*
Grudzień powitał nas prawdziwie zimową aurą. Jest tak jak lubię : biało, umiarkowanie mroźno (na szczęście bardzo umiarkowanie ;) ) i naprawdę bajkowo. Świat ukryty pod śniegową kołderką wygląda zdecydowanie lepiej, niż ten listopadowo-szaro-bury. Choć pewnie gdybym musiała czekać w siarczystym mrozie na spóźniający się autobus, tramwaj czy pociąg, moja wizja zimy byłaby nieco mniej bajkowa ;)
A wracając z pracy czy spaceru, rozgrzewam się korzenną herbatą lub kawą, której towarzyszy kawałek domowego wypieku. Idealnie smakują teraz wszelakie pierniki i adwentowe słodkości, którym trudno się oprzeć.
*
Słoiczek czarnej jak smoła melasy trzcinowej
*
Do zimowych wypieków często używam melasy trzcinowej, lubię bowiem ten specyficzny smak, jakiego nadaje ona potrawom. Jest to produkt uboczny powstający w procesie uzystkiwania cukru trzcinowego. Niezwykle bogata w witaminy z grupy B oraz w minerały (przede wszystkim wapń, magnez, żelazo i potas), melasa zawiera ok. 50% mniej sacharozy niż cukier rafinowany (więcej o tym ‘czarnym złocie’ możecie przeczytać np. tutaj – klik). Oczywiście zamiast melasy można użyć miodu (czy mieszanki miodu i melasy), dzięki czemu otrzymamy piernik o delikatniejszym smaku i jaśniejszym kolorze (tak jak ten na pierwszym oraz trzecim zdjęciu). Też pyszny ;)
Wersja z miodem i jasnym cukrem trzcinowym, na mące pszennej
*
By wykorzystać przygotowany niedawno imbir kandyzowany, mój wybór padł na jeden z przepisów z książki Alice Hart, o której już wcześniej wspominałam. Piernik wyszedł smaczny, aczkolwiek nie do końca taki, jakiego się spodziewałam; zmieniłam więc proporcje składników, dodałam mąkę żytnią, więcej przypraw oraz imbiru i teraz już jest tak, jak lubię :) Mąki żytniej możecie dodać więcej (pół na pół z pszenną), wtedy jednak należy dodać nieco więcej jogurtu (lub mleka czy innego płynu) by piernik nie był zbyt suchy. Jak większość pierników, tak i ten z każdym dniem nabiera smaku i aromatu, choć tuż po upieczeniu też jest pyszny. I na dodatek idealnie pasuje do Korzennego Tygodnia Ptasi ;)
*
Piernik z melasą i kandyzowanym imbirem
foremka 20 x 20 cm
125 g masła
125 g melasy (możemy wymieszać z miodem lub użyć tylko miodu)
75 g ciemnego cukru trzcinowego
160 g mąki pszennej
80 g mąki żytniej
2 łyżeczki zmielonego imbiru
1 łyżeczka cynamonu*
1/2 łyżeczki sody
spora szczypta soli
2 jajka
160 ml jogurtu
130 g kandyzowanego imbiru
3 łyżki syropu imbirowego
*możemy też dodać np. po 1/4 łyżeczki mielonych ziaren anyżu, kardamonu i gałki muszkatołowej / zmielonego kwiatu muszkatołowca, jeśli chcemy otrzymać bardziej korzenny smak
Piekarnik rozgrzać do 170°.
Formę natłuścić i lekko wysypać mąka (lub wyłożyć papierem do pieczenia).
Imbir kandyzowany drobno posiekać.
Masło, melasę i cukier rozpuścić na wolnym ogniu, przestudzić.
Mąkę, przyprawy, sodę i sól wymieszać, przesiać i dodać do roztopionego masła; mieszając dodawać jajka, jogurt, syrop imbirowy i posiekany imbir. Masę przelać do formy i piec ok. 50 minut. Pozostawić w formie na ok. 15 minut, a następnie wystudzić na kratce.
