Gdybym z wszystkich lektur, które ostatnio pojawiły się w mojej kulinarnej biblioteczce miała wybrać lub polecić Wam tylko jedną, z całą pewnością byłaby to książka ‘Regali golosi’ (‘Smakowite podarki’) Sigrid Verbert, włosko-belgijskiej autorki bloga ‚Cavoletto di bruxelles’. Jest to niezwykle starannie wydana pozycja, opatrzona pięknymi zdjęciami Sigrid, które – jak niedawno wspominała również Liska – stylem bardzo przypominają fotografie Donny Hay* : czyste, przejrzyste i bardzo ‘rozpoznawalne’.
Książka ta przedstawia pomysły na przeróżne kulinarne podarki; znajdziemy tu przepisy na małe słodkości, na wszelakiej maści przetwory i smarowidła (i na słodko, i na słono), pasztety (również w wersji wege), na syropy, a nawet na zupy czy szybkie przekąski. Oprócz samych przepisów (ilustrowanych niezwykle smakowitymi zdjęciami) znajdziemy tu także pomysły na to, w jaki sposób efektownie i oryginalnie zapakować nasze podarki. Sama autorka tak oto pisze we wstępie: ‘‘Pomyślcie o czymś pysznym. O czymś, co chciałoby się otrzymać, rozpakować, powąchać, schrupać, posmakować. Kiedy ofiarowujemy coś co sami zrobiliśmy, dajemy to, czego tak bardzo dziś brakuje : ślad człowieka, niepowtarzalną wyjątkowość, smak tego co prawdziwe i autentyczne.’’ Słowa te są chyba najlepszą zachętą do zakupienia tej pozycji. A jeśli dodatkowo lubicie ładne kulinarne książki, to ta z całą pewnością zasługuje na Waszą uwagę (niestety aktualnie tylko po włosku i niestety – chwilowo niedostępna…; a dla władających włoskim – tutaj wywiad z Sigrid – klik).
*a propos wspomnianej Donny Hay – polecam Wam szczególnie te oto dwie pięknie wydane pozycje : ‘No time to cook’ oraz ‘Flavours’; znajdziecie tu mnóstwo ciekawych, szybkich, prostych a przy tym smakowitych przepisów, opatrzonych równie smakowitymi zdjęciami (‘Sałatki’, ‘Owoce’ oraz ‘Czekoladę’ również polecam miłośnikom autorki).
*
*
* * *
*
Kolejną pozycją, która zagościła na mojej półce jest nowa książka Davida Lebovitza ‘Ready for Dessert’. Przyznam, że to pierwsza książka autorstwa Lebovitza, którą zakupiłam (z całą pewnością znacie również jego stronę internetową). Znajdziemy tutaj przepisy na ciasta, tarty, desery owocowe, desery mrożone, ciasteczka oraz sporo tzw ‘podstawowych’ przepisów (np. na kremy, sosy czekoladowe, owocowe ‘coulis’, marmolady, dżemy czy kandyzowane owoce). Przepisy brzmią naprawdę ciekawie (po wstępnej lekturze bardzo spodobało mi się ciasto pistacjowo-kardamonowe), choć żałuję, że tylko niewielka część przepisów opatrzona jest zdjęciami (w przeciwnym jednak razie książka liczyła by pewnie ok. 500 stron zamiast aktualnych 280 ;) ). Jeśli lubicie przepisy Lebovitza, a przede wszystkim jeśli lubicie to co słodkie (a nawet bardzo słodkie ;) ), to niewątpliwie książka ta Was usatysfakcjonuje.
*
* * *
*
Ostatnią z książek, którą chcę Wam również dziś polecić, kupiłam już kilka miesięcy temu, jednak nie miałam jeszcze okazji napisać o niej na łamach bloga. Jest ona autorstwa Sophie Dahl (wnuczki Roalda Dahla, słynnego brytyjskiego pisarza, autora między innymi książki ‘Charlie i fabryka czekolady’), którą znacie z pewnością między innymi z programów kulinarnych (‘The Delicious Miss Dahl’ na BBC – ‘Apetyczna panna Dahl’ na Kuchni.tv). To coś więcej niż książka z przepisami; Sophie opowiada tutaj również o swoim życiu, pisze o tym co jadała i lubiła np. w dzieciństwie, przytacza anegdoty, pisze o swoich kulinarnych przygodach, właściwie dosyć podobnie jak w swoim programie telewizyjnym. Książka podzielona jest na pory roku i w każdej z części Sophie podaje kilka (kilkanaście) przepisów na śniadania, obiady i kolacje. Przepisy są proste i smakowite, a z książki (jak i od samej autorki :)) bije ciepło i pozytywna energia. Całość utrzymana jest w nieco rustykalnym charakterze, który ja osobiście bardzo lubię.
