Jak wspominałam w poprzednim poście – najchętniej żywię się teraz wszelaką zieleniną ;). Na śniadanie lub lekką kolację przygotowuję świeży serek (kozi lub owczy) roztarty z jogurtem (również kozim lub owczym) z dodatkiem rzodkiewek oraz z tym, co akurat jest do dyspozycji – kiełki, szczypiorek, czy posiekana młoda rukola lub rukiew (przepis na serek tutaj – klik). A do tego pyszne, razowe bułeczki domowego wypieku :)
*
Ostatnio niestety częściej piekę na drożdżach niż na zakwasie (zasuszony cierpliwie czeka na użycie ;)) z powodów czysto ‘czasowych’, zakwasowe wypieki bowiem potrzebują jednak dłuższego czasu rośnięcia, na dodatek w kilku etapach. Dlatego gdy mam ochotę na coś ‘szybszego’ – piekę razowe bułki z dodatkiem drożdży. Z płatkami owsianymi, z mielonym siemieniem lnianym, czy najzwyklejsze – z dodatkiem mieszanki ulubionych ziaren.
*
na dole – orkiszowa mąka razowa, po prawej – żytnia mąka razowa, u góry – tutejsza mąka typu 900 (Ruchmehl), z dodatkiem otrębów
*
Przyznaję, że od dłuższego już czasu białej mąki używam niezwykle rzadko; najczęściej tylko do ciast / słodkich wypieków które tego wymagają, jednak pieczywo wolę zdecydowanie bardziej razowe. Lubię eksperymentować mieszając różne mąki (uwielbiam orkiszową!), dodając ziarna czy płatki. Regularnie przeglądam kuchenne szafki i utylizuję resztki różnych mąk przygotowując np. takie właśnie szybkie, proste bułeczki.
*
Zasada jest bardzo prosta : na ok. 400-450 g mąki dodaję ok. 1-1,5 łyżeczki suchych drożdży (lub ok. 10-12 g świeżych), 1,5 łyżeczki soli i ok. 270 – 300 ml wody / płynu (im bardziej razowa mąka, tym więcej wchłania płynu); opcjonalnie czasami dodaję też ok. 1,5 – 2 łyżki syropu z agawy lub miodu, czasami też np. odrobinę zmielonego kuminu. Do tego garść ulubionych ziaren (słonecznik, sezam, len, pestki dyni…). I to wszystko. Wystarczy dobrze ciasto wyrobić, pozostawić do wyrośnięcia i w ok. 2,5 godziny mamy pyszne, domowe bułeczki! A im bardziej razowa mąka, tym zdrowsze :)
*
Bułeczki razowe z ziarnami
proporcje na 8-10 bułeczek
200 g mąki chlebowej*
150 g razowej mąki orkiszowej
50 g razowej mąki żytniej
30 g otrębów owsianych (ok. 3 pełne łyżki)
ok. 250-270 ml letniej wody
1,5 łyżeczki soli
1,5 łyżeczki suchych drożdży (lub ok. 12 g świeżych)
2 łyżki oliwy
1,5 – 2 łyżki syropu z agawy lub miodu (można pominąć)
60 g mieszanki ulubionych nasion (u mnie : słonecznik, len, sezam i chia / szałwia hiszpańska;
ok. 1-2 łyżki nasion odkładamy do posypania bułeczek)
*najczęściej używam mąki T900 (Ruchmehl), która zawiera również dodatek otrębów i ma ok. 14-15g białka
otręby
Drożdże rozpuścić w ok. 1/3 szklanki letniej wody (woda odlana z przygotowanych 270 ml) i odstawić na 5-10 minut. Mąkę i otręby wymieszać z solą, wsypać do miski, zrobić wgłębienie i dodać drożdże (gdy ‘ruszą’, czyli gdy zaczną się pienić) oraz syrop z agawy / miód. Powoli dodając wodę (jej ilość zależy od użytej mąki) zacząć wyrabiać ciasto, po chwili dodać ziarna i dalej wyrabiać (przez ok. 5-8 minut, ‘hakiem’ miksera lub na lekko umączonym blacie). Gdy ciasto jest już gładkie, elastyczne i nie klei się do dłoni / do ścianek misy – uformować kulę, przełożyć do czystej, lekko wysmarowanej oliwą miski, przykryć (folią spożywczą lub wilgotną ściereczką) i odstawić do wyrośnięcia** na ok. 60 – 75 minut (ciasto ma podwoić objętość).
Następnie ciasto odgazować, przełożyć na blat i podzielić na 8-10 równych części. Z każdej uformować okrągłe (lub podłużne) bułeczki, ułożyć na wyłożonej papierem blasze, przykryć i odstawić do wyrośnięcia na ok. 30 minut.
W tym czasie rozgrzać piekarnik do 200ºC.
Wyrośnięte bułeczki posmarować odrobiną wody i posypać nasionami (można bardzo delikatnie ‘przycisnąć’ je do powierzchni bułeczek). Piec bułeczki w 200ºC przez ok. 10 minut, następnie obniżyć temperaturę do 180º i piec jeszcze ok. 15-20 minut, aż bułeczki będą rumiane. Wystudzić na kratce.
**gdy w kuchni jest chłodno, wstawiam ciasto do piekarnika z włączoną żarówką, co podnosi o kilka stopni temperaturę i pomaga w rośnięciu ciasta
‚
Bułeczki te dobrze utrzymują świeżość – nawet trzeciego dnia są naprawdę dobre.
