Dziś mała niespodzianka dla czytelników bloga, jako przedsmak zbliżającego się Czekoladowego Weekendu (jak wspominałam kilka tygodni temu temu, w tym roku niestety nie mogłam się nim zaopiekować, dlatego pieczę nad tegoroczną edycją sprawować będzie Atina, której raz jeszcze serdecznie dziękuję za zaoferowaną pomoc).
Dla wszystkich czekoladoholików mam do rozlosowania poniższe lektury; niestety tylko w języku angielskim, mam jednak nadzieję, że znajdą się chętni na przygarnięcie ich :)
*
Oto moje czekoladowe propozycje dla Was :
- barrrdzo czekoladowa Donna Hay :
*
*
- pomysły na pyszne czekoladowe desery :
*
- i na koniec książka nieco mniej czekoladowa, przyznaję, jednak po pierwsze – czekoladowa w tytule ;) a po drugie – to wyjątkowa gratka! – z dedykacją samej autorki ! :) Dla tych, którzy już znają i lubią bloga Chocolate & Zucchini Clotilde Dusoulier lub dla tych, którzy chcą zaznajomić się z jej przepisami :
*
*
Komentarze można zostawiać przez tydzień, do przyszłego wtorku (‘zamknięcie’ o północy). Po tym terminie wybiorę książkowych szczęśliwców i wyniki losowania ogłoszę na blogu :) Jeśli więc chcecie, by któraś z książek zagościła w Waszej kulinarnej biblioteczce, zostawcie komentarz pod dzisiejszym wpisem, precyzując która z pozycji (i dlaczego…) Was interesuje.
Mnie osobiście podobają się wszystkie ale bardzo chciałabym zrobić i o czywiście spróbować deseru z drugiej okładki:) Uwielbiam przekładańce:)
‚Pomysły na pyszne czekoladowe desery’
Niesamowita okładka! takie czyste zdjęcie – nie przeszłabym obok niej w księgarni obojętnie :)
Jak dla mnie: pachnie najbardziej czekoladą, choć żadnej nie znam – więc to tak na czuja! :D
Wszystkie są czarujące, ale najbardziej chciałabym dotknąć i poczytać książkę Pani Hay. Wygląda tak niesamowicie i smakowicie, że nie mogłabym jej się oprzeć widząc na półce w księgarni. Uwielbiam czekoladę, a do przepisów z jej udziałem podchodzę zawsze z ogromnym entuzjazmem. Jest dobra na wszystko – dzielenie się szczęściem i na te najsmutniejsze dni. Poza tym nie mam żadnej książki w języku angielskim, a chciałabym sprawdzić, czy dam sobie z nią radę :)
Mnie najbardziej spodobałaby się druga propozycja. Dlaczego? Przepisy na desery z czekoladą to takie, które uszczęśliwiają. Kiedy dziecko widzi czekoladę, w jego oczach od razu widzę chochliki, a minka wyraża ogromny zachwyt. Kiedy czekolada wpada mi do ust, zamienia się w gorącą, gęstą toń, w której najchętniej zanurzyłabym truskawkę, kilka wiórków kokosowych a może czasem chilli? Ale pomysły się wyczerpują. Warto rozszerzać swoje zainteresowania, bo czekolada może się znudzić, ale propozycje z tej książki nie pozwolą mi na to. Zwłaszcza, że tę przyjemność można dzielić z najbliższymi. Słodkie szczęście ze szczęściem duchowym – czego chcieć więcej? :)
Ale gratka Beo! :))))
Z chęcią wszystkie książki bym powąchała! Ach uwielbiam zapach książek:) Wszystkie kuszące.
Znam bloga Chocolate & Zucchini i bardzo ucieszyłabym się z książki i autografu autorki:)))
Ściskam cieplutko Beatko.
A Czekoweekendu juz sie doczekać nie mogę:)
Majana
Nie napisałam dlaczego ?:)) Dlatego ,ze podoba mi się blog i pomysły autorki książki :) Chętnie poznalabym je blizej.
Nie mam żadnej ale każdą chętnie przygarnę :D
A tak serio, pierwsza propozycja jest interesująca wizualnie, druga obiecuje niesamowite doznania smakowe a trzecia ma w sobie wszystko o co książka kucharska mieć powinna. Mam nadzieję nabyć tę ostatnią pozycję.
Pozdrawiam wieczorowo :)
Ja też chętnie przygarnę trzecią pozycję, bo uwielbiam i cukinię i czekoladę i już!
Oj wszystkie książki wyglądają baaardzo kusząco ale najbardziej interesowałaby mnie pozycja pierwsza: Chocolate – Donna Hay. Moim marzeniem jest mieć wszystkie książki dotyczące gotowania i pieczenia jakie istnieją :-P. Jestem niesamowitą wielbicielką czekolady (czekolada w czekoladzie z dodatkiem czekolady to dla mnie i tak za mało! ;-) ). Co prawda w świecie kulinarnych pyszności nie jestem taką mistrzynią jak Pani, Pani Beato ale uwielbiam siedzieć godzinami w kuchni i przygotowywać coś dla ukochanego, rodziny i przyjaciół :-)
Pozdrawiam serdecznie :-)
Cała moja rodzina uwielbia czekoladę i czekoladowe desery, dlatego marzy mi sie druga książka:) Pewnie mając taką książeczkę stałabym się czekoladową boginią:D
Ja bym bardzo ucieszyła się z tej trzeciej książki: „Chocolate & Zucchini”. Tych dwóch produktów praktycznie nigdy nie brakuje w moim domu. Cukinię uprawiam w ogródku i mam jej zawsze tak dużo, że wkładam na zimę do słoików, aby móc się cieszyć potrawami z cukinią przez okrągły rok. A czekolada? Ech, mam po prostu słabość do wszystkiego co czekoladowe :)
Mimo mojego ciągłego niezdecydowania w każdej sprawie i trudności w podejmowaniu nawet najłatwiejszych decyzji, od razu wiedziałam, że książka Donny Hay to takie moje ‚must have’. Kilka razy korzystałam z jej przepisów i każdy z nich urzekł mnie prostotą i przede wszystkim smakiem przygotowanych dań. A wszyscy wiedzą, że o wiele przyjemniej jest wejść z książką do kuchni niż tylko zerkać do komputera… To powód poza oczywistą miłością do czekolady… ;). I słowa ‚simple essentials’ są słodką zapowiedzią całej książki.
Poza tym uwielbiam wieczorami (zaraz przed pójściem spać, na dobranoc wręcz ;) przeglądać kulinarne książki. Z tą musiałabym pewnie trzymać tabliczkę ulubionej czekolady pod poduszką, bo nieźle bym zgłodniała, oglądając te apetyczne zdjęcia ;) .
Pozdrawiam i współczuję czytania, a potem wybierania najbardziej przekonywującego komentarza ;D.
Jakie pyszne ksiazki Beatko :) A Donna Hay jest dla mnie doskonala po prostu (wiem, bo mam:)) Innych nie znam niestety.
Pozdrawiam cieplutko.
Każka jest kusząca ale jak bym mogła wybierać to najbardziej chciałabym dostać ostatnią pozycję właśnie dlatego że jest nie tylko o czekoladzie. Za wszechstronność :-). Pozdrawiam
Bardzo lubię książki kucharskie w języku angielskim. Jako że jestem jeszcze uczennicą, czytanie takich przepisów jest dla mnie podwójną formą nauki :) Wspaniale byłoby „poćwiczyć” razem z Donną Hay. Ach, tak to ja mogę uczyć się przez cały czas! :)
Ja bym chętnie przyjęła czekoladowe desery…Raz że uwielbiam czekoladę, a dwa że chętnie bym stworzyła kilka deserów z takiej książki. Uwielbiam te fotografie, na których widok, aż się przełyka ślinkę ;) Okładka tej książki już jest zapowiedzią cudownej książki, więc chętnie zapoznam się z całością :)
Tyle pysznych propozycji! I jak tu wybrać jedną tylko? Stojąc przed tymi trzema dziełami w księgarni, móc spojrzeć tylko na okładki, miałabym nie lada problem… Myślę jednak, że koniec końców zdecydowałabym się na „Chocolate & Zucchini”. Kusząca, ciepła okładka, a w dodatku wnętrze zapewniające różnorodne doznania smakowe, a nie tylko nastawione na samą czekoladę (którą, swoją drogą, uwielbiam). Zresztą jej nazwa kojarzy mi się ze słynnym ciastem, które planuję upiec latem, bo ostatnimi czasy bardzo zasmakowałam w słodko-warzywnych wypiekach. :)
A na Czekoladowy Weekend już nie mogę się wręcz doczekać! ;)
Pozdrawiam Cię, Beatko!
jako czytelniczka bloga Chocolate & Zucchini, wybrałabym tę pozycję
Czy wy wiecie , czy wy wiecie czekolada jest najlepsza w świecie ,
taka dobra , taka słodka że nadchodzi mnie ochotka .
Drodzy ludzie , drodzy mili gdybyście czekoladę mi kupili ,
sto buziaków bym wam, dała do jedzenia zachęcała .
