Ryba w mleku kokosowym

ail_ciboule
Na przednówku coraz truniej o dobry czosnek (choć aktualnie ogólnie chyba coraz trudniej o dobry czosnek…). Większość główek, które napoczynam, są albo wysuszone i zżółknięte, albo też wręcz przeciwnie – w fazie wiosennego kiełkowania :) Każda taka kiełkująca główka trafia więc do szklanego naczynia z wodą (a jeśli długość jej żywota pozwoli, to również do ziemi ;)) i spełnia swoją kulinarną funkcję nieco inaczej niż było to pierwotnie zamierzone. Ale sami przyznacie, że szkoda by było pozbyć się tak pięknego, młodego czosnkowego szczypiorku! Ten na powyższym zdjęciu ma ok. 5-6 dni i wspaniały, delikatny czosnkowy smak, który świetnie komponuje się z wieloma daniami. Dziś był np. dodatkiem do ryby zapiekanej w mleku kokosowym, z curry i kolendrą.

mscNo właśnie, ryby… Pojawiają się u mnie 3-4 razy w roku. A może nawet rzadziej. Kupuję tylko te z certyfikatem MSC, który gwarantuje, iż ryby pochodzą ze zrównoważonych połowów i nie są zagrożone wyginięciem. Aktualne, intensywne rybołóstwo szkodzi ekosystemowi morskiemu i doprowadza nie tylko do drastycznie malejących zasobów ryb, ale i do wyginięcia niektórych gatunków. Warto więc po raz kolejny postawić nie na ilość, a na jakość i kupować ryby rzadziej, jednak z dbających o ekologię źródeł. Więcej o certyfikacie MSC możecie przeczytać bezpośrednio na stronie WWFklik, a tutajklik możecie sprawdzić, które gatunki są zagrożone wyginięciem i których nie należy kupować (na dole strony znajduje się również praktyczna wersja do druku : większa – na lodówkę i mniejsza – do portfela). W sklepach zaś szukajcie ryb oznaczonych niebieskim certyfikatem MSC (tutaj oznakowane są również ryby sprzedawane na wagę – znaczek MSC znajduje się wtedy na etykietce obok ceny).


(o certyfikacie MSC po raz pierwszy pisałam 4 lata temu, à propos tuńczyka i delfinów, chętnych zapraszam więc do przeczytania również tamtego wpisu – klik)

poisson_curry_coco01

Biała ryba z curry i mlekiem kokosowym

8 świeżych filetów rybnych (w oryginale gładzica)
ok. 1½ – 2 łyżeczki zielonej lub żółtej pasty curry
mały pęczek posiekanej natki kolendry
skórka i sok z 1 limonki
200 ml mleka kokosowego
sól i świeżo mielony pieprz, do smaku
1 ½ łyżki oliwy (może być np. cytrynowa)
dodatkowo :
posiekany szczypiorek do posypania
+ ewentualnie otarta skórka z cytryny / limonki do dekoracji

Piekarnik rozgrzać do 210°C.
Natłuścić formę ceramiczną lub żaroodporną (ok. 15×15 cm, w zależności od wielkości użytych filetów).
Każydy filet posmarować pastą curry, posypać posiekaną kolendrą, otartą skórką z limonki, pososolić i lekko doprawić pieprzem. Następnie zrolować filety i ułożyć je w naczyniu (na tyle ściśle, by się nie rozwinęły). Mleko kokosowe wymieszać z sokiem z limonki oraz posiekaną natką kolendry i zalać nim filety, a następnie skropić oliwą. Piec ok. 20 minut (w zależności od wielkości / grubości filetów).
Przed podaniem posypać posiekanym szczypiorkiem (u mnie młody szczypiorek czosnkowy) lub posiekaną kolendrą oraz otartą skórką z cytryny / limonki.
Podawać np. z cytrynowym ryżem basmati lub z sałatką z quinoi / komosy (ugotowaną quinoę wymieszałam z posiekaną kolendrą, otartą skórką + odrobiną soku z limonki).

poisson_curry_coco2

Uwagi :

- ryba w przepisie dodatkowo posypana jest (do pieczenia) pokrojoną w kostkę 1 czerwoną papryką oraz 1 małym posiekanym chilli, ja jednak zazwyczaj rezygnuję z chilli, a papryki używam tylko w sezonie; zamiast kolendry jest w oryginale dodatek koperku, mnie jednak do mleka kokosowego o wiele bardziej pasuje kolendra właśnie

- tym razem użyłam żółtej pasty curry, w oryginale jednak widnieje zielona

- jeśli macie ochotę własnoręcznie przygotować pastę curry, polecam wpis na blogu Ko ko ko – klik (u mnie z minimalną ilością chilli i bez pasty krewetkowej)

EDYCJA : zapomniałam dopisać, że przepis pochodzi z duńskiego czasopisma ‚Mad’ (lipiec 2009)


Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego tygodnia!

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Google Plus
  • Pinterest
  • Blogger
  • RSS
  • Email

47 odpowiedzi nt. „Ryba w mleku kokosowym

    1. Bea Autor wpisu

      Kaba, ja akurat kupuje ryby na wage; oznakowanie MSC jest wtedy na etykietce obok ceny, ktora jest za szyba chlodni / lady.
      Jesli lubisz mleko kokosowe, to ryba pewnie Ci posmakuje :)

      Pozdrawiam!

      Odpowiedz
        1. Bea Autor wpisu

          No jak napisana flamastrem, to sie nie dziwie, ze o znaczku nic nie ma ;) Mysle, ze za jakis czas moze stanie sie to bardziej popularne, szczegolnie jesli klienci zaczna o MSC dopytywac… Oby.

          Odpowiedz
  1. ewelajna

    A wiesz, że zapytam w moim sklepie… Kupuje tam śledzia, łososia, pstrąga i dorsza. NA halibuta wciąż próbuję się skusić…, ale jak widać to nie najlepszy pomysł…
    Mam ochotę na rybę w takim Twoim wydaniu:)

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Ewelino, u mnie najczesciej gosci losos wlasnie, czasami dorsz; i nieco rzadziej sola, choc to moja ulubiona ryba (najczesciej jadam ja w ulubionej restauracji, z sosem z dodatkiem szampana, mniam :)).

      Odpowiedz
  2. wisla

    Połączenie ryby z kokosem dla mnie bardzo egzotyczne. A może jednak Ci zaufam i spróbuje?
    Oznaczenia MSC widuję tylko na puszkach rