Gdybym miała wybrać tylko jedno ulubione danie z dyni, to z całą pewnością by mi się to nie udało, dynię bowiem lubię w każdej praktycznie wersji – no może tylko poza taką marynowaną w occie oraz tą na mleku i z zacierkami ;) Na słodko i na słono, surowa, pieczona, gotowana, smażona, duszona… Z ‘dodatkami’ i bez. Nie mogłabym już teraz wyobrazić sobie jesieni i zimy bez dyniowych smakołyków. I z tego co widzę – Wy również ;)
Niewiele zmieniło się od moich wpisów sprzed roku czy sprzed dwóch lat – nadal najczęściej przygotowuję dynię pieczoną, by później móc wykorzystać ją do innych dań (lub spałaszować samą, na szybką przekąskę ;)). A zupa przygotowana z takiej upieczonej dyni to poezja! Ma o wiele bardziej intensywny smak i aromat (jak większość dań z użyciem pieczonych warzyw zresztą).
(a skoro już o pieczonej dyni mowa, to zerknijcie również do wczorajszego wpisu Małgosi – klik :) )
‚
Dzisiejsza (a właściwie sobotnia ;)) zupa powstała z pieczonej dyni, papryki i czosnku. Jeśli czosnku nie lubicie (lub macie problemy z jego trawieniem), możecie oczywiście go pominąć, przyznam jednak, że jego dodatek świetnie komponuje się z warzywami i nadaje zupie ‘charakteru’ ;) Papryki możecie dodać wedle uznania – mniej, jeśli wolicie bardziej dyniowy smak zupy, więcej, by uyskać bardziej intensywny kolor i poczuć smak papryki (która nota bene świetnie do dyni pasuje). Poniżej moja wersja, a do zrobienia zupy przyczyniła się Cremebrulee, której przepis możecie zobaczyć tutaj – klik.
‚
Zupa-krem z pieczonej dyni, papryki i czosnku
1 dynia Butternut (1,2 kg po wydrążeniu)
3 duże papryki (350-450 g)
1 główka czosnku
oliwa
½ – ¾ łyżeczki kuminu (można pominąć)
sól, pieprz
300-500 ml bulionu warzywnego
śmietana (crème fraîche)
Pikarnik nagrzać do 200-220°.
Dynię przekroić, wydrążyć, posmarować oliwą wymieszaną z kuminem i posolić. Paprykę umyć i osuszyć. Z czosnku ściąć górną część (ok. 1/3) i posmarować oliwą. Warzywa umieścić na blasze i piec ok. 30-40 minut (dynię ewentualnie nieco dłużej), przewracając paprykę podczas pieczenia, by równomiernie się przypiekła.
Gdy papryka jest już mocno przypieczona, obieramy ją ze skórki (możemy wcześniej umieścić ją na kilka-kilkanaście minut w hermetycznym naczyniu lub zawinąć w folię, by skórka łatwiej odchodziła), czyścimy z nasion i kroimy na kawałki. Miąższ dyni, paprykę oraz oddzielony od łusek czosnek miksujemy z gorącym bulionem i doprawiamy do smaku (ilość bulionu zależy od konsystencji jaką chcemy otrzymać).
Podajemy zupę z odrobiną śmietany i / lub z dodatkiem oleju z pestek dyni oraz prażonych pestek (jak np. tutaj – klik); u mnie tym razem z grzankami :)
‚
A z ‘resztek’ warto przygotować sałatkę z dodatkiem rukoli, orzechów i np. słodko-kwaśnego vinaigrette (podobnie jak we wcześniej podawanym linku), warzywa te naprawdę świetnie do siebie pasują.
‚
I jeszcze nie tyle przepis, co pomysł, który spodobał mi się w jednym z ostatnich numerów duńskiego czasopisma MAD. Otóż pokazano tam ciekawy sposób serwowania pieczonej dyni Butternut, np. na przystawkę :
‚
‚
- dynię (wraz ze skórką, która przytrzyma odpowiednio miąższ podczas pieczenia) kroimy na plastry, wydrążamy, układamy na blasze, smarujemy oliwą, solimy i pieczemy do miękkości (ok. 15-20 minut w zależności od grubości plastrów), a następnie na talerzu – w ‘otworze’ dyni – układamy przygotowane wcześniej warzywa / farsz (w MAD były to warzywa z azjatycką nutą, u mnie bakłażan i cukinia z patelni + pieczony czosnek i papryka). Prawda, że wygląda to dosyć oryginalnie? ;)
‚
* * *
‚
I na koniec jeszcze podziękowania dla wszystkich zaglądających tutaj. I dla tych stałych, i dla anonimowych czytelników. Za kolejny wspólny rok (już czwarty! :)), za Wasze ciepłe słowa, maile, za to, że nadal macie ochotę tu zaglądać :) Wszak bez Was blog byłby tylko monologiem i pisaniem sobie a muzom ;) Dziękuję też za Waszą cierpliwość (nie grzeszę niestety regularnością w odpisywaniu na maile na ten przykład…), za pomoc i wszystkie przejawy Waszej sympatii. To naprawdę wiele dla mnie znaczy i – mimo ciągłego braku wolnego czasu ;) – motywuje do dalszego pisania. Oby na jak najdłużej :)
‚
Pozdrawiam serdecznie! I zapraszam już niebawem na dyniowy ciąg dalszy ;)
‚
To także moje ulubione danie z dyni:-)
PS. Serdecznie dziękuję za @.