Uwielbiam, kocham czekoladę!NIe mam żadnej książki ze słodkościami, więc z przyjemnością przygarnęłabym pierwszą albo drugą pozycję: )
Chocolate&Zucchini! Śledzę bloga, a książka mogłaby być zawsze przy mnie – przed snem, w gorączkowym poszukiwaniu przepisu, czy na leniwe popołudnie.. :)
jej jakie cudowne czekoladowe książki!:) uwielbiam czekoladę pod każdą postacią, ale najbardziej w deserach, a więc marzę o drugiej pozycji książkowej:)
Pozdrawiam serdecznie i miłego wieczorku życzę:*:)
p.s. Świetny konkurs nam zgotowałaś:))
Wow. Bardzo fajny pomysł, tylko zrozumieć nie mogę, cóż takiego Cię pchnęło do pozbywania się pozycji ze swej biblioteki (knuję podstępne teorie spiskowe :p). Niemniej jednak kusisz, Bea, kusisz… a jako maniak książkowo-czekolodawo-kulinarno-zdjęciowo-icotamjeszcze’owy chciałabym musknąć każdą z tych książek, przekartkować, powąchać i powyobrażać sobie wszystkie pyszności, które w nich zostały bajecznie – zakładam – sfotografowane, a których zapewne nie zrobiłabym, bo jestem na detoksie czekoladowym :s Z tego też pewnie względu najchętniej bliżej zapoznałabym się z pozycją bloga czekoladowo-cukiniowego, ale ostatecznie zadowolę się śledzeniem tego konkursu. Niech książkę dostanie ktoś, kto zrobi z niej dobry użytek!
Pozdrawiam i miłej zabawy życzę!
Dagal, nie pozbywam sie! Zakupilam je specalnie na te okazje :) I specjalnie u Clotilde poprosilam o te wersje angielskojezyczna i autograf (choc autograf mimo wszystko jest po francusku ;)).
Ja bym poprosiła „Chocolate & Zucchini”…
Bo pamiętam zapach czekoladowego ciasta z cukinią…
Bo pamiętam jego smak…
Bo na samo to wspomnienie robi mi się po prostu bosko słodko… :-)
jako że zawsze kuszą mnie zdjęcia na okładkach, zamarzyła mi się książka o czekoladowych deserach…
pozdrawiam ciepło :)
wszystkie mi sie podobają, żadnej nie znam ale wybierając „oczami” skusiłbym się na drugą propozycję czyli na divine chocolate desserts :)
Ostatnio znowu mam manię na czekoladę. Na trufelki… ciasta.. musy. Widzę różnicę w spodniach, ale mówi się trudno ;) Każda z książek jest intrygująca i po angielsku (czyli dla mnie mieszanka idealna czyt. wybuchowa). Jednak najbardziej moje oczy wpatrują się w pozycję autorstwa Pani Donny. Ona jest taka swojska i nie wyimaginowania. Autorka ma się rozumieć ;) Książka iście królewska! Niby banalna okładka ma w sobie to coś, co zmusza do zagłębienia się w środek.
Pozdrawiam serdecznie!
Witam:) Dość często tu zaglądam, choć tylko raz odważyłam się coś skomentować. Natomiast dzisiaj, widząc, że można wygrać tak piękne książki, ośmielam się:)
Bardzo spodobała mi się książka nr 2. I chyba argument, że bardzo lubię czekoladę nie będzie wystarczający;)
Chętnie się tą książką zaopiekuję( będzie miała u mnie dobrze;)), dzięki niej będę miała pomysły na pyszne czekoladowe deserki na miłe wieczory;)
Pozdrawiam!
Cześć jestem z Czech, zainspirowana Twym blogiem chciałabym załozyć własny. Ksiazki bardzo by sie przydały najwiecej ta deserowa. Masz niesamowicie apetyczne zdjecia. Pozdrawiam. Barbara
Ojojoj…jeśli już musiałabym wybierać….to chyba książka nr 3 dla przełamania smaków,jako że dziś wcisnęłam w siebie całą tabliczkę gorzkiej czekolady i troszku mam przesyt,acz wiadomo…nadal darzę czekoladowe przysmaki sympatią…
Zacznę od tego, że nie wiem czy jestem prawdziwą czokocholiczką, nie wiem czy zasługuję na takie miano ;-) Nie jadam czekolady zbyt wiele, na tabliczki z ‚fioletową krówką’ nawet nie patrzę, żadne batoniki i inne łatwo dostępne ‚czekołakocie’ mnie nie nęcą… gdy już sięgam, po czekoladę to musi być ona wyjątkowa, najwyższej jakości, z ogromnym dodatkiem kakao, wnikliwie badam etykiety, uwielbiam eksperymentować, szukać jakiś nieznanych mi dotąd połączeń smakowych. Nie boję się wydać na nią więcej pieniędzy, gdy wiem, że mogę się spodziewać ekstatycznych doznań. Wtedy wystarczają dwie kostki, zielona herbata i książka. Wtedy jestem w raju. Nie ilość się liczy, a jakość, w przypadku czekolady to święta prawda! A gdy mam więcej czasu i weny, przetwarzam ją w rarytasy dla osób mi bliskich. Musy, ciastka, czekoladowo-owocowe przetwory, desery – wkładam w nie całe serce, a uśmiech na twarzach umazanych na brązowo jest najlepszą nagrodą, smaczniejszą niż wielka, belgijska tabliczka ;-)
Jeśli chodzi o książkę, to mnie najbardziej zaciekawiła ostatnia pozycja. Bloga autorki znam i podglądam, bardzo go lubię, ciekawa jestem co skrywa ta obiecująca okładka. Cały czas nie mogę się zdecydować, czy moje serce należy bardziej do cukinii czy do czekolady ;-) Dlatego wybieram i cukinię i czekoladę ;-D Również dlatego, że teoretycznie takie zestawienie brzmi kosmicznie, ale w rzeczywistości… któż z nas nie pokusiłby się o kawałek czekoladowego, cukiniowego chlebka? I jeszcze jedna rzecz, już ostatnia… imię autorki! Clotilde… Klotylda… czyż ono nie jest bajeczne? Jestem święcie przekonana, że wszystko, co wychodzi spod rąk osoby o tak wyjątkowym imieniu jest w rzeczy samej WYJĄTKOWE, wierzę, że i ta książka jest unikalna i stałaby się ozdobą na mojej kuchennej półce, ozdobą nie do przecenienia! ;-)
pozdrawiam!
hmm…. żadnej z książek nie znam, ale najbardziej przemawia do mnie ta autorstwa Donny Hay. Dlaczego? Zapewnie to okładka, prosta, a jaka smakowita! Tak chciałabym ją mieć :) Pozdrawiam
Jestem nalogowa czekoholiczka, a co za tym idzie, mam spora kolekcje ksiazek poswieconych czekoladzie. „Chocolate” Donny Hay juz sie w tej kolekcji znajduje, natomiast z „Divine chocolate desserts” jeszcze sie nie zetknelam i chocby dlatego wlasnie bardzo chcialabym dorwac ja w swoje lapki :)
A ja bym chciała dostać ksiażkę Donny Hay a to dlatego, że nie mam jeszcze pomysłu na Nasze Czekoladowe Świeto, a w jej książce z pewnością znalazłabym coś przepysznego:)
CUDNE książki – wszystkie!!!! Tak ciężko się zdecydować… Po długim rozmyślaniu wybieram pozycję numer 3. Czekolada i cukinia – fascynujące połączenie. Po zajrzeniu na bloga autorki od razu widzę, że to jest to co lubię… Przepisy na pewno są przepyszne i z charakterem :) Pozdrawiam serdecznie!
O jaaaaaa, Beo kochana, ale konkurs, ale książki! Jeśli miałabym wybierac, to bym się na Donnę Hay skusiła, bo nie mam NIC jej autorstewa, a to nazwisko, które nawet we mnie budzi szacunek :) Klotyldę mam i lubię, mimo ze bez autografu!
Buziolki :)
Beatko Ty jak zawsze wymyślisz coś niesamowitego. Książki wszystkie wspaniałe. Do mnie najbardziej przemawia druga, ze względu na okładkę.
Czekam jednak na Twoją pozycję książką i marzę o autografie.
Beo – ależ smakowite kąski proponujesz!
Jako odwieczna czekoladoholiczka, ciągle nienasycona czekoladowym smakiem (przeżywszy dzieciństwo ubogiego czekolado-zaopatrzeniowo PRL-u oraz horror kartek na czekoladę) – zgłaszam chęć posiadania każdej z tych książek.
Skoro jednak trzeba się określić, to wybieram pierwszą.
Nie znam autorki, a kierując się wrażeniami wizualnymi ta książka jest dla mnie najbardziej tajemnicza.
Okładka niewiele mówi o treści i to jest najbardziej zachęcające.
