*
Witam Was poświątecznie i raz jeszcze dziękuję serdecznie za wszystkie życzenia! Mam nadzieję, że i Wy spędziliście miły, wielkanocny weekend :) U nas, jako iż pogoda dopisała, upłynął on nie tyle pod znakiem jedzenia (choć i tego rzecz jasna nie zabrakło ;)), co spacerów; nic nie ładuje moich baterii tak dobrze jak kilka godzin w plenerze : w górach, nad jeziorem, w winnicach, czy tak po prostu na wsi – ważne tylko, by było słychać więcej ptasich śpiewów niż ludzkich głosów ;)
*
*
Choć niestety nie mieszkam na wsi (codzienne dojazdy do pracy z lekka mnie na razie przerażają…), to do takich miejsc jak te na zdjęciach mam na szczęście zaledwie kilka minut, dlatego gdy tylko mam wolną chwilę, to tam właśnie najczęściej ‚wybywam’ ;)
Tak było w miniony weekend :
*
*
*
*
*
*
*
Sady, pola i las…
*
… a w głębi lasu - la Venoge, w której (ku mojemu zdziwieniu…) pływają nie tylko małe rybki, ale i całkiem pokaźne okazy (niestety zdjęcia ‚okazów’ niezbyt udane ;))
*
*
Wilgoć i cień to idealne warunki dla czosnku niedźwiedziego, który rośnie tu jak na przysłowiowych drożdżach :)
(aktualnie w trakcie kwitnienia)
*
*
Czy pamiętacie to zdjęcie z jednego z wcześniejszych wpisów? Tak drzewa te wyglądały dwa tygodnie temu :
*
*
a tak w miniony weekend :
*
*
Większość drzew i krzewów (niestety…) już przekwita i zaczynają się już pierwsze zawiązki owoców, są już nawet pierwsze kłosy na polach :
*
*
Tylko aktualna susza niestety zaczyna martwić, z niecierpliwością więc czekamy na kilka deszczowych dni.
A po powrocie z wiosennego spaceru doglądam moich tegorocznych roślinek :
*
*
Oregano ma się całkiem dobrze, czosnkowy szczypiorek również, reszta nasion nieco mniej, ale to normalne – za późno niestety je w tym roku wysiałam; bazylia jak na razie też całkiem nieźle sobie radzi (tu na zdjęciu 2-tygodniowa mieszanka trzech różnych gatunków) :
*
*
I na koniec jeszcze mój ostatni eksperyment – rukiew wodna; nie wiem niestety, jak duża urośnie w domowych warunkach, bowiem w naturze potrzeuje ona sąsiedztwa strumienia / rzeki, chciałam jednak przekonać się, co z tego wyniknie (hoduję ją na specjalnym ‚sitku’, korzenie są stale zanurzone w wodzie) :
*
*
To tyle na dziś. Następny wpis będzie już nieco bardziej kulinarny, obiecuję ;)
Pozdrawiam serdecznie!
*
piękne zdjęcia :) ja mam parę opakowań nasionek m.in. czosnkowego szczypiorku, niestety jeszcze nie wysiałam :( pozdrawiam
Zauberi, ja ten czosnkowy szczypiorek wysialam po raz pierwszy, do tej pory tylko kupowalam; mam nadzieje, ze mu sie na balkonie spodoba ;)
Ja będę musiała skorzystać w tym roku z podchodowanych roślin w tym roku, ale w ten weekend i następny zaczniemy zazieleniać balkon.
