‚
…by pomyśleć o nowych przetworach!
Bądzie po części śliwkowo, po części gruszkowo i figowo. W planach jeszcze sporo innych smaków, ale ukażą się tu nieco później. Za to te pierwsze (zeszłotygodniowa ‚produkcja’ ;)) jeszcze w ten weekend.
A co zagości (lub już zagościło) w Waszych wrześniowych słoikach? Chętnie o nich poczytam :)
‚
Pozdrawiam serdecznie!
‚
zapowiada się pysznie
misze się przejść do jednego hipermarketu co co roku były całkiem przyzwoite figi w przyzwoitej cenie
Ja w tym roku prawie nie robiłam przetworów, trochę ogórków kiszonych i innych
Trochę dżemu skandynawskiego( jabłka, śliwki, gruszki), trochę tartej róży i dziś powidła z przepisu z bloga Am Mniam
Margot, u mnie tez w tym roku o wiele mniej niz zazwyczaj, ale to nic – kilka sloiczkow i tak bedzie na zime :)
byś ze słoiczek przysłała ;)
Aga – juz kiedys do PL i do Danii wysylalam :D Ale niestety szklo jest troche ciezkawe do pocztowych przesylek… :/
tak, zdaję sobie sprawę, tak sobie żartowałam, ale dziękuję za dobre chęci :)
Aga, kiedys nawet pisal do mnie jakis pan z zapytaniem, czy nie chce tych przetworow sprzedawac :D Odpisalam mu jednak, ze wliczajac cene szwajcarskich owocow + koszty przesylki, to raczej by na to nie bylo chetnych niestety ;)
Ale 1 malutki sloiczek zawsze mozna wyslac! ;))
heheh :) no ja Ci zazdroszczę tych umiejętności przetwórczych i z podziwem podpatruję, jakiś czas temu próbowałam zrobić jeden z Twoich dżemów morelowych…w artystyczny sposób go spaliłam ;)
Aga – no czasami sie przytrafia ;) Ja stoje / siedze przy garnku i czytam, co strone lub dwie mieszajac dzem :))
Jakie cudne zawieszki Beo. U mnie już jest dżem jabłkowo – bzowy, będzie dynia i jabłka i mieszanka jabłek z żurawiną. A śliwek nie robię, bo dostanę najlepsze powidła od mojego Taty.
Kaba, dziekuje :) Ja niestety w tym tygodniu musialam o bzie i przetworach zapomniec, wiec pewnie bedzie juz za pozno… Dynia tez jeszcze bedzie w sloiczkach w tym roku :) A powidla niestety musze sobie zrobic sama, bo Mama nie robi ;)
Zazdroszczę wyjątkowo, bo ja w tym roku nie mam czasu na „przerabianie lata”. Zrobiłam tylko parę słoiczków malin i soku malinowego. Jakoś trzeba będzie tą zimę przebiedować i liczyć na pomoc dobrych ludzi :)))
Katarzynko – i u mnie w tym roku mniej niz zwykle niestety, musze zuzyc jeszcze zeszloroczne zapasy ;)
ogórki kiszone, sałatka z cebuli,buraków i papryki, przesmażone antonówki, sok z kwiatów bzu czarnego,dżem z czarnej porzeczki i nalewka – wiśniowa, z kwiatów bzu czarnego, wino z aronii
:) się spracowałam :))
Jolka – u mnie tez jeszcze beda buraczki, choc czesto mam na nie czas dopiero na poczatku pazdziernika…
Nalewka z kwiatow bzu i wino z aronii z pewnoscia wybornie smakuja! :)
U mnie od Ajvaru, powideł śliwkowych, po dżemy jabłkowo -aroniowe. Są też konfitury malinowe, powidła pomidorowe i sosy.
Na czarną i szarą godzinę.
Pozdrawiam
A.
Aniu, ja bardzo zaluje, ze nie mam tutaj dostepu do aronii (jeden z ulubionych owocow mojej chrzestnej, ktore u niej zawsze jadalam…). Pomidory tez jeszcze niestety czekaja u mnie w kolejce, mam nadzieje, ze jeszcze zdaze :/
Ja aronię posadziłam u siebie na działce. :) Mam 2 krzaki. To ułatwia sprawę. Pomidory też mam swoje, ale niestety nie są to wielkie ilości i akurat pomidory dokupuję,
Pozdrawiam
A.
