‚
To był jeden z moich pierwszych ‘wymyślanych’ dżemów. Gdy naście lat temu wpadłam w przetworowy szał, postanowiłam przygotować między innymi ‘słoiczkowe’ podarki na Święta (tamtego pamiętnego roku piwnica pękała w szwach, a sezon przetworowy zakończył się dosyć bolesnym nadwyrężeniem nadgarstka od zakręcania słoików :D ). Odpowiednio wcześniej podpytywałam więc wszystkich o ich ulubione smaki i co weekend zamykałam w słoikach nowe przetworowe skarby ;)
Dżem figowy (o którym wspominałam również tutaj – klik i tutaj) po raz pierwszy powstał dla Lili (to ta od ‘alfajores’ – klik ;)). Zapytana o to, jaki ‘przetworzony’ owoc najbardziej lubi na swoim porannym toście, praktycznie bez namysłu odpowiedziała : figi! Nie miałam więc zbytniego wyboru – trzeba było udać się jesienią na targ i zakupić odpowiedni surowiec :)
‚
‚
W jedynej ‘konfiturowej’ książce, jaką wtedy posiadałam, widniały trzy przepisy : na klasyczną konfiturę figową (czyli owoce + duuuża ilość cukru ;)), na taką z dodatkiem wanilii i orzechów i ostatnia – z dodatkiem rumu. Jako iż sporo przetworów zrobiłam tamtego lata z wanilią, chciałam czegoś innego. Wybór padł więc na pomarańcze i rum, uwielbiam bowiem duszone świeże figi (‘kandyzowane’ / ‚confites’) z dodatkiem rumu i pomarańczy właśnie.
Podczas smażenia dżemu po domu zaczął rozchodzić się cudny aromat : taki jesienno-zimowy, świąteczny. Pomyślałam więc, że do takiego zapachu nie może nie pasować cynamon i dodałam go odrobinę do części dżemu. Efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania i okazał się jednym z bardziej udanych ‘tworów’ ;) Co rok staram się więc przygotować choć kilka małych słoiczków tego figowego rarytasu, jego smak i aromat jest bowiem naprawdę wyjątkowy (pod warunkiem, że lubicie figi rzecz jasna ;) ). Czasami zamiast rumu dodaję Grand Marnier, czasami sok pomarańczowy, czasami jedno i drugie. I pomyśleć, że gdyby nie Lili, to dżem być może nigdy by nie powstał! ;)
‚
Dżem figowy z pomarańczową nutą
na ok. 600-700 ml dżemu
1 kg świeżych fig
ok. 200 g cukru (więcej, jeśli lubicie słodsze dżemy)
otarta skórka z 1 dużej pomarańczy (lub 2 mniejszych)
ok. 50-60 ml soku z pomarańczy
ok. ½ łyżeczki cynamonu (lub ‚do smaku’)
ok. 50 ml rumu lub Grand Marnier
opcjonalnie – sok z ½ małej cytryny (można pominąć)
Figi delikatnie umyć i osuszyć, pokroić na kawałki (każdą połówkę kroję na 4-6 części). Owoce zalać sokiem z pomarańczy (opcjonalnie – możemy też dodać nieco soku z cytryny), zasypać cukrem wymieszanym z cynamonem i skórką z pomarańczy i odstawić na 1-2 godziny.
Metoda I (dwudniowa, jak u cytowanej często Christine Ferber) :
Owoce zagotować (od zagotowania pozostawiam owoce na ogniu przez kilka minut), po czym odstawić do całkowitego wystygnięcia (najlepiej na całą noc, wstawiając preparację do lodówki).
Następnego dnia ponownie zagotować owoce i smażyć dżem, aż owoce będą odpowiednio miękkiie, a dżem dobrze zgęstnieje (może to trwać ok. pół godziny). Gdy konsystencja dżemu jest już odpowiednia, dodać rum lub Grand Marnier, zagotować i po kilku minutach przełożyć gorący dżem do gorących, wypieczonych w piekarniku słoików, szczelnie zakręcić i pozostawić do całkowitego wystygnięcia. Możemy też ewentualnie dżem dodatkowo zapasteryzować (jak zwykle polecam metodę piekarnikową – klik).