W tym roku ma również ukazać się kolejna książka kulinarna Sophie Dahl – From Season to Season: A Year in Recipes; mam nadzieję, że będzie równie ciekawa i godna polecenia.
*
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam już niebawem na kolejny odcinek książkowego cyklu :)
*
Beo, bardzo ciekawie piszesz o tych książkach :)
Piękne te książki, zrujnowac by się można było ;))
No niestety Belgio, faktycznie zrujnować się można ;) Z drugiej jednak strony wolę wydawać na książki niż na jakieś inne ‘fanaberie’ ;)
Miło mi poinformować, że książka ‘Regali golosi’ Sigrid Verbert (polski tytuł) „Smakowite prezenty. Słodkie i słone przepisy na cały rok” ukaże się niebawem nakładem Wydawnictwa Jedność. Termin premiery lipiec 2012.
Także będzie można do woli delektować sie tymi prostymi przepisami.
Serdecznie dziekuje za informacje! Bede ‚pilnowac’ premiery :)
Droga Beo, książka „Smakowite prezenty” ostatecznie ukaże się 7 września br. Pod koniec września pani Sigrid będzie naszym gościem i przyjedzie na spotkanie z czytelnikami. O szczegółach będę informować jeśli pozwolisz. Pozdrowienia;)
Lucyno, dziekuje za info! I bardzo prosze o dalsze szczegoly :)
Pozdrawiam!
Bardzo fajnie Beo, że piszesz o nowościach książkowych, bardzo lubię takie posty. Póki co, sama wyczerpałam już swój limit i minie troszkę czasu zanim przejrzę to co sobie sprowadziłąm:)
Zainteresował mnie „The flavour therauruss”, jednak zrezygnowałam po przeczytaniu kilku opinii z Amazona (że wydanie niestaranne itp.), na korzyść Nigelli „Kitchen”, czego teraz troszkę żałuję, bo takiej recenzji:)
Pozdrawiam i zdrowiej!
Atria
Atrio, ja z końcem i początkiem roku korzystam zawsze ze świąteczno-rocznicowo-urodzinowej okazji ;) i wszycy już wiedzą, że najlepszy prezent dla mnie to książki właśnie :) W ciągu roku kupuję ich zdecydowanie mniej, chyba że faktycznie jest coś wartego uwagi.
A co do “The flavour therauruss”, to absolutnie nie napisałabym, że wydanie jest niestaranne! No ale de gustibus jak widać ;)
Z ciekawością przeglądam Twoje nowe książkowe nabytki i oczywiście nie miałabym nic przeciwko temu, żeby te książeczki również na moich półkach się znalazły( Miss Dahl już mam;)) Sama w zasadzie nieustannie znoszę coraz to nowe książki i ciągle mi mało;)
A ja jutro mam wielkie święto! Idę na od dawna planowane zakupy książkowe do American Bookstore, zdeponowałam już na ten cel pewną sumę na koncie i nie mogę się doczekać :)
Marto, napisz koniecznie co zakupiłaś! Bardzo jestem ciekawa Twoich ‘zdobyczy’ :)
Beo, z pokazanych prze Ciebie książek od dawna mam chrapkę na pozycję D.Lebovitz’a – jestem fanką Jego przepisów, i S. Dahl. Mam nadzieję,że zrealizuję zakupy.
Pozdrawiam!