Nie mogę się doczekać ziółek i kwiatów :D
Wiosanno, ja jeszcze troche poczekam z wystawianiem ich na balkon; zazwyczaj wole nie ryzykowac i czekam az do ‚zimnych ogrodnikow’ ;)
No my teraz na wyspie, więc nie wiem czy tutaj obowiązują ogrodnicy, bo klimat morski jednak sporo łagodniejszy jest :)
No tak, klimat zdecydowanie jest bardziej przyjazny; ja rok czy dwa lata temu mialam taka wlasnie niespodzianke od ‚zimnej Zoski’ ;) wiec wole jednak na wszelki wypadek cierpliwie poczekac ;)
piękne:)czosnek wymiata:)
Witaj Truflo! Dziekuje :)
Cudowny wypad za miasto! rewelacja! Ja miałam ochotę na kilka wycieczek, ale całe Świeta lało u nas :( Teraz mam nadzieje na długi weekend majowy, choć prognozy nie są zbyt optymistyczne, to jednak wierze, że uda nam sie zaliczyć jakąś wycieczkę z dala od miasta:)
pozdrawiam serdecznie!
No tak, wciaz zapominam ze u Was bedzie wolne na poczatku maja! Oczywiscie zazdroszcze ;) I mam nadzieje, ze bedzie ladna pogoda :)
Chyba zawsze będę się zachwycała urokiem rozkwitającej przyrody. Cudowne zdjęcia;) U mnie nasionka też (nie zapeszając ładnie wschodzą)- jest i bazylia, i oregano, tymianek i koperek. Siejąc oregano sypnęłam ziarenkami od serca i czeka mnie spora rozsada. Aż zapragnęłam uciec gdzieś w ciche miejsce za miasto;)
pozdrawiam wiosennie
Panno Malwinno, ja czesto kupuje w maju juz gotowe sadzonki, zazwyczaj bowiem za pozno zaczynam wysiew i balkon by byl zielony / kolorowy chyba dopiero pod koniec lata ;)
Wspaniała wycieczka na wieś okraszona wspaniałymi zdjeciami przyrody. Uwielbiam!:) Ach, wiosna jest taka cudowna, prawda?
Uściski serdeczne Beatko:*
Majana
Oj jest Majano, jest :))
Kolejna rzecz, którą mamy wspólną – wycieczki po wsi :)
Zachwyciło mnie czwarte zdjecie od góry, co to za kwiaty tam za tą furką?
Pozdrawiam!
Lashqueen, kto wie, moze nie tylko to mamy wspolne ;)
A na tym 4-tym zdjeciu jest mlodziutki bez; nieco rachitycznie sie aktualnie prezentuje niestety ;)
A dla mnie wieś to codzienność ….może nie tak piękna jak pokazałaś, ale też bardzo urokliwa:) a w tym roku też posialismy z meżem kilka ziółek…i juz całkiem ładnie kiełkują:) biegnę je podlać:) pozdrawiam
Jolanto, ja od dziecka kochalam wies (weekendy i wakacje u babci) i najchetniej tam wlasnie spedzalabym kazda wolna chwile… :)
PS. Niestety regularnie zapominam o podlewaniu :/
Beo, ja też od dziecka kocham wieś ..świeże powietrze, zieloną trawę po której można pobiegać boso, kawałek własnego ogródka i owoce zrywane prosto z drzewa…..
ps. ja o podlewaniu na razie pamiętam i pięknie zioła kiełkują…ale normalnie to wszystkie kwiaty u mnie usychają:) Pozdrawiam ciepło
Jolanto, ja mam cudne wspomnienia z dziecinstwa, niestety sa to juz tylko wspomnienia, te miejsca bowiem tak niesamowicie sie teraz zmienily, ze trudno nawet by je bylo poznac; ale to nic, nadal lubie wies i gdybym nie musiala pracowac (czy raczej dojezdzac do pracy wlasnie) to przenioslabym sie natychmiast! Ogrod, sad i stado zwierzakow, to by byl dla mnie raj na ziemi :))
Bea, piekne miałaś te święta:). Co to za kwiaty na drzewach? Najpierw myślałam, że to czerwone kasztany juz kwitną, ale chyba aż tak ciepło to nie jest? Widzę tez rzepak u Ciebie, który u nas jeszcze zielony.
