‚
Czy na chłodne, grudniowe popołudnie jest coś bardziej rozgrzewającego niż dawka imbiru? Tak – potrójna dawka imbiru! :) Tak jak w dzisiejszych potrójnie imbirowych biscotti, idealnych na ten jesienno-zimowy czas.
Rodem ze słonecznej Toskanii, te małe słodkości wypiekane były początkowo bez jajek, za to z dodatkiem anyżu (znane również – a może przede wszystkim – jako cantucci / cantuccini). To jednak za sprawą Antonio Matei (w 1858 roku) zaczęto dodawać do ciasta jajka i migdały i tak oto w Prato powstała chluba toskańskich, znanych na całym świecie ciasteczek – Biscotti di Prato.
Dziś ‘wariacji na temat’ i kombinacji smakowych mamy bez liku, jednak te klasyczne cantucci / cantuccini nie zawierają innych dodatków prócz migdałów właśnie. Te tradycyjne, wypiekane bez tłuszczu, są zdecydowanie twardsze od ich ‘tłuszczowych’ kuzynów ;) Wszystkie są niezwykle szybkie i łatwe w przygotowaniu, co jest ich zdecydowanym atutem. Na dodatek można je dosyć długo przechowywać w szczelnym, hermetycznym pudełku, o ile oczywiście mamy wystarczająco dużo silnej woli ;) Tego typu wypieki mogą być też niezwykle sympatycznym kulinarnym podarkiem, mam więc nadzieję, że i Wam dzisiejszy przepis się przyda, nie tylko na zbliżające się Święta.
Poniżej – z moimi niewielkimi zmianami :
‚
Potrójnie imbirowe biscotti / cantucci (Tripple Ginger Biscotti)
przepis autorstwa Lou Seiberts Pappas – ‚Biscotti Cook Book’ (podany na forum Mniam przez Bajaderkę; tutaj – klik przepis również po angielsku)
3/4 szklanki migdałów (ok. 115 g)
115 g miękkiego masła
3/4 szklanki cukru trzcinowego (u mnie 160 g cukru zmielonego)
2 łyżki melasy
2 jajka
2 1/4 szklanki mąki (użyłam ok. 330 g, użyłam mąki T 650)
1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
spora szczypta soli
2 łyżeczki mielonego imbiru
2 łyżki świeżo drobno posiekanego imbiru
2/3 szklanki kandyzowanego imbiru, drobno posiekanego (ok 115 g)
opcjonalnie : skórka otarta z 1 małej cytryny
Piekarnik rozgrzać do 170°.
Migdały lekko zrumienić na suchej patelni lub w piekarniku, wystudzić i grubo posiekać.
Mąkę wymieszać z solą, proszkiem do pieczenia i mielonym imbirem.
Masło utrzeć z cukrem na lekką, puszystą masę (min. 5 minut), dodać melasę i otartą skórkę z cytryny i – wciąż ucierając – dodawać po jednym jajku. Następnie dodać partiami mąkę (stale mieszając na wolnych obrotach), a na koniec – migdały oraz świeży i kandyzowany imbir.
Ciasto podzielić na dwie części i z każdej uformować długi wałek (ok. 5 cm x 35) i ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
Piec ok. 25 – 30 minut, aż ciasto się dobrze zrumieni. Przestudzić (ok. 5 – 10 min), po czym pokroić (lekko ukośnie) na kromeczki o grubości ok. 1,5 cm. Ułożyć je na blasze i piec ok. 8-10 minut, przewracając je ewentualnie na drugą stronę w połowie pieczenia.
Wystudzić na kratce i przechowywać w hermetycznym pudełku.
Uwagi :
- do drugiej partii ciasta dodałam otartą skórkę z cytryny, która wg mnie świetnie komponuje się z imbirem, możecie jednak oczywiście ją pominąć
- jeśli obawiacie się zbyt mocno imbirowego smaku, możecie zmniejszyć nieco ilość mielonego imbiru, radzę jednak nie zmieniać proporcji świeżego i kandyzowanego imbiru, nadają bowiem ciasteczkom odpowiedniego smaku i aromatu
- zamiast 2 długich wałków ciasta, można przygotować 3-4 krótsze
‚
‚
Po długim dniu pracy biscotti idealnie pasują do popołudniowo-wieczornej herbaty, w moim przypadku również imbirowej :) Choć przyznaję, że ich tradycyjne połączenie z Vin Santo jak najbardziej do mnie przemawia – rozgrzewa prawie tak jak imirowa herbatka ;)
(przy okazji zerknijcie również do Małgosi – klik, u której znajdziecie bardziej klasyczny przepis)
‚
‚
Wielbicielom biscotti / cantucci polecam również dwa poprzednie przepisy : pyyyszne biscotti z suszonymi żurawinami i orzechami oraz korzenne biscotti z koryntkami – klik.