Amber, jeśli jesteś fanką jego przepisów, to bardzo polecam Ci tę książkę, z pewnością przypadnie Ci do gustu :)
a mi jest smutno ,że żadnej ,ale żadnej z tych książek nie ma po polsku :(
Margot, kiedys z pewnoscia beda przetlumaczone! Pewnie Cie to nie pocieszy, ale zauwazylam, ze sporo ksiazek (nie tylko kulinarnych z reszta) jest szybciej tlumaczonych na polski niz na francuski na ten przyklad ;))
Bea, literatura to tak , prawda ,ale książki kulinarne to cieniutko :( poza Nigellą, Olivierem i Ramsayem to cisza :(
a ja tak bardzo lubię Sigrid Verbert,, Sophie Dahl, David Lebovitz to moi ulubieńcy , ach jak sobie przypomnę te kandyzowane imbiry(co podałaś z przepisu Davida) ach ,
Na pocieszenie chyba sobie translatorem przetłumaczę babę Sigrid i upiekę
http://www.cavolettodibruxelles.it/2010/12/le-kouglof-de-felder
a przepisy Donny Hay to tez zauważyłam ,że są mistrzowskie
No widzisz, a Nigelli po francusku jest zdaje sie tylko jedna ksiazka! ;)
Ale dobrze, ze mamy internet, prawda? :)
o tak , bo ja się przyznam ,że ciasteczka to najlepsze są na francuskojęzycznych blogach ( te płatki kokosowe co mi Bea tłumaczyłaś to jest mistrzostwo nad mistrzostwa ,albo i więcej) ,a drożdżowe na włoskich :P,a zapomniałam o chlebach -te na niemieckich chyba najlepsze (ciemne) bo jasne to też na francuskich
Masz calkowita racje! Francuskie slodkosci, wloskie drozdzowe i do tego niemieckie chleby, mniam :)
Świetne te książki!:))) Z checią bym sobie pooglądała i poczytała :)
Pozdrawiam Beatko:*
I po co ja tu wchodziłam!? ;) Bardzo się cieszę na nową książkę Sophie. Nie wiedziałam, że pisze znowu. Za Lebovitzem nie przepadam (na szczęście!), za wyjątkiem tej o lodach. A jak oglądam książki wydawane we Francji, to bardzo żałuję, że moja znajomość francuskiego ogranicza się do Bonjour. Ściskam ciepło!
No wlasnie Lisko, i ja bardzo ciesze siena te nowa ksiazke Sophie; to taka ciepla, ‚normalna’ osoba, ktora bardzo lubie czytac (i ogladac ;)).
Co do Lebovitza, to tez jakos specjalnie za nim nie przepadam, ale niektore przepisy z tej ksiazki sa naprawde ciekawe; jak i jego lody rzecz jasna :)
A co od jezykow, to ja od pewnego czasu czytuje nawet przepisy dunskie i sama sobie dziwie sie, ze nawet calkiem niezle je rozumiem; na szczescie samo kulinarne slownictwo jest dosyc latwe do opanowania ;)
Beo,
piekne inspiracje.
Margot –
a dlaczego czekac na tlumaczenia?
dlaczego, wy dziewczyny, autorki pieknych stron o gotowaniu nie napiszecie ksiazki kucharskiej po polsku?!
wspolnie?
osobno?
czy w naszej polskiej kuchni brak inspiracji?
osmielam sie tak nieco z pretensjaw glosie, ale macie Talent!
Wykorzystajcie go i niech cudzoziemcy inspiruja sie nasza kuchnia!
Polska jest rajem zup: odmaczcie i odsmietanujecie je troche.
Jak zrobic polskie „pieczone” w piekarniku?
(moj niemiecki maz mnie zawstydzil bo pokazal mi jak.
i to Jak!
do roboty!
Beo,
juz to pisalam: jestem uzalezniona od twojej strony,
blagam: zdrowiej!:)
Cafe ole, Twoje ostatnie zdanie wywołało wielki uśmiech na mojej twarzy :)
A co do książek… Wiesz, bez względu na to czy bym sama jakąś napisała ;) to i tak nadal kupowałabym te autorstwa lubionych i cenionych przeze mnie autorów; lubię patrzeć na to, co robią i proponują inni, kocham książki same w sobie. To dla mnie taki sam relaks jak dobry film czy muzyka. Czy powieść belletrystyczna.
O kuchni polskiej natomiast powinien stanowczo napisać ktoś inny niż ja ;)
Pozdrawiam!
Ostatnio ustanowiłam sobie limit na trzy nowe książki kulinarne w miesiącu. I w pierwszym miesiącu tego postanowienia noworocznego, już go złamałam. Po przeczytaniu Twojego posta książkowego, cieszę się, że większość tych książek znam, bo znowu rozgrzałaby mi się strona Amazonu. Ostatnio u mnie dużo jest w kuchni Sophie Dahl i Donny Hay. Ta pierwsza książka kusi mnie nizmiernie. Dobrze, że na razie jest po włosku i nakład się wyczerpał.
