Dhal i ‚strączkowa’ kolacja

dahl_lentilles1
Nareszcie krajobraz za oknem jest trochę bardziej zimowy, choć to nadal nie to, na co czekam… Wiem wiem, nie jest to zbyt logiczne, że ktoś, kto za zimą i zimnem nie przepada, narzeka na deficyt śniegu ;) Faktem jest jednak, że lubię gdy lato jest latem, a zimą – biały puch :) Rekompensujemy więc sobie te zimowe braki w weekendy, jadąc gdzieś dalej (a przede wszystkim ‘wyżej’ ;)) na długie spacery w ośnieżonych górach lub w lesie. A po tego typu wędrówkach świetnie rozgrzewa np. kolacja w indyjskim stylu, z dużą ilością aromatycznych przypraw, imbiru i czosnku. I oczywiście z jak największą ilością świeżej kolendry :)

W kuchni indyjskiej ważne miejsce zajmują warzywa strączkowe oraz zboża, które łączy się podczas każdego posiłku, by dostarczyć organizmowi wszelkich potrzebnych substancji odżywczych (idealnie skomponowany posiłek, to porcja zbóż, porcja warzyw strączkowych + porcja warzyw). Dlatego właśnie dania z soczewicy (jak np. dzisiejszy dhal) często podaje się w towarzystwie ryżu basmati czy np. chlebków typu naan, dzięki czemu posiłek zawiera wszystkie potrzebne nam aminokwasy.

lentilles

po lewej – urid / urad dal (czarna fasola Vigna mungo, łuskana i oczyszczona); po prawej -
żółta łuskana fasolka mung; u góry – czerwona soczewica


Jak wspominałam w jednym z wcześniejszych wpisów na temat warzyw strączkowych – klik, są one niezwykle bogate w białko, co jest szczególnie ważne dla osób, które spożywają niewielkie ilości mięsa (szczególnie czerwona soczewica czy żółta łuskana fasolka mung, które zawierają aż 25 g białka w 100 g). Warto więc zaprzyjaźnić się z warzywami strączkowymi, tym bardziej iż są one również cennym źródłem węglowodanów, błonnika, żelaza, fosforu, miedzi, cynku, jodu oraz witamin z grupy B.

Dhal jest jednym z podstawowych dań kuchni indyjskiej / ajurwedy. Bardzo często przygotowuję się go ze wspomnianej już z żółtej łuskanej fasoli mung (‘mung dal’) czy z czerwonej soczewicy (‘masoor dal’). Ziarna gotuje się w wodzie z dodatkiem cebuli, czosnku, imbiru i kilku przypraw (często również dodajemy np. pomidor), a na koniec do potrawy dodaje się przygotowywany osobno vaghar / vagar, czyli przyprawy zrumienione w rozgrzanym tłuszczu, co wspomaga trawienie oraz równoważy ewentualne ‘braki’ lub dysproporcje danej potrawy. Mój dhal może nie zawsze jest mocno ortodoksyjny, przygotowuję go bowiem z przyprawami, na które mam akurat ochotę (czasami np. również z nasionami gorczycy czy kozieradki / fenugryki lub z liśćmi curry) i których ilość dopasowuję do pozostałych składników dania; raz więc będzie tu więcej kuminu i kolendry, a innym razem – mojej ulubionej mieszanku curry (od przyjaciółki, prosto z Indii :)).
Dzisiejszy dhal przygotowałam dla Was według receptury Anjum Anand, z przepisu na jej łatwy ‘codzienny’ dhal (pominęłam jedynie papryczki chilli). Był idealnym akompaniamentem do wspomnianego w poprzednim wpisie aloo gobi, a podany został z ryżem basmati i chlebkami naan, do wyboru :)

dahl_lentilles2

Łatwy ‘codzienny’ dhal

(wg Anjum Anand – ‚Indian Vegetarian Feast’)