Przypominam także zeszłoroczny wpis o imbirze kandyzowanym – klik, który cieszy się dosyć dużą popularnością.
‚
A dzisiejszy przepis dołączam do Korzennego Festiwalu Ptasi :)
‚
Pozdrawiam serdecznie!
‚
Wspaniała propozycja. Dopiero niedawno upiekłam pierwszy raz biscotti i od pierwszego kęsa wiedziałam, że to jest to! Imbir uwielbiam. Przepis zapisuję i zaraz po cytrynowym ciescie Lo z bloga Pistachio zagoszczą u nas Twoje biscotti Beo:)
Nie nadążam za Wami Dziewczyny! Tyle pyszności u Was, że głowa boli;)
Pozdrawiam ciepło!
Agniesko, za mna to akurat latwo jest nadazyc, nigdy bowiem nie mam czasu na pisanie i przepisy ‚pietrza’ sie w komputerze… :/
Mam nadzieje, ze biscotti i Tobie posmakuja :)
Pozdrawiam!
Są przepiękne! Z pewnością cudownie pachną i smakują. Chętnie skosztowałabym w towarzystwie Vin Santo:).
Pozdrawiam ciepło:*
Majano, z checia bym Cie poczestowala, tym bardziej, iz Vin Santo aktualnie mam pod dostatkiem ;)
Sliczne. Oj, jak ja lubie boscotti :)) Nawet wczoraj wyszukalam kilka przepisow na te pyszne ciasteczka. Bede je niedlugo piekla a pozniej zapakowane w swiateczne puszki powedruja do moich bliskich. Tymczasem porywam jedno ciasteczko od Ciebie :))
Usciski.
Majko, czyli takj jak u mnie – idealny pomysl na swiateczne podarki, prawda? :)
Wyglądają przepysznie! Tym przepisem przypomniałaś mi o kandyzowanym imbirze, który jest nieodzownym gościem w mojej kuchni zimą. A Twoje biscotti na pewno do niego dołączą. Także do paczuszek podarunkowych ;-)
Beo, czy przesyłka doszła do Ciebie?
Ściskam czule!
Inkwizycjo, wyslalam dzis rano maila!
Dziekuje Ci przeogromnie :*
imbirowych jeszcze nie robiłam, ale juz je uwielbiam :)
Jswm, sa naprawde pyszne!
Ja do tej pory piekłam tylko klasyczne cantuccini, czyli te migdałowe – są niezastąpionym dodatkiem do prezentów świątecznych!!! W tym roku postanowiłam spróbować innych rodzajów. Przymierzałam się do wersji piernikowej, pokazanej przez dorotus. Ale jako fanka imbiru w każdej postaci nie mogę spokojnie przejść koło Twojej propozycji :)))
Serdecznie pozdrawiam!
Niedzielko, piernikowe tez z pewnoscia beda pyszne! Ja jednak generalnie pieke biscotti by miec cos o odmiennym smaku niz swiateczne pierniczki ;) dlatego wlasnie wybieram wszelkie inne smaki :)
Piernikowe piekłam w niedzielę, a teraz właśnie dopieka się ostatnia partia potrójnie imbirowych :) Już próbowałam i już stały się moimi ulubionymi – no, może zaraz po migdałowych ;)
Nie miałam melasy i zamiast niej użyłam miodu ze spadzi liściastej – nadało im to specyficzny, miodowo-spadzowy smak. Są cudownie rozgrzewające! Tylko mąki musiałam dać więcej. Nie wzięłam pod uwagę tego, że Ty użyłaś mąki grubszej, a taka bardziej chłonie wilgoć. Ja wsypałam 330g zwykłej mąki i potem dosypywałam, bo było zbyt klejące. W sumie chyba tak 380g zwykłej mąki pszennej użyłam i upiekły się ładnie.
