‚
Przepis i zdjęcia czekają na publikację już prawie od tygodnia, wciąż bowiem jest coś ‘ważniejszego’ do zrobienia… Stwierdzam jednak, że przecież sezon truskawkowy powoli dobiega końca, warto więc chyba wstawić przepis dziś, może jeszcze się komuś przyda :)
A że pora już mocno wieczorowa, to dzisiejszy wpis będzie krótki i zwięzły ;)
Jeśli wolnego czasu nie macie zbyt wiele, a mimo tego chcecie przygotować jakieś owocowe małe co nieco na jesienno-zimowe szarugi, to polecam Wam zrobienie jednego z wielu możliwych syropów owocowych. Ja w tym roku zrobiłam rabarbarowy oraz rabarbarowo-truskawkowy, ale według tego samego przepisu możecie przygotować np. osobno truskawkowy i rabarbarowy. Możecie też ‘aromatyzować’ syropy do woli (kilka pomysłów na końcu przepisu), a latem i jesienią przygotowywać syropy również z innych owoców (w zeszłym roku pisałam m.in. o syropie z owoców czarnego bzu – klik)
‚
Syrop rabarbarowo-truskawkowy
400 – 500 ml wody (lub 50-100 ml, jeśli chcemy otrzymać bardziej esencjonalny syrop – patrz uwagi)
½ kg truskawek
½ kg rabarbaru
500 – 800 g cukru*
sok z 1 małej lub ½ dużej cytryny (lub z 1 limonki)
opcjonalnie : 1 laska wanilii (lub ziarna tonki)
Owoce umyć i osuszyć; truskawki odszypułkować i ewentualnie przekroić na pół lub na ćwiartki, rabarbar pokroić. Zalać owoce wodą (dodać ewentualnie wanilię lub tonkę) i gotować ok. 10 minut, następnie pozostawić do wystygnięcia, po czym odcedzić owoce (pozostawiamy owoce na sicie, odciskamy bardzo delikatnie, w przeciwnym bowiem razie syrop będzie mętny). Następnie sok przelać do garnka, dodać cukier* (na litr soku używamy minimum 600 g cukru) i sok z cytryny, zagotować i gotować kilka minut, aż syrop zacznie gęstnieć (ściągnąć ewentualne szumowiny). Gorący syrop przelać do czystych, suchych, wyparzonych lub wypieczonych butelek i szczelnie zamknąć. Przechowywać w chłodnym, ciemnym miejscu do 6 miesięcy. Po otwarciu przechowywać w lodówce.
Uwagi :
- im mniej wody użyjemy do gotowania owoców, tym bardziej syrop będzie wyrazisty w smaku (dodając ok. 50-100 ml wody otrzymamy intensywny i bardzo gęsty syrop)
- cukru możemy dodać do smaku – ilość minimalna to nieco więcej niż połowa ilości soku, czyli na litr soku używamy min. 600 g cukru (więcej, jeśli wolimy bardziej słodki i bardziej gęsty syrop)
- możemy też ‘aromatyzować’ syropy naszymi ulubionymi przyprawami lub ziołami : miętą, cynamonem, kadamonem, lawendą itd.
- polecam sterylizowanie butelek w piekarniku, dzięki temu będą one suche i gorące podczas nalewania syropu, co przedłuży jego żywotność ;)
- owoce pozostałe po produkcji syropu możemy ewentualnie zamrozić lub zapasteryzować, by również móc je później wykorzystać
ostatnia edycja – 1 maja 2012
‚
‚
Tym razem syrop rabarbarowy przygotowałam w dwóch wersjach : dodając (do gotowania) 2 gwiazdki anyżu + otartą skórkę z małej cytryny na 1 kg rabarbaru (pomysł zaczerpnęłam z ostatniego nr ‘Mad’) oraz w wersji nieco bardziej ‘pikantnej’ – z imbirem i kardamonem (ok. 2-3 cm kawałek świeżego imbiru + nasiona z 1 kapsułki kardamonu). Obydwa są bardzo smaczne :)
‚
Niestety w myśl powiedzenia ‘jak się człowiek spieszy to się diabeł cieszy’, po zrobieniu ostatniego zdjęcia syropów bardzo zgrabnie zahaczyłam o jedną z butelek, która – jak można się domyślać – z gracją upadła na parkiet, rozbijając się w drobny mak i tworząc niezwykle artystyczne zacieki na podłodze, oknie balkonowym, firanie i fotelu… Zmywanie takiego syropu jest równie miłe co sprzątanie rozbitego słoika miodu (tak tak, również i tego zaszczytu już doświadczyłam ;)).
