Już dwa tygodnie temu wspominałam Wam, że zaczyna kwitnąć czarny bez. Nie wiem, jak wygląda to aktualnie w PL, tutaj jednak sezon na kwiaty czarnego bzu jest już w pełni, pora więc pomyśleć o przetworach z ich udziałem.
Pamiętajmy, by kwiaty zbierać zawsze w suchy dzień i najlepiej rano / do południa, o ile mamy taką możliwość. Wybierajmy te drzewa, które rosną w miejscach jak najbardziej oddalonych od głównych dróg. Zbierajmy te kwiatostany, które wyglądają świeżo, mają jasny kolor i są w początkowej, a nie w końcowej fazie kwitnienia (te przekwitające nadadzą cierpkiego, gorzkiego smaku).
‚
‚
Niestety w cieple ścięte kwiaty dosyć szybko żółkną, dlatego najlepiej jest zbierać je w dzień zaplanowanej ich utylizacji i / lub przechowywać je w lodówce; jeśli nie mamy czasu na robienie przetworów tego samego dnia, możemy kwiaty (pozbawione jak największej ilości zielonych gałązek) zalać odrobiną soku z cytryny z dodatkiem cukru i pozostawić lekko przykryte w lodówce (tak radzi między innymi Christine Ferber, o krórej wspominałam tutaj – klik).
‚
‚
Jak może pamiętacie z zeszłorocznego wpisu – ja z kwiatów czarnego bzu najczęściej przygotowuję syrop. Uwielbiam ten specyficzny zapach i smak. Lubię dodawać go do koktajli (tych mniej lub bardziej ‘procentowych’ również ;)), do ciast czy deserów (np. w tej ‘zupie’ truskawkowej – klik). W zeszłym roku zrobiłam też dzięki Pinkcake przepyszny dżem truskawkowy z kwiatami czarnego bzu – to naprawdę prawdziwa delicja! Jeśli więc tylko macie gdzieś dostęp do czarnego bzu, zróbcie ten dżem koniecznie! (w tym tygodniu będę robić podobny, lecz z dodatkiem rabarbaru).
‚
Przepis na syrop cytuję dziś ponownie poniżej, a wszystkich zainteresowanych zapraszam również do zeszłorocznego wpisu – klik, gdzie znajdziecie więcej szczegółów na ten temat (oraz przepis na wspomniany, przepyszny dżem truskawkowy).
Przy okazji polecam Wam również nieco inną recepturę, prezentowaną rok temu przez Alicję vel Margot – syrop z kwiatów czarnego bzu i cytrusów; jest niesamowicie aromatyczny i smaczny, warto więc pokusić się i o tę wzbogaconą wersję :)
(mój syrop bzowo-cytrusowy rok temu nie doczekał się zdjęć niestety, ale mam nadzieję, że w tym roku uda mi się to nadrobić ;)).
‚
Syrop z kwiatów czarnego bzu
20-40 baldachów czarnego bzu
1 kg cukru
20 g kwasku cytrynowego lub sok z 1 cytryny
1 litr wody
Kwiaty zbieramy w suchy, słoneczny dzień (najlepiej takie, które są w początkowej, a nie w końcowej fazie kwitnięcia). Zrywamy je delikatnie i równie delikatnie układamy je w misie lub w worku (nie zamykamy go). Pamiętajmy by nie zrywać zbyt wielu kwiatostanów z tego samego drzewa. Po przyniesieniu ich do domu rozkładamy delikatnie kwiaty bzu na papierze, by umożliwić ewentualnym ich mieszkańcom ewakuację ;) Nie polecam potrząsania baldachami, pozbywamy się bowiem wtedy nie tylko robaczków, ale i pyłku kwiatowego. Następnie, bezpośrednio nad naczyniem w którym będziemy przygotowywać syrop, odcinamy kwiaty bzu tak, by zachować jak najmniejsze części zielonych gałązek (to one bowiem mogą nadać syropowi gorzkiego posmaku). Im więcej mamy kwiatów, tym mocniejszy będzie nasz produkt końcowy, jednak nawet z 10-15 dużych baldachów otrzymamy aromatyczny, delikatny syrop.
