‚
‚
Dopiero kilka dni temu zdałam sobie sprawę, że od tygodnia mamy już kalendarzową jesień! Jakoś zupełnie mi to umknęło, ale nie ma się co dziwić – toskańskie wojaże pochłonęły mnie bez reszty :)
Miniony tydzień był wyjątkowo intensywny – głowa wciąż pełna jest obrazów, zapachów i smaków; i nie jest łatwo wrócić do rzeczywistości, gdy miało się takie oto widoki z tarasu :
‚
(swoją drogą – sceneria idealna na pożegnanie lata i powitanie jesieni…)
‚
Przez tydzień przemierzyłam całkiem sporo kilometrów, napawałam się cudnymi krajobrazami, poznałam wspaniałych ludzi.
Były wędrówki wśród takich oto uroczych uliczek :
‚
‚
‚
‚
była strawa dla duszy :
‚
‚
i – rzecz jasna – dla ciała ;)
‚
‚
Znalazłam się w moim małym, wyczekanym raju – stolicy nie tylko pecorino :
‚
‚
ale i wybornych win (przede wszystkim Montalcino i Montepulciano, ale były też degustacje i zwiedzanie innych piwnic)
‚
Toskańska ziemia skradła moje serce na dobre i gdybym tylko mogła, to już jutro przeprowadziłabym się tam na stałe! Kolejna wyprawa już zaplanowana, niecierpliwie więc będę odliczać dni, tygodnie i miesiące ;)
Już niedługo obiecuję więcej zdjęć i zapisków – tym razem podróżowałam z kajecikiem, w którym skrupulatnie notowałam warte zapamiętania fakty i adresy, które może i Wam się przydadzą ;) Jak zwykle jednak – jako iż czas wolny mam mocno ograniczony – wybieranie i zmniejszanie zdjęć może nieco potrwać… Mam jednak nadzieję, iż najpóźniej w niedzielę zaproszę Was na nieco dłuższe, toskańskie wspominki :)
(a w międzyczasie będę miała dla Was przygotowany jeszcze przed wyjazdem pewien dyniowy wpis :))
‚
Ach, Beo, pierwsze zdjęcia są niezwykłej urody, a krajobrazy i kolory na nich bajkowe :)
Cudnej urody zdjęcia! Zatęskniłam za Toskanią, absolutnie rozumiem chęć przeniesienia się na stałe.
Moje marzenie. Dobrze tam sie przeniesc chocby poprzez Twoje piekne zdjecia. Czekam na reszte relacji.
Piękna Toskania, piękne zdjecia, czekam na więcej. :-) I na wpis z dynią też. Lubię dynię, kojarzy mi sie z Tobą, Twoim blogiem, tyle o niej tu było ciekawych wpisów. :-)
Krokodylu, dyniowy wpis czeka na ‚dokonczenie’, a mnie wciaz trudno sie zmobilizowac… Ale jest! Bedzie ;) I Festiwal rzecz jasna rowniez :)
Czekam, Beo na festiwal. Cierpliwie, ale sobie czekam, bo bardzo go lubię. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie :-)
Beo, piękne, piękne widoki!!! :)))
Jak pięknie! Beatko nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę takiej wycieczki! Cudne zdjęcia.
Cudowne klimaty! Nie dziwię się, że Toskania zawładnęła i Twoim sercem…
Czekam na dyniowy wpis, aby godnie zagospodarować moje plony ;-)
Ściskam czule!
piękne zdjęcia:)
Jak się cieszę, że miałaś taki miły wyjazd :)))
Już po tych pierwszych zdjęciach widzę, że Toskania oglądana Twoimi oczami będzie niesamowita, więc czekam na relacje z podróży.
Ach… jak tam ładnie… :))))
Moja wyobraźnia się buntuje, podpowiada mi, że nie ma co wzdychać nad Twoimi wojażami i (pięknistymi!) fotkami, tylko wziąć się spakować i ruszyć do słonecznej Toskanii! :) Czy mam jej posłuchać?
Auroro, koniecznie!!! Zawsze mozna znalezc tanie noclegi, nawet campingi przeciez, a i ‚ogolne’ ceny we Wloszech nie sa bardzo wygorowane, wiec naprawde warto!
Widzę, że tak jak moje serce zawładnęła Bretania Twoje Toskania. Cudownie jest mieć taki swój osobsity „raj na ziemi”.
Basiku, bardzo mozliwe, ze i w Bretanii sie jeszcze kiedys zakocham! :)
O matko!!! Jak tam pieknie, urzekly mnie Twoje zdjecia, ktore domyslam sie tak naprawde nie odzwierciedlaja tego wszystkiego co tam widzialas!!! Serdecznie pozdrawiam :-)
Dokladnie tak Sylwio, wciaz mam wazenie, ze zdjecia nie odzwierciedlaja nawet polowy tego co czuje sie patrzac na to wszystko ‚na zywo’…
Beatko Toskanska ziemnia skradla i moje serce juz pare lat temu. Ciagle czekam na dzien kiedy tam powroce. Tym czasem ciesze sie z Twoich zdjec i opisow, bo one przywoluja wspomnienia. Czekam na wiecej :-)
Pozdrawiam
Karolko, nie dziwie sie, ze i Ty ‚przepadlas’ ;)
oje…alez urzekajace zdjecia…..cudowne….chyba sie pokusze kiedys na Toskanie, bo na pewno tam przepieknie jest….
Czekam na Twoje dyniowe wpisy i na Dyniowy Festiwal tez :) choc jak dla mnie,to festiwal dyniowy trwa cala jesien i pol zimy :)
Pozdrawiam :)
Gosiu, dla mnie dyniowy czas trwa praktycznie do przelomu marca i kwietnia, wiec doskonale Cie rozumiem ;)
Ach… Zdjęcia z Raju. Sama chętnie bym się wybrała do Toskanii. Na zdjęciach zawsze jest przedstawiona tak cudownie…
Douma – w rzeczywistosci jest tam jeszcze piekniej niz na zdjeciach! :)
Pięknie:) Zdjęcia wspaniałe! Pozostaje mi pozazdrościć, podziwiać piękne zdjęcia i niecierpliwie czekać na więcej :)
Na przepis z dynią też czekam;)
Pozdrawiam!
Powtarzam za innymi jak papuga, ale jest prawdą, że moje serce już od dawna jest zajęte… przez Włochy/Toskanię.
Cudowne miejsce, ludzie i w ogóle wszystko….!
Mam nadzieję, że w przyszłym roku uda mi się tam wrócić, choć na trochę.
Dokladnie tak Maddaleno, wszystko tam cudne :)
(choc ludzie niestety – jak wszedzie ;) – tez rozni bywaja ;))
Beo, czy możesz zdradzić gdzie dokładnie byłaś w Toskanii? Marzy mi się San Gimignano w przyszłym roku, ale to, co widać na zdjęciach jest właśnie tym, co lubię dlatego jestem bardzo ciekawa.. i jeszcze jaki rodzaj noclegu wybraliście? Jeżeli wynajęty dom to mogę prosić o szczegóły? Z góry dziękuję i pozdrawiam
Basiek, wiecej szczegolow bedzie w nastepnym wpisie, ale tak ‚na szybko’ napisze ze bylam m.in. wlasnie w San Gimignano, Sienie, w okolicach Pienzy i Montepulciano, San Quirico, Arezzo… Tylko przez 3 dni bylam w Bed & Breakfast w Pienzy, pozostale noclegi u znajomych + w hotelu; daj znac jesli namiary na Pienze Cie interesuja.
dziękuję za odpowiedź :) widzę, że rejony, które mamy upatrzone w pełni się pokrywają.. ja jeszcze chciałabym zahaczyć o Florencję i Volterrę. O namiar na nocleg w B&B bardzo proszę, zawsze się przyda, choć bazę wypadową chcemy mieć w okolicach San Gimignano, bo jest to miejsce, skąd powinnyśmy mieć wszędzie blisko, poza tym słyszałam wielokrotnie jak było nazywane najpiękniejszym miasteczkiem Toskanii nawet przez ludzi, którym rzadko się cokolwiek podoba :)
Pozdrawiam!
Pieknie! Tylko raz bylam w Toskanii, w okolicach miasteczka Montespertoli i bardzo dobrze wspominam ten pobyt, zwlaszcza te kojace, lagodne toskanskie pejzaze i doskonaly ser z truflami (och!)
Katasiu – pecorino z truflami przepyszny! Ale ja wszystko co z truflami kocham ;)
Jeszcze! jeszcze! jeszcze! :)
Beatko, podejrzewam, że nie ma osoby, której Toskania nie skradłaby serca… :) To zdecydowanie kraina dla duszy i podniebienia… I wiesz, zazdroszczę Ci, że teoretycznie masz bliżej. W każdym razie w liczonych kilometrach. :) Ja czuję się teraz tak, jakby te 2,5 miesiąca od naszego tam pobytu wydłużyły się do 2,5 lat. Więc z przyjemnością spoglądam na Twoje zdjęcia i czekam na kolejne! :)
Uściski!