Metoda II (jednodniowa) :
Owoce po maceracji zagotować i smażyć dżem do otrzymania odpowiedniej konsystencji, dodając alkohol pod koniec smażenia, jak wyżej.
Uwagi :
- ja używam tej ciemnofioletowej odmiany fig, ich kolor bowiem wyjątkowo ładnie prezentuje się w słoiczku, ale możecie oczywiście użyć również innej odmiany
- sok z pomarańczy można ewentualnie pominąć
- używając Grand Marnier otrzymamy bardziej pomarańczowy aromat, jednak z rumem też będzie pysznie ;)
- dżem można oczywiście przygotować bez dodatku alkoholu – dzięki sokowi z pomarańczy będzie on wystarczająco aromatyczny :)
- ze względu na zawarte w nim pektyny sok z cytryny pomaga, by dżem lepiej i szybciej ‘stężał’, można go jednak ewentualnie pominąć
‚
* * *
Od pewnego czasu z fig przygotowuję również chutney; najpierw były takie najprostsze wersje (jak np. ten – klik), rok temu był też figowo-śliwkowy – klik, który wyjątkowo mi posmakował. W tym roku zamiast świeżych śliwek użyłam suszonych, co bardzo dobrze wpłynęło na smak preparacji.
‚
Chutney figowy
500 g świeżych fig
150 g suszonych śliwek (waga bez pestek)
120 g czerwonej cebuli
ok. 80-90 ml octu winnego (u mnie : z czerwonego wina)
60 ml octu balsamicznego
80-100 g cukru trzcinowego
spora szczypta soli
½ łyżeczki imbiru w proszku (lub ok. 1/3 łyżki świeżego, startego)
½ – ¾ łyżeczki mielonego kardamonu*
szczypta zmielonych goździków*
odrobina chili w proszku lub pieprzu Cayenne
opcjonalnie – 2 łyżki delikatnego miodu
*przyprawy warto dodawać wedle naszych upodobań – zamiast tych proponowanych, może to być np. mielona kolendra i cynamon
Śliwki namoczyć w gorącej wodzie (lub w mocnej herbacie, jeśli chcemy otrzymać bardziej aromatyczną preparację) i odstawić na kilka godzin. Następnie dobrze je odsączyć (lekko odcisnąć) i pokroić na małe kawałki.
Figi umyć, osuszyć i pokroić na ćwiartki. Cebulę drobno pokroić / posiekać. Wszystkie składniki umieścić w garnku / rondlu i zagotować; następnie zmniejszyć ogień i smażyć regularnie mieszając przez ok. 40 minut (lub nieco dłużej), aż masa dobrze zgęstnieje (ma mieć konsystencję marmolady). Pod koniec smażenia ewentualnie dodać miód, dobrze wymieszać, chwilę jeszcze smażyć, a następnie gorący chutney przełożyć do czystych, wyparzonych i osuszonych (lub wyprażonych w piekarniku) słoików i szczelnie zakręcić.
Jak większość tego typu przetworów – chutney najlepiej smakuje gdy lekko się ‘przegryzie’ (już po kilku dniach jest lepszy niż w dniu przygotowania).
‚
* * *
I na koniec pocam Wam jeszcze zeszłoroczny, pyszny dżem figowo-śliwkowy – klik :
‚
‚
oraz wspomniany wcześniej chutney figowo-śliwkowy :
‚
‚
Mam nadzieję, że pod koniec września figi nadal będą na straganach, mam bowiem w planach jeszcze kilka innych figowych dżemów, nie wiem jednak, czy wystarczy mi na nie czasu, znów bowiem ‚wybędę’ na trochę… ;)
‚
Pozdrawiam serdecznie!
‚
Beo, jakże bym chciała przetwarzać figi, ale u nas sztuka kosztuje 7,50 zł (targowisko na Kabatach), na innych targowiskach nieco taniej, ale to niestety w PL nadal produkt luksusowy
Nino – 7.50 za sztuke to jakas okrutnie chora cena! :(
Witam serdeczni. Swietny blog. Wlasnie zrywam świeże figi z drzewa i zastanawiam sie co mozna zrobić dobrego ze świeżych fig. Teraz juz wiem!!! Dżem! :D Zastanawiam sie tylko czy te figi obiera soe ze skorki przed smazeniem czy w całości kroi sie je? Pozdrawiam goraco!