Formując okrągłe bułeczki do wyrastania, możemy ułożyć je np. w ‘koronę’ (jak na powyższym zdjęciu); za to gdy potrzebuję ich do kanapek – często formuję prostokątne, nieco bardziej płaskie bułki.
Pamiętajmy iż mąka żytnia potrzebuje wcześiejszego zakwaszenia, dlatego właśnie wypieki żytnie najlepsze są na zakwasie; w przypadku pieczywa drożdżowego lepiej jest nie dodawać zbyt dużo mąki żytniej, w przeciwnym bowiem razie bułeczki będą mocno zbite i dosyć twarde (chyba, że nam to akurat nie przeszkadza ;)).
I jeszcze – jak wspominałam wyżej – im bardziej razowa mąka tym więcej wchłonie wody (dużo zależy też od wilgotności mąki), dlatego zawsze lepiej jest dodawać wodę / płyn partiami podczas wyrabiania ciasta, a nie na raz już na początku. Jeśli zaś ciasto jest zbytnio klejące, podsypujemy je nieco mąką, uważając, by nie dodać jej zbyt wiele (ciasto może być później zbyt twarde / zbite).
(niektóre z porad są być może dosyć trywialne dla zaawansowanych domowych piekarzy, jednak osoby, które pieką po raz pierwszy często mailowo pytają mnie o dodatkowe informacje, dlatego tym razem postanowiłam uwzględnić to we wpisie)
*
Pozdrawiam serdecznie!
*
Beo, właśnie o to mi chodziło! Często zapomina się, że nie wszyscy o wszystkim już wiedzą ;))
Dziękuję za ten wpis! Nie będę już musiała Cię nękać mailami ;))
I jak zwykle cuuudne zdjęcia!
Pozdrawiam :)
Aga, cieszę się, że wpis się przyda :)
A mailami nękać mnie możesz nadal, żaden problem ;)
Pozdrawiam!
BARDZO DZIEKUJE ZA PRZEPIS . BUŁECZKI SĄ WYŚMIENITE SERDECZNIE
POZDDRAWIAM
Dana, ciesze sie, ze smakuja :)
Pozdrawiam!
Chociaż śniadań zwykle nie jadam, to razowej bułeczki w towarzystwie chrupiącego twarożku nigdy nie odmówię :) Szkoda tylko, że na razie zielenina to ta szklarniowa a nie z ogródka, ale i na to przyjdzie pora, bo pogoda u nas coraz cieplejsza :)
Jakie cudowne! Wiesz jak ja kocham bułeczki, prawda?;) uwielbiam, a jeszcze posmarowane takim serkiem … mniam :) Muszę koniecznie sprawdzic , co mam w szafce, znaczy jakie mąki i sobie takie upiec. te bułeczki nie dadza mi juz spokoju, tego jestem pewna:)
Pozdrawiam!
piękne te bułeczki! idealne do twarożku z pierwszego zdjęcia :)
u nas jeszcze tak dużo nowalijek nie ma, ale to już niedługo się zmieni :D
Bea, świetna robota:)-zdjęcie , przepis , opis -perfekcyjne wszystko
O, to coś dla mnie – marzą mi się ostatnio takie bułeczki, właśnie do twarożku z nowalijkami. Piękne zdjęcia, jak zawsze zresztą :)
Bea, jesteś niezastąpiona! :) Ostatnio piekłam chleb (orkiszowy na zakwasie :)) z ziarnami i w oryginalnym przepisie między innymi ziarnami były chia, z którymi nigdy wcześniej się nie spotkałam. Teraz będę przynajmniej wiedzieć, że chodzi o szałwię argentyńską :) Bułeczki palce lizać! Pozdrawiam :)
Komarko, dzięki Tobie właśnie zdałam sobie sprawę, że powinnam była napisać ‚hiszpańska’, a nie ‚argentyńska’, to jest bowiem właśnie jej oficjalna nazwa; przepraszam za zamieszanie, już poprawiłam :)
Piękny i edukujący wpis :) Może sama się odważę ;) Uwielbiam taki twarożek, super zdjęcia :)
Aż czuję, jak pachną! Pozdrawiam cieplutko :*
Oj, ostatnio też częściej piekę bułeczki zamiast chleba… Dodaję zwykle jakieś mokre dodatki warzywne (np. dynię, marchewkę, ziemniaki ) czy twaróg. Trzeba będzie wypróbować Twoje! Miłego dnia!
Ja czasami piekę je też na jogurcie (kozim), a jesienią również jak najbardziej z ziemniakami, dynią, cukinią lub marchewką :)
Cudowne buleczki Beatko. Wygladaja niezwykle smakowicie. I do tego takie rowniutkie :) Sniadanie w towarzystwie takich buleczek i twarozku to sniadanie idealne :)
Pozdrawiam cieplutko.
Idealnie by było, gdyby bułeczki same wyskakiwały z piekarnika w momencie kiedy wchodzę do kuchni po kawę ;)
Beo, cierpię, widząc u Ciebie tę rzodkiewkę :D Btw, jakiej marki serków używasz? Ja w PL wypatrzyłam tylko kozi Soignon. Natomiast owczego, i to do smarowania, w ogóle nie kojarzę, a chętnie bym skosztowała.
