… i pewnie ostatnia ;)
Tak, tak – pora pożegnać się z morelami, wszak na przetworzenie czekają już kolejne owoce! Niestety za tydzień znów ‘egzaminowo’ w szklole, czasu będzie więc jak na lekarstwo. A potem już wyczekany (i chyba w pełni w tym roku zasłużony ;)) odpoczynek w naszej ukochanej Gryzonii! Odliczam dni (choć nie skreślam ich w kalendarzu jak to za nastoletnich czasów bywało ;)), przeglądam nieco sfatygowany już przewodnik i planuję miejsca, które chcę w tym roku odwiedzić. A w przerwach – smaże ostatnie morelowe dżemy :)
Ten, który prezentuję poniżej inspirowany jest pewną owocową sałatką, którą jadłam niedawno u znajomych : morele, truskawki i delikatny dressing z dodatkiem octu balsamicznego. Po raz kolejny więc stwierdziłam, iż coś, co jest tak dobre ‘na surowo’, i w słoiczku powinno dobrze smakować :) A po przeczytaniu tego wpisu Agnieszki – klik, postanowiłam, że i tutaj dodam odrobinę pieprzu, wybrałam jednak pieprz syczuański, którego aromat bardzo lubię, jest bowiem nieco delikatniejszy i prawie że ‘deserowy’ ;) Co do octu balsamicznego zaś, to użyłam jego redukcji (ciemnego ‘kremu’), który wg mnie świetnie pasuje do tego typu preparacji. Jeśli macie jeszcze ‘pod ręką’ późne odmiany truskawek, to serdecznie polecam Wam poniższy przepis :
‚
Dżem morelowo-truskawkowy z octem balsamicznym
na ok. 700 ml dżemu
500 g truskawek*
500 g moreli *
250 – 300 g cukru (więcej, jeśli lubicie słodsze dżemy)
sok z 1 małej cytryny
2 łyżki octu balsamicznego (najlepiej jego redukcji / ‘kremu’)
świeżo zmielony pieprz syczuański (ok. 2-3 obroty młynka,ewentualnie więcej)
*waga owoców po oczyszczeniu
Owoce umyć i osuszyć. Truskawki odszypułkować i większe przekroić na pół, morele wypestkować i pokroić na kawałki (każdą połówkę kroję na 4). Owoce (w osobnych naczyniach) zasypać cukrem i zalać sokiem z cytryny i odstawić w chłodne miejsce na ok. 1-2 godziny. Następnie owoce zagotować – nadal w osobnych rondelkach (od zagotowania pozostawiam owoce na ogniu przez ok. 3 minuty), po czym odstawić do całkowitego wystygnięcia (najlepiej na całą noc, wstawiając preparację do lodówki).
Następnego dnia truskawki odsączyć na sicie lub gazie, morele zagotować i gotować je jeszcze kilka minut; wtedy owoce odsączyć na gazie lub sicie, połączyć sok z moreli i truskawek, dodać ocet balsamiczny i gotować aż syrop zacznie gęstnieć (dolewając również skapujący z owoców sok), regularnie zdejmując z powierzchni ewentualne szumowiny (trwa to ok. 20-40 minut; im mniej użyjemy cukru, tym dłużej gotuje się sok). Pod koniec smażenia dodać owoce oraz świeżo zmielony pieprz, zagotować i po kilku minutach (gdy konsystencja dżemu jest już odpowiednia) przełożyć gorący dżem do gorących, wypieczonych w piekarniku słoików, szczelnie zakręcić i pozostawić do całkowitego wystygnięcia. Możemy też dżem dodatkowo zapasteryzować (jak zwykle polecam metodę piekarnikową – klik).
‚
* * *
Kolejny przepis, który w zeszłym tygodniu przetestowałam, to propozycja Christine Ferber, o której wielokrotnie już na blogu wspominałam. Tym razem wybór padł na recepturę o bardzo smakowicie brzmiącej nazwie – ‘nougabricot’, czyli ‘nugatowe’ morele. Jak to zwykle u mnie bywa – znów mocno zdedukowałam ilość cukru, a miód dodałam dopiero pod koniec smażenia (a nie do maceracji owoców), by jak najkrócej go podgrzewać. Migdały i pistacje nadają dżemowi lekko ‘chrupkiego’ akcentu, a pomarańcze i miód wspaniale go aromatyzują (przyznam, że większość zawartości słoiczka tuż po ‘sesji’ zdjęciowej wyjadłam łyżeczką sam, bez dodatków, co szalenie rzadko mi się przytrafia… ;)).
