‚
Kolejny sobotni poranek na targu, kolejne owocowo-warzywne zakupy. Teraz w koszyku królują przede wszystkim morele, jeżyny i maliny, towarzyszą im również pierwsze tutejsze brzoskwinie. Naprawdę trudno się oprzeć panoszącym się na straganach wspaniałościom… Wycieram spływający po brodzie brzoskwiniowy sok, szoruję fioletowe od jeżyn palce i paznokcie, i po raz kolejny obiecuję sobie, że będę bardziej uważać na moje białe ubrania ;)
Od kiedy upiekłam pewne zeszłoroczne ciasto (klik), połączenie moreli z jeżynami wyjątkowo mnie zauroczyło. Te dwa owoce są wręcz stworzone do bycia razem! ;) Dlaczego więc nie zamknąć ich w słoiczku, by zimą przywołały słoneczne, wakacyjne wspomnienia? Do tego odrobina amaretto (świetnie tutaj pasuje) lub jedna z naszych ulubionych przypraw (przetestowałam wersję z cynamonem, kardamonem, wanilią i tonką – każda jest naprawdę pyszna!).
‚
owoce po pierwszym zagotowaniu
‚
Jeśli wolicie słodsze dżemy, możecie oczywiście dodać więcej cukru, ja jednak preferuję przetwory mniej słodkie i taką wersję proponuję Wam poniżej. Metoda ‘odsączania’ owoców, o której wspominałam między innymi a propos ostatnich dżemów czereśniowych – klik, pozwala na zachowanie takiej konsystencji owoców, jaka Wam najbardziej odpowiada, gdyż gotujemy sam sok, a owoce (podgotowane wcześniej) dodajemy już na sam koniec.
Mam nadzieję, że i Wam ten morelowo-jeżynowy mariaż przypadnie do gustu (ja w przeciągu ostatnich 2 tygodni zrobiłam już 5 jego wersji ;)).
‚
Dżem morelowo-jeżynowy z amaretto
proporcje na ok. 700-800 ml dżemu
1,1 – 1,2 kg moreli (1 kg po wypestkowaniu)
500 g jeżyn
ok. 350-400 g cukru (więcej jeśli lubimy słodsze dżemy)
sok z 1 małej cytryny
opcjonalnie – ok. 50 ml amaretto
(lub przyprawy, np. ½ – ¾ łyżeczki cynamonu / kardamonu, ziarna z 1-2 lasek wanilii lub 1 starte nasionko tonki)
Jeśli nie lubimy skórek owocowych w dżemach – morele sparzyć i pozostawić we wrzątku na ok. minutę, następnie przełożyć je do zimnej wody, obrać ze skórki, wypestkować i pokroić na kawałki (każdą połówkę kroję na 4). Jeżyny delikatnie opłukać i osuszyć. Owoce zalać sokiem z cytryny, zasypać cukrem (ewentualnie wymieszanym z przyprawami) i odstawić na ok. 1-2 godziny; następnie owoce zagotować (od zagotowania pozostawiam owoce na ogniu przez ok. 3 minuty), po czym odstawić do całkowitego wystygnięcia (najlepiej na całą noc, do lodówki).
Następnego dnia zagotować owoce i gotować je jeszcze kilka minut, aż będą odpowiednio miękkie; wtedy owoce odsączyć na gazie lub sicie (niewielką ich część pozostawiam w garnku, by rozgotowując się lekko ‘zagęściły’ powstający syrop), sok z owoców przelać do garnka i gotować aż zacznie gęstnieć (dolewając również ten skapujący z owoców sok), regularnie zdejmując z powierzchni ewentualne szumowiny (trwa to ok. 25-40 minut; im mniej użyjemy cukru, tym dłużej gotuje się sok). Wtedy dodać owoce oraz amaretto, zagotować i przełożyć gorący dżem do gorących, wypieczonych w piekarniku słoików, szczelnie zakręcić i pozostawić do całkowitego wystygnięcia. Możemy też dżem dodatkowo zapasteryzować (jak zwykle polecam metodę piekarnikową – klik).