Chrupcia – nie obieramy, kroimy cale. Drzewa figowego jak najbardziej zazdroszcze :))
Pozdrawiam!
Hej,
dziś w Auchan są figi po 12,99 za kg!
Wczoraj figi kupiłam w Piotrze i pawle po 1,5zł świeże i dojrzałe idealne na konfiturę ŻURAWINY I FIGI idealne połączenie smaków polecam
ja jeszcze na straganach nie widziałam, ale mam nadzieję że lada chwila się pojawią ;) Twoje przetwory wyglądają wspaniale!
Lyzko, czy to normalne, ze gdy klikam na Twojego linka, wyswietla mi sie wiadomosc, iz blog zostal skasowany?!?
Genialne figowe przetwory!
Zakochałam się w konfiturze z pomarańczą i chutney’u figowo-śliwkowym.
Wpisuję do zrobienia.
Czy wiesz droga Beo,że moja spiżarnia już ledwie zipie z braku miejsca?
Co mam zrobić,kiedy nie potrafię powiedzieć: stop…
Pozdrawiam Cię słonecznie!
Amber, ja mowie stop tylko ze wzgledow czasowych; ale tak calkiem z przetworow zrezygnowac bym nie mogla ;)
PS. Czy mail doszedl?
Figi w PL potrafią osiągnąć astronomiczne ceny, jednak zawsze chociaż kilka słoiczków muszę zrobić. W tym roku skorzystam z twoich receptur, bo są bardzo ciekawe (jak zawsze zresztą). Pierwszy dżem figowy zrobiłam parę lat temu w czasie wakacji w Prowansji. Niedaleko naszego domu rósł wielki figowiec. Zebrałam trochę owoców z niższych gałęzi i wzięłam się za smażenie konfitur do śniadania. Mojemu synkowi (wtedy 6 letniemu) tak posmakował, że na drugi dzień raniutko wybrał się po figi. Wszedł prawie na czubek drzewa i zrzucał z góry figi swojej siostrze stojącej na dole. Ile strachu najedliśmy się, kiedy po obudzeniu zobaczyliśmy, że synek jest na czubku drzewa na wysokości wysokiego pierwszego piętra naszej sypialni. W tamte wakacje ciągle się wspinał. Ściągał buty i błyskawicznie myk do góry. Ściągany był z murów w Avignon, pomnika przyrody- tysiącletniego drzewa oliwnego, ulicznych latarni… Konfitura figowa już zawsze będzie mi się kojarzyć z wakacjami w Prowansji i pasją wspinaczkową syna.
Lo, umarlabym pewnie ze strachu, gdybym zobaczyla wtedy synka na szczycie drzewa! Masz silne nerwy Kobieto ;)
Tez lubie, gdy jakies danie kojarzy sie z dana historyjka :)
Pozdrawiam!
Ajjjj, chutney to i ja chętnie bym zrobiła. Ale najchętniej taki bez dodatków, jakim mnie kiedyś obdarowałaś. :) W zeszłym roku udało mi się kupić figi i przygotować dwa czy trzy niewielkie słoiczki. Nie wiem jednak czy w tym roku będę miała tyle szczęścia… U nas jednak figi wciąż nie są owocem powszechnie spotykanym. :(
A wyjazdu to ja Ci tak zazdroszczę… :) Uściski! :*
Malgos, dojrzale figi jednak nie najlepiej znosza transport, moze to wiec dlatego? :/
Za figami wprawdzie nie przepadam, bo są dla mnie za słodkie, ale ten dżem brzmi interesująco.
pozdr!
Oczko, dla mnie te suszone sa za slodkie, ale swieze nie; jakos lepiej ‚znosze’ slodycz swiezych owocow niz np. suszonych wlasnie.
Bea! Jutro będę miała dostawę świeżych fig (jupi!!!:) i na pewno zrobię chutney, o którym piszesz.