Serki kupuje bezposrednio od producenta, na farmie; maja bardzo kremowa konsystencje i maja taki ksztalt, jak te ktore pokazywalam we wpisie o czosnku niedzwiedzim : http://www.beawkuchni.com/2011/03/wiosna-i-czosnek-niedzwiedzi.html
Niestety nie wiem czy w PL sa rowniez takie swieze owcze sery…
PS. Tutaj fajnie widac roznice miedzy serkami ze wzgledu na ich ‚wiek’ i stopien dojrzalosci ;)
http://chezlouloufrance.blogspot.com/2009/05/la-fete-du-fromage-chevre-frais.html
Swojskie serki, rewelacja, szkoda, że u nas takie farmy nie są popularne. Jako wielka miłośniczka serów chętnie bym skorzystała z takiego ich bogactwa, jakie Ty masz pod ręką :-)
No fakt, to naprawdę świetna sprawa; tego by mi chyba najbardziej brakowało gdybym teraz miała zamieszkać w PL..
ale narobiłaś mi apetytu na te bułeczki!!! a ja jeszcze miesiąc będę bez piekarnika! :-(
Kasiu, łączę się w bólu! Przez jakieś pół roku żyłam bez piekarnika – nigdy więcej! Ale potem sobie to pewnie jakoś nadrobisz ;)
Ach, jakie sliczne! Niestety, sama nie pieke pieczywa – bo doba musialaby sie odrobine rozciągnąc ;)
Patko, i ja nie piekę zbyt często, mogę bowiem kupić pyszne, ekologiczne pieczywo, ale czasami fajnie jest coś upiec samemu ;) Gdy jest na to czas rzecz jasna (niestety nie jestem ani z tych co pieką w nocy, ani z tych co wstaną z tego powodu o świcie ;))
Ja też zdecydowanie wole pełnoziarniste pieczywo i bardzo rzadko używam białej mąki. Świetne bułeczki :D
Takie bułeczki razowe również często robię. :-) Podoba mi się ten duet z twarożkiem!
Twoje buleczki sa takie piekne:) bardzo lubie takie razowe, wiec przepis zapisuje i moze mi sie uda je zrobic, bo nie jestem taka zaawansowana w pieczeniu pieczywka. Pozdrawiam:)
Aga, plusem tych bułeczek jast to, że raczej nie mogą się nie udać ;) więc próbuj! :)
Witam serdecznie i wiosennie Bea, Przepraszam ze mnie dawno nie bylo ale niesamowicie brakuje mi czasu. Jestem okropnie szczesliwa ze udalo mi sie wpasc na Twoje buleczki ktore juz dodaje do mojego notatnika z przepisami… Jest to przepis wlasnie dla mnie: szybki ale efektowny! Ten serek rowniez wyglada wysmieniecie :) Przyjemnego wiosennego gotowania zycze :)
Joanno, ależ ja to wszystko doskonale rozumiem! I często sobie o Tobie (o Was :)) myślę :)
Oh.. Beo! Takie śliczne bułeczki są tylko w jednym sklepie w mojej okolicy i rzadko kiedy zdążę się załapać ;) Teraz dzięki Tobie mogę sama zrobić sobie małe piekarnicze stoisko :)
Kartka, która nie jest zbyt wyeksponowana, co raz częściej zaprasza do naszego chlebaka razowe, ciężkie i wilgotne pieczywo. Domownicy zaczynają rozumieć!
Co do twarożku, nie umiem się odnieść, gdyż brak białego sera i jogurtu jest niespotykany w lodówce :) Wariacji na ich temat jest przecież mnóstwo. A wczoraj właśnie jedna porcja skończyła swój żywot z rzodkiewką :)
Pozdrawiam serdecznie! :)
Praline, to dobrze że domownicy lubią razowe pieczywo, czasami bowiem nie ma się niestety tego szczęścia ;)
A ja obecnie nawet razowego pieczywa bardzo oszczędnie sobie dawkuję… Ale, jak tam patrzę na Twoje wypieki Beatko, to czuję się ze dwa razy bardziej głodna, niż jeszcze przed chwilą. :D O rany, jak mnie męczą diety… :D
Ps. Koszyczek cud-miód-malina. :) Jego zawartość również. :)
Czarny żytni jak najbardziej Małgosiu! To tylko zależy, z czym się ten chlebek później połączy ;)
PS. Dziękuję :))
Ach piękne te bułeczki Beo! Po prostu rewelacyjne. Ja bardzo lubię razowe pieczywko, chętnie na śniadanko, z dżemikiem na przykład. Albo z twarożkiem i zieleninką:) No bo zieleninkę to ja też kocham :) Nie mogę się doczekać kolejnej porcji kiełek :)
Uściski ciepłe:**
Majana
Ja też zdecydowanie wolę razowe wypieki, a jeszcze bardziej żytnie – i białe, i razowe… ale w domu mam też zwolenników białych pszennych.. więc na zmianę piekę pszenne i razowe:) Twoje bułeczki wyglądają pysznie, ziarenka dodaja nie tylko smaku ale też i malowniczości tym bułeczkom:)
pozdrawiam wiosennie:)
Wyglądają tak apetycznie, że trudno nie zgłodnieć!
Niestety, w przeciwieństwie do mnie, moja rodzina woli wypieki na mące białej. Żałuję ogromnie. Myślę jednak, że na takie bułeczki skusiliby się z chęcią. :)
Pozdrawiam!
