‚Poniedziałki bez mięs’

poniedzialki_bez_miesW marcu ubiegłego roku pisałam Wam o kilku książkach – klik, których autorzy propagują ograniczenie spożycia mięsa i produktów pochodzenia zwierzęcego; było słów kilka o Marku Bittmanie i jego książce ‘Food Matters’, o Michaelu Pollanie i jego ‘Przewodniku konsumenta’ oraz o ‘Less meat, more veg’ (‘Mniej mięsa, więcej warzyw’) autorstwa Rachel de Thample. Dziś słów kilka o książce o podobnej tematyce – ‘Poniedziałki bez mięs’, autorstwa rodziny McCartneyów (tak, TYCH McCartneyów ;)), która w październiku ukazała się również na polskim rynu (ja zakupiłam ją rok temu, w wersji angielskiej).

Tak jak w przypadku wspomnianego wyżej Marka Bittmana, motywacją do przemyśleń (oraz do działania) Paula McCartneya i jego rodziny stał się opublikowany w 2006 roku raport ONZ (a konkretnie FAO – Food and Agriculture Organization) – ‘Livestock’s Long Shadow’ (‘Długi cień bydła’) z którego wynika, iż to co jemy my nie tylko znaczenie dla naszego zdrowia, ale ma także wpływ na ‘zdrowie’ naszej Planety.
Według wspomnianego raportu, przemysłowa hodowla zwierząt odpowiedzialna jest za prawie 20% antropogennych (czyli tych, za których wytworzenie odpowiedzialny jest człowiek) emisji gazów cieplarnianych (choć niektórzy twierdzą, iż wartości te są o wiele wyższe…), na każdym etapie produkcji mięsa – od uprawy pasz, przez samą hodowlę oraz przetwórstwo i transport. Najgroźniejsze dla naszego środowiska gazy to dwutlenek węgla, metan i podtlenek azotu, z czego dwa ostatnie gazy są ściśle związane z hodowlą zwierząt właśnie (bydło, kozy, owce…), wytwarzane są one bowiem poprzez system trawienny zwierząt. Poza tym – tak jak pisałam już rok temu -  hodowla zwierząt pochłania o wiele więcej wody i energii (10 razy więcej energii) niż uprawa roślin (by wyprodukować 1kg mięsa trzeba zużyć 15 – 18 ton wody, a 45% zużywanej na świecie wody zużywana jest właśnie do hodowli zwierząt), co więcej – 70% terenów uprawnych  służy do wykarmienia zwierząt hodowlanych (w związku z czym, by uzyskać więcej terenów pod uprawę potrzbnej w hodowli kukurydzy i soi, wycina się coraz więcej lasów…). Ponadto mięso dzisiejszych zwierząt hodowlanych ma coraz mniej wartości odżywczych, zawiera za to coraz więcej antybiotyków i hormonów (i lepiej nie wiedzieć, czym są one karmione…), a warunki aktualnego, przemysłowego chowu zwierząt pozostawiają niestety wiele do życzenia.

meat_free_mondayTo wszystko zmobilizowało McCartneyów do działania i ponad trzy lata temu, w czerwcu 2009 roku, zainaugurowano w Londynie akcję ‘Poniedziałki bez mięs’, by zachęcić ludzi do ograniczenia spożywania mięsa (podobno wykluczenie mięsa z jadłospisu choć przez jeden dzień w tygodniu może przyczynić się do wielu pozytywnych zmian, tak dla środowiska jak i dla naszego zdrowia). A dla zachęty powstała książka kucharska z przepisami na każdy bezmięsny poniedziałek roku.

Książka podzielona jest na pory roku i na tygodnie, a każdy z 52 proponowanych tu zestawów zawiera dwa przepisy na dania główne oraz cztery dodatkowe przepisy na śniadanie, drugie śniadanie, dodatek do obiadu / kolacji oraz deser. Przepisy nie należą do zbyt skomplikowanych i zdecydowanie zachęcają do wypróbowania, taki był bowiem zamysł autorów : zrobić wszystko, by zainteresować tematem i nie zniechęcić czytelników ‘dziwnymi’ ;) wegetariańskimi przepisami. Ulubionymi recepturami dzieli się tu z nami nie tylko rodzina McCartneyów, ale także kilka innych znanych osób, jak np. Giorgio Locatelli, Vivienne Westwood, Gino d’Acampo czy… Pamela Anderson :)
Przykładowe menu na bezmięsny dzień w tym oraz poprzednim tygodniu wygląda następująco :

Jesień, tydzień 10 :
śniadanie – pigwa w syropie
drugie śniadanie – soczewica z pieczoną papryką i kozim serem
lunch – ziemniaki faszerowane
dodatek – pieczywo z masłem ziołowym
kolacja – tagliatelle z sosem grzybowym
deser – ciasto marchewkowe

Jesień, tydzień 9 :
śniadanie – frittata
drugie śniadanie – tarta z pieczonymi warzywami
lunch – quiche z porami i kozim serem
dodatek – cytrynowe brokuły
kolacja – tadżin z ciecierzycy z pastą harrissa
deser – śmietankowy krem z jabłkami

Prawda, że nie jest nudno? A tego typu menu wystarczyło by chyba mi bez problemu nie tylko na jeden bezmięsny dzień, ale nawet na dwa lub trzy ;) Dodajmy do tego apetyczne zdjęcia (niestety nie do każdej potrawy, ale jest to zrozumiałe, jako iż mamy tu ponad 200 przepisów…) i mamy doskonały prezent dla kogoś, kto nie ma zbyt wielu pomysłów na przygotowanie bezmięsnych posiłków. I kto stara się nam wmówić, że jedzenie wege nie może być smaczne i apetyczne ;)


Paul, Stella i Mary McCartney ‘Poniedziałki bez mięs’
Wydawnictwo Publicat, październik 2012
oprawa twarda, 240 stron

Jeśli książka Was zainteresowała, to bardzo chętnie oddam w dobre ręce mój recenzencki, polski egzemplarz; zostawcie proszę komentarz pod wpisem (z dopiskiem, dlaczego książka powinna do Was trafić ;)), a wylosowaną później osobę poproszę o dane teleadresowe.

Przy okazji przypominam też o wczorajszej książce, która szuka nowego domu ;)


Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego tygodnia!