Po oberwaniu kwiatów przygotowujemy zalewę : zagotowujemy wodę z cukrem i kwaskiem (lub sokiem z cytryny) i wrzątkiem zalewamy kwiaty (wszystkie muszą być zakryte syropem), przykrywamy i odstawiamy na 2-4 dni, delikatnie mieszając zawartość naczynia mniej więcej raz dziennie. Następnie dokładnie filtrujemy syrop i przelewamy do wyparzonych butelek; jeśli chcemy przechowywać go dosyć długo, radzę syrop zapasteryzować (możemy zagotować go tuż przed wlaniem do butelek). Syrop który nie jest pasteryzowany przechowuję zawsze w lodówce, a pasteryzowany – w piwnicy. Po otwarciu syrop przechowujemy w lodówce.
W podobny sposób możemy przygotować również inne syropy, np. z liści melisy, mięty czy werbeny. Urozmaicą nam one nie tylko te letnie, ale i jesienno-zimowe desery :)
‚
Pozdrawiam Was serdecznie! (z kubeczkiem koktajlu truskawkowego w ręce, rzecz jasna z dodatkiem syropu z kwiatów czarnego bzu ;)).
‚
z kwiatami czarnego bzu nigdy nic nie jadłam ani nie piłam :) ale piłam pyszny syrop z owoców. Kuszą mnie Twoje przepisy, trzeba więc poszukać bzu :)
U mnie zaczynają rozkwitać, ale zrobię jak co roku i będę nim kurować rodzinkę przy przeziębieniach :)
Nie wiem czy nigdzie tam gdzie chodzę nie ma czarnego bzu, czy też jestem na tyle niezaznajomiona, że go nie poznaję. Rozglądam się jednak wszędzie. Mam straszną ochotę na ten syrop
Kaba, wlasnie dlatego pomyslalam, ze wstawie to pierwsze zdjecie, moze w ten sposob bedzie latwiej rozpoznac?
czarny bez czesto rosnie nad mokrymi terenami bagna itp tam szukaj a znajdziesz
Beo! Kwiaty czarnego bzu uwielbiam! Tegoroczny syrop mam już w butelkach:) Czekam teraz na prawdziwie słodkie polskie truskawki, by podobnie jak w zeszłym roku przygotować konfitury truskawkowe z bzem. Masz rację pisząc, że to delicje. Dla mnie to absolutnie niebiański smak. Bez wątpienia najlepsze truskawkowe konfitury jakie jadłam!
Pozdrawiam Cię serdecznie:)
Dokladnie tak Anno-Mario! To rowniez jedne z lepszych konfitur jakie jadlam… :)
Bea, świetnie ,że przypominasz o tym bzie , bo ja się przyznam ,że od kilku lat muszę go robić czy to ten syrop czy dżem truskawkowy z bzem
Beatko , przepiękne te twoje zdjecia bzowe , oj przepiękne
Margot, dziekuje! I dziekuje za tamten przepis Petry – wspanialy jest!
to prawda z tym przepisem Petry -jest znakomity :)
pozdrawiam
Witam jak dlugo po otwarciu sloiczka z syropem może on stac w lodówce?
U mnie stoi on ok. 2-3 tygodni
…hm a ja kupuję ten syrop w IKEA, bo nie mam nigdzie krzaczków czarnego bzu, które nie byłyby blisko ulicy :(
No pewnie sniezko, jesli nie masz dostepu do bzu, to nie ma wyjscia ;)
chętnie bym kiedyś spróbowała takiego syropu, bo nie miałam jeszcze okazji :)
genialny pomysł!
a ja mam tyle bzu na podwórzu.
Karmelitko, zazdroszcze! :)
Wspaniały przepis! Dla mnie – odkrywczy! I jakiś przyjemnie melancholijny :)
Z tego syropu mozna zrobic tez aperitif. Wystarczy wymieszac ok. 3-5 lyzeczek syropu (na kieliszek) z bialym schlodzonym winem albo winemmusujacym. Jak ktos lubi moze dodac kostki lodu. Dla mnie rewelacja.
Dokladnie tak Anonimie – to wlasnie mialam na mysli piszac o mniej lub bardziej alkoholowych koktajlach ;) Jest to na takiej samej zasadzie jak kir (czy kir royal), tyle tylko, ze syrop z czarnej porzeczki zastepuje sie syropem z kwiatow czarnego bzu.
A ja się z oddali pozachwcam tymi wspaniałościami :) Z chęcia bym spróbowała ale ja tutaj bzu nigdzie nie widziałam…ale poszukam:)
On mnie bardzo intryguje, ale jakoś nie mam szczęścia do znalezienia takich w miarę ekologicznych” kwiatów. wszystkie jakoś przy drogach rosną;)
Pozdrawiam!
