‚
Przyznaję, iż dość długo stroniłam od używania szałwii w mojej kuchni… W pamięci niestety wciąż tkwiło wspomnienie niezbyt przyjemnego smak naparu, jaki mama przygotowywała mi zawsze do płukania gardła (i którego spora część ‘wylewała się’ do umywalki podczas płukania, gdy tylko mama nie patrzyła…). Dlatego już na samą myśl o tym, że z własnej i nieprzymuszonej woli przygotuję coś z dodatkiem szałwii, każda komórka mojego ciała wzdrygała się okrutnie (tak jak na wspomnienie zapachu i smaku zaparzanego lnu na ten przykład…).
Jakież jednak było moje zdziwienie, gdy po raz pierwszy spróbowałam ravioli z dodatkiem masła szałwiowego! Okazało się, że ta świeża ma o wiele bardziej ‘znośny’ ;) smak i że jednak nie taki diabeł straszny :) Co oznacza, że nic już teraz nie stoi na przeszkodzie by powstało np. dyniowe risotto z jej dodatkiem, gdyż dynia i szałwia wyjątkowo do siebie pasują (to jedno z tych klasycznych połączeń włoskiej kuchni, któremu wyjątkowo trudno się oprzeć…).
‚
‚
Jak w przypadku każdego risotta, sekretem udanego dania jest przede wszystkim dobry gatunkowo ryż (najczęściej używam odmiany Carnaroli lub Vialone Nano, choć i powszechnie używane Arborio też się oczywiście nada), który zagwarantuje nam odpowiednią konsystencję. Ważne jest też, by dodawany do gotującego się ryżu wywar / bulion był stale gorący, gdyż dodanie zimnego płynu powoduje nagłe obniżenie temperatury i spowalnia proces gotowania ryżu.
Tym razem i tutaj użyłam pieczonej dyni, zawsze bowiem jej nadmiar mogę zużytkować w inny sposób, to raz; a dwa – uwielbiam smak pieczonej dyni, ale o tym już wiecie ;) Jej dodatek nadaje risottu wyjątkowej, kremowej konsystencji, a szałwia spaja całość delikatnym aromatem (jak piszę poniżej w przepisie – jeśli nie chcecie by smak szałwii był zbyt mocny, możecie wyciągnąć listki mniej więcej w połowie gotowania; jeśli zaś lubicie mocno szałwiowe smaki, możecie dodać nieco więcej listków).
‚
Risotto z pieczoną dynią i szałwią
2-3 porcje
ok. 500 g dyni o dość suchym miąższu (waga już po przygotowaniu) + 1-2 łyżki oliwy
1-2 szalotki (lub 1 mała cebula)
1 ząbek czosnku
1 łyżka oliwy + 1 łyżka masła (lub 2 ł. oliwy)
ok. 12-15 listków szałwii
130 g ryżu do risotto (Carnaroli, Vialone Nano lub Arborio)
ok. 80 ml białego wytrawnego wina
ok. 800 ml wywaru / bulionu (używam warzywnego)
swieżo starty ser pecorino lub parmezan (ok. 40 g)
sól, pieprz do smaku
+ masło do przesmażenia listków szałwii
Piekarnik nagrzać do 200-220 °C. Obraną i oczyszczoną z nasion dynię pokroić w ok. 1,5 cm grubości plastry, ułożyć na blasze, posmarować oliwą, posolić i upiec do miękkości (ok. 15 minut).
Wywar / bulion zagotować i pozostawić na najmniejszym ogniu, by cały czas był ciepły. Ząbek czosnku zmiażdżyć, a następnie poszatkować wraz z cebulą / szalotką.
Oliwę i masło (lub samą oliwę) rozgrzać w rondlu i udusić cebulę z czosnkiem (ok. 4-5 minut) nie dopuszczając do zbrązowienia. Następnie dodać kilka listków szałwii (3-5) i dusić jeszcze 1-2 minuty, po czym dodać ryż, posolić (nie za dużo gdyż dodawany później ser jest już słony), wymieszać i smażyć ok. 2-3 minuty na wolnym ogniu stale mieszając, aż ryż stanie się lekko przeźroczysty. Dodać wino, zamieszać i gdy wino już odparuje – dodać ok. 2 chochle wywaru / bulionu i gotować na wolnym ogniu regularnie mieszając; za każdym razem gdy ryż wchłonie już większość płynu dolać kolejną chochlę / półtorej wywaru i gotować od czasu do czasu mieszając; mniej więcej w połowie gotowania dodać połowę upieczonej, pokrojonej w kostkę dyni.
