*
Powoli nadchodzi czas przetworów z owoców czarnego bzu. Jako, że dostaję coraz więcej pytań na ich temat, stwierdziłam, że pora opublikować czekający w kolejce post.
W czerwcu pisałam Wam o syropie z kwiatów czarnego bzu. Kwiaty (te, których wielbiciele syropu nie zerwali ;) ) zdążyły już jednak przeobrazić się w owoce i zdobią swoimi granatowo-fioletowymi koralami gałęzie drzew. Czas więc najwyższy, by zaplanować kolejne przetwory :)
Owoce czarnego bzu (Sambucus nigra ) są niezwykle zdrowe : zawierają dużo witaminy C jak i witaminy z grupy B oraz – między innymi – olejki eteryczne i kwasy organiczne. Działają one przede wszystkim napotnie i przeciwbólowo, dlatego często stosowane są w stanach grypowo-przeziębieniowych, jako natularna alternatywa dla aspiryny ;) Pić można herbatki z suszonych owoców, sok lub syrop rozcieńczone wodą, a także wszelakie nalewki / tynktury (dające świetne rezultaty również w problemach z zatokami i ogólnie z systemem odpornościowym).
Ważne jest, by zbierać owoce jak najbardziej dojrzałe (ciemno fioletowe) i podczas przygotowania odrzucać te, które są jeszcze zielone / czerwone. Niedojrzałe owoce zawierają bowiem sporo sambunigryny, która po spożyciu rozkładana jest przez organizm do cyjanowodoru i może powodować objawy złego samopoczucia (mdłości, wymioty, uczucie słabości). Na szczęście podczas przetwarzania (suszenie, gotowanie itp.) sambunigryna ulega rozkładowi, dzięki czemu przetwory z owoców czarnego bzu nie są dla nas szkodliwe. Pamiętajmy jednak, że nie należy spożywać świeżych, nieprzetworzonych owoców czarnego bzu !
Według niektórych źródeł – należy koniecznie oddzielić pestki od miąższu owoców, to bowiem pestki wydzielają kwas cyjanowodorowy. Według innych zaś źródeł – obróbka termiczna całkowicie neutralizuje sambunigrynę, nawet w pestkach. Osobiście nie spotkałam się nigdy z żadnymi przykrymi dolegliwościami, choć konfitury jadam również te z całymi owocami. Jeśli jednak macie obawy lub wątpliwości, zamiast konfitury z całych owoców możecie przygotować ‘galaretkę’ z przetartego miąższu. Jednak jako iż pektyna znajduje się przede wszystkim w pestkach, do wyrobu galaretki musimy użyć albo dużej ilości cukru, albo dodać do niej nieco pektyny (najlepiej tej naturalnej, np. w postaci pestek i skórek jabłkowych, o czym wspominałam tutaj – klik).
*
Poniżej kilka propozycji na przetwory z tych niezwykle zdrowych owoców. W tym roku mam również ochotę przetestować przepis Komarki na marmoladę z czarnego bzu i jabłek – klik, to połączenie smakowe wyjątkowo bowiem do mnie przemawia (przy okazji – gwoli porównania ;) – u Komarki możecie zobaczyć owoce czarnego bzu w późniejszym stadium dojrzewania, moje bowiem były zrywane dosyć wcześnie).
Podobno świetnie smakują również połączenia : czarny bez – jeżyny oraz czarny bez – truskawki / maliny, jednak będę je testować dopiero w przyszłym sezonie.
*
Sok
owoce czarnego bzu
woda (mniej niż połowa wagi owoców)
Owoce umyć, osuszyć, odzdzielić od gałązek (dobrze w tym celu spisuje się widelec). Zalać owoce wodą, zagotować i gotować przez kilka minut na dosyć mocnym ogniu, aż owoce zaczną ‘pękać’. Gdy owoce lekko przestygną – przefiltrować sok pozostawiając owoce do powolnego odsączenia, bez ugniatania ich (dobrze jest pozostawić je na kilka godzin).
Z tak otrzymanego soku możemy przygotować np. syrop, ‘melasę’ lub galaretkę (którą ja robię niezwykle rzadko, w galaretkach bowiem ‘specjalizuje’ się moja teściowa ;) ). Można też przygotować likier z czarnego bzu.
Syrop
Na każde 500 ml soku dodajemy 400-500 g cukru oraz sok z 1/2 cytryny.
Składniki zagotować, ściągnąć szumowiny a następnie przelać gorący syrop do wyparzonych / wypieczonych suchych butelek i natychmiast szczelnie zamknąć.
Przechowywać w chłodnym, ciemnym miejscu do 6 miesięcy. Po ptwarciu przechowywać w lodówce.
‚Melasa’
(na zdjęciu w miseczce)
Zagotować 500 ml soku + 1 łyżkę soku z cytryny + 250-300 g cukru i gotować na wolnym ogniu (mieszając od czasu do czasu) tak długo, aż otrzymamy konsystencję zbliżoną do miodu. Następnie przełożyć do wyparzonych / wypieczonych suchych słoików i natychmiast szczelnie zamknąć. Można dodatkowo zapasteryzować – klik.
*
Konfitura
1 kg owoców czarnego bzu
ok. 400-500 g cukru
sok z 1/2 cytryny (więcej, jeśli podczas smażenia konsystencja jest zbyt płynna)
wersja I
Owoce umyć, osuszyć, odzdzielić od gałązek (dobrze w tym celu spisuje się widelec). Przełożyć je do rondelka, dodać odrobinę wody, cukier oraz połowę soku z cytryny, zagotować i gotować na wolnym ogniu, mieszając od czasu do czasu. Mniej więcej w połowie gotowania dodać resztę soku z cytryny i gotować do otrzymania odpowiedniej konsystencji. Przełożyć do wyparzonych / wypieczonych suchych słoików i natychmiast szczelnie zamknąć. Można dodatkowo zapasteryzować – klik.
wersja II
Owoce przygotować jak powyżej, zasypać je cukrem, lekko rozgnieść widelcem i odstawić na min. 12 godzin (można je w tym czasie przemieszać).