EDYCJA

Książka znalazła już nowego właściciela (a raczej właścicielkę ;)) i trafi do Lu.
Przykro mi, że nie mam dodatkowych egzemplarzy dla Was…


Pozdrawiam!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

101 odpowiedzi nt. „‚Poniedziałki bez mięs’

  1. anita

    nie wiem , jaki komentarz będzie odpowiedni… może taki- bardzo proszę o egzemplarz powyższej książki, ponieważ od kiedy mój małżonek przestał jeść mięso jest mi dużo trudniej wymyślać nowe dania mimo tego, że sama jestem wege od ponad 15 lat;) chętnie próbuję wszystkiego, co nowe, bo 15letni okres żywienia się surówkami z ziemniakami/kaszami bądź tez zapeikankami warzywnymi, makaronami nie wymagał nadmiernej inwencji twórczej, wystarczało mi to, ot co..ale małżonka chciałabym karmić bardzeij zróżnicowanie..niby blogów wege, jak i nie wege ale inspirujących do nowych potraw jest mnóstwo (chociażby ten;)) , ale jakoś kręcę się wciąż wśród podobnych smaków… pozdrawaim , Anita

    Odpowiedz
  2. cozerka

    Jesteśmy mięsożercami, którzy na mięsne potrawy nie mają czasu w tygodniu :) i taka książka pozwoliłaby nam urozmaicić wtorki, środy, czwartki…nie tylko poniedziałki :)

    Odpowiedz
  3. pewna.taka

    tez sie pisze na ksiazke! wege nie jestem, dobry stek smakuje wyjatkowo jesli jest raz w miesiacu lub rzadziej, a carbonara nie bylaby carbonara bez boczku ;) niemniej jednak u mnie mogloby byc szesc dni bez miesa (a poniedzialki bez pracy!) a jesli dostane ksiazke, to z wysylka nie bedziesz miala problemu – powedruje nie dalej niz do sasiednego kantonu :) pozdrowienia poniedzialkowe!

    Odpowiedz
  4. Agata

    Bezmięsne mamy już środy i czwartki i baaaardzo chętnie byśmy dołożyli do tego zestawu także mccartneyowe poniedziałki ;-)
    pozdrowienia!

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Anno, podobno wstydem jest tylko krasc; a druga bardzo wazna rzecza w zyciu jest tolerancja i to, ze wszystko mozna powiedziec, tylko trzeba wiedziec kiedy i w jaki sposob.
      Ksiazka zostala napisana dla osob, ktore chca nauczyc sie jadac mniej miesa, ale nie do konca maja pomysly na smaczne, bezmiesne dania. Nie nam zatem oceniac zamysl jej autora ;)

      Odpowiedz
    2. hajduczek

      Anno, dlaczego mięsożercy powinni się wstydzić? Może właśnie ta książka będzie pierwszym krokiem w stronę wegetarianizmu? Bo może brak im odwagi, pomysłów, bodźca, żeby przestać jeść mięso?
      Wegetarianom zwykle nie brakuje pomysłów na bezmięsne dania, bo odżywiają się tak od dłuższego lub krótszego czasu. Pewnie każdy wegetarianin znalazłby w tej publikacji inspirację, jednak myślę, że „mięsożerca” odniósłby więcej korzyści. Dlatego ja, wegetarianką od 20 lat będąc, przeznaczyłabym książkę „Poniedziałki bez mięs” na prezent dla którejś z moich mięsożernych znajomych/przyjaciółek…

      Beo, czy taki komentarz też będzie się liczył w konkursie? Bo jak nie, to wpiszę się jeszcze raz:-)
      Pozdrawiam!

      Odpowiedz
    3. An z Chatki

      Anno, Twoja odpowiedź zabrzmiała tak groźnie, że wstydzę się wyściubić nosek z domu, żeby mnie jacyś wegetarianie nie dopadli :)
      Jako mięsożerca, lubię również zjeść smacznie przyrządzone rośliny. Bądźmy szczerzy, nie zmienię nagle gustu, ale mogę spóbować wprowadzić coś nowego do swojego menu :)
      Pozdrawiam An

      Odpowiedz
  5. izaura

    hej hej ! widziałam tą książkę w empiku ! fundusze niestety nie pozwalają :-( bardzo bardzo chciałabym mieć tą książkę w swojej kolekcji. pozdrawiaaam !

    Odpowiedz
  6. Maria

    Trafiłaś z tą książką w dziesiątkę:-) Właśnie szukałam fajnych dań wegetariańskich. Mój lekarz zalecił mi dietę z ograniczeniem spożycie mięsa ze wg na starania o dziecko:-). Nie miałam pomysłów na dania wegetariańskie, ale ta książka może rozwiązać mój problem. Ciepło pozdrawiam

    Odpowiedz
  7. betka

    Ze względu na 2 miesięcznego szkraba ;-) którego karmię tym co sama zjem bardzo chętnie przerzuciłabym się na więcej dni bezmięsnych, zwłaszcza jeśli chodzi o śniadania i kolacje bo tu mi najbardziej pomysłów brakuje. Poza tym, chciałabym mu jak najpóźniej w stałym pokarmie wprowadzić mięso, zwłaszcza, że jak wiadomo jakość dzisiejszego mięsa i wędlin pozostawia wiele do życzenia :( pozdrawiam !

    Odpowiedz
  8. Magdalena

    Proszę o książkę „Poniedziałki bez mięs” ze wzlędu na męża, który żyć mi nie daje, gdyż najpierw zażyczył sobie, aby w naszym domu nie było słodkich obiadów, bo to przecież desery, a teraz oświadczył, że za dużo mięsa jemy i przydałaby się jakaś zdrowa dieta bez mięsa… oj trudno dogodzić ukochanej osobie…;) ale może ta książka pomoże rozwiązać nasz mały małżeński konflikt, a przy okazji wprowadzimy zdrowe nawyki do naszego jadłospisu:)
    pozdrawiam
    Magda

    Odpowiedz
  9. madziabim

    Bardzo jestem ciekawa wszystkich wegetariańskich książek kucharskich. Mimo że nie jem mięsa, korzystam z tych samych książek co wcześniej, modyfikując przepisy w odpowiadający mi sposób. Jak narazie jedyny zbiór przepisów dla roślinożerców, który mnie zachwycił to „The Green’s Cookbook” Deborah Madison- wszystko z tej ksiązki jest lepsze i smaczniejsze! Ale bardzo chętnie dam się przekonać do poszerzenia mojej listy… Pozdrawiam serdecznie.

    Odpowiedz
  10. Beata

    Ta książka byłaby idealnym prezentem świątecznym dla mojej mamy, która ma potworne problemy z reumatoidalnym zapaleniem stawów. Jako wegetarianka wiele słyszałam metodzie leczenia tej i innych chorób polegającej głównie na wegańskiej diecie. Może książka byłaby impulsem do zmiany, bo moje przekonania, żeby dla własnego dobra ograniczyła mięso nie spotkały się z ciepłym przyjęciem. Ah to tradycyjne polskie wychowanie…

    Odpowiedz
  11. ola

    ja chętnie przygarnę :) o ile sama nie jestem zbyt wymagająca co do potraw bezmięsnych, to mojemu domownikowi ciężko jest dogodzić czymś wegetariańskim, stąd wszelkie inspiracje mile widziane ;)

    Odpowiedz
    1. hajduczek

      Izo, dlaczego „nawet ryby” nie chce tknąć? Przecież to logiczne, że wegetarianka nie powinna jeść ryb, przecież ryba też ma rodziców:-)
      Zawsze dziwi mnie, dlaczego bardzo wielu ludzi sądzi, że wegetarianie jedzą ryby. Skąd bierze się taki przesąd???