Na naszej wsi forsycja w pełnym rozkwicie, kwitną czereśnie i mirabelki, wszystko powoli budzi się do życia, czyli zupełnie inaczej niż u Ciebie. Myślę, że jest różnica dobrych dwóch tygodni. Co tam poczekamy:)
Pozdrawiam Cię serdecznie i widzę,że masz się nie najgorzej:) – taką mam przynajmniej nadzieję patrząc na te zachwycające widoki:)
Tak Ewelajno, to czerwone kasztany (kasztany w tym roku kwitna juz od poczatku kwietnia… :/ ).
I przyznaje, ze jesli chodzi o krajobrazy, to faktycznie mam sie dobrze ;))
Forsycje juz daaawno przekwitly, drzewka owocowe teraz praktycznie tez; i tylko deszczu im teraz potrzeba, w przeciwnym bowiem razie plony beda bardzo nieciekawe :(
Bea , ta twoja pszczółka to mnie rozwaliłam, rozczuliłam się
Całość jest piękna , wiosenna , zwiewna ,ale w pszczółce się chyba zakochałam Bea:D
Margot, niestety dosyc szybko sie przemieszczala i na dodatek troche wialo, to bylo wiec jedyne zdjecie, na ktorym udalo mi sie ja uwiecznic ;)
jedno ,ale za to jakie piękne :)
Przepiekne, sloneczne zdjecia – az chcialoby sie tam byc…
Zgadzam sie Maggie :)
Piekne te zdjecia…
zaraz ide nabyc nasionka, bo i tu dotarla juz wiosna. Co prawda skromniutka taka ale zawsze to cos :)
Pozdrawiam serdecznie
Marysiu, napisz koniecznie co bedziesz siac!
(przed chwila odpisalam na maila… :))
Bea,
wysiałam to co tu ma jakiekolwiek szanse na wyrośnięcie: szczypiorek, pietruszke i bazyslie. Ta ostatnia już kiełkuje :)
Pozdrawiam serdecznie i słodko, bo właśnie pożeramy nasz placek z owocami leśnymi ;)
Ja niestety nie mialam w tym roku czasu by wysiac wszystko to co chcialam, wiec z reszty dokupie sadzonki, mam nadzieje ze pod koniec maja uda mi sie wszystko sfinalizowac ;)
Jak patrzę na Twoje zdjęcia to mam ochotę natychmiast uciec z pracy i pojechać poza miasto połazić w plenerze. Zieleń na zdjęciach – cudna.
Cara, do pracy powinno sie chodzic tylko w deszczowe dni ;) Tudziez zima ;)
Że też ja na to nie wpadłam :D
Ewentualnie jesli nie w deszczowe dni, to tylko od wtorku do czwartku (oczywiscie za ta sama pensje!); nie wiem dlaczego, ale dyrekcji sie ten pomysl nie podoba ;))
Pięknieee…rozmarzyłam się:)
Trzcinowisko, witaj :)
(dzis niestety pada, ale i tak jest pieknie :))
U mnie też troszkę popadało ale i tak najważniejsze że tak wiosennie i zielono wokoło:)
Raj na ziemi :)
Yenn, prawie ze ;) Ale pomarzyc zawsze mozna :)
Przepiekna ta twoja wies i urzekajaca! Wczoraj w dzienniku widzialam zmartwionych hodowcow konwalii, ktore zakwitly w tym roku z 10dniowym wyprzedzeniem. Moj ogrod tez w rozkwicie: konczy sie bez i lada moment bede miala piwonie. Pozdrawiam bardzo wiosennie !
Masz racje, u nas tez konwalie pojawily siejakis czas temu, ciekawe czy na weekend jeszcze cos bedzie ;)
A piwonie maja juz piekne, wielkie paki, nie moge sie juz ich doczekac :)
raczej weekend w raju ;-)
Raj by byl, gdyby byly to zdjecia mojego wlasnego ogrodu ;)
O wilku mowa, a wilk tu :)
Skoro tylko kilka minut, to może nie tak strasznie by było tam zostać? Rety, jak tam ślicznie!