Aniu, pewnie ze to ulatwia sprawe, tylko najpierw trzeba miec dzialke ;) Ja mam tylko spory balkon, ale nie jest tak mocno nasloneczniony, by posadzic np. pomidory; pozostaje wiec przy ziolach i kwiatkach poki co.
Pozdrawiam!
Bea, u mnie podstawowo: tylko brzoskwiniowa konfitura… Ale jadę do mamy zbierać śliweczki,dynię i maliny -mam nadzieję na więcej słoiczków:)
Ciekawa jestem co Ty tym razem pokażesz…
I muszę Ci powiedzieć, że Twoja morela z pistacją po czasie okazała się wyśmienita. Nie wiem czemu na świeżo wydawała mi się nie do końca udanym połączeniem. Teraz jestem zachwycona:)
p.s. Bea, gdzie dostać takie karteczki? Szukam w naszym kraju i szukam i… nie znajduję…
Ewelino, ciesze sie, ze ta morela jednak Ci po czasie posmakowala :) My tez ja uwielbiamy :))
A co do karteczek, to jest to ta firma : http://www.amazon.co.uk/East-of-India-Box-No-3/dp/B0051EKNQQ
Bea, jaką Ty masz pojemną spiżarnię?:-))
Ja właśnie zrobiłam cukiniowe dżemy z galaretką:-) Są pyszne..
ale te figi mnie zaintrygowały, muszą być mniammmm.
pozdrówka!
Sabik, to mala piwnica :)) Ale robie dzemy maksymalnie z 1-1,5 kg owocow, czyli zaledwie kilka sloiczkow, wiec nie jest tak zle ;)
Cukiniowe dzemy z pewnoscia sa pyszne! :)
Ja bym była bardzo ciekawa przepisów na przetwory warzywne (jak do znudzenia powtarzam, nie jestem wielbicielką słodyczy) ;-) A przetwory najbardziej lubię ustawiać na półce, jedzą inni ;-)
Zrobiłam ogóreczki „inkwizycyjne” ostrrre bardzo, i z curry, z chili i mizerię… i w sosie musztardowym. Sałatkę „francuską” wielowarzywną. Trzy rodzaje papryki (marynowaną, pieczoną i z miodem). Sałatkę z buraczków i papryki. Jeszcze dynie czekają ;-)
A z dżemów to tylko z tych owoców, które mam w ogródku: powidła ze śliwek i konfitury malinowe i jeżynowe. Ufff ;-)
Ściskam Cię!
Inkwizycjo – problem w tym, ze my nie jadamy w sumie warzywnych przetworow :/
Ogorki kiszone lubie tu tylko ja, wiec dla siebie samej juz nie kisze; warzywnych przetworow i salatek z dodatkiem octu niestety nie lubie (i nikt w moim otoczeniu ich nie jada…). Jedynie np. papryka pieczona, ktora zalewam oliwa, ale jesli tylko jest dodatek octu, to juz niestety ‚nie przejdzie’ ;) I buraczki robie na zime, to fakt, ale takie najprostsze, jakie robilo sie w domu rodzinnym :) Wole swieze, jesienno-zimowe warzywa jednak, czasami robie cos z mrozonek, ale bardzo rzadko. No i dynie mam w domu az do wiosny, wiec… ;)
Dlatego z gory przepraszam, ale nie sadze, ze ukaza sie tu niebawem jakies warzywne przetwory ;))
Usciski! :*
Ale może jakieś dżemiki warzywne… albo owocowo-warzywne? ;-))
A to tak! Bedzie cos z dyni, cos z cebuli, miala byc cukinia i papryka, ale pewnie nie zdaze (wczoraj byla kolejna blokada kregoslupowa :( ), mial byc tez – testowo – seler :) Obiecuje zrobic cos z mysla o Tobie wlasnie :)
Naprawdę? Będę przeszczęśliwa! Zestaw składników dla mnie bardzo pociągający ;-)) Przykro mi, że wciąż dokucza Ci kręgosłup…życzę zdrowia!
Inkwizycjo – niestety jak juz raz cos ‚peknie’ to pozno to potem naprawic tak, by bylo jak nowe :/
Nie obiecuje ze szybko, ale bedzie cos dla Ciebie :)
Właśnie zrobiłam Twój chutney śliwkowo-figowy (o czym napisałam w stosownym poście), a tak poza tym to niewiele, bo mnie ceny owoców w tym roku nieco przerosły… Nakupiłam za to teraz trochę ładnych ogórków gruntowych i kombinuję co by tu z nimi zrobić. Pozdrawiam!