Patrzę na twoje zdjęcia i widzę… moje sniadanie. Twarożek z mnóstwem wiosennych zielenin i rzodkiewek i razowe bułeczki. Dobrycg przepisów na takie wypieki nigdy dość. Twoje będą następne jakie wyjda z mojego piekarnika. Pozdrawiam Cię serdecznie.
Jedyny rodzaj żywności, której nie mogę znaleźć w UK, to porządne, ostre rzodkiewki. Nawet organiczne są wodniste i łagodne, podejrzewam, że to kwestia hodowanych tu odmian. Jeśli Ty masz dostęp do dobrych, to zazdroszczę:-)
Apropos jeszcze rukwi – tego samego dnia, kiedy komentowałam Twój poprzedni wpis, było w lokalnych wiadomościach TV, że lokalny producent rukwi (największy w UK, pisałam Ci, że mieszkamy w zagłębiu) stara się o zastrzeżenie nazwy „watercress” tylko dla rukwi hodowanej tradycyjnie, czyli w źródlanej wodzie (tzw. spring water beds). Są już bowiem spryciarze, którzy chcą uszczknąć kawałek tortu i hodują rukiew „sztucznie”, a więc nie w water beds.
Anno Mario, jeden z rolników tu na targu ma takie właśnie dawne odmiany rzodkiewek i są one ostrzejsze od tych ‚zwykłych’ właśnie, postaram się kupić w sobotę i sfotografować ;)
To co piszesz o zastrzeżeniu nazwy dla rukwi hodowanej tradycyjnie bardzo mi się podoba! Tylko w ten sposób konsument będzie wiedział, co kupuje. Przynajmniej taką mam nadzieję ;)
OOOOooooo! Właśnie o taki twarożek chodziło mi przy ostatnim Twoim poście ;-) Faktycznie takie połączenie – z razową bułeczką to niebiańskie śniadanie!!! Mi więcej do szczęścia nie trzeba.
Nie ma co się rozpisywać, w piątek piekę Twoje bułeczki ;-)
Mam więc nadzieję, że posmakują Magdo :)
Buleczki zachecaja do schrupania,mnia,mniam…
Zrobie je na pewno,bo musza byc wspaniale.Na razie mam na stanie 2 chleby-orkiszowy i gryczany(na zakwasie z maki ryzowej)-nie bylam pewna czy wyjdzie,bo przepis probowalam po raz pierwszy(J.Sloma).Ten dziwolag(chleb)jest calkiem przyzwoity w smaku,tylko troche za ciezki…drugi chlebek orkiszowy to czysta poezja.Pieklam po raz pierwszy na tzw kupnym zakwasie(bio fournee-levain d epeautre),a do tego skusilam sie na make petit epeautre integral,bo zawsze robilam z grand epeautre.Pisze to wszystko poniewaz mam ogromna prosbe do ciebie Beo.Rozjasnij mi prosze zwoje mozgowe w temacie orkiszu!!!naczytalam sie na stronach francuskojezycznych o roznicy pomiedzy obiema makami(ziarnami),ale wciaz mam wielkie watpliwosci,co i kiedy na czym piec.Taka zawsze jestes kochana-podeslij mi,prosze jakis link jesli mozesz.A co do zakwasu kupionego-masz jakies doswiadczenie z tego rodzaju gotowcami?Ja zawsze mialam moj zakwas,ale przeprowadzka,zepsuta lodowka etc polozyly kres jego dosyc juz sedziwemu zyciu.A teraz nie mam w domu kaloryferow i nie wiem gdzie zakwasik hodowac,aby mial zapewniona stala temp.
Jezusie!ale sie rozpisalam!Jakbym miala na twoje komentarze wylacznosc,wybacz.
P.S.tez macie u siebie na dworze taki patelniowy skwar jak my,po drugiej stronie granicy?
Usciski gorace Beatko
No tak, mąka gryczana ma to do siebie, że chleby są nieco cięższe, trochę tak jak z żytnią właśnie; ale i tak je lubię :)
Co do ‚épeautre’, polecam Ci np. tego linka : http://www.epeautre.fr/epeautre.asp
Jedna z zasadniczych różnic jest taka, że ten ‚petit’ (pszenica samopsza) zawiera mniej glutenu, więc przy pieczeniu chleba może to być problemem; jest jednka podobno jeszcze zdrowszy od orkiszu.
Zakwasu kupionego użyłam raz, jednak jako że ja nie lubię się trzymać przepisów, tylko je zmieniam ciągle, to rezultat nie był dokładnie taki jak chciałam ;) Innych na razie nie testowałam.
PS. Tak, u mnie też taka cudna pogoda! Dziś nawet ślicznie skóra zaczęła zmieniać kolor na spacerze :) A jutro ma być jeszcze cieplej – niestety czasu na spacer już raczej nie będzie :(
Dzieki Beo za linka i wyjasnienia.To prawda,ze pszenica samopsza(ale slowo!!!)ma niewielkie ilosci glutenu,ale uwierz mi,chleb z niej wychodzi WYSMIENICIE!!!Pod koniec kwietnia upieke znowu(bo, na razie,hurrra! wyjezdzamy na krotkie wakacje,na ktore zabieram twoje buleczki)i jesli chcesz sprobowac,chetnie upieke jeden bochenek dla ciebie i ci wysle.
