Powoli w powietrzu czuć wiosnę. Od kilku dni temperatury są już wyjątkowo przyjemne (naście stopni w ciągu dnia, choć nadal niewiele ponad zero o poranku…), powoli więc zaczynamy żegnać się nie tylko z zimowymi kurtkami, ale i z ostatnimi jesienno-zimowymi potrawami. W ten weekend był pieczony z pewnością jeden z ostatnich Vacherin Mont d’Or – klik, a następna w kolejce będzie fondue i raclette (à propos raclette – możecie poczytać o niej w ostatnim wpisie Miss_coco – klik). Korzystam też z ostatnich klementynek / mandarynek (to zdecydowanie mniej kaloryczna kategoria niż sery ;)), to teraz właśnie kończy się sezon na nie. I choć najczęściej zjadam je same, na surowo, to z poniższymi babeczkami również im do twarzy ;)
Dzisiejszy przepis pochodzi z bloga ‘Cavoletto di Bruxelles’, a o jego autorce wspominałam mniej więcej rok temu – klik, polecając Wam jej książkę ‘Regali golosi’ (kilka miesięcy temu książka została również wydana po francusku– klik, a pod koniec kwietnia ma się podobno ukazać książka Sigrid o marynatach).
Przepis oryginalny tutaj – klik, a poniżej moja wersja z niewielkimi modyfikacjami (przy okazji dziękuję Flowerkowi za klementynkową inspirację ;))
‚
Tortine alle clementine – Babeczki z klementynkami
na 6 indywidualnych porcji
(uwaga – wszystkie składniki na ciasto powinny mieć temperaturę pokojową)
4 klementynki
1 pomarańcza
150 g drobnego cukru + 2 łyżki*
125 g miękkiego masła
2 jajka
125 g mąki
1 niepełna łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego (można pominąć)
opcjonalnie – 2-3 łyżki likieru Cointreau lub Grand Marnier
*w oryginale : 175 g cukru + 2 łyżki
Piekarnik nagrzać do 180°.
Zetrzeć skórkę z pomarańczy i wycisnąć sok.
Klementynki obrać, podzielić na cząstki i obrać z nadmiaru błonek. Przełożyć owoce do rondelka dodając 50 g cukru + 1 łyżkę soku z pomarańczy (w oryginale łyżka wody) i gotować na wolnym ogniu przez minutę / dwie (nie dłużej), aż cukier się rozpuści (owoce nie mogą się rozgotować). Następnie przełożyć cząstki owoców oraz otrzymany syrop (a propos syropu – odsyłam do poniższych uwag) do 6 natłuszczonych foremek (użyłam ramekinów).
Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia. Utrzeć masło z cukrem i szczyptą soli na jasną masę, następnie dodać 1 jajko oraz ok.2 łyżki mąki, dobrze wymieszać i gdy masa jest jednolita – stale mieszając – dodać drugie jajko, ekstrakt waniliowy, 2 łyżki soku z pomarańczy (lub likieru), otartą skórkę oraz mąkę i dobrze wymieszać (nie miksujemy zbyt długo, tylko do połączenia się składników). Następnie masę przekłożyć do foremek (napelnić je do mniej więcej ¾ wysokości) i piec ok. 25-30 minut (lub do suchego patyczka).
W tym czasie resztę soku pomarańczowego + 2 pozostałe łyżki cukru zagotować i gotować ok. 3-5 minut, do konsystencji syropu (ja dodałam również syrop z gotowanych na początku klementynek).
Upieczone babeczki pozostawić przez kilka minut w foremkach, a następnie przekłożyć na kratkę i polać odrobiną syropu. Pozostawić na kratce do wystygnięcia.
‚
Uwagi :
- przepis oryginalny przewiduje, by na dno foremek nałożyć cząstki klementynek + syrop z ich gotowania, u mnie jednak o wiele lepiej udały się babeczki bez dodatku syropu (te z syropem pozostały lekko niedopieczone pod warstwą owoców); wolałam więc użyć lekko odsączonych klementynek, a syropu tylko do polania upieczonych już babeczek
- zamiast soku z pomarańczy możemy też użyć soku z klementynek
- za drugim razem zamiast ekstraktu z wanilii dodałam odrobinę otartej tonki, która świetnie komponuje się z cytrusami; przygotowałam nieco więcej klementynek i syropu i podałam je z babeczkami (a ‘resztki’ idealnie sprawdziły się jako dodatek do lodów waniliowych :))
- zredukowałam też nieco ilość cukru, gdyż z dodatkiem syropu było dla nas troszkę za słodko…
‘
Pozdrawiam serdecznie! I życzę Wam miłego tygodnia :)
Beo,jakie urocze,ożywcze i radosne!
Chętnie się wymienię.Dzisiaj u mnie pralinki…
Pozdrawiam Cię.
Amber, wymieniamy sie zatem wirtualnie! ;)
Pieknie ci wyszly :) Milo mi, ze moglysmy razem (chociazby wirtualnie) przygotowac te pysznosci :) Pozdrawiam :)
Raz jeszcze dziekuje za motywacje Flowerku :)
Te bebeczki są tak słoneczne i radosne, że naprawdę mam wrażenie, że już wiosna :)
Jakie słoneczne babeczki!
Piękne te babeczki! Cudownie wyglądają, tak smacznie.
Miłego tygodnia Beo!:)
wspaniale są!
cudne!
takie pachnące latem!