A skoro o syropach już mowa, to przypominam Wam zeszłoroczny przepis na syrop z kwiatów lipy – klik, gdyż sezon na nie już w pełni! (mam nadzieję, że u Was również ?)
‚
*
Pozdrawiam serdecznie !
przepięne!
Witam przymierzam się do tego wspaniałego syropu wygląda rewelacyjnie. A w jesienno – zimowe długie wieczory gdy człowiek tęskni za smakami lata będzie idealny. Tylko mam pytanie z tych proporcji co moja droga podałaś ile mniej więcej ml wyjdzie ?? i Czy jak za pasteryzuję w buteleczkach to czy postoi mi dłużej niż 6 miesięcy ???
Pozdrawiam
Karolino, to zalezy z jakich proporcji bedziesz go robic; tak jak pisalam w uwagach pod przepisem – zmniejszajac ilosc wody otrzymasz bardziej skoncentrowany syrop; tego gotowego bedzie nieco wiecej niz uzytej wody, mniej wiecej polowa lub 1/3 wiecej (to zalezy tez od ilosci uzytego cukru czy innego srodka slodzacego).
Jesli goracy syrop wlejesz go goracych, wyprazonych butelek i szczelnie zakrecisz, to powinien on ‚wytrzymac’ dluzej niz 6 miesiecy.
Pozdrawiam
…mmmmm. alez cudnie ten syrop wyglada i pewnie smakuje,uwielbiam polaczenie truskawek z rabarbarem,czesto latem na deser crumble w tym zestawie robie-pycha….
Ja zbyt nie „pocuduje” tego roku z moja zlamana noga,ale jesienia mam nadzieje,ze juz rusze pelniejsza para :)
Usciski weekendowe sle :)
O tak Gosiu, truskawkowo-rabarbarowe crumble jest pyszne!
Uwazaj na siebie i nie nadwyrezaj nogi!
Pozdrawiam serdecznie!
Wspaniały syrop, a na zdjęcia jak zwykle przyjemnie się patrzy!
Chciałabym mieć spiżarnię. Ale nie byle jaką. Taką z Twoimi przetworami :))
Auroro, tyle tylko ze ja robie bardzo malo przetworow – wszystkiego po 2 sloiczki lub 2 buteleczki, wiec nie wiem czy by Cie to zadowolilo ;)
Wspaniałe są te Twoje syropy, Beo! Jestem pewna, że każdy z nich podbiłby moje kubki smakowe!:) Szkoda, że jeden się zmarnował…
Affogato, sama nie wiem czy bardziej zalowalam tego zmarnowanego syropu, czy tego sprzatania… Szklo mialam nawet na stopach (jak zwykle bylam na bosaka ;)) i nawet jakies dwa metry od stolu; a sprzatanie takich okruchow szkla w klejacym sie do podlogi syropie to koszmar… Ale to nic, zrobie jeszcze buteleczke w przyszlym tygodniu ;)
Super pomysł, żeby połączyć te smaki. Ja za przetwory truskawkowe biorę się w przyszłym tygodniu, na razie zrobiłam miód z mniszka i syrop z czarnego bzu :)
No wlasnie Grazyno, nie ma to jak syrop z kwiatow czarnego bzu :)
U mnie juz praktycznie przekwitniety, na wiekszosci drzew sa juz zawiazki owocow :)
Bea,jak zwykle twoje przetwory powalają mnie na kolana , wiesz?Toć to takie rarytasy nad rarytasy
I te zdjęcia z butelkami co bym chętnie tobie je skubnęła :D przepiękne