zycze ci,abys znalazla jednak czas na chocby malutki spacerek z rodzinka,jest tak cudownie-serdecznosci
I jeszcze wyjasnienie,bo zapomnialam przeprosic za brak znakow nad literkami.Komputer kupilam w USA i stad trzeba sie niekiedy domyslac,ze maka nie ma ogonka,albo epeautre akcentu.No,ale komputer mam fajny,ha,ha…
Zaden problem, niestety mam to samo – nie zawsze mogę włączyć PL na klawiaturze, i nawet przyznam, że niestety i tak wolę pisać po francusku ;)
Po pierwsze dziękuję za odwiedziny i miłe słowa :-) oby udało mi sie przetrwać tak długo jak Wy wszystkie :-) Po kolejne…przepiękne i chyba dość łatwe bułeczki…myślę, że wykonam je w weekend, chociaż ostatnie bagietki wyszły mi makabrycznie :-) ale co tam..nauczę się przecież! pozdrawiam Małgosia
Bea..a czym sie różni mąka chlebowa od zwykłej pszennej ? czy to dotyczy typu mąki?
Małgosiu, mąka chlebowa ma więcej białka, jest więc ‚silniejsza’; możesz użyć innej mąki, ważne jednak by miała sporo białka właśnie (powinno zawsze pisać na opakowaniu).
Dzięki za informację
Wioletta czy uzylas zakwasu w proszku? Mam taki w szafce i zastanawiam sie czy zrobic chleb wg przepisu na torebce, czy moze mozna go jakos „przeliczyc” na inne przepisy?
Malgosia, o typach mak pisala Liska (mam nadzieje ze to nic zlego ze robie reklame???).
Sama natomiast chetnie sie dowiem jakim makom „francuskojezycznym” odpowiadaja poszczegolne polskie typy, bo numerki nie bardzo sie zgadzaja. Moze ktos mnie oswieci?
Aleksandro-uzylam zakwasu w proszku.Lezal u mnie od jakiegos czasu w szafce i strasznie mnie kusilo,zeby cos pokombinowac i dodac go wg przepisow z blogu(przy uzyciu domowego zak)w pore sie jednak opanowalam i zrobilam chleb dokladnie wg przepisu podanego na opakowaniu.I nie zaluje.Ten chleb jest cudowny,no i smaczny!!!
P.S.pieklam oczywiscie w piekarniku(bo na torebce jest napisane,ze przystosowany jest do maszyn do chleba).Zakwas byl z orkiszu,no i maka,z ktorej pieklam,jak juz wyzej wspomnialam z petit epeautre(jak to po polsku bedzie fachowo?Czy w ogole w polsce sprzedaje sie te odmiane z Francji?Bo ja czesto kupuje na internecie dla mamy w Polsce i zawsze jest napisane maka orkiszowa i tylko tyle!!!
buzka
Dziekuje Wioletta! To tez tak zrobie i przetestuje rozne bo widzialam ze sa w sklepach rozne rodzaje tego torebkowego zakwasu. Na makach polskich sie nie znam (bo jestem w BE), chociaz ostatnio probuje kupowac polska make w polskich sklepach zeby mi sie „typ” zgadzal z polskimi przepisami, ale typ „chlebowy” trudno znalezc, raz mi sie udalo w polskim sklepie eko :-)
Mam w domu épeautre i petit épeautre, moze na tym zrobie chleb zakwasowy. Czy ta Twoja maka byla complète czy zwykla?
Byla complete.ale na zwyklej bedzie tez ok-mniej ciezki.
We Francji to ciezko o Polskie sklepy.kiedys,jak mieszkam prawie w Paryzu,zdazalo mi sie robic zakupy w takowych,ale raczej maki tam nie sprzedawano,nie wspominajac o takich rarytasach jak chlebowa!!!A dzis,bedac w okolicach Lyonu,nawet nie marze o polkskich sklepach!A co dotyczy przepisow na chleby czy ciasta rodem z polskich blogow,ja sie nie staram robic dokladnie z tych samych typow mak,bo i jak?No wiec kombinuje jak moge i musze ci powiedziec droga Aleksandro,ze nawet jesli zmodyfikujesz przepis,to nie bedzie tragedii.Wazne,zeby do biszkoptu nie sypac zytniej…maki oczywiscie
dobrej nocy zycze.
;-D Dziekuje za dobre rady!
Bardzo prosze.Polecam sie na przyszlosc.Choc przy takich MISTRZYNIACH jak BEA czy POLKA,to ja malutka sie czuje.Dobrze,ze ONE sa i czuwaja!!!
Aleksandro, niestety na typach polskich mąk nie znam sie zbytnio, dlatego w tym temacie nie pomogę; polecam Ci za to wpis o mąkach u Tatter : http://piekarniatatter.blogspot.com/2008/02/maka-pszenna.html
oraz taką oto tabelkę o mąkach (zastawienie typów mąk z US, Niemczech, Francji, Szwajcarii i we Włoszech) : https://docs.google.com/View?docid=dd65k8p4_0dqp88t&pli=1
A co do épeautre, to ‚petit épeautre’ to jest po polsku (z tego, co wyczytałam…) pszenica samopsza,
http://pl.wikipedia.org/wiki/Pszenica_samopsza ‚épeautre’ zaś to to samo co ‚ grand épeautre’, czyli orkisz właśnie http://pl.wikipedia.org/wiki/Pszenica_orkisz
wyglądają fantastycznie!
no no ja Ci dam Zieleniną, proszę mnie nie skubać ;-) Fajne bułeczki, chętnie bym zjadła. Ta rzodkiewka mnie drażni, wrrrr :P
Od razu o Tobie pomyślałam pisząc tamto zdanie i uśmiechnęłam się pod nosem ;)
Beo, smaczne, śliczne i do tego zdrowe:) czy można chcieć więcej…? Można… Przyjechać do Ciebie na takie pyszności…!