Piernik ten jeszcze lepiej smakuje po kilku dniach, dlatego można szczelnie zawinąć go w folię i pozostawić tak na 1-3 dni.
*
* * *
*
Lubiącym tego typu miodowo-piernikowe wypieki polecam również moją zeszłoroczną propozycję na Korzenny Tydzień Ptasi – piernik (klik) z przepisu francuskiego cukiernika Lenôtre :
*
a lubiącym melasę – ciasteczka imbirowe w stylu retro :
*
Pozdrawiam serdecznie !
I życzę Wam udanego, śnieżnego i smakowitego weekendu :)
*
Beo , ale pierniki i to dwa , no wiesz mi ta pierwsza jasna wersja wizualnie się podoba ,ale ta druga ciemna to dopiero musi być pyszność , co?
Ma chyba ciut taka lepka konsystencję w jedzenie?
Piękne zdjęcia
Margot, nie jest jakiś bardzo lepki, ale z pewnością troszkę bardziej niż bez melasy ;) Ale przede wszystkim ma ten specyficzny smak :)
ja w każdym razie zrobiłam już ten imbir syropie ,polową jest w słoiczku ,a połowa podsuszona , tu się który bierze?
Margot, który wolisz; ja wybrałam ten ze słoiczka, bo chciałam by piernik był nadal ‚miękki’, ale jesli wolisz ten ‚suszony’ imbir, to nie ma większych przeciwwskazań ;)
to ja tez dam ze słoiczka , dziękuję
p.s tez robiłam z cukrem tym brązowym
to czekam na wrazenia z degustacji :))
Twoje imbirowe wariacje są niesamowite! Mam głęboki, szczery zamiar podarować mojemu mężczyźnie słoiczek kandyzowanego imbiru ;) Zastanawiam się, czy robiłaś kiedyś imbirowe smarowidła? Nie wiem czy marmolada będzie tu dobrym określeniem, ale wiem, że takowe są dosyć popularne :)
Nie robilam niestety jeszcze, poniewaz zawsze dostaje je w prezencie ;)
rzeczywiście z tą melasą piernik ma wspaniały kolor! Już sobie wyobrażam ten zapach:) I zapach!
U nas śniegu nie ma zbyt dużo, ale na szczęście jest dość słonecznie:)
Pozdrawiam Beatko!
Kupiłam niedawno melasę do pewnego ciasta, które za mną chodzi od dawna. Trochę mi zostanie, a bardzo przypadły mi do gustu te ciasteczka :-) Miłego :)
Za każdym razem, kiedy wyciągam rękę po słoik z melasą, myślę sobie, że przecież ja uwielbiam pierniki z miodem… Ale teraz pomyślałam sobie, że można upiec i taki, i taki. I to niekoniecznie na święta!
Pozdrawiam Cię z zaśnieżonej Warszawy – tutaj dzieci z miejscowości podwarszawskich spóźniają się do szkoły po dwie godziny! Ale ja zimę uwielbiam i przy 10 stopniach mrozu nawet nie marznę :)
O nie, zupełnie nie musi być na święta! Sama zima to wystarczający pretekst ;)
A co do zimy jeszcze, to z całą pewnością trudniej jest mieszkańcom małych miejscowości właśnie…
Beo,
u nas zima na 102!