Następnie dodać połowę soku z cytryny, zagotować i gotować na wolnym ogniu mieszając od czasu do czasu. W połowie gotowania dodać resztę soku z cytryny i gotować do otrzymania odpowiedniej konsystencji. Przełożyć do wyparzonych / wypieczonych suchych słoików i natychmiast szczelnie zamknąć. Można dodatkowo zapasteryzować.
wersja III – galaretka
Jeśli obawiamy się obecności pestek w naszej konfiturze, owoce możemy potraktować tak, jak na galaretkę, czyli gotować je najpierw przez kilka minut z dodatkiem wody (bez cukru), następnie przetrzeć je przez sito, odcedzić sok, przelać go do rondla i gotować z dodatkiem cukru i soku z cytryny aż do uzyskania odpowiedniej konsystencji (tradycyjnie używa się takiej samej ilości cukru co otrzymanego soku z owoców).
Jeśli chcemy, by galaretka była idealnie przeźroczysta, pozostawiamy owoce do odsączenia na sicie nie odciskając ich, w przeciwnym bowiem razie otrzymany sok będzie mętny.
Możemy też ok. 1/4 owoców pozostawić w całości i dodać je do galaretki, by otrzymać coś pośredniego między dżemem / konfiturą a galaretką (to wersja dla tych, którym pestki w przetworach przeszkadzają ;) ).
*
(przepisy te to ‚wypadkowa’ informacji, którymi dzielą się ze mną tutejsze gospodynie oraz z przepisów książkowych, z których korzystałam na początku mojej przygody z przetworami, m.in ‚Betty Bossi’, ‚Le confiturier’ oraz z książki kucharskiej teściowej :) )
*
* * * * *
I na koniec jeszcze kilka słów (nie do końca kulinarnie…), znalazłam się bowiem pod ‘obstrzałem’ kilku bloggerek ;))
Za zaproszenie do zabawy dziękuję (alfabetycznie) :
Cantiq, Monsai, Mystic, Pinkcake, Shinju, Usagi, Wegetariance oraz Wiewiórce
Przyznaję, na początku chciałam (jak zwykle ;) ) wykręcić się od pisania, jednak po przeczytaniu wszystkich Waszych przemiłych słów pod adresem bloga (za które bardzo serdecznie Wam wszystkim dziękuję! ) stwierdziłam, że nie mogę pozostawić tego bez echa ;)
Lubię…
1. książki – od najmłodszych, dziecięcych lat; księgarnia i biblioteka to zdecydowanie jedne z moich ulubionych miejsc
2. leniwe, niedzielne poranki
3. lubię nic nie musieć, móc się nie spieszyć i robić to, co sprawia mi przyjemność
4. przebywanie na łonie natury – góry, jezioro, spacer w lesie, piknik na kocu w kratę – wszystko jedno gdzie, byle z dala od zgiełku miasta i warkotu silników
5. jak pisałam już jakiś czas temu – uwielbiam ‘grzebać’ w ziemi ;) byłabym baaardzo szczęśliwa, gdybym mogła mieć na własność coś więcej niż kilka balkonowych skrzynek, najlepiej również kilka zwierzaków
6. zapach powietrza o poranku i o zmierzchu, szczególnie wiosną i latem
7. swoją pracę – kontakty z uczniami z tak różnych krajów i kultur są niezwykle ciekawe i inspirujące
8. sprawiać innym radość (bardziej cieszy mnie robienie prezentów innym, niż sobie samej ;) )
9. eksperymentować w kuchni, jednak nie w sensie ‘fusion’ ;)
10. czytać Wasze komentarze i móc wirtualnie z Wami rozmawiać :) choć nie jestem zbyt dobra w szybkim odpisywaniu niestety…
A jako że decydowanie i podejmowanie wyborów nie jest moją najlepszą stroną, wybaczcie proszę, iż nie wytypuję kolejnych osób… ;)
*
Pozdrawiam serdecznie!
*
Beatko no i co ty narobiłaś – jka ja zagladam do Ciebie to zaraz mi się czegośc hce robić :) tak było jka sie naoglądałam soli z pieczonymi warzywami u Ciebie tak jest i teraz gdy zobaczyłam bez.
Ja zrobiłam tylko klasyczny sok z owoców czarnego bzu bo samaych owoców jeść jakoś nie lubię, no moze nie lubię ale przeszkadzają mi te pestki w nich.
A powiedz mi ta melasa z bzu to w smaku podobna jest do tej z buraków? bo nie będę ukrywała, że pewnie ją zrobię – to przez Ciebie Łobuziaro Kulinarna Ty :P
serdecznie pozdrawiam i ślę moc buziaków
ps. właśnie sobie coś przypomniłam kazałaś mi przypomnieć się Tobie w temacie pestek z dyni :) co czynię :)
Wow, wow… Ależ ta konfitura wygląda. Sok zresztą też :)
Dużo lubimy podobnych rzeczy ;) I ja lubię nasze wirtualne rozmowy, choć i u mnie obsuwa czasowa bywa znaczna :)
Pozdrawiam serdecznie, tym razem wakacyjnie – Chiny, nadchodzę ;)
Pięknie się prezentują Twoje przetwory, Beo. Ja z nostalgią wspominam marmoladę z czarnego bzu z gruszkami. Doskonałe połączenie. Ale sama nigdy jeszcze jej nie przygotowałam! Jako dziecko byłam straszona zatruciami po zjedzeniu surowych jagód, a moja mama jeszcze niedawno z nieufnością próbowała u mnie syropu z kwiatów czarnego bzu… Dziwne to, bo w Polsce dzikiego bzu jest pod dostatkiem i przetwory z niego nie powinny nikogo dziwić. Ale sądzę, że w moich rodzinnych stronach było tak wiele różnych owoców, że nikogo bez nie kusił…
Ewelosa, ‘kulinarna łobuziara’ mnie rozbawiła ;))
I cieszy mnie nadal niezmiernie, że masz ochotę na testowanie moich propozycji :)
Co do pestek, to mnie one aż tak bardzo nie przeszkadzają, no ale ‘de gustibus’ ;) W razie czego możesz przetrzeć owoce przez sito właśnie, a dodać tylko część bez przecierania, wtedy pestek będzie niewiele, a tekstura będzie jednak mniej ‘galaretkowata’.
PS. To jeszcze przypomnij mi szczegóły tego ‘przypomnienia’ proszę… Domyślam się, że chodziło o wysyłkę ewentualnych nasionek, tak ?