Z nieba mi spadasz :) W pobliskim lasku mam parę krzaczków tego bzu i myslałam raczej o soku z owoców czarnego bzu, ale skoro mozna już zkwiatów robić to w weekend mam zajęcie :)
Dziekuje pięknie za przepis !
Etrala, witaj! Zrob koniecznie ten syrop z kwiatow, ma naprawde niesamowity aromat! A na ten z owocow jeszcze zdazysz ;)
(wstawilam kilka przepisow tutaj : http://www.beawkuchni.com/2010/09/owoce-czarnego-bzu-przetwory.html
moze sie przydadza)
Dzis zrobiłam z podwójnej porcji, mimo, że jeszcze 4 dni mu zostało, to już ma genialny smak ! Obrywanie kwiatów najgorsze, cała jestem poparzona z pokrzyw, bo lasek gęsty :)
a ten z owoców tez zrobię, mam w tym lasku kilkanaście krzaków, nawet nie wiedziałam, ze tak się rozrosły, będa prawdziwe zapasy :D
pozdrawiam i dziękuję !
Etrala, wspoczuje pokrzywowego poparzenia ;)
Wspaniale, ze masz takie miejsce na zbiory! Smacznej konsumpcji zycze :)
Gdybym tylko wiedziała, gdzie w mojej okolicy znaleźć czarny bez… Strasznie mnie kusi ten syrop.
U nas zaczyna właśnie kwitnąć:) I akacje i róże. Tylko czasu brak…
U mnie akacje juz dawno przekwitly :(
Roze z reszta tez :(
No coś Ty? Na szczęście ogrodowe róże też można zutylizować;)
Ja mialam na mysli te dzika roze ;)
A ogrodu niestety nie posiadam, wiec o niepryskane roze trudniej ;)
Ja też:) Ale w sumie to mnie zdziwiłaś, że tak szybko u Was zniknęły.
Może któryś z uczniów ma a nie pryska?
;)
Te ktore rosly blisko mnie to jest nieco inna odmiana niz ta, ktora widzialam u Ciebie na zdjeciach, wiec moze dlatego juz przekwitly? Takich jak te Twoje nie widzialam niestety (ale ja tez bardzo malo sie teraz ‚ruszam’ ;)).
O roze dopytam tez ‚babcie’ na tagu ewentualnie…
Ja na szczęście pozwoliłam się rozpanoszyć czarnemu bzu u nas w ogrodzie. Rośnie bardzo szybko. Syrop już robiliśmy w tym roku, a teraz marzy mi się sorbet z kwiatow czarnego bzu…
Belgio, mnie nie sorbet sie marzy, ale lody (bede robic latem te : http://chatkawogrodzie.blogspot.com/2010/06/lody-z-kwiatow-czarnego-bzu.html )
U mnie jeszcze daleko do kwitnienia bzu, ale dzięki temu mam więcej czasu by się przygotować do debiutu syropowego. Bardzo ucieszyło mnie, że w podobny sposób można robić syropy z ziół – dobrze jest wiedzieć pewne rzeczy.
pozdrawiam serdecznie :)
Wiewiorko, tutaj jest tez np. syrop z kwiatow lipy : http://www.beawkuchni.com/2010/06/przetworow-cd-syrop-z-kwiatow-lipy.html
(tez pyszny ;))
Pysznie i bardzo zachęcająco wygląda Twój syrop. Piłam chyba tylko raz w życiu (na Węgrzech, tam woda z syropem z bzu czarnego jest w każdej kawiarni!). Nigdy nie robiłam syropów. W zeszłym roku zaczęłam nalewki różne robić i niektóre wyszły fantastyczne (mandarynówka to po prostu cud). Może z czarnego bzu też by była smaczna? Skąd bierzesz kwiaty? Czy masz może jakichś znajomych czy po prostu z dziko rosnącego bzu zrywasz kwiaty? Nigdy niczego dzikiego w Szwajcarii nie zrywałam… Wiem, że np. we Francji większość lasów i w ogóle terenów jest prywatna, często ogrodzona i trzeba właściciela pytać o pozwolenie. Tutaj nigdy nie próbowałam. Tak żeby zakończyć zamęczanie Cię pytaniami, czy robiłaś kiedyś syrop z rabarbaru? (może przegapiłam na starszych postach zeszłorocznych…). Na pewno spróbuję z mięty. Pozdrawiam!