No wlasnie, telepatia znaczy ;)
(odpisze jutro, dobrze?)
przepiekne zdjęcia
ja w ten weekend wyjezdzam na wies a dzięki twoim zdjęciom juz nie mogę sie doczekać :)
Doroto, baw sie dobrze :)
Ciekawa relacja, piękne zdjęcia , super okolica do wypoczynku. Dom jakich dań wykorzystujesz rukiew?
Beo mam do ciebie prośbę, czy mogłabyśmi wyjaśnic ,jak sygnuje się zdjęcia , czy wymaga to specjalnego programu do obróbki zdjęc, jezeli tak to jakiego i w jaki spsób udaje ci się tak superancko tytułowac zdjęcia? Jeżeli znajdziesz trochę czasu to napisz na mój adres mailowy. Ode mnie wszystkiego naj, naj, naj lepszego na po świętach. Bożena
Bozeno, rukiew dodaje najczesciej do salatek, czasami robie z niej zupy (wspominalam o niej tutaj np. : http://www.beawkuchni.com/2011/04/wiosna-na-talerzu.html ).
O sygnowaniu chetnie napisze Ci w mailu, tylko jutro, dobrze? Teraz juz ‚padam’… ;)
Och, jakie sielskie te zdjęcia… :)
I tam naprawde tak jest! Az sie wierzyc niechce, ze to praktycznie na obrzezach miasta… :)
Ale udało Ci się tą pszczółkę ustrzelić ;-) Piękne klimaty, co prawda wokół mnie tez wieś, ale jakaś trochę inna…
Do dojazdów można się przyzwyczaić, ja codziennie robię 25 km w jedna stronę… ale nie wróciłabym do miasta, za nic! A sama piszesz, że kilka minut… ;-)
Dziwnie szybko mija ta wyczekana wiosna, prawda? chwilami mam wrażenie, ze stoimy u progu lata. Tylko te zapachy…
Ściskam czule!
Inkwizycjo, ale w jakim sensie ta wies inna?
A co do dojazdow, to oczywiscie zemozna sie przyzwyczaic, ale… ale wtedy potrzebny jest drugi samochod; bo nie zawsze pociag dojezdza tam, gdzie mnie sie podoba ;)
I tak, masz racje – tutaj bardziej juz w sumie wyczuwam lato niz wiosne; i od kilku lat np. stwierdzam, ze coraz mniej nosze takich typowych wiosennych ubran (w tym np. kurtki), gdyz ten przejsciowy, zimowo-wiosenny czas jest za kazdym razem krotszy (co oczywiscie nie przeszkadza mi zbytnio ;)).
Beatko, właściwie trudno mi powiedzieć, w czym tkwi różnica, może rośliny trochę inne, te czerwono kwitnące np.? I rzepak już u nas złoty i też troszkę inne te pola… Z drugiej strony ja mieszkam na wsi dolnośląskiej, blisko Wrocławia, ona jest taka „mało wiejska”, ma mało uroku…
Twoje zdjęcia wyglądają jak jakaś sielanka ;-)
Ale wiesz Inkwizycjo, zdjecia to jedno, a rzeczywistosc to drugie; nie zawsze wszystkie domki w tej samej okolicy sa sliczne i maja piekne ogrodki ;) A ‚otoczenie’ farmy np. tez jest srednio malownicze niestety ;))
Dzis jade po kolejna partie czosnku niedzwiedziego do lasu, i po kwiaty :)
Bea, zrelaksowalam sie patrzac na te zjecia – przecudownie… Ja kilka lat temu ucieklam z „nowojorskiego” tloku i przeprowadzilam sie blizej wsi i blizej oceanu… Pomimo ze moje dojazdy do przacy sa brutalne (60 kilometrow w jedna strone w korku), komfort jaki odczuwam po powrocie do domu i w czasie weekendow jest nie do opisania… Ja w sobote bede sadzic salate i ziola … juz nie moge sie doczekac :) Moc wiosennych pozdrowien….