No właśnie – stwierdzam, że miałam szczęście, gdyż jeszcze tydzień czy dwa tygodnie temu była w sprzedaży, a tu nagle taka ‘niespodzianka’ :( Dobrze więc, że się na nią wcześniej zdecydowałam ;)
A było uczyć się języków! Jaka szkoda, ze czytam tylko po polsku i angielsku w zasadzie.
Kasiu, no ale dobry i angielski! Powiedzialabym nawet, ze to calkiem niezle ;)
Pierwsza pozycja też mnie kusi, więc dobrze, że po angielsku niedostępna:-) (choc są inne o podarkach;-))
Książkę Sophie Dahl mam od dawna, o niej i jej programach też pisałam:-) Flavours natomiast kupiłam w prezencie komuś innemu, ale sama też chciałabym ją mieć….Ale najpierw muszę się przeprowadzić – moja kolekcja książek kulinarnych juz się nie mieści na półkach, a wciąż kuszą kolejne.
Anno Mario, a które o podarkach są w takim razie wg Ciebie najciekawsze? Chętnie poczytam :)
A co do miejsca na półkach, to wolę już nawet o tym nie myśleć… Regularnie pozbywam się tych, które nie były zbyt trafionym zakupem, choć niestety coraz mniej jest się czego pozbywać ;)
Kocham kupowac ksiazki kulinarne. Ostatnio stwierdzilam nawet, ze jestem od tego uzalezniona :) Nie ma miesiaca, zeby do mojej biblioteczki nie trafily przynjamniej dwie nowe ksiazki. Zaledwie kika dni temu przyszla do mnie nowa ksiazka Jamiego Olivera („Jamie unterwegs” czyli „Jamie does” i ksiazka Leili Lindholm „Backen mit Leila). Ksiazke Sophie Dahl kupilam na poczatku miesiaca :)
Uwielbiam ksiazki Donny Hay (mam juz 5). ‘No time to cook’ mam wlasnie w swojej biblioteczce z tym, ze oczywiscie po niemiecku. W kwietniu ma wyjsc ta druga ksiazka, o ktorej piszesz. Czekolada i owoce tez stoja na mojej polce. W kolejce do kupienia czekaja juz kolejne :) Donna Hay jest moja faworytka jesli chodzi o zdjecia. Sa tak piekne i czyste, ze az zachwycajace :)
Majko, nad tą książką Leili też się zastanawiałam, czy możesz napisać co o niej sądzisz? Czy przepisy są ciekawe? Z tego co widziałam na Amazonie, to pierwsze wrażenie jest bardzo dobre.
że też w PL nie ma takich książek!
Mam jak Margot żałuję, że takich wartościowych książek nie ma u nas po polsku.
i tej pierwszej mi najbardziej żal , choć jest blog ,a może właśnie ,że jest to mi tak jej żal , bo wiem dokładnie czego żałuję ,że nie mam :P
Hm , Cafe ole! ja bardzo chętnie bym pisała tylko kto by zrobił mi takie piękne zdjęcia jak są u Sigrid Verbert?Pozdrawiam i buźka
No wiesz Margot, nie wszyscy autorzy sami robia zdjecia, wiec w razie czego znaleziono by Ci dobrego fotografa ;)
Bea, ale ja nie chcę jakiegokolwiek dobrego fotografa ja chcę Sigrid Verbert :P
pozdrawiam
To trzeba bedzie do niej w takim razie napisac ;)
hi hi
Bardzo lubię takie książkowe przewodniki. A im bardziej subiektywne tym cenniejsze i ciekawsze.
Pierwsza pozycja wzbudza ogromnie moją ciekawość! Nawet po włosku :)
serdeczności przesyłam
M.
No tak, bo w naszych księgarniach stosy książek ‚kulinarnych’, ale jak przychodzi wybierać, to nic szczególnego… marzą mi się nie tylko ‚suche’ przepisy, ale też ‚opowieści’, przesłanie jakieś, no i zdjęcia…
Marty Gessler „Kolory smaków” lubię oglądać, ale przepisy mnie nie podniecają..