Poniżej przepis z nieco zmodyfikowanymi przeze mnie proporcjami :
‚
‘Nugatowe’ morele, czyli dżem morelowy z migdałami i pistacjami
na ok. 700 ml dżemu
1 kg moreli (waga po wypestkowaniu)
ok. 250-300 g cukru (więcej, jeśli lubicie słodsze dżemy)
sok z 1 małej cytryny
sok z 1 pomarańczy
100 g płatków migdałowych
100 g pistacji (niesolonych)
otarta skórka z ¼ pomarańczy (ewentualnie więcej)
2-3 łyżki miodu (użyłam kasztanowego )*
*(można pominąć, dodając nieco więcej cukru lub miodu o innym smaku)
Morele umyć i osuszyć, wypestkować i pokroić na połówki lub na ćwiartki. Owoce zasypać cukrem, dodać sok z cytryny i pomarańczy oraz skórkę pomarańczową i odstawić w chłodne miejsce na ok. 1-2 godziny. Następnie zagotować (od zagotowania pozostawiam owoce na ogniu przez ok. 3 minuty), po czym odstawić do całkowitego wystygnięcia (najlepiej na całą noc, wstawiając preparację do lodówki).
Następnego dnia owoce zagotować, po czym odsączyć je na gazie lub sicie (ewentualnie ściągnąć odchodzące z moreli skórki – ja je zostawiłam). Syrop zagotować i gotować go aż syrop zacznie gęstnieć (dolewając również skapujący z owoców sok), regularnie zdejmując z powierzchni ewentualne szumowiny (trwa to ok. 20-40 minut; im mniej użyjemy cukru, tym dłużej gotuje się sok). Pod koniec smażenia dodać owoce, migdały, pistacje oraz miód, zagotować i po kilku minutach (gdy konsystencja dżemu jest już odpowiednia) przełożyć gorący dżem do gorących, wypieczonych w piekarniku słoików, szczelnie zakręcić i pozostawić do całkowitego wystygnięcia. Możemy też dżem dodatkowo zapasteryzować (jak zwykle polecam metodę piekarnikową – klik).
‚
* * *
I na koniec jeszcze jedna receptura Christine Ferber – dżem z dodatkiem suszonych moreli i białego wina. Autorka poleca tutaj użycie wina gewurztraminer, którego delikatne, aromatyczne nuty świetnie pasują do owocowych smaków (możecie oczywiście użyć innego białego wina, jednak o jak najbardziej subtelnym, ‘owocowym’ smaku).
‚
Dżem morelowy z dodatkiem suszonych moreli i białego wina
na ok. 800 ml dżemu
1 kg moreli (waga po wypestkowaniu)
250 g suszonych moreli
250 ml białego wina (gewurztraminer)
ok. 300 g cukru (więcej, jeśli lubicie słodsze dżemy)
sok z 1 małej cytryny
sok z 1 pomarańczy
otarta skórka z 1/2 pomarańczy
2 laski wanilii
Suszone morele pokroić w 5 mm paski lub w kostkę, zalać je białym winem, przykryć i odstawić w chłodne miejsce na całą noc.
Świeże morele umyć i osuszyć, wypestkować i pokroić na połówki lub na ćwiartki. Owoce zasypać cukrem cukrem wymieszanym z ziarnami wanilii (dodajemy też przekrojone laski wanilii), dodać sok z cytryny i pomarańczy oraz skórkę pomarańczową i odstawić w chłodne miejsce na ok. 1-2 godziny. Następnie zagotować (od zagotowania pozostawiam owoce na ogniu przez ok. 3 minuty), po czym odstawić do całkowitego wystygnięcia (najlepiej na całą noc, wstawiając preparację do lodówki).
Następnego dnia owoce zagotować, po czym odsączyć je na gazie lub sicie (ewentualnie ściągnąć odchodzące z moreli skórki – ja je zostawiłam). Syrop zagotować i gotować go aż zacznie gęstnieć (dolewając również skapujący z owoców sok), regularnie zdejmując z powierzchni ewentualne szumowiny (trwa to ok. 20-40 minut; im mniej użyjemy cukru, tym dłużej gotuje się sok). Pod koniec smażenia dodać morele (świeże oraz suszone – dodałam też część pozostałego z maceracji wina), zagotować i po kilku minutach – gdy dżem jest już odpowiedniej konsystencji – przełożyć gorący dżem do gorących, wypieczonych w piekarniku słoików (bez lasek wanilii), szczelnie zakręcić i pozostawić do całkowitego wystygnięcia. Możemy też dżem dodatkowo zapasteryzować (jak zwykle polecam metodę piekarnikową – klik).
‚
‚
Mam nadzieję, że dotrwaliście do końca ;) i że i Wam któraś z propozycji przypadnie do gustu; ja już wiem, że w przyszłym roku zrobie przede wszystkim o wiele więcej moreli z truskawkami i octem balsamicznym, ale i nugatowe morele bardzo nam posmakowały :)
Pozdrawiam serdecznie!
‚
Eh Beo, aż by się chciało spróbować tego wszystkiego.