Usagi, a kiedy dokładnie wyjeżdżasz ? I na ile ?
Anno, masz rację – mam wrażenie, że w Polsce przetwory z czarnego bzu są jednak nieco mniej popularne. Pomysł marmolady z gruszkami zapisuję, z pewnością mi posmakuje :)
tak tak dokładnie pisałaś , że możesz mi wysłać nasionka tylko mam przypomnieć :)
:)
Wspaniale Beo – jak Ty to robisz, ze zawsze jak patrzę w monitor na Twoje zdjęcia i przepisy mam ochotę zjeść matrycę? :D
och… czarny bez.
ileż bym dała za gorącą herbatę z sokiem z czarnego bzu, gdy wracam zimą z wieczornych zajęc. zmęczona, zmarznięta… a za świeżą bułkę z tą konfiturą? wiele. naprawdę wiele bym oddała, wielu rzeczy się wyrzekła ;]
Dla mnie wciąż czarny bez jest nieznaną nowinką, ale z chęcią spróbowałabym takich smakołyków :)
Nigdy nic nie robiłam z czarnego bzu. Może w tym roku upoluję jakies owoce i wykorzystam twoje pomysły :) Zrobiłabym sobie taki syrop na zimę, a co :)
Miłego tygodnia Beatko :)
Czyli jednak się wykręciłaś;)
Do owoców bzu jakoś nie mam nabożeństwa;) Tylko trzeba się z nimi spieszyć, bo lada moment przemarzną…
Jeden niewinny bez, a u Ciebie Beatko zagościł w tylu apetycznych odsłonach… :) Ilekroć widzę u Ciebie przetwory, nie mogę wyjść z podziwu dla tylu różnorodnych i niebanalnych pomysłów. :)
Ps. A co do lubienia, nie ma ani słowa o zakupach…? :D Kobiety lubią zakupy! :D
Jak zwykle u Ciebie ciekawie i inspirująco…lubię tu wpadać na sok z bzu lub galaretkę jakiej jeszcze nie jadłam…wspaniale mieć taką koleżankę blogową…pozdrawiam!
I ja sie zapisuję na dżem bzowo- gruszkowy, jak również na nalewkę ;=)
Spadłaś mi jak z nieba z tym bzem. Właśnie miałam na niego chrapkę. Połączenie z truskawkami zaświadczam dobre, robiłam tarteletki z truskawkami z sosem z czarnego bzu.
z kwiatami nie zdążyłam ale owocom nie odpuszczę, może sok, a może dżem… hmm jak pojadę do Łodzi to nazbieram bo wiem gdzie szukać (:
Bea, spadłaś mi z nieba z tym bzem!
Z kwiatkami się zamarudziłam ale z owocami już nie!Dojrzewają :)
Chcę zrobić syrop (używam do jogurtu naturalnego a po co kupować:)) i konfituręL9 Pochwalę się jeśli wyjdzie!
Pozdrawiam:)
wyobraź sobie że czarny bez MAM!!! i nie zawaham się go przerobić na małe co nieco :)
Piękne zdjęcia Beatko, ale repertuar raczej mojej teściowej ;) choć zastanawiałam się nad wytrawnym potraktowaniem owoców bzu… a z listy „lubię” dopisałabym do swojej kilka punktów, zwłaszcza grzebanie w ziemi, choć owoce swojej pracy wykorzystuję może w 50%, robię to bardziej dla oka niż żołądka :D Pozdrawiam
Oj, oj, chyba mi się wydaję, że to będzie kolejny Twój przyepis do zamknięcia w słoikach. Dookoła siebie mam wszędzie taki bez i długo nie wiedziałam co to jest i jak z nim postępować. Teraz już znalazłam inspirację i muszę tylko poczekać aż odpowiednio dojrzeje :)
Pozdrawiam :)
Twoje wpisy są niesamowicie inspirujące, Beo! Szkoda, że w moim mieście raczej nie mam szans na zerwanie czarnego bzu. A może po prostu źle szukam? No, nie wiem. W każdym bądź razie napatrzeć się nie mogę na te małe cuda.
Miło się czegoś więcej o Tobie dowiedzieć. :)
Pozdrawiam!
Przetwory z czarnego bzu imponujące. Chętnie bym spróbowała co nieco :) Ja rozmyślam co z aronii zrobić, bo mam trochę z własnej działki.
Jakie cudowne zdjęcia ! Wspaniałe przetwory z użyciem czarnego bzu i ciekawe informacje. Widzisz Beatko, ja na przykład nie wiedziałam,ze nie wolno spożywać czarnego bzu na surowo ;)
Lubię sok z czarnego bzu, idealny do herbatki zimową porą.
Pozdrawiam Cię serdecznie i ciepło:*
Majana
Ps. Fajnie dowiedzieć się o naszej Beatce ciut więcej :)
Beo, a ja po każdym poście przemierzam Twoimi śladami i robię to co proponujesz. Nie zdziw się, jak niedługo usłyszysz hymny pochwalne po moich przetworach z owoców bzu. Oj tak, lubisz innym sprawiać przyjemności i dawać prezenty.
Wszystko tak pieknie sie prezentuje, ze az trudno oczy oderwac :)) Gdybym tylko ja miala wiecej czasu i samozaparcia to pokusilabym sie o przygotowanie takich pysznosci. Pamietam jak moja mama robila sok z czarnego bzu… Byl nie tylko doskonalym lekarstwem na zimowe przeziebienia ale rowniez doskonale smakowal z deserami :)
P.S. Zaliczylam ostatnio dyniowy festyn na pobliskiej farmie :) Zakupilam kilka dyn, ktore czekaja teraz na swoj dzien :)
Pozdrawiam!
Przetwory z bzu maja taki piękny, głęboki kolor. Do tej pory znałam tylko sok, a u Ciebie widzę całą gamę przetworów i wszystkie wyglądają niesamowicie smakowicie :) Kusisz, oj kusisz, do poszukiwania względnie czystych krzaków bzu ;)
Miło, że przyłączyłaś się do zabawy w lubienie – fajnie jest dowiedzieć się, że ma się z kims wspólne rzeczy do lubienia :)
pozdrawiam :)
Właśnie dzisiaj rano mijłam czarny bez. A z zabawą się spóźniłam :) http://stokolorowkuchni.blox.pl/2010/09/Zupa-dyniowa-z-lazankami-i-lubienie.html
Beatko, faktycznie lubimy prawie to samo!