Pozdrawiam bardzo serdecznie
Ja z przyjemnością cieszyłabym się , z posiadania w swojej biblioteczce książki z czekoladowymi deserami ( pomarzyc przecież można :) ). Widząc te łyżeczki zanużone w okładkowym deserze aż chciałoby się jedną z nich podnieśc do ust. Można patrząc się na to zdjęcie doznaśc ślinotoku. Pozdrawiam Beato
czekolada…. moja miłość, a że jestem cięzarówka ;) to sobie jej nie odmawiam, tak jak i dzidziusiowi :D
ciasto z okładki Chocolate & Zucchini wygląda tak mega apetycznie….. ślinka cieknie, gdybym miałą przepis zrobiłabym go odrazu…mmm…
O, będzie czekoladowy weekend!
A ja akurat kupiłąm sobie w Londynie używaną książkę „Chocolate” Williego jakiegoś tam (tego Pana, który sprzedał wszytko i założył własną plantację kakaowców w Ameryce Połodniowej:)) więc będzie z czego próbować..
A jeśli mogłabym chcieć którąś książkę.. to Divine chockolate desserts wygląda super. Dlaczego? Diomyślam się, że w środku też jest „divine”;)
o madre! jakie książki – wzbudziły we mnie taki zachwyt jak KA [albo jak paczka, którą mi przesłałaś ;)]
chciałabym „Divine chocolate desserts”, bo desery czekoladowe należą do moich ulubionych, mają nawet swoją oddzielną zakładkę w ulubionych – są „ciasta” i jest „czekolada”
bo takie desery produkują mega dużo serotoniny :)
Ooo zawsze chciałam mieć jakąś książkę kucharską po angielsku. Narazie nie mam żadnej.
Właściwie to każdą z tych mogłabym przygarnąć z radością, ale może tą pierwszą szczególnie. Podobno piękne zdjęcia.
Ojejku, jaki ciężki wybór. Każda z tych książek wydaje się być wspaniałą i wartościową pozycją. Gdybym miała wybrać tylko jedną to zdecydowałabym się na książkę Donny Hay. Nie wiem czemu, nie potrafię podać racjonalnego argumentu. Po prostu kusi mnie bardzo.
Właśnie ostatnio stwierdziłam, że dużo przyjemniej byłoby krzątać się po kuchni z książką w ręku niż z wydrukowanym lub na szybko nabazgranym przepisem.^^ Póki co moja biblioteczka mieści tylko jedną pozycję kulinarną, którą dostałam „w spadku” od mojej mamy. Tak więc ja bym bardzo chętnie przygarnęła… Chocolate&Zucchini.
Clotilde Dusoulier nie znałam wcześniej, dopiero teraz poczytałam trochę na jej temat, przejrzałam stronę z przepisami, obejrzałam wideo ze spotkania promującego książkę – i zostałam zauroczona jej osobą. ;) Wideo trwało 30 minut, a ja, wsłuchana w jej opowieści, miałam wrażenie, że minęło góra 10. ;) Poczytałam również recenzje książki, które wychwalały piękne zdjęcia, język, jakim została napisana, oraz bardzo dobrze objaśnione przepisy, które nie sprawią trudności nawet początkującym kucharzom (patrz: ja^^). Poza tym w książce rodowitej Paryżanki z pewnością znalazło się wiele potraw inspirowanych kuchnią francuską, która jest zdecydowanie moim numerem jeden. No i ostatnią chyba kwestią, która wpłynęła na mój wybór jest to, że książka ta – w przeciwieństwie do dwóch pozostałych – nie zawiera samych przepisów na desery. Co prawda dla mnie słodkiego nigdy dość, ale że staram się jednak te dobrodziejstwa – ze względów zdrowotnych – ograniczać, dlatego lepsza dla mnie byłaby książka bardziej „wyważona” pod tym względem. ;)
Przy okazji, skoro już piszę, chciałabym podziękować za Kalendarz warzyw sezonowych – super przydatna sprawa, zwłaszcza dla kogoś, kto mieszka w wielkim mieście, gdzie warzywa pór roku nie znają. ;)
Ja zdecydowanie wybrałabym Clotilde Dusoulier i jej książkę „Chocolate and Zucchini na podstawie bloga o tym samym tytule. Lubię czytać teksty Clotilde, jej innowacyjne podejście i odwagę w wypróbowywaniu nowych potraw i połączeń, a także różnorodność kulturową i smakową, którą oferuje wybór jej dań:)
Tylko Chocolate & Zucchini – połączenia smaków, pozornie ze sobą niewspółgrających to moja ulubiona część gotowania. Ta tajemnica – stworzę arcydzieło czy truciznę ;) No i poza tym nazwa książki (i bloga) jakoś tak mi przypomina o pewnym przepisie który planuję wykorzystać od dawna – chyba od tak dawna, że gdzieś się zapodział na muffinki czekoladowe z serem pleśniowym i pomarańczą/likierem pomarańczowym. Ale internet czyni cuda. Wiem że było w Kuchni 14 lutego, rok z dokładnością do ostatnich 4 lat ;) Ale czekolada z cukinią też dobrze brzmi, może stworzę przekąskę :)
Divine Desserts! Bo sama okładka sprawiła, że poszlam do lodówki po kolejną porcję czekoladowego tiramisu :)
Donna Hay – bo to podobno klasyka, ktorej nie moze zabraknac w zadnym domu, a u mnie jeszcze nie zagoscila…wiec moze sie uda :-)
Mój partner jest prawdziwym wielbicielem czekolady i uwielbia przygotowywać coraz to nowe czekoladowe słodkości :)
Z myślą o nim wybrałabym pierwszą pozycje – przepisy Donny Hay są napewno bardzo przystępne dla takich przeciętnych domowyh kucharzy jak ja i mój luby :)
Pozdrawiam serdecznie!
Witaj, uwielbiam czekoladę i ustawiam się w kolejce po trzecią pozycję, deser z okładki muszę wypróbować, wygląda pysznie :)
ściskam
Aga
Droga Beo..zaglądanie tu graniczy dla mnie i z ‚rozkoszą’ dla podniebienia i małym luksusem..ale..co jest w tych szklaneczkach????????????? (środkowa książka..) czuję smak przez ekran :)))Pozdrawiam..Miłego dnia.A.
Zdecydowanie trzecia – bo nie mogę jej zamówić na amazonie (pierwszą i drugą już mam na liście przyszłościowej) ;-)
Buziaki!
Witam,
na wstępie chcę Ci powiedzieć, że Twój kalendarz warzyw sezonowych jest wspaniały! Z jakimż zaskoczeniem go przeglądałam.. Naprawdę uwielbiam go :)
A książki.. no cóż.. która z nas nie chciałaby mieć w swojej kolekcji choć jednej? ;) Wszystkie wyglądają tak baaardzo apetycznie i kusząco, jednak najbardziej moją uwagę przykuwa pierwsza pozycja. Dla mnie, jest to zdecydowanie najładniejsza okładka, ale jak to mówią nie ocenia się książki po okładce.. ;) więc bardzo chciałabym zobaczyć jej zawartość.
Pozdrawiam ciepło :)
ja poproszę o „Divine Chocolate Desserts” bo zwykle z czekoladą piekę ciasta, więc trochę innych inspiracji bardzo by mi się przydało! no i odwdzięczę się pięknym, ciepłym uśmiechem :) to czego nie zjemy z M. w domu (bywają tego różne ilości) zabieram do pracy i uszczęśliwiam swoimi „wyczynami” innych
pozdrawiam ciepło!
Wybór trudny, każda z pozycji nęci. Jeśli już muszę wybrać to drugą pozycję. nigdy dość deserów z czekoladą. Ja ją po prostu lubię, ale mam w domu czekoholika najwyższej kategorii (znaczy się ślubnego czekoholika), a że droga do serca wiedzie przez żołądek…
Wszystkie książki Beatko są doskonałe, ale mi najbardziej do gustu przypadła ta o deserach….dlaczego? Bo uwielbiam tęczę, którą tworzy czekolada z innymi składnikami deseru …uwielbiam rozkoszować się delikatnym musem czekoladowym i patrzeć jak rozaniela się buźka mojego synka, kiedy je go razem ze mną … i dlatego też, ze ostatnio wpadłam w manie robienia pralinek:) Pozdrawiam ciepło
Beo , wszystkie książki są wspaniałe i cieszyłabym się z posiadania każdej z nich. Ale najchętniej sięgnęłabym do książki „Chocolate & Zucchini” i skorzystała zamieszczonych w niej przepisów ( na bloga chętnie zaglądam i z chęcią dowiem się, jakie przepisy autorka zamieściła w książce ) :)
Beo ale słodkości rzuciłaś – prawdziwie słodkie :)
Rzadko w takich rozdawnictwach biore udział, ale tym razem muszę koniecznie :)
Bo na ksiązki jestem ogromny łasuch – a jeszcze na takie? uuuu… wszystkie bardzo ciekawe. Ale chyba tak naj to pierwsza pozycja – Donny Hay – okładka wygląda tak, ze bardzo mnie jej zawartość ciekawi :)
A bloga nie znałam – ale teraz nie omieszkam się zaznajomić :))
Jak Twoje samopoczucie Kochana?
Buziaki!