Bea , jesteś niesamowita i dotrzymywaniem obietnic(^ z plusem) i z przepisami( na 6z plusem) i z zdjęciami , wszystko takie mniam , mniam na 6 z plusem
Margot, no sprezylam sie tylko dlatego, ze obiecalam na srode ;)
Beo,wszystkie trzy propozycje są dla mnie niezwykle kuszące.Ale wybiorę ,nugatową’.
Już wyobrażam sobie ten cudowny smak.
Pozdrowienia!
Amber, zrob te nugatowa koniecznie! :)
kolejne cudowne morelowe przetwory:)
Jeszcze z moreli w tym roku nic nie robiłam,a le wiem, z eczas najwyzszy. Zdjecia bajeczne. : )
Wspaniałe morelowe przetwory :) Wyglądają tak słonecznie :)
Nominuję Cię do zabawy „One Lovely Blog Award”: http://kuchenne-wedrowki.blogspot.com/2011/07/wyroznienia.html Jeśli byłaś już nominowana to potraktuj to jako fakt, że lubię zaglądać do Ciebie. Pozdrawiam
Shinju, kazde takie wyroznienie jest przemile! Dziekuje wiec serdecznie i obiecuje niebawem o tym wspomniec :)
wow! wszystkie trzy przepisy powędrowały na listę inspiracji :) bardzo dziękuję! również za inne Twoje przepisy, które zapełniają półki mojej spiżarni już drugi rok :)
Edith, milo mi przeogromnie! Sympatycznie jest wiedziec, ze i innym te przepisy przypadly do gustu :)
Pozdrawiam!
Achhhhhhh….Beo, wszystkie Twoje tegoroczne propozycje morelowe mi się baaardzo podobają ale że w naszym 2-osobowym stadku tylko ja jadam dżemy i nie robię ich za wiele, na pewno zrobię sobię ten z pistacjami :) A może ten z truskawkami też :)
Pozdrawiam ciepło!
Agnieszko, my ogolnie bardzo malo dzemow jemy, ale wlasnie dlatego, ze jadam ich niewiele lubie miec cos ‚innego’ do weekendowej chalki, brioszki czy nalesnika ;)
Beo, ach Beo!:) Wlasnie wyjadam lyzka z garnka to cudo nugatowe! Pychoooottaaa:) Nie wiem co ja sobie myslalam robiac ten dzem z polowy porcji ;)
Bedzie powtorka! Koniecznie!! Dzieki za super przepis:)
Pozdrawiam cieplo!
Prawda ze pyszne Agnieszko?!? Ja tez bardzo zalowalam, ze nie zrobilam od razu wiecej ;)
Beo, niesamowita z Ciebie dziewczyna! Cuda wychodzą spod Twoich dłoni. Uwielbiam te słoiczki, uwielbiam na nie patrzeć i wiem,ze jak tu do Ciebie przyjdę,to się nie zawiodę. Wiem, że wyjdę z uśmiechem, nasycąc oczy tymi cudami i wiem,że wrócę ponownie, za chwil kilka,bo nie wytrzymam bez tych kolorów, bez tych zdjęć, bez tych pysznosci.
Kochana, wypoczywaj, zyczę Ci wspaniałego urlopu!
Majana
Majano, lejesz miod na moja dusze :) A za urlopowe zyczenia na razie nie dziekuje ;)
wspanialosci znowu naprodukowalas, co jeden to bardziej kuszacy …..
Usciski sle i zyczenia milego urlopu i slonecznej pogody :)
Gosiu, (nie)dziekuje ;) Oby tylko aura byla bardziej sprzyjajaca niz ta aktualna :/
Twój wspaniały blog został przez nas wyróżniony w One Lovely Blog Award. Pozdrawiamy i mamy nadzieję, że dalej będziesz się dzielić z nami takimi pysznościami! :)
Joone, dziekuje serdecznie za pamiec! Napisze o tym na blogu juz niebawem :)
Pozdrawiam serdezcnie!
Wiesz co, Beuś? Jak czasem tu zaglądam, to mi ręce opadają. Bo ja w sumie naprawdę nie lubię dżemów, marmolad, konfitur, soków owocowych…. A jak tak patrzę na te słoneczne morele, to nagle oddałabym połowę mojej czekolady za jedno śniadanie u Ciebie :)
A teraz czas na mniej przyjemną wiadomość ;) Wiem, że nie bierzesz udziału w takich akcjach, ale i tak Cię nominowałam do One Lovely Blog Award (http://wkuchni.usagi.pl/233/Wyroznienie.html). No bo powiedz mi, jak ja Cię mogłam nie wyróżnić? :)))
Pozdrawiam Cię serdecznie i cieplutko.
Usagi, niech Ci absolutnie nic nie opada! ;) A sloiczek moreli zrob sobie koniecznie (albo i dwa ;)), zima beda idealne na niedzielne sniadanie! :)
PS. Widze, ze dobrze mnie juz znasz ;) Mimo tego serdezcnie dziekuje za pamiec i juz niebawem sie do wyroznienia ustosunkuje :)
Pozdrawiam!