Ann – niestety masz racje, ceny owocow niestety nie zawsze sprzyjaja duzej ilosci przetworow… Dlatego wlasnie najczesciej robie takie z 1 czy 2 kg, za to bardzo rozne :)
(i ciesze sie, ze chutney smakowal! :))
Pozdrawiam serdecznie!
Strasznie się rozszalałam, ale nie robię słodkości (poza kilkoma słoiczkami czekośliwki i malinami zasypanymi na sok) – u mnie w słoiczkach są ogórki (kiszone i konserwowe), genialna sałatka ogórkowa, zmiskowane i zredukowane pomidory, ajvar, sporo konserwowanej dyni kabaczka (i konia-zrzędę temu, kto odgadnie, co jest czym, bo oczywiście nie zapisałam), trochę papryki, fasolka szparagowa, zamroziłam podduszone kurki i rozmaite owoce zmiksowane i całe. O, i faszerowane ostre papryczki jeszcze, i sałatka szwedzka i Twoją peperonatę też mam w planach. Zostało mi jeszcze ze 40 słoików, więc niech no się tylko na targ dostanę. Poza tym dostaję od Brahdelt różne pyszności (i staram się odwdzięczać, oczywiście) i zrobię polecany przez Nią sos paprykowy z orzechami i chutney z cukinii. I pewnie jeszcze kilka innych rzeczy, jak nie pasteryzuję w sezonie to jestem jakaś nieswoja.
;-))
Squirk – niezla produkcja! Powiem nawet, ze bardzo pokazna kolekcja :)
U mnie jednak na odwrot – wiecej slodkiego, gdyz na wytrawnie malo ‚schodzi’. Ajvar tez mialam robic, ale nie wiem, czy z wszystkim zdaze :/
(za to czasami robie kawior baklazanowy do sloikow, kiedys te ratatouille, wole bowiem to wszystko, co jest bez dodatku octu…)
PS. Masz szczescie z tymi ‚wymianami’ od Brahdelt! :)
Wrześniowo- borówki, dynia, jabłka, gruszki i śliwki… u mnie produkcja pełną parą! A zrobiłam już tyle, że ciągle sloików mi brakuje, ale moja nazwa bloga zobowiązuje;) Jak tylko zdobędę figi, to stworzę pyszności z Twoich przepisów i czekam na to, co nas czeka w weekend;) Pozdrawiam serdecznie!
Masz racje – nazwa bloga zdecydowanie zobowiazuje! :D
Pozdrawiam serdecznie! I czekam na Twoje figowe ‚wariacje na temat’ :)
O u mnie w tym roku jakiś szał przetworowy ;) pomidory suszone z bazylią i oregano, z rozmarynem i 3cie z kaparami – wszystkie w oliwie; przecier pomidorowy, pomidory w galarecie do słoiczka, pomidory w sosie własnym na zimę, konfitura truskawkowo-jagodowa, ogórki konserwowe 2 rodzaje dwóch Babć ;) i kiszone, soki: malinowy, malinowo-agrestowy, truskawkowy i jeszcze w planie winogronowy :) ach! no i chutney śliwkowy … uf !!! a przecież jeszcze dynia nadchodzi… i inne pyszności :P :)
Panti – konfitura truskawkowo-jagodowa bardzo do mnie przemawia! Z niecierpliwoscia bede wiec czekac na przyszly sezon :)
A winogronowy robilam dwa razy – pierwszy i ostatni! :D Pozbawianie ich pestek przyprawilo mnie o globusa ;))
Z dyni chyba zrobie jeszcze jakis dzem w tym roku; na wytrawnie nie przygotowuje, gdyz wole swieza ;)
Pozdrawiam!
Czekam na Twoje przetworowe pomysły, nie ukrywam, że bardzo je lubię.
Ja jakoś mało robiłam w tym roku: truskawki z rabarbarem, czerwona porzeczka, morele z rozmarynem i same morele.
No i teraz się zabiorę za cukinię, mam nadzieję, bo dostałam 3 wielkie.
Pozdrowienia :*
Majano – a wiesz, ze ja chyba jeszcze nigdy nie przetwarzalam czerwonej porzeczki? Nie przepadam chyba za jej smakiem… No ale wszystkiego ponoc nie mozna lubic, prawda? ;)
Za to truskawki, rabarbar i morele jak najbardziej tak :)
Pozdrawiam!