Anno Mario, a ja jak zwykle przepraszam za ‚poslizg’ :/
Uwielbiam dynię, choć dopiero niedawno ja odkryłam. Dzięki za ten post, na pewno skorzystam :)))
W pierwszej kolejności: sto lat dla bloga! :) Nie wiem czy dasz radę tak długo pisać, ale właśnie tego Ci życzę Beatko! :)
Co do meritum dyniowego, to ja nie mam nic do dodania. Podpisuję się obiema rękami. Pieczona dynia rulez! :) A taką zupę też sobie przygotuję, bo toż to pyszność nad pysznościami! Dla mnie cudo!
Niesamowite! Wyciągając dzisiaj z piekarnika upieczoną dynię pomyślałam sobie, że uwielbiam to warzywo w każdej formie oprócz zupyz mlekiem i zacierkami i dyni w occie. Pomyślałam, a teraz to u Ciebie przeczytałam. Dziękuję Ci bardzo za ten festiwal i za to, że spopularyzowałaś tak dynię. Pozdrawiam.
Lo, widze (nie po raz pierwszy ;)), ze mamy podobny gust :)
U mnie dzis pieczony butternut z gorgonzola. Dzieci niestety tylko w formie zupy dynie jedza…
Zakupilam tez dzis dynie makaronowa, to pewnie na jakas nowa wersje zupy ja przerobie.
Pozdrawiam i rowniez 100 lat dla bloga, nadal jednego z moich ulubionych :-)
Beo, czysta poezja smaku! Cudowności po prostu. Nie mogłabym nie spałaszować takiej zupy, gdybyś mi ją przygotowała ;). Myslę,ze spod Twoich dłoni to wszystko wychodzi takie pyszne !:)
Nie mam takiej miłości do dyń, jak Ty,ale uwielbiam o niej poczytać u Ciebie.
:))
Uwielbiam Twojego bloga! Czy to wpis rocznicowy?
Pozdrowienia ślę:*
Wspanialy pomysl. Zupy robie ostatnio tylko z pieczonych warzyw. Sa najlepsze w smaku.
Pomysl na przystawke – swietny. W ogole dyniowy zawrot glowy mam dzieki Tobie Beo:) Dziekuje i jak dobrze, ze jakis czas temu trafilam w Twoje progi :)
Wszystkiego najlepszego rocznicowego:) Oby jak najdluzej:)
Usciski!
Bea – ja zawsze z chęcią tutaj zaglądam, a pieczona dynia – jakbyśmy się umówiły i u mnie zagościła, choć w odmiennej postaci :)
Bea, ostatnio myślałam właśnie aby te smaki do zupy połączyć:). Tez robię zupy z pieczonych warzyw:) Zostało mi trochę dyni na jutrzejszą zupkę, bo reszta zasiliła chlebek dyniowy:)
Bea, 4 lata? Wszystkiego najpiękniejszego! Wielu wspaniałych inspiracji, chęci, radości z tego, co robisz i zdrowia w tym wszystkim:)k
Uściski najcieplejsze!
Obie wersje mi się bardzo podobają- musze Ci napisać Bea, że za Twoja sprawą pokochałam dynię! kiedy byłam mała musiałam zjadać paskudną zupę, która była przygotowana w paskudny sposób a właściwie zmuszano mnie! nie tknęłam dyni w swoim rodzinnym zyciu i na myśl mi nie przyszło by po nią sięgnąć w sklepie! Dziękuję za wspaniałe przepisy, które zainspirowały mnie do własnego tworzenia i własnych kompozycji bo to dzięki Tobie kochana! Ty mnie zachęciłaś postami! no i jeszcze jedno…nie robiłam też risotto- uważałam je za mamałygę :-) i znów podziękuję bo robiłam już kilka razy i okropnie dobre jest! zdarzyło mi się podać ryż z warzywami i nazwać to risottem- z niewiedzy! Amber zwróciła mi uwagę i zaglądając na Twoją stronę znów doznałam olśnienia :-) zakochuję się w Twoim blogu:-)
A zaczęłam tylko od chleba..i proszę!
pozdrawiam serdecznie
MalgosiuZ, milo mi niezmiernie, ze troche dzieki mnie polubilas dynie! Takie komentarze niezwykle mnie zawsze ciesza :)
Pozdrawiam serdezcnie!