Za oknem snieg, w pokoju paruje herbata cynamonowa, bozonarodzeniowo „saczy sie” Diana Krall…mmm…
zajrzalam do Ciebie, bo dzis powtarzam ciasteczka Milanais, nauczona zeszlorocznym doswiadczeniem, upieke je na 3 tygodnie wczesniej: tyle potrzebowaly na „Zmiekczenie”;)
pierniki cudne, a twoja propozycja konfitury sliwkowo-figowej w Grand Marnier juz dawno „zesloiczkowana”:)))
Niech zyja Swieta Bozego Narodzenia!!!
ps. sorry za bledy, ale teraz juz tak bedzie bo nasz nowy domownik, Tinto dachowiec uwielbia skakac po klawiaturze jedynie wtedy kiedy ja z niej korzystam:(
Cieszę się, że przetwory smakują! I że znów będą Milanais :)
PS. U mnie też często teraz gości Diana Krall :)
zrobiłam kandyzowany imbir, zrobię też i piernik :)
nie wiem tylko czy mu się uda poleżeć te 2, 3 dni…
Lepiej, by poleżał – naprawdę zyskuje na smaku! :)
Beo, cudowne te pierniki. Az mi tutaj ta melasa pachnie. Uwielbiam melase.
Bardzo mi się ten przepis podoba :) a że wczoraj przygotowałam kandyzowany imbir to chętnie go wykorzystam :) pozdrawiam zimowo :)
Aklat, miło Cię znów widzieć! :*
Pyszne są też naleśniki z melasą. Melasa jest bardzo bogatym źródłem żelaza niehemowego czyli pochodzenia roślinnego, które trzeba spożywać z produktami zawierającymi wit. C żeby się dobrze przyswoiła. Bardzo dobra jest też melasa buraczana. Ogólnie jest zdrowa i pyszna, mnie tam najbardziej smakuje solo prosto ze słoika ;-) Z takich zdrowych pyszności polecam też syrop daktylowy to jest dopiero niebo w gębie :D
A co do piernika to w sumie chyba ciasta z melasą nigdy żadnego nie robiłam :)
Masz całkowitą rację Zielenino – dlatego właśnie wspomniałam tu m.in. o żelazie (a więcej pisze również w podlinkowanym wyżej artykule). O żelazie niehemowym wspominałam też kiedyś w komentarzach a propos kiełków, zapytano mnie właśnie wtedy o to… Dla zainteresowanych : http://www.beawkuchni.com/2009/03/pokarm-zycia-cz1.html
Syropu daktylowego spróbowałam całkiem niedawno – pycha! U nas jest też gruszkowy np., też całkiem naturalny, też pyszny :)
Ile pyszności! :-) Stawiam jednak na ciasteczka. Mam słabość straszną do ciasteczek…:-)
Melasa i kandyzowany imbir to wciąż smaki dla mnie nieznane i magiczne. Może wkrótce?…
alez u ciebie wykwintnie…korci mnie zrobic ta melase!
Wspaniały ciemny kolor. Jejku moja lista pierników do upieczenia niedługo będzie niewykonalna :) Mam już zebrane przepisy na najbliższe 3 lata ;)
Ja bezsprzecznie również ;))
Oj tak, melasa to wspaniały dodatek. Ja uwielbiam ją również w ciemnym chlebie. I za ten kandyzowany imbir muszę się wziąć w końcu, bo widzę, że możliwości na jego wykorzystanie jest zatrzęsienie, a jedna propozycja bardziej kusząca od drugiej :) Pozdrawiam cieplutko!
O tak Komarko, możliwości faktycznie sporo ;)
Uwielbiam Ciebie czytać, prawie czuję korzenne zapachy.
Muszę w końcu zakupić melasę :)
Jasne, że smakują, pyszne są. Musiałam zostawić kilka na talerzyku do herbaty dla rodzinki, bo się zbuntowali i założyli strajk ;) Twoje piernikowo-imbirowe wypieki wyglądają cudnie… Pozdrawiam i dziękuję za wszystkie komentarze!
Beatko, podpowiedz mi proszę (bo nie bardzo zrozumiałam), czy ten jaśniejszy piernik jest na samym miodzie, czy na mieszance miodu i melasy?
Natomiast nawiązując do tego ciemnego wypieku, przyznaję, że mnie chyba nigdy nie udało się osiągnąć piernika o tak głębokiej barwie. I tak się właśnie zastanawiam, czy to może być kwestia używanej melasy? Mam wrażenie, że ta którą kupuję (choć ciemna), to jednak do czarnej jej daleko. Czy to możliwe, że one się różnią?