To fakt Malgosiu – nieco ponad 6 godzin i jest sie na miejscu! Nie wiem dlaczego wczesniej wydawalo mi sie to takie odlegle… Ale lepiej pozno niz wcale ;)
P-R-Z-E-P-I-Ę-K-N-E klimaty..przeniosłam się na ‚chwilę’ do Toskanii..Zazdroszczę wrażeń..oczywiście pozytywnie :)) Pozdrawiam..A.
Też chętnie zamieszkałabym w Toskanii. Zdjęcia cudne, szkoda, że mój widok z okna jest ZUPEŁNIE inny. :-)
Pieknie tam i zazdroszcze wycieczki. Ciesze sie, ze mialas udany wyjazd i juz czekam na wiecej zdjec. Pozdrawiam :)
Pchelko, Kasiu, Flowerku – dziekuje! :)
Kochana Beo!!!
Jak ty pieknie potrafisz fotografowac.Moje zdjecia z Toskanii w niczym nie przypominaja twoich!!!!!!!!!!
Ja,po powrocie,tez mialam ochote przeprowadzic sie tam NATYCHMIAST.To prawdziwy raj.
Zjezdzilismy, rzeczony raj, wzdluz i wszerz,ciekawa jestem twoich relacji,droga Beo.Bo bardzo chetnie,raz jeszcze przesiakne ta niesamowita atmosfera,tego nietuzinkowego miejsca na naszej wspanialej Matce Ziemi.
Pozdrawiam cie goraco-siasiadka”zza miedzy”
Wioletto, widze ze i Ciebie Toskania w sobie rozkochala! :) Co wcale mnie jakos nie dziwi ;)
Chetnie poczytam tez gdzie Ty bylas i co Ci sie najbardziej podobalo (moze byc mailowo jesli wolisz…).
Pozdrawiam!
Piekne zdjecia Beatko. Zazdraszczam okrutnie :) Toskania to moje skryte marzenie. Planowalismy tam urlop w tym roku ale niestety musielismy zrezygnowac z powodu Malego (pewnie za duzo bysmy nie zwiedzili, ledwo udalo nam sie zobaczyc co nieco bedac na Minorce:) Moze w przyszlym roku sie uda :)
Pozdrawiam cieplutko.
Majko, trzymam wiec kciuki za przyszly rok :)
Jak pięknie, Beo! Zazdroszczę Ci, będąc w… Cortonie.
To komplement da Twoich pięknych zdjęć! :))
Oliwko, dziekuje! I mam nadzieje, ze w przyszlym roku uwiecznie na zdjeciach Cortone :)
Jak zwykle, jestem pod ogromnym wrażeniem Twoich zdjęć. Nigdy nie byłam w Toskanii. Patrząc na Twoje zdjęcia jestem zachwycona widokami. Te uliczki to takie moje klimaty. Bardzo bym chciała móc widzieć na własne oczy, ale chyba nie będzie mi to nigdy dane :(
Krystyno – nigdy nie mow nigdy! Czasami naprawde nie wiadomo, co jest nam pisane… :)
Bea? To me, this is home…
Ciao!
Sabrine
Sabrine, you are soooo lucky!!! :)
Baci!
Piękna ta Toskania! Marzy mi się już od dłuższego czasu i mam nadzieję, że w końcu mi się uda tam pojechać. Cudownie uchwyciłaś klimat tego miejsca :)
Pauli, i ja czekalam na zrealizowanie podrozy kilka lat, ciagle bowiem cos ‚wypadalo’; ale w koncu udalo sie :)
Tak sobie myślę, że ta sceneria jest idealna do wszystkiego. Ja tam nawet i zimę mogłabym tak witać :)
Kaba, pan z ‚mojego’ B&B zime spedza w Rzymie, bo twierdzi iz w Pienzy np. troche jest ‚martwo’ ;))
Ja tam bym mogła w takim „martwym” miejscu pomieszkać.