Przetwory z bzu wspaniałe, jaką mają głęboką barwę!
Jak zwykle kuszace te zdjecia i juz mi slinka cieknie…ale tym razem moge tylko popatrzec. Juz sie przeprowadzilam do Finlandii i na razie jestem w szoku termicznym i chyba zaczynam sie hibernowac. Rano jak wychodze z psem to juz w czapce i rekawiczkach :)
W moim rodzinnym domu czarny bez był zawsze, głównie w postaciu soków. Zbieranie, obieranie owoców widelcem, gotowanie, wekowanie wspomninam bardzo miło :)
jejku!! ta konfitura… dalabym za nia wiele! :-)) co do punktu 10, wcale nie jest z Toba tak zle, mialam juz w skrzynce @ kilka cieplych slow od Ciebie! pozdrawiam serdecznie :-)))
Pysznie wygląda ta konfiturka! A i miło jest dowiedzieć o Tobie jeszcze kilku innych rzeczy:) A z punktem 10 pozwolę sobie nie do końca się jednak zgodzić ;)
Pozdrawiam serdecznie :)
Jeszcze nigdy nie robiłam nic z czarnego bzu
moze w końcu sie odważę?
Milo bylo poczytac o tym,co lubisz…..
Przetwory nie sa moja mocna strona,tzn-nie…nie tak…bylyby moja dobra i mocna strona,gdyby byl zbyt i zapotrzebowanie na nie,a tak…z braku takowych nie robie ich po prostu…lubie podziwiac i sie zachwycac nimi u innych,przede wszystkim nad pomyslowoscia co niektorych….
Cudne foteczki-jak zwykle zreszta :)
Pozdrawiam cieplutko :)
Czekałam, aż podzielisz się przepisami na przetwory z owoców czarnego bzu! Mam jedno drzewko na działce, ale jeszcze nigdy nie korzystałam z jego darów. ;) Tym razem będzie inaczej i mam zamiar zrobić konfiturę. Spodobała mi się również ‚melasa’ i też chętnie wypróbuję ;)
Widzę, że zainteresowanie bzem jest jednak spore; zachęcam Was do przygotowania przetworów z czarnego bzu – będą jak znalazł na jesienną słotę i zimowe niedomagania naszego systemu odpornościowego ;)
*
Cantiq, Zay, dziękuję serdecznie :)
Karmelitko, Paula – częstuję więc wirtualnie !
Viri, Myniolinko, Praline, Kasiu, owocnego zbierania i przetwarzania w takim razie :)
Eweloso, żaden problem! Napisz tylko, które odmiany Cię interesują, dobrze? Może być mailowo lub tu, jak wolisz.
PS. Zapomniałam wyżej napisać o tej melasie : nie, ona nie ma takiego samego smaku jak ta tradycyjna, to jednak coś jak bardzo gęsty syrop z czarnego bzu mimo wszystko…
Pinkcake, no ale tylko częściowo się wykręciłam ;))
Małgosiu, bo te zakupy to właściwie można podciągnąć pod niektóre punkty – a) książki, b) jedzenie i jeszcze c) sesje zdjęciowe ;))
Kass, miło mi niezmiernie to czytać, gdyż za każdym razem zastanawiam się, czy i kogo takie przetwory będą interesować… :)
Wsamraziku, ja z nalewkami chyba muszę już w tym roku przystopować niestety, ale na dżem chyba taż się jednak skuszę ;)
Narzeczono, ja do tej pory łączyłam z innymi owocami tylko kwiaty czarnego bzu, ale nie owoce, myślę jednak, że też by mi posmakowały.
Atrio, z jogurtem z pewnością świetnie smakuje ! Pochwal się koniecznie, jeśli coś przygotujesz :)
Wegetarianko, szczerze mówiąc to u nas też to jest bardziej repertuar mojej teściowej ;) ale i ja od czasu do czasu robię coś z czarnego bzu dla nas.
A ‘grzebanie w ziemi’ to ja lubię dla samego ‘grzebania’ właśnie, dla relaksu i przyjemności jakie z tego czerpię :)
Shinju, na Cinie jest kilka przepisów z aronią; ja niestety nie mam tu do niej dostępu, czego bardzo żałuję :/
Majano, to przez tę sambunigrynę właśnie…
Lo, Ty często proponujesz tak niesamowite smakołyki, że moim do nich daleko… Będzie mi więc niezmiernie miło, jeśli zechcesz któryś z przepiów wypróbować :)
Majko, zazdroszczę dyniowego festynu ! :) U nas najwięcej dyni będzie na farmie pod koniec września. I niestety wczoraj wyczytałam w necie, że festyn, na który chciałam w tym roku pojechać – jest odwołany :(
Wiewiórko, koniecznie jak najczystszych krzaków ;)
Kabamaiga, dziękuję za kolejne ‘ustrzelenie’! :)
Prawda, Beato ? :)
Marysiu, właśnie sobie o Tobie niedawno myślałam ! Mam nadzieję, że wszystko odbyło się sprawnie i bezproblemowo… Szoku termicznego nie zazdroszczę, nie wyobrażam sobie, bym już teraz musiała chodzić w czapce i rękawiczkach, brrr… ;))
Trzymaj się ciepło !
Witaj Kawo ! U mnie niestety takich tradycji nie było, dlatego sama teraz to nadrabiam ;)
Cudawianko, najgorsze jest to, że to właściwie ci najbliźsi na tym cierpią, moja siostra bowiem bardzo często musi mi się ‘przypominać’ i czekać w mailowej kolejce ;))
(Siostro, wybacz ! ! ! :* )
Atino, no Tobie też już niestety odpisywałam z opóźnieniem… ale to zawsze wynika z mojej złej organizacji niestety, absolutnie nie ze złej woli !
:*
Doroto, spróbować zawsze warto :)
Gosiu, ja lubię zrobić sobie dwa małe słoiczki, by mieć na niedzielne śniadanie coś, czego w sklepie kupić nie można. Tym bardziej, że tylko wtedy wiem, co tam dokładnie jest ;)
Agnieszko, cieszę się w takim razie, że przepisy się przydały :)
*
Pozdrawiam wszystkich serdecznie !