      Odpowiedz
      1. iza

        Hajduczku, spróbuj zrozumieć biednego rodzica, który czymś musi to dziecko nakarmić. Czymś, co nie będzie tylko francukimi rogalikami i cukierkami. A ja nie mogę gotować osobno dla każdego członka rodziny i o ile mogę obejść się bez mięsa, to ryby bardzo lubię:). Acha, soczewica, fasola, ciecierzyca itp. też nie przechodzą, ale tu już wkracza autorytet rodzicielski;

        Odpowiedz
        1. hajduczek

          Ależ rozumiem rodzica, który znalazł się w trudnej dla niego sytuacji, wiem, że ciężko jest przestawić się na inny styl odżywiania któregokolwiek z członków rodziny. To tak, jakby nagle ktoś musiał przejść na jakąś ścisłą dietę związaną np. z chorobą (czego nikomu, nikomu naprawdę nie życzę!)
          Chciałam tylko wyrazić zdziwienie sformułowaniem „nawet ryby”, bo jednak wegetarianie nie jedzą ryb, z czym zapewne się zgodzisz.
          Porozmawiaj poważnie z córką i spróbuj wytłumaczyć, że jeśli chce być wegetarianką, powinna jednak jadać określone produkty (m.in. strączki), bo wegetarianizm wiąże się z dbałością o własne zdrowie, a nie tylko z ochroną zwierząt. Gdyby Ci wpadła w ręce książeczka Stephanie Pierson pt. „Warzywny ROCK and ROLL”, zajrzyj do niej, serdecznie polecam. To książka napisana właśnie przez mamę młodej wegetarianki:-)
          Pozdrawaiam!

          Odpowiedz
          1. iza

            Nie znam zbyt wielu wegetarian, ale ci, których znam, nie mają oporów przed jedzeniem ryb:)
            Dziękuję za książkową podpowiedź;

            Iza

          2. ~Hania

            Izo, wegetarianie nie jedzą zwierząt, a więc także ryb, małży, ośmiornic, krewetek itd. Jeśli Twoi znajomi jedzą ryby, to nie są wegetarianami. Widocznie sami o tym nie wiedzą :) Pozdrawiam!

  12. jukejka

    Ja już od kilku miesięcy stosuję „bezmięsne poniedziałki” , właśnie dzięki artykułowi na ten temat, na jaki trafiłam w jakiejś „wegetariańskiej ” gazecie, a książka jest fantastyczną kopalnią pomysłów na świetne potrawy bez mięsa !

    Odpowiedz
  13. Keira

    Książka baardzo by mi się przydała, poniważ chociaż mnie do ograniczania mięsa przekonywać nie trzeba, to moją drugą półowkę zdecydowanie tak. Muszę się sporo nakombinować, żeby wymyślić bezmięsne danie, które mu zaimponuje i z pewnoscią w tej ksiązce znalazłabym sporo inspiracji. A na pewno pomógłby fakt, że mój luby jest fanem nie tylko Beatlesów, ale i solowej twórczości McCartney’a ;)

    Odpowiedz
  14. Graszka

    Beo, a co jest z przetworami pochodzenia roslinnego! Przeciez by spozywac ser kozi, jaja etc. potrzebna jest produkcja. Skoro nie jemy juz miesa to moim zdaniem powinnismy tez zmniejszyc spozycie produktow pochodzenia miesnego, bo w przeciwnym razie cala akcja dla mnie nie ma specjalnie powodzenia. Pozdrawiam serdecznie Graszka

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Graszko, McCarney skupil sie przede wszystkim na kwestii gazow cieplarnianych, sta projekt dotyctacy przede wszystkim redukcji spozycia samego miesa i zmniejszenia hodowli zwierzat; ale oczywiscie zgadzam sie, iz to ogolnie spozycie produktow pochodzenia zwierzacego nalezy zmniejszyc, co sama w kuchni rowniez stosuje (choc nie moglabym calkowicie rozstac sie z serami niestety… ;)).

      Pozdrawiam

      Odpowiedz
  15. justyna

    chętnie skorzystałabym z propozycji zawartych w książce, która być może zainspirowałaby również i pozostałych domowników do małych zmian w ich menu!?

    Odpowiedz
  16. Lu

    Dzień dobry:)
    Ostatnio zdarzają mi się dziwne zbiegi okoliczności.
    Zrobiłam sobie tydzień oczyszczania bez kawy mięsa i nabiału (o oczywistościach typu cukier i oczyszczona mąka nie wspominam), a tu na jakimś zaprzyjaźnionym blogu ktoś o tym pisze.
    Zbudowana rezultatami tego tygodnia (m. in. intensywniej czuję smaki i zapachy, odkryłam kilka nowych połączeń, moje dzieci stały się nieoczekiwanie dla wszystkich fankami brązowego ryżu) postanowiłam na dłużej ograniczyć mięso, a tu Ty piszesz recenzję książki jakby w sam raz dla mnie, na ten moment życia.

    Pozdrawiam Cie serdecznie
    Lu

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Lu, i ja ostatnio doswiadczam roznych ‚dziwnych’ zbiegow okolicznosci, wiec… wiec ksiazka poleci do Ciebie :)

      Prosze zatem o maila z danymi teleadresowymi :)

      Pozdrawiam serdecznie!

      Odpowiedz
      1. Lu

        Beo, nawet nie masz pojęcia jak bardzo się cieszę.
        Zazwyczaj nie biorę udziału w takich zabawach, no tak, ale to zazwyczaj…
        A tym razem coś mnie tknęło, że może powinnam.
        No i proszę :)
        To tyle jeśli chodzi o zaskoczenia i przypadki :)))
        Serdeczne pozdrowienia i oczywiście wysyłam dane.

        Odpowiedz
  17. Alina

    Będę banalna i nudna. Chcę tę książkę, bo potrzebuję kreatywności w żywieniu. Od niedawna jestem na bardzo dobrej drodze do zostania wegetarianką – ta bardzo dobra droga objawia się tym, że po zjedzeniu mięsa choruję (trzy tygodnie bez mięsa i wczoraj nie wytrzymałam, zjadłam kurczaka, a potem musiałam to odchorować). Względy zdrowotne sprawiają, że muszę chyba porzucić mięso na dobre.
    Ta książka i te przykłady dań pokazują, że mam szansę to przeżyć. Dlatego bardzo, bardzo chciałabym ją dostać i mniej narzekać na to, że nie mam co jeść. To dla mnie przykre. Trudno mi się odnaleźć w tym bezmięsnym świecie, skoro całe moje życie w domu królowało mięso (i zapewne będzie królować). Każdy dobry pomysł mi się przyda.
    I – co jeszcze śmieszniejsze – mięso mi już tak nie smakuje po parotygodniowym odwyku, choć ochota na nie wciąż jest. Może wyrobię w sobie ochotę na coś innego?

    Odpowiedz
  18. Dominika

    Odkryty rąbek tajemnicy, dotyczący repertuaru dań – tarta z pieczonymi warzywami i śmietankowy krem z jabłkami (ach) – to to co „misie lubią najbardziej”, a ciekawość co zawierają kolejne strony tylko wzrasta! Pozdrawiam.