Ja chyba jednak tez… ;))
Bea to jest i nadzieje dla mnie! :)
No wlasnie, bo nigdy przeciez nie wiadomo ;)
Bea, widzę, że jednak pogoda była piękna! Cudowne są i pejzaże i Twoje zdjęcia. Już nie mogę się doczekać więcej szczegółów! Brunello di Montalcino to było pierwsze naprawdę świetne wino wypite wiele lat temu…
Sissi, pogoda dopisala, choc przez dwa dni w Sienie towarzyszyl mi dosyc lodowaty wiatr (cos jak nasza ‚bise’ ;)). A Brunello to moja wielka milosc od lat! :)
Przepiekne widoki:-)
Oj, jak się rozmarzyłam widząc te piękne zdjęcia…Wydawało mi się, że rozpoznaję na niektórych Pienzę właśnie:) Byłam w Toskanii po raz pierwszy wiosną tego roku przez dwa tygodnie, zwiedziłam dużo, prawie te same miejsca co Ty, Pienza zdecydowanie była najbardziej urokliwym miasteczkiem (za wyjątkiem Sieny, którą kocham ponad wszystko). Tylko ten pejzaż na pierwszych zdjęciach był we wszystkich odcieniach zieleni, był przecież maj…ale jesienne kolory tez cudne:) Mieszkaliśmy bardziej na północy, dlatego bardzo prosze o namiary na B&B w Pienzy, może dane mi będzie jeszcze tam zawitać:)
Marzyłam o Toskanii długo, ale rzeczywistość przerosła moje najśmielsze oczekiwania, w pełni Cię rozumiem:)
Pozdrawiam serdecznie i czekam na jeszcze…
Lulka, witaj w klubie ;)
Ja wlasnie w przyszlym roku chce pojechac na przelomie maja i czerwca, ale i teraz w tych jesiennych barwach Toskania cudnie wygladala!
A B&B w Pienzy to ten : http://www.portalepienza.it/Siti_commerciali/Pienza_affittacamere/laquiete/laquiete.html
Przesympatyczny, starszy pan, ktory mowi wystarczajaco dobrze po angielsku, no i przede wszystkim – swietnie usytuowany dom :)
Pozdrawiam!
Dziekuje wszystkim serdecznie za wizyte i komentarze! Ciesze sie, ze zdjecia i Wam przypadly do gustu i obiecuje wiecej juz niebawem (dobrze, ze pogoda srednio dopisala – bede mogla poswiecic sie wybieraniu zdjec ;)).
Pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję za namiary, wyglada świetnie:)
Lulka, mam nadzieje, ze sie przyda :)
Witaj Beo wsrod milosniczek Toskanii! Cos mi sie wydaje, ze niedlugo rozrosnie sie tam polska spolecznosc zlozona z samych kobitek pragnacych wiesc romantyczne zycie wsrod toskanskich wzgorz :) Tylko nie wiem czy toskanskie wzgorza wytrzymalyby taki ogrom podziwu i milosci z naszej strony. Zdjecia piekne!!
Petite Polonaise, tez jestem ciekawa czy toskanskie wzgorza by wytrzymaly taki najazd ;))
Droga Beo, jestem szczęśliwą „podglądaczką” Twojego bloga od roku… Dostarcza mi on niezwykłych doznań estetycznych, jest inspiracją (nie tylko kulinarną) i porusza wspomnienia – jak np. Twój wpis o Toskanii. Byliśmy tam (ja, mąż i nasza 2-letnia wówczas Maja) 5 lat temu, mieszkaliśmy w starym wiejskim domu, wokół winogrona i oliwki, spaliśmy w blaszanym, toskańskim łożu, gotowaliśmy pysznie i szybko, piliśmy wyborne wino, rankiem zrywaliśmy figi, zwiedzaliśmy piękne miasta i miasteczka, wygrzewaliśmy się w wrześniowym słońcu na kamienistej plaży Marina di Cecina… Ech… Toscana forever!
Maja do dzisiaj kocha figi i tagliatelle con tartuffo – ot i luksusowe dziecko ;-) Dziękuję, pozdrawiam i prosze o więcej, Beo!
Witaj Magdo! Widze, ze milosnikow Toskanii jest coraz wiecej :)
Masz faktycznie bardzo luksusowe dziecko! Wie co dobre ;) Ja wszystko ‘con tartuffo’ jestem w stanie zjesc bez zastanowienia, no dobrze – prawie wszystko ;)
A wakacje w Toskanii to prawdziwa przyjemnosc i dla ducha, i dla ciala, prawda?
Milo mi, ze napisalas na blogu :)
Pozdrawiam!