Tak naprawdę znajduję to na blogach: u Ciebie. Liski. w Kwestii Smaku i jeszcze kilku, które mam ulubione…
I już miałam zamiar ponarzekać, że bardzo chciałabym mieć książkę o ‚smakowitych podarkach’, bo lubię robić takie prezenty; rozdaję więc konfiturę malinową, powidła z własnych śliwek i pierniki, ale chciałabym bardziej… zabłysnąć ;-) kiedy przypomniałam sobie, że jakiś czas temu nabyłam w…Lidlu książeczkę pt. „Prezenty z kuchni” i zupełnie o niej zapomniałam ;-) Przeszukałam więc wszystkie zakamarki i – oto jest! Wypieki, przekąski, octy winne, mieszanki przyprawowe, pitna czekolada w formie serduszek na patyczkach… Podane terminy przechowywania. Zdjęcia – powiedzmy, inspirujące ;-)
Hmmm… muszę ją opisać szczegółowiej na swoim blogu. I tak już nadużyłam Twojej cierpliwości dzisiaj ;-)
Mam nadzieję, Beo, że odpoczynek sprawił cuda i proces zdrowienia przebiega jak należy.
Ściskam czule ;-)
Wiesz Inkwizycjo, tutaj też właśnie książek kulinarnych zatrzęsienie i czasami wcale nie jest łatwo znaleźć tę ‘perełkę’; niektóre książki lubię za przepisy, inne za okołokulinarne opowieści i anegdoty, jeszcze inne za piękne zdjęcia. Choć z wiekiem i kulinarno-książkowym stażem robię się chyba bardziej wybredna ;)
Cieszę się, że przypomniałam Ci o Twojej ‘podarkowej’ książeczce :) Chętnie przeczytam o niej u Ciebie :) A ja z całą pewnością co jakiś czas będę testować przepisy Sigrid i dzielić się wrażeniami na blogu.
PS. Cudu niestety jak na razie nie ma ;) Jutro rano kolejna ważna wizyta, jedna z najważniejszych właściwie…
Trzymam kciuki zatem, bardzo mocno!
O książeczce napisałam i mam nadzieję, że nie naruszyłam praw autorskich ;-)
To nie dziekuje ;) Napisze jutro wiecej na maila jesli chcesz…
I biegne do Ciebie poczytac o ksiazeczce zatem :)
Beo, ja tych patyczków na pewno nie zrobię… nie przepadam za słodkościami, jak już niejednokrotnie pisałam ;-) Ale przepis wydał mi się w sam raz na szaro-bury przedwiosenny czas… jednak czekolada czyni cuda w podnoszeniu poziomu endorfin ;-)
Napisz, proszę.
Wiesz, ja przede wszystkim sporo tych ‚patyczkow’ ostatnio dostalam i dlatego myslalam rowniez o zrobieiu ich :) Tym bardziej ze to sympatyczny pomysl na maly podarek wlasnie :) Za to tak na moj wlasny uzytek o wiele bardziej wole ot tak – kawalek dobrej, wytrawnej czekolady ;)
Ta pierwsza pozycja wydaje mi się super ciekawa… Ojej, gdybym tylko znała włoski…
Ps. Beatko, tak opisujesz, że chciałabym mieć wszystkie. :D
Wszystkie książki miło by było mieć:) U mnie tak jak przeczytałam w komentarzach jest podobnie jak u Ciebie :) pod koniec roku (listopad-grudzień kumulacja rocznic, imienin i urodzin i cały rok na to czekam! Dostaję oczywiście książki:)
Widzę Kasiu, że i Ty preferujesz te książkowe prezenty :) Ja zawsze mam kłopoty z ostateczną decyzją, moja ‘amazonowa przechowalnia’ liczy sobie już kilka stron, do tego jeszcze dochodzą również niektóre polskie pozycje. Choć i tak rzadko kupuję jednak książki, których wcześniej nie widziałam : lubię je najpierw przewertowac w księgarni i zobaczyć je tak ‘na żywo’. Niestety nie zawsze jest to możliwe.
Coś nie trafił mój komentarz we właściwe miejsce… da sięe coś z tym zrobić, Beo?