Kolejne wspaniale przepisy. Mój starszy synek uwielbia morele. Ja zreszta też. Pozdrawiam i dziękuję za kolejne wspaniałe przepisy i cudne zdjęcia. Pozdrawiam!
Bea u Ciebie jak zawsze aromatycznie i apetycznie. Chcialabym dostac od kogos taki sloiczek pysznosci.
Milo mi bylo wyroznic Ciebie i Twoj blog w zabawie blogowej, zapraszam do mnie po szczegoly http://przysmakikarolki.blogspot.com/2011/07/wyroznienie.html
milego dnia
Karolko, dziekuje Ci serdecznie! Obiecuje juz niebawem na ten temat napisac ;)
Nie napiszę nic odkrywczego – jesteś niesamowita :) I szalona! :D Tyle przetworów przeróżnych co naprodukowałaś przez jedne wakacje ( a to pewnie jeszcze nie koniec skoro sama zapowiadasz – kolejne owoce czekają :D) ja chyba nie zrobię przez całe życie :P
Pierwsze zdjęcie – cudo!
Buuuziaki!
Viri, czy niesamowita to nie wiem, ale z wiekiem mysle, ze szalona moze i tak ;)) A przetworow to faktycznienie koniec, bowiem od maja do listopada robie je na okraglo ;)
Morele nugatowe wyglądają niesamowicie. Może mój mąż dzięki temu polubiłby morelowy dżem? Czy nigdy Ci się nie psują pistacje w dżemie? Ja kiedyś robiłam pyszne smarowidło z orzechów laskowych zmielonych i syropu i niestety zaczęło pleśnieć pomimo dobrze zassanego słoika. Następnym razem pomyślałam, że pogriluję trochę orzechy.
Zazdroszczę Gryzonii. Ja nigdy nie podróżuję po „dzikiej” Szwajcarii. Tylko większe miasta mi się udało zobaczyć.
Sissi, z pistacjami robie ten dzem po raz pierwszy, mam wiec nadzieje, ze nic mu sie nie stanie… Rok temu robilam jablka z orzechami i bylo ok, ale faktem jest, ze nie ‚lezakowaly’ one zbyt dlugo. Najczesciej i ja wczesniej rumienie orzechy na patelni, ale tym razem zwyczajnie o tym zapomnialam, a dzem byl juz mocno wysmazony, wiec… ;)
Gryzonie pokochalam niesamowicie i od wielu lat staramy sie co roku tam pojechac. Laduje tam baterie i naprawde odzywam… A teraz czuje, ze wyjatkowo mi tego potrzeba. Poza tym na wrzesien zaplanowalam juz inny wyjazd i… i sama nie wiem, z ktorego z nich bardziej sie ciesze ;) Ale o tym bedzie w stosownym czasie ;)
Pozdrawiam Cie serdezcnie! I milego dlugiego weekenduz zycze :)
(czy u Ciebie tez orkiestra dudni pod oknami 1-go o 6 rano???)
Faktycznie, ja wcale nie smazylam orzechow z syropem. Tylko zrobilam syrop i wymieszalam. Moze powinnam byla wszystko razem podsmazyc.
Zupelnie nie pamietam czy o 6 rano mamy orkiestre… Mieszkam w centrum i tu sa takie rozne halasy o tak dziwnych porach, ze moglam zapomniec ;-) Nie zartuje! Kiedy sie spotkamy i Ci pokaze gdzie mieszkam to zrozumiesz ;-) (Na szczescie nie mieszkam przy dworcu). W tym roku zwroce szczegolnie uwage na 1 sierpnia! Zycze Ci rowniez milego weekendu!
No teoretycznie zawsze trzeba wlasnie chwile podsmazyc; ziola i kwiaty tez (lub dodawac suszonych, ale nie swiezych na koniec, gdyz ich wilgoc moze wlasnie powodowac plesn…).
Jesli nic Cie do tej pory nie obudzilo o swicie 1-go sierpnia, to pewnie orkiestra akurat u Was nie gra; wierz mi – traby i bebna, ktore ktore znienacka wyrywaja Cie z porannego snu z lomoczacym serdcem – nie da sie zapomniec ;)
PS. Mam nadzieje, ze za tydzien uda mi sie znalezc wolna chwilke :)
Super by bylo! (to à propos wolnej chwilki) Moze po prostu do nas przychodza te bebny troche pozniej ;-)
Hurra! Dzis byli o 6.24 dopiero i na szczescie zmienili miejsce ‚postoju’, wiec obudzili mnie, ale bez zawalu serca tym razem ;))
Beo, udalo mi sie wytropic jezyny (a nie jest u nas o nie latwo, jak i o wszystkie fruits rouges) i robie wlasnie (od wczoraj) morele z jezynami i kardamomem, ale wyglada na to, ze skusze sie rowniez na nugatowe morele „cukrowej wrozki z Alzacji.” Oznacza to, ze zakoncze ten sezon co najmniej piecioma sloikami morelowych przetworow – wow ;) Bardzo Ci dziekuje za te piekne przepisy i ciekawa prezentacje. Bez nich na pewno nigdy nie zabralabym sie za wlasne dzemy i konfitury.
