest ona świetnym dodatkiem do wszelakich dań, a oprócz tego, że jest niezwykle aromatyczna, to jest też sympatycznym pomysłem na kulinarny podarek, bardzo ‘ozdobnie’ się bowiem prezentuje ;) Jeśli macie suszarkę do warzyw, to oczywiście możecie jej właśnie użyć, jednak jeśli jej nie posiadacie, warzywa można przygotować w piekarniku, susząc je przez 8 godzin w temp. 50°. Jeśli dysponujecie tylko jedną blachą, przygotujcie warzywa tylko z połowy porcji, by mogły odpowiednio się wysuszyć.
Do tej warzywnej soli możemy też dodać nasze ulubione suszone zioła lub przygotować np. wersję z samymi tylko ziołami. Bardzo lubię taką sól do pieczonych warzyw czy ryby, również np. z dodatkiem otartej skórki z cytryny. Zachęcam Was do eksperymentów :)
*
I zapraszam na przepis :
*
Sól z dodatkiem suszonych warzyw
proporcje na dwie blachy do pieczenia*
500 g pomidorów
350 g cukini
1 czerwona lub żółta papryka
+ sól (350 – 500 g w zależności od tego, czy chcemy by mieszanka była bardziej lub mniej ‚warzywna’)
opcjonalnie – ususzone, ulubione zioła (np. bazylia / tymianek / rozmaryn / majeranek itp.)
*jeśli dysponujemy tylko jedną blachą – przygotować połowę porcji
Warzywa umyć i osuszyć. Pomidory pozbawić nasion i pokroić w paski (ja częściowo obrałam je ze skórki). Cukinie pokroić w cienkie plasterki. Paprykę pozbawić nasion i pokroić w paski (obrałam ją ze skórki).
Warzywa rozłożyć na 2 blachach wyłożonych papierem i suszyć w piekarniku w 50° przez ok. 8 godzin. Drzwiczki piekarnika pozostawić lekko uchylone (wkładamy np. drewnianą łyżkę). Co 2 godziny przemieszać warzywa i przemienić miejscami blachy z dolnego poziomu na górny i vice versa (zamiast metody ‘piekarnikowej’ można oczywiście użyć suszarki do owoców i warzyw, jeśli takową posiadamy).
Po wysuszeniu pozostawić warzywa do wystygnięcia, drobno pokroić i wymieszać z naszą ulubioną solą (zrobiłam dwie porcje – jedną z fleur de sel, a drugą z solą Maldon, w płatkach). Można również dodać nieco suszonych ziół.
Przechowywać w ciemnym i suchym miejscu do pół roku.
*
*
przepis oryginalny : Betty Bossi ‘De bonne conservation’
piękne zdjęcia!
Witaj w domu Beo! Cieszę się, że wróciałas szczęśliwa i wypoczęta…Mam nadzieję, że termy choć trochę pomogly na stopę… Pozdrawiam serdecznie…
Świetny pomysł z tą solą! Naprawdę świetny.
A wakacje spędziłaś w raju, Beo. Po prostu w raju.
Pozdrawiam!
Twój wpis przypomniał mi o planach zrobienia domowej Vegety, ale bez MSG i innych „ulepszaczy”. Mam suszarkę, więc na pewno skorzystam z pomysłu! Dzięki ;=)
Witaj, kochana :*
Piękne miałaś wakacje ! Miło widzieć Cię znowu !
Pomysł na aromatyczną sól bardzo mi się podoba :)
Wsamraziku, termy i góry okazały się dla stopy wspaniałą terapią ! I choć w tydzień nie można nadrobić kontuzjowego roku, ‘naprawić’ zanikających mięśni czy więzadeł, to i tak jestem niesamowicie pozytywnie zaskoczona, nie sądziłam bowiem, że różnica będzie aż tak duża.
A co do domowej ‘vegety’, to ja robię ją nieco później, gdy na farmie pojawi się już korzeń selera. Choć przyznaję, że i kupnego bulionu w proszku używam, ale tylko ekologicznego, bez ‘ulepszaczy’, szwajcarskiej firmy Morga.