Uwielbiam przepisy na przetwory z Twojej strony, są naprawdę inspirujące. Ja korzystając z sezonowych owoców i dobroci portugalskich zakupionych niedawno zrobiłam kilka słoiczków konfitury śliwkowo-figowej podlanej Maderą. I muszę nieskromnie przyznać, że jak na debiut był on całkiem udany :) pasteryzacja może okazać się niepotrzebna, gdyż słoiczki raczej długo pełne nie postoją :) pozdrawiam.
Aga – dokladnie tak! Niektorych przetworow nie ma nawet sensu pasteryzowac ;) Figi i sliwki z Madera brzmia pysznie! Ale z Cointreau tez polecam nastepnym razem, jesli oczywiscie masz ochote sprobowac :)
Pozdrawiam!
jeszcze w tym roku niczego nie zrobilam; zwykle robię konfiturę gruszkową, tę najbardziej lubię, smażę też jabłka i robię konfiturę jabłkową. to tyle. a tak w ogole, kupilam dużą dynię i zabieram się za gotowanie z dyni.pozdrawiam:)
Maju – a ja w sumie zdalam sobie sprawe, ze malo jablek przetwarzam… Moze powinnam to zmienic? I tez oczywiscie powoli zaczynam myslec o tegorocznych przepisach z dynia w roli glownej :)
Pozdrawiam!
U mnie wrzesień jak na razie bardzo skąpy w przetwory :( Podobnie jak u agi, tylko figi ze śliwkami ale nie z maderą tylko z Cointreau.
Za to lipiec i sierpień były na tyle płodnie, że nie wiadomo skąd przybyło ponad 100 słoiczków. Głownie różnych wariacji na temat moreli, mirabelek, wiśni i czarnych porzeczek.
PS
etykietki cudnej urody.
Hothog – u mnie tez figi i sliwki najczesciej w wersji pomaranczowej wlasnie (ostatnio rowniez gruszki, ale o tym juz tuz-tuz ;)).
Widze, ze lipiec i sierpien byly faktycznie plodne! Nie pamietam juz chyba, kiedy ostatnio zrobilam az 100 sloiczkow… :)
PS. I ja nie moglam sie oprzec etykietkom ;)
U mnie też przetwórstwo ruszyło pełną parą :) piękne te zawieszki!
Paulino – dziekuje :)
Moja droga, a jakie odmiany tamtejszych sliwek kupujesz na przetwory?
PS: Odpisalam, ale chyba znowu trafilam do spamu ;((
Belgio – kupuje albo sliwki Fellenberg, albo tzw tutaj ‚sliwki z Bazylei’, choc te niestety rzadziej mozna spotkac na targu; mam wrazenie, ze sa prawie takie jak polskie wegierki (tutaj zdjecie porownawcze ;) – http://www.beawkuchni.com/2010/09/przetwory-ze-sliwek.html ).
PS. Nie trafil do spamu, wczoraj juz poinformowalam ;)
A czy ta prune de Bale to nie to samo przypadkiem co alzacka quetsch ? Jesli to tak, to to sa wlasciwie wegierki albo takie pol-wegierki. Odkrylam porownujac w atlasie ogrodniczym rozne odmiany wegierek i tych quetsch. Z kolei te Fellenberg u nas wystepuja chyba pod nazwa Altesse. I te i te dobre. Wlasnie nastawilam sliwkowo-imbirowe z twojego przepisu, wiec lece tego pilnowac na ogniu, zeby nie bylo katastrofy ;)) Pozdrawiam cie serdecznie znad rondla !
Belgio – tak, mysle ze to moze byc ta sama odmiana co quetsche d’Alsace – http://www.cochetfrederic.com/pruniers/91-pruneau-de-bale.html?e502c4d2043cc7153d5ff0854d739824=d4c5269ed597060705cc3ec702d1ff58 (tutaj wyjatkowo nie prune, a pruneaux, gdyz ‚prune’ nazywa sie tylko te okragle odmiany :))
I masz racje z ta Altesse (nie wiedzialam…), zowie sie ja tez ‚sliwka wloska’ (comme quoi, on en apprend tous les jours! ;)).
Mam nadzieje, ze sliwkowo-imbirowe Ci posmakuja :)
Pozdrawiam!
Zawsze jak myślę o robieniu przetworów (słowo ‚zawsze’ brzmi aż nadto poważnie… robię je raptem od 3 lat ;)), to myślę o Twoim blogu. Nie od dziś wiadomo, że jesteś ich królową! Choć nigdy żadnego słoiczka od Ciebie nie spróbowałam, to jeśli wierzyć zdjęciom, mogłabym ich nawet nie jeść tylko postawić na półce jako dekorację. Takie są piękne!