Fakt, niczego nie robiłam z bzu i wreszcie to uczynię. Już raz jadłam gotowca ale co swoje… Cieszę się bardzo z tych przepisów bo mam plany wobec cz. bzu jak i rokitnika oraz dzikiej róży, których krzaki będę sadzić jesienią. Jestem mieszczuchem aspirujacym na wieśniaka. K z Katowic.
Imponująca lista bzowych przetworów! Piękny owoc na tej czerwonej gałązce. Ja, także przez Ciebie (każdy, jak widać, czemuś zawinił ;) wpadłam w szał (no, szalik może, bo jednak staram się myśleć o tym, czy ktoś to zje) robienia przetworów i całkiem dobrze idzie. Dzisiaj w garnku dżem śliwkowy. Pozdrowienia.
Karolino, u mnie śliwki dopiero na przełomie września i października będą (‘szalik’ w pierwszej chwili lekko mnie zdziwił, ale to pewnie przez aktualne zmęczenie ;)).
Naprawde super – szkoda tylko ze czarny bez nie jest taki latwy do zdobycia!
Arku, u nas na szczęście można go kupiź nawet na targu, no i do lasu / w pola też mamy blisko.
witam jeszcze wakacyjnie :) przepisy super :) a ja jestem zachwycona lekcja gotowania z kucharzem, naprawde bylo warto. Pisze krotko, bo mam wykupiony krotki czas korzystania z internetu, a ja jeszcze tyle blogow do obejrzenia. pozdrawiam sedecznie An.
An, bardzo jestem ciekawa tej Twojej lekcji z kucharzem ! Mam nadzieję, że o niej napiszesz później na blogu :)
Bea ,oj Bea…a myślałam ,że zrobię kilka słoiczków powideł śliwkowych i nic więcej …., a teraz mi się czarnego bzu chce i różnych bzowych przetworów
Margot, jeśli tylko masz czas i ochotę, to trzeba robić ;)
Wspaniałe przepisy :-)
A u mnie niestety ciągle pada i nie mogę przez to wybrać na pole żeby zerwać te pyszne owoce. Zrobiłam w tamtym roku 30 małych buteleczek soku i poszły tak szybko że w tym roku miałam zamiar zrobić ich dużo dużo więcej i nie wiem co mi z tego wyjdzie.
Witaj Edysqo ! Ja nie robię soku z bzu zbyt dużo, ale jeśli mi go zabaraknie to dokupuję w sklepie taki ekologiczny, w sklepie ze zdrową żywnością.
Pyszne propozycje ! Ja owoce czarnego bzu ładuję z cukrem do sokownika. Dawno tego nie robiłam, może w tym roku ? Świetne na przeziębienie :)
Grażyno, w sokowniku jeszcze nie robiłam, ale to też dobry pomysł, choć ktoś na jakimś forum zdaje się kiedyś pisał (niech żyje skleroza… ;)), że jego sokownik nie za dobrze ‘strawił’ te pestki niestety ;)
z dzieciństwa pamiętam tylko sok z czrnego bzu przygotowywany przez moja mamę, wierzę, że konfitura i galaretka są równie smaczne :)
Beo, jak zwykle estetyczne i ładne zdjęcia. Interesujące wiadomości o czarnym bzie. Sok, konfitura, melasa, syrop- chętnie bym się zmierzył z wybranym przetworem, ale w następnym sezonie, w Italii czarny bez dojrzewa dużo wcześniej. Pozdrawiam jak najserdeczniej. Bożena
Bardzo polecam tą marmoladę z dodatkiem jabłek – smakuje mi jeszcze bardziej niż ta z samego bzu :) A ja w tym roku mam ochotę na konfiturę – taką z całymi czarnymi kulkami. Wybieram się na bez od kilku dni i ciągle przegania mnie złośliwy, popołudniowy deszcz :/
A tak z innej beczki – po tamtegorocznym falstarcie, tego lata dynie wyrosły w całej swojej okazałości :) Już nie mogę doczekać się dyniowego festiwalu! Dzięki jeszcze raz :)
Komarko, mam nadzieję, że uda mi się zrobić tę marmoladę pod koniec września, gdyż będę wtedy miała tydzień wolnego; teraz niestety powoli znów zaczyna się czas egzaminów (koniec kursu), więc na przetwory czasu niestety brak :/
Cudowne przetwory, też zastanawiałam się nad sokiem w tym roku … dzięki za przepis :), pozdrawiam :)
Oh Bea, jestes jak zawsze niezawodna : edukacyjny post, swietne przepisy I fantastyczne zdjecia! Tak wiec na weekend mam nowe zajecie… poszukiwanie bzu… mam pytanie co do nalewek.. Czy robilas kiedys limoncello? Szukam na nie dobrego I sprawdzonego przepisu…
Moc pozdrowien
Joanno, sama limoncello nie robiłam, dostaję go zawsze sporo od teśció lub… uczniów ;) Polecam Ci jednak np. ten przepis na forum CinCin (testujący byli / są zadowoleni ;)) :
http://www.cincin.cc/index.php?showtopic=4893&hl
Mam też przepis od wirtualnej ;) koleżanki z Włoch, odrobinę różni się od tego z forum, chętnie podeślę Ci go dziś na maila.
Z calego serca dziekuje za informacje Bea! Bede robic ! Moc pozdrowien :)
W tym roku za dziki bez czarny zabrałam się po raz pierwszy. Kwiatki tylko ususzyłam – nie znałam wtedy jeszcze Twojej strony, a z owoców wyszedł sok oraz marmelada z jeżynami (jeszcze nie próbowałam, wyszło na styk). Posługiwałam się wskazówkami ze starego kalendarza, gdzie natknęłam się również na informacje o tym, że przetwory alkoholowe z bzu czarnego są trujące. I co Ty na to? I jeszcze było napisane, że bez ma właściwości odkażające, więc nie trzeba dodawać cukru do soku, a słoiki/butelki tylko zapasteryzować. Pytam, bo nie mam doświadczenia.