Margot, to takie najprostszesyropy ;) Ale fajne jest to, ze mozna za kazdym razem dorzucic jakis inny ‚dodatek’ i bedzie smakowita odmiana :)
kolejne wspaniale przetwory:) cudownie pyszne syropy:)
sezon na truskawki dopiero się rozpoczął, więc nie strasz końcem – jeszcze mi mało ;) Że rabarbar i truskawki to cudne połączenie sprawdziłam w zeszłym roku. Sprzątania nie zazdroszczę, oj nie
Kaba, na ‚mojej’ farmie wczoraj byl ostatni dzien zbierania, same ‚niedobitki’ juz zostaly… :(
Beatko widziałam wreszcie dzisiaj moje sadzonki dyniowe. Wzeszły butternut – wszystkie posadzone i jedna z tych pasiastych mini. Strasznie się cieszę :) No i zaczęłam produkcję wyropu z bzu według Twojej receptury :) Dzięki wielkie
Ufff…. No nnajwyzszy czas, by sie wreszcie pokazaly! Mam nadzieje, ze beda pieknie teraz rosly (tfu tfu ;)).
A syrop w upaly mozesz tez trzymac w lodowce jesli masz miejsce, ja zawsze sie boje, ze mi sfermentuje…
Usciski!
Cudne cudne cudne. Słodkie, czerwone, urokliwe. Kwiaty lipy niestety obecnie poza zasięgiem, ale pamietam jak zrywałam je dla babci wieki temu :)
A ja widzisz Patko nigdy wczesniej kwiatow lipy nie zrywalam (czarnego bzu tez nie), dopiero tu ‚na swoim’ :)
Beatko, jak patrzę na te buteleczki to robi mi się tak magicznie. Tworzysz takie cuda! Robisz piekne zdjęcia. Czy ja mogę sie do Ciebie wprowadzić ?;-)))
Lipa! Ach, uwielbiam jej zapach! Herbatka lipowa jest bardzo dobra :)
Uściski:*
Majana
Majano, moze by trzeba taka farme gdzies w PL zorganizowac, z wielkim sadem, ogrodem, gdzies pod lasem, i bloggerki mogly by sobie takie wakacje ‚pod grusza’ wspolnie urzadzac, pichcic, robic razem przetwory… ;) To by dopiero bylo milo! :)
cudowny syrop! A do końca sezonu truskawkowego jeszcze trochę, więc może się skuszę :)
bardzo fajne te syropki:) może zrobię?;) pozdrawiam i miłego weekendu życzę:)
och, Beo!
co za zdjęcia, co za przetwory!
Ty to potrafisz wzbudzac smakowy podziw ;]
Bea, jak zwykle zadzialalas na moje kubki smakowe. Ja w tym roku cos kuleje kuchennie… i nie wiem, czy sie poprawie- dopadl mnie len…
Kasiu, no niestety masz w tym roku inne ‚zmartwienia’ przeciez… Ja sie wyżywam po ‚martwym’ roku cierpiacej stopy ;))
Beatko, rozpływam się nad pięknymi zdjęciami. :) Ojej… nad syropem trochę też, ale syropu robić zapewne nie będę, za to w zdjęcia mogę się gapić jak sroka w świecidełka. :D
Ps. Wyobrażam, sobie Twoją radość podczas sprzątania po „mile” zakończonej sesji foto… :D Z fotela sprało się bez problemu?
No wlasnie Malgosiu, najbardziej obawialam sie o fotel; na szczescie z tej skory (alcantara) wszystko bardzo dobrze sie spiera! Choc pewnie gdyby byla biala czy kremowa to juz by nie bylo tak latwo ;)
(my mamy kolor cos jak jasna rdza, wiec jest calkiem ok ;)).