Katasiu, ciesze sie niezmiernie! U nas na szczescie o fruits rouges nie jest trudno, gorzej z agrestem na przyklad ;)
Milo mi, ze zdecydowalas sie na wlasne przetwory i ze chyba to nawet polubilas ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Zrobilam: morelo-jezyny, nugatowe morele i morele z lawenda. Wszystkie sa pyszne (najbardziej chyba te nugatowe…) Jeszcze raz dziekuje za doskonale przepisy!
Katasiu, ciesze sie ze smakuja! U mnie nugatowe i jezynowe ex aequo ;)
Twoje cudowne przetwory mają jedną „wadę” – jestem coraz bardziej zła, że nie ma żadnej książki Ferber po angielsku;-(
Aniu, znalazlam to : http://www.amazon.co.uk/Mes-Confitures-Jellies-Christine-Ferber/dp/0870136291/ref=sr_1_1?s=books&ie=UTF8&qid=1311883870&sr=1-1
i jest ta po niemiecku (wladasz niemieckim o ile dobrze pamietam?) http://www.amazon.co.uk/Die-Marmeladen-Bibel-Rezepte-Christine-Ferber/dp/3884729764/ref=sr_1_6?s=books&ie=UTF8&qid=1311883870&sr=1-6
Moze znajdziesz te pierwsza np. gdzies w antykwariacie?
Beo, dziękuję, ja też już wcześniej widziałam tę z pierwszego linka, ale jest a) niedostępna a nakład wyczerpany, nie mogę jej też znaleźć nigdzie z drugiej ręki – a jak juz, to za straszne pieniądze b) niemieckim nie władam.
Znaczy pomylilam niemiecki z dunskim ;) A à propos tej pierwszej pozycji to ludzilam sie, ze moze wlasnie gdzies z drugiej reki ja znajdziesz… Szkoda :(
Bea jesteś niezastąpioną skarbnicą pomysłów przetworowych. Mój faworyt? Wersja nugatowa :)
Kaba, te nugatowe smakuja mi chyba bardziej niz te z suszonymi morelami, choc i te sa bardzo dobre :)
Dzięki Twojej rekomendacji parę miesięcy temu kupiłam tę książkę i cały sezon konfiturowy z nią spędzam. Dziękuję Ci bardzo. Nugatowe morele są pyszne. Również wyjadałam je lyżeczką. Tylko znajdę późne odmiany moreli muszę koniecznie zrobić te z octem. Pozdrawiam serdecznie.
Lo, widze ze mamy podobne gusta :)
Jak Ty sobie dajesz radę z tyloma przetworami w środku lata? Mi się od samego patrzenia robi gorąco :O Chociaż pewnie w Szwajcarii ogólnie jest świeższa i mniej gorąca pogoda. Oj strasznie dawno tu u Ciebie dłużej nie byłam, zawsze coś mi przeszkadza i sobie spokojnie człowiek nie może poczytać :/ Dziś znowu, może wieczorem albo jutro… Zawsze albo zdrowie nie w porządku, albo góra terminów z czasu gdy zmuszona byłam odkładać. Przynajmniej trochę żywsza jestem i mogę to i owo robić :)
Bardzo lubię Twoje zdjęcia, i perspektywa jest korzystna jak się nie ma dużo miejsca. Chętnie bym parę rzeczy wypróbowała. Ostatnio nawet zmuszona byłam dodać rysunek do wpisu, bo mi się szybkie zdjęcie tak bardzo nie udało, a potem danie było zjedzone i nie było czego fotografować :/ Prawdopodobnie trzeba się zabrać do fotografowania krok po kroku, i zacząć planować itd Do tej pory to całe moje osłabienie niewiele mi dawało robić planów w życiu :o)
Kasiu, lipiec niestety upalami nas nie rozpieszcza, to raz; a dwa – smaze dzemy albo wczesnie rano, albo pod wieczor, wiec taka niecala godzina to naprawde nie jest problem… ;)
Racja, to pewnie przede wszystkim te moje gorączki :o) Ale tak bez przerwy marzę o chłodnych daniach (i dniach), że nawet mi ochota nie przyjdzie na robienie dżemów :/ Szkoda, bo tyle pięknych owoców, ale cóż. I tak mi nie za bardzo wolno jeść dżemy, to może i lepiej że nie robię. Chociaż muszę przyznać że Twoje dżemy takie są wykwintne, że można by je wręcz za drogie pieniądze sprzedawać w razie czego :D Ten dżem z pistacjami wygląda cudownie, a ja nawet nie przepadam za morelowymi. Bardzo intrygująca kombinacja, ciekawa jestem czy te pistacje miękną po jakimś czasie, czy są nadal chrupkie. Nareszcie jest weekend, to trzeba nieco wykorzystać i spokojnie pospacerować po blogach…