Witaj Cudzinko ! :) Nie sądzę, że przetwory alkoholowe są trujące, na forum winiarzy bowiem sporo się o nich pisze (i sporo się ich testuje ;) ). Choć najczęściej bez mimo wszystko podawany jest również obróbce termicznej (wg niektórych jest ona niezbędna, wg innych – nie). Bez rzeczywiście ma właściwości odkażające, choć ja cukru nie dodaję tutaj ze względu na pasteryzację / możliwość przechowywania przetworów, a jedynie ze względu na smak. Sok za to robię zupełnie bez cukru (tylko syrop, dżem i melasa są z cukrem, ale to raczej normalne w przypadku tych przetworów ;)).
Pozdrawiam !
Bea, niesamowitosci! Melasa, konfitura, mialam pytac o nalewke ale doczytalam komentarze :)
Wiesz, dorzuce swoje 2 grosze do tych cyjankow – wydaje mi sie, ze jesli „sambunigryna ulega rozkładowi” to wlasnie wydziela sie wtedy cyjanowodor i wlasnie w wyzaszej temperaturze ten cyjanowodor sie ulatnia, sprawdze to jednak. Ze szkodliwoscia czarnego bzu jest raczej tak jak ze szkodliwoscia gorzkich pestek wszelakich – nalezaloby zjesc ich z pol kilograma (gorzkich pestem) by sie porzadnie zatruc, a to jest niewykolanlne… Nie martw sie bea tym cyjanowodorem, powaznie!
Usciski sle :-)
Basiu, ja niestety na stronie ‘chemicznej’ nie znam się zupełnie… Osobiście cyjanowodorem nie martwię się, gdyż dżemy z czarnego bzu jadam ‘w całości’ i problemów żadnych nie miewam ;) Jednak wolę o tym wspomnieć, by czytelnicy wiedzieli, na co ewentualnie powinni zwrócić uwagę. Choć mam nadzieję, że ta obróbka termiczna wystarcza jednak w 100% ;)
Pozdrawiam Basiu!
Bea, wiec na tyle na ile sie znam, to tak jak Ci pisalam trzeba by chyba zjesc z 10kg na raz bzu zeby sie troszke zatruc, ale mysle ze gdyby zjesc 10kg ziemniakow to skutek bedzie taki sam :))
No tak, 10kg ziemniaków też by się chyba pewnie odbiło na naszym systemie trawiennym ;)
Poza tym podobnie jest z cynamonem czy tonką, też przecież mogą szkodzić, jednka nie w takich ilościach, jakich zwyczajowo używamy w kuchni. Na szczęście :)
Witam. Ja zrobiłam sok z owoców czarnego bzu i z malin, w proporcji 50/50. Jest przepyszny i mam nadzieję bardziej stawiający na nogi przeziębionych w mojej rodzinie. Pozdrawiam.
Witaj Marzeno! Pomysł maliny + czarny bez bardzo mi się podoba ! Nie wiem, czy jeszcze teraz zdążę, ale w najgorszym wypadku będzie na przyszły rok :)
Pozdrawiam !
Dziękuję wszystkim za wizytę i komentarze !
Pozdrawiam serdecznie !
tam gdzie mieszkałam za dziecia było dużo krzewów bzu czarnego i pamietam jak zawsze mnie ostrzegano przed jedzeniem surowych owoców, bo mimo że niejadek byłam, to to co zabronione samo do buzi się pchało ;)
ook nie wiedzialam ze to czarny bez i nie wiedzialam, ze z tego mozna robic przetwory! :)
Witajcie .A ja robiąc syrop z owoców bzu daję oprócz wody także sok pamaranczowy:)Kiedys gdy pomarancze smakowaly jak sie nalezy pomaranczami to razem je w calosci ze skora gotowalam z owocami bzu plus pare cytryn potem to wszystko miksowalam przecedzalam i do sloików:)Pycha syrop wychodzil.Z sokiem pomaranczowym tez dobry jest -mozna tez wlac troche greifrutowego-wtedy syrop ma wyrazistszy smak i nie tak metaliczny jak sam gotowany z woda i cukrem.Kto chce niech spróbuje-owoce juz czarne na krzakach:)Pozdrawiam:)
na drzewie u znajomego zobaczyłam te śliczne czarne kuleczki…chyba juz wiem co z nich zrobię, ta melasa wyglada smakowicie!
czyli zamiast kupować melasę za 10 zł można ją sobie zrobić…
Beo, Twój post wcześniej zupełnie mi się „schował”. Wiesz, że ja nie wiedziałam jak wygląda ten czarny bez, o którym wszyscy piszą? u mnie w domu nic sie z niego nie robiło. Jak znajdę, to zerwę i coś z nim pokombinuję :) dziękuję za tę lekcję
Aga, a ja albo nie pamietam, albo nie rosl w moich okolicach ;)
Kuchareczko, ciesze sie wiec, ze sie na cos przydalam :)
Dakota, witaj! Twoj pomysl na syrop z dodatkiem pomaranczy barrrdzo mi sie podoba! Zapisuje na przyszly sezon :)
Mlynki, mam nadzieje, ze ta ‚melasa’ Ci posmakuje.
Nino, i tak i nie, bo to jednak cos innego niz taka melasa cukrowa; ale smak jest ciekawy, wiec warto sprobowac.
I wiesz, u mnie w domu tez sie nic z czarnego bzu nie robilo niestety, tzn mama nie, a czy babcia robila to nawet nie wiem szczerze mowiac… ale nie mam zadnych wspomnien z tym zwiazanych ;)
*
Pozdrawiam wszystkich serdecznie!
Pingback: Przetwory - syrop z truskawek i rabarbaru « Bea w Kuchni
Syrop wyszedł przepyszny, taki jak pamiętam z dzieciństwa. Dzięki za przepis.
Barbaro, wspaniale zatem! :)
Pozdrawiam!
Właśnie zrobiłyśmy z mamusią 50 słoiczków soku z czarnego bzu:) Na zime jak znalazł. A jutro robimy malinki :)
Moniko, milo mi ze wpis sie przydal :)
Pozdrawiam!
Mam pytanie. Czy dojrzałe owoce czarnego bzu można zapakować na miesiąc w słoik z cukrem – postawić w słonecznym miejscu i spożywać później tak przyrządzony sok. Mam akurat tak przygotowany ‚specyfik’ i nie wiem jak zakończyć fazę produkcji. Po tym co wyczytałem o fermentacji czarnego bzu, obawiam się czy tak przygotowany sok będzie się nadawał do spożycia. Z góry dziękuję za pomoc.
