‚
Jeśli tak jak ja lubicie ‘bawić się’ ;) ładnymi foremkami i jeśli lubicie anyżowe smaki, to dzisiejszy wpis jest z dedykacją dla Was :) Zapraszam Was na aromatyczne, anyżowe Springerle, które co roku pojawiają się u nas na Święta.
Springerle to anyżowe ciasteczka (spokrewnione z popularnymi w Belgii i Holandii Speculoos / Speculaas), szczególnie popularne w Bawarii i Alzacji, którym kształt (a raczej wzór…) nadaje się dzięki specjalnym, rzeźbionym drewnianym foremkom. Pierwsze wzmianki o nich pochodzą z XIII-XIV wieku, popularność zaś zyskały między XVI a XVII wiekiem. W drewnie m.in. gruszy lub dzikiej wiśni rzeźbiono ‘negatyw’ motywu, który później odciskano na cieście (choć są dwie szkoły wyrobu Springerle i według tej drugiej ciastem wylepia się bezpośerednio foremkę, mnie jednak łatwiej jest odciskać motyw foremki na rozwałkowanym cieście, choć czasami mimo wszystko mam wrażenie, że to przez tego typu ciasteczka nabawię się siwych włosów ;)).
‚
‚
Foremki te były dosyć rzadkie i – ze względu na misterność ich rzeźbień – kosztowne, były więc traktowane jak swego rodzaju precjoza i służyły nie tylko do wyrobu ciasteczek, ale również do dekoracji (do dziś można spotkać tego typu piękne foremki zdobiące wnętrza np. tradycyjnych, alzackich domów).
Analizując motywy foremek dochodzi się do wniosku, iż tego typu ciasteczka nie były wypiekane tylko w czasie Adwentu, ale również na wszelakie inne uroczystości, nie tylko te religijne (serca, fauna i flora, profesje, sceny z życia codziennego czy też te biblijne i liturgiczne). Początkowo okrągłe, kwadratowe lub prostokątne, później foremki pojawiły się również np. w formie wałka – jak na zdjęciu obok (źródło).
(niestety takowego jeszcze nie posiadam…)
‚
‚
To właśnie anyżowe słodkości były pierwszymi ówczesnymi ciasteczkami, które można było stosunkowo długo przechowywać, bez uszczerbku tak dla ciasteczek jak i dla jedzących (choć nieostrożni mogli z całą pewnością stracić kawałek zęba przy ich konsumpcji ‘na sucho’;)).
Wypiekane z ciasta bez dodatku tłuszczu, tylko na bazie jajek, cukru i mąki, Springerle (dawniej zwane ‘chlebem anyżowym’) przypominają nieco włoskie cantuccini, które pierwotnie również wypiekane były właśnie w wersji anyżowej, bez tłuszczu (dopiero znacznie później zaczęto dodawać do nich migdały, a dziś – przygotowywać w wielu różnych wersjach smakowych, o czym wspominałam tutaj – klik).
‚
‚
Dzięki uprzedniemu ‘suszeniu’ ciasteczka nie deformowały się podczas pieczenia i można je też było długo przechowywać, podobno niektóre z nich również malowano (oczywiście wtedy już nie nadawały się do konsumpcji, a służyły tylko do ozdoby). Taki słodki prezent był niezwykle cenny, gdyż miód (a później cukier) właściwie aż do końca XVIII wieku był produktem dostępnym tylko dla wybrańców, dzieci były więc wyjątkowo szczęśliwe, gdy oprócz jabłek, pomarańczy czy orzechów dostawały również tego typu słodkości (nie wiem, czy chciałabym zobaczyć reakcję dzieci, które aktualnie pod choinką znalazły by tylko ciasteczka i pomarańcze ;)).