Bea, dziś w końcu udało mi się dostać czerwony rabarbar (ostatnio tylko zielony wszędzie był), więc to chyba najlepszy moment na zrobienie syropu! Zazwyczaj pasteryzuję wszystkie przetwory. Czy myślisz, że to nie zmieni smaku/koloru syropu? Pozdrawiam i życzę miłego długiego weekendu.S.
Sissi, po pasteryzacji kolor moze byc nieco ciemniejszy (tak jest w przypadku dzemow np.), smaku natomiast nie powinno to zmienic. Jesli lubisz imbir, to polecam Ci syrop rabarbarowy z imbirem wlasnie – jest absolutnie przepyszny! Szczegolnie w polaczeniu z zimnym bialym winem ;)
Tobie rowniez bon WE! :)
Dzieki za odpowiedz. Sprobuje moze tez imbirowej wersji! Wyobrazam sobie taki rabarbarowo-imbirowy kir :-) Pozdrawiam.
Bea, zrobiłam! Rabarbarowy syrop! To pierwsza syropowa pozycja w mojej spiżarni. Zostało mi troszkę syropu po rozlaniu, więc spróbowałam już po ostudzeniu. Pyszny i bardzo delikatny w smaku, a jaki kolor! (w przyszłym tygodniu pochwalę się na blogu, chociaż zdjęcia nie takie piękne jak u Ciebie). Teraz zastanawiam się nad kolejnymi owocami i ziołami… Miętowy syrop chyba będzie kolejny (czy radziłabyć zrobić go podobnie do tego z kwiatów lipy?). Dzięki za porady i za prościutki wspaniały przepis!
Ciesze sie zatem, ze smakuje! :) Ja tez musze jeszcze ‚dorobic’ butelke lub dwie ;)
A syrop z miety wlasnie mozesz zrobic tak jak ten z kwiatow lipy; sprobuj juz po 1 dniu – w zaleznosci od ilosci miety moze bedzie juz wystarczajaco mocny. I teraz w upaly trzymaj go przez ten dzien-dwa w lodowce jednak.
Pozdrawiam!
Bea, dzieki za odpowiedz i za rady. Bede jeszcze kombinowac z arbuzem, chociaz obawiam sie, ze podgotowany arbuz straci smak… Kupilam za duzo w weekend i sie zastanawiam jak go zjem (maz nie lubi arbuza).
Sissi, to moze dzem jakis rowniez? ;)
Dzieki za pomysl. Myslalam wlasciwie o galaretce… bo arbuz sie raczej rozwali. W zeszlym roku probowalam robic wewnetrzna skorke z arbuza w syropie. Bez smaku wyszlo, ale ciekawy eksperyment!
No wlasnie – mam dwa przepisy na uzycie tej bialej skorki, ale jakos nie pociaga mnie eksperymentowanie z nia… ale to pewnie dlatego, ze ni e przepadam za arbuzem ;)
A u pani Ferberowej jest pomysl na arbuza z melonem i porto… :)
PS. I oczywiscie zapomnialam zapytac – czy syrop rabarbarowy robilas ‚sam’ czy z dodatkami (imbir? wanilia?).
I czy znalazlas tonke w Globusie (lub gdzie indziej ;)) ?
Jejku wpadłam tu przypadkiem i zostanę na dłużej, tyle wspaniałych przepisów, a te zdjęcia poemat :):). Chyba zacznę sezonowo, czyli od tego syropu z truskawek, pozdrawiam i zapraszam do mnie http://www.slodkiislony.blogspot.com
Bea, o tonce zapomnialam przy okazji ostatniej wizyty w Globusie (strasznie sie wkurzylam zreszta na wlasna skleroze!), ale na pewno dam Ci znac kiedy znajde i wyprobuje, bo to dzieki Tobie ja odkryje :-)
Ja ostatnio tak wariuje z nowymi odkryciami kulinarnymi, ze ciagle o czyms zapominam (wlasnie zaczelam proces japonskiego kiszenia warzyw w otrebach…). Tyle robie nowych rzeczy, ze nie nadazam ze zdjeciami i blogiem, a zapomnialam nawet napisac, ze zrobilam w zeszlym tygodniu Twoj przepis na warzywa z wiorkami kokosowymi! Wyszly cudowne (dwa razy, straczki groszku zrobilam)! Musze tylko jakies lepsze zdjecia zrobic do pochwalenia sie i prezentacji :-(
O tonce nie zapomnialam! Tylko pamietam w domu, a nie w sklepie…
Syrop zrobilam na razie bez dodatkow. Na razie dwie male buteleczki, ale zobaczysz rozpedze sie i porobie z dodatkami pewnie.