A ja dzisiaj piekłam drożdżówki z marcepanem i teraz jak spoglądam na Twoje aromatyczne pierniki, to mnie zazdrość bierze, że u Ciebie piękniej pachnie. :D Ot, nie dogodzisz kobiecie. :D
Małgosiu, ten jaśniejszy piernik jest ‚mieszany’, z tym że melasy było tam stosunkowo mało (pieczony był dla kogoś, kto za melasą nie przepada niestety ;) ).
A co do samej melasy, to myślę że jak najbardziej mogą się różnić kolorem. I – jeśli lubisz ten smak – to warto poszukać właśnie tej najciemniejszej.
PS. Chętnie się wymienię piernikiem na drożdżówkę z marcepanem ;))
A ja właśnie miałam „przyjemność” spędzić 2h w nieogrzewanym pociągu :D
Także takie rozgrzewające piernikowe zdjęcia – oj, jakie one teraz miłe Beo :)
Niby uwielbiam miodowe pierniki ale myślę że ten czarny to będzie idealny przepis na przeproszenie się z melasą, po ostatnich baaardzo nieudanych bułeczkach :)
Pozdrawiam ciepło :)
Nie zazdroszczę takiej ‚przyjemności’ Moniko :/
Moniko, jeśli za smakiem melasy nie przepadasz, to możesz zrobić ten piernik pół na pół z miodem ewentualnie.
Bea, ja lubię melasę, tylko mi bułki na melasie nie wyszły ;-) A wersja pół na pół z miodem to coś czuję – rozwiązanie idealne :)
Pozdrawiam ciepło :)
To dobrze, ze nie zniechecilo Cie to do samej melasy w takim razie ;)
A piernik ‚pol na pol’ tez nam bardzo posmakowal :)
Jejku, Beatko, piekne, korzenne wypieki! Wszystkie mi się podobają. Jestem wielbicielką takich smaków. Uwielbiam piec i jeść pierniki:))
Cudowne zdjęcia u Ciebie ,jak zawsze, nie mogę przestac patrzeć.
Bardzo mocno pozdrawiam:*
Majana
W końcu wypatrzyłam melasę – w Bomi można kupić buraczaną za 11zł spory słoiczek i skaczę z radości, bo upiekę sobie piernik :) Kusi mnie wersja pół na pół miód i melasa, natomiast zrezygnuję z kandyzowanego imbiru, bo nie przepadam. Czym ewentualnie mogłabym go zastąpić?
Pozdrawiam cieplutko! :)
Misiu, mozesz albo calkowicie go pominac, albo dodac siwzego startego, by piernik byl nadal imbirowy, albo wrecz przeciwnie – mniej imbiru, wiecej korzennych przypraw i np. kandyzowana skorka pomaranczowa (lub otarta swieza). Jak wolisz :)
Piernikowych wypieków dzieci zaczynają się domagać, zawsze mają już coś na Mikołaja, a w tym roku w lesie jeszcze jestem z takimi wypiekami, choć świąteczne ciasto już w puszce dojrzewa. Twój wpis jednak tak cudnie korzennie pachnie, że zabiorę się chyba dzisiaj do pracy!
Wspaniałe wypieki, tak pięknie się komponują z aurą, że na sam widok robi się ciepło.
Wszytskie zapisuję i z wielką przyjemnością przeniosę na Grabinę!
serdeczności moc!
M.
Jak dobrze, że nadszedł ten piernikowy czas! Mnie w misce już dojrzewa cisto na Anoraki ;) Mam co do nich pytanie, ile wcześniej je upiec i jak przechowywać?
Najnowsze propozycje czuję przez ekran!