    Odpowiedz
  19. Pavlova

    Bardzo by mi się ta książka przydała, ponieważ od kilku miesięcy dużo gotuję dla całej mojej rodziny. Przedtem ja tylko byłam wegetarianką, teraz wegetariańsko jemy wszyscy. Ja jednak poruszałam się smakowo w określonych rewirach, głównie pomidorowo zabarwionych. Moje dziecko nie znosi pomidorów w żadnej postaci i mam często dylemat, co mu ugotować. Także potrzebuję nowej kulinarnej perspektywy. Pozdrawiam!

    Odpowiedz
  20. Joasia

    Droga Beatko,

    Bloga czytam sporadycznie ale jak już przysiądę to chłonę po 10 stron naraz ;) Z dużą ciekawością przeczytałam wpis dotyczący „Bezmięsnych poniedziałków” i konkursu ponieważ i inicjatywa ciekawa i ku dobremu i z przyczyn zupełnie osobistych. Od niedawna borykamy się z problemem ciekawych jadłospisów dla Mamy, tuż po resekcji żołądka. Po chorobie i w trakcie leczenia dieta zmieniła się jej o 180 stopni – żadnych produktów mlecznych, intensywne ograniczanie cukrów i właśnie tłuszczów zwierzęcych – i ciągle przyzwyczajamy się do tej sytuacji i próbujemy jak najbardziej/najzdrowiej urozmaicać Jej dietę. Jest to dla nas całkowicie nowy nowy rozdział, zarówno emocjonalnie jak i żywieniowo i myślę, że książka ta pomogła by nam znaleźć inspiracje na urozmaicenie diety i zmobilizowała do innego podejścia do tematów mięsnych :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    Odpowiedz
  21. Pewna_mama

    Bardzo chciałabym posiadać tę książkę – ale nie po to, żeby nie jeść mięsa w poniedziałek:) Przewrotna jestem niesłychanie! Czy wiecie, że w Polsce w 1959 r. oficjalnie zakazano sprzedaży i konsumpcji mięsa właśnie w ten dzień tygodnia (w związku z trudnościami w zaopatrzeniu;)? I do dziś przepisu nie uchylono? „Katolicy poszczą w piątek, a marksiści powinni pościć w pierwszym dniu tygodnia”…
    W „Kobiecie i Życiu” w rubryce „Co na obiad?” w poniedziałek zawsze proponowano danie jarskie. Trochę „déjà vu”, choć z innego powodu:)))))

    Moja rodzina w poniedziałki jada więc mięso, w piątki nigdy, w inne dni tygodnia mieszamy, raczej z przewagą niemięsnych dań- książka wygląda niezwykle zachęcająco – inspiracje na bezmięsne posiłki niezwykle pożądane:)

    Odpowiedz
  22. KappaZeta

    A ja poproszę bo jestem matką dwóch cudownych dziewczynek i zdrowe, świadome odżywianie to nie tylko moja fanaberia, ale przede wszystkim rodzicielski obowiązek. pozdrawiam Kasia

    Odpowiedz
  23. Kasia

    Nie jestem wegetarianką, ale mięso jem rzadko. Bardzo chętnie przygarnęłabym tę ksiazkę, by sprawdzić, czy zmniejszy moje uwielbienie dla „Plenty” Yotama Ottolenghi :).
    Chciałabym, byśmy świadomie podchodzili tak do zywienia, jak i do dobra naszej planety :).

    Odpowiedz
  24. JoBP

    W moim domu, mimo ze spozywamy sporo warzyw, istnieje niepisana zasada: ” nie lej zupy – lej mieso”. Fajnie byloby od niej odejsc chociaz na jeden dzien w tygodniu, a ksiazka zapewne pomoglaby przekonac mojego malzonka… Dlatego wlasnie potrzebuje tej ksiazki, poloze ja z hukiem na stole i powiem: ” teraz bedzie wlasnie tak”.

    Odpowiedz
  25. Demeter

    Witaj Beo,
    Bardzo chętnie przetestuje książkę. Mój stosunek do jedzenia mięsa zmienil sie radykalnie ok 2 lat temu, kiedy przeczytalam ksiązke prof. Campbella ” the china study”, ktory po bardzo dlugich badaniach ( ok 30 letnich) doszedl do konkluzji, ze nadmierne spozywanie bialka zwierzecego jest wiekszosci chorob cywilizacyjnych ( m.in. Cukrzycy i chorob serca). Od tamtej pory zaczelam bardzo pracowac nad zmiana diety mojej rodziny. Kazdego dnia staram sie przekonac mojego meza ( do niedawna jeszcze strasznego miesozerce), ze zmiana diety naszej rodziny byla dobrym pomyslem. Nowe pomysly na dania vege sa zatem zawsze dobrze widziane. Btw dziekuje za twoj blog, ktory jest skarbnica doskonalych wegetarianskich przepisow.

    Odpowiedz
  26. Kasia

    Kiedyś nie jadłam mięsa prze kilka lat. Potem zaczęłam, ale na pewno nie w takich ilościach jak w moim rodzinnym domu. Zresztą tam też jedli do czasu. Do czasu spotkania mojego Taty z medycyną chińską i wyrzuceniem wieprzowiny ze swojego życia. Poczuł się lepiej. Schudł. Uwierzył, że życie bez schabowego jest możliwe i zdrowsze.
    Raz na jakiś czas mam ochotę na kotlecik. ;-) Ale generalnie wolę to co zielone i chrupiące. Ta książka może podsunęłaby kilka nowych przepisów.

    Odpowiedz
  27. Jo

    ależ Ty ciekawe pozycje do recenzji otrzymujesz, ja z tych, którzy sześć dni bez mięsa mogą, a w zasadzie ten siódmy też daliby radę ;), ale szczerze to jakiś urozmaiconych pomysłów na bezmięsną dietę nie mam, dlatego bardzo ciekawa jestem tej książki. Tym bardziej że Stella znana jest ze swoich poglądów.
    Smutne to, że żywność jedzona przez hodowlane zwierzęta wykarmiłaby prawdopodobnie ludzi….
    Oglądałam kiedyś przerażający jak dla mnie projekt niemieckiej chyba uczelni, gdzie krowy z otwartymi trzewiami chodziły, żeby sprawdzić ile wydalają gazów…

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Jo, staram sie jak moge, by miec cos ciekawego dla czytelnikow :))
      Ja bez miesa moge zyc praktycznie caly czas, czasami kupuje sobie kilka plasterkow dobrej szynki parmenskiej, ale miesa jako takiego nie (moze 1-2 razy w roku i tak samo czesto ryba ;)).

      Projekt o ktorym piszesz faktycznie wyjatkowo przerazajacy :/

      Odpowiedz
  28. Paulina

    To i ja grzecznie ustawiam się w kolejce :-)
    Nie jem mięsa od 15 lat i wbrew czarnowidztwu rodziny jestem zdrowa i szczęśliwa. Kiedy cztery lata temu poznałam mojego obecnego partnera był on zdeklarowanym mięsożercą. Twierdził, że warzywa to nie jedzenie. Kiedy zaczął próbować moich dań okazało się, że są smaczne, różnorodne no i zdrowe. Teraz je mięso bardzo sporadycznie. Taka książeczka bardzo by się w mojej kuchni przydała, by gotować jeszcze lepsze jedzonko i zarażać kolejne osoby bezmięsną kuchnią.

    Pozdrawiam
    Paulina

    Odpowiedz
  29. Bogusia

    Wczoraj w sklepie zagadnela mnie zupelnie obca osoba i zaczela opowiadac o tym ze nawet naturalne produkty zawieraja wiele niepotrzebnych i niezdrowych skladnikow, producenci wrzucaja cukier do produktow bez opamietania i tak sobie gawedzilysmy i Pani zaczela opowiadac jak to dawniej bylo, Pani grubo po 60-tce. I mowi kiedys ,w Niemczech ( mieszkam w Niemczech ,) ) mieso jadlo sie tylko raz w tygodniu, byla tylko pieczen niedzielna i to wszystko, w pozostale dni miesa w menu nie bylo, a dzisiaj w sklepach stoja wielkie lodowki wypelnione miesem przez caly tydzien i ludzien codziennie go kupuja, dla niej osoby w wieku naszych babc jest to calkowicie obce i nie do przyjecia.
    Czyli niedziela z miesem pozostale dni tygodnia bezmiesne, i nikt sie nie skarzyl ;)
    Moze bysmy tak posluchali naszych babc i dziadkow, ktorzy w wielu przypadkach ciesza sie lepszym zdrowiem jak wspolczesni 30-to latkowie :)

    Odpowiedz
  30. Agata

    Pewnego dnia (po przeczytaniu różnych artykułów, ulotek, wszystkiego, co w tamtym czasie było dostępne) postanowiłam przestać jeść mięso. W związku z tym, ze postanowiłam zrobić to od zaraz, moja mama była przerażona! Mieszkałam wówczas w małym miasteczku, więc po pierwsze nie było zbyt wiele produktów wegetariańskich ( z możliwych, dostępnych była soja – w jednym sklepie:)), a już na pewno nie było książek kucharskich na ten temat.
    Jakież było moje zdziwienie, gdy szperając po półkach księgarskich do moich rąk trafiała zakurzona, wciśnięta w kąt książka Lindy McCartney „Kuchnia domowa Lindy McCartney” wyd. Iskry! Byłam uratowana! Miałam przepisy, co więcej przy każdym przepisie było napisane ile i jakie zawiera witaminy, minerały itd. Choć w przepisach było mnóstwo produktów, o jakich nawet nie mogłam marzyć (rok 1997, więc kto wtedy słyszał o tofu, gotowych hamburgerach wegetariańskich, spreparowanym białku TVP, czy sosie Worcestershire??:), przekonałam rodzinę do próbowania wegetariańskich potraw, a sama mięsa nie jem do dzisiejszego dnia:)
    Książkę mam do dzisiaj. W końcu mogę wykorzystać większość przepisów, choć największy sentyment mam do tych, od których zaczynałam:)
    Linda McCartney bardzo dbała o zdrowie, wydała kilka książek kucharskich. Ciekawa jestem bardzo, jak wygląda książka Jej dzieci i męża…
    pozdrawiam serdecznie,
    Agata z Sopotu

    Odpowiedz
  31. buncia

    Przyznam szczerze, że lubię mięso, ale obiady z mięsem są często po prostu nudne. Dzieci też mało jedzą warzyw i kasz, a ja nie za bardzo wiem, jak tę naszą dietę urozmaicić. Inspiracja by się bardzo przydała:)

    Odpowiedz
  32. asiathinksthings

    O rany! tyle komentarzy, że napewno już ktoś wygrał!
    Ja bym z chęcią przeczytała tę książkę. Sama okładka jest bardzo zachęcająca, a co dopiero zawartość! Ponad 200 przepisów – duuużo do przerobienia :)

    Odpowiedz
  33. księżniczka w kaloszach

    Wiesz, że pamiętam jeszcze ze szkoły, że poniedziałki zawsze na stołówce były bezmięsne? Aczkolwiek, kojarzy mi się to zwykle z jajkiem w majonezie i sztywnymi ziemniakami;] Poniedziałkowe obiady w przedszkolu wspominam z rozrzewnieniem, pierogi leniwe zwane przez nas chlapakami, polane złotym masełkiem. Ciekawa jestem co proponuje książka:D

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Ksiezniczko, ja niestety nie mam ‚stolowkowych’ wspomnien, nie wiem wie, jak to w mojej szkole wygladalo… Ale tez nie sadze, ze dania byly jakos wyjatkowo urozmaicone ;)

      Pozdrawiam!

      Odpowiedz
  34. Kasia S

    Od małego towarzyszyło mi mięso – jadąc do przedszkola, Fiat 126P – ja na tylnim siedzeniu, w dłoni parówka i bułka; poźniejszy czas to klopsy, pieczenie, szyneczki i wszechobecny kult schabowego… Tak minęło prawie 30 lat. I nadchodzi ten czas, gdzie głowę skierowałabym w innym kierunku niż dział mięsny…

    Odpowiedz
  35. Lena

    Nie ukrywam, że czasami z chęcią zjem porządnego steka;-) jednak więcej jest jednak dni bezmięsnych. Nie z racji ideologii, a z uwagi na to, że po prostu bardzo lubię warzywa i makaron. Ksiązka z przepisami na bezmięsne dania przydałaby mi się do urozmaicenia jadłospisu.

    Odpowiedz
  36. hanka

    oj beo,nie sposób zliczyć ile razy korzystałam już z twoich fantastycznych przepisów.bardzo dziękuję za natchnienie, dzięki któremu moja kuchnia nabrała koloru i smaku. rok temu wypróbowałam większość przepisów ciasteczkowych-m.in. pierniczki aganiok,potrójnie imbirowe cantucci.ciastka rozdawałam zachwyconym znajomym.w tym roku próbuję ponowić akcję (ciasto na pierniczki już leżakuje).za twoją namową kupiłam smaczne prezenty-fantastyczna książka! na razie moje plany ciasteczkowe nieco się oddaliły-jestem 3 dzień po operacji kręgosłupa i na razie na nowo uczę się chodzić. karmił mnie będzie mąż,może wspomniana we wpisie książka sprawiłaby,że dostanę coś więcej niż kanapki i schabowy :-) byłabym ogromnie wdzięczna za prezent.

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Hanko – mam ‚problem’ z Twoim adresem mailowym, wszystkie powiadomienia wracaja z adnotacja, ze takie konto nie istnieje… Sprawdz prosze, czy wszystko jest dobrze zapisane.

      Pozdrawiam!