(jeśli nie chcemy by smak szałwii był zbyt mocny, możemy wyciągnąć listki już na tym etapie)
Gdy ryż ma już odpowiednią dla nas konsystencję (po ok. 17-18 min.) zdjąć garnek z ognia, dodać starty ser oraz resztę upieczonej, pokrojonej dyni i dokładnie wymieszać.
Pozostałe listki szałwii przesmażyć na rozgrzanym tłuszczu i udekorować nimi risotto, posypując ewentualnie dodatkowo startym pecorino / parmezanem.
‚
* * *
Jak widać na zdjęciach, ja przygotowuję risotto z dodatkiem dosyć dużej ilości bulionu, gdyż gdy tylko risotto lekko przestygnie, natychmiast robi się o wiele bardziej ‘suche’, ale możecie oczywiście modyfikować podane powyżej proporcje wedle Waszych upodobań.
‚
‚
W bardzo podobny sposób jak powyżej przygotowuję dyniowe risotto z serem roquefort (ser owczy, więc organizm się nie buntuje ;)). Pomijam tylko szałwię, a pod koniec gotowania dodaję ok. 40-50 g (albo więcej… ;)) pokrojonego w kawałki sera roquefort + ok. 2-3 łyżki startego pecorino / parmezanu. Całość posypuję zrumienionymi na suchej patelni orzechami (włoskimi, laskowymi lub piniowymi), choć dziś zastąpiły je pestki dyni (uwaga! nie oddalamy się zbytnio od patelni – np. by zrobić kilka zdjęć czekających w kolejce potraw ;) – pestki bowiem (jak i orzechy) dosyć szybko niestety zmieniają barwę… ;)).
‚
Pozdrawiam serdecznie!
I zapraszam oczywiście na ciąg dalszy :)
‚
Nie nadążam! Mam już dwa rodzaje dyni zakupione, może dzisiaj zrobię tą ostro-kwaśną…pozdrawiam serdecznie.
Aniu, ja tez juz nie nadazam… Dlatego dzisiejszy wpis bedzie opiero jutro :/
same pyszności dyniowe;)
ps: a ja muszę jak najszybciej opublikować moją dyniową babkę na blogu:)
Pozdrawiam ciepło!
Olcik – czekam na babke zatem! Babki bowiem uwielbiamy, a jak dyniowa to tym bardziej ;)
Beatko, cokolwiek bym nie powiedziała – będzie mało… :) Piękne zdjęcia! Cudne potrawy. No i dynia też cudna, ale o tym wszyscy wiemy. :)
Dziekuje Malgos! :*
Obie wersje do mnie przemawiają :)
Kamciss – i mnie chyba trudno by bylo zdecydowac sie na jedna tylko wersje…
Ach, te listki szalwiowe! Ja je robie na masle klarowanym i serwuje z odeobina soli jako chipsy! Moj 3 latek i niejadek jest ich wielkim fanem.
Z dynia natomiast nadal sie oswajam… :)
No wlasnie Marto – mnie takie chrupiace listki szalwii tez bardzo smakuja, maz jednak sie do nich jeszcze nie przekonal :/
Widzę, że to tydzień spod znaku dynii z szałwią, ja wreszcie zrobiłam pierogi i jestem nimi zachwycona! *^o^*
Do następnego risotto z dynią też dorzucę listki szałwii.
Brahdelt – o tak, dyniowe pierogi sa pyszne! :)
Pozdrawiam serdecznie
wygląda i brzmi naprawdę smakowicie!
Storeko – dziekuje :)
Też nie znosiłam tego naparu z szałwii, ale to risotto musi być pyszne!!!
Sylwio – na szczescie jest o niebo lepsze od naparu! :D
A ja bardzo lubię smak naparu z szałwii! Jedno z moich kulinarnych zachwytów dzieciństwa to były smażone filety z ryby (pewnie mintaj lub morszczuk, nic innego w sklepach wtedy nie było…), przed panierowaniem posypane roztartą w palcach suszoną szałwią. Mój ojciec tak ją przyrządzał. Czasem wracam do tego smaku.
mam nadzieję, ze w ten weekend zacznę wreszcie moje ‚dyniowanie’ :)
Niedzielko – wyobrazam sobie, ze taka ryba byla pyszna! I zazdroszcze gotujacego Taty :)
Pozdrawiam!
Beo a ja za szałwią szaleję. Risotto z dynią i szałwią kiedyś już robiłam, chociaż nie wyglądało aż tak szałowo jak Twoje – smak jednak oszałamiający.
Ewo – oszalwiajacy rzec by mozna! :D
Jaka ładna dynia Beo !:)
Nie jadłam nigdy takiego risotto, a dodatek szałwii to już w ogóle dla mnie zagadka.
Wszystko takie śliczne :)
Uściski:*
Majano, koniecznie sprobuj z szalwia! Pychota :)
Aszzz się ośliniłam z rana!
:)
To zabawne, ale mam prawdziwą frajdę co roku gdy wpadasz w dniowy ciąg :)) w sumie czekam na dniowe wariactwa u Ciebie już od wiosny! Nie wiem nie wiem, ale to risotto brzmi kuszaco (napisałam to ja, która nie lubi gotować risotto!). Ucalowania na weekend! :*
Chilli, ja tez kiedys nie lubilam ;)
I milo mi bardzo, ze lubisz mojego dyniowe swira ;))
Pozdrawiam!
Oj jakie pyszności! A ja wróciłam z targu bez dyni, bo były same giganty :/. W przyszym roku znów sadze własne!
Pięknego weekendu!
Jo-hanah, a gogantow nie chca na targu rozkrajac? U nas na szczescie mozna kupic te duze rowniez ‚na kawalki’.
Pozdrawiam!
Bea ty jesteś jednak królową tych dań z dyni , co propozycja to takie mercedesy
No co Ty Margot… Ale ciesze sie, ze sie podoba :)
Hi hi bardzo mnie rozbawilo slowo „gotujowac”.
Kiedys zrobilam risotto z szalwia, bylo bardzo dobre. A w naszej stolowce zakladowej regularnie pojawiaja sie gnocchi z maslem szalwiowym. Ale jakos nigdy tego nie skojarzylam z tym okropnym gorzkim naparem ktory tez znam z dziecinstwa!
Hm, dzis rano upieklam dynie ale ma byc na zupe (ale to potimarron ktory chyba nie zalicza sie do „suchych” i za bardzo by sie rozciapal?). Risotto nastepnym razem bedzie, wyglada baaardzo apetycznie.
Pozdrawiam,
Aleksandra
Aleksandro, dziekuje za czujnosc! A to dlatego, ze najpierw bylo kilka zdan z -my ktore postanowilam napisac jednak w formie bardziej bezosobowej, no i taki ladny neologizm wyszedl :D
Wiesz, gdy ja po raz pierwszy sprobowalam gnocchi z maslem szalwiowym, to od razu sie w nich zakochalam! Ale pierwsze skojarzenia, gdy ktos pytal czy lubie zalwie, byly zawsze srednio pozytywne ;)
A potimarron jest wlasnie dosyc suchy, to w sumie ta sama rodzina co Hokkaido (jesli upieczesz muszkatolowa to bedziesz miec prawdziwa ‚ciape’ ;)).
Pozdrawiam!
Obie wersja bardzo mi pasują, chyba wykorzystam przepisy :)
Dziekuje Grazyno! :)
Bardzo lubię roquefort, więc od razu zdecydowałam się na tę drugą wersję. Risotto jest genialne, na pewno jeszcze do niego wrócimy, nawet jeśli na talerzu nie prezentuje się tak ładnie jak Twoje.
Katasiu, swietnie, ze i Wam posmakowalo! I u nas ta wersja cieszy sie najwieksza (dyniowa) popularnoscia :)
Pozdrawiam serdecznie!