125 g żółtej łuskanej fasoli mung (‘mung dal’)
75 g czerwonej soczewicy (‘masoor dal’)
½ cebuli
ok. 10 g świeżego imbiru (waga po obraniu)
2 ząbki czosnku
2-4 zielone papryczki chilli (ja pomijam)
2 małe pomidory (poza sezonem – ok. 100 ml pomidorowej passaty)
½ łyżeczki kurkumy
sól, do smaku
1 ½ – 2 łyżki klarowanego masła / oliwy / oleju
2 łyżeczki nasion kuminu
duża szczypta asfetydy
½ łyżeczki mieszanki garam masala
¾ łyżeczki mielonej kolendry
(opcjonalnie – odrobina soku z cytryny)
garść świeżej, posiekanej kolendry

Cebulę obrać i posiekać, czosnek zmiażdżyć, obrać i posiekać, imbir drobno posiekać lub zetrzeć na tarce. Papryczki pozostawić całe, lecz lekko ponakłuwać je nożem, pomidory pokroić w średniej wielkości kostkę.
Soczewicę i łuskaną fasolkę wypłukać w zimnej wodzie (płuczemy tak długo, aż woda będzie czysta), umieścić w rondlu i zalać zimną wodą (mniej więcej 5 cm nad ziarnami, minimum 700 ml wody). Zagotować i zdjąć pierwsze szumowiny z powierzchni wody. Po chwili dodać cebulę, czosnek, imbir, papryczki, pomidory i kurkumę i posolić do smaku. Zmniejszyć ogień i gotować (z lekko uchyloną pokrywką), aż soczewica i fasola dobrze się rozgotują, min. 30 do 40 minut (możemy ewentualnie dodać nieco więcej wody, jeśli konsystencja jest zbyt sucha).
Na małej patelni rozgrzać tłuszcz, dodać nasiona kuminu i asfetydę; gdy nasiona kuminu zaczną brązowieć – dodać garam masala i mieloną kolendrę, zamieszać i zdjąć z ognia. Następnie przełożyć preparację (vaghar) do soczewicy i dobrze wymieszać. Przed podaniem dodać posiekaną kolendrę.

dahl_lentilles3

Uwagi :

- tak jak pisałam wyżej – to tylko jedna z wariacji na temat tego typu soczewicowych / fasolowych dań typu ‘dhal’;  ja bardzo często przygotowuję go na bazie tylko czerwonej soczewicy, dodając po ok. ¼ – ½ łyżeczki mielonego kuminu, kolendry i kurkumy (czasami dodaję również liście curry i nasiona gorczycy zamiast nasion kuminu, przygotowując vaghar)

- dhal z dodatkiem żółtej łuskanej fasoli mung ma nieco delikatniejszy, ciekawszy smak, choć można oczywiście jej dodatek pominąć, używając tylko czerwonej soczewicy (łuskaną fasolę mung można kupić w sklepach indyjskich oraz ze zdrową żywnością, np. tutaj – klik)

Pozdrawiam serdecznie!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

35 odpowiedzi nt. „Dhal i ‚strączkowa’ kolacja

  1. Anonim

    Witaj, to zabawne , ale ja również mieszkam w Szwajcarii i kupuję dużo naczyń do zdjęć w Manorze :-) Tydzień temu opublikowałam na moim blogu zdjęcia dokładnie tych samych talerzy. Niedługo nasze zdjęcia będą wyglądać jak plagiaty:-) . Tak na marginesie to mają teraz wyprzedaż 50% :-) Dhal wygląda smakowicie, a Anjum Anand to moja ulubiona autorka książek z indyjskimi potrawami (posiadam w swojej biblioteczce 3 sztuki). Pozdrawiam z Bazylei.

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Talerze tym razem akurat nie z Manora, a z Globusa, ale chetnie zerkne czy i u nas jest wyprzedaz :)
      I chetnie zawitam na Twojego bloga, jesli oczywiscie podasz mi adres :)

      Pozdrawiam!

      Odpowiedz
        1. Bea Autor wpisu

          Jolu, dziekuje za linka! Faktycznie mamy blizniacze miseczki :))
          Probowalam przed chwila zostawic u Ciebie komentarz, ale nie chce mnie ‚googlowo’ zalogowac i wyskakuje wciaz jakis blad :/ Mam nadzieje, ze to tylko chwilowe…

          Pozdrawiam serdecznie!