Kasiu, ale nie wolno Ci jesc dzemow ze wzgledu na zawartosc cukru czy na cos innego? Zawsze bowiem mozesz cukier zastapic (miod, syrop z agawy, fruktoza…). A co do kosztow sprzedazy, to juz sobie policzylam przy dzemie morelowo-jezynowym, ze sloiczek 230 ml – same owoce – kosztuje mnie 5 frankow, a do tego przeciez jeszcze trzeba doliczyc wszystkie dodatki, prad no i czas pracy ;) Tak wiec z cala pewnoscia nie jest to oplacalny biznes ;)
Niestety muszę unikać wszystkich słodkości, nie tylko dżemów ;-/ Organizm ogólnie osłabiony, i zbyt łatwo pada. Od czasu do czasu sobie pozwalam, ale tylko jak wiem że mam trochę luzu, w razie czego jakby zdrowie zaczęło robić psikusy :o) Czyli nie w stresowe dni, i jak są terminy itp I to racja że miód, różne naturalne syropy i brązowy cukier są mniej szkodliwe. No i tylko surowe owoce nigdy mi nie szkodzą, bardzo zdrowo, ale jak tu gotować i robić desery :p
Jeśli chodzi o Twoje gourmet dżemy, to przynajmniej można by dostać wydatki z powrotem. Nie mogę sobie wyobrazić że nie byłoby chętnych, bo podobne dżemy widziałam w sklepach delikatesowych za 10,-Euro albo więcej za słoiczek. Aktualny kurs mówi że Euro się przelicza prawie 1 do 1 na Franki Szwajcarskie. Czyli w razie czego (globalny kryzys ekonomiczny itp) masz bank dżemów w spiżarni. Co mnie tylko bardziej przekonuje aby spróbować, to w razie czego po prostu sprzedam, albo podaruję komuś na urodziny. Dlatego mam nadzieję że nie zamkniesz bloga, nawet jak by Ci ochota do pisania albo gotowania przeszła. Albo może powinnam zacząć kopiować wszystkie Twoje przepisy w komputerze. Ostatnio parę bardzo pięknych ulubionych blogów od tak sobie zniknęło, i jestem trochę zdenerwowana. Odwiedzanie dobrych blogów, takich ciekawych i po ludzku, to wspaniały relaks, zupełnie uspokaja, i człowiek czuje sie „jak w domu” nawet w kawiarence internetowej albo w pociągu itp. Rety, zasypiam, znowu taki długi dzień pełen latania w tą i z powrotem, a tu prawie północ :O
zrobię tą wersję nugatową, to musi być pyszne:)
Kuszą mnie orzechy w dżemie, czy one nadają orzechowego posmaku?
Beo, masz może jakieś przepisy na dżem z wiśni, ponieważ mam 6kg i kompletnie brak pomysłu na przetwory ?
Witaj Nanami, ja robilam tylko wisniowo-czeresniowe przetwory (szczegoly po porawej w zakladce ‚przetwory’; polecam Ci tez ten oto przepis Margot : http://www.cincin.cc/index.php?showtopic=21190&hl=
A co do pytania o morele i orzechy to… chyba nie bardzo je rozumiem ;) Wg mnie dodatek orzechow do kazdej preparacj nada jej lekko orzechowego posmaku ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Przyjmij od mojej skromnej osoby nominację do One Lovely Blog Award :) http://mad-aboutfood.blogspot.com/2011/07/one-lovely-blog-award.html. Pozdrawiam serdecznie :)
Bardzo podoba mi się Twój blog, dlatego postanowiłam go wyróżnić w zabawie One lovely blog award. Więcej informacji o niej znajdziesz na moim blogu http://humanistkawkuchni.blogspot.com. Pozdrawiam.
Humanistka
Mad, Humanistko – dziekuje serdecznie! Odpisze na blogu juz niebawem…:)
Mam taką propozycję: przyjeżdżam do Ciebie i myję gary w zamian za wylizywanie resztek Twoich konfitur. :D Reflektujesz na taki układ? :D
Tym bardziej Malgosiu, ze z powodu sesji zdjeciowych tych ‚resztek’ niestety jest sporo do wyjadania ;))
Wszystko dokladnie przeczytalam i uznalam ze czas przejsc do czynu. Poszlam kupic 4 kg moreli i zrobilam dzem morelowy z lawenda, morele w rumie i morele w syropie z wanilia. Oraz nalewke z pestek, chociaz my specjalnie alkoholowi nie jestesmy ale uznalam ze wiele nie mam do stracenia bo to z pestek ;-)
Resztki dzemu z lawenda ktore nie zmiescily sie do sloikow byly pyyyyszne! Ciekawa jestem efektu moreli w syropie z wanilia – konfiture sklepowa z moreli z wanilia Ch. Ferber uwielbiam, moge za jednym zamachem oproznic sloik (na szczescie sloiki sa male…).