To właśnie marynowana w occie dynia, spróbowana w dzieciństwie, zniechęciła mnie do tego warzywa na długie lata. Teraz, dzięki Festiwalowi (dzięki, dzięki!) przygotowuję swoje pierwsze dyniowe potrawy. Beo, potrafisz zarazić entuzjazmem :-)
Bee, gdy miewam dni blogowego ‚zwatpniena’ ;) to takie komentarze wyjatkowo poprawiaja mi nastroj! Festiwal to sporo pracy, widze jednak, ze nadal sie przydaje :)
Pozdrawiam serdecznie!
a ja swoje pierwsze puree z dyni zrobiłam również z Twojego przepisu. ;)
zupa wygląda fantastycznie, raz zrobiłam zupę z dyni po swojemu i przyznam się szczerze – mi tam średnio smakowała. ; D
Pozdrawiam, pozdrawiam!
ta zupka jest swietna,piekne fotki tez,ale ta pizmowa tez interesujaca…..hmmm….
Serdecznosci dla Ciebie i dla bloga na nastepne co najmniej 4 latka i wiecej :) :)
UsciskI :)
Droga Beo, jeśli mogę się do Ciebie tak zwrócić:)
Z okazji czwartych urodzin bloga, życzę Ci najmocniej tego, by Ci się w dalszym ciągu chciało, pamiętaj o tym wygłodniałym tłumie miłośników po drugiej stronie kabla:)
A pyszne przepisy na dynię ( i nie tylko) poznałam właśnie dzięki Tobie:)
Agnieszko, przeczytalam Twoj komentarz mezowi, czesto bowiem powtarza ‚no ale przeciez co takiego sie stanie, jesli w tym tygodniu nie opublikujesz zadnego przepisu?’ ;))
Beo,
Dziękuję za twojego bloga i dynię! Bez ciebie nie byłoby tej miłości. Obiecuję szerszą uprawę już niedługo. I u mnie dyniowo. I pieczona rządzi.
GN, trzymam kciuki za te szersza uprawe! Szkoda, ze nie bedzie mi dane jej kiedys zobaczyc…
Pozdrawiam!
ach ta dynia i te kolory.. bajeczne..
Bea, nabylam wczoraj dynie spaghetti (to makaronowa pewnie), czy ona sie nadaje na zupe? A jesli nie to na co? Bo widze ze przygotowuje sie ja jak makaron???
Dzieki z gory!
Aleksandro, ja osobiscie nie lubie makaronowej do zupy, ale niektorym jej smak / konsystencja nie przeszkadza, wiec czemu nie? Ja najczesciej ja zapiekam, np. w taki sposob : http://www.beawkuchni.com/2011/10/4429.html
Mozesz ja upiec, wydrazyc (tak by powstaly ‚nitki’), a pozniej podac z ulubionym sosem. Dynia makaronowa ma malo smaku, trzeba wiec podac ja z czyms bardziej wyrazistym.
Ale świetne przepisy, jeden post a tyle inspiracji : ) Zupa musi być rewelacyjna, słodko-kwaśny vinigret jest genialny ( zrobię jeszcze dziś) a pomysł na sałatkę w dyni- co tu mówić, boski ; ) Dziękuję : )
Wik, milo mi, ze pomysly przypadly Ci do gustu! :)
Dobrze Beo, poprawię się z dyniami, zrobię na kolację zupę dzisiaj albo jutro.
Wszystkiego najlepszego :)
Dynia w piekarniku :)
Wiosanno, czekam teraz na konkrety w takim razie! :)
Wracam do domu i kończę robić zupę. Wczoraj już było za późno. Zdam relację.
Ok, poczekam wiec cierpliwie :)
I jak ja mam Ci powiedzieć, że chyba nie jestem dyniowa? Albo nie trafiłam na swoją dynię?