‚
Przygotowując ciasto na Springerle pamiętajmy o trzech zasadach : przede wszystkim jajka z cukrem ubijamy długo (często nawet 20 minut), gdyż to dzięki temu ciasteczka będą mogły rosnąć podczas pieczenia (tradycyjnie nie dodaje się tutaj proszku, choć dziś w niektórych przepisach uwzględnia się dodatek proszku lub amoniaku, by ciasto było ‚lżejsze’); dawne, tradycyjne przepisy zalecają też zasadę 2x24, czyli najpierw ciasto ‘odpoczywa’ przez 24 godziny tuż po wyrobieniu, a następnie przygotowane ciasteczka pozostawiamy do wyschnięcia przez kolejne 24 godziny (a minimum 12). Proces ‘suszenia’ ciasteczek przed pieczeniem jest bardzo ważny, gdyż to dzięki temu wzór nie będzie się odkształcał podczas pieczenia.
‚
Anyżowe Sprigerle
4-5 jajek (220 – 230 g)
500 g cukru pudru
500 g mąki
1-2 łyżki nasion anyżu
opcjonalnie – otarta skórka z jednej cytryny
Nasiona anyżu lekko zrumienić na suchej patelni i ewentualnie zmielić / rozetrzeć w moździerzu (ja pozostawiam całe).
Jajka ubić z cukrem na białą, puszystą masę (najlepiej przez 15-20 minut). Dodać anyż i mąkę, wymieszać i odstawić na kilkanaście minut (lub nawet na 12-24 godziny).
Ciasto rozwałkować na grubość ok. 8-10 mm (w zależności od głębokości naszych foremek). Foremkę lub wierzch ciasta delikatnie oprószyć mąką lub cukrem pudrem (foremki ‘pędzluję’) i mocno przycisnąć ją do ciasta (pomagamy sobie wałkiem, by równomiernie naciskać na wszystkie boki foremki). Następnie bardzo delikatnie odkleić ciasto uważając, by nie zniekształcić wzoru, a następnie okroić ciasteczka nożem lub metalową foremką (uwaga : ciasto niestety dosyć szybko wysycha, należy więc w miarę szybko formować ciasteczka i ewentualnie lekko zwilżyć ręce, jeśli ciasto zbyt mocno wyschnie) . Gotowe Springerle układać na wyłożonej papierem blasze i pozostawić do wyschnięcia na 12-24 godziny (jak pisałam wyżej – to dzięki temu wzór nie będzie się odkształcał podczas pieczenia).
By Springerle pozostały idealnie białe, należy piec je na dole piekarnika w dosyć niskiej temperaturze (ok. 140 – 150 stopni) przez ok. 15-18 minut, w zależności od grubości i wielkości ciasteczek, przy lekko uchylonych drzwiczkach piekarnika (wkładamy np. drewnianą łyżkę). Niestety nie należy podczas pieczenia oddalać się nadmiernie od piekarnika, ciasteczka bowiem dosyć szybko zmieniają kolor, co niestety widać na poniższym zdjęciu ;)
‚
‚
Upieczone ciasteczka studzimy na kratce, a następnie przechowujemy w hermetycznej puszce; jeśli chcemy, by były miękkie, możemy – tak jak w przypadku pierniczków – włożyć do puszki ćwiartki jabłka (wymieniając je co jakiś czas). A później delektować się anyżowym aromatem w towarzystwie popłudniowej herbaty lub kawy :)
A tym, którzy nie mają odpowiednich foremek (lub cierpliwości do ich używania ;)) polecam wersję zdecydowanie prostszą i szybszą, która co roku gości na moim stole, czyli anyżkowe ‘kogucie grzebyki’ (Chräbeli), o których wspominałam tutaj – klik.
(a dzisiejszy przepis dodaję również do tegorocznego pierniczkowego szaleństwa u Majany ;))
Jeśli zawitacie kiedyś do Alzacji, odwiedźcie koniecznie muzeum Sprigerle w La Petite Pierre – klik .
A dla francuskojęzycznych czytelników bloga – tekst po francusku, który pomógł mi w usystematyzowaniu informacji tutaj – klik .
Foremki zaś można zakupić np. tutaj – klik lub tutaj – klik.
‚
Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam miłego weekendu!