‚
‚
W podobny sposób możemy również przygotować syrop morelowo-jeżynowy (tak jak syrop rabarbarowo-truskawkowy o którym pisałam w czerwcu – klik) : owoce przygotować jak wyżej, dodając ewentualnie nieco wody do gotowania (nie więcej niż 50 – 100ml na każdy kilogram owoców); gotować ok. 10 minut, następnie wystudzić, po czym odcedzić owoce (pozostawiamy owoce na sicie, odciskamy bardzo delikatnie, w przeciwnym bowiem razie syrop będzie mętny). Następnie sok przelać do garnka, dodać sok z 1 małej cytryny oraz cukier (do smaku, w zależności od owoców – średnio używam 400-600 g cukru na każdy litr soku), zagotować i gotować kilka minut, aż syrop zacznie gęstnieć (ściągnąć ewentualne szumowiny). Gorący syrop przelać do czystych, suchych, wyparzonych lub wypieczonych butelek i szczelnie zamknąć. Przechowywać w chłodnym, ciemnym miejscu do 6 miesięcy. Po otwarciu przechowywać w lodówce.
Morelowo-jeżynowo połączenie posmakowało mi na tyle, że być może nastawię też morelowo-jeżynową nalewkę, będzie idealna na świąteczne (i nie tylko) kulinarne podarki :)
O moich zeszłorocznych morelowych przetworach możecie przeczytać tutaj – klik; zerknijcie też na wspomniane na początku wpisu morelowo-jeżynowe ciasto z marcepanem – klik, jest bowiem naprawdę pyszne! ;)
‚
Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam udanego tygodnia!
‚
A przepis dodaję do morelowo-brzoskwiniowej akcji, którą zorganizowała Kabamaiga :)
‚
Bea, twoje przetwory są jak powiew luksusu ,a te czapeczki sama szyłaś , śliczne
Margot, dziekuje! :*
A ‚czapeczki’ sa w wersji dla leniwych, czyli tylko material przewiazany rafia ;)
a wycinałaś takimi nożyczkami z ząbkami?
Tak, z zabkami, choc nie jestem na 100% zadowolona z rezultatu… ale to nic ;)
PS. Przesle Ci jeszcze dzis ten przepis na jagody, dobrze?
Bea , a powinnaś być zadowolona , bo wyglądają prześlicznie naprawdę , choć sam przepis tez jest świetny :)))
p.s Bea :))))) dziękuję ,kochana jesteś
Beo, jak zwykle same cudowności! napatrzeć się nie mogę i zazdroszczę, bo morele uwielbiam:)
Uwielbiam Twoje przetwory i ich zdjęcia. W tym roku na pewno nie uda mi się wypróbować. Ale za rok myślę, że spróbuję. Póki co spisuję je do mojego przepiśnika i chciałam zapytać Cie o zgodę czy mogłabym kilka Twoich zdjęć wydrukować sobie do tego przepisnika. Pytam bo zdjęcia są Twoją własnościa. Pozdrawiam serdecznie – Iza!
Zapomnialam odpisac tutaj, ale – jak juz wspominalam u Ciebiie – oczywiscie zgadzam sie na taki prywatny uzytek, bedzie mi bardzo milo :)
Pozdrawiam!
Wszystko wygląda tak smaczenie, że każdy przepis spróbuję z wielką chęcią :)
Kurcze, morelorelowo jezynowe przeboje! Jestem zszokowany z lekka a juz mialem calkowicie (na tydzien) odrzucic slodkie i maczne! A tu pokusa czyha prawdziwa….