Moje półki powoli się buntują od nadmiaru przetworów, ale ja wprost przeciwnie – jestem pewna, że mam jeszcze zapał i siły na kolejne dziesiątki słoików;)
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Anno-Mario, swietnie zatem! Mam nadzieje, ze chutney Ci posmakuje (uwaga – najlepszy jest gdy sie przegryzie ;)).
Mnie zapalu w sumie nie brakuje, tylko czasu; albo dobrej organizacji ;))
przez 3 czy 4 lata z rzędu tanie figi ,ale bardzo dobre (tureckie chyba) można było kupić w Kauflandzie , tak ok polowy września , wychodziło mniej niż 1zl za jedną sztukę , może będzie i w tym roku?
Ja uwielbiam twój dżem z fig i śliwek ,ale jak uda mi się kupić figi to zrobię tamten i ten dzisiejszy
pozdrawiam
Margot, to dobra wiadomosc, ze i takie tansze jednak bywaja, bo 7.50 za sztuke to wg mnie jednak lekka przesada…
Beo,
ja prawie umarłam. Chociaż najgorsze były mury pałacu papieskiego w Avignon. Do tej pory nie wiemy, jak te bose stopy wspięły się do połowy murów.
Lo, moze bedzie jakims alpinista? :D
Ach,ja kocham figi! Szkoda,że u nas nie mogę dostać takich pięknych, wspaniałych i pysznych ,jakie jadłam, poznałam we Włoszech. Nigdy nie zapomnę ich smaku.
Uwielbiam, ubóstwiam, aż zazdroszczę Ci Beo tej bliskosci fig ;-). I tych dżemów wspaniałych. Taki dżem figowy ,on musi być niesamowicie smaczny :)
Pozdrawiam ciepło i zyczę udanego wyjazdu!
Majana
Majano, o wyjezdzie wpomne jeszcze pod koniec tygodnia (w czwartek mam nadzieje ;)).
A ze najlepsze figi jadlas we Wloszech, to wcale mnie nie dziwi! :D
Pozdrawiam!
Beo,no jasne,że nie potrafię zrezygnować z przetworów!
Kiedy spiżarnia się zapełnia,zapełniam nimi kolejne szafki kuchenne.
A mail nie doszedł…Buuuuuuuuuuuuu
Całus!
Amber, wyslalam na ten adres mailowy, ktory masz tu wpisany w okienku komentarza; wysle teraz moze jeszzce raz, z innego adresu :(
Beo,mail doszedł.
Już odpisałam.
Serdeczności!
Och, gdybym tylko świeże figi miała… Beo zawsze chłonę Twoje przepisy i cudowne zdjęcia, choć nie zawsze ślad zostawiam!
Ściskam mocno!
Llooka, moze gdzies trafisz jeszcze?
Dziekuje Ci za mile slowa :)
Ładnie wyglądają Twoje figowe przetwory, Beo. Szkoda, że w Polsce tak kiepsko z dostepnością fig, też bym je chętnie poprzetwarzała, choć muszę powiedzieć, że ten owoc najbardziej smakuje mi świeży.
Dziś zrobiłam chutney śliwkowy z Twojego przepisu, który bardzo mi się spodobał i wyszedł smakowity. Pozwoliłam sobie na pewną modyfikację – dodałam do niego trochę suszonych fig. Ciekawie wzbogaciły smak. Jedna rzecz mnie tylko zaskoczyła w tym chutney’u – wyszedł mi dość rzadki, rzadszy niż u Ciebie na zdjęciach, choć gotowałam go długo – dwie godziny albo dłużej. Następnym razem dodam nieco mniej składników płynnych, bo aż garnek przypaliłam, żeby go odparować. W każdym razie smak bardzo dobry i fajny, ciemny kolor. Wyśmienicie smakuje z serem. Pozdrawiam!
Haniu-Kasiu, moze sliwki byly jakos wyjatkowo ‚wodniste’? Po godzinie smazenia bowie konsystencja powinna juz byc calkiem dobra…
Lato było w Polsce bardzo deszczowe w tym roku, więc pewnie dlatego śliwki są bardziej wodniste niż zwykle.
Uwielbiam figi i najlepsze jadlam prosto z drzewa na Korsyce:)
Do Twoich zdjec i przetworow powzdycham jedynie bo tutaj w Stanach figi są drogie, około 20zł za 450g!