Wspaniały przepis! Dziękuję :)
Tym anonimem powyżej byłam ja, Inkwizycja ;-)
A przy okazji – czym mogę zastąpić melasę (bo nie wiem, skąd ją wziąć), może miodem?
Uściski powtórne!
Inkwizycjo, melase mozesz kupic w sklepach ze zdrowa zywnoscia lub tutaj : http://www.masala.com.pl/index.php?p712,melasa-z-trzciny-cukrowej-680g i tutaj : http://www.bogutynmlyn.pl/go/_info/?id=2723&page=
Jej smaj jest specyficzny, wiec nie mozna tak na 100% jej zastapic, ale jesli juz, to wlasnie jakims ciemnym miodem o intensywnym smaku.
Pozdrawiam!
No właśnie, chętnie bym upiekła, ale skąd wziąć tą melasę? Wyglądaja bardzo apetycznie…
Sylwio, jak pisalam wyzej dla Inkwizycji – melase mozna kupic w sklepach ze zdrowa zywnoscia lub w podlinkowanych wyzej sklepach.
Pozdrawiam!
Uwielbiam biscotti i cantucci, to moje ulubione ciastka – maczane w limoncello lub kawie, mniam:-)
Kupuję czasem gotowe z mąki orkiszowej, pocieszając się, że przynajmniej są nieco zdrowsze;-)
Anno Mario – maczanie w limoncello ‚kupuje’! :) A co do maki, to wlasciwie w kazdym przepisie mozna ja zastapic orkiszowa (razowa lub nie), dodajac ewentualnie nieco wiecej plynu przy uzyciu maki razowej (u mnie beda razowe w przyszlym tygodniu :)).
Kocham cantucci. Chętnie spróbuję wersji imbirowej – to mnie przymusi do skandyzowania imbiru. Dzięki za inspirację :)
Biscotti robiłam raz i było zupełnie nie udane. Teraz mam nadzieję, że uda. Musi, prawda?
Kaba, a dlaczego sie nie udalo? Co im dolegalo? ;)
Rozlazły się :) Podejrzewam zły przepis, bo był z jakiegoś programu telewizyjnego. No przecież nie mogła to być moja nieudolność ;)
No oczywiscie, ze nie mogla! Jak sie rozlazly, to za malo maki i za bardzo wilgotne ciasto. Nastepne beda dobre, zobaczysz :)
Uwielbiam biscotti, ale tylko do kawy lub herbaty, bo same są jak dla mnie stanowczo zbyt twarde. Za to ten smak… jak dotąd robiłam kilka wersji bakaliowych, przy czym nie próbowałam dodatku melasy. Brzmi smakowicie i chyba wypróbuję na święta ;)
Toczko, te beztluszczowe sa mocno twarde, ale te z dodatkiem tluszczu (jak te powyzej) zdecydowanie nie maja nic z kamiennej twardosci, moze wiec Ci posmakuja? :)
moj ukochany kucharz podskoczy ze szczescia jak zobaczy ten przepis! dziekuje serdecznie!
zbieram się i zbieram, żeby zrobić te cantucci – ja z morelami i białą czekoladą. ;)
Mhmmm… z morelami i biala czekolada jeszcze lepsze! :)
Beatko, proponuję zamianę: Ty mi oddaj swoje ciasteczka, ja Ci oddam moje Vin Santo, które jakoś nie znajduje w moim domu amatorów. :D
Chociaż, może gdybym do towarzystwa miała Ciebie – to i trunek by zyskał na smaku… :D
A ja proponuje zebrac wszystko do kupy i razem skonsumowac gdzies w polowie drogi ;)
Imbir kojarzy mi się z ciastem z rabarbarem :)
Prześliczne te ciasteczka. Nigdy ich nie robiłam sama, zawsze kupuję. Od ciebie chętnie bym zakupiła kilka kilogramów! :-)
Kasiu, musialabym chyba wziac urlop by zdazyc upiec te kilka kilogramow! :D
te ciasteczka musza byc pyszne i jeszcze z taka porcja imbiru… super:)
Bardzo apetycznie się prezentują :) uwielbiam imbir, a o kandyzowanym właśnie ostatnio myślałam, chętnie wrócę do przepisu :)
pozdrawiam
M.