Gwiazdko, Zay, RainDrop, Grażyno, dziękuję serdecznie ! :*
Widoki cudowne, ja kocham Góry:)
A taką sól muszę sobie koniecznie zrobić:)
dostałam od Siostry taką fajną sól sygnowaną imieniem i nazwiskiem Jamiego Olivera z tymiankiem i cytryną, więc wiem że to super pomysł! muszę sobie taką zrobić z warzywami (:
Jak dobrze, że już jesteś! Świetna ta sól. I znalazłam mirabelki! Mam własny dżem wg Twojego przepisu. PYCHA!!!
Pozdrawiam :)
No na tym zdjęciu to na pewno jest raj tak samo jak ta rajska sól. Ciekawostką jest, jeśli mogę wspomnieć, że na warsztatach kuchni molekularnej podpatrzyłem obróbkę w niskich temperaturach. Suszenie oliwek na blasze przez 6 doszin, gdzie uzyskuje się z nich przyprawę, mięso pieczone w temperaturze 72 stopni przez osiem godzin podobno ma rozklejone włokna i jest miękkie jak masło. I to samo z aromatyzowaniem soli czy innych rzeczy, np papryki.
Sam bym pewnie tego nie wymyślił jak w Twoim przepisie więc go zapisuje i do roboty.
p.s. chętnie bym się dowiedział czegoś więcej o tej książce, z którego pochodzi ten przepis.
pozdrawiam
Beo, jak fajnie, że wróciłaś! Jakie piekne widoki nam pokazujesz, super, poproszę więcej zdjęć :)
A pomysł na sól naprawdę oryginalna :) Slicznie wygląda, tak, naprawdę śliczna sól:)
Pozdrawiam mocno:*
widoki przepiękne, aż miło by było pospacerować, a co do przepisu to fantastyczny i jak ładnie taki słoiczek wygląda na kuchennym blacie
Cieszę się, że jesteś. Mam nadzieję, że noga jednak za bardzo nie przeszkadzała. I wiesz, mi to taka sól się za bardzo z vegetą kojarzy i odmówię. Dobra?
Smakowicie wygląda! Namówię Mamę, byśmy wypróbowały ten pomysł! :) Mamuś ucieszy się z kolejnej możliwości wykorzystania naszej suszarki ;)
Pozdrawiam!
Widoki rzeczywiście za piękne, by wracać. Propozycja przygotowania aromatycznej soli, jak zwykle atrakcyjny pomysł. :-) Z przyjemnoscią i ciekawością czekam na nastepne wpisy. Sól zrobię. To też dobry pomysł na prezent dla kogoś. Zrobię jej wiec więcej, zeby się podzielić. :-) Pozdrawiam :-) Miło, że jesteś. :-)
Witamy z powrotem :) Cieszę się na kolejne wpisy, ale rozumiem, że nie łatwo było wrócić do codzienności. Takie widoki i otoczenie to faktycznie prawdziwy raj dla duszy… cisza, spokój i ta uspokajająca soczysta zieleń. A sól to taki kawałek lata zamknięty w słoiczku :)… jedno słoneczko w słoiczku już mam, ale jak to mówią od przybytku głowa nie boli :)) Pozdrawiam serdecznie :)
Mi też się skojarzyła z vegetą, ale przecież ta jest domowa, bez polepszaczy.
Widoki cudne – zazdroszczę ich nawet przez taki krótki czas. No i Beo apeluję o przyspieszenie akcji dyniowej :)
Bea, super że urlop się udał ale i super że można Cię już czytać :)))
Sól świetna, masz rację – idealna na podarki, suszę właśnie pomidory więc zrobię, dzięki za taki świetny pomysł :)
Pozdrawiam ciepło :)))
Bea, jak dobrze ze udalo Ci sie wyrwac, odpoczac, patrzac na zdjecie czuje ze wypoczelas (krotko, ale intensywnie?). Po Twych przejsciach zeszlorocznych, czuje ze czeklas na te chwile z wytesknieniem…
Usciski i duzo zdrowia!