:-)
Mam nadzieję, że i ja dam Cię namówić na wymianę – bo pralinki są też u mnie :D
Piękne babeczki, lekkie, wiosenne – mam na nie wielką ochotę!
Serdecznie pozdrawiam:)
Anno-Mario, z checia bym sie wymienila na pralinki! :)
Och, Beo, jakież wspaniałe zdjęcia! Jakie energetyczne, radosne, świeże i nasycone słońcem ;-)) I chociaż słodkie wypieki nie przyprawiają mnie o żywsze bicie serca, to te babeczki wywołały szeroki uśmiech na mojej twarzy ;-))) Dziękuję! Wiosna na pewno jest tuż-tuż… ;-)
To ja, Inkwizycja, nie wiem, dlaczego zostałam anonimem ;-)
Inkwizycjo, to zazdroszcze, ja bowiem niestety bardzo lubie to co slodkie (na szczescie umiem ‚wydzielac’ je sobie z umiarem ;)).
Hoho! Sama finezja! :)
Oi czasami to i okulary nie pomagaja. Nie wypelnilem rubryczki i zalapalem sie na anonima! ;( A bylem to ja Arek komplementujacy finezyjne babeczki. :)
Dzieki Arku :)
ajaj ,ale te babki są śliczne , Bea to jest od tej Pani co robi najpiękniejsze zdjecia(same słońce w nich jest:D)
Normalnie i w twoich same słonce jest
Margot, bo to byl tez akurat taki cudny, wieosenny, sloneczny dzien :)
Wspaniale wyglądają. Myślę, że z klementynkami są takie orzeźwiająco-wiosenne :)
Tak sobie myślę, że to fajny przepis na wykorzystanie mandarynek z puszki, akurat mam taką w zapasie :)
Caracordata, nie uzywam owocow z puszki, ale mam nadzieje, ze wypiek sie uda :)
Śliczne babeczki, czy to Guy Martin nadajacy z Korsyki cie tak zainspirował ?
A Sigrid to taki ‚boulon belge’ jest, szkoda, że już nie prowadzi bloga po francusku, chociaż po włosku też idzie coś zrozumieć;)) I na marginesie, to ona jest 100 procent Belgijka ;)
No wlasnie, szkoda ze Sigrid nie prowadzi juz bloga po francusku, choc na szczescie z wujkiem Googlem nie jest tak zle ;)
(wiem wiem, ze to Belgijka :))
PS. Nie, to nie przez Pana GM ;)
smakowite, kolorowe, pachnace sloncem i latem!!!!
wyglądają znakomicie!
Beo mówisz, że czuć wiosnę? Chyba powinnam się tam do Ciebie przeprowadzić. Nie dość, że zamiast śniegu i wiatru wpadającego pod kurtkę, mogłabym powąchać wiosnę, to jeszcze takie babeczki.
Kaba, wczoraj bylo 20 stopni i cudne slonce :) Niestety po niedzieli znow ma sie ochlodzic, ale to nic, przeciez dopiero poczatek marca ;)
Pozdrawiam!
Beatko, nawet jeśli mandarynki są wciąż zimowe, to u Ciebie na zdjęciach rozgościła się piękna wiosna. :) Prześlicznie kwiecista. :) Cud – miód i malinki… Ups! mandarynki! :D
Uściski! :**
Beo pierwsze zdjęcie już mnie urzekło a następne jeszcze bardziej i jeszcze… po prostu genialne są te fotki…a babeczki po prostu MUSZĘ zrobić jeszcze zanim skończą się słodkie klementynki!
bardzo apetyczne :)
Ależ te Twoje babeczki pysznie wyglądają:) Pycha:) Pozdrawiam!
delikatnie cudowne.
Faktycznie smakowicie wyglądają te babeczki w takiej szacie. Przepiękne zdjęcia! aż chce się sięgnąć p jedną. Właśnie zapisałam sobie Twoje sugestie i przepis w podręcznym zeszycie i chętnie zrobię moim ukochańcom taki rarytas. Pozdrawiam
Czy dałoby się te babeczki przygotować w formie od muffinów (takiej na 12 sztuk)?
Mysle, ze bez problemu mozna sprobowac upiec w formie muffinkowej z tym, ze babeczki beda mniejsze i nizsze, ale to raczej nie problem ;) Z pewnoscia trzeba bedzie je piec odrobine krocej, radze sprawdzac patyczkiem juz po ok. 20 min.
Pozdrawiam
Upiekłam dzisiaj i wyszły.
Rodzina krzyczy, że troche im za słodko, ale dla mnie taki problem nie istnieje:)
Pingback: Sonntagssüß: Tortine alle clementine – Mandarinentörtchen | Essen ohne Grenzen
Dziekuje wszystkim za wizyte i komentarze!
Mam nadzieje, ze skusicie sie na babeczki poki jeszcze czas ;)
Pozdrawiam!
Wyglądają super i chciałbym przy okazji, że masz tu na blogu bardzo dobre zdjęcia jedzenia. Jakby robił je profesjonalny fotograf wyspecjalizowany w fotografowaniu żywności.
Adamie, dziekuje za mile slowa, jednak do profesjonalnych zdjec chyba troche im jednak brakuje ;)
od razu, gdy babeczki pojawily sie na twoim blogu skierowalam sie do kuchni i je zrobilam :))) zrobilam z zalegajacych mi w domu mandarynek, z ktorych uprzednio wydlubalam pestki ;) pyszne! pyszne! pyszne!!!!!
Kasiu, ciesze sie, ze smakowaly! Usciski :*