Moge Ci przeslac jesli chcesz, bedziesz miala na weekend juz ;)
Niesamowita jestes z tymi kiszonymi warzywami w otrebach! Podziwiam… :)
A co do zaleglych zdjec i postow, to ja tez wlasnie nie nadazam, no ale trudno, wszystkiego nie da sie robic niestety ;)
Bea, strasznie kochana jestes! Dziekuje serdecznie za propozycje, ale chyba bym umarla ze wstydu gdybys mi wysylala tonke podczas gdy ja mam 15 minut pieszo do Globusa!!! (Juz teraz umieram ze wstydu i jutro pewnie wstapie przy okazji zakupow w centrum). Jesli nie znajde nigdzie (w co watpie) to niesmialo Cie poprosze, ale tylko w zamian paczuszke-niespodzianke zwrotna ;-)
Z tymi warzywami to zobaczymy jak wyjdzie, bo ja w zeszlym roku wyrzucilam dwa kg ogorkow, ktore zaczelam kisic po polsku… Za bardzo nawozone wg mojej mamy…
Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziekuje!
Ja mam 2 min. z pracy, wiec moge isc nawet na przerwie, zaden problem (tym bardziej, ze bywam w Globusie praktycznie codziennie ;)).
Ja ogorkow dawno juz nie kisilam, jadam je bowiem tylko ja, wiec w pewnym momencie stwierdzilam, ze wole jednak robic dzemy i syropy ;) Na szczescie ogorki byly udane, choc mama wlasnie przestrzegala, ze roznie to z nimi moze byc ;)
Dzieki jeszcze raz! Zawroce Ci glowe w takim razie jesli okaze sie, ze moj Globus jest zle zaopatrzony ;-) Mialas szczescie! Ja na pewno z ogorkami sprobuje w tym roku jeszcze raz, ale mniejsza ilosc zaryzykuje tym razem.
Bea, mam!!! Poszlam dzis zrobic zakupy i poogladac przeceny. Pieknie ta tonka pachnie! Gdzies juz na pewno w czyms ja jadlam, bo przypomina mi jakis deser… Ale ma niesamowity zapach, nie moge sie doczekac az zaczne eksperymentowac w weekend!
Dzieki za przypomnienie. Gdyby nie Ty, pewnie jeszcze z miesiac bym mogla tak chodzic, chodzic i nie kupic.
Przy okazji przecen kupilam cos w Globusie, ale hitem byly sliczne jednoosobowe ceramiczne podluzne biale naczynia do pieczenia w Coopie (kupilam ich tyle, ze nie wiem gdzie je pomieszcze), takie jak do crème brûlée, ale owalne bez uszek i z uszkami, wiec wycieczka byla bardzo udana! Uwielbiam pojedyncze foremki do pieczenia! Jesli jestes zainteresowana, kupilam w Coop City po 1chf (!!!)
Jutro bede szukac w Twoim blogu pomyslow na tonke!
Sissi, to super, ze kupilas! Dla mnie to juz teraz absolutnie nbiezastapiona przyprawa :)
Ja tez wczoraj wlasnie ogladalam pierwsze przeceny w Globusie (choc na razie skonczylo sie tylko na bieliznie ;)). Za to do Coop ani dzis ani wczoraj nie zdazylam, ale moze jutro zerkne, choc obawiam sie, ze jesli jeszcze cos kuchennego do domu przyniose, to maz dostanie zawalu ;).