Miło by było Ewelajno :)
Beo , Twoje zdjęcia są jak zwykle piękne, a bułeczki wyglądają na nich bardzo smakowicie !
Takim śniadankiem z pewnością bym nie pogardziła , mniam !
Jakie piękne te bułeczki! Może dziś takie upiekę? Chociaż pieczywo jem tylko na śniadanie… Ale skoro piszesz, że zachowują świeżość kilka dni, to ok. Poza tym mogę sobie zamrozić.
Ja od kilku miesięcy piekę chleb na żytnim zakwasie, ale ostatnio zrobiłam sobie pszenny i szukam jakiegoś prostego przepisu na niego. Marzą mi się zwłaszcza bułeczki razowe pszenne na tym zakwasie… muszę pozaglądać do chlebowych blogów :)
Takie bułeczki często kupuję w piekarni, gdy jestem w Austrii… Ech, i jak tu przeżyć wyjazd na weekend bez pieczenia?
bardzo fajny przepis..nie piekłam nigdy bułeczek..ale bardzo mnie korci..jak się uporam z przeprowadzką…to chętnie wrócę do tego przepisu..Pozdrawiam..A.
Bea, a można je zrobić na zakwasie? Staram się unikać drożdzy i piekę chleby tylko na zakwasie. Ale fajnie by było mieć odmianę w postaci bułek :)
Aniu, oczywiscie ze mozna, tyle tylko iz ciasto bedzie rzecz jasna potrzebowalo przede wszystkim dluzszego rosniecia. Moze te buleczki Cie zainteresuja? Tez razowe, i na zakwasie : http://piekarniatatter.blogspot.com/2008/05/buleczki-razowe.html
(u Tatter znajdziesz tez sporo innych swietnych przepisow)
Mozesz tez zerknac tutaj :
http://www.cincin.cc/index.php?showtopic=24108
nawet jesli przepis jest na chleb, mozesz upiec z niego buleczki (beda troche krocej wyrastaly niz chleb i szybciej sie upieka ;))
Dziękuje :), te wygladaja niesamowicie apetycznie :)
Wyglądają wspaniale, oj zjadłabym taką z wiosennym twarożkiem :)
Beatko cudowne. Te przeróżne mąki, do których masz dostęp – pozazdrościć. Na całe szczęście zaczyna się to wszystko i nas zmieniać. W końcu jeszcze 3 – 4 lata temu nie było żytniej nigdzie, a teraz już jest.
Kaba, na dodatek maki mielone w trakcie zakupu, w mlynku zarnowym (wybieram ziarna i pani mieli na taka ‚grubosc’ jaka mi odpowiada). Niestety powinnam napisac to w czasie przeszlym, gdyz dzis sklepik zamknal swoje podwoje :( Nowa wlascicielka niestety nie poradzila sobie z prowadzeniem sklepu, co bardzo mnie smuci niestety :(
O jaka szkoda. Może będzie następny. U nas chyba nie ma co liczyć na coś takiego, przynajmniej w najbliższym czasie.
Wiesz, teoretycznie z innego zrodla wiem, ze podobno wykupila to miejsce inna siec sklepikow bio, ale pani tego na razie nie chciala potwierdzic ;) Pytanie tylko, czy tez beda miec ziarna na wage i je mielic? Czy tylko same ‚paczkowane’ produkty. Plusem bylo to, ze moglam kupic np. 250 g a nie caly kilogram, co dla mnie bylo bardzo wygodne, szczegolnie teraz ;)
Hmmm… „szybkie, proste bułeczki”… Wyglądają tak smacznie… Może dzięki takiej zachęcie odważę się do zrobienia pierwszego własnego chleba czy bułek… Jakoś boję się spróbować (chociaż często robię ciasto na pizzę). Czy dla początkującego w dziedzinie pieczywa też nie są trudne?
Sissi, jesli ja pisze, ze sa proste, to znaczy ze sa naprawde proste! ;)
Jesli robisz ciasto na pizze i Ci wychodzi, to i tego typu buleczki wyjda, wszak zasada jest ta sama : maka + drozdze + woda; nie moze sie nie udac! Wazne tylko, by ciasto dobrze wyrobic, by gluten mial czas sie rozwinac (a ciasto na pizze wyrabiasz recznie czy robotem?).
Pozdrawiam!
Dzięki za zachęcającą odpowiedź :-) Robotem oczywiście… leniwa jestem… Ale od kiedy mam robota (i to dość taniego) żaden KitchenAid itp!) szaleję z pierogami i innymi skomplikowanymi wcześniej ciastowymi wyrobami, na które chyba mam za słabe ręce i za mało cierpliwości…
No wlasnie, ja tez o wiele wiecej zaczelam sama piec i ‚wyrabiac’ gdy kupilam robota, tez mam chyba ‚slabe rece’ ;))
Bea, to to znaczy – odgazować?