‚Chocolate and Zucchini’ to jeden z pierwszych blogow kulinarnych na które trafiłam, pokierowana przez moją znajomą z antypodów. Stąd też, mimo że czekoladę uwielbiam i wszystkie książki są dla mnie kuszące, myśl o tej ostatniej przyprawia mnie o lekkie drżenie :)
Witam,
dla mnie czekolada jest lekiem na całe zło :-) całkiem niedawno rozkochałam się w prawdziwej czekoladzie, czyli gorzkiej z najróżniejszymi dodatkami, dlatego każda z tych książek sparwiłaby mi ogromną radość.
Jednym z moich noworocznych postanowień jest ograniczenie słodyczy :-(, wiec gdybym otrzymała, którąś z książek, mogłabym choć na nie popatrzeć i o nich poczytać. A czytanie o jedzeniu sprawia mi prawie taką samą przyjemność jak gotowanie i samo jedzenie :-)
Pozdrawiam
Chętnie zaopiekowałabym się pozycją „Divine Chocolate Desserts” a to dlatego, że wiem, że autorem jest niejaki pan Jose Marechals, autor książki o makaronikach, którym nie można się oprzeć, na którą również czekam i jako fanka zarówno czekolady, jak i makaroników doczekać się już nie mogę ;-)
Jestem pewna, że w moim domu, w którym nie brak czekoladowych łasuchów, ta książka na pewno by się przydała ;-)
zdecydowanie „Chocolate & Zucchini” Clotilde Dusoulie bo lubię potrawy z jej bloga, ale wszystkie książki zachęcające,
pozdrawiam
Sylwia
„pomysły na pyszne czekoladowe desery” to jest to co chciałabym mieć. Wiem, że napewno znajdę w niej przepis na deser czekoladowy, taki jak sobie wymarzyłam a jeszcze nigdy nie udało mi się go zrobić i nigdzie kupić… Taka pulchna, lejąca się mleczna czekolada… A na widok okładki aż mi ślinka leci! Jak to piszą na Blipie – #chceto!!! :) Poza tym w moim otoczeniu bab ciągle narzekamy na to, że nie możemy zrezygnować z czekolady nawet o 1 w nocy… Więc zaprosiłabym je wszystkie na jakiś przepyszny deser, chociażby ten z okładki! ;)
Czekolada i cukinia… Jak truskawki i ocet balsamiczny, jak świeże ogórki i miód. Brzmi jak antydepresant, najpyszniejszy z możliwych. Jak obietnica raju dla podniebienia, uczta dla oczu i najprzedniejsze zapachy dla zmysłu powonienia. Właśnie dlatego wybrałabym „Chocolate & Zucchini”
Masz dla nas cudowne prezenty,Beatko!
A najbardziej chciałabym mieć pozycję drugą…
Dużo zdrowia!
Ach, ale niespodziankę zrobiłaś! :) Mam wielki dylemat, jak na kulinarnego mola książkowego chciałabym mieć je wszystkie. Po całonocnych przemyśleniach (zobaczyłam Twój wpis wczoraj) stwierdzam, że w pierwszej kolejności zanurzyłabym się w lekturze Chocolate & Zucchini. Z wielką przyjemnością witam każdą kolejną „blogową” książkę i kibicuję ich autorom, a na blog Clotilde zaglądam często.
Pozdrawiam serdecznie!
Czekolada, wiadomo, ze to jedna z „food groups”!
Wszystkie ksiazki wygladaja interesujaco. Sama chetnie stalabym sie posiadaczka pozycji „Divine Chocolate Desserts”. Dlaczego: do niedawna gotowalam dla dwoch osob (w tym jednej nastolatki). Teraz, z powodu milych zmian w zyciu, bede gotowac dla 6ciu osob, w tym 3 nastolatkow, jednej studentki i dwoch doroslych osob. Fajne pomysly na desery bardzo by sie przydaly.
Podziwiam Twoje piekne i apetyczne fotografie kulinarne. Wiem, ze nie jest latwo fotografowac potrawy tak, aby oddac ich kolor, smakowitosc i nawet zapach, a Twoje fotografie to robia.
Pozdrawiam serdecznie.
Beo, jaki wspaniały konkurs! W dodatku wszystkie pozycje w moim ukochanym języku, na ukochany temat:-) i żadnej, jakimś cudem, jeszcze nie mam:-P Chocolate & Zucchini kupiłam zaraz po tym, jak się ukazała, ale podarowałam przyjaciółce, która z niej korzysta z przyjemnością, co mnie bardzo cieszy. Urzekła mnie druga pozycja, natychmiast poczytałam o niej w sieci, i utwierdziłam się, że najbardziej chciałabym właśnie ją.
Jak wiesz, jestem czekoladową snobką i odkąd mieszkam w Anglii, niestrudzenie szukam niezależnych producentów czekolady wysokiej jakości. W ciągu ostatniego roku delektowałam się m.in. różnymi gatunkami czekolady Willie’go Harcourt – Couze, Paula A. Young’a, Williama Curley, firm Vosges, Hotel Chocolat (wczoraj byłam nawet w ich sklepie i oczywiście nie wyszłam z pustymi rękami), Montezuma, Michel Cluizel, Amedei,Vahlrona – tej ostatniej kupiłam nawet gotową czekoladę pitną, tak jest, w kartonie:-) (z tego sklepu: http://www.chocolatetradingco.com/). Największym odkryciem ostatnich miesięcy jest czekolada ze słonym karmelem, choć nadal moja ulubiona tabliczka to Vosges Barcelona Bar – z migdałami i solą (Nigella kiedyś napisała, że to jej ulubiona). „Problem” z takiej jakości czekoladą jest taki, że uzależnia:-) a to nałóg niebezpieczny dla linii. Staram się jednak zachować umiar…
Chętnie skorzystałabym ze wszystkich książek bo lubię kucharzyć. A najbardziej lubię wszystko co czekoladowe, jestem od niej uzależniona. Wybieram więc pierwszą książkę, ale druga też jest smakowita, zwłaszcza ten deser na stronie głównej.
Pozdrawiam
Ja chcę, ja chcę :-)) Kocham czekoladę. Kuszący jest deser z okładki drugiej książki, ale wybieram trzecią pozycję, bo ciekawa jestem, jak wygląda książka zainspirowana blogiem.:-)
Pozdrawiam :-))
Chocolate & Zucchini, znam ten blog i lubię, a wersja papierowa to zupełnie co innego
Divine chocolate desserts !!! Bo… przepiękne zdjęcie na okładce:) Hehehe może i dziwne uzasadnienie, ale to właśnie fotografie i estetyka potraw są dla mnie istotnymi bodźcami do podjęcia się kuchennego eksperymentu:) To chyba właśnie dlatego tak lubuję się w Twoim blogu… pozdrawiam!
Wspaniały konkurs! Mnie najbardziej interesowałaby książka Donny Hay gdyż mam już jedną z jej książek i przepisy w niej są niesamowite. Ponieważ uwielbiam czekoladę, to przepisy autorstwa zaufanej autorki w których pierwsze skrzypce gra ulubiony składnik – to byłoby spełnienie marzeń. pzdr :)
Najbardziej ucieszyłaby mnie książka Divine chocolate dessests :-) Okładka jest właśnie divine ;-) tak divine, że mam ochotę zajrzeć do środka tej książki i wypróbować jakiś przepis! Pozdrawiam :-)
Kolejka po książki jak za dawnych czasów :) To i ja się ustawię po „Chocolate & Zucchini” i pewnie moje wytłumaczenie będzie mało sensowne, ale prawdziwe :) Że czekolada dobra to wiadomo, ale mnie zachwyciło zdjęcie tego kwiatka na okładce… I nie wiem dlaczego. Ale tak jest :)
Co za wspaniały konkurs! Moim wybrańcem jest zdecydowanie ksiazka Donny Hay. Uwielbiam tą panią! Mam jej książkę „Modern classics 2″, z ktorej bardzo czesto korzystam:) Czekolada to moja miłość, wiec przepisy autorstwa Donny+ czekolada= cuda! Achhh, jak wspaniale byloby kiedys spotkac p Donne na zywo…I upiec z nia cos! mmm, pomarzyc zawsze mozna;) Pozdrawiam!
Beatko, co za obłędny czekoladowy patronat, aż ślinka leci na myśl o tych wspaniałych smakołykach, które można by przyrządzić dzięki tym książkom. Szczęścia i smacznego życzę i tym, którzy je zdobędą i tym, którzy zjedzą ich wspaniałe dzieła. A ja czekam na czekoladowy weekend i obmyślam smakowite plany :)
Pozdrawiam cieplutko :*
wszystkie książki świetnie się prezentują, ale najbardziej to gustuję w w deserach i tą książkę bardzo chciałbym mieć.