A w niedziele zapraszam na kilka dodatkowych pomysłów na szybkie, kulinarne podarki :)
‚
Foremki piękne, ale anyżu nie trawię. Fenkuł nie dla mnie. Wyczuję najmniejszy dodatek. Co robić? :(
Zrobic bez anyzu z taka przyprawa, jaka trawisz ;) Kardamon? Cynamon? lub tylko oarta skorka z cytryny i / lub pomaranczy.
Beo, rzeczywiście nie lubię anyżu, ale to tylko żartobliwy komentarz. Ciasteczka piękne tylko coraz mniej słodyczy produkuję, brak odbiorców niestety :( Ale zawsze z wielką przyjemnością oglądam takie cudeńka.
Serdecznie pozdrawiam.
Wilmo, ja tylko na Swieta wypiekam tego typu ciasteczka, gdyz tradycyjnie obdarowuje sie tu nimi bliskich (czy nawet sasiadow ;)), ale faktem jest, iz coraz mniej u nas łakoci w porownaniu z poprzednimi latami… Ja na dodatek slodkosci jadam teraz dwa-trzy razy w miesiacu, wiec… ;)
To bardzo miły zwyczaj z obdarowywaniem własnoręcznie zrobionymi podarkami. To prezenty pełne ciepła i wymagające sporo wysiłku i zaangażowania od darczyńcy. Coraz rzadziej się to spotyka :(
Ciasteczka cudowne! Zazdroszczę foremek :) Pozdrawiam
Kamilo, dziekuje! I pozdrawiam serdecznie :)
foremki z twojej, wnioskuję, kolekcji? Piękne są. Rok temu, na niemieckim ebayu, sprzedawana była foremka na speculatiusy. Duża, misterna, bodajże z XVII wieku.
Maya, tak, z mojej kolekcji. Oczywiscie nie sa to oryginaly z XVI w., a kopie li i jedynie.
Jestem zachwycona kunsztem foremek, ja nie potrafie zazdrościć ale posiadać takie cudeńka,
oj! byłabym dumna. Serdecznie pozdrawiam.
Donia, tylko ich cena niestety nie pozwala na szybkie powiekszanie kolekcji ;)
O rany julek jakie foremki!!!!
I ten wałek!!!!! Chciałabym taki :) Zdradzisz Beatko skąd go masz? :)
Ewelino, tak jak pisze pod zdjeciem – walka jeszcze nie posiadam ;) a adres strony jest obok zdjecia, w tekscie (‚zrodlo’).
Wpisz Wałek drewniany do ciastek SPRINGERLE – 15.5 cm może nie orginal ale podobne
Przepiękne ciasteczka! Czy te foremki będą się też nadawały do speculoos?
Tak Malgosiu, beda; na poczatku tekstu podaje linka do wpisu o speculoos gdzie na zdjeciach pokazuje uzycie m.in. tych wlasnie foremek.
Ale piękne foremki! I wałek świetny! Ciasteczka wygladaja uroczo:-) ale dla mnie również bez anyżu poproszę;-) udanego weekendu, pozdrawiam.
Melko, dla mnie anyz w ciasteczkach ma o wiele bardziej ‚zjadliwy’ smak niz w innych anyzowach preparacjach, ale oczywiscie rozumiem, ze nie wszystkim musi smakowac ;)
Pozdrawiam!
Bea, ja prawdopodobnie mam na niego alergię:-( ostatnio kupiłam pyszną, zimową herbatę o pięknym aromacie. Zaparzyłam sobie i strasznie źle się czułam później. Głównym składnikiem był właśnie anyż. Żałuję bo miałam zamiar go użyć w tym roku do zimowych wypieków ale nic z tego:-( Pozdrawiam ciepło:-)
Melko, wspolczuje zatem :( Alergia na anyz czy anetol faktycznie sie zdarza, wiec moze i u Ciebie byla to reakcja alergiczna? Lepiej w takim razie go unikac…
Pozdrawiam :)
Te foremki są cudowne! Jakbym już jakąs z nich miała, to pewnie byłaby u mnie ozdobą, a nie „sprzętem” kuchennym ;)
Ciastka wyglądają przepięknie, a tyle przy nich pracy, że wręcz szkoda je jeść. No, chyba, że robi się to z odpowiednim namaszczeniem ;)
pozdrawiam :)
Wiewiorko, niektore faktycznie wygladaja jak male dziela sztuki :)
A co do pracy, to nie zaprzeczam iz nie bylabym w stanie wypiekac zbyt wielkiej ilosci tego typu ciasteczek ;) Ale raz w roku te kilkanascie egzemplarzy da sie zrobic ;))
Pozdrawiam!
