‚
Uwaga, uwaga! Zaczyna już kwitnąć czarny bez! Co oznacza, że już niebawem będzie można przygotować nową porcję pysznego syropu – klik oraz kilka przetworów z dodatkiem tych aromatycznych kwiatostanów, na przykład taki oto dżem rabarbarowo-truskawkowy – klik, czy też użyć ich jako dodatek do sezonowych, owocowych deserów (jak na przykład taka oto ‚zupa’ – klik).
Jeśli więc macie w pobliżu jakieś kwitnące drzewko bzu, to koniecznie postarajcie się wykorzystać ten wspaniały dar Natury (pod warunkiem oczywiście, że owo drzewko nie rośnie w pobliżu ruchliwej ulicy… ;)). Pamiętajcie tylko, by nie ścinać zbyt wielu kwiatostanów z tego samego drzewa – warto pozostawić je, by jesienią móc też wykorzystać pyszne owoce czarnego bzu :)
Zainteresowanych odsyłam również do zeszłorocznego ‚bzowego’ wpisu – klik, gdzie zamieściłam nieco więcej informacji.
‚
* * *
Kolejną dobrą wiadomością dzisiejszego dnia, były pierwsze tegoroczne truskawki na farmie! Jeszcze nie tak słodkie i nie tak intensywnie czerwone jak te zrywane w połowie czerwca, ale i tak smakowały wyjątkowo! Wszak czekaliśmy na nie przez prawie rok… :) I jeśli tylko kapryśna aura raczy podarować nam nieco więcej słońca, to już niedługo będzie można pomyśleć o sezonowym, truskawkowym szaleństwie :)
‚
Pozdrawiam serdecznie!
‚
U nas tez już zaczynają się rozwijać pierwsze baldachy! Koniecznie muszę zaplanować wycieczkę na Jurę pod tym kątem i zebrać nieco więcej kwiatów niż w zeszłym roku. Zrobiłam dwie butelki syropu i okazało się, że to stanowczo za mało :)))
Serdecznie pozdrawiam i życzę jak najwięcej słoneczka i słodkich truskawek!!!
Niedzielko, prawda, ze pyszne? :)
U nas 3-dniowy weekend i na szczescie ma byc bardzo pogodnie, czego i Tobie zycze :)
Pozdrawiam!
W zeszłym roku miałam atomową przygodę z syropem z czarnego bzu, bowiem w mieszkaniu eksplodował mi baniak z grubego szkła (zakrętka była nieszczelna i sfermentował). Krew się lała strumieniami. Ale przeżyłam i dalej go uwielbiam, i w tym roku też zrobię. A najbardziej cieszę się z przepisu na dżem truskawkowo-bzowy. Zapach obu produktów przyprawia mnie o słodki zawrót głowy, a nigdy ich nie łączyłam. I ten kolor! Dziękuję Bea, pojutrze ruszam na łowy, bo u nas bez już też zaczął się bielić na krzewach….
Alison, wspolczuje takiej przygody! :(
Dzem bardzo polecam :)
Im bardziej zaglebiam sie w swiat blogosfery, tym wyrazniej widze jak wiele jeszcze w zyciu rzeczy jest dla mnie zupelnie nowych! Nigdy jeszcze nie eksperymentowalam z czarnym bzem… nie wiem kiedy bede miala okazje, ale jak tylko sie natrafi to na pewno ja wykorzystam. Poki co odkrywam inne kulinarne zagadki, ostatnio pierwszy raz w zyciu wypatrzylam na targu kwiaty cukinii i ‚les tomates anciennes’. Kurcze kurcze kurcze, chce ten czarny bez!
Madziu, polecam koniecznie do wyprobowania! Choc mozesz tez kupic pewnie gotowy : sirop de fleurs de sureau’.
Kwiaty cukinii kocham, wszystkie ‚tomates ancienner’ rowniez :)
Pozdrawiam!
I kto by pomyślał,że można łączyć truskawki z bzem ??
Bardzo ciekawe przepisy,
aż się zaczęłam zastanawiać, skąd by tu bez dostać… :-)
Jasna – mozna mozna! A nawet powinno sie! ;)
Truskawki sobie kupiłam wczoraj, pyszne, mniam,mniam:) Uwielbiam :)
A bez widziałam kwitnący dziś, no niestety nie zerwałam,bo byliśmy akurat rowerami , a do domu daleko było.
Poszukam gdzies bliżej może :)
Pozdrowionki :)
Majano, trzymam kciuki za bzowe poszukiwania! :)
Syrop w tym roku koniecznie. Pamiętam doskonale Twoje zeszłoroczne czary z bzu. :-)
Kasiu, nie wiem czy czary, ale milo wspominam te zeszloroczne przetwory :)
Faktycznie syrop z kwiatów czarnego bzu jest rewelacyjny :)
Niestety obecnie nie mogę używać cukru – czy ktoś ma doświadczenie, czy można zrobić z miodem? I ile miodu będzie odpowiadać 1kg cukru?
Gosiu, z samym miodem tego typu syropu nie robilam; co do ilosci, to mozesz w trakcie gotowania dodawac go ‚do smaku’ – syrop musi byc mocno slodki, jako iz bedzie pozniej rozcienczany.
Nigdy nie robiłam syropu z kwiatów bzu, muszę poeksperymentować, zobaczymy pozdrawiam serdecznie
j
Jadwigo – polecam eksperyment! Jest naprawde pyszny :)
W zeszłym roku zrobiłem syrop z kwiatów czarnego bzu wg Twojego przepisu. Jest czadowy! Zapach i smak gorącego czerwca zamknięty na cały rok w szklanej butelce!
Dzięki! :)
Robercie-Gutku – ciesze sie, ze przepis sie wtedy przydal i ze smakowalo! :)
och, dobrze że przypomniałaś o soczku – w zeszłym roku przegapiłam. Mam nadzieję, że tym razem się uda:-)
Wiedziałam, że widziałam u Ciebie apetyczną sałatkę z zielonymi szparagami. Wczoraj kupiłam specjalnie dwie „szczapki” – jedną przerobiłam na moje ukochane risotto ze szparagami a druga miała być na dzisiaj na sałatkę. Tylko nie zakodowałam słodkich ziemniaków…:-( a tego akurat pod ręką nie mam:-) Cóż, trzeba będzie inaczej je schrupać:-)
Pozdrowionka cieplutkie, Magda
Magdo – z mlodymi ziemniaczkami tez bedzie dobre! Choc te slodkie nadaja nieco innego smaku oczywiscie; ale to nic, bedzie nastepnam razem :)
Nie nadążam nigdy za wszytskimi darami natury, które można zerwać w terenie, tym bardziej podziwiam Twoją czujność, Bea!
Aniu, czarny bez jest tutaj nawet w sercu miasta, dlatego latwo jest dostrzec te kremowe baldachy gdy zaczynaja kwitnac :)
Pozdrawiam!