Joanno, podziwiam Cie za te 60 km, dla mnie 30-40 to juz by bylo sporo ;) Jednak masz racje – cos za cos…
Beo, jestem zachwycona czwartym zdjęciem :)
Paula, dziekuje! Tez bardzo mi sie ta furtka spodobala :) Domek tez byl / jest sympatyczny ;)
Bajeczna zdjęcia! Ale najbardziej podobało mi się zdanie „ważne tylko, by było słychać więcej ptasich śpiewów niż ludzkich głosów ;)” Pozdrawiam serdecznie
Mopsie, niestety od kilku miesiecy mam nowych sasiadow i wyjatkowo cenie sobie teraz te moje spacery w plenerze ;))
Taki dom ma moja babcia, która mieszka na obrzeżach wioski. Nie nazywam ich wsią, bo dla mnie ten termin oznacza miejsce z kurami, krowami, kozami i specyficznym zapachem oraz grubym panem od kombajnu :) Uwielbiam tam wracać i oddychać.. I stac przy kaflowym piecu w zimie.. Brakuje w dzisiejszym świecie naturalnych miejsc wytchnienia.
Moje drzewka dopiero kwitną, więc jeszcze mogę nacieszyć oko :)
Pozdrawiam serdecznie!
Praline, a dla mnie ‚wies’ to poprostu antonim ‚miasta’ ;) Kury, krowy i kozy zupelnie mi nie przeszkadzaja, wrecz przeciwnie :) No moze tylko ewentualny ‚zapaszek’ ;)
Wiesz, z przerazeniem patrze, jak kazdy wolny kawalek ziemi sprzedawany jest pod budowe domow / blokow i tym bardziej ciesze sie, ze sa jeszcze takie miejsca jak te na zdjeciach; i oby tak pozostalo jak najdluzej…
O, i wieś to miejsce bez dostępu środków masowego przekazu :) Gdzie wszystko odpoczywa.
A ostatnio wyczytałam, ze coś tam w nosie, po 30 sek od rozpoznania zapachu, przyzwyczaja się do niego i przestaje czuć. A jeśli ulokujemy się koło grządki.. ‚Zapaszek’ odchodzi w zapomnienie ;)
Hmmm… po 30sek to moze nie, bo po 2 godzinach spaceru zdecydowanie nadal czuje te same zapachy ;) Choc kto wie, moze mieszkajac tuz obok faktycznie zapach ten mniej by sie jednak wyczuwalo?
Brak srodkow masowego przekazu moze by mi nie przeszkadzal zbytnio, tylko bez internetu by bylo gorzej ;)
ja też niestety juz po pięknym urlopie i do pracy. Zdjęcia piekne :) a co do lasu, to ja mam fobie kleszczową i zanim wejdo to szczelnie się ubieram :) miałam 4 kleszcze i teraz jestem wszelkimi krzakami i lasami przerażona :)
An, przyznaje ze i ja troche sie kleszczy boje, choc na szczescie nigdy jeszcze zadnego nie mialam (pies za to tak – raz).
Ależ u Ciebie dzisiaj wesoło i zielono :) Ta wiosna upaja, prawda?