Pozdrawiam :)
Na… Anoraki? Wybacz, ale chyba jestem dziś lekko zmęczona, nie wiem bowiem o jakie ciasteczka Ci chodzi… :/ Proszę o więcej szczegółów ;)
Mój błąd ;) Ciasto na Aganioki ;)
Nie wiem co mi się tak uwidziały te Anoraki..
Aaa… ok :) Mozesz je upiec jakies 2-3 tyg. przed swietami, czyli juz :) I przechowawac w metalowej puszcze. By szybciej zmiekly, mozna tez wlozyc do puszki cwiartke jablka (regularnie ja wymieniamy).
Upiekłam dziś ;) Pyszne są! Ciekawa jestem ile z nich dotrwa do świąt :D
Cudowny wypiek, cudowne zdjęcia. Pozdrawiam cieplutko
Beo ależ ten piernik na melasie ma wspaniały kolor!
A powiedz mi czy jest duża różnica w smaku?
Tzn różnica w smaku między piernikiem na melasie i bez niej? Tak, jest dosyć duża, melasa ma bowiem dosyć specyficzny smak jednak…
Dzięki!
Bardzo mis ię podobają Twoje ciasteczka. I piernik. Bo ja w ogóle piernik uwielbiam! Sama rzadko piekę, ale do jedzenia jestem pierwsza :)
Dziękuję serdecznie za wizytę i komentarze!
A piernik serdecznie polecam! Dziś (po ponad tygodniu od upieczenia) jest jeszcze lepszy niż wcześniej. No chyba, że wyjątkowo nie lubicie smaku melasy ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Delektuję się Twoimi fotografiami, gdzie pierniki wyglądają obłędnie smacznie i zastanawiam się, czemu właściwie nie lubię tych ciast?
Uwielbiam ich zapach – i kiedy się „robią” i kiedy się pieką – kolor i całą atmosferę, która im towarzyszy, ale nie lubię ich smaku. Więc piekę całe słoje pierniczków, którymi obdzielam rodzinę i znajomych i które znajdujemy poupychane w puszkach jeszcze koło marca. Na szczęście reszta rodziny lubi pierniczki, a te marcowe są najlepsze ;)
Twój ciemny, z melasą, ma przepiękny kolor, więc może się skusze i na niego, zwłaszcza, ze piszesz, że z czasem robi się coraz smaczniejszy :)
pozdrawiam :)
Ja za pierniki dałabym się pokroić ;) Ale tylko za takie miękkie, lekko wilgotne. To co ‚suche’ i twardawe zupełnie do mnie nie przemawia niestety.
Mam nadzieję, że ten z melasą Ci posmakuje, choć skoro naprawdę nie lubisz pierników… ;)
Uwielbiam pierniki! A takiego z melasą jeszcze nie jadłam. Melasy też nie i nigdy nie spotkałam jej w sklepie. Ale widzę, że muszę koniecznie poszukać, czytam, że może w Bomi się uda. Miałam kiedyś miód z trzciny cukrowej, z Madery. Miał bardzo specyficzny smak. Może podobny?
Kandyzowany imbir jeszcze nie powstał, ale kłącze już czeka w lodówce. Jak tylko zrobię, to koniecznie upiekę też taki pierniczek. Usiądę sobie w kąciku z piernikiem i kawą i włączę płytę z Dianą Krall :))) Pozdrawiam gorąco!
Tak mnie teraz tknęło, wyjęłam słoiczek po tym miodzie ( bo sobie zostawiłam na pamiątkę :)) i jednak napisane jest na nim MEL DE CANA SACARINA … A może to jest taka nazwa melasy? Nie wiem, czy z trzciny cukrowej pszczoły jakoś robią miód? No mam teraz wątpliwości, co to naprawdę było :D
Niedzielko, z tego co teraz poczytałam w internecie, to wygląda na to, iż MEL DE CANA SACARINA to chyba faktycznie melasa… Jutro zapytam jedną z uczennic w szkole (o ile wie ona, co to jest po francusku ;) ).