A tonka wspaniale pasuje do do migdalowych ciast np., czy innych ucieranych z owocami, dodaje jej teraz do niektorych dzemow, do rabarbaru – syrop rabarbarowy z tonka jest przepyszny!
Udanego eksperymentowania zatem :)
Moj maz juz sie przyzwyczail, ze ciagle cos nowego kupuje, ale przy takiej ilosci jaka kupilam na pewno sie bedzie smial, ze nie mam gdzie skladowac tego wszystkiego.
Ale smieszne, bo ja tez w Globusie na przeceny w bieliznie zawsze na poczatku patrze! Dzis tez cos kupilam :-)
Dzieki za rade, w takim razie zrobie cos z tonka dla meza. On uwielbia migdaly i planowalam migdalowe ciastka dzis wieczorem nawet, ciekawe czy sie zorientuje, ze jest jakas nowa przyprawa :-)
Na pewno opowiem Ci o moich doswiadczeniach. Dzieki raz jeszcze za odkrycie (i za przypomnienie ;-) )
(PS Wlasnie zauwazylam, ze napisalam „w Twoim blogu” w poprzednim komentarzu; przepraszam, chyba nie dosc czesto rozmawiam po polsku…)
Wiesz, moj tez teoretycznie sie przyzwyczail, ale jako iz zazwyczaj bylismy zwolennikami malej ilosci mebli, to powoli naprawde zaczynam sie zastanawiac, gdzie przyjdzie mi gdzie niektore rzeczy trzymac… ;)
A co do tonki, to bardzo lubie obserwowac reakcje ludzi, ktorzy pierwszy raz jej kosztuja i staraja sie zgadnac, co to za przyprawa ;)
PS. Nie przejmuj sie jezykowymi ‚detalami’ – ja niestety z polskim mam tak rzadki kontakt, ze coraz czesciej pisze / mowie francuskimi tlumaczeniami :/
PPS. Dzial bielizniany i kuchenny odwiedzam zawsze na samym poczatku ;) Z tym ze wiesz, od kilku lat coraz wiecej jest takich ‚falszywych’ przecen (nie wiem, jak to powiedziec…); nie sa to bowiem naprawde przecenione artykuly z danego sklepu, tylko mnostwo jest tanich towarow sprowadzanych na te okazje :/ Jako, ze jestem w centrum 2-3 razy w tygodniu, to w miare dobrze znam asortyment danych sklepow i nagle podczas przecen wszystko jest ‚zawalone’ rzeczamii, ktorych NIGDY tam nie bylo i tego bardzo nie lubie :/
Bea, znam znam ten system! Myslalam, ze tylko ja zauwazylam ;-)
Ja jestem tez bardzo czestym gosciem wszystkich sklepow (w koncu miasto male jest, a ja uwielbiam sklepy i z art. gospodarstwa domowego, i ciuchy, ksiazki, jedzenie egzotyczne…) i tak jak Ty znam asortyment prawie na pamiec! W Globusie mnostwo rzeczy na dziale art. domowych sprzedaja tylko w czasie przecen. Jestem tego swiadoma, ale kupilam kiedys bardzo fajne poszewki na poduszki na krzesla np.i to wlasnie wyciagniete na przeceny. Wtedy czesto te rzeczy maja czerwone ceny, a nie ceny przekreslone.
Niektore rzeczy wyciagaja co pol roku… Moje naczynia do pieczenia tez sa wyciagniete z okazji przecen, bo wczesniej ich nie bylo (zauwazylabym na pewno, bo ich teoretyczna cena „przed przecena” to tez smieszne 2chf).
A propos ksiazek kucharskich, mamy bardzo fajny sklep z tanszymi ksiazkami kucharskimi i albumami roznego rodzaju (gdybys kiedys przejezdzala, dam Ci namiary!).