Sissi, tutaj tez jest bardzo popularny, jest nawet w sprzedazy np. w Coop (choc wole taki domowy, jest bardziej intensywny) no i na wszelakich ‚marché’. Kwiaty zrywam w lesie, choc czasami zrywalam u znajomej. Jesli nie ma zadnej tabliczki w lesie i nie ma zadnego ogrodzonego terenu, to mozesz bez problemu zerwac kilka baldachow (wazne, by nie zrywac za duzo z jednego drzewka, no chyba ze jest bardzo duze ;)).
Ja nalewkami tez zaczelam sie ‚bawic’ niedawno, ale… nikt ich u nas w zasadzie nie pija, wiec chyba powinnam dac sobie spokoj ;)
Robilam syrop z rabarbaru jakis czas temu, moze i w tym roku powtorze (malo syropow u mnie ‚schodzi’, wiec nie robie ich co roku…).
PS. Nie zameczasz mnie pytaniami :)
Bea, dzięki za odpowiedź. Pochodzę więc sobie może po lesie w takim razie ;-)
Tak, też widziałam w supermarketach tutaj, ale ja szczerze mówiąc unikam syropów ze względu na cukier, czyli kalorie, tylko miętowemu syropowi z wodą gazowaną nie mogę się oprzeć kiedy jest gorąco… Ale jakoś bardzo bym miała ochotę spróbować z rabarbarem.
Za to nalewki bardzo chętnie robię i pijam (choć nieczęsto, bo jednak bardzo mocne są). Stąd moje pytanie a propos nalewki ;-)
Ja mam zamiar zrobic syrop rabarbarowy w przyszlym tygodniu, tzn. rabarbarowo-truskawkowy w tym roku konkretnie rzecz biorac ;)
A co do syropow, cukru i kalorii ;) to ja – mimo iz nie jestem zwolenniczka cukru w pozywieniu – to syropow pijam tak malo, ze stwierdzam iz ten raz od czasu do czasu nie powinien byc az tak grozny ;) No chyba, ze pija sie je codziennie, to juz co innego…
Milego tygodnia zycze! (ja mam tydzien wolnego, quelle joie :))
Ja za dużo słodkości jem niestety… (tzn. w stosunku do przeciętnego człowieka bardzo mało, ale stanowczo za dużo jak na osobę, która tylko powącha czekoladę i przybiera pół kilo na wadze ;-) )
Jestem więc zmuszona do wyboru: cukier tylko tam, gdzie nie mogę się powstrzymać :-) Właśnie dlatego planuję sobie syrop miętowy zrobić, bo uwielbiam.
Ale Ci dobrze! Ja pracuję przy takiej pięknej pogodzie, co prawda w domu, ale dziś prawie cały dzień z przerwami na robienie dżemu truskawkowego. Życzę w takim razie miłego urlopu! Pogoda zapowiada się piękna!
Ja tez dzisiaj ‚dzemowalam’ ;) Jesli zdaze, to wstawie jeden z nich jeszcze dzis, a reszta bedzie ‚w odcinkach’ ;))
Ja kiedys jadlam sporo slodkosci, teraz na szczescie juz duzo mniej. Bardziej kusza mnie lody czy ciasta niz np. slodkie napoje. Ale latem lody sa wlasnie dla mnie najbardziej niebezpieczne ;)
(wlasciwe nawet nie tylko latem, caly rok w sumie niestety ;)).
Ten tydzien bardzo jest mi teraz potrzebny, mam nadzieje, ze pogoda dopisze :)
Sissi, melduje ze syrop rabarbarowy (a raczej ‚mieszany’ ;)) dzis zrobilam i jutro postaram sie go wstawic na bloga. Niestety nie obylo sie bez malej katastrowy, ale o tym juz bedzie w poscie ;)
Ostatnio co i raz trafiamy na różne kwiatowe wynalazki – taki syrop musi być pyszny :)
to zdjęcie z truskawkami jest śliczne!
Hej, bardzo ciekawy blog i wgl fajny przepis. Ja też mam kilka ciekawych, smacznych i prostych dań tutaj- http://smacznegotowanie-violetta.blogspot.com -może wejdziesz i zobaczysz sama?
Beo..kiedys robila go moja babcia…robila tez taki syrop z dojrzalych juz owocow czarnego bzu!oj byl nie tylko zdrowy ,ale i pyszny.