Przecudnej urody masz foremki Beatko :) Takie ciastka to raj nie tylko dla podniebienia ale tez dla oczu :)) Ja chcialam w tym roku kupic takie drewniane ale mi sie nie udalo. Kiedy ich nie potrzebowalam byly na jarmarku swiatecznym a pozniej budka z foremkami zniknela :( I musialam kombonowac inaczej. Moze w przyszlym roku mi sie uda :)
Pozdrowienia.
Majko, ja tez raz wlasnie spotkalam takowe na jednym z kiermaszy, ale od tego czasu niestety nie trafilam juz na tego sprzedawce :/
Bea, teraz będę od nowa marzyc o wałkach foremkach drewnianych , to wszystko przez ciebie , normalnie przez ciebie , bo takie piękne ciasteczka pokazujesz i wiesz ,że ja anyżowe smaki lubię Bea , teraz będę od nowa marzyć , przez Ciebie *
Margot, niestety doskonale Cie rozumiem ;) Plusem jest to, ze podaje linki do sklepow ;)) moze nawet na Allegro mozna takowe znalezc?
Bea, urocze to wszystko, a czytając Twoje teksty związane z historią przenoszę się w tamten odległy świat… Wiesz, że ostatnio odwiedziłam Muzeum Piernika i tam w bardzo podobnych formach odciskaliśmy, a później wypiekaliśmy pierniki?
Ewelajno – wiem wiem! W sumie i tradycja, i same foremki maja te sama geneze, pozniej tylko nieznacznie ewoluowaly one w nieco odmiennych kierunkach. A muzeum piernika w Toruniu jak mniemam?
Przepięknie, to są prawdziwe dzieła sztuki. Cudowne !
Montka, dziekuje :)
Ach Beo, jakie piękne masz foremki! A te ciasteczka to dzieła sztuki, są piękne po prostu.
Jasne,że dodaj do Festiwalu, kochana!
Ściskam ciepło:*
Ps.Ja mam jedna tylko foremkę, a kocham ją:)
Majano, dziekuje zatem! Nie bylam pewna, jako iz to nie do konca sa pierniki… :)
Pozdrawiam serdecznie!
PS. Musze zerknac u Ciebie czy jest ta foremka na zdjeciach :)
Cześć Beatko:*
Jej ale piękne ciasteczka a te formy drewniane jej jak ja Ci ich zazdoszczę ;) Marzą mi sie takie :)
Piekę dzisiaj ciasteczka Milanais z makiem wg. Twoje przepisu :)
serdecznie pozdrawiam :)
Ewelosa – mam nadzieje, ze Ci posmakuja!
Pozdrawiam serdecznie :)
Nie wiem czy anyżkowe ciasteczka by mi posmakowały…ale wyglądają prześlicznie i finezyjnie! Misterna robota te foremki! Pozdrawiam:)
Violisko – dokladnie tak, misterna i czasochlonna praca…
Pozdrawiam!
Beo, przepiekne! podziwiam Twoją cierpliwość, ja bym chyba osiwiała na samą myśl o tych ciasteczkach :)) już widzę jak odciskam wzór i większość ciasta zostaje w foremce, brrr ;)
I dlatego wlasnie tak rzadko je robie, by siwych wlosow nie przybylo mi zbyt wiele ;)) Choc w sumie z czasem nabiera sie troche wiecej wprawy, tyle tylko, ze nadmiarem cierpliwosci niestety nie grzesze ;)
Pozdrawiam!