U mnie na balkonie na razie tylko pomidory i poziomki, bazylię mam zamiar jutro kupić w sadzonkach. I o ile Ava wszystkiego nie zeżre ;) będzie pięknie :)
Pozdrawiam serdecznie
Buziaki
Usagi, zdecydowanie upaja! Jestem w stanie chodzic tak godzinami (no dobrze, teraz wytrzymuje najdluzej poltorej ;)) i wdychac wszystkie te niesamowite polno-lesne zapachy – to jak naturalna aromaterapia! ;)
Pomidory chcialam tez w tym roku posadzic, ale ostatecznie nie wiem, czy mi sie uda, bowiem po remoncie balkonu / tarasu trzeba nabyc nowe skrzynki itd. Mam nadzieje, ze zdaze.
och wieś jest cudowna :) zwłaszcza wiosną i latem :) przepiękne widoki :)
No wlasnie Chantel, czesto w zwiazku z tym z mezem ‚gdybamy’, co by bylo wazniejsze : podobajace nam sie wnetrze (mieszkanie / dom) czy piekny ogrod / teren, z ktorego korzysa sie wlasciwie ‚tylko’ wiosna i latem; jak do tej pory konkluzje sa mniej wiecej takie, jak w zapytaniu o to co bylo pierwsze – jajko czy kura ;)
Beatko, pięknie tam macie! I te kasztany różowe, cudne! U nas jeszcze pewnie z tydzień i też będą się pierwsze kwiatki na nich pojawiać, bo pączki już w pełnej krasie :)
Cudowne mieliście Święta, w takim otoczeniu nie mogły być inne!
Eve, zdecydowanie tak :)
Te zdjęcia są jak balsam dla oczu i ducha!
Kasiu, dziekuje :)
Bardzo urokliwe miejsce, wcale Ci się nie dziwię, że odwiedzasz je jak tylko możesz :) Aż mi się wierzyć nie chce, że jest taka różnica w wegetacji między miejscami, gdzie mieszkamy – u mnie kwitną na całego forsycje i mirabelki, a u Ciebie drzewa owocowe już dawno przekwitły. O wielkości zbóż nie będę nawet wspominać – nasze pola wyglądają wciąż jak łysawe trawniki ;)
pozdrawiam serdecznie z „zapóźnionej” Północy :)
Wiewiorko, to zabrzmialo prawie jak bys z bieguna pisala ;)) Ale masz racje – tez nie sadzilam wczesniej, ze moze byc az taka roznica… Tym bardziej, ze nie mieszkam przeciez gdzies na Sycylii ;)
Och jak cudnie Beo. U Ciebie już wiosna w pełni,
Piękne zdjęcia! Takiej wsi to szczerze zazdroszczę :) Cudownej wakacje od wszechobecnego betonu……
piękne zdjęcia! chce tam być! :)
piekne zdjecia, az sie rozmarzylam:)
a ja tez niedawno wrocilam z takich sielskich terenow:)
Beatko, czekam na kolejne zdjęcia Twojego Ziołownika :) Miałem okazję przeżyć wiosnę, prawie, że w Szwajcarii i wiem, że jest tam bardzo swojsko i niesamowicie kwieciście. Bardzo dobrze się tam czułem :) Gorąco Cię Pozdrawiam!!!
Tomku, napisz cos wiecej a propos tego ‚prawie ze w Szwajcarii’ ;)
Cieszę się, ze mialaś taki udany weekend i że zaowocował takimi pięknymim zdjęciami :)
Piekne zdjecia Beatko! A u nas dopiero kwitna forsycje…:( Nie wiem czy wogole bedzie cieple lato, jak na razie jest b. mokro i dosyc zimnawo…przynajmniej trawa zaczyna rosnac…:) Pozdrowienia serdeczne z Michigan!
Izo, u nas tak bylo w zeszlym roku, przez co np. dynie nie obrodzily, gdyz wiosna mialy za duzo wilgoci i za malo slonca :/
Beatko, Ty na wsi szczęśliwie ładujesz swoje baterie, a ja swoje już niemal do zera rozładowałam i żadnych (jeszcze przez jakiś czas) perspektyw na zmianę tego stanu. Oby do urlopu. Myślę o nim dużo intensywniej niż w zeszłym roku.