Pozdrawiam ciepło!
Agnieszko, te 20 zl za pol kilo to chyba nawet nie az tak drogo, skoro u Niny (pierwszy komentarz) to az 7.50 za sztuke; choc oczywiscie (niestety) tanio to nie jest :/
(tutaj niestety figi tez drogie :( )
Dobra, to powiem jasno, otwarcie i prosto z mostu …. dzisiejszym wpisem to mnie strasznie zdenerwowałaś … nie podoba mi sie, bo akuratnie figi uwielbiam, a u nas to ich jak na lekarstwo. No nie dostaniesz i ja sobie nie mogę takich pyszności porobić :( A tak bym chciała. Świeże figi to jeden z moich ulubionych owoców i jak tylko jestem w krajach, w których sa dostępne, to sie nimi objadam, nic mi tak nie smakuje:) Oj zazdroszczę Ci, że możesz sobie porobić takich pyszności! I jeszcze pewnie surowych podjeść:) Podkradam Ci w takim razie jeden słoiczek:)
Pozdrawiam!
Bossszzz… Atinko, przepraszam, ze Cie tak zdenerwowalam! :D Nie wiem czy Cie pocieszy, ze pewnie i tak nie sa takie dobre jak te bezposrednio z drzewa ;)
kolejne wspaniale propozycje, az slinka cieknie na takie smaki:)
a zdjecia jak zawsze cudowne:)
Uwielbiam figi!
Ilekroc ogladam Beatko twoje fantastyczne zdjecia, wyobrazam sobie Twoja spizarnie… Musi byc bajkowa!
pozdrawiam cieplo!
Aga, Nat – dziekuje Wam serdezcnie!
Chutney z fig + ser kozi = ideał:-) U nas można taki figowy kupić w sklepach, szczególnie marki Tracklements jest pyszny, niemal jak domowy.
O/T – czy masz najnowszy Delicious? Mam zamiar wypróbować przepis na crumble, jestem ciekawa, czy Ciebie również zainteresował?
Tak tak Anno Mario – mam ten nr i crumble tez mnie zainteresowal (wszak przy takiej nazwie nie moze nie smakowac! ;)). Dodatek marcepana przy tego typu owocach swietnie sie sprawdza, lekko migdalowa kruszonka rowniez (robie bardzo czesto), wiec to MUSI byc dobre! :)
Ależ to musi być słodkie!!! :))
Nieee… nie jest! Jesli dla mnie nie jest za slodkie, to znaczy ze naprawde nie jest Auroro :)
Beo, u nas juz chyba po fig
Mialo byc po figach (przynajmniej tych swiezych), a szkoda, bo to figowo-pomaranczowo-rumowe polaczenie zapowiada sie bardzo ciekawie (moze na przyszly rok :)).
Za to odkrylam w moim Laroussie bardzo ciekawy przepis Christine Ferber z uzyciem suszonych fig, gruszek i orzeszkow piniowych – efekt przeszedl moje najsmielsze oczekiwania, konfitura jest doskonala i tak mi sie wydaje, ze moglaby rowniez Tobie przypasc do gustu.
Katasiu, to faktycznie brzmi pysznie! Ja mialam robic swieze figi + gruszki, ale to dopiero moze pod koniec wrzesnia, jak jeszcze beda… W tych kciazkach Ferberowej, ktore ja mam, jest przepis na figi + gewurztraminer + orzeszki piniowe, figi + gruszki, figi + pêche de vigne, figi + marakuja, figi miod + lisc laurowy i figi swieze + suszone + przyprawy korzenne (moze ktorys pomysl Cie tez zainspiruje ;)). Niestety tej o ktorej wspominasz nie ma, co oznacza, ze jednak ten Larousse moze byc przydatny, na moje nieszczescie ;)
Tutaj figi jeszcze sa (nie tutejsze rzecz jasna…), ale nie wiem na jak dlugo jeszcze :/
W tym przepisie, o ktorym mowie, tez pojawia sie Gewurtztraminer – suszone figi trzeba w nim namoczyc przez 12 godzin, zanim pojawia sie w konfiturze (mniam).