To ciasto mnie zachwyciło. Wygląda przepięknie i dam mu szansę, zwłaszcza, że paczuszka marcepanu leży sobie od jakiegoś czasu zapomniana. Tak się letnio i słodko zrobiło, a w Szczecinie taki brzydki lipiec :(
A ten ‚gar’ od ogórków to od babci, najlepsze się w nim robi ciacho na racuchy :)
Ściskam cieplutko.
morele i jezyny to musi byc fajne polaczenie, zarowno w dzemie jak i w ciescie jest kuszace:)
Ja w ubiegłym tygodniu przypadkowo zrobiłam coś podobnego, tylko. że dodałam jeszcze kilka jabłek (jeżyny musiałam przecierać, bo mnóstwo pestek miały), pozdrawiam ciepło:)
Beo, mam wrażenie, że tylko ja jestem leniwa i nie chce mi się przetwarzać owoców
przynajmniej sobie pooglądam i nacieszę zmysły
Beo, kolejne cuda u Ciebie! Napatrzeć się nie mogę i chciałabym wszystkiego spróbować.:)
Margot ma rację, cudowne te czapeczki na słoiczki:)
Usciski:*
Uwielbiamy Twoje stylizacje :)
jeżynki!
Zamykajmy owoce w słoiczkach, lato tak szybko odchodzi… ;-)
Beo cudowne. Ostatnio właśnie oglądałam bardzo stare wydanie jednej z gazet kulinarnych i zauroczyła mnie kruszonka jeżynowo-nektarynkowa. Teraz już wiem, że to musi być to. Co do Twojego pytania to się nada, bo w końcu morelę są :)
Moja morele podobnie jak rok temu się zmarnują :( Właśnie są takie do zerwania a ja wyjeżdżam. jak wrócę pewnie tradycyjnie zastanę „dżem” morelowy pod drzewem. Za to wczoraj usmażyłam porcje aromatycznego dżemu śliwkowego z rumem. Też jest pyszny.
Basiu, szkoda ze sie zmarnuja :( No ale czasami tak bywa niestety…
Sliwkowy z rumem z pewnoscia pyszny! Ja zawsze w sezonie robie mirabelkowy z rumem, tez pychota :)
domowe przetwory są niezastąpione. Aktualnie nie robię, bo nie mam gdzie tego trzymać, ale w przyszłości na pewno będę :)
Paula, dlatego ja zawsze robie choc kilka sloiczkow, zeby bylo tak ‚na smaka’ ;)
Ostatnio nie mam zupełnie czasu na przetwory i pewnie lada chwila okaże się, że już na niektóre za późno. Do tego spaliłam jedyny garnek, który się nadawał do dżemów (nota bene smutne zgliszcza były kiedyś morelami). Ale połączenie moreli i jeżyn bardzo przekonuje, kiedy tak o tym piszesz i chyba muszę się znowu zmobilizować. Nie wiem tylko, którą wersję wybrać, bo aż 5 nie zrobię, więc będzie pewnie kombinowana, mam tylko nadzieję, że nie przedobrzę.
Karolino, wspolczuje spalonego garnka… Moj na szczescie (odpukac) od nastu lat caly i zdrowy (co przy moich wyjatkowych ‚zdolnosciach’ jest raczej ewenementem ;)).
Ja robie sporo roznych przetworow, tylko nie mam czasu na zdjecia i blogowe notkli :/ No ale trudno, wszystkiego ponoc miec nie mozna ;)
Jesli dobrze zrozumialam, to boisz sie, ze przedobrzysz z przyprawami, tak? Najlepiej wiec daj minimum przypraw na poczatku gotowania, sprobuj dzemu w polowie smazenia i wtedy ewentualnie jeszcze troche dosyp. I lepiej jest w tym przypadku wybrac (tylko moim skromnym zdaniem…) jedna z proponowanych przypraw i tylko tyle, by delikatnie podkreslic smak owocow. Mam nadzieje, ze sie jednak skusisz :)
Pozdrawiam serdezcnie!
uwielbiam Twoje syropy! i ich zdjęcia również :))
Chyba sobie taki właśnie zrobię morelowo – jeżynowy skoro tak zachwalasz połączenie ! Mniam!