Wisanno, no moze faktycznie jestes jakims wyjatkiem od reguly? Choc i tak w to nie wierze :D
Ale parę dni później jadłam zupę z dyni w pracy i była bardzo dobra. Na pewno była dużo rzadsza i mniej mdła. Więc może wielką fanką nie zostanę, ale w końcu nauczę się ją obsługiwać
No wlasnie, moze wiec bardziej chodzi o to, bys znalazla najlepszy dla siebie przepis, za co trzymam kciuki ;)
Jak Ty to robisz, że odpowiadasz mi tak szybko?! Zacznę podejrzewać, że siedzisz w moim komputerze ;)
W Twim nie, ale siedze przy swoim i koncze dyniowe podsumowanie ;) A ze wieu linkow niestety nie dostalam, to ‚szukanie’ ich na blogach zajmuje troche czasu…
Milego weekendu! U mnie nadal dyniowo ;)
Jesteś za dobra :) Miłego weekendu.
Właśnie kolejny piękny przepis z dynią znalazłam http://thetalkingkitchen.com/2011/10/17/100-and-counting-meatless-monday-featuring-butternut-squash-ravioli-with-sage-butter/
Nie sadze ;))
Swietny przepis wyszperalas Wiosanno! Choc ja na takie lepienie raczej nie powinnam sie porywac, mam bowiem do tego dwie lewe rece niestety ;)
Blog tez ciekawie sie prezentuje, nie znalam go wczesniej…
Dyniowe cudowności, a zdjęcia powalają, ja w tym roku oszalałam na punkcie dyni, wcześniej nie miałam dla niej tyle czasu i zaufania, ale teraz nie mogę przestać jej jeść w najróżniejszych postaciach:) Czekam niecierpliwie na kolejne dyniowe odsłony! pozdrawiam ciepło
Mar, ciesze sie, ze i Ciebie dynia oczarowala :)
Bea, chcialam dodac moje przepisy rowniez na durszlaku, ale nie widze twojego banerka…? Nie ma akcji na durszlaku ?
Nie Belgio, tym razem nie…
Zupa ma obłędny kolor! bardzo mi sie podoba, a ten pieczony butternut … toż to dopiero musi smakować : )Wiedziałam, ze na festiwal z pewnością znajdziesz coś pysznego i nie pomyliłam się:) Pyszne propozycje:)
Atino, niestety strasznie mam malo czasu w tym tygodniu, kolejne egzaminy koncowe w szkole :/ Wracam pozno, a nawet jesli wracam wczesniej, to albo nie mam czasu na gotowanie, albo odpowiedniego swiatla do zdjec juz nie ma :( W weekend droche bardziej poszaleje ;)
Przed chwilą rozmawiałam w pracy o podobnej zupie, pycha :)
Bardzo lubię zupę z dyni. Przyznam, ze zawsze je ją w wersji słodkiej. Ta czosnkowa wygląda super, na pewno ją wypróbuję.
Kasiu, a ja widzisz nigdy w wersji slodkiej :D
a ja najbardziej lubie dynię w syropie słodko kwaśnym czyli z octem,goździkami, cynamonem którą podaję do mięsa, pozdrawiam,
http://www.okiemjadwigi.pl
już 4 rok ?Zleciało , oj zleciało
świetne te dania Bea
Beatko bardzo dziękuję za te 4 lata, chociaż nie od początku tu zaglądałam. A pieczona dynia? Chyba moja ulubiona. No i dzięki Tobie wiem, jak smakuje butternut i wiem, że jest wspaniała.
Zupę pewnie wykonam, ale już po weekendzie.
bardzo mi sie podobaja te dyniowe propozycje:) i jak zawsze uwielbiam Twoje zdjecia:)
Pozdrawiam serdecznie i milego weekendu zycze:)
Ja wpadłam w szał dyniowy, to nie mogę i nie chcę przestać :D Zupa zrobiona :) Jest pyszna. Robiłam ją co prawda z dyni marki „dynia” ;) :D , ale i tak jest świetna :) Dziękuję :)
Zosiu, nie przestawaj prosze! :D
Ciesze sie, ze i ta propozycja przypadla Ci do gustu (panu Churkowi mam nadzieje rowniez ;)). Niedawno ‚wpadlam’ na podobny przepis, ale z dodatkiem jablka jeszcze (i cynamonu, choc to juz raczej nie dla mnie…). Jesli Cie intereuje, to chetnie przesle Ci linka.
Interesuje :D Choć to pewnie taka bardziej słodka zupa, co niekoniecznie w moim klimacie się mieści, ale obejrzeć można :)
Jeśli można to dodaję do Festiwalu jeszcze to ciasto
http://mozaikazycia.blogspot.com/2011/10/dyniowy-wieniec-drozdzowy.html
Dziekuje Wam serdezcnie za zyczenia ‚urodzinowe’, za wszystkie mile slowa. Ciesze sie, ze wiele osob pokochalo dynie wlasnie dzieki Festiwalowi, wyjatkowo mnie to cieszy :)
Nie wiem, czy moge obiecac nastepne 4 lata, bo to ‚szmat’ czasu ;) postaram sie jednak nadal mobilizowac do blogowej ‚pracy’… ;)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie!