Wspaniałe pozycje. Jeśli poszczęściłoby mi się – bardzo chciałabym otrzymać „Czekoladę” Donny Hay. w czekoladzie rozsmakowałam się niedawno, dopiero gdy zaczęłam kosztować tej prawdziwej! Chciałabym ją poznać :-) I to za pośrednictwem mistrzyni…
Ach, te boskie desery czekoladowe… :-) Mam od urodzenia taki dar do pochłaniania czekolady w każdej postaci i w każdej ilości. Bywało, ze zamiast obiadu, śniadania lub kolacji. I choć już tak nie robię, to na deser czekoladowy ma zawsze chęć. Bo po pierwsze chyba każdy jest pyszny, po drugie – tyle radości sprawia ich przygotowywanie (przecież czekolada tak pięknie pachnie), a po trzecie – ile uciechy nie tylko dla siebie, ale dla innych. Poza tym ciągle i ciągle zdumiewa mnie, w jak wielu smakach czekolada występuje i z jakimi rzeczami potrafi współpracować! (Kiedyś w Brukseli jadłam czekoladki nadziewane syropem…z cebuli. Oczywiście obłędne!) Zatem książka numer dwa uśmiecha się mnie najszerzej. :-)
Pozdrowienia i dzięki za fajny konkurs!
Oooochhh! Uwielbiam czekoladę, szczególnie kulinarnie przetworzoną :) Jak mam zrobić jakieś ciasto, zawsze zaczynam wybór od tych czekoladowych. Jednak o ile przepisów na ciasta z jej dodatkiem mam mnóstwo, to na desery już mniej. Więc dla mnie książka Marechala baardzo by mnie uszczęśliwiła.
Ale czy uda mi się ja wylosować? Ech…:)
Pozdrawiam i dziękuję za tę odrobinę czekoladowych emocji:)
A mnie sie podoba ostatnia książka – chocolate&zuccini. I uwielbiam zapach czekolady, szczególnie tej stopnionej, ciepłej, która mi się oblepia na łyżce, a potem na palcach i wszędzie tam, gdzie juz nie powinna: na spodniach, bluzce, szczególnie białej (prawo kuchenne: jak jest możliwośc, że się ubrudzisz, na pewno to zrobisz). To jest afrodyzjak już na wstępie. Już po zapachu, a potem jak się posmakuje… och :)
wow ile komentarzy ;)
Beo! jaki wspaniały wstęp do Czekoladowego Weekendu!
O wybór i uzasadnienie prosisz, a ja myślę i myślę i zdecydować się nie potrafię.
Bo Clotilde i jej blog i przepisy bardzo lubię. I jej imię też. Clotilde! przecież to takie urocze! no i ten uśmiech. Wspaniały!
Donna Hay – aż wstyd, że jeszcze żadnej z jej pozycji w swoim zbiorze nie mam. I jej „Chocolate” byłaby zapewne idealnym początkiem mojej z Donną przygody.
No i jeszcze „Divine Chocolate Desserts” z trzema uroczymi pucharkami na okładce kusi niebywale swoją zawartością i zapowiedzią czekoladowych popołudniowych przekąsek.
I Beo Droga, wybrać nie potrafię, bo wiem, że każda z tych pozycji by mnie ucieszyła bardzo. Zwłaszcza, że wybrałaś je Ty. Losowi więc pozostawię, może się do mnie uśmiechnie? tak jak ja się teraz do niego uśmiecham :)
Ponieważ nie jestem wielką fanką deserów, a za cukiniami przepadam! (wiem, że to uproszczenie, ale podobają mi się niekonwencjonalne zestawienia smakowe i nie tylko)) wybrałabym – gdyby los był łaskaw dla mnie – ‚Chocolate & Zucchini’ Clotilde Dusoulier.
Wspaniały konkurs, Beo!
Wszystkiego dobrego, ściskam!
I ja się zapiszę, i po krótkim namyśle poproszę książkę Donny Hay…choć ciężko było mi sie zdecydować. CZekoladę uwielbiam i miło będzie poznać nowe pomysły na jej podanie :)
O, tak! Wpisuję się koniecznie. Niedawno ktoś polecił mi książkę Clotildy, jednak nie udało mi się jej kupić. Dlatego teraz wybieram „Chocolate&Zucchini” Clotilde Dusoulier. Jaki cudowny zbieg okoliczności!
Dlaczego? Ponieważ jest przepysznie zachęcająca i.. I want to eat her words!
Pozdrawiam serdecznie! :)
Forrest Gump twierdził, że …
„Życie jest jak pudełko czekoladek…
Nigdy nie wiesz, co Ci się trafi.”
Ja natomiast wiem, że dzięki blogowi Beaty trafi mi się świetny przepis z książki ***Chocolate*** Donny Hay, aby przetrwać te chłodne i wilgotne, jeszcze zimowe dni z pysznym deserem nałodowanym obezwładniająca czekoladą :-)
Z kubkiem gorącej czekolady pod ręką, pozdrawiam serdecznie!
José Maréchal – „Divine chocolate dessert” – dlaczego ta książka ucieszyłaby mnie bardzo? Patrząc na okładkę – wyobrażam sobie jeden scenariusz – będąc w pobliżu takiego deseru, człowiek nie ma szans nawet sięgnąć po łyżeczkę – to się chce jeść palcami, wylizać do ostatniej kropelki, okruszka! Chciałabym móc przygotować coś takiego i wzbudzić takie emocje wśród częstowanybh, ba – u samej siebie!
A jak jeszcze poszperałam i zobaczyłam jakie inne pyszności potrafi przygotować ten pan, to, och…
PS. Niebezpieczeństwo? Kartki tej książki można pożreć:)
Mnie najbardziej interesuje książka ” Divine Chocolate Desserts ” Jose Marechal. Poczytałam o niej, zawiera łatwe do zrobienia przepisy a przede wszystkim i co najważniejsze większość jest w moim guście smakowym :) między innymi : mięta, cytryna, kawa mmmniam uwielbiam :)
Pozdrawiam :)
Druga książka – Czekoladowe desery – To byłby dla mnie prawdziwy rarytas:)
Uwielbiam wszystko co słodkie i do tego przygotowane tak, że korci oczy i podniebienie:)
Mniam, na samą myśl mogłabym tę okładkę schrupać;)
Witam. Nie mogę przejść obojętnie obok takiej książkowej, czekoladowej pokusy……zwłaszcza, że moja kulinarna biblioteczka jest nadzwyczaj skromna. Jeżeli mam wybierać to mój wzrok zatrzymał sie na dłużej na deserku z okładki nr 2 :) Co za tortura nie móc od razu po niego sięgnąć!
pozdrawiam
Zdecydowanie złapałabym 3 pozycję :) A dlaczego? Uwielbiam czekoladę, tego bloga i książki kucharskie! Mam dla nich specjalną półkę i trochę świeci pustkami, więc ta książeczka idealnie by ją „wypełniła” :):)
Oj, ja zdecydowanie jestem czokolubna, a z proponowanych pozycji zjadłam w pierwszej kolejności drugą książeczkę z deserami, a zaczęłabym od okładki. Coś pysznego :)
Marzy mi się od dawna już „Chocolate & Zucchini”- naczytałam się o niej na blogach a niestety nie udało mi się jej dostać. może źle szukałam ale dostępu do ebaya nie mam a polskie sklepy internetowe nie maja jej w ofercie;( obok książki Sophie Dhal „Chocolate & Zucchini” jest moją idee-fix;)
pozdrawiam
czy jeśli biorę udział w czekoladowym wekendzie to linka do bloga mam zostawić pod ogłoszeniem o akcji czy w najnowszym poście na stronie?
dziękuję i pozdrawiam!
Witaj Mimi, w tym roku linki do Czekoladowego Weekendu nalezy zostawiac u Atiny, to bowiem ona sprawuje piecze nad tegorocznym czekoladowym kucharzeniem ;)
http://atinabc.blox.pl/2011/01/Zaproszenie-na-Czekoladowy-Weekend.html
Pozdrawiam
:) mieszczę się w pierwszej setce komentarzy ;))) cudownie..i zapraszam do mnie na Wyspę po niespodziankę :) A.
O/T Beo, wnioskuję z braku kontaktu, że jeszcze nic nie doszło? Wysłałam w zeszły czwartek…
Anno Mario, telepatia :) Przed chwila wrocilam od osteopaty ze skrzynki wyciagnelam koperte od Ciebie :)
(moze byla juz wczoraj, ale wczoraj nie bylam sprawdzic poczty, to fakt…).
Zaraz pisze stosownego maila.
PS. Jestes niesamowita :))
uff, cieszę się:-)
Z przykroscia musze stwierdzic, iz szwajcarska poczta to juz nie to co dawniej niestety :/
(i nie tylko poczta z reszta… ;)).