Ewam, ja tez z owocow robie, taki : http://www.beawkuchni.com/2010/09/owoce-czarnego-bzu-przetwory.html
Syrop super:0 ja oczywiście walczę z nalewkami z bzem
An, wlasnie mocno sie zastanawiam, czy nie zrobic takiej nalewki z kwiatow bzu…
Spojrzałam na ten bez i pomyślałam, że raczej na popatrzeniu poprzestanę, dopóki nie doszłam do fragmentu o dżemie bzowo-truskawkowym. Ciekawe tylko, skąd ten bez wziąć. Mam nadzieję, że skoro na targu, jak się okazuje, dostać można nawet pędy sosny, to może i bez? Warto spróbować, bo po zeszłorocznej inauguracji smażenia dżemów, na pewno sobie nie odpuszczę. W każdym razie, sprawiłaś, że mam ochotę zadać sobie trochę trudu, żeby ten bez odnaleźć!
Karolino, ten dzem jest absolutnie niesssamowity! Kto wie – moze znajdziesz jednak bzowe baldachy na targu?
Lepiej nawet :) Monika (ze Stoliczku nakryj się!) zobaczyła mój komentarz i zabiera mnie na bzowe żniwa!
Uwielbiam jego zapach i smak, ale jakos nie moge sie zebrac, aby isc i… zebrac bez. ;) Wiem, ze gdzies w okolicy musi byc, bo robilam taki syrop z moja pierwsza szefowa, 5 lat temu, na potrzeby nasze prywatne, jak i dla gosci B & B i restauracji. Nie pomaga mi tez na pewno fakt, ze taki syrop mozna dostac w niemal kazdym sklepie, jest bardzo popularny w UK. Ale wiadomo – co swoj to swoj. Musze poczytac o tym bzie, bo podobno latwo go z czyms pomylic, a ja botanikiem nie jestem. ;) Pozdrowienia!
Karolino, jesli znasz jego zapach to nie pomylisz :)
Tutaj tez mozna ten syrop kupic bez problemu, jednak domowy jest o wiele bardziej aromatyczny (no chyba, ze kupi sie go na targu, od jakiejs sympatycznej babci, to co innego ;)).
z kwiatów? nie próbowałam, a zapowiada się ciekawie :)
idę dzisiaj po kwiaty bzu ,rośnie blisko jeziora.
Halino, swietnie! U nas niestety w tym tygodniu deszczowo, wiec musze poczekac na jakis suchy, sloneczny dzien…
Beo, słodki zapach kwiatów czarnego bzu był pierwszym zapachem, który mnie otoczył po powrocie do domu z wojaży! W ciągu półtora tygodnia baldachy osiągnęły stan rozkwitu i od razu pomyślałam o pichceniu z nich, zanurzanych w cieście naleśnikowym ;-) Atu jak na zamówienie przepi na syrop u Ciebie ;-) Skuszę się pewnie, bo mam czarnego bzu w ogrodzie mnóstwo i w dodatku ‚daleko od szosy’ ;-))
Przy okazji melduję, że dynie posadzone!
Ściskam czule!
Ciesze sie, ze dynie posadzone! Tylko jeszcze pozwole sobie dopytac o imie sadzacej, bo paczek z nasionkami rozeslalam nascie ;))
Pozdrawiam!
cudne, genialne, romantyczne :))
Dziekuje serdecznie wszystkim za wizyte i komentarze! Jesli tylko macie dostep do kwiatow czarnego bzu (+ troche wolnego czasu i cierpliwosci ;)) to jak najbardziej polecam Wam przygotowanie syropu. I oczywiscie konfitury truskawkowej! :)
Pozdrawiam serdecznie!
Beatko, zasadniczo to chciałam po prostu powiedzieć, że piękne zdjęcia widzę. :) jak zwykle. I jak zwykle przeciągle sobie westchnęłam, że Ty tam u siebie masz blisko do takich miejsc, gdzie zdrowe i nieskażone na wyciągnięcie ręki rośnie… Zazdroszczę i tyle.
Przypominaja mi sie lata dziecinstwa, jak z siostra chodzilysmy zbierac czarny bez, a mama z niego przyrzadzala pyszne soki na zime, ale z kwiatow to dla mnie nowosc, dziekuje za inspiracje :-)
Szkoda, że nie mam pod ręką czarnego bzu ( tylko taki zakurzony, miejski :( ) . Chętnie bym zrobiła taki syrop.
Na pocieszenie dostałam ostatnio od koleżanki słoiczek plasterków cytryny w syropie z czarnego bzu – świetnie smakuje z herbatą :)
Mam namierzony krzak czarnego bzu – na środku parku. Mam do czego taki syrop zużyć. Tylko znów nie mam czasu! Odłożyłam więc gotowanie na bok i walczę z uczelnią. Ten komentarz piszę z zajęć o programowaniu ;)
Ściskam Cię mocno!