Beo, witam Cię serdecznie. Brakowało mi Ciebie, przyznaję :) Jednak dobrze, że wypoczęłaś, szczególnie, że w takim magicznym miejscu. Mam nadzieję, że oprócz opowieści o tamtejszych specjałach uraczysz nas również zdjęciami , takimi jak to powyżej.
Sól jest piękna, masz rację, na aromatyczny prezent nadaje sie świetnie.
Witaj Beatko!
Widoki cudne!
A ta sól to rewelacyjny pomysł! Prezent doskonały!
Miło mi, że pomysł soli z warzywami i Wam przypadł do gustu. Tego typu ‘aromatyzowane’ sole są naprawdę niesłychanie proste i szybkie do zrobienia, a efekt gwarantowany :)
*
Wiosenko, Viri, Brysko, Krokodylu, Eve, Beato – dziękuję serdecznie! :*
Praline, cieszę się niezmiernie, że zrobiłaś mirabelkowy dżem ! Ja trochę żałuję, że tak mało go w tym roku przygotowałam, mirabelki były bowiem wyjątkowo smakowite.
Bareyo, obróbka w niskich temperaturach od kilku lat jest tutaj bardzo ‘a la mode’; mięso pieczone przez kilka godzin w takiej temperaturze ma rzeczywiście nieporównywalny smak, a włókna same rozpadają się przy ‘dotknięciu’ widelcem. Ja niestety na mięsach zupełnie się nie znam i sama ich właściwie nie przyrządzam, choć od czasu do czasu konsumuję.
Co do książeczki zaś, to obawiam się, że nie wzbudziła by ona zainteresowania takiego kucharza jak Ty, jest to bowiem tutejsza kolekcja dla tzw. ‘pani domu’ ;) I choć niektóre pomysły są godne uwagi, to kogoś o takim stażu i wiedzy jak Twoja raczej by nie ukontentowały… A propos – w tej samej kolekcji wydano również książeczkę o pieczeniu w niskich temperaturach właśnie, której (z w/w ‘mało-mięsnych’ powodów) niestety nie posiadam.
Majano, zdjęcia będą, obiecuję, tylko nie wiem jeszcze kiedy ;)
Narzeczono, mnie się na szczęście z vegetą nie kojarzy, ale to pewnie dlatego, że nigdy jej jakoś specjalnie nie używałam; pamiętam, że była u mamy w domu, ale w mojej ‘dorosłej’ kuchni już nie ;) Poza tym pyszne, suszone ekologiczne i fleur de sel tudzież Maldon nijak mi vegety na myśl nie przywodzą ;)
PS. Noga nie przeszkadzała, choć zapobiegawczo byłam cały czas na środkach przeciwbólowych niestety…
Rocktechniko, witaj ! Jeśli macie suszarkę, to pomysł tym bardziej dla Was; my niestety pozbyliśmy się naszej, super starej, już dobre 15 lat temu i nie wiem, czy kiedyś kupię kolejną; chyba za mało jednak suszę, a miejsca w kuchni coraz mniej ;)
Kabamaigo, nie dość że bez polepszaczy, to jeszcze nasza własna, z ulubionym rodzajem soli i aromatycznych dodatków :)
Moniko, skoro akurat suszysz pomidory, to tym bardziej dobra okazja ! :)
Oj tak Basiu, było krótko ale niezwykle intensywnie (o tym już wkrótce ;) ). Gdy ma się tylko tydzień (a właściwie 6 dni…) to trzeba wykorzystać każdą chwilę, każdy dzień, każdy promień słońca. Tym bardziej, że nie wracmy tam zbyt często niestety (tzn. staramy się raz w roku, ale nie zawsze się to udaje).
Lu, i mnie Was brakowało! Przyznaję, że mimo wszystko z radością wracam do tego mojego blogowo-wirtualnego świata ;) A zdjęciami widoków rzecz jasna również uraczę :)
*
Pozdrawiam wszystkich serdecznie !