Odgazowac tzn pozbawic je gazu ktory sie podczas rosniecia tam zgromadzil; czyli przekladajac ciasto z miski na blat lekko uderzamy je dlonia lub piescia a pozniej ponownie skladamy lub lekko wyrabiamy. Bylam pewna, ze widzialam kiedys odpowiedni filmik w sieci, ale nie umiem go teraz znalezc… :/
Dzięki.:)
Idealne śniadanie. Serek, zielenina i domowe bułeczki pełne ziaren… takie lubię najbardziej :)
I te zdjęcia! jak zwykle Beo zachwycasz…
I znów coś pysznego u Ciebie, i akurat znów jak dla mnie na czasie, bo oto marzą mi się razowe bułki :)
Za dwa tygodnie lecimy do Polski na ponad miesiąc, moja mama ma operację kręgosłupa. Mam zamiar umilać jej przymusowe leżenie w łóżku zapachami i smakami, a że i jej marzą się ostatnio domowe, razowe bułki, to mam pewność, że Twój przepis będzie nam w te dni towarzyszył.
Ściskam Ciebie serdecznie, na Twoim blogu zawsze mi jak w ciepłej kuchni :) M.
Marchewko, trzymam za operacje Twojej mamy! (u mnie na razie bez operacji, jednak mimo wszystko bedzie za tydzien mala interwencja, tez kregoslup wlasnie :/ ).
Mam nadzieje, ze buleczki i Jej i Wam posmakuja :)
Udanej podrozy zycze! I mocno trzymam kciuki :)
jak Ty pieczesz tak śliczne i kształtne bułeczki?! jetem zazdrosna ;)
Niby po śniadaniu jestem, ale jak patrzę na Twoje zdjęcia to zawsze robię się głodna :) Szalenie apetycznie wyglądają te Twoje bułeczki i myślę, ze skusze się na nie, bo właśnie mam jakieś „inne” mąki, które wypadałoby w końcu użyć, nim się zepsują.
pozdrawiam :)
No wlasnie Wiewiorko, zawsze gdy przegladam szafki rodza sie takie rozne wypieki, by zutylizowac to, co tam ‚niepotrzebnie’ zalega ;)
Upiekłam bułeczki dziś. Pierwszy raz używałam razowej mąki orkiszowej i nie wiem już po raz który to powtórzę na Twoim blogu, ale uwielbiam poznawać nowe składniki! :D Weteranem w pieczeniu pieczywa nazwać mnie nie można, jakieś doświadczenia owszem – mam, a mój werdykt dla tych bułeczek brzmi: super smaczne! Bałam się jak zareagują na mój kapryśny piekarnik, ale już chyba jako tako dogaduję się z tym wysłużonym i wiekowym sprzętem i zgodził się potraktować bułeczki łaskawie:) Mam teraz straszny czas na uczelni, mnóstwo zajęć, prac domowych (kto by pomyślał, że studiowanie tak pochłania??) i zapach chleba w mieszkaniu niesamowicie mnie uspokaja i koi nerwy po dzisiejszych potyczkach z Teorią Gier Nash’a hehehe Dzięki Bea!
Magdo, ciesze sie, ze smakowaly! Ja uwielbiam pieczywo orkiszowe, nawet ciasta pieke czesto na mace orkiszowej wlasnie. I masz racje – zapach piekacego sie chleba przynosi prawdziwe ukojenie :)
(az sobie z ciekawosci poczytalam o rownowadze Nasha ;))
Pozdrawiam!
Uwielbiam takie z serem żółtym, pomidorkiem i cebulką. :)
Ostatnio zaczęłam kupować bułki kukurydziane i teraz usilnie szukam przepisu na takowe.
Dziekuje serdecznie za wszystkie komentarze! Ciesze sie, ze buleczki i Wam przypadly do gustu :)
Pozdrwiam serdecznie!
A czy zamiast maki orkiszowej i zytniej mozna dodac make razowa? Czy trzeba wtedy zmodyfikowac przepis? Jestem poczatkujaca w takich wypiekach:)
Aniu, i zytnia i orkiszowa jest tutaj razowa, czy chodzi Ci o to, ze uzyjesz pszennej? Nie bedzie to mialo to raczej wplywu na konsystencje ciasta, tylko na smak, ale na pszennej mace buleczki tez beda dobre :)
Pozdrawiam!
Dokladnie o to mi chodzilo:) bardzo dziekuje za odpowiedz…nigdy nie spotkalam sie z maka orkiszowa…a moze ktos kto mieszka w UK podpowie gdzie mozna ja dostac i jak sie nazywa?
Aniu, orkisz po angielsku to ‚spelt’ i wydaje mi sie, ze powinnas bez problemu znalezc ja w wiekszych sklepach lub w takich ze zdrowa zywnoscia.
Jest Aniu:) w tesco np w takim czarnym opakowaniu pisze wyraznie Spelt :) i jest klos na tym czarnym tle:)
Mam pytanie- czy zamiast syropu z agawy i miodu mogę dodać do bułeczek syropu klonowego?:)
Tak, syrop klonowy tez w tym przypadku moze byc, choc smak buleczek bedzie z pewnoscia nieco bardziej ‚wyrazisty’.
Pozdrawiam
Czaję się i czaję na te bułeczki :P jeszcze tylko dzień i je przygotuję!