Lukaszu, przepraszam, ze Twoje pytanie mi umknelo i ze odpisuje dopiero teraz! (wiem, wiem, teraz juz za pozno, ale moze na przyszlosc sie przyda… :/ ).
Z tego co wiem, owoce z czarnego bzu (czy tez sok np.) powinno sie zawsze zagotowac, by zniszczyc zawarty w nich glikozyd – sabgunigrynę, ktory moze byc szkodliwy.
Beatko w Twoich przepisach jest coś z magicznego,od razu mam chęć żeby zabrać się do roboty.
Jedyne co do tej pory to z kwiatów czarnego bzu robię nalewkę „Likier Bronci”jet pyszny,
w chłodnym i ciemnym miejscu nabiera mocy.Serdecznie pozdrawiam
Przepisy wygladaja ciekawie,planuje skorzystac.
Mam jedna uwage:dziecinna mogę być np. Ja, ale lata są dziecięce.
Przepraszam za brak polskich liter.
Czy ta cytryna jest konieczna?Moje dzieci są uczulone na cytrusy!
Nie jest konieczna; tak jak i w dzemach – dodaje sie sok z cytryny, ale i bez niego mozna bez problemu dzem przygotowac.
Pozdrawiam
Ach, po cóż oddawać…i się wyrzekać…po prostu zrób zapasy… to naprawdę nie zajmuje az tak dużo czasu, a czarny bez panoszy sie nie tylko na każdej miedzy, ale na skraju parku, między domami, na podwórkach… byle niezbyt blisko jezdni. NIE JESTEM ZA BARDZO PRACOWITA, A ROBIĘ TO, WIĘC MOŻE NAJWIĘKSZY NAWET LEŃ…I „ZAPRACOWANY PRACUŚ”
ZEBRANE JAGODY PO OCZYSZCZENIU, MROŻĘ W-15stop C I POTEM TO JEST SUROWIEC DO PRZETWORÓW
Beo, czarny bez juz siedzi w słoiczkach, dzieki za pomysły:)
Pozwoliłam sobie podliknować Twojego posta z informacjami o czarnym bzie u mnie.
serdecznie pozdrawiam
Magdo – dziekuje za info! :)
Pingback: Sok z owoców dzikiego bzu czarnego |
Ja robiłam też dżem z dyni,jabłka i bzu,wyszedł bardz dobry. Bez przecierałam przez sito.
Ewo – dynia, jablko i bez powiadasz? Jesli tylko ‚upoluje’ jeszcze czarny bez, to i ja chetnie przetestuje :)
Pozdrawiam!
Do Twojej imponującej listy pozwalam sobie dodać likier z kwiatów czarnego bzu,może być z suszonych kwiatów.Też posiada właściwości lecznicze i wyśmienicie smakuje.
W moim ogrodzie rośnie niewielki krzaczek czarnego bzu,w tym sezonie kwiaty przeznaczyłam na likier
„Brońci” mój przepis: http://m-lukowiec.blogspot.com
Serdecznie pozdrawiam
Mario – dziekuje serdecznie za informacje! A krzaczku w ogrodzie (i samego ogrodu ;)) mocno zazdroszcze :)
Pozdrawiam!
Proszę napisz ten przepis, lub podaj linka innego bo ten zdaje się nie działa :) Pozdrawiam
Magdo, przepis jest tutaj – http://domowe-sposoby-i-porady.blogspot.ch/2012/06/likier-bronci-z-kwiatow-czarnego-bzu.html
(to likier z kwiatow, nie z owocow)
A ja mam pytanie… co się stanie gdy zjemy świeże owoce (czarne) tej rośliny? Mam nadzieję że nic groźnego…
Andziu, ze wzgledu na wysokie stezenie toksycznych zwiazkow (przede wszystkim sambunigryny) moze dojsc do zatrucia. Przede wszystkim nalezy pilnowac dzieci, gdyz one reaguja najmocniej w przypadku tego typu zatruc. Wiecej przeczytasz tutaj :
http://pl.wikipedia.org/wiki/Bez_czarny#W.C5.82asno.C5.9Bci_truj.C4.85ce
Pozdrawiam
Czy sambunigryna w owocach czarnego bzu rozklada sie podczas fermentacji octowej?
Zuziu, na forach winiarskich np. poleca sie wczesniejsze podgrzewanie / podgotowywanie owocow, gdyz sama fermentacja podobno moze nie wystarczyc… Ja niestety nie jestem ekspertem od fermentacji, wiec gwarantuje jedynie obrobke cieplna :)
Pozdrawiam
Mam ochote i ja zrobic konfuture z czarnego bzu, zachecona przemilymi komentarzami powyzej.
Widze czarny bez rosnacy w parku, jest kilka krzewow, ale mam watpliwosci czy to jest naprawde czarny bez?
Czy mozna ten krzew pomylic z jakims innym?
Przyznam sie ze nie mam pewnosci i bede wdzieczna za wskazowki.
Z wygladu owoce sa podobne jak na zdjeciu powyzej ale liscie nie sa tak bardzo podluzne, raczej przypominaja lekki owal, sa prawie okragle.
Czy mozna takie cos bezpiecznie zerwac?
Pozdrawiam serdecznie,
Ewa
Ewo, niektore odmiany czarnego bzu maja bardziej okragle liscie, radze jednak upewnic sie, czy ten ‚parkowy’ wyglada dokladnie tak jak np. tu na zdjeciach – klik. A w razie watpliwosci, lepiej jednak nie zrywac.
Pozdrawiam
Jak cudownie…ilekroć szukam czegoś dotyczącego ziół i interesujących mnie przetworów, zawsze trafiam do Ciebie:) w tym roku też chcę się zabrać za bez:) pozdrawiam!
HEJ HEJ CHCIAŁAM SIĘ DOWIEDZIEĆ JAK SIĘ PRZETRZYMA TEN SOK BEZ CUKRU BO MAMA JEST CUKRZYKIEM,CHCIAŁA ZROBIĆ DLA SIEBIE. DROGIE PANIE ODPISZCIE MI COŚ NA TEN TEMAT.
zobaczyłam, zrobiłam, umarłam z zachwytu :) A konkretnie zrobiłam melasę. Jest geeeenialna! Polecam..