Oczywiście pozycja druga :) Ponieważ najbardziej na świecie kocham mojego męża, a on najbardziej na świecie kocha czekoladowe desery… I jak po wielu godzinach przetrząsania internetu i książek kucharskich robię jakiś nie-czekoladowy deser i słyszę: „Pyszne kochanie, ale może upiekłabyś murzynka? :)”, to tak sobie myślę, że trzeba poszerzyć repertuar czekoladowych pyszności!:)
ale faajny konkurs :-) niestety dla mnie czekolada jest niczym zakazany owoc… uwielbiam ją w różnej postaci, chociaż powinnam ją ograniczać. Ale jak już wpadnie w moje łapki, to warto ją dobrze wykorzystać. Z tego względu przypadła mi do gustu książka Donny Hay, ponieważ jej przepisy są łatwe, proste i szybkie, takie z którymi mogę się zmierzyć nie martwiąc się o końcowy efekt ;-) Z Donną Hay będą dodatkowo pyszne! pozdrawiam serdecznie
Mówiąc szczerze martwię się widząc jak Ciebie tu nie ma i nawet zmuszona byłaś porzucić własną akcję w tym roku. Przesyłam życzenia szybkiego powrotu do zdrowia, i także ogólnie mniej smutku. Czytając zdania jak „kulinarne sukcesy były moim jedynym sukcesem w tym roku”, coś takiego to ja mogłabym napisać, ale ty? Mam wrażenie że jesteś zestresowana, i może własne standardy kulinarne i internetowe nie pozwalają na odpoczynek? I dodatkowe projekty.. A gdzie zostaje czas aby własna dusza mogła odetchnąć?
Przepraszam za taki monolog, niedługo północ i trza spać a nie się po blogach szwendać. Ale co ja mam na myśli, to że czasem trzeba znaleźć odwagę na pauzę, może nawet od własnej codzienności. Porozmyślać bez barier o wszystkim. Zapytać „co bym zrobiła gdyby wszystko było możliwe od tak sobie? Co bym naprawdę chciała? Jaki jest mój świat marzeń?”. Czasem odpowiedzi mogą być nie takie jakie chcemy słyszeć, a często zanim nawet pierwszą myśl dokończymy już mózg nas atakuje „to niemożliwe, przestań natychmiast tracić czas na takie bzdury”. A w rzeczywistości to te „bzdury” to źródło inspiracji którą potrzebujemy aby żyć naprawdę.. Jak Leonardo da Vinci wymyślał swoje „bzdury” to nikt mu nie mógł wierzyć. Dziś uważany jest za geniusza który wyprzedził swoje czasy o setki lat.
Popularny blog to ciężka praca, to jak prowadzenie ogromnego statku przez burzliwy ocean. Może pomocnym pomysłem byłoby zapraszanie rożnych blogerów do pisania jako goście u Ciebie? Wiele bardzo popularnych blogów używa takiego systemu, a w Polsce tak wiele stron wysokiej jakości. Innym pomysłem jest przygotowywanie garści wpisów „na wszelki wypadek” kiedy ma się więcej czasu, i automatyczne wysyłanie ich z odstępami paru dni. Również możliwe jest niekomentowanie innych blogów i nieodpowiadanie na komentarze, co najmniej od czasu do czasu, choć to najgorsze wyjście. Ale jak Ty masz prawie tyle komentarzy na każdy wpis jak New York Times, to są pewne limity wytrzymałości.. W New York Times są specjalni asystenci którzy się zajmują komentarzami.
Ja znam paru ludzi którzy bardzo się męczą, bo są szczególnie inteligentni, i mają wysokie wymagania od siebie, i od tego co robią. Ale jak się nigdy nic nie deleguje to w końcu wszystko może przestać działać. W takich wypadkach trzeba wierzyć we własny „sens prawdy życia”, i słuchać się tego co dusza poszeptała…
Życzę dużo prawdziwego oddechu świeżym powietrzem :) W moich okolicach już wiosna się skrada, krokusy kiełkują, myślę że życie się budzi po zimie, i to jest pozytywna energia która i nam pomaga
Kasiu, dziekuje za troske i rady :)
Jak juz kiedys pisalam (nie pamietam, czy byla to odpowiedz na Twoj komentarz czy na jakis inny…), nie naleze do osob zestresowanych :) To co pisalam o tamtym roku najbardziej dotyczylo mojego zlamania, ktore niestety przeciagnelo sie w nieskonczonosc i bardzo skutecznie utrudnilo zycie; no a wypadki / zlamania niestety ‚chodza po ludziach’ ;) I zaden stres nie ma tu nic wspolnego. A juz tym bardziej stres zwiazany z prowadzeniem bloga! Bo to czysta przyjemnosc i odskocznia. A komentarzy i maili na ktore odpowiadam nie ma przeciez tysiecy, wiec to naprawde zaden problem :) Odpowiadam wtedy kiedy mam czas, i tak jest ze wszystkim wlasciwie u mnie ;) Gdy mam czas i ochote na to :) Gotuje tez wtedy kiedy mam na to ochote i czas, nie mam ‚przymusu’ gotowania i chyba wlasnie dlatego nadal zaliczam te czynnosc do przyjemnosci, a nie jak niektorzy – do przymusowych obowiazkow.
A wracajac do bloga, to z cala pewnoscia nie potrzebuje nikogo do prowadzenia go; wpisy powstaja wtedy, gdy mam czas i mozliwosci przygotowania ich, z taka czestotliwoscia jak mnie to osobiscie odpowiada. To tylko blog, jeden posrod wielu, to nie jest New York Times i zwiazane z tym obligacje :)
A czasu na ‚oddech’ mam naprawde wystarczajaco duzo, nie martw sie wiec prosze o mnie :)
Pozdrawiam!
Przepraszam za moje nocne monologi, ale powoli powoli moje zdrowie się poprawia i mam naprawdę troszeczkę nadmiaru energii przez ostatnie dni :p :o) Cieszę się że tak pozytywnie na wszystko patrzysz, to najlepsze lekarstwo na jakiekolwiek problemy zdrowotne.
Mówiąc szczerze, właśnie czytam książeczkę o Azjatyckiej metodzie Feng Shui, i od kiedy zaczęłam robić zmiany w mieszkaniu i dookoła mnie moje zdrowie gwałtownie się polepszyło. Sama w to nadal nie bardzo wierzę, ale może to psychologiczne działanie, jak się ulepsza swoje miejsce życia to i dusza się lepiej czuje.. Ale tak gwałtowne polepszenie dało mi trochę do myślenia. Może spróbuj też poczytać o Feng Shui?
A jeszcze druga rzecz, chciałam też przeprosić że pisze tak w samych superlatywach o Twoim blogu, to wspaniałe i tamto wspaniałe, prawdopodobnie wyglądam jak jakiś zwariowany fan, albo jeszcze gorzej, blogowicz który chce się przypodobać aby mieć więcej gości w blogu :/ Tak naprawdę, bardzo mnie ucieszyło że mój blog od czasu do czasu odwiedzasz, ale nie musisz, chyba że coś ważnego. Ja tu tak często zaglądam, to zwykle nie przegapię jak odpowiesz. Trochę mi się robi mdławo jak myślę że mnie biorą za kogoś kim nie jestem, i za coś co mnie ogarnia zgrozą :( Dosłownie się bałam po wrzuceniu ostatniego wpisu, tak się zabawiałam „na wysokim poziomie”, i myślałam zaraz potem „o rety, albo mnie wszyscy teraz będą uważać ze głupka albo za kogoś kto chce być sławny za wszelką cenę, albo gorzej”. A tym czasem to była tylko zabawa, i w dodatku aż za dobrze wiem że mój przepis jest nierealistyczny w normalnym codziennym życiu. Większość ludzi chce słodkości które są szybkie, tanie i łatwe, a jednak dobre. A u mnie, albo mi się nie chce nic pisać, albo minimalistycznie, albo znowu zabawa i papranie się godzinami. Ale od kiedy ani jajek ani mleka w kuchnie nie mam, i w dodatku tak muszę uważać na tak wiele rzeczy, cukier, biała mąka, alergeny, to :p :( Jest zbyt wiele faktorów, dobrych, wypróbowanych, 100% roślinnych Polskich książek kucharskich po prostu nie ma. Jest to i owo, specjały, kuchnia Azjatycka, kuchnia ta i owa, ale tego co chcę po prostu nie ma, zero :/ Są blogi, ale szukanie właśnie tego co potrzebne to jak szukanie szpilki w sianie. A jak bym mogła jajka i produkty mleczne i tak wiele innych rzeczy używać, gotowałabym jak perpetuum mobile, bo istnieje około 7682774326 przepisów, i są wypróbowane, zaaprobowane i wszystkie składniki są łatwe do dostania.
Trudno znaleźć balans w tym wszystkim. I w dodatku po prostu lubię się bawić, we wszystkich kierunkach.. Moim „słynnym” talentem jest to że nigdy w całym życiu się nie nudziłæm – oprócz czasu choroby, kiedy człowiek ma gorączkę i ból, a spać nie może, wtedy nawet mózgu użyć nie można. Czasem żartowałam że gdybym przestała być w internecie to 30% internetu by znikło. Ale z tego wynika, ja wiem jak dobry i profesjonalny blog wygląda, i jak mòwie że u ciebie jest wspaniale to mam to na myśli. Jak chcesz to mogę krytykować dla odmiany :o)
Calkowicie sie z Toba zgadzam Kasiu a propos Feng Shui! Pierwszy kurs na ten temat zrobilam jakies 10-12 lat temu :) Niestety zeby ‚bawic’ sie w to tak jak trzeba, potrzeba naprawde dokladnych obliczen, zo raz, a dwa – niektorzy autorzy nie zawsze sie ze soba zgadzaja i daja wskazowki z lekka sie wykluczajace, wiec nieco ochlodzilo to moj pozniejszy zapal ;) Ale od czasu do czasu i tak ponownie siegam do ksiazek :)
Co do przepisow weganskich zas, to nie znam niestety polskiego rynku wydawniczego, ale mam wrazenie, ze pozycji takich jest faktycznie niewiele. Na szczescie w internecie roi sie od wegeanskich blogow, mamy sie wiec juz lepiej niz 15-20 lat temu na ten przyklad.