Bea tu są moje tegoroczne dyniowe poczynania:
http://malachitowa-laka.blogspot.com/2011/10/gruba-dynia-i-jej-festiwal-2011.html
http://malachitowa-laka.blogspot.com/2011/10/dzem-dyniowy-z-mlecznym-chlebkiem-jest.html
http://malachitowa-laka.blogspot.com/2011/10/jaglane-risotto-z-dynia.html
Bardzo dziękuję Ci za organizowanie dyniowego festiwalu, to naprawdę duża inspiracja kulinarna- wszytkie przepisy warte wypróbowania…
Wczoraj poczyniłam jeszcze gnochi z dyniowym puree (w wersji zamrożonej)- wyszły pysznie:-)
Pozdrawiam jeszcze raz!! Sabik
Sabik, serdecznie dziekuje za linki! oraz za udzial w tegorocznym Festiwalu :) Podsumowanie pojawi sie jeszcze dzis.
Pozdrawiam!
I milego weekndu zycze :)
Buźka, będę zaglądać- lubię Twojego bloga!! paa
Do nastepnego zatem ;)
Pingback: Festiwal Dyni 2011 - podsumowanie « Bea w Kuchni
O, o, o! Super! Podoba mi się zupa, sama niedawno robiłam taką z pieczonej papryki, ale dyni do niej nie wrzuciłam. To chyba był błąd ;)
Przeszło połowa moich tegorocznych zbiorów trafiła do dzieci, które mają kłopoty z różnego typu chorobami – mogą jeść tylko dynię z ziemniakami i to jest podstawa ich diety. Biedne dzieciaczki – ale podobno im to mija z wiekiem. Nie wiedziałem, że to taki problem, a dynia pełni rolę zbawiciela.
Pozdrawiam.
P.
Anonmie, dynia jest wspanialmy warzywem (z botanicznego punktu widzenia owocem), ktory nie pochlania pestycydow i innych zanieczyszczen tak jak marchewka np., dlatego jest pierwszym polecanym warzywem dla niemowlat. Dobrze, ze masz mozliwosc wlasnej uprawy, przynajmniej wiadomo jak dynia byla ‚wyspomagana’ ;)
Pozdrawiam serdecznie! I trzymam kciuki, by choroby minely jak najszybciej.
Prześwietny blog, z przyjemnością będę czerpać od ciebie inspiracje na kuchenne pyszności! Zdecydowanie będę częstym gościem twojego bloga!
http://www.outgoingtaste.wordpress.com
Witaj Karolino! Dziekuje za wizyte i oczywiscie zapraszam ponownie :)
Pozdrawiam!
Bea- odkryłaś dla mnie dynię jako wspaniałe warzywo…nauczyłaś mnie , że dynia istnieje w wielu rodzajach i do tego pokazujesz mi ,że można ją przYądzać na mnóstwo wyśmienitych sposobów.Dyniowa zupa podbiła moje podniebienie , mojej rodziny i znajomych :) Jest wyśmienita…prosta w wykonaniu i pyszna. Doskonałość. Masz wielkie zasługi w mojej dyniowej edukacji…Myślę , że wykonałaś również niezłą , społeczną misję edukacyjną tym co umieszczasz na blogu. DZIĘKI WIELKIE :)
Malgosiu – rumienie sie czytajac Twoj komentarz! Pisanie bloga i dzielenie sie tu moimi skromnymi pomyslami to naprawde wielka przyjemnosc! :) Ale ze ‚spoleczna misja edukacyjna’ to moze jednak lekka przesada :D
Pozdrawiam serdecznie!
Pingback: Jesień, pieczone pomidory i zupa « Bea w Kuchni
Ta zupa jest przepyszna, zrobię ją jeszcze nie raz!
Beo, to ciasto jest GENIALNE! Jutro spróbuję zrobić gnocchi, dam znać jak wyszły :)
Zupa-krem z pieczonej dyni, papryki i czosnku to poezja smakowa. Urzekła mnie ta zupa i na stałe wejdzie do jesienno-zimowego menu. Koniecznie muszę wypróbować Twoje inne przepisy, bo kuszą, a ja dynię uwielbiam :)
Pingback: Zupa z pieczonej dyni, papryki i czosnku « Berberrus
Pingback: Zupa z pieczonej dyni, papryki i czosnku