Uściski. :*
Malgosiu, bardzo egoistycznie zycze Ci wiecej wolnego czasu, bym i ja mogla z niego wirtualnie skorzystac ;) Choc oczywiscie przede wszystkim mam nadzieje, ze uda Ci sie niebawem wypoczac i naladowac baterie :*
Bea!
bardzo dziękuję za życzenia. Tobie co prawda już po świętach, ale zawsze serdecznie, życzę wielu radości na co dzień i więcej takich sielskich anielskich klimatów jak ten tutaj na zdjęciach:))
U mnie dobrze, ale walczę z czasem, którego za mało ciągle:)
A jak Twoje zmagania z kręgosłupem?
miłęgo dnia!
Nati, dziekuje :) A chroniczny brak czasu niestety znam, tez bowiem cierpie na te przypadlosc ;))
(z kregoslupem odrobine lepiej; mialam juz jedna blokade, za tydzien druga, oby tym razem juz ostatnia ;)
Beo, piękną masz wiosnę! Cudowne widoki. Pszczoła z miodkiem na nodze jest świetna!
Bardzo mi się podoba Twój ogródek balkonowy :) Moich malutkich siewek jeszcze muszę szukać z lupą, ale już się zazieleniają:)
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Kasiu, mnie najbardziej smuci, gdy z niektorych nasionek niewiele wyrasta :/ Ale co zrobic, takie sa uroki natury ;)
Witam. Gratuluję wspaniałego blogu. Jestem pod wrażeniem. Zostaję wierną wielbicielką.
Miejsce, dom i przyroda wokół to bajka- doskonale zdaję sobie sprawę jakim ogromem pracy
osiągnięty. Fotki zwierząt śliczne i ten uroczy kochający kundelek….wiedział gdzie znajdzie miłość.
Pozdrawiam. Życzę chwil dla siebie oraz rodziny. Jola
Witaj Jolu :) Niestety to nie sa zdjecia mojego domu i ogrodu, gdyz takowych nie posiadam :) To tylko migawki moich weekendowych spacerow ;)
Beo – dziękuję Ci za ten wpis, bo zdjęcia odbieram jak balsam dla duszy.
Kocham taką wieś, to dla mnie synonim szczęśliwych wakacji u babci na dalekiej białostockiej wsi.
Tego już nie ma, a ja mieszkając w środku zadymionego miasta też patrzę ze smutkiem na znikające stare domy, zabudowania i pola uprawne zamieniane na parcele z wypasionymi fortecami.
Jadąc na działkę mijam właśnie takie tereny, które jeszcze niedawno były polską wsią.
Wysłałam słówko mailem.
Ściskam serdecznie
Pelu, dokladnie tak – tutaj tez kazdy wolny teren coraz czesciej zamienia sie w plac budowy, co z lekka mnie przeraza…
Usciski! :*
Na taczkach trzeba mnie wywieźć, bo mimo własnego ogrodu sama ziół nie wysiewam. Na razie kupiłam oregano, dwa gatunki bazylii, tymianek, cząber i rozmaryn. Wszystko wysadziłam w donice i mam nadzieję, że ogrodnicy nic im nie zrobią. Planuję jeszcze dokupić szałwię i to chyba tyle, bo miętę i nieszczęsną melisę mam w ogrodzie (melisy nie znoszę a nie umiem skutecznie jej wyplenić).
Wycieczka piekna, podobna sceneria do naszych wielkanocnych spacerów.
Pozdrawiam Basia
Basiu, przyznam ze i ja wole kupowac sadzonki, gdyz przynajmniej od razu widac rezultat, a z wysiewaniem nasionek i ich pozniejszym wschodzeniem roznie niestety bywa ;) Ale lubie od czasu do czasu cos wysiac, obserwacja takich wschodzacych roslinek jest niezwykle przyjemna :)
Niedawno odwiedzilam kuzynke w Wiedniu, juz po lekturze Twojego wczesniejszego posta o czosnku niedzwiedzim, wiec ja zapytalam o ten specjal. Okazalo sie, ze jest ona wielka wielbicielka tej zieleniny i ja zbiera. Obdarowala mnie torba swierzych lisci i sloiczkiem pesto. Rewelacja!