Za anyżem nie przepadam, ale foremki cudowne! Melduję o wykonaniu ciastek z pekanami i żurawina i chyba 200 pierników. Howgh! ;-)
Kasiu, 200 piernikow + ciasteczka?! Niesamowita jestes! :)
Ale misterne wzorki wychodzą z tych foremeczek – ciasteczko małe dzieło sztuki, choć wałkiem zdecydowanie łatwiej :), ja jednak nie posiadam takich piękności, więc nie pokuszę się na zrobienie…choć zapach anyżu lubie bardzo :)
Jo – wlasnie zastanawiam sie, czy bedzie mi latwiej, jako iz nie zawsze jest latwo foremki od ciasta odklejac, wiec nie wiem, czy uda mi sie nie ‚naciagac’ reszty ciasta kontynuujac wykrawanie walkiem? Musze to przemyslec… ;)
A skoro lubisz anyz, to ciasteczka mozesz wykroic innymi foremkami (lub przygotowac je z rulonikow ciasta), tez beda dobre :)
Pozdrawiam!
Raczej już nie przed świętami :), ale może jak nabędę takie piękne foremki to się skuszę :)
Za to w ostatniej chwili rewanżuję się przepisem na rumasznice :)
Pozdrawiam i Radosnych Świąt ;)
Fantastyczne pierniki dla…. krótkowidzów :o), bo tylko Ci dostrzegą misterne detale. Pierniczki prezentują się po królewsku. Pełna zazdrości – Ala
Alu, mam nadzieje, ze wszyscy inni tez je jednak dostrzega ;)
Pozdrawiam!
O rany Bea- jakież piękne te foremki…aż mi normalnie szczęka opadła….
Pierniczyłąm w zeszłym roku i tegorocznie dzisiaj piekę…od rana:-))
KOńczę lukrować, post niebawem:-)
Buźka!!!
oczywiście leżakujące ciasto w tym roku również…
Sabik, bede zatem czekac na Toj wpis :)
Usciski!
takich ciasteczek nie pozwoliłabym nikomu zjeść, leżały by na ozdobę do końca świat :)
Magdo, ja tez faktycznie mam opory przed ich ‚wyjadaniem’ ;)
piękne foremki! Takie ładne ciastko to i anyżowe bym zjadła – chociaż nie jestem fanką anyżu;]
Ksiezniczko, ja tez fanka anyzu nigdy nie bylam, ale w tych ciasteczkach jego dodatek wyjatkowo mi nie przezskadza :)
Ces moules à biscuits sont incroyables ! J’aime beaucoup celui qui en fait 3 d’un coup. Les as-tu trouvés en Suisse ?
Véro, je les ai achetés ici – http://houseonthehill.net/ mais il y en a aussi ici – http://www.springerle.com/shop/shop.html (il y a 2 ou 3 ans il y en avait aussi à Créativa, mais plus depuis malheureusement :( ).
Bon dimanche!
Ja się zastanawiam ile Ty Beo w sumie tych ciasteczek zrobiłaś? W każdym razie gratuluję cierpliwości. Ja tylko 3 typy i mam dość. Gwiazdki, które właśnie czekają na wrzucenie do piekarnika i rozważam ich poźniejsze niemalowanie lukrem, chociaż to pewnie zbrodnia przeciw Świętom. O foremkach drewnianych marzyłam długo, ale jak dzisiaj poddałam się przy wycinaniniu ciastek standardowymi foremkami, więc póki nie nabiorę większej cierpliwości to sobie odpuszczę ;)
Wiosanno – mialo byc ich 7-8, ale mozliwe, ze bedzie tylko 5-6… Te rozne maslane ciasteczka nie sa skomplikowane, czesto ciasto przygotowuje dzien wczesniej (dwa rodzaje) i na drugi dzien wycinam i pieke. Jedynie wszystkie te ‚wzorzyste’ ;) wymagaja wiecej czasu i cierpliwosci (dlatego robie ich zdecydowanie mniej ;)).