Dziekuje za przepisy, zaczynam gromadzic sloiki na ciag dalszy ;-)
Witaj Aleksandro! Gratuluje przejscia do czynu! Jesli konfiture z wanilia lubisz, to i morele w syropie powinny Ci posmakowac :)
I ciesze sie przeogromnie, ze przepisy przypadly Ci do gustu :)
Pozdrawiam!
Halo Bea,
Tak sie zastanawiam nad dwoma zakupami: termometr do konfitur. Nie wiem czy rzeczywiscie potrzebny bo Ty chyba nie uzywasz? Albo na takie przepisy akurat trafilam… Oraz ksiazki Ferberowej: czy wiekszosc jej przepisow nadaje sie do zrobienia z mniejsza iloscia cukru? Bo sama nie wiem, moze Twoje przepisy mi wystarcza ;-)
Aleksandro, kupilam termometr jakis czas temu wlasnie z mysla o dzemach, ale… ostatecznie zupelnie go nie uzywam, dlatego wlasnie iz zmniejszajac ilosc cukru i tak musze gotowac syrop dluzej i ‚inaczej’ niz podaje przepis.
A co do ksiazek / przepisow Ferberowej, to ja wlasnie robie je z mniejsza iloscia cukru, choc oczywiscie nie wszystkie jeszcze przetestowalam, ale nie sadze, ze przepisy moga sie przez to nie udac (zmieni sie tylko sposob czy czas wykonania).
Dzieki Bea! To z termometrem dam sobie spokoj, przestudiuje za to ksiazki bo widze ze kilka ich jest!
Ja mam te dwie : http://www.amazon.fr/Le%C3%A7ons-confitures-Christine-Ferber/dp/2842778006/ref=sr_1_2?s=books&ie=UTF8&qid=1312190222&sr=1-2
http://www.amazon.fr/Mes-confitures-Christine-Ferber/dp/2290355518/ref=sr_1_3?s=books&ie=UTF8&qid=1312190222&sr=1-3
W tej pierwszej sa tez przepisy na syropy, ‚coulis’ etc., natomiast w tej drugiej sa przede wszystkim konfitury. Mimo swojego malego rozmiaru i niezbyt atrakcyjnego wygladu, zawiera ona naprawde swietne przepisy i jesli brak zdjec Ci nie przeszkadza, to goraco Ci ja polecam. Za to ta pierwsza jest z serii tych ‚ladnych’, rowniez do ogladania ;)
Dzieki! Wlasnie o tej drugiej myslalam. Brak zdjec mi nie przeszkadza, wystarcza mi piekne zdjecia u Ciebie :-)
:)
Beo, ilość owoców, która przechodzi przez Twoje ręce (i garnki) jest nieprawdopodobna. Przyznaj się, może oprócz uczenia, prowadzisz sklepik z przetworami prawdziwie domowej roboty? Mnie udało się wreszcie zrobić dżem z moreli i jeżyn z dodatkiem cynamonu, całe szczęście, bo jest przepyszny, chyba najlepszy jaki dotąd zrobiłam (oczywiście możliwe, że powtarzam to przy każdym kolejnym udanym dżemie, ale to za każdym razem jest prawda ;)
Karolino, sklepiku nie mam, ale mam sporo ‚proszacych’ ;) Od tygodnia niestety nie zrobilam zadnego dzemu, gdyz nie mialam czasu, mam nadzieje, ze choc w ten weekend mi sie uda…
Ciesze sie, ze i Tobie ten dzem posmakowal! Milo mi barrrdzo Karolino :)
Pozdrawiam serdecznie!
Bea, nie bylo nikogo dzis rano, ale chyba bym wolala orkiestre o 6 rano niz fajerwerki od 3 godzin z kilku stron miasta (i to jeszcze nie koniec… a siedzenie w takim upale przy zamknietych oknach jest niemozliwe…).
No, ale nic nie pobije demonstracji o 2 w nocy, zupelnie zreszta legalnej, cos w rodzaju gay parade tylko w srodku nocy i oczywiscie w rytmie slimaka (czyli ok 1 godziny pod moim oknem). Chociaz nie bylam bardzo zla, bo muzyka byla fajna i powod bardzo wazny: zamykane lokale z dobra muzyka… I w koncu to ja wybralam centrum miasta do mieszkania :-)
PS Ja niestety na wakacje latem nie wyjezdzam w tym roku, wiec jestem dyspozycyjna, szczegolnie w tygodniu, wiec daj znac jakbys miala ochote na wycieczke :-)
Sissi, to faktycznie nie wiem co lepsze ;) No ale tak jak mowisz – przynajmniej to bylo w jakims szczytnym celu :)
Zrobiłam morele nugatowe. Są przepyszne! Zamiast cukru dałam słód ryżowy (100 g słodu na 700 g moreli, zazwyczaj w ogóle nie słodzę dżemów, ale morele są mocno kwaskowate). Dziękuję za przepis :-)
Malgosiu, ciesze sie smakuja! Ze slodem ryzowym nigdy nie probowalam, dziekuje za pomysl :)
Pozdrawiam!