      I dziekuje za przemile slowa :)

      Odpowiedz
  37. Monika

    Spróbuję i ja zawalczyć o książkę McCartney’ów.
    Gotuję nucąc „strawberry fields forever”, a chciałabym „meetfree Mondays forever”.
    Uczę moich dwóch mężczyzn, że kotlet nie zawsze musi być z mięsa, a zapiekanka z boczkiem.
    Jeden – jak to mężczyzna już nie pierwszej młodości i coraz bardziej uważający na to, jak jeść zdrowo – wydaje się, że zaczyna to rozumieć.
    Ten drugi – jak to nastolatek – potrzebuje nacieszyć „żarciem” oczy. Chce dużo, smacznie i treściwie.
    Wiem, że jedzenie vege jest barwne, bo w warzywach i owocach więcej jest kolorów niż w mięsie, ale mnie brakuje czasem pomysłów na to, jak kolorowo „sprzedać” panom obiad bez kotleta.
    Wszak z mężczyznami – do ich serca przez żołądek… i przez oczy ;)
    Lubiłabym tę książkę bardzo.
    Gotowałabym nucąc „vege Mondays forever”…
    Pozdrawiam, Monika

    Odpowiedz
  38. aggie

    Ja chyba po prostu jestem taką osobą, która nie ma zbyt wielu pomysłów na przygotowywanie bezmięsnych posiłków… Więc może chociaż książka mi pomoże :-).

    Odpowiedz
  39. polne kwiaty

    Jest piękna! Gratuluję McCartneyom, że udało im się stworzyć książkę, którą naprawdę pragnie się mieć.:) Bardzo lubię i cenię Twój blog Beo, śledzę go nie od dziś, a jednak jest to mój pierwszy komentarz. Niechęć do udzielania się pokonana przez pragnienie.:) Pozdrawiam ciepło!

    Odpowiedz
  40. Inkwizycja

    A ja, kochana Beo, mam argumenty dwa: córka moja – wegetarianka, w przyszły piątek wychodzi za mąż ;-) i byłby to piękny dodatek do wyprawy dla niej ;-)
    I gdybym miała taki argument w ręku, to może przekonałabym Padre – zatwardziałego mięsożercę – do innej, zdrowszej diety?
    Ściskam Cię czule ;)

    Odpowiedz
  41. Lil'Bear

    Bardzo bardzo chętnie skorzystałabym z przepisów zamieszczonych w książce.
    Od roku próbujemy przez 1-2 dni w tygodniu nie jeść mięsa, ale nasze umiejętności i kulinarne tradycje sprawiają, że jemy nudne wegetariańskie posiłki, a pomysły warto by urozmaić. Szczególnie, że za 3 tygodnie na świecie pojawi się maluszek, przy którym kuchenne inspiracje (gotowe przepisy) okażą się nieocenione.
    W ten sposób na Święta będziemy mieć dwa prezenty :))))

    Odpowiedz
  42. Iwona

    Beo, marzę o takiej książce. Uwielbiam warzywa, ale jesienią potrzebuję inspiracji. Jesień potrzebuje ciepłych dań, a ja nie umiem znaleźć alternatywy dla mięsa. A te przykładowe jadłospisy dużo obiecują. I odrobina „wazeliny” – uwielbiam Twój blog. I to jest najprawdziwsza prawda. Pozdrawiam Iwona

    Odpowiedz
  43. Bez Okruszka

    Kiedy byłam mała w moim domu bezmięsnym dniem była zawsze sobota. Mam przyrządzała pierogi, albo jakieś słodkie danie (nalesniki, kopytka z cukrem i masłem, knedle ze śliwkami). Teraz, kiedy sama prowadzę dom, robię danie mięsne najwyżej raz w tygodniu, głównie ze względu na mojego mężczyznę ;-) Staram się go przekonać, ale mięsożerca z niego nieugięty. Kiedy mu przeczytałam ile wody i energii pochłania hodowla zwierząt przez chwilę miał moment zawachania. Może Paul go w końcu przekona? To byłby świetny mikołajkowy prezent dla niego… i dla mnie ;-)
    Pozdrawiam!

    Odpowiedz
  44. Pixi

    Ja jestem wegetarianką od 6 lat. Moim głównym powodem wyeliminowania mięsa z codziennego jadłospisu nie były powody zdrowotne, mające zamierzenie w ograniczeniu produkcji gazów i innych tego typu substancji czy w ograniczeniu ilości zużytej wody. Ja podjęłam decyzję o niejedzeniu mięsa ze względu na cierpienie zwierząt, które na początku hodowane są w okropnych warunkach, męczone w klatkach, kojcach, podczas transportu, tylko po to aby je potem w okrutny sposób zabić..i zjeść ze smakiem. To dotyczy także innych aspektów – dlatego nigdy nie założę futra, skórzanych butów, nigdy nie kupię skórzanej torebki czy kanapy. Dla mnie to bez sensu. Teraz jestem szczęśliwa, że żadne zwierzę, które tak samo czuje i cierpi nie będzie zabite z mojego powodu.

    Odpowiedz
  45. ania

    Zupełnie nie wiem co napisać, może tylko to, że podoba mi się idea częściowego wegetarianizmu, a jako schyłkowy mięsożerca potrzebuję inspiracji.
    kocham warzywa, hoduję i przetwarzam, ale taki warzywny poniedziałek to by było coś. :)

    Odpowiedz
  46. chromdot

    nie jest łatwo przekonać mięsożercę, że może się najeść BEZ mięsa. Ale jeżeli się to już uda, można też pokazać, że najeść można się też z fantazją :-) Książki kucharskie są dla mnie inspiracją a nagrodą jest objedzony gość… Z wielką przyjemnością przetestowałabym czy przepisy Mc Cartneyów są tak dobre, na jakie wyglądają…

    Odpowiedz
        1. Bea Autor wpisu

          Teofilo, ale dla pracujacych zawodowo zaczyna sie w poniedzialek niestety ;)
          Dla mnie nie ma akurat znaczenia, kto kiedy nie je miesa, czy tez kto je jada a kto nie; u mnie bezmiesnych jest ok. 350 dni w roku i nie czuje potrzeby, by bylo inaczej :)

          Pozdrawiam

          Odpowiedz
  47. Ewa/ Domowabogini.pl

    Dlaczego myślę, że mogłabym byc doskonałą kandydatką do „wygrania” książki „Poniedziałki bez mięs”?