Zrobione ;)
Już same okładki obiecują dobre przepisy :)
„Smakowite podarki” brzmią bardzo kusząco – mam nadzieję, że za jakiś czas wyjdzie wersja angielska. pozdrawiam serdecznie :)
Bea!?! Ma allora tu comprendi l’Italiano!!! Sono così felice, perché il tuo blog è davvero molto bello… emozionante. E vorrei tanto diventare tua sostenitrice, ma non vedo la casella nella pagina. Però ti metto tra i miei link preferiti, ok? Non voglio perderti…
Buona giornata,
Sabrine
Sabrine, comprendo un pocco (ho studiato italiano un pocco e in più italiano sembra un po ‚di francese – sono una insegnante di francese) e il resto mi tradurre con Google Translate ;)
E vero : non ho ancota bottone „Segui”… Io ci penserò ;)
Dispiace per i miei errori et grazie mille per il tuo commento :)
(ho messo il tuo link ‚on my french blog’ ;) http://lecoindebea.blogspot.com/
Bye!
E io ho fatto lo stesso con il tuo blog in Polacco! Arrivederci a presto!
Sabrine
Grazie mille Sabrine!
A presto :)
Bea, cudnie piszesz o tych książkach… Marzą mi się, ale to wszystko kaprysy… Ostatnio ktoś mnie zapytał ile procent z przepisów, które są w moich kilku książkach wykonałam? Zająknęłam się, bo nawet połowy…:(, ale lubię mieć nadzieję, że może kiedyś mi się uda…
Mocno pozdrawiam!!!
Szanowna autorko bloga
bywam tu często ale zdaje się że to mój pierwszy komentarz;)
mam 2 pytania:
czy w weekendzie mogą brać udział blogi nie-kulinarne? a jeśli tak to czy przepisy muszą być nowa(własne) czy mogę zrobić coś, co znalazłam w P. Herme i co jest tez na innych blogach?
dziękuję i pozdrawiam serdecznie!
Drogi Anonimie :)
W Czekoladowym Weekendzie moga brac udzial absolutnie wszystkie blogi, to raz; a dwa – oczywiscie ze nie trzeba wymyslac swoich wlasnych przepisow, mozna posluzyc sie tymi juz istniejacymi :) Wazne jest tylko, by nie zapomniec o podaniu zrodel przepisu lub linka do niego (jesli jest juz w sieci), poza tym – calkowita dowolnosc :)
Pozdrawiam serdecznie!
Jestem Beatko :) Ksiazke Leili polecila mi kiedys znajoma a ja po przejrzeniu je stwierdzilam, ze warto ja miec w swojej kulinarnej biblioteczce (mam tez zamiar kupic „Kochen mit Leila”). Jesli chodzi o zawartosc ksiazki to znajdziesz tu troche przepisow na ciasteczka (np. biscotti lub z lawenda), znane ciasta jak sernik, ciasto marchewkowe, chlebek bananowy czy brownie, owocowe tarty na kilka sposobow, cupcakes, muffinki, slodkie drozdzowe wypieki ale tez chleby, focaccie i scones a na koniec jeszcze troche pomyslow na sosy do deserow i marmolady. Zdjecia fajne i apetyczne (troche w stylu tych z ksiazek Jamiego). Niestety jeszcze nic z niej nie przygotowalam wiec nie moge powiedziec jak smakuje to czy tamto ale mysle, ze warto miec taka ksiazke w swojej kuchni :)
Polecam tez inne dwie ksiazki: pierwsze dwie napisala Sarah Wiener „La dolce wiener” i „Frau am Herd” (ta nie jest o slodkosciach) a kolejna Cynthia Barcomi „Backen” (ladnie wydane, swietne zdjecia i rownie fajne przepisy). Obie panie maja swietne przepisy na slodkosci (z przepisu Cynthi Barcomi robilam te oto biscotti : http://kalejdoskopkulinarny.blogspot.com/2010/11/biscotti-z-zurawina-i-pistacjami.html). W tej drugiej ksiazce Sarah Wiener proponuje jeszcze inne, wytrawne, ciekawe i mysle, ze smaczne dania :)
Pozdrawiam cieplutko :)
Sophi ksiazki znam, ale jakos nie przypadly mi fo gustu. Natomiast z wielka ciekawoscia sprawdze pierwsza pozycje przez Ciebie polecana. Milego weekendu, Beo.
Sophi Dahl pisze…a napewno pisywala kulinarne felietony w miesieczniku Waitrose Kitchen wydawanym przez wlasnie ten sklep. To jedna z moich ulubionych stron podobnie jak opowiesci o winach ktore pisze Oz Clarke .
pozdrawiam serdecznie
Ania
Pingback: Książki, nie tylko na Święta « Bea w Kuchni
Pingback: ‘Smakowite Prezenty’, smakowita książka « Bea w Kuchni