Viri, to polaczenie jest naprawde pyszne! Polecam :)
Az zaluje, ze sama „przetworzylam” juz moje morele na dzem z lawenda. I nawet wyrzucilam pestki i nie dowiem sie juz jak smakuje polecana przez Ciebie nalewka :(
Za to o jezyny u nas trudno, wiec nie wiem, czy bym sie zdecydowala, choc bardzo kusi mnie taki dzem z kardamonem i/lub wanilia. Odnotowuje go sobie na przyszly rok :)
Katasiu, nieskromnie bardzo Ci go polecam! ‚Dorabiam’ juz kolejna partie, bo kazdy kto go posmakuje koniecznie chce choc sloiczek ;)
Beato!
Po prostu… jestem zauroczona.
całością! i tekst, przepisy i takie piękne zdjęcia.
na pewno skorzystam z Twoich propozycji. wyglądają tak
kusząco! grzechem by było, by ich nie skosztowac!
Karmelitko, milo mi niezmiernie! Dziekuje :*
Beatko, smacznie sobie poczyniałaś podczas mojej nieobecności. :D Same pyszności, jak zwykle! Uściski! :D
Malgos, Ty tez pewnie niezle sobie uzywalas podczas tej nieobecnosci ;))
Ach, te Twoje słoneczne ciasta :) Nigdy nie mogę się im oprzeć. Niestety u mnie będzie ale bez jeżyn. Jest u mnie sporo krzaczków jeżynowych, ale niestety jeżyny są jeszcze zielone :( A tak je lubię. Po tych panujących ulewach, to nie wiem czy będą miały szansę dojrzeć :(
I dżemu też nie będzie. Nie lubię dżemów tych sklepowych ale taki to bym chętnie zjadła. Nawet ma tonkę ;) (dzięki ogromne) ale bez jeżyn to niestety nie to
Krystyno, a u nas pelnia jezynowego sezonu; dzis znow dokupilam na jeszcze jedna partie dzemu ;)
(ja sklepowych tez nie lubie, ale takie domowe to zupelnie inna bajka :))
Pozdrawiam!
Te ciasto mnie kusi niesamowicie :) jezyny uwielbiam i taki domowy dzemik tez z checia bym skosztowala :) powiadasz,ze super smakuja jezyny z morelami???no,to cos dzis „wymodze” ,jak kupie jezyny,bo morele od wczoraj czekaja na swoja kolej do knedli :) ale jakis deserek niedzielny extra z nich jeszcze wyczaruje :)
Pozdrawiam i slonecznego weekendu zycze :)
Moja droga! zakupiłam dziś nowość „przepękle ogórkową” nie znalazłam jednak w necie konkretnych ptzepisów, może mi coś doradzisz, a Twoje przetwory i wypieki są SUPER!!, pozdrawiam Zojka
Witaj Zojko, ja sama z przepekla ogorkowa jeszcze nie kucharzylam, ale moge ewentualnie poszperac na francuskojezycznych stronach (na angielskojezycznych tez powinno byc sporo, ale pewnie juz sprawdzalas u wujka Google ;)).
Pozdrawiam
Morele, są takie aksamitne i delikatne. Coś na pewno wykorzystam :)
Pani Beo.
Od dawna czytam Pani bloga, który jest dla mnie inspiracją. Mam dla Pani niespodziankę. Zapraszam do mnie po wyróżnienie:
http://kuchniaaleex.blogspot.com/2011/07/wyroznienie.html
Pozdrawiam, Aleex.
Jak zwykle tyle cudownych propozycji, że człowiek chciałby wszystkie mieć u siebie;) jak zwykle bardzo pysznie i owocowo u ciebie:?)
Dziekuje Wam serdezcnie za wizyte i komentarze! I mam nadzieje, ze dzem i Wam posmakuje ;)
Pozdrawiam!
Pingback: Czarna porzeczka – przetwory 2013 | Bea w Kuchni
Hmm ponieważ nie mam moreli spróbuję zastąpić je mirabelkami, ostatnio odkryłam ze są baaardzo zelujące. :)
Ale dzięki za wspaniały przepis bo już myślałam że jeżyny to tylko na soczek się nadają.