    1. Bo mam grupę krwi A (czyli typowego roślinożercy;), moja córka ma ta sama grupę i mąż również (choc do niedawna, zanim poddał się pewnej operacji myślał że ma grupę krwi mięsożercy czyli O;)

    2. Od najmłodszych lat słuchałam Beatles’ów (to przez Rodziców… albo dzięki:) i mam w sobie wielka estymę dla całego klanu McCartney’ów, za stosunek do zwierząt i wegetarianizm

    3. Ta książka na prawdę by mi się przydała i bardzo jej pragnę:)

    Pozdrawiam Panią serdecznie,
    Ewa

    Odpowiedz
  48. Śnieżka gotuje

    Właściwie nie lubię mięsa, ale w mojej rodzinie panuje mięsny terror, spod którego nie potrafię się wyzwolić. Rodzina mojego męża i tym samym mój mąż to mięsożercy. Wędliny – szynki, kiełbasy, kabanosy, paróweczki, schabiki, a później zrazy, schabowe, polędwiczki, kotleciki… Końca nie widać. Kiedyś próbowałam walczyć z tą ilością mięsa, ale dla nich posiłek bez mięsa nie jest posiłkiem! Chcę znów spróbować, może uzbrojona w książkę „Poniedziałki bez mięs” wywalczę sobie warzywną wolność i przekonam rodzinę do choć jednego dnia bez mięsa. Niech wiedzą, że bez mięsa może też być ciekawie w kuchni. A poza tym przyczynią się do mniejszego cierpienia niewinnych istot i wezmą odpowiedzialność za naszą planetę. Ich to też interesuje, choć jeszcze nie wiedzą, że tak małą rzeczą jak wybór posiłków można wiele zmienić.
    Pozdrawiam
    Śnieżka

    Odpowiedz
      1. Bea Autor wpisu

        Sniezko, przykro mi… :( Niestety ilosc wpisow byla juz tak duza, ze nie chcialam dorzucac sobie wiecej ‚dylematow’ :/
        Mam nadzieje, ze jeszcze kiedys sie taka okazja nadarzy.

        Pozdrawiam!

        Odpowiedz
  49. Graszka

    Beo, dziekuje za wczesniejsza odpowiedz. Dodaje tutaj nowy wpis, bo nie jestem pewna, czy w tym tloku wiadomosci nie umknie Ci moja odpowiedz.
    U mnie jest podobnie. Bez miesa potrafie sie obyc i nic mi nie brakuje:) ale wlasnie serow, jaj i wogole nabialu by mi niesamowicie brakowalo. Zainteresowana Twoja ksiazka zaczelam szperac w internecie, by nabyc ja w jezyku niemieckim, bo tu mieszkam. Niestety bez sukcesu. Masz moze informacje jakas czy egzystuje rowniez wersja niemiecka? Dzieki z gory za wiadomosc.

    Graszka

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Graszko, znalazlam tutaj : http://www.amazon.de/Meat-Free-Monday-Einen-fleischfrei/dp/3835410172/ref=sr_1_3?s=books&ie=UTF8&qid=1354209241&sr=1-3 ; okladka inna, ale wg opisu to wlasnie ta ksiazka :)

      Ja od pewnego czasu musialam sie nauczyc zyc z mniejsza iloscia jajek i nabialu (alergia), ale na szczescie w miare dobrze toleruje to co kozie / owcze, tylko z ‚krowizna’ (i jajkami) mam problem niestety. Ale powtarzam soebie, ze przeciez moglo by byc gorzej, prawda? ;)

      Odpowiedz
  50. Graszka

    Zamiast spieszyc sie z podziekowaniami za linka…polecialam kupic ksiazke. Jestem gorliwym klijentem Amazon, posiadajac tam konto w mig zdecydowalam:)))
    Beo, zawsze mogloby byc gorzej. Jestem zagorzalym wielbicielem Twojego bloga, zagladam tu codziennie na ile mi czas pozwala i smie twierdzic, ze jesli odzywiasz sie tym co nam tu proponujesz, to doskonale dajesz sobie rade z alergia. Sporo juz razy podkradalam Twoje propozycje (bez dodawania komentarza, az mi wstyd) i jak dotad sie nigdy nie zawiodlam. Twoja salatka z pieczonych warzyw i te buraczki czerwone z piekarnika goscily dosc czesto na moim stole. W domu jadam ja na cieplo w biurze na zimno i zawsze mi smakuje:)
    Przy tej okazji jeszcze raz serdecznie dziekuje za inspiracje. Za linka naturalnie extra podziekowania.
    Zycze milego wieczoru i do nastepnego wpisu.

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Graszko, widze, ze jestes rownie szybka w ksiazkowych zakupach co ja! :))
      Tak, odzywiam sie tym, co widac na blogu, choc moze troche bardziej ‚nudnie’ ;) na co dzien, gdyz sporo jest kasz, soczewicy, komosy (quinoa), wiec kogo interesuje kolejna zupa warzywno-soczewicowa z dodatkiem komosy? ;) Najczesciej gotuje rozne ‚wariacje na temat’, a ze lubie improwizowac, to zawsze znajdzie sie cos do wykorzystania z lodowkowych czy szafkowych czelusci :) Sporo tez u mnie roznych warzywnych kotlecikow czy zapiekanek, a domowa pizza w weekend to juz tradycja. I oczywiscie sery, ale to moja druga milosc, tuz po dyniach ;)
      Milo mi, ze znajdujesz tu cos dla siebie i ze przepisy przypadly Ci do gustu. Ciekawa jestem tez bardzo Twoich wrazen na temat ksiazki! Napisz koniecznie gdy wyprobujesz juz ktorys z przepisow :)

      Pozdrawiam serdecznie!

      Odpowiedz
  51. Pela

    Beo – temat wpisu od razu przypomniał mi poniedziałki w PRL-u z nieczynnymi sklepami mięsnymi. To był chyba jeden ze sposobów na ograniczenie (chociaż w pewnym stopniu) niezadowolenia społeczeństwa, że w sklepie znowu widzą puste haki i jakieś nędzne ochłapy.
    A gdyby jakimś niezwykłym trafem książka trafiła do mnie…
    Ze względów zdrowotnych powinnam zmienić profil mojego gotowania dla siebie i pozostałych domowników, których karmię.
    Już nie wspomnę, że po prostu lubię moją kuchenną półeczkę z książkami, do których ciągle wracam.
    Pozdrawiam Cię serdecznie ;)

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Pelu, ksiazka niestety zostala juz wylosowana, przykro mi… :(

      Poniedzialkow za czasu PRL-u nie pamietam zbytnio (to znaczy dobrze pamietam np. lata 80-te, ale nie akurat poniedzialki ;)).
      A co do zmiany sposobu gotowania, to w razie jakichs pytan mozesz smialo pisac droga mailowa – chetnie pomoge :)

      Pozdrawiam serdecznie!