Co do Larousse’a to nie wiem, na ile okazalby Ci sie przydatny – ja z niego korzystam, bo jestem w konfiurach zupelnie zielona, ale osoba, ktora ma tak bogate doswiadczenie w dziedzinie przetworow uzna pewnie zawarta w nim wiedze za malo odkrywcza.
Lepiej po prostu przesle Ci ten przepis na @ :)
Wiesz, czasami to sam pomysl jest interesujacy, sposob wykoniania bowiem i tak najczesciej sama sobie wybieram, a cukier zawsze redukuje ;)
Jakis czas temu wertowalam tego Larussa, ale tak naprawde na szybko i ‚wisi’ nawet w mojej Amazonowej poczekalni, ale… ale zawsze mam cos ‚pilniejszego’ do kupienia ;)
A co do przepisu, to wyglada na to, ze to taki mix trzech wczesniejszych ;) Ale jesli to nie problem, to na przepis chetnie zerkne :)
Apetyczne, tyle że przy naszych cenach fig to chyba bym płakała smażąc takie konfiturki. Nie mówiąc o mężu;)
Bunciu, tutaj na szczescie na kilogram czy dwa mozna sobie spokojnie pozwolic, ale gdybym miala kupic np. 5 kg, to pewnie tez bym ‚plakala’ ;)
(maz na szczescie nie zna cen, wiec i na sercu lzej ;))
nie wiem co jest z bloggerem, ale spróbuj tutaj: http://thesenseoffood.blogspot.com/
Lyzko, ciekawe dlaczego tak sie dzieje? Raz dziala, a raz nie :(
wszystko wszystko bym oddala za te figi, uwielbiam je!!!!! ale narobiłaś mi apetytu!
Wyglada na to, ze nie tylko u nas figi sa luksusem… u nas tez troche drogie choc na dwa takie malutkie sloiczki Twojego figowego rarytasu to chetnie wydam mala fortune :)
Jak patrzę na pyszności, które tworzysz, to aż głodna się robię :P
Twój dżem figowy wygląda szalenie apetycznie, szkoda, ze u nas nie ma fig w takich ilościach (i cenie) by zrobić z nich przetwory. Pozostaje mi podziwianie pięknych zdjęć :)
pozdrawiam :)
Ile bym dała za możliwość kupienia świeżych fig.. oj..
dobijasz mnie tymi dżemami, chyba przestanę tu zaglądać ;-)
No prosze, chcialam Wam sprawic przyjemnosc tym figowym drzemem, a tu same zasmucone osoby ;) Obiecuje wiec juz o figach nie wspominac… ;))
Dziekuje serdezcnie za wizyte i wszystkie komentarze!
Pozdrawiam
Beatko, oddałabym cały plon z rajskiej jabłonki i zagon nazbieranych osobiście fiołków za kilogram świeżych fig :D Na pewno nie doczekałyby przetwórstwa, bo uwielbiam je na surowo, a tu u mnie niestety całkowicie niedostępne :( Ale popatrzeć zawsze przyjemnie :) Pozdrawiam!
Ja już nie znajduję słów zachwytu nad Twoimi przetworami.. podziwiam, podziwiam, podziwiam!
Na widok tego dżemiku pociekła mi ślinka… oj, zjadłabym!
dzem figowo-sliwkowy w Grand Marnier to cos absolutnie wyjatkowego. Zrobilam go rok temu, zrobie i teraz. Nasz zeszloroczny piernik Bozonarodzeniowy przelozony ta atlasowa tekstura nalezy do hitow w mojej kuchni. Mam nadzieje, ze stanie sie klasyka gatunku.
wszystkim polecam, zalujcie ktorzy odpuscicie;)
Cafe ole, coz za wspaniala opinia! Jak zwykle niezmiernie mi milo, ze pomysly sie podobaja i ze przetwory smakuja :)
(i milo Cie ‚widziec’ przy okazji ;) )
Widzę że figowe szaleństwo! Muszę koniecznie ‚dorwać gdzieś figi, pozdrawiam ciepło:)
MIstrzyni! Brak mi słów :) planuję w przyszłym roku ćwiczyć nadgarstki :))
Dobre wino, plasterek Comte, a na nim to figowe cacko! Się rozmarzyłam i zgłodniałam :)
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje blogoprogi.