A co do nudzenia sie, to i ja generalnie nie wiem co to znaczy ;) Zawsze jest cos do zrobienia, ciekawa ksiazka do przeczytania, czasopisma, internet. Stosik ksiazek do przeczytania wciaz u mnie rosnie, wiec jak tu sie nudzic?!? :)
Czyli jesteś już na pół ekspert do Feng Shui? …hm-hm.. czasem jak się zbyt dużo wie to się wie mniej :o) Ja się kiedyś bardzo zajmowałam filozofią Azjatycką i ezoteryką itd itp (jako nastolatka) Ale po jakimś czasie tak wiele miałam przeciwstawnych informacji że porzuciłam wszystko, i jedyne co mi ogólnie pozostało to medytacja Zen i zafascynowanie sztukami walki z Azji i wszystkim co z tym związane (wielu nie wie tego, ale Chińskie Kung Fu na pół pochodzi od ćwiczeń Jogi Indyjskiej). W każdym razie, o Feng Shui czytałam dawno temu, ale wydawało mi się to tak skomplikowane i niepraktyczne że przestałam o tym myśleć. A teraz przez przypadek wpadła mi w ręce książeczka, bardzo mała+praktyczna i ponoć „bestseller”, autorem jest Austriak Günther Sator (http://www.sator.at/), to wydanie ze zdjęciem kwiatów pływających w wodzie. Niestety czytam po niemiecku, nie wiem czy jest wydanie po polsku albo co najmniej po angielsku. Ten cały temat jest bardzo skomercjalizowany i oczywiście wielu próbuje sprzedawać nie wiadomo co za drogie ceny :p Ale znalazłam odpowiedzi dla siebie, związane z moja znajomością sztuk walki i medytacji, i całej nauki o energii Chi itd. Takie dobre Feng Shui to po prostu jak akupunktura mieszkania, zmienianie fali energii w lepsze kierunki i polepszanie jakości życia.. Jak na razie walczę z wysortowaniem „starych gratów”, co jest trudne dla tak oszczędnego chomika jak ja (to po PRL-owski balast, nawet jako małe dziecko mi w krew przeszło), i polepszaniem miejsca na biurku (które jest tak zatłoczone że ledwo klawiatura do komputera się mieści)
Przepraszam za lamentowanie na temat ogólnego braku przepisów, ale jestem trochę zdenerwowana, bo miałam przez ostatnie 2 tygodnie tyle absurdalnych reakcji alergicznych, że na razie prawie nic mi jeść nie wolno. A jak nie mogę gotować to zmieniam się w najeżonego jeża który na wszystko i wszystkich fuka i warczy :p
no i co mam napisac? mieszkam obecnie w kraju, ktory slynie z wyrobu czekoladek, mozna tu dostac cuda niesamowite, cieniutkie foremki wypelnione recznie przygotowanymi kremami. malutkie dziela sztuki. a ja i tak wole wlasnorecznie przygotowane przepisy z ´czekolady z cukinia´, pozdrawiam cieplo z antwerpii.
p.s. blog, blog, blog…. taki do pozazdroszczenia i dobry pomysl na inspiracje.
bardzo spodobała mi się okładka książki o czekoladowych deserach :) i wcale bym się nie pogniewała jakby znalazła się na mojej kulinarnej półce! :)
Ja bym bardzo chętnie zwinęła pomysły na czekoladowe desery, bo to właśnie czekolada króluje w mojej kuchni! :)
Czekolady nigdy dość! czekoladowy weekend… moje ciepłe czekoladowe babeczki i czekoladowa książka to szczęście do potęgi trzeciej :) apetyt mam już na pierwszą okładkę, ale się powstrzymuję, może którąś będę miała przyjemność otworzyć i spróbować… apetyt rośnie do wtorku….
pozdrawiam smakoszy czekolady,
marta
Chocolate & Zucchini
Dlaczego?
Bo pisanki ;)
Uwielbiam czekoladę. Ale najbardziej chyba bym chciał mieć Donna Hay – Simple Esentials Chocolate.
Bea, zajrzalam z nadziejeja ze jednak pojawi sie u Ciebie dzisiaj czekolada, mysle ze jest, ale nie na blogu jeszcze, nieprawdaz? Ja sie spoznie ale to niewazne, wazne by cala akcja znow przyniosla odzew! Pozdrawiam Cie Bea i zycze wszystkiego naj :-)
PS. Ciesze sie, ze „Owce” i ich dochodzieni Ci sie podobalo, a skoro juz o ksiazkach to nie mailam pojecia ze Clotilde napisala ksiazke…
wprost nie mogłam uwierzyć, że widzę książkę „Chocolate & Zucchini” Clotilde Dusoulier
czytam jej bloga chyba tak długo jak Twojego i marzę o tej książce :)
robiłam już makaron z jej przepisu i fajnie byłoby mieć ksiażkę z innymi przepisami
Pozdrawiam
Chciałabym książkę Donny Hay bo bardzo cenię tę autorkę, a książki nie mam
Chocolate and Zucchini! Bo nawet gdybym nie znała i nie lubiła bloga, i nie chciała mieć tej książki tak czy inaczej, to kombinacja brzmi zabójczo i zapowiada same dobre rzeczy:)
Chocolate and Zucchini, bo nie mam jeszcze żadnej takiej książki.
Chocolate and Zucchini – wygląda smakowicie, a książę dam dziewczynie.
Kolekcjonowanie książek kucharskich to moja największa pasja. Mam już całkiem pokaźną kolekcję, więc trzeci tytuł byłby nie lada gratką.
Uwielbiam czekoladę.
Jeszcze bardziej książki, w których jest czekolada.
Donna Hay patrzy na mnie z ekranu ;)
Ale mieć Chocolate & Zucchini to by było spełnienie mojego marzenia…
wszystkie książki są na pewno przepiękne, kolorowe , zmysłowe, ja tam za bardzo nie znam języka angielskiego i mogłabym je mieć raczej dla samej przyjemności posiadania i oglądania:)
Czekolada i Cukinie?! To tak jak sycylijskie baklazany z czekolada, szalone malzenstwo smakow. Kolekcjonuje ksiazki kucharskie, przywoze je ze wszystkich moich podrozy. By kontynuowac kulinarne podroze. Zaluje tylko, ze strony nie sa nasaczone zapachem potraw. Najbardziej intryguje mnie ostatnia ksiazka. Jak podroz w nieznane.
baaardzo zainteresowała mnie druga pozycja. dlaczego? głównie przez apetyczne zdjęcie na okładce, poza tym jestem ogromną fanką czekolady i chętnie poznałabym kilka nowych przepisów na czekoladowe desery :)
Beo wszystkie, choć prostota czekolady najbardziej. Lubię książki o jednym produkcie. Ostatnio na przykład utonęłam w księdze o Całym wieprzu ;-) Pozdrawiam i zapraszam na moje czekoladowe propozycje i już melduje się za rok.
To ja też chcę! Każdą:) Najbardziej to chyba desery. Albo Cukinię. Albo podstawy;)
„Divine chocolate desserts”
Dlaczego? bo wszyscy moi koledzy zgodnie okrzyknęli mnie boginią kuchni, a bogini MUSI mieć swoją świętą księgę – ta byłaby idealna ;-)
(poza tym nic nie jest bliższe boskości w kuchni niż czekolada)
Zdecydowanie zobaczyłabym na swojej szafce obok łóżka ( tak tak, obok łózka!… nie zasnę, jezeli nie zajrzę choć odruchowo do ksiązki kucharskiej/ kulinarnej, nie obejrzę choć jednej fotografii, nie znajdę choć jednej inspiracji na następny dzień… ) Donnę Hay i jej „Simple essentials- chocolate”. Mialam przyjemność podejrzeć jedno z jej „drukowanych dzieci” u znajomej i od tamtej pory jednym z moich książkowych must have są właśnie pozycje tejże pani; konkurs idealnie trafia w mój kulinarny gust:) Pozdrawiam czekoladowo panią Beatę oraz wszystkie miłośniczki czekolady i tegoż bloga:)
Wszystkie książki wyglądają bardzo zachęcająco ;)
Wybrałabym Donnę Hay, zdjęcie na okładce jakoś mnie ujęło, wygląda bardzo smakowicie a równocześnie elegancko. Bardzo chciałabym zajrzeć do środka :)
wszystkie mi sie podobają, ale druga wygląda tak zachęcajaco….