      Odpowiedz
  52. EwaJ

    Oj, spóźniłam się z ta książką, To nic! Bea! Trafiłam do Ciebie zupełnie przez przypadek buszując w nocy w telefonie ( o zgrozaaa wiem) w interencie; nie mogłam zasnąć. A Twój blog do reszty mi to zasypianie uniemożliwił. Teraz staram się codziennie wpaść i poczytać, ba… pooglądać. Twoje zdjęcia mnie oczarowały. Ślinka cieknie na każdą Twoją propozycję.
    A wrócę do tematu książki. Ponieważ przypadek sprawił, że od września staram się nie jadać mięsa. Po obozie wegetariańskim jogi, przestałam odczuwać skurcze jelitowe, bolesne – rano, jak ręką odjął. Wyeliminowanie samego mięsa?! Myślałam sobie, co jest? Jak to możliwe?! Ja, która kocha mięso pod każdą postacią! Hmmm teraz się testuję. Staram się nie jeść, okazyjnie dzióbnę bo wiem, że taki nagły skok też nie jest zdrowy dla organizmu. Nagle mu coś zabrać, czym żywiło się głównie przez niecałe 30 lat życia! Jestem laikiem w kuchni jeśli chodzi o zamianę mięsa na inne produkty, eksperymentuje. uwielbiam przyprawy, zioła. jadam więcej orzechów, owoców. Ale brakuje mi właśnie odruchów. A znajdę je zakochując się w nowej kuchni. Tą książkę to chyba sobie kupię. Będzie test. Pozdrawiam cieplusio

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Witaj Ewo, u mnie bole jelit zniknely np. po ograniczeniu spozycia ‚krowizny’ (co jest ‚bolesne’ ze wzgledu na moja milosc do serow ;)). Miesa za to nigdy specjalnie nie lubilam i jako dziecko strasznie meczylam sie muszac je jesc… Teraz od czasu do czasu zdarza mi sie zjesc cos miesnego, ale jest to naprawde wielka rzadkosc.
      Pewnie juz troche wiesz na temat bezmiesnego odzywiania, ale przede wszystkim polecam czeste spozywanie komosy ryzowej (quinoa) i czerwonej soczewicy, gdyz sa bardzo bogate w bialko. No i oczywiscie kielki, ktore sa prawdziwa bomba witaminowa.
      Ksiazke oczywiscie polecam, szczegolnie gdy pomyslow na jakis posilek brakuje ;)

      Pozdrawiam serdecznie! I milo mi, ze tu do mnie trafilas :)

      Odpowiedz
  53. Graszka

    Witaj Beo,

    ksiazke otrzymalam i wnioskujac po wstepnych ogledzinach, ze nie byl to zbedny wydatek:)
    Zauroczyly mnie piekne zdjecia, bo na to jako wzrokowiec najpierw zwracam uwage, potem podzial na pory roku ulatwia wybor, a i same przepisy sa dosc ciekawe. Mysle, ze nie jeden z nich z pewnoscia zagosci na moim stole. Dam oczywiscie znac, jesli nie bedzie Ci to przeszkadzac, w akurat bierzacych postach) o tym co udalo mi sie wyprobowac.
    Apropos wpisu o pierniczkach ‘Basler Läckerli’ zagladnij przy okazji na strone http://lamiacucina.wordpress.com/. Robert, czynil swego czasu wpis na ten temat, a jego blog kulinarny uwazam za jeden z najlepszym blogow niemiecko-jezycznych.
    Jeszcze raz dziekuej Beo za cenne informacje, ktore tutaj nam udzielasz. Zycze wspanialego wekeendu i bardzo serdecznie pozdrawiam. Graszka

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Graszko, oczywiscie ze nie bedzie mi to przeszkadzac! Wrecz przeciwnie :))
      Ciesze sie, ze ksiazka przypadla Ci do gustu; dla mnie – praktycznie ‚bezmiesnej’ od 20 lat – wiele przepisow / pomyslow nie jest calkiem mi nieznanych, ale niektore zestawienia smakowe bardzo przypadly mi do gustu. Z pewnoscia nadal bede polecac ksiazke wszystkim tym, ktorzy chca ograniczyc spozycie miesa a nie bardzo jeszcze wiedza jak…
      Lamiacucina znam, choc nie bywam niestety regularnie; podoba mi sie to co napisal o Szwajcarach i o pierniczkach :)

      Pozdrawiam Cie serdecznie i oczywiscie zapraszam jak najczesciej :)

      Odpowiedz
      1. Graszka

        Dziekuje Beo za zaproszenie. Przyznam Ci sie, ze i bez zaproszenia zadomowilam sie tu u Ciebie na dobre:))) Zagladam tu niemalze codziennie:)))
        Postanowilam sobie maksymalnie zmniejszyc odzywianie sie miesem. Kocham zwierzeta (szczegolnie moja kotke)i gdy pomysle w jakich warunkach sa chowane po to, by zadowolic nasze podniebienia to mnie po prostu przeraza. Postanowienia sa i ksiazke przetesutje dokladnie, choc i tak juz czeso korzystam z przepisow wegetarian. Zainteresowana jestem przepisami wegetarianskimi Yotama Ottolenghi, ktory ostatnio stal sie bardzo modny:) na niemieckich blogach kulinarnych. Zamierzam kupic sobie jego ksiazki, a moze umieszcze je na liscie przezentow podchoinkowych. Jesli cos mi wyjatkowo posmakuje tez podziele sie chetnie doswiadczeniami.
        Na razie mam bardzo niespokojny okres koncoworoczny w biurze wiec musze moje plany kulinarne i testowanie na pozniej przelozyc. Ale na pewno o moich postanowieniach nie zapomnie.
        Na dzis zycze Beo jeszcze milego wieczoru i bardzo serdecznie i cieplo pozdrawiam
        Graszka

        Odpowiedz
        1. Bea Autor wpisu

          Graszko, zaluje zatem, ze nie moge czesciej ugoscic Cie nowymi wpisamić Niesttey pracujac na pelny etat poza domem nie jest latwo przygotowywac nowe wpisy… :(
          Podoba mi sie to, co napisalas wspominajac o swoim kocie, gdyz dziwi mnie zawsze fakt, iz ludzie, ktorzy tak bardzo kochaja swoich czworonoznych przyjaciol zupelnie nie interesuja sie tym, w jakich warunkach zostalo ‚wyprodukowane’ mieso, ktore trafia na ich talerz :/ Smutne to bardzo, gdyz nikt nie by pozwolil na to, by ukochany kot czy pies zyly w takich warunkach.
          To tak jak polska wigilia i karpie, ktore kupuje sie zywe; najpierw mecza sie one strasznie stloczone w jakiejs ‚wanience’ w sklepie, pozniej cierpia niesione w plastikowych siatkach do domu; trudno mi zrozumiec, dlaczego bezmiesna Wigilia ma tak tragiczna w sumie tradycje meczenia zywego stworzenia :(

          Ale wrocmy do ksiazek… ;)

          Ottolenghi mam dwie pozycje (pewnie widzialas je wczesniej na blogu), jestem pewna, ze Ci sie spodobaja!
          Ja testowanie i kulinarne ‚wyzywanie sie’ ;) zostawiam sobie na po-swietach (mam ferie do 7-go stycznia, wiec bedzie czas na gotowanie ;)).

          Pozdrawiam serdecznie i zycze milego weekendu!

          Odpowiedz
  54. Aleksandra

    Halo halo,

    Bardzo szybko dotarla do mnie paczka z merlina i od razu wyprobowalam zimowa tarte z porami, ricotta i orzeszkami piniowymi. Pycha! Dziekuje za polecenie ksiazki :-)

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Aleksandro, odpisuje wprawdzie z ponad rocznym opoznieniem, ale ponoc lepiej pozno niz… ;))
      Ciesze sie, ze ksiazka i tarta przypadly do gustu :)

      Odpowiedz

Odpowiedz na „ulliarAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>