Beo , wszystkie Twoje figowe cudeńka wyglądają przepysznie !
Aż ma się ochotę sięgnąć do słoiczka i próbować , próbować , próbować …. :)
Szkoda , że u nas świeże figi są tak koszmarnie drogie :(
Nie ma szans na szaleństwa przetworowe z ich udziałem …
pozdrawiam porannie :)
Przygotowałam porcję dżemu z pomarańczą, pyszny! Zgadzam się, że u nas, ze względu na cenę fig, dość luksusowy, ale szczęśliwie udało mi się trafić na takie w rozsądnej cenie i dwa małe słoiczki mam! :)
Pozdrawiam!
Natalia
N-zak – milo mi, ze smakuja! U mnie koniecznie do powtorki w tym sezonie :)
Pozdrawiam serdecznie!
Witaj Bea mam takie pytanie ponieważ robię właśnie kilka twoich przetworowych przepisów i zastanawiam się gdzie możne kupić takie piękne słoiczki jakie widzę na Twoich fotkach są prześliczne a nie podobają mi się takie zwykłe słoiki Pozdrawiam
Witaj Olgo! Jako iz mieszkam w Szwajcarii, to tutaj na miejscu kupuje moje sloiczki; moze warto poszukac na Allegro? Znalazlam na szybko cos takiego : http://allegro.pl/sloiki-sloiczki-pojemniki-na-ziola-i-przyprawy-i2441901242.html
a tutaj jeszzce inne :
https://luxfood.pl/k/non-food-sprzety/non-food-asortyment/sloiki-naczynia-szklane-do-zywnosci
Moze cos Cie zaiunspiruje :)
Pozdrawiam serdecznie!
witam serdecznie. szukajac przepisow na figi, znalazlam Twoja strone i jestem zachwycona! robilam juz konfiture, a dzisiaj figi ze sliweczkami . wczoraj udalo mi sie kupic tanio! SLIWKI, i wlasnie zabieram sie do roboty. zebralam figi, gdzies jakies 5kg, to moge troszke popracowac! a tak nawiasem, jak cierpisz na brak fig, …. to zapraszam do siebie. w kazdy dzien, juz od ok. 3 miesiecy mozesz nazbierac ok. 10 – 15 kg. ja juz nie wiem co mam z nimi robic, i niestety, jest sporo zgnilych….. bo ich nikt nie zebral… pozdrawiam serdecznie
Witaj Beato – imienniczko! Nie ukrywam, ze zazdroszcze tego figowego urodzaju! Gdybym mieszkala blizej, to chetnie skorzystalabym z propozycji ;)
Ciesze sie, ze przepisy przypadly Ci do gustu!
Pozdrawiam serdecznie i oczywiscie zapraszam ponownie :)
Bea- zrobiłam dżem figowy z pomarańczową nutą i rumem. Przywiozłam sobie raptem 1,5 kg fig z Barcelony :) i żal , że tak mało. Dżem jest wspaniały w smaku.Wiedziałam, że jeśli mam szukać przepisu to z pewnością Twój blog będzie najlepszym miejscem .Dziękuję za ten rewelacyjny pomysł. Zrobiłam tylko jedno odstępstwo. Uznałam , że skoro figi są bardzo dojrzałe , to wystarczy jak rozkroję je na 4 części. To był jednak błąd .Mimo gotowania pozostały spore kawałki i następnym razem zrobię tak jak w przepisie :))))))))))))))Buziaki
Malgosiu – nie wiesz, jak sie ciesze!!! Przywiezienie fig z Barcelony to byl swietny pomysl! :) Ciesze sie, ze dzem Ci smakuje (a nastepnym razem moze faktycznie pokroj na troche mniejsze kawalki ;)).
Usciski!
Pingback: Wrześniowe przetwory – przypominacz « Bea w Kuchni
Bea! Sledze Twojego bloga od kilku miesiecy, zrobilam juz dzemy morelowe i brzoskwiniowe wg Twoich przepisow! Super! Czekaja na zime, ktora w Kanadzie jest dosc dluga. Kupilam wreszcie swieze figi, wiec dzisiejszy dzien byl bardzo pracowity, gorace sloiczki z chutney figowo-sliwkowym i konfitura figowa z nutka pomaranczowa stoja na stole!! Planuje jeszcze zrobic pare sloiczkow z chutnej ze sliwek suszonych (musze dokupic wiecej fig), pozdrawiam serdecznie i dziekuje za tak piekne zdjecia i wspaniale przepisy!!!!!