Ja rowniez nie ozdabiam pierniczkow, niewiele jest bowiem potem chetnych na ich konsumpcje, dlatego beda ‚golaski’, gdyz to one maja najwiejsze wziecie ;)
Milego piernikowania zatem i trzymam kciuki za Twoje poklady cierpliwosci! :)
Wow Beo u Ciebie jak zwykle bardzo inspirująco i ciekawie, bardzo lubię tu zaglądać :)
Niestety nie mogę upiec takich ciasteczek, bo foremek nie mam ale pierniki i inne rodzaje już gotowe :)
Teraz pora na dekorowanie, bo do obdarowania dużo osób mam.
Tak jak piszesz – w dzisiejszych czasach dziecko, które znalazłoby pod choinką „tylko” ciasteczka i pomarańcze chyba by się rozpłakało! Ale przecież jeszcze w PRL-u w Polsce jedna kwaśna pomarańcza dawała wiele więcej radości niż dzisiaj drogie upominki!
Pozdrowienia ciepłe!
Karolino, dziekuje serdecznie! :)
Ciasteczka w razie czego mozesz przygotowac wykrawajac inne ksztalty np. metalowymi foremkami, lub przygotowujac ciasteczka tak jak te wspomniane Chrabeli na koncu wpisu (jest tez link do zdjecia).
Ja w tym roku ciasteczek chyba nie udekoruje, gdyz czasu jak na lekarstwo, a poza tym wszyscy i tak wola te ‚golasy’ ;)
I podpisuje sie pod wspomnieniami z PRLu – pomarancze smakowaly mi wtedy wyjatkowo! :)
Pozdrawiam serdecznie!
Piekne te foremki. Bardzo lubie takie misterne drobiazgi
Codojedzenia – i ja uwielbiam tego typu ‚przydasie’ :)
Pozdrawiam!
PS. Gosiu – mam problem z Twoim mailem, ‚wraca’; czy mozesz sprawdzic prosze, czy adres jest dobrze wpisany?
Beatko!
Uwielbiam takie posty! właśnie z pokazaniem różnych takich foremek itp, które nawiązują do tradycji różnych krajów – fajnie, że o tym piszesz :) i zastanawiam się jak te ciasteczka smakują – cóż będę musiała kiedyś spróbować zrobić ciasteczka z anyżem ;) i podoba mi się zwyczaj obdarowywania ciasteczkami! :)
Poza tym melduję iż wczoraj odebrałam przesyłkę! :D
Dziękuję z całego serducha!!! :) Śnieżynka jest wypasiona – duża! :))) i takiej na pewno nie mam w swej małej kolekcji – fajnie, że jest ażurkowa ^.^ i na pewno ją wykorzystam :) Dziękują również za choinkę i choco :*
P.S. Widzę tkaninki w natarciu :> cieszę się :)
Buziaki wielkie!!! :)
Dagmaro, juz??? Ciesze sie bardzo! Balam sie, ze nie dotrze przed Swietami :)) Dopisze jeszcze maila dzis wieczorem ;)
A tkaniny zdecydowanie beda tu czesciej goscic! Sa idealne i raz jeszcze serdecznie Ci za nie dziekuje :)
Dobrze jest wiedziec, iz tego typu posty sie podobaja; lubie od czasu do czasu nawiazac do tradycji i pokazac cos ‚innego’, majac nadzieje, ze jednak interesuje to szersze rzesze czytelnikow ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Beo, piękny opis tradycji stosowania foremek. Masz rację, też nie wyobrażam sobie reakcji dzieci, kiedy znalazłyby pod choinką same słodycze i owoce;-) Wałek prześliczny, życzę Ci abyś kiedyś mogła być jego posiadaczką. Mieć w domu takie perełki jak Twoje foremki to chyba marzenie każdej pani domu. Pozdrawiam cieplutko, Marzena.
Marzeno, ja pamietam jeszcze Swieta, gdy ‚siatka’ pomaranczy czy mandarynek byla czyms niesamowitym ;) ale dzis jednak prezenty wygladaja zdecydowanie inaczej :)
A co do foremek, to znam wiele osob ktore absolutnie o takowych nie marza, ja za to zdecydowanie wole cos takiego niz np. kosmetyki. Ale to dobrze, ze kazdy moze dzis znalezc cos odpowiedniego dla siebie, prawda? :)
Pozdrawiam!