Kolejny przepis, który zachwyca! Muszę koniecznie zrobić swoją wersję Twojej aromatycznej soli ;) Pzdr Wierna Czytelniczka Aniado
Beatko tylko pozazdrościc tak pięknych widoków :) Dobrze, że choc troszke odpoczełaś.
Bardzo mi się podoba pomysł na sól. Fantastyczny !
Dobrze, że tam nie zostałaś:) Choć wcale się nie dziwię, że nie mieliście ochoty wracać.
Fajna sól, można by ją przesypać do młynka i…
Bardzo pomysłowe – i naprezent i do domowego użytko – ja robiłam do tej pory taką sól z przepisu Jamiego ze skórką pomarańczową i rozmarynem – do ryby było wspaniałe :) Zrobię więc i Twoją wersję :)
Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, to powiem…:Ale fajna sól! ;-)
Zdjęcie nr 1 – Och! Jak ja bym chciała tam być! Miło, że sobie odpoczęliście!
O matko, jakie cudowne zdjęcia!
No nie ma to jak nabrać tchu wypoczywając w tak pięknych okolicach.
Pozdrawiam !!!
Bea witaj w domu!
Wierze, ze Twoje wakacje byly niesamowite, choc krotkie. Widoczki mialas przepiekne i ja sama chetnie nacieszylabym nimi oczy.
Sol z warzywami prezentuje sie bardzo ladnie. W ogole to bardzo oryginalny pomysl.
pozdrawiam
ależ piekne zdjęcia !
Witaj Kobieto powakacyjnie :D
Mam nadzieje,ze mimo,ze wakacje byly krotkie,to dobrze sobie odpoczelas :)
Ta sol kurcze-kapitalnie wyglada!!! no i w sumie proste w wykonaniu,a na pewno super aromatyczna jest!!!!
Pozdrawiam cieplutko
Zdjęcie soli w słoiczku zachwycające, ale dla mnie to już trochę sztuka dla sztuki, więc podziękuję. Będę za to czekać na inne kulinarne wspomnienia z Gryzoni (może Capuns ?)
A Alpy takie piękne.
Widoki powalają na kolana:-) Wspaniale, że urlop się udał:-)
BlogDay a ty w nim – mystic.bloblo.pl/pokaz/111195,blogday
Pozdrawiam i dziękuje za wpisy, które namiętnie czytam :)
Beatko, z takimi widokami zdecydowanie trudno się rozstać! Jeśli o mnie chodzi, to najchętniej w takich okolicznościach przyrody – bym zamieszkała na stałe. :) Z jednym jednak warunkiem – dostęp do internetu niezbędny. :D
O! a taka warzywna sól – to samo zdrowie! :) I na dodatek jak pięknie się prezentuje. :)
dobrze, że jesteś! a ten słoiczek… brak mi słów… czy można się zachwycać słoiczkiem z solą???
u Ciebie można!
Aha, i jeszcze raz ja:)
Wiem, że zawsze przecinasz łańcuszki, ale nie mogłam się powstrzymać;)
http://pinkcake.blox.pl/2010/08/Tagi-i-Dzien-Blogera.html
też wiem, jak to się skończy ;)
http://wegetarianka.blox.pl/2010/08/DZIEN-BLOGEROW.html
I ja też wiem :) Ale nie mogłam odpuścić autorce pierwszego komentarza na moim blogu :)
http://wkuchni.usagi.pl/132/Dzien_Bloggera_i_tagi.html
Może potraktuj to jako ranking najbardziej przez Ciebie lubianych potraw?
A ta sól to hit tego sezonu, na durszlaku o niej aż szumi :)
Wow, przefantastyczny pomysl i przepis… Wiesz Bea, uzyje ten przepis na moje swiateczne prezenciki „kulinarne” w tym roku :) Moc pozdrowien, xo Joanna DC
Z okazji Dnia Bloggera wybieram Ciebie tagowej akcji i bardzo serdecznie zapraszam do dalszej zabawy: http://kuchenne-wedrowki.blogspot.com/2010/09/nauka-zupa-cebulowa-i-taaagi.html
ale mnie zaskoczylas z tą solą!