Dzięki.
Makadammia, ciesze sie niezmiernie!!! Milo, ze przepis nadal sie przydaje :)
Pozdrawiam serdecznie
Oj tak! Podaję dalej i będę tu zaglądać. Jest apetycznie :)
Pozdrawiam również :)
kochana dzisiaj się zabieram za konfiturki z czarnego bzu i mam nadzieję ,że choć trochę będą jadalne ;-)
Wielkie dzięki za przepis
Pozdrawiam ;-)
Bea jest mi bardzo miło, że publikujesz te wspaniałe przepisy.Tak jak napisałam wcześniej, zrobiłam konfitury i soki=rewelacja ;-) W pracy poczęstowałam koleżanki i to był błąd-wszystkie chcą mieć takie konfiturki.Dodam,że owoce bzu były zbierane w miejscu baaaardzo oddalonym od aut oraz ,że na wyprawę po runo wybrałam się z mężem rowerami a konfiturki przygotowywaliśmy wspólnie.To fantastyczny pomysł na spędzanie razem wspólnych chwil. Raz jeszcze wielkie dzięki ;-) Pozdrawiam serdecznie mamcia
Mamciu – ciesze sie, ze dzemy smakuja i ze receptury sluza! :) Niestety znam z autopsji fakt, iz wiele osob po degustacji dopytuje o kolejny sloiczek dzemu… :) Ale to cala przyjemnosc, prawda? :))
Pozdrawiam serdecznie!
Bea witam ponownie i bardzo serdecznie ;-)
Raz jeszcze wielkie podziękowania za przepisy na konfitury z czarnego bzu.
Wiadomo ,że apetyt rośnie w miarę jedzenia i aż trudno uwierzyć ale mimo natłoku pracy i tempa w jakim żyjemy znajduję czas na to aby robić przetwory.Mam prośbę o jakiś pomysł na soki z dodatkami jeśli mogą być stosowane na owoce głogu lub dzikiej róży.Wiem ,że jest jeszcze czas na to aby pozyskać owoce lecz już teraz chcę się przygotować.
Bardzo dziękuję i pozdrawiam
mamcia
Mamciu – poszukam w moich zbiorach przepisow i jesli cos ciekawego znajde, to dam znac mailowo :)
Pozdrawiam!
Uwielbiam Twoje przepisy, syrop kwiatowy zrobiony w tym roku i ubóstwiamy go jako dodatek do herbaty, albo z wodą i lodem na upały, teraz zabieram się za przetwory z owoców bzu, zobaczymy jak wyjdą. A czy przepis na nalewkę i likier jakiś sprawdzony z tychże czarnulek masz? Będę ogromnie wdzięczna :) pozdrawiam
Magdo, na likier proporcje mam takie Nie pamietam skad, ale odszukam) :
(w obydwu przypadkach mozna najpierw lekko rozgniesc owoce przed dodaniem alkoholu, choc nalewka moze byc wtedy nieco mniej klarowna)
500 g owocow czarnego bzu zalac 500 ml wodki (moze byc spirytus jesli woli sie mocniejsze smaki), zamknac i odstawic na 2 miesiace, nastepnie przefiltrowac (mozna tez dodac np. laske cynamonu czy 1gozdzik np.).
500 ml czerwonego wina podgrzac z dodatkiem ok. 400 g cukru, az cukier sie rozpusci, wystudzic i dodac do nalewki.
lub :
1 kg owocow czarnego bzu zalac 1 l mocnej wodki lub spirytusu (+ jak wyzej np. laske cynamonu czy 1gozdzik) zamknac i odstawic na min. 1 miesiac, nastepnie przefiltrowac.
Przygotowac syrop z 750 g cukru + 750 ml wody, wystudzic, dodac do nalewki i dobrze wymieszac.
Wersja jeszzce prostsza : owoce zasypujemy najpierw cukrem, odstawiamy az puszcza sok, zalewamy alkoholem i po kilku tygodniach filtrujemy. Wszystko zalezy od tego, jakiego typu nalewki sie preferuje… (te z bezposrednim dodatkiem cukru sa nieco delikatniejsze w smaku, ale moga byc nieco mniej klarowne).
Pozdrawiam!
Dzięki wielkie :) Ja w międzyczasie robię nalewkę z aronii aromatyzowanej wiśnią, podobno wychodzi rewelacyjna, nie próbowałam, więc jeśli rzeczywiście będzie dobra podrzucę przepis.
Pozdrawiam
Pingback: Dżem / marmolada z aronii | Bea w Kuchni
Super przepisy
dzięki serdeczne za przepis na sok, właśnie się pasteryzuje. Żałuję, że nie doczytałam o tych nalewkach. Nie spodziewałam się, że z bzu też można
Bea witam ponownie ;-) Robiąc konfitury i dżemy zawsze myślę o tobie i wspominam moje początki robienia czegoś ciekawego. Takie niestandardowe przepisy to frajda dla wszystkich. W tym roku robię mus z głogu z dodatkiem dzikich jabłek – smak bardzo ciekawy.Oczywiście przetwory z bzu to już podstawa-świetne połączenie z gruszką. Serdecznie pozdrawiam mamcia ;-)
Ja od kilku lat robię sok z dzikiego bzu , obrane owoce zalewam wodą dosypuję cukru i gotuję klika minut od zagotowania następnie odcedzam i do buteleczek – pasteryzuję a owoce które pozostały po odcedzeniu super nadają się na dżem można do nich dodać jabłek lub groszek , część pozostałych owoców zalewam wódką dodając różnych ziół / wszystko zależy od upodobania/ i mam nalewkę . Tak można w 100% wykorzystać te wspaniałe dary natury !! pozdrawiam Mark
Witam ,mam pytanie zrobiłam w sokowniku soki z czarnego bzu z owocôw ale nie obierałam z szypułek całkowicie, potem soki zapasteryzowałam ,czy to może mi w czymś zaszkodzić ?
Niedawno w tv widziałam „kapary z bzu”. Szukam, szukam i znaleźć przepisu nie mogę. Może słyszałaś coś o tym?