          Odpowiedz
  2. Wiosanna

    Oh Beo, ja tu zawsze narzekam, że nie po drodze mi z Twoimi przepisami, a tak bym chciała, a wczoraj dhal sama gotowałam. Co prawda nie identyczne, ale list składników prawie taka sama :)

    Odpowiedz
  3. Majana

    Cudownie apetyczna potrawa, zachęca do skosztowania. Choć jej pewnie nie zrobię, ale wprosiłabym się na miseczkę, gdybym miała do CIebie bliżej ;-).
    Piękne zdjęcia.
    Uściski:*

    Odpowiedz
  4. Robert

    Bea,

    Swietny przepis, ale twierdzenie, ze Dhal jada sie w zbalansowanych posilkach w Indiach jest niepowazne.
    Jest to posilek ubogich, przymierajacych glodem ludzi i najczesniej na nim ich posilek sie konczy. Mysle, ze warto dodac fakty do przepisow kuchni indyjskiej, ktora sie kazdy ostatnio zachwyca. Nie ma wstydu w uwielbieniu dla potraw ludzi biednych, jako ze te polskie my tez wielbimy. A typowym przykladem przepisu biedakow, ktory zrobil swiatowa kariere jest pizza. Nie zapominajmy jednak o ich pochodzeniu calkowicie. Ludzie w indiach, ktorych stac na zbalansowany posilek rzadko Dhal jadaja.

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Robercie, chodzi mi o to, ze polaczenie w posilku bialka roslinnego ze zbozem daje lepsze efekty niz zjedzenie samego zboza czy samego warzywa straczkowego. Nie ma tu znaczenia czy chodzi o diete ludzi biednych czy bogatych, a jedynie o to, czy chcemy sie odzywiac rozsadnie czy nie. Wegetarianie w Indiach (i nie tylko w indiach…) dhal jadaja bardzo czesto, wszak przeciez z czegos bialko trzeba czerpac, prawda?
      Ludzie, ktorych ja znam, z cala pewnoscia nie zaliczaja sie do ‚przymierajacych glodem’, za to warzywa straczkowe goszcza na ich stole codziennie, kilka razy dziennie. Czy wg Ciebie osoby zasobne nie powinny ‚kalac sie’ rowniez np. jedzeniem ziemniakow czy dyni???
      A to, ze wiele dobrych i zdrowych dan pochodzi z tzw ‚kuchni biednych’ nie ma przeciez niczego uwlaczajacego – dla mnie wrecz przeciwnie. I skoro juz piszesz o kuchni wloskiej, to dla porowniania z dhalem i jego polaczeniem ze zbozami warto przytoczyc przyklad wloskiego / toskanskiego ‚pasta e ceci’, ktore rowniez jest takowym zdrowym polaczeniem strakow i zboz.

      Pozdrawiam

      Odpowiedz
  5. Lena

    To ostatnie zdjęcie jest fantastyczne, połączenie śnieżnobiałego ryżu z intensywnymi barwami potrawy daje niesamowity efekt. Pachnie aż u mnie :)

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Smak Poznana – gdybys ob prawie 20 lat musiala wymyslac wegetarianskie posilki (choc uczylam sie ich na poczatku gotowac z ksiazek) i do tego wciaz rozmawiala o tego typu daniach z ludzmi, ktorzy bardzo czesto je przygotowuja, to tez bys pozniej sama umiala intuicyjnie je zrobic :) To tak jak nasze mamy gotujace bigos, pomidorowa z tyzem czy golabki ;)

      Odpowiedz
  6. nobleva

    Bardzo lubię dhal – zawsze jednak robię według jednego przepisu – z liśćmi pandanowca (lub ekstraktem), mleczkiem kokosowym i tarką, powiedziałabym, że danie lekko uzależniające.

    Nie mogę się powstrzymać przed skomentowaniem wpisu Roberta … potrzeba matką wynalazków, gdyby nie bieda nie istniałaby większość najwspanialszych dań na świecie. Dobrobyt może zapewnić łatwy dostęp do trufli, homarów, sirloinów i drogich win – chociaż rycie w ziemi w poszukiwaniu grzybów i jedzenie skorupiaków pewnie też zrodzone z niedostatku jest.