Jestem ogromną fanką tychże ciasteczek, zarówno w wydaniu z anyżem, jak i cynamonem, więc czekałam, kiedy pojawią się u Ciebie. Pięknie Ci wyszły, a foremki masz przeurocze. Od pewnego czasu posiadam niemieckiego teścia, który posiada takie foremki, więc jako ten sęp czekam, co też wyjdzie z takich drewienek na nasze święta. :)
A takiego wałka nigdy w życiu nie widziałam, wow! Fantastyczny, chociaż pewnie ręka by mi lekko drżała podczas używania, bo wygląda jak małe i piękne dzieło sztuki.
Leno, wspaniale zatem, ze bedziesz mogla wykorzystac foremki tescia! Moi niestety takowych nie posiadaja ;)
Walek podoba mi sie niezmiernie, ale jako iz uzywam tych foremek faktycznie tylko raz w roku, to wciaz zastanawiam sie, czy taki wydatek jest dobrym pomyslem… Daje sobie jeszcze rok na podjecie decyzji ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Chciałam zamówić springerle Rolling Pin i double sided Pie Topper Autum i niestety mi nie wyszło, wysłąłąm do customer service mój email z zapytaniem w jaki sposób mogę zakupić te dwie rzeczy zobaczymy, chcę podarować mojej wnuczce, która jest mistrzynia wypieków, zobacz jej tort teczowy dla młodszej siostry upieczony ( u mnie na stronie), pozdrawiam
Jadwiga
Jadwigo, tort faktycznie wnuczka przygotowala niesamowity! Rosnie Wam prawdziwy szef kuchni! :)
Pozdrawiam serdecznie!
Beatko,
prawdziwe dzieła sztuki!
Szkoda jeść,naprawdę.
Foremki masz przecudnej urody.
Ja znalazłam wreszcie takie miejsce w Polsce,gdzie sprzedają i takie wałki i foremki.
Ale rzeczywiście są kosztowne i należy traktować je ze szczególnym namaszczeniem.
Pozdrowienia!
Amber nie bądź taka, napisz gdzie mozna kupić takie foremki, potrzebuję na prezent dla wnuczki, sprawa pilna! pozdrawiam mój adres
blog@okiemjadwigi.pl
pozdrawiam i z góry dziękuję
j
A gdzie jest to miejsce w Polsce, w którym można kupić takie foremki?
Dziewczyny,
nie jestem ,taka’.
Proszę bardzo: http://skladrzeczy.pl/pol_m_Foremki-do-ciastek_Formy-drewniane-354.html
Dziękuję :-)
Amber nie jestes taka potwierdzam, zamówione już za 238 zł, ale radość!
j
Cieszę się,że mogłam pomóc.
Pozdrowienia!
Przecudowne! Szczególnie te na pierwszym zdjęciu z rancikami, wspaniałe po prostu :)
Amber, dziekuje za linka! Rowniez w imieniu Jadwigi i – z pewnoscia – innych czytelniczek :))
Jadwigo, wspaniale, ze juz zlozylas zamowienie! Mam nadzieje, ze wnuczka bedzie zadowolona!
Kasiu – dziekuje serdecznie :)
Bea masz wspaniałe te foremki.
Dziekuje Irenko! :)
Cudne foremki:)
Upiekłam te ciasteczka, o ile w smaku są niepowtarzalne, to kolor daleki od białego wyszedł :( Jeśli wiesz gdzie tkwi sekret idealnie białego ciasta to proszę zdradź.
Aga, no moje tez idealnie biale nie sa, raczej kremowe… Mysle, ze najbardziej zalezy to od temperatury pieczenia, moze warto nieco ja obnizyc wydluzajac przy tym czas pieczenia ciasteczek (a nawet mozesz je przykryc, by nie rumienily sie zbytnio).
Ciesze sie, ze mimo wszystko smakuja :)
Pozdrawiam!