Uwielbiam te ciasteczka! no trzeba będzie o nich pomyśleć :) Zwykle piekę te z orzechami i żurawiną … mniaaaam przepyszne:) No ale myślę, ze czas poszerzyć repertuar;) Choć teraz to ja jestem zapiernikowana;) Szykuje co nieco na świąteczny szkolny kiermasz i tylko sie stresuje, ze mi nie wyjdzie, albo nikt nie kupi;))) Tak więc na razie porywam jedno od Ciebie;) Buziaki:*
Atino, jestem pewna ze wszystko wyjdzie jak trzeba i ze to Twoje beda wysprzedane jako pierwsze! Usciski :*
uwielbiam, biscotti ….ale rzadko je robię, bo później od puszki odejść nie umiemy:)
Jolanto, to jest dobre cwiczenie dla naszej silnej woli ;)
Piekne! Wygladaja idealnie. Z vin santo to klasyka, choc lubie je z gorzka herbata albo z earl-greyem. Kurcze, moze na swieta bym upiekla w ramach prezentu dla kogos?
Aniu, na prezenty sa idealne! :)
Nie wierzę! Beatko u mnie dziś też Cantuccini! Niesamowite :)
http://katieswonders.blogspot.com/2011/12/cantuccini.html
A myślałam, że tylko ja jestem uzależniona od imbiru :) Przy najbliższej okazji muszę wykorzystać ten przepis, ze względu na tę skomasowaną imbirowość.
Ajko, nie tylko Ty :) Musze sie mocno pilnowac, w przeciwnym razie na blogu wiekszosc przepisow by byla z dodatkiem imbiru ;)
Beo! Wspaniałe propozycje! Ostatnio pałam coraz większym uczuciem do imbiru, więc tym bardziej jestem zachwycona!
Pozdrawiam Cię:)
Anno-Mario, zaleta imbiru jest to, ze swiezy, suszony czy kandyzowany przyda sie do czego innego i nada potrawom fajnego ‚pazura’; jestem pewna, ze jak zwykle wyczarujesz cos wspanialego :)
Beatko! Śliczne to zdjęcie z kubkiem herbaty!
Dziekuje Oczko! Zdjecie robione juz bylo o zmroku, z ostatnim promieniem slonca na tacy :)
Juz miałam zapytać o melasę ale zauważyłam w jednym z komentarzy dziękuje, a imbir kandyzowany? gdzie kupić_ Pozdrawiam cantucci sa pyszne, tzlko ja kupowaam wloskie ale nie sa trudne do zrobienia, wicec moye jednak sama zrobie,
j
Jadwigo, niestety nie wiem czy w sklepach ze zdrowa zywnoscia lub w ‚zwyklych’ marketach mozna kupic imbir kandyzowany, ale w sklepach z zywnoscia orientalna z pewnoscia; wujek Google podpowiada rowniez np. to : http://www.google.ch/search?q=imbir+kandyzowany+sklep+cena&ie=utf-8&oe=utf-8&aq=t&rls=org.mozilla:fr:official&client=firefox-a oraz to : http://www.google.ch/search?q=imbir+kandyzowany+sklep+cena+warszawa&ie=utf-8&oe=utf-8&aq=t&rls=org.mozilla:fr:official&client=firefox-a
Cantucci i ja kupuje czasami oryginalne wloskie, jednak pieczenie ich w domu pozwala na nieco wieksza fantazje i personalizowane dodatki do nich ;)
Pozdrawiam!
Bea, cudownie je sfotografowałaś:) Ten ciepły brąz…
Czy mi się wydaje, czy Ty masz inny obiektyw jakiegoś czasu…?
Cantucci lubię bardzo:) Robiła z jajkiem i bez jajek i powiem Ci, że te bez jajek, twardsze bardziej mi podeszły:), bo jajeczne były niezwykle kruche i bardzo trzeba było z nimi uważac. W grę nie wchodziło moczenie ich w winie.
