Alison ‚upomniała się’ przed chwilą (i całkiem słusznie! :)) o nowy wpis, który od niedzieli nadal jest w powijakach… Powroty do pracy nie służą niestety blogowaniu, przynajmniej mojemu ;) Ale jako że dziś u nas świątecznie – klik, to i zaległy wpis się pojawi :)
(a na zdjęciu jeden ze składników tego, co dla Was przygotowałam :) )
‚
Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkim miłego dnia! U nas podobno będzie bardzo upalnie :)
‚
Czekam z niecierpliwoscia, to jedne z moich ulubionych owocow, chociaz czesto szkoda mi ich „przerabiac”, pochlaniam na surowo…
Aleksandro, i ja wola swieze owoce i to w tej formie zjadam ich najwiecej, jednak jesli mam przygotowac jakis wypiek, to zdecydowanie wybieram ten z maksymalna iloscia owocow, a nie np. z maksymalna iloscia karmelu czy masla orzechowego ;)
z morelami to ja zjem wszystko
Margot, ja w zasadzie tez ;)
Usciski! :*
Nareszcie, „nasze szwajcarskie” morele ;) Taki tekst widniał w czerwcu w sklepie przy truskawkach :) Ja dziś kupiłam prawdziwie polskie brzoskwinie – mniejsze, ale przepysznie słodkie. Morele też lubię, więc chętnie zobaczę co dla nas masz. Pozdrawiam serdecznie
Julsza – bo wszystko co ‚nasze’ zawsze lepiej smakuje, prawda? ;)
Pozdrawiam!
Czekam zatem !
Wiesz, co zaczyna sie 23 sierpnia ?
Belgio – nie wiedzialam, ale dzieki Tobie sobie przed chwila wyszperalam :)) Ciesze sie niezmiernie! Mam nadzieje, ze ‚cuvée’ 2012 bedzie jeszcze lepsza od poprzedniej! ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Podgladam ich namietnie na FB, trzecia edycja zapowiada sie bardzo ciekawie
Nareszcie znowu coś „ślinotwórczego” ;-) Dzię-ku-je-my! To znaczy jeszcze nie wiemy za co, ale widać już, że będzie pysznie. A mnie od tego obrazka na nostalgię wzięło, bo morele to obok truskawek i gruszek mój ulubiony owoc. Tyle, że smak prawdziwych moreli noszę już tylko w głowie. Od lat nie mogę trafić na takie, jakie pamiętam z dzieciństwa, z jędrnym miąższem, słodkim, lekko miodowym zapachem o jedwabistym, najdelikatniejszym w świecie smaku. Wszystkie na jakie trafiam to takie jakieś mączyste, niby słodkie, ale jednak trawiaste… Kiedyś w Hiszpanii rzuciłam się na wózek pełen owoców przepięknych, jak małe słoneczka każdy, nabyłam drogą kupna od razu 2 kg będąc pewną, że hiszpańskie słońce dało im to co trzeba i jakież było moje rozczarowanie – TRAWA, ładna, fotogeniczna, ale jednak trawa… :-( Śliwek już też nie ma takich jak drzewiej….
No nic, może przetworzone morelki będą lepsiejsze ;-)
Alison, przepraszam za to notoryczne ‚ociaganie sie’… Czasami zastanawiam sie, czy ktos tak zle zorganizowany jak ja powinien prowadzic bloga? Przepisy sie nawarstwiaja, a ja nie jestem w stanie zmobilizowac sie do przygotowania blogowych wpisow :/
Zgadzam sie z Toba – i ja mam coraz czesciej wrazenie, iz owoce nie maja juz takiego smaku jak dawniej (choc czasami zastanawiam sie tez, na ile idealizuje te smaki z dziecinstwa…). I nawet ich wyglad faktycznie niczego juz dzis nie gwarantuje :(
Pozdrawiam serdecznie!
Morele! Uwielbiam! :)
Ja już zrobiłam kilka sloiczków dżemu morelowego – przepyszny!:)
Ciekawa jestem co przygotujesz z morelami. Może jakieś bułeczki drożdżowe albo tartę?
Pozdrowienia cieplutkie :)
Majano – niestety ‚tylko’ cobbler :D
Ale tez pyszny! A pracy przy nim niewiele ;)
Pozdrawiam!