Poproszę divine chocolate desserts :)
Uwielbiam gotować, a od niedawna nawet również założyłam bloga o tej tematyce i bardzo przydałoby mi się nieco inspiracji. Książka numer 3 wydaje się być bardzo ciekawa i wszechstronna dlatego z pewnością znalazła by u mnie praktyczne szerokie zastosowanie ponieważ kulinarne eksperymenty sprawiają, że czuję ogromną samorealizację i sporą dumę jak wszystko idzie po mojej myśli :-). mimo, iż zdecydowanie więcej szcześcia mam w miłości niż w grach i losowaniach to stawiam na Chocolate & Zucchini Clotilde Dusoulier :-)
Pozdrawiam serdecznie :-)
Kasia
Zdecydowanie „Chocolate” Donny Hay. Widziałam jej przepisy w internecie, ale to nie to samo co pięknie wydana książka :) zresztą zapowaida chyba wydanie następnej na 15 marca . Pozdrawiam serdecznie -muffingirl
DIVINE CHOCOLATE DESSERTS – pragnę takich BOSKICH deserów czekoladowych ……. czekolada jest najfajniejszą chwilą odprężenia :)……..pozdrawiam, Kasia
myślę, że książka Chocolate & Zucchini byłaby idealna dla maniaczki gotowania i wszystkiego co francuskie ;] po pierwsze ubóstwiam czekoladę, trudno jest mi obejść się bez codziennej kosteczki gorzkiej czekolady, ale stety niestety rzadko kiedy kończy się na tej jednej ;p z drugiej strony zdaję sobie sprawę z tego, że nie samymi słodkościami człowiek żyje, dlatego też cudownie byłoby móc przygotować jakąś pyszną kolację czy zdrowe śniadanie. jednak przede wszystkim jest to książka Clotilde, sama świadomość, że ta książka została napisana przez Francuzkę sprawia, że nabiera ona dla mnie magicznego znaczenia. mieć w domu to co kocham – odrobinę gotowania i frankofonii – po prostu niesamowite! :)
Zdecydowanie wybrałbym pozycję nr 2 , ponieważ uwielbiam serwować mojej narzeczonej tego typu desery :) Ona uwielbia czekoladę, a przyznam szczerze, że mi powoli kończą się już pomysły jak by tu ją zaskoczyć :P Liczę na Twoją pomoc Beo ! ^^ (Swoją drogą moja narzeczona też ma na imię Beata :))
Nie będę oryginalna, wszystkie są piękne. Mimo to chyba te czekoladowe desery byłyby akurat dla mnie, w końcu jestem czekoladożercą i to dość leniwym – okładka przemawia więc do mnie prostotą i pięknem. Normalnie zaraz sobie przyniosę łyżeczkę :)
Pozdrawiam serdecznie
Wszystkie pozycje są bez wątpienia godne uwagi, ale chyba najszybsze bicie mojego serca wywołuje Donna Hay. Jak dotychczas nigdy nie zawiodła mojego podniebienia, myślę więc, ze ta książka nie byłaby wyprawą w zupelnie nieznane strony smaku, ale raczej eksplorowaniem tego, co się już trochę poznało a przez to wciąga jeszcze bardziej.
Ja zapisuję się na czekoladowe desery. Uwielbiamy czekoladę, a dzisiaj zobaczyłam te książki. W sumie to chyba z każdej byłabym zadowolona tym bardziej, że jedna z nich jest z dedykacją autorki, ale najbardziej zachęcająca jest dla mnie z deserami bo często najszybsze do zrobienia
Pozwól, że posłuże się cytatem z „Trzech panów w łódce nie licząc psa” autorstwa Jerome K. Jerome…
„Jak dobrze nam, gdy sobie podjemy – jacy jesteśmy zadowoleni z siebie i całego świata! Ludzie doświadczeni mówili mi, że kto ma czyste sumienie, czuje się szczęśliwy i zadowolony, a przecież pełny żołądek daje nie najgorsze wyniki, tylko tańszym kosztem i bez większej fatygi. Gdy człowiek porządnie i zdrowo się pożywi, staje się pobłażliwy i szlachetny, wspaniałomyślny i czuły. Osobliwy, zaiste, jest wpływ organów trawiennych na nasz intelekt. Ani pracować, ani myśleć nie można, jeśli nie zgodzi się na to żołądek. To on dyktuje nam wzruszenia i namiętności. (…) Jesteśmy tylko nędznymi niewolnikami swoich żołądków. Nie uganiajcie się za ideałami dobra i sprawiedliwości, przyjaciele! Strzeżcie tylko, jak oka w głowie, swojego żołądka, karmcie go troskliwie i rozumnie.”
Ja osobiście pilnuje swojego żołądka jak oka w głowie. Jedzenie wpływa na mnie pod każdym względem, pomaga mi w złych chwilach, w gorszym dniu, ale i sprawia, ze dobry dzień za sprawą pysznego jedzenia staje się jeszcze lepszy, pyszne śniadanie dodaje energii i radości na cały dzień, a pyszna rozpływająca w smakach kolacja sprawia, że przeżyłam cudowne chwile tego dnia i czuje się spełniona. Jedzenie wpływa na każdy mój zmysł, od odgłosów przygotowywania, dotykania jedzenia, patrzenia na nie, zapachu i w końcu smaku.. Po prostu najbardziej na świecie kocham dobre jedzenie.
Powyższych pozycji książkowych niestety nie posiadam, ale najbardziej cieszyłabym się, aby do mojej biblioteczki rospusty dołączyła oczywiście Clotilde Dusoulier, za miłość do jedzenia i za pasję oraz Donna Hay dodatkowo za cudne stylizacje na talerzu.
Przygarnęłabym z chęcią dwie pierwsze książki :))) Chociaż muszę się przyznać, że słodyczy nie lubię :)), to znaczy jeść nie lubię za to ich „produkcję” uwielbiam :)))
Niedawno trafiłam na tego bloga i stałam się jego nową czytelniczką a tu od razu niespodzianka w postaci konkursu :) Postanowiłam i ja sprobować swych sił w pościgu za czekoladowymi przyjemnościami! Ostatnio postanowiłam też podszkolić się w angielskim więc książka byłaby idealnym połączeniem przyjemnego z pożytecznym :)
Najbardziej inspirująca i tajemnicza jest propozycja pierwsza dlatego też właśnie tę pozycję miło byłoby posiadać w swoim księgozbiorze :)
Pozdrawiam serdecznie,
czekoladka
Wszystkie 3 pozycje są niesamowite, pełne tajemnicy smaku zaklętego w tych książkach. Ale niepojęta treść trzeciej Chocolate & Zucchini Clotilde Dusoulier chyba najbardziej zachwyciła moje serce. Ostatnio wpadłam na jej bloga…no i często teraz tam przebywam. No może aż za długo…
Ach, może szczęście się do mnie uśmiechnie:) tak jak przy pieczeniu ciasta:)
Zacznijmy od tego, że jestem maniaczką czekolady, więc wydawało by się trudnym zadaniem wybierać między książkami. Mówi się też, żeby nie oceniać książki po okładce, jednak jest to jedyny możliwy ogląd tych skarbnic fantazji. Mam swoje konkretne upodobania. Wiedząc co nieco o autorce pierwszej książki, mogę śmiało stwierdzić, iż podziwiam ją za całokształt: za charyzmę, osobowość, oczywiście talent kulinarny lecz przede wszytskim za wszechogarniającą prostotę widoczną w wizerunku samej autorki jak i w jej licznych książkach. Jasność przekazu i skromność dają tu perfekcyjny efekt i sprawiają, że nie sposób pominąć choćby jedną nawet trudniejszą recepturę. Innym powodem dla którego wybrałabym pierwszą pozycję jest rodzina, a właściwie mój kuchenny współpracownik. Zawsze myślałam, że małe dzieci, bowiem gotuję z pięcioletnim szefem kuchnii, uwielbiają nadmiar obrazków i kolorów i że zawsze kierują się tym na ile spomplikowana jest ilustracja. Okazało się inaczej, wybierają proste formy i z tego co mój ‚mistrz’ mi powiedział wychodzą z założenia, żę ‚jeśli jest ładny i prosty rysunek to przepis też jest prościutki’. Kierując się jego przemyśleniami doszłam do wniosku, że właśnie ta książka najbardziej uszczęśliwiłaby nie tylko mnie ale przedewszystkim malucha, bo przecież najwspanialej gotuje się z dziećmi. :)
Ja z chęcią „przygarnęłabym” 2 pozycję, bo o czekoladowych deserach nie mam jeszcze żadnej książki. I liczę, że mi się uda w myśl zasady, że „ostatni będą pierwszymi” ;)Bo staję na końcu tej dłuuuugaśnej kolejki ;)
Dziekuje serdecznie za wszystkie komentarze! Dzis dokonam wyboru i jutro poinformuje Was o wynikach na blogu :)
Pozdrawiam serdecznie!
Pingback: Czekolada, książki i konkurs - wyniki « Bea w Kuchni
DIVINE CHOCOLATE DESSERTS
z powodu pięknego zdjęcia na okładce
bo patrzenie na takie zdjęcia pysznych rzeczy jest niemal równie przyjemne jak ich jedzenie
ups jak zwykle przytomnie się wypowiedziałam