Dziekuje, bo przedtem nie wiedzialam o tej roslinie.
Zosiu, to swietnie! Jak widac nasz kulinarny swiat jest wyjatkowo maly ;)
Pozdrawiam!
klimaty na spacer i odpoczynek cudowne. u nas niestety pogoda nie dopisała. a Twój domowy „ogródek” wygląda wspaniale.
Ależ cudnie! Zazdroszcze, bo siedze w domku z chora Juleczką :(
Patko, wspolczuje :( Fluidy dla Was i duzo zdrowia zycze!
Cudowne zdjęcia, Beo – po prostu cudowne! To z pszczołą zachwyciło mnie jakością detalu:) Serdeczne pozdrowienia!:):):)
Piękne zdjęcia, a dodatkowo wpis przypomniał nam, że już czas najwyższy zabrać się za własne zioła! Pozdrawiamy i gratulujemy bloga – jest świetny.
Piękne zdjęcia i tak zdrowo spędzony weekend… Ja w tym roku posadziłam te same roślinki co zawsze, a jedyna nowość to mitsuba, japońska roślina przypominająca coś między pietruszką a kolendrą, a smakująca… nie mam pojęcia jak, bo nigdy nie jadłam :-) Uwielbiam takie eksperymenty! Czy Twój szczypiorek czosnkowy to taki z płaskimi liśćmi? Mi taki w zeszłym roku nie chciał rosnąć, zaczął dopiero w październiku, przeraziłam się, a on przetrwał całą zimę na balkonie i teraz pięknie wygląda.
A propos ziółek, od kilku tygodni kwitnie mi część zwykłego szczypiorku, czy masz może jakiś cudowny przepis na kwiaty szczypiorku w kuchni? Dekoracyjnie już próbowałam – ładnie i smacznie, ale miałabym ochotę na coś innego… Zastanawiam się nad zanurzeniem w cieście naleśnikowym, bo tempura była za cienka i nie trzymała się…
Pozdrawiam! S.
Sissi, mitsuby jeszcze nigdy nie sialam, czekam na wrazenia :) A ten moj szczypiorek czosnkowy to wlasnie ten ‚plaski’; jak na razie miewa sie w miare dobrze ;)
A co do kwiatow szczypiosku, to ja zazwyczaj nie ‚przetwarzam’ ich zbytnio (pewnie dlatego, ze nigdy nie mialam ich w nadmiarze… ;)), ale moze tutaj cos Ci sie spodoba? http://jardin-paysagiste-eure-loir.over-blog.com/article-29799521.html (choc to sa takie dosyc proste receptury…).
Dziekuje Wam wszystkim serdecznie za wizyte i komentarze! Ciesze sie, ze i Wam te sielskie migawki przypadly do gustu ;)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie!
Ale piękna ta pszczółka nad kwiatem, doskonale Ci zdjęcie wyszło :) Bardzo ładnie w Twoich okolicach, ja to muszę 2 godziny jechać aby się do jakiegokolwiek większego lasku dostać. Tutaj tylko parki itp, ale wszędzie hałas samochodów, i mnóstwo ludzi. Z drugiej strony często jest wesoło, zawsze jakieś imprezy, grają na różnych instrumentach, żonglują, kluby ćwiczą sztuki walki i Tai Chi. Zawsze jakieś nowe hece, nigdy się nie nudzę jak wracam do domu z zakupami :)
No wlasnie Kasiu, ja pracujac caly tydzien w centrum, w weekendy wybieram jednak te miejsca bardziej ‚na odludziu’, gdyz nad jeziorem np. czy w parkach zdecydowanie za bardzo tu dla mnie tlumnie ;)
Pozdrawiam!
Genialne zdjecia! Ja tez b chenie pospacerowalbym po TAKIM plenerze!
Pingback: Słonecznych! :) « Bea w Kuchni