Jak zwykle u Ciebie doskonałe informacje i prawie nic nie ma do dodania. Jedynie tylko dodaję uwagę na temat jednego trującego rodzaju bzu (Sambucus racemosa): pl.wikipedia.org/wiki/Bez_koralowy Możliwe jest pomylić jak się nie uważa, bo kwiaty są białe i podobne, ale mają inny kształt niż bez jadalny – bez jadalny ma PŁASKIE kwiatostany (pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:Hyczka_RB1.JPG), a bez trujący ma kwiatostany w formie piramidy albo odwróconej do góry kiści winogron (pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:Sambucus_racemosa2.jpg). Poza tym dobry bez ładnie i mocno „bezowo” pachnie, a bez koralowy ponoć nie pachnie wcale, ale nie wiem na pewno, bo nigdy nie próbowałam specjalnie wąchać :/ Dopiero jak owoce się pokazują można łatwiutko rozpoznać, bo bez jadalny (Sambucus nigra – pl.wikipedia.org/wiki/Bez_czarny) ma czarne owoce, a bez trujący ma czerwone. Dlatego należy uważać, i w razie czego wydrukować zdjęcie jednego i drugiego z internetu zanim się idzie zbierać :)
W moim „dawnym” zdrowym życiu pracowałam jako ogrodniczka przez pewien czas, i znam parę historyjek o roślinnych truciznach, i nieodpowiedzialnym podejściu niektórych młodych ludzi. Na szczęście w nowoczesnych czasach zdjęcia trujących roślin każdy znajdzie w internecie. Ale o ile się nie mylę bez trujący jest i tak zwykle rzadki, bo pięknie pachnący bez czarny jest bardziej popularny :)
W dzieciństwie wmawiano mi, że czarny bez jest trujący, podobnie jak mlecze :) A teraz okazuje się, że można takie cuda z nich wyczarować!
Tak, jak przyniosłam bez do domu ojciec krzyczy że na głowę upadłam jak chcę syrop robić, bo to trujące;) tymczasem trujące są jedynie niedojrzałe owoce bzu:)
Na szczscie teraz juz wiemy, ze tak nie jest i ze na dodatek mozna z tych darow natury wyczarowac pyszne smakolyki! :)
Takie straszenie na zapas nie jest złe. Wtedy co prawda też dużo jadalnych owoców i ziół jest omijane, ale dzieci są bardziej ostrożne. Trudno dziecku naprawdę znać wszystko co w przyrodzie jest niebezpieczne a co jest dobre, więc rodzice straszą. Jedynym błędem jest jak się takie zapobiegawczo „edukacyjne” straszenie zapamiętuje na całe życie, i naprawdę omija wiele jadalnych, ciekawych dzikich owoców i ziół. Dobrze że jest gdzie o tym dyskutować, i nawet znaleźć przepisy na coś co się dawniej uważało za trujące :)
Wczoraj nazrywałam kwiatów, dziś syrop już się robi w słoju. Pachnie cudnie, ciekawa jestem czy mi się w ogóle uda (trzymać go w temp. pokojowej przez te 2-4 dni?) bo nie mam ręki do takich przetworów, ale miło było w ogóle się za to zabrać;) dzięki za przepis, ściskam
Mar, moze w takim razie przechowuj go w lodowce przez ten czas? By zbytnio nie sfermentowal… Mam nadzieje, ze sie uda i ze bedzie smakowal :)
Jestem ogromną fanką Twojego bloga i nie będę ukrywała, że często tu zaglądam do Ciebie i niejednokrotnie skorzystałam z Twoich przepisów :-)
Chciałam Cię Beo zapytać o syrop z werbeny, o którym wspomniałaś. Czy możesz napisać coś więcej – chodzi mi o proporcje – dodam, że jestem totalnym laikiem w sprawach syropowych ;-) ale ponieważ urzekła mnie ostatnio werbena to postanowiłam wprowadzić ją do swojej kuchni, napewno wypróbuję z nią Twoje ciasto truskawkowe :-) ale pomyślałam też o syropie. Będę wdzięczna za podpowiedź.
Witaj Alexandro! Milo mi, ze tu zagladasz :)
Co do syropu werbenowego, to przyznaje, ze robie go bardziej ‚na oko’ (jak wiekszosc syropow wlasciwie…).