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Noblevo, ja lisci pandanowca uzywam czesciej w kuchni tajskiej np., bede musiala sprobowac z dhalem. A mleczko kokosowe dodaje do wszystkiego, co moge, dlatego dhal pozostaje juz bez tego dodatku ;) Ale oczywiscie czytajac liste Twoich skladnikow wiem, ze nie moglo by mi nie smakowac :)

      I oczywiscie podpisuje sie pod wszystkim co napisalas w drugiej czesci komentarza; jakos nie moge sobie wyobrazic, co maja jesc zasobi wegetarianie, skoro nie powinni jesc tego co ‚biedota’. Chyba faktycznie tylko dobre wino, szampan i trufle ;)

      Pozdrawiam serdecznie!

      Odpowiedz
  7. Graz

    Bea, piękne zdjęcia, musiała to być naprawdę smakowita kolacja po śnieżnych wędrówkach, dodam, że kolacja URODZINOWA :) Bea, wszystkiego najlepszego, kochana, nie zmieniaj się, czaruj dalej :)

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Graz, dziekuje serdecznie za pamiec i zyczenia!!! Przyznam, ze troche dziwnie czulam sie z ta zmieniajaca sie na poczatku cyfra. ale jakos to ‚przezylam’ ;))
      Kolacja na zdjeciach skonsumowana byla w weekend, za to w urodziny byla restauracja (jedna z moich ulubionych tutaj). Bylo bardzo milo, plonaca swieczka z inicjatywy przesympatycznego kelnera i uscisk dloni szefa kuchni, ktorego bardzo lubie :) A potem reszta urodzinowych szalenstw (choc cd. jeszcze przede mna ;))

      Raz jeszcze dziekuje Ci Graz :* i milego weekendu zycze :)

      Odpowiedz
  8. Sissi

    Wszystkiego Najlepszego, Bea! (Trochę „podsłuchiwałam” komentarze ;-) ). To strączkowe danie wygląda przepysznie. Nigdy nie gotowałam kilku rodzajów soczewicy razem… Muszę sprawdzić co mam w szafkach.
    Właśnie czytałam komentarz Roberta… Poza faktem, że jest nieporozumienie dotyczące słowa „zbalansowany”, zastanawiam się czy w Indiach tylko biedni ludzie są wegeterianami? Albo weganami? Wydawało mi się, że to kwestie religijne, może kastowe… a nie finansowe (chociaż na pewno mięsożerni nie mogą sobie pozwolić na mięso jeśli są biedni), ale nigdy nie byłam w Indiach, nie mam indyjskich przyjaciół, więc nie będę się mądrzyć.
    Chciałam dodać, że, o ile pamiętam ze świetnej książki pt. l’Histoire des peurs alimentaires, trufle kiedyś były tańsze od ziemniaków i uważane za jedzenie dla biedoty ;-)
    PS Mam bardzo podobne naczynia kupione w sklepie japońskim…. Twoje są śliczne! Muszę wybrać się do Globusa!

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Sissi, dziekuje serdecznie! :*
      A co do poruszonych wyzej kwestii, to jest jeszcze ogolna kwestia zdrowia, dietetyki i dobrze skomponowanych posilkow (czyli wlasnie laczenie strakow ze zbozami), by w posilku znalazly sie wszystkie potrzebne aminokwasy, oczywiscie wtedy, gdy nie jada sie miesa.

      PS. Zerknij koniecznie do Globusa w takim razie! :)

      Odpowiedz
  9. Iza

    Beo, czy asfetyde mozna zastapic innymi przyprawami/przyprawa? Straszna mam ochote zrobic to danie!

    Pozdrawiam serdecznie i zycze milej niedzieli! :)

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Izo, asfetydy dodaje sie tutaj bardziej dla jej wlasciwosci trawiennych niz czysto smakowych, mozesz wiec bez problemu ja pominac lub (nadaje ona lekko cebulowo-czosnkowego posmaku).

      Pozdrawiam serdecznie!

      Odpowiedz
  10. misisi

    Właśnie skończyłam się zajadać tym cudem. :) Bardzo smaczne, sycące i ogrzewające. W sam raz na dzisiejszą szarą pogodę. Uwielbiam soczewicę, a mimo wszystko za rzadko ją jadam. Czas to zmienić! :)
    Dziękuję!

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>