Wiesz, mnie przeszkadza to tylko dlatego, ze szumnie nazywaja to przecenami, wszedzie pelno badziewia lezy, a tak naprawde to niewiele mimo wszystko jest ciekawych rzeczy… Czesto ‚poluje’ na niektore produkty, ale one akurat nigdy nie sa przeceniane niestety ;) Choc i perelki od czasu do czasu sie zdarzaja :)
A o namiary na ten sklep bardzo chetnie Cie poprosze, moze wybiore sie kiedys po poludniu (raz w tyg. koncze o 12, wiec chetnie odwiedze Genewe, tym bardziej ze tylko w tym genewskim Globusie sa kosmetyki Origins (w Lozannie nie ma niestety :/ ). W przeciwnym razie majatek strace kiedys w Payocie :D
Oj, jak super by bylo! W takim razie namiary Ci dam osobiscie z Toba sie wybierajac do sklepu jesli masz ochote oczywiscie! Pracuje wiekszosc czasu w domu, wiec moge wyjsc kiedy chce jesli to zaplanuje.
Wiesz, wydaje mi sie, ze we Francji sprzedaja Origins w aptece… (prawie na 100 procent), jesli chcesz moge zerknac na ceny w sobote (jestem co tydzien obok apteki z duza iloscia kosmetykow, na pewno wszystko jest tansze!)
Payot to bardzo droga opcja…to chyba jeszcze drozsze niz Fnac! Najbardziej mnie denerwuje kiedy widze cene wybita na ksiazce w euro, a obok przyklejona we frankach…
Wiesz, ja kombinuje i kupuje ksiazki na amazonie (chyba ze musze dokladnie obejrzec), dostarczaja mi do punktu „przysylek” zaraz przy granicy i nic nie place… Kombinuje, bo inaczej bym zbankrutowala!
Daj mi znac jesli mialabys ochote na spacer ze mna :-) Jesli nie, popatrze na adres sklepu (nie znam adresu dokladnie z numerem).
No tak, ja tez czesto kupuje na Amazonie, ale gdy czasami mam jakis ‚coup de coeur’ to nie moge sie powstrzymac (tym bardziej jesli nie chce mi sie czekac… ;)). Do Fnac tez chodze, niestety jednak do Payot mam blizej, niebezpieczenstwo zakupow wiec proporcjonalnie rowniez wieksze ;)
A na spacer z Toba chetnie sie wybiore :) Zazwyczaj mam wolne w srody, ale kolega ktory mnie zastepuje jest dosyc ‚flexible’, wiec moge to przesunac na inny dzien jesli wolisz; dam znac na maila, dobrze? I juz sie ciesze w takim razie :)
A kosmetyki musze najpierw poogladac sama, bo chce cos nowego, tylko jeszcze nie wiem co ;) Choc bardzo mozliwe, ze skorzystam kiedys z Twojej propozycji, jesli oczywiscie nie bedzie to problelem.
PS. Wlasnie sie okazalo, ze o maly wlos bym spalila ciasto – zupelnie o nim zapomnialam! A po wyciagnieciu go z piekarnika zobaczylam, ze zapomnialam je posypac platkami migdalowymi, grrr… :/ Tak to jest jak sie gawedzi na blogu zamiast sie skupic na ciescie ;)
Ja tez czasem sie nie moge oprzec i kupuje tutaj. Z drugiej strony czesto jezdze do Annecy (20 minut samochodem) wiec tam tez czesto kupuje ksiazki.
Ja jestem specjalistka od palenia garnkow i patelni i ciast tez… i najczesciej jak sie zagadam :-) Mam nadzieje, ze ciasto bedzie jednak smaczne mimo wszystko!
Ciesze sie rowniez, w takim razie daj znac mailem jak kiedys bedziesz planowac wycieczke.