Tak jak pisalam tez tutaj : http://www.beawkuchni.com/2010/06/przetworow-cd-syrop-z-kwiatow-lipy.html – im wiecej ziol uzyjesz, tym bardziej intensywny bedzie syrop; mysle ze minimum potrzeba Ci bedzie 1-2 garsci listkow na litr wody (jesli dasz wiecej, syrop bedzie mocniejszy i bardzo aromatyczny).
Pozdrawiam!
Ślicznie Ci dziękuję za odpowiedź :-) napewno wypróbuję!
Bea! Pozwoliłam sobie wykorzystać i zacytować Twoje przepisy na syrop z bzu i brioszkę cytrusową w moim dzisiejszym kwiatowym poście! Bardzo dziękuję za te wspaniałe przepisy!
Pozdrawiam Cię serdecznie:)
Anno-Mario, milo mi niezmiernie! Piekne wiosenne smakolyki wyczarowalas :)
Pozdrawiam!
Pingback: Šeivamedžio žiedų sirupas - Gėrimai | Neringos blogas
Dlaczego nie wiedziałam wcześniej że ten syrop jest taki pyszny??? Właśnie zamknęłam w słoiczkach jedną porcję tego specjału i niestety to na tyle w tym roku:(((((
Basiku, zeby szklanka byla do polowy pelna ;) powiedz sobie, ze lepiej miec jedna buteleczke niz jej nie miec! ;) Bedziesz miala czego wyczekiwac w przyszlym sezonie ;))
Beo, czyli jak moje kwiaty mają kolor wrzosowy, to już raczej po ptakach? Szczerze mówiąc, odechciało mi się z nich cokolwiek robić, jak je powąchałam – zapach dla mnie b. odpychający, budzący skojarzenia z… kocim moczem…
Ptasiu, wrzosowe??? Kwiaty czarnego bzu sa biale, lekko kremowe, a potem zolkna / brazowieja; wrzosowych jeszcze nie widzialam szczerze mowiac… Poza tym skoro niezbyt przyjemnie pachna, to nie jest to raczej dobry znak ;)
Beo, to taka odmiana, znalazłam foto: http://images24.fotosik.pl/88/787e69795d4d7c4emed.jpg I tak już nieaktualne, bo kwiaty prawie opadły, ale ten zapach wciąż do mnie nie trafia, tj. trafia negatywnie ;)
Ptasiu, tej odmiany nie znam… Moze ma inny zapach w takim razie? I czy jestes pewna ze to jadalna odmiana? Mam nadzieje, ze tak ;)
Z forum ogrodniczego wywnioskowałam, że jadalna :D
Moja mama wspomina dla odmiany (żeby nie było za słodko ;-), że u niej w domu jadało się baldachy czarnego bzu (te płaskie oczywiście) panierowane jak kotlety schabowe w jajku i tartej bułce z pieprzem i solą. Tak samo przyrządzali kwiatostany akacji (robinia pseudoaccacia vel grochodrzew). Żeby wypróbować trzeba będzie poczekać do następnej wiosny…
Femmeu, kwiatow panierowanych jak kotlety nie znam, za to tylko takie w ciescie nalesnikowym czy racuchowym. :oja chrzestna w ten wlasnie sposob podawala kwiaty akacji :)
Czyli jednak na słodko :-). Przemiły pomysł :)
Tak, bylo tylko na slodko :)
Cały czas zastanawiam sie nad przygotowaniem soku z liści mięty( bo kwiaty czarnego bzu juz są bardzo rozkwitnięte) …jak myślisz jaka może być ilość TYCH LIŚCI
Beato, mysle ze minimum 100 g by trzeba, by syrop byl w miare aromatyczny (mozesz dac wiecej, jesli wolisz mocniejszy smak…).
Pozdrawiam!
Dziekuje ,spróbuje zrobic wg tego przepisu tylko zamiast kwiaty czarnego bzu dodam 100g lisci miety. Pozdrawiam B
Pingback: Syrop z kwiatów czarnego bzu | w słoiku
Pingback: Rabarbarowo-truskawkowe ‘tiramisù’ « Bea w Kuchni
pyszny ten syrop z bzu czarnego.,robię go co roku
Pingback: Z czerwcowego archiwum – czarny bez | Bea w Kuchni
Pingback: Kluski na parze / pampuchy | Bea w Kuchni
Witam!! Mam pytanie czy po zalaniu trzymać w miejscu chłodnym czy to nie ma znaczenia?