A melasę w PL z pewnością można kupić w sklepach ze zdrową żywnością; znalazłam też np. na stronie Boguty Młyn :
http://www.bogutynmlyn.pl/go/_info/?id=2723&page=
Mam nadzieję, że piernik Ci posmakuje :)
(po dzisiejszej degustacji w pracy wszyscy poprosili o przepis ;) )
Wizualnie podoba mi się bardziej ten ciemniejszy, ale nie wątpię, że oba pyszne ;) Dziękuję za wspólne korzenne gotowanie!
Ptasiu, to ja dziękuję Ci za kolejny aromatyczny tydzień :)
Az czuje zapach tego ciasta. Melase wykorzystywalam tylko do pieczenia chleba, mysle, ze bede musiala zaczac piec slodkie wypieki, a juz na pewno ten piernik, bo wyglada wspaniale. Tylko kiedy my to wszystko se dwojke zjemy? Moze po swietach, na Nowy Rok upieke? Zapamietuje w kazdym razie, bo to jest chyba to czego szukalam. Pozdrawiam! :)
Mąj mąż wyjada melasę łyżką prosto ze słoiczka, muszę więc zawsze mieć w domu spory jej zapas do wypieków ;) My też tylko we dwójkę, dlatego albo piekę z połowy porcji, albo nadwyżki rozdaję znajomym, rodzinie i współpracownikom ;)
Wszystkie Twoje pierniki wyglądają wspaniale. Ech, a ślinka kapie i kapie i nie może przestać ;-)
Dziękuję serdecznie Łasuchu! :*
W Szczecinie za to odwilż. Brzydko :(
Pierniki wspaniałe. Mnie za to dopadł marazm kuchenny i nie piekę. Za to napawam się wyobrażeniami, jak wypieki innych muszą bosko smakować :)
Pozdrawiam
U nas niestety też już odwilż; wszystko się topi więc na ulicach po kostki w wodzie :/
Mnie nie dopadł marazm, ale rwa kulszowa :( I podejrzenie dyskopatii (rezonans w przyszłym tygodniu :( ).
W związku z czym przebywanie w kuchni do przyjemnych czynności niestety teraz nie należy… :(
Ojejku, Beatuś, zmartwiłaś mnie teraz. U mnie to tylko zabieganie i lenistwo.
Wracaj szybciutko do zdrowia, w końcu jak to tak, w Święta chorować?
No niestety… :(
Z całą pewnością spowodowane to jest nadal tamtym złamaniem, od tego czasu zupełnie inaczej bowiem chodzę (nie mogę stąpać na stopie tak jak dawniej niestety…) w związku z czym jestem z lekka ‚przesunięta’ (nie wiem jak to ładnie nazwać po polsku ;)). I wszystko przez takie banalne złamanie palca! Normalnie… :/
zaopatrzyłam się ostatnio w melasę i jestem pod wrażeniem jej smaku… popełniłam już nawet ciastka z jej zawartością :)
no i oczywiście zdrówka życzę Beatko!
Melasa ma niesamowity smak, prawda? :)
Świetny przepis Beo, chociaż muszę się przyznać, że jeśli chodzi o Święta, to u mnie tradycja wygrywa zawsze z ciekawością i zamiast próbować nowe pozostaje przy tych wypróbowanych przepisach. Wyjątkiem są ciasteczka (zresztą, zeszłoroczna bożonarodzeniowa nowość też z Twojego przepisu), więc może zdecyduję się na te imbirowe, bo dzięki słowie „retro” od razu mają plusa, a do tego jest i walor praktyczny, będę mogła coś wreszcie zrobić z melasą, która od dawna leniuchuje w szafce. Pozdrowienia :)
Doskonale Cię rozumiem Karolino, ja bowiem piekę takie pierniki przez całą zimę, nie na Święta; za to na Święta będzie makowiec, musi być :)
Beatko, kusisz mnie niemilosiernie tym piernikiem :) Piekny jest i tak smakowicie wyglada. Mam chyba w szafce puszke melasy wiec tez sobie taki pierniczek upieke. Swoja droga czy Golden Syrup to to samo co melasa? Wybacz niemadre pytanie ale w tej kwestii jestem laikiem :))
Pozdrawiam.