Piękny przepis, na pewno z niego skorzystam. :) A widoki fantastyczne, nie dziwię się, że ciężko się z takimi rozstawało.
bardzo fajny pomysł, zwykle używałam kupnej soli czosnkowej, ale na taki pomysł bym nie wpadła
Oczywiście, że grzecznie poczekam ;) A na Festiwal Dyni już wrócę i dam w tym roku czadu.
U mnie na blogu teraz marynowane pomidorki, potem jeszcze dwa przepisy i wyczekiwany urlop do końca września. Nareszcie! Przysłać Ci pocztówkę z Chin? ;)
Pozdrawiam serdecznie
Ach! Beo,ty masz zawsze wspaniałe pomysły.Witam Cię serdecznie po przerwie wypoczynkowej. We wspaniałym miejscu się zaszyłaś . Gory kocham i wiem, że mozna tam wypoczac. Przepis na sol z suszonymi warzywami świetny na prezent i do wlasnej spizarki. Pozdrawiam z Italii. Bożena.
Zapraszam Cię do zabawy „To lubię”. Szczegóły znajdziesz tutaj -> http://wiewiorek.blogspot.com/2010/09/to-lubie.html
Ta warzywna sól to świetny pomysł na prezent – przepięknie wygląda :)
Dziękuję wszystkim serdecznie za wizytę i komentarze !
*
Miss_coco, ‘capuns’ będą, ale dopiero gdy sama je przygotuję, nie jestem bowiem niestety z tych odważnych, którzy pstrykają zdjęcia daniom w restauracji ;) aczkolwiek to między innymi o ‘capuns’ chciałabym wspomnieć :)
Mystic, Pinkcake, Wegetarinko, Usagi, Shinju, Wiewiórko – dziękuję za ‘ustrzelenie’! I choć dobrze pamiętacie, że zazwyczaj łańcuszki przerywam ;)) to tym razem obiecuję, że odpowiem już wkrótce :) Mam nadzieję, że już w weekend :)
Małgosiu, i my przy każdej wizycie tam zaczynamy się zastanawiać, czy nie powinniśmy zmienić miejsca zamieszkania ;)
Myniolinko, a jak tak długo się wahałam, czy naprawdę ją wstawiać… Cieszę się więc niezmiernie, że się podoba :)
Usagi, nie wiedziałam, że o soli tak głośno ;) Co rzecz jasna bardzo mnie cieszy !
Wybierasz się do Chin powiadasz? Na jak długo ? Już teraz udanego urlopu życzę ! A kartki z Chin jeszcze nigdy nie dostałam ;)
Joanno, miło, że i Tobie sól na prezenty przypadła do gustu :)
O tak Bożeno, w górach niesamowicie ładuję baterie, to wspaniały zastrzyk pozytywnej energii, prawda ?
*
Pozdrawiam wszystkich serdecznie !
Cudowny widok! NO jestem nim zauroczona! Wiele bym dała, żeby móc to zobaczyć na własne oczy :)
A sól wygląda rewelacyjnie i faktycznie świetnie się nadaje na podarunek :) Pozdrawiam!
Pingback: Morele 2011 – część 3 « Bea w Kuchni
Pingback: Briami - warzywna grecka zapiekanka « Bea w Kuchni
Pingback: Powroty… « Bea w Kuchni
Faktycznie extra pomysł! Vegeta we włoskim klimacie :)
Pozdrawiam ciepło i serdecznie, miłego tygodnia :*
Milo, ze i Tobie sol sie podoba :) Choc suszenie warzyw latem w piekarniku niestety czasami nie jest praktyczne ;)
Pozdrawiam!
Pingback: Zimowy dżem, chutney i kulinarnych podarków cd. « Bea w Kuchni