Bea, wszystko fantastyczne! Najbardziej jednak przemówił do mnie ten, który po sesji wyjadłaś łyżeczką ze słoiczka…:) . Coś czuję w żołądku, że się skuszę…
Gorące słońce przesyłąm!
Ewelajno, skus sie koniecznie! :)
Witam, Beo, ma prośbę, powiedz proszę w jaki sposób drukujesz te piękne karteczki z opisem dżemów, nie ma takiej czcionki w wordzie, co prawda nie jestem biegła w komputerowych sprawach , próbowałam coś znaleźć w sieci ale nie udaje mi się, może coś mi podpowiesz ?
Dziś pognałam na rynek po morele i zaraziłam robieniem dżemów pół biura, :) korzystałam z Twoich przepisów na dżem czereśniowy i truskowkowo bzowy i wyszły przepyszne :) dziękuję Ci bardzo po raz kolejny i pozdrawiam :)
Witaj Kasiu :) Czcionka jest ‚wordowa’, nazywa sie ‚Mistral’ (mam Word 2007); w ‚starym’ Wordzie mialam tez jakies dodatkowe czcionki zainstalowane pozniej, ale w nowym komputerze jeszcze ich nie zainstalowalam, mam wiec tylko te , ktore akurat byly ‚na wyposazeniu’ ;)
Fajnie, ze ‚zarazilas’ przetworami kolezanki z pracy, to przeciez wielka frajda miec pozniej takie pyszne sloiczki zima, prawda? No i to naprawde nie to samo co sklepowy dzem… przynajmniej dla mnie.
Pozdrawiam serdecznie!
Z radością donoszę, że pozostaje dokupić pistacje(i oddać te kupione wcześniej, bo choć dwa dni po terminie to przeterminowane i okrutnie wilgotne…)po pracy(po 20…) i dokończyć dziełko z morelami:)
Ewelajno, daj koniecznie znac jak smakowalo! :)
Beo, niestety nie mam pistacji nie solonych, czy mogę je zastąpić kawałkami nerkowca ? ewentualnie może masz jakiś inny pomysł, mogłabym je pominąć ale myślę, że to fajny akcent w takiej konfiturze :)
i jeszcze jedno.. .czy przedobrzyłabym dodając do konfitury naparsteczek amaretto ?
Musze przyznac, ze choc nie jestem wielbicielem dzemow, to Twoje niezwykle apetyczne zdjecia zainspirowaly mnie do spedzenia nie jednej godziny w kuchni produkujac miniaturowe ilosci tych slodkich wspanialosci :-).
Mam pytanie “techniczne” odnosnie pasteryzacji w piekarniku.
Dzemiki wrzucam do sloikow typu weck, ktore maja gumowa uszczelke miedzy sloiczkiem a pokrywka. Przed napelnieniem sloiki i pokrywki wyprazam w piekarniku a uszczelki wygotowuje we wrzatku. Po napelnieniu dzemem sloiki pasteryzuje jednak w garnku z woda poniewaz nie wiem, czy wypiekanie w piekarniku jest bezpieczne dla gumowej uszczelki. Nie jestem tez pewna czy powinnam zalozyc sprezynki na sloiki przed czy po wyjeciu ich z piekarnika?
Czy masz moze doswiadczenie w tej kwestii?
[przepraszam za brak polskich znakow, ale moja klawiatura takowych niestety nie posiada :( ]
Witaj Kasiu!
Przepraszam, ze odpisuje dopiero dzis, ale bardzo pozno wczoraj wrocilam, a dzis w pracy niestety nie zdazylam…
Co do wczesniejszych pytan, to z samymi migdalami ten dzem tez bedzie dobry, jednak z pistacjami stanowczo lepszy.
Co do amaretto – mysle ze mozesz dodac, gdyz tego typu alkohole dodaja tylko dodatkowego posmaku, a nie mocnego aromatu.
Co do sloikow z gumka, to ich jeszcze nie pasteryzowalam w piekarniku, pasteryzuje tylko te z zakretkami (te z gumka napelniam goracym dzemem (gorace sloiki) i natychmiast zamykam. Gdy pasteryzowalam sloiki w goracje wodzie sprezynki nakladalam juz do pasteryzacji, nie wiem jednak niestety czy tak samo powinnas postapic z piekarnikiem.. Postaram sie poszperac w internecie.
Pozdrawiam serdecznie
Pingback: Morele i rabarbar (II) « Bea w Kuchni