Golden Syrup to nie to samo co melasa, przede wszystkim ze względu na różnicę w ich kolorze i smaku; golden syrup jest złoty, a melasa praktycznie czarna. No i smak mają naprawdę inny – melasę nie wszyscy mogą zjeść ot tak, ze słoiczka ;)
PS. To nie jest niemądre pytanie, też kiedyś nie znałam golden syrupu :)
Witaj Beo, przepraszam, że ostatnio tak rzadko coś piszę ale zaglądam systematycznie i systematycznie podziwiam. Zarówno wypieki, zawsze dopracowane, przemyślane, czasem ulepszone, jak i zdjęcia, które wprawiają mnie nieodmiennie w stan lekkiej zazdrości ;)
Pozdrawiam ciepło i idę sobie jeszcze popatrzeć na pierniki.
Lu, po zobaczeniu Twoich pierników to ja wpadam w podziw ! Ale nie ma w tym nic dziwnego, wszak już te zesłoroczne mnie zauroczyły :)
Do takich smakołyków nie trzeba mnie namawiać :) A kandyzowany imbir lubię podgryzać zamiast cukierków.Polecam taki oblewany czekoladą :)
Oblewanego czekolada jeszcze nie probowalam, ale czuje, ze tez sie niebawem skusze ;)
Bea dziękuję że jesteś :-) Twoje propozycje to dla mnie zawsze 100% sukces. Tym razem te ciasteczka retro – wyszły, były super (choć mam wrażenie, że nie były tak płaskie jak Twoje, ale kruche i smaczne więc wszystko ok). Moje maluchy (2 i 5) po prostu je pożarły jak małe smoki. Obydwie uczulone, więc miód odpada, na szczęście jest melasa :-) Ciepło Cię pozdrawiam.
Witaj Beato !
Cieszę się, że ciasteczka i Wam przypadły do gustu, a przede wszystkim że posmakowały też maluchom :)
(dzieciom mojej koleżanki też bardzo smakowały :)).
Wiesz, nie pomyślałam nigdy o osobach uczulonych na miód… Masz więc rację – dobrze, że jest melasa. Dla złagodzenia smaku można ją też np. wymieszać z syropem cukrowym (typu ‚golden syrup’ np.).
Pozdrawiam serdecznie!
piekłam go dwa razy( na święta i sylwestra) raz dokładnie wg przepisu(ten z melasa i żytnią mąką), a drugi raz tez wg przepisu ,ale przełożyłam go kremikiem kawowym, tez rewelacja
Ja go upiekę jeszcze nie raz , nie dwa , bo to kolejny już taki ,,mój ” piernik jest
Bea dziękuje
Ciesze sie niezmiernie Margot! My tez go bardzo polubilismy :)
Pozdrawiam Cie serdecznie!
A czy można poprosić o jakąś sugestię co do syropu imbirowego? W necie jest kilka przepisów, ale nie wiem, czy o taki syrop chodzi. Czy można go zrobić samemu?
Olu, czy chodzi Ci o przepis na imbir kandyzowany czy na sam syrop? Przepis na imbir jest podlinkowany w tekscie powyzej.
Pozdrawiam
To moje pierwsze zetknięcie z kandyzowanym imbirem, przypadkiem natrafiłam na niego w sklepie i od razu przypomniałam sobie o tym przepisie. Sam piernik zwarty, łatwo się kroi, smaruję go powidłami śliwkowymi :) Wkrótce na pewno sama zrobię kandyzowany imbir.
Bastet – ciesze sie, ze piernik smakuje! I oczywiscie polecam rowniez kandyzowany imbir :)
Pozdrawiam