Tak tak, jest calkiem ok, tylko sie troche bardziej zrumienilo ;)
No ja do Annecy mam niestety troche dalej (niestety, bo bardzo lubie tam sie przechadzac), ale wszedzie nie mozna miec blisko niestety ;)
I oczywiscie wysle maila przed planowanym wyjazdem :)
Pozdrawiam!
Bea, cudownie wygladaja przetwory, nie wiem czego bardziej chce… dzemu, owocow w rumie czy syropu, wszystko wyglada przepysznie, a zdjecia – boskie!
Neringa, najlepiej zrob i jedno i drugie ;)
Pingback: Ciasto razowe z rabarbarem i truskawkami i kilka słów na temat zakalca ;) « Bea w Kuchni
Bea, dzis juz drugi dzien syropu mietowego w lodowce (wedlug Twoich rad oczywiscie). Wieczorem bede rozlewac i pasteryzowac. Pieknie pachnie! Pozdrawiam!
Sissi, i jak syrop???
Bea, Syrop ma piekny zapach, oczywiscie nie jest zielony (tylko lekko zielonkawy, ale wiedzialam ze nie bedzie wygladac jak ten supermarketowy), ale mysle, ze za malo miety dalam… (30g na 200 ml wody i 200 g cukru). Po rozcienczeniu z woda ledwo czuc smak. Nastepnym razem dam nawet trzy czy cztery razy tyle miety.
Sissi – masz racje, chyba za malo bylo jednak tej miety… Mam nadzieje, ze nastepna wersja jest / byla / bedzie (niepotrzebne skreslic ;)) bardziej udana? :)
Pingback: Winno-owocowa ‘zupa’ na upalny weekend « Bea w Kuchni
Pingback: Czerwcowe przetwory – czereśnie dla Pani i Pana ;) « Bea w Kuchni
Mam pytanie, czy można użyć mrożonek?
Daga, mysle, ze mozesz sprobowac, sporo osob dodaje bowiem mrozone owoce do swoich dzemow / konfitur np., radze Ci jednak nie dodawac zbyt duzo wody (moze nawet sprobowac bez dodatku wody) mrozone owoce beda bowiem zawierac jej wiecej od swiezych. Nie gwarantuje jednak smaku, sama bowiem nigdy tego typu przetworow z mrozonek nie przygotowywalam.
Pozdrawiam!
Witam,
Zrobiłam syrop truskawkowy, truskawkowo – rabarberowy, truskawkowo – waniliowy i są bardzo dobre, niestety została tylko połowa mój mały synek uwielbia :(.
Zrobiłam w taki sam sposób syrop malinowy i wyszła mi galaretka …
Zrobiłam w taki sam sposób równiez wiśniowy i był oki
Czy znasz jescze jakieś przepisy ??
Pozdrawiam
BR
Basiu, przepisow mam sporo, tutaj bowiem tego preparacje sa dosyc popularne. Niestety nie sadze, ze wiele z nich uda mi sie zamiescic na blogu, ale jesli chcesz, moge podeslac kilka pomyslow mailowo (napisz jesli je chcesz, dobrze?).
Pozdrawiam!
Beo,
Ile dać wody (i cukru) na 1kg rabarbaru do wersji bez truskawek? Zastanawiam się nad wersją imbirową :) a truskawki uwielbiam nad życie i szkoda mi ich do syropu ;)
Pozdrawiam,
Ania
Aniu, nie ma to znaczenia czy syrop bedzie z dodatkiem truskawek czy z samego rabarbaru; im mniej wody uzyjesz na 1 kg owocow, tym bardziej esencjonalny / intensywny w smaku syrop otrzymasz (tak jak pisalam w uwagach pod przepisem : dodajac 50-100 ml wody otrzyma sie gest, intensywny syrop, a uzywajac 400 ml – mniej intensywny, ktory bedzie sie pozniej mniej rozrzedzac).
Pozdrawiam
Dziękuję ;) Już nie mogę się doczekać, żeby zrobić ten syrop. Co roku robię sporo przetworów z Twojej strony. Hitem są śliwki w czekoladzie i dżem morelowy z lawendą ;)