A co do moich nie tylko wrześniowych, ale ogólnie – wakacyjnych przetworów – to zrobiłam 3 różne pyszności z Twoich przepisów. Najpierw padło na dżem morelowo-jeżynowy z amaretto. Niestety nie miałam amaretto, ale dodałam calvadosu i odrobinę tonki. Wyszło pysznie:)
Drugim przetworem jest hit wśród moich znajomych – dżem morelowy z pistacjami i płatkami migdałowymi. Zajadaliśmy się nim na śniadania jak wędrowaliśmy 2 tygodnie po Tatrach i choć każdy dodatkowy balast był wielkim obciążeniem to dodatkowy słoiczek był priorytetem ;)
Trzeci wrześniowy smak to chutney z figami i suszonymi śliwkami. Położyłam go na naszym polskim twarogu na kanapkach na mojej urodzinowej imprezie i zniknęło w mgnieniu oka.
Coś czuję, że będzie więcej!:) Czekam na inspiracje.
Madziorek
Madziu – milo, ze o mnie myslisz przy przetworach :D
I ciesze sie, ze dzemy i Wam smakowaly (noszenie sloiczkow po gorach to faktycznie spore poswiecenie! przyznaje, ze ja bym je chyba zostawila w domu… ;)).
Mam nadzieje, ze i na ktorys z ostatnich dzemow sie skusisz :)
Pozdrawiam serdecznie!
(a ja nadal nie mialam czasu opublikowac Twojego keksu serowego… :/ )
w tym roku za duzo przetworów nie będzie, w piwnicy jeszcze stoja słoiki z poprzednich sezonó, dzisiaj tylko antonóki przesmażam, ale były jakieś wodniste i muszę długo je odparowywać, a może znacie lepszy sposób na antonówki, bo miały do szarlotki ale to wyszła raczej marmolada
j
Jadwigo – u mnie tez w tym roku tak ‚na smaka’ po 2-3 sloiczki, gdyz zeszloroczne przetwory jeszcze ‚zalegaja’ na polkach ;)
Na antonowki ponoc taki sposob jest dobry, ale mozliwe, ze wlasnie tak je dzis przygotowywalas… – http://www.cincin.cc/index.php?showtopic=25733
Pozdrawiam serdecznie!
Twoja strona Beo zainspirowała mnie do podjęcia się w tym roku przygotowań paru przetworów. W zeszłym roku usiłowałam przetworzyć dynię do słoików z marnym skutkiem. Nie mam miejsca w piwnicy a spiżarki nie posiadam więc zrobiłam po kilka małych słoiczków: konfitura z rabarbaru z morelami suszonymi, truskawkowa konfitura, trochę dżemu z wiśni, w kolejce czekają już przemrożone aronie i jak zdążę to jeszcze powidła śliwkowe.
Iska – a dlaczego zeszloroczna dynia byla ‚z marnym skutkiem’? Chodzi o smak czy moze o konserwacje?
Aronii zazdroszcze, tutaj bowiem niestety nie mam do niej dostepu :(
Beo chodzi o smak, marynowana dynia nie trafiła w moje gusta smakowe i okrutnie ściemniała w słoikach nie wiem czemu, a do dżemu z dyni z pomarańczą dodałam taką ilość cukru że nadaje się tylko do posłodzenia herbaty. To były moje pierwsze przetwory, niepotrzebnie trzymałam się ściśle niezbyt udanych przepisów ;)
A mnie się w tym roku tak totalnie i holistycznie nie chce. Po prostu nie i już. W zeszłym roku byłam przykładną gospodynią i zrobiłam mnóstwo przetworów a w tym roku mam megalenia ;-)
Beato (nie wiem czy dobrze zgadłam, od „Bea” wzięłam :)) jesteś moją inspiracją, mam dopiero 16 lat, ale w przyszłości chciałabym być jak Ty/Pani. Piszesz, że mieszkasz w Szwajcarii (dokładnie piszesz, „szwajcarskie owoce”, więc się domyśliłam, ale to mój wymarzony kraj, Szwajcaria, zawsze chciałam tam zamieszkać), po twoich/Pani zdjęciach widzę, że blaty są, uwielbiam je, bardzo podobają mi się pani/Twoje pomysły. Pozdrawiam, stała czytelniczka :)