Ostatnia uwaga jakże przydatna :) Z szałwią się jeszcze nie zaprzyjaźniłam, ale powoli nadchodzi ten czas.
Kaba, robie zawsze milion rzeczy jednoczesnie, wiec niestety nie zawsze to wszystkiemu wychodzi na dobre ;)
A zeby z szalwia sie zaprzyjazni, to radze zaczynac od malych jej ilosci, od bardzo delikatnego aromatyzowania potraw; maslo szalwiowe + ravioli lub gnocchi to poezja! :)
4-ry dynie leza w spizarni.Szalwi mam w brod w ogrodzie.Pierwsze bedzie rissotto,pycha.Czy odzyskujesz pestki z dyni ???Moze ktos ma patent ,jak je wydlubac ?Moze najpierw ususzyc ?Tyle dyn do zjedzenia,az szkoda wyrzucic tyle pestek.
Weroniko, pestki mozesz wysuszyc w piekarniku razem z ‚farfoclami’ ;) po upieczeniu bowiem latwiej jest wtedy pestki oddzielic. Choc mozna je oczywiscie najpierw oczyscic z nadmiaru tych dyniowych ‚nitek’ i pozniej na blache, ewentualnie na sucha patelnie.
Pozdrawiam!
mmm… obie propozycje mi przypadly do gustu:)
Aga – ciesze sie :)
i znów fajne danie z dynią, dziekuję bardzo spróbuję
to pewne
j
Mam nadzieje, ze posmakuje Jadwigo! :)
Pozdrawiam serdecznie
KOniecznie muszę spróbować tego risotta. Niestety świeżej szałwi u mnie brak
Elu, ta swieza ma zdecydowanie inny smak od suszonej niestety…
Czyli jednak najpierw wysuszyc,bardzo Ci dziekuje za szybka odpowiedz.Na dyniowe resztki,tez jest sposob.Po prostu pestki wrzucic do wody z sola.To dziala.
Beo, jak można zamrozić dynię? Czytałam, że wiele osób ją mrozi, ale nie bardzo wiem w jakiej postaci: mus, surową dynię ze skórką?
Z góry dziękuję za pomoc ;)
Pozdrawiam,
Ania
Aniu, przepraszam, ze pytanie mi podczas Festiwalu umknelo!!! Ja mroze juz oczyszczona surowa dynie (obrana), pokrojona w kostke. Ale i ugotowany mus mozna, jesli wolisz.
Pozdrawiam!
Nic się nie stało ;) Dziękuję za odpowiedź. Zamroziłam i w kostkach, i w postaci musu z upieczonej w piekarniku dyni. Mam jej tyle zamrożonej, że chyba do wiosny przynajmniej raz z tygodniu będę teraz serwować danie z dyniowym dodatkiem.
Pozdrawiam.
Wygląda naprawdę pysznie.
Wygląda tak cudnie, że żałuję że w sobotę spożytkowałam do końca swoją dynię. Czas na kolejną! :)
Pozdrowienia :)
Pingback: Festiwal Dyni 2012 - podsumowanie « Bea w Kuchni
Zrobiłam Beo, wyszło pyszne:-) Zamiast parmezanu dałam tylko oscypka:-) Wszystkim bardzo smakowało, zwłaszcza, że popełniłam moje pierwsze w życiu risotto:-)
Marzeno, nie takie risotto straszne, prawde? Domyslam sie, ze z oscypkiem bylo pyszne! Kocham oscypki :))
Pozdrawiam serdecznie!
Beo, zamieściłam swoje-Twoje risotto:-)Oczywiście wraz ze źródłem. Pozdrawiam serdecznie:-)
Risotto bardzo mi smakowało…jakoś do tej pory najbardziej lubiłam risotto grzybowe , teraz to dołączam do ulubionej dwójki :) Pozdrawiam Beatko i dziękuję za kolejny przepis na wyśmienite danie :)))))))))))))
Naprawdę świetny przepis. Wyszło bardzo smaczne
Pingback: Zupa dyniowa z kasztanami, urodzinowo ;) | Bea w Kuchni
Pingback: Risotto z kasztanami i pieczoną dynią | Bea w Kuchni