Olu, w chlodnym miejscu zawsze bedzie pewniej.
Pozdrawiam
Pingback: Truskawki i melon, na upalny weekend | Bea w Kuchni
Pingback: Czarny Bez | Pearltrees
a j a mam problem bo mi podczas tych 2-4 dni syop zaczyna fermentowac… I nie wiem wyrzucić? ( tak zrobiłam w zeszłym roku) – czy hodować winko?…
Bea ratuj! :)
Freya, jesli fermentuje to chyba lepiej wyrzucic… Niektorzy go zagotowuja, by jednnak go ‚odratowac’, ale ja osobiscie – przyznaje – czasami jednak sie boje…
A jesli sa spore upaly, to lepiej jest wstawiac go na te 2 dni do lodowki.
Pozdrawiam
rabarbar
Witam, ja z szybkim pytankiem czy te kwiaty zalane syropem mają stać w temperaturze pokojowej te 4 dni czy lodówka raczej?
Jagodo, dla pewnosci lepiej bedzie w lodowce (2 dni powinny wystarczyc).
Pozdrawiam
Ok już doczytałam w komentarzach.
Mam nadzieję, że nam zasmakuje robię z podwójnej porcji :-) Pozdrawiam
Jagodo, on NIE MOZE nie smakowac! ;) Czekam na wiesci juz po degustacji :)
Pozdrawiam!
Pingback: Syrop z owoców czarnego bzu : Nerdy Cookin'
Pingback: Syrop z kwiatów czarnego bzu : Nerdy Cookin'
Gdzie można kupić takie butelki, jak one się nazywają?
Bea!
Uwielbiam Twój blog, więc wiem, że lubisz odkrywać ciekawe zestawienia. Dlatego podzielę się moim odkryciem, czyli SYROPEM Z KWIATÓW BZU I PŁATKÓW RÓŻY (jadalnej). Inspiracja przeszła z natury – kwitną w tym samym czasie:) A że w moim ogrodzie teraz prawie codziennie zbieram i jedne i drugie, pomysł nasunął się sam:)
Płatki róży, pozbawione białych gorzkich części u nasady, zagotowuję w wodzie 5- 10 minut aż puszą cały kolor, odcedzam i na tej wodzie różanej przygotowuję syrop którym zalewam kwiaty bzu. Dalej już jak w Twoim przepisie:)
Polecam – kompozycja słodkiego bzu i gorzkawej róży jest obłędna! i tez świetnie pasuje do truskawek:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Właśnie nastawiłam 2 wiadra (!) syropu. Zapach już w aucie kiedy wiozłam do domu bo to i 2 koszyki bzu i snopki mięty i melisy, a teraz po prostu bajka. Kociaste mi kibicowały przy obcinaniu baldaszków i wieszaniu
pęczków „zielska”. W planie jeszcze skrzyp. czerwona koniczyna i duuuuuuuuuuuuuużo dziurawca. A potem może spróbuję sfabrykować żołędziową kawę?
około 40 baldachów z kwiatami czarnego bzu
1 kg cukru najlepiej trzcinowego, lub buraczanego
1 litr wody
2 cytryny
Przygotowanie:
Kwiaty czarnego bzu wkładamy do dużego słoja., lub glinianego garnka. Oglądamy przed włożeniem czy nie ma na nich drobnych robaczków. Cytryny myjemy, kroimy na kawałki i dodajemy do kwiatów.
W garnku gotujemy wodę, wsypujemy cukier, gotujemy nadal, tak aby cukier się rozpuścił. otrzymany roztwór odstawiamy do ostygnięcia, a następnie zalewamy kwiaty, górę słoika, lub garnka zakrywamy gaza, tak by muszki owocówki nie miały dostępu i tak przygotowaną miksturę odstawiamy w chłodne miejsce – piwnica, na 2 – 4 tygodnie, od czasu do czasu zawartość mieszamy Po tym czasie przecedzamy syrop przez gazę. Syrop przelewamy do wyparzonych butelek, lub słoiczków szczelnie zakręcamy również wyparzoną zakrętką. NIE PASTERYZUJEMY! przechowujemy W SZPIŻARNI
Komu przychodzi do głowy dodawanie do syropu kwasku cytrynowego, przecież to czysta chemia. To absurd aby do swoich domowych wyrobów dokładać chemię. Aż z przesadą tego badziewia jest w wyrobach przemysłowych. Tylko i tylko sama cytryna.