Ancona, mam nadzieje, ze smakowaly? :)
Uwielbiam takie pyszne i „zdrowe” buleczki :)
Gdy tylko znalazlam Twoj przepis, zaraz polecialam do kuchni sprawdzic czy wszystkie skaldniki mam. Oprocz maki wszystko bylo…. z racji tego ze u nas dzis swieto i sklepy pozamykane, a mnie tak na te buleczki naszlo to troszke przepis zmienilam. Dalam 200g bialej maki orkiszowej i 150g maki razowej pszennej a reszta bez zmian…
Buleczki w smaku wysmienite, ale chyba za malo wyrosly bo takie „lekko” twardawe wyszly :/ a moze za malo wody…Sama nie wiem….
Cordon blue w pieczeniu pieczywa nie jestem,ale na pewno sie nie poddam i jutro po maki do sklepu skocze i jeszcze raz za pieczenie sie wezme :D
Pozdrawiam!
Maleno, kazda maka inaczej chlonie wode, wiec jesli ciasto wydaje Ci sie zbyt twarde podczas wyrabiania nalezy oczywiscie dolac wiecej plynu. Mam nadzieje, ze nastepny raz bedzie bardziej zadowalajacy :)
Pozdrawiam
MMM pychotka
Witaj.
Bardzo podobaja mi sie Twoje buleczki:) Ale jakos ze szukam przepisu na swoj tzw. pierwszy raz:( mam pewna nie jasnosc;( posiadam w domu make orkiszowa oraz make razowa pelnoziarnista, i na tych dwoch chcialabym bazowac nawet chyba badziej na pelnoziarnistej bo ma dwa razy wiecej blonnika.
Czy musze dawac tak jak Ty trzy rodzaje? Czy z tego tez cos moge zrobic? Bede wdzieczna za odpowiedz:)
Miikii, mozesz uzyc tylko tej orkiszowej, ja dodaje troche zytniej rowniez za odmienny smak od pszennej czy orkiszowej, ale nie jest to oczywiscie konieczne.
Pozdrawiam
okazalo sie ze trzecia maka ktora mialam w domu byla wlasnie zytnia:) wiec dodalam 50g zytniej ale zmienilam nieco proporcje reszty na 250g orkiszowej oraz 100g pelnoziarnistej, mam nadzieje ze wyjdzie. a pytanko mam jeszcze odnosnie formowania buleczek, ja je splaszczylam gdzies na grubosc ok. 1cm, i nie wiem czy nie za plasko;( na jakas grubowac Ty zazwyczaj swoje formujesz? (wtedy kiedy kladziesz je na blache?)
z gory dziekuje za odpowiedz
Ja formuje je na takie typowe ‚kulki’, bardzo lekko splaszczone (maja duzo wiecej niz centymetr…). Ale nawet jesli beda plaskie, to przeciez smaku to nie zmieni, prawda? Wszak sklad chemiczny pozostaje ten sam ;)
Pozdrawiam
Wczoraj szukałam takich bułeczek i odrazu je u Ciebie znalazłam – są cudowne, już podczas przygotowan było milutko i wiedziałam, że będą pyszne! Są już u mnie na blogu, jak masz ochotę Beo – to zobacz, jakie piękne mi wyszły;)
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za ten przepyszny przepis!
p.s. dzięki temu, że nia ma jajek, ani mleka czy amsła – wiele osób już się zapowiadało, że je zrobi, więc podwójnie się cieszę, że je u Ciebie odkryłam! Do następnego razu!
Piekne sa u Ciebie! Idealne wrecz :) Ciesze sie, ze smakuja :)
Pozdrawiam serdecznie!
Pingback: Zakwas i razowy orkiszowiec | Bea w Kuchni
Pierwszą próbę mam za sobą, mąki troszkę pozmieniane, ale bułki rewelacja, teraz robię drugie podejście, ale wracając do przepisu, 2 łyżki oleju dodajemy do wyrabianego ciasta?
Pingback: Nietrudne, bułeczki żytnie specjalnie do burgerów - VEGGETON
Pingback: Not too difficult, rye buns especially for burgers - VEGGETON
Cudne bułeczki. Piekłam je już wiele razy. Ostatnio to moje ulubione. Przepis podkradłam do siebie, oczywiście z linkiem. Dziękuję za inspirację i pozdrawiam :-)
Czesc.Od dzis te buleczki wchodza do mojego menu.Sa idealne!Polecam!
Hej, czy bułeczki mogły nie wyrosnąć z powodu wysokiej temperatury w kuchni? (około 37 stopni) wiem, że wysoka temperatura uśmierca drożdże, ale nie wiem dokładnie jaka. :-)
Pozdrawiam.
Witam serdecznie,
znalazłam te bułeczki i od razu chciałabym je upiec. Niestety nie mam mąki razowej orkiszowej, tylko żytnią.
Czy mogę w związku z tym pominąć mąkę orkiszową i w jej miejsce dać razową żytnią?
Moje kolejne pytanie jest takie, czy mogę zastąpić otręby owsiane żytnimi? Bo owsianych też akurat nie mam :(
Bardzo proszę o pomoc.
Pozdrawiam,
Ania :)
A można zamiast mąki chlebowej dać mąkę ryżową? ?
W końcu znalazłam bułeczki, które nie stają się kamykami po ostudzeniu! Są pyszne nawet na drugi i trzeci dzień. Dziękuję za przepis!
Uwielbiam takie bułeczki, kilka razy się za nie zabierałam, bo wyglądają jak moje ulubione :) Dzisiaj wreszcie je upiekę :)