Bea, pozdrawiam mocno i często myślę…:)
Ewelinko, bylam pewna, ze odpisalam… Nowy obiektyw mam juz od roku mniej wiecej, ale teraz sie troche wiecej nim ‚bawie’ ;)
A co do kruchosci cantucci, to dla mnie twardsze sa te, ktore maja malo tluszczu i gdzie nie uciera sie jajek z cukrem, tylko dodaje cale do maki, ale to tylko kilku-przepisowe doswiadczenia ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Biscotti (oczywiście!) też są na niekończącej się liście muszę-tego-koniecznie-spróbować. Co prawda, kupiłam kiedyś gotowe i trochę mnie rozczarowały, ale nie ma co przecież przyrównywać przemysłowej produkcji do własnych wyrobów. Tym bardziej, że, dokładnie jak o tym piszesz, szukam pomysłów na jadalne prezenty.
Karolino, to jest idelane na takie kulinarne podarki wlasnie! :)
Bardzo lubimy takie pyszności :-)
Dla Pań mieszkajacych w Warszawie, imbir kandyzowany mozna kupić w sklepiku herbaciarni ul. Ludna 3, przez przypadek dzisiaj tam trafiłam i znalazłam właśnie kandyzowany imbir o czym niniejszym donoszę
j
Jadwigo, serdecznie dziekuje za info!
W Krakowie można dostać kandyzowany imbir w Delikatesach Alma, na wagę.
Wasza Anonimowa Imbiroholiczka ;-)
Ajko, rowniez dziekuje za info! :)
Cudowne, korzenne smaki. Że też zimą człowiekowi zawsze chce się takich ciepłych, korzennych nut :)
A Twoje fotografie Beo, naprawdę czarują!
Pozdrawiam ciepło :)
Biscotti pyszne. Przy okazji pierwszy raz zrobiłam kandyzowany imbir i wiem, że będę go robić tak często, by zapasy się nie skończyły ;-) Płynna część jest genialna do herbaty… rozgrzewające niebo w gębie na grudniowe niepogody.
Jak dobrze, że co jakiś czas można zajrzeć do Ciebie Beo i znaleźć przecudne przepisy.
PS. Dzisiaj upiekłam pierniczki z leżakującego ciasta. Jeszcze muszę je polukrować. Wyborne! (Musiałam bardzo cienko wałkować ciasto, bo w piekarniku rosło jak szalone).
Pozdrawiam!
Hanko, ciesze sie, ze biscotti i imbir kandyzowany smakuja!
Co do pierniczkow, to faktycznie sporo rosna, nie sa z tych ‚plaskich’, ale wlasnie za to je lubie :)
Pozdrawiam serdecznie!
Oczywiście, że lubimy takie pyszności :)
Hmmmmmm, to moje ulubione ciastka. Jestem w stanie ich pochłonąć dużo więcej niż powinnam :-)
O Kochana chyba się skuszę…mam zapas imbiru kandyzowanego!!to prawdziwy hit!!!pozdrawiam!!!
Aha, z Twojego przepisu na leżakujące ciasto upiekłam chatkę z piernika!!:-)
Sabik, mam nadzieje, ze pierniki smakowaly :)
Bea, jasne, że smakowały!!! Ciasto super, jeszcze mam ciutkę i jutro z dzieciaczkami zrobię ostatnie pierniczkie ROku 2011:-)) Pozdrawiam ciepło i Świętuj hucznie NowyRoczek-wszystkiego NAJ!!
Kiedyś w końcu zrobię te biscotti… Jakieś… Może właśnie te, bo 3 x imbir to to, co lubię? Wesołych Świąt, Beo!
Ptasiu, jesli lubisz imbir, to ta wersja jest dla Ciebie! :)
Wczoraj upieklam po raz pierwszy biscotti i w smaku wyszly przepyszne, ale byly za twarde. Mysle, ze dlatego, iz byly bez jajek. Niestety wszystkie wypieki robie bez jajek ze wzgledu na mojego meza – nie moze ich spozywac.
Czy piekac je krocej, beda mniej twarde?
Pozdrawiam.
A moze ktos podpowie, czym zastepowac jajka?
Witaj Bess! Nie sadze, ze byla to wina braku jajek, gdyz nawet biscotti z dodatkiem jajek sa twarde, taka ich uroda niestety :)
Pingback: Springerle, anyż i drewniane foremki « Bea w Kuchni