Mila – zycze w takim razie przyjemnej, smakowitej zimy! Przyznaje, ze mnie by zima bylo w Kanadzie chyba ciezko… (to nie jest niestety moja ulubiona pora roku ;)).
Pozdrawiam serdecznie!
Bea, a Cointreau przejdzie?
Dario – jak najbardziej! :)
Dżem wygląda cudownie! Właśnie szukałam przepisu na konfiturę figową, bo kupiłam kilogram i muszę je przerobić :) Dam znać jak wyszło! Pozdrawiam!
Zrobiłam! Wyszły pyszne!!!
Asiathinksthings – wspaniale! Ciesze sie, ze eksperyment udany :))
Pozdrawiam!
Wyglądają dobrze, polecam dodanie do fig żurawiny fajne połączenie. Pozdrawiam
Bea witam ponownie. u mnie sezon figowy wreszcie zakonczony. Sloje, bo malych nie mialam, (takie duze po ogorkach) stoja i czekaja na smakoszy. teraz u mnie zaczal sie sezon na …. granaty! no i mam problem, co z nimi robic. zjesc wszystkich nie moge, bo jest ich duzo, a na co i jak przerobic, nie wiem, moze masz jakis pomysl?
pozdrawiam beata
A ja mam drzewo figowe i z niego pyszne figi. Zrobilam juz dzemy, porozdawalam swiezych fig przyjacielom I wlasnie zerwalam nastepna partie, ze 4kg i zaczne robic chutney w/g Twojego przepisu. Dzieki za podzielenie sie Twoim doswiadczeniem z innymi. Pozdrawiam z Perth w Australii, gdzie jutro bedzie kolejny dzien lata i +41C ciepelka
Pingback: figi – najciekawsze przepisy i kilka ciekawostek – Jestem Głodny
Witam drogie Panie!
Przede wszystkim dziękuję za inspiracje, ekspertem kuchennym nie jestem absolutnie ale tak się rozochocilam na dżemy w tym roku ze aż sama się sobie dziwie.. Co do fig to mieszkam w Grecji i właśnie zakupiłam za jakieś 3,5 euro za kilogram.. Gdybym miała jak Wam przesłać….. Jak wpadniecie na jakiś pomysł to chętnie podrzucę!! Słyszałam że czasem samochody jeżdżą do pl i można nadać paczkę ale nie wiem na ile by się to opłacało i czy by przeżyły..
Ja uprawiam swoją figę w Polsce w dużej donicy, zbiory może nie są imponujące ale radość duża. Własnie zebrałam sporą miseczkę a na drzewku jest teraz całe mnóstwo małych niedojrzałych owoców, które mam nadzieje zebrać późną jesienią lub zimą jak już roślina będzie zimowała w pomieszczeniu.
Pingback: Figi w głównej roli-na słodko i słono. Podniebna perspektywa na Maderę. | Przepisy na ?
Pingback: Cynamonowo-pomarańczowe ciasto z figami | Bea w Kuchni
ello :)
Ja właśnie pół kilo fig za 1euro (Włochy) kupiłam i są już w garnku. Jestem bardzo ciekawa efektu końcowego. Jeśli bedzie mega łał to jutro pobiegnę do sklepu po kilka opakowań tych przysmaków.
Dziękuję za przepis i inspirację :D
Magdo, mam wiec nadzieje, ze bedzie ‚łał’! :D
Daj prosze koniecznie znac, czy smakowalo :)
Pozdrawiam serdezcnie!
(z zazdroszcze mieszkania we Wloszech :))
Kupilam w lidlu figi po 0’69 gr za sztuke i robie dzem. Ten z sokiem pomaranczowym. Uwielbiam przetwory niestandardowe a tu znajduje ich cala mase. Dzięki
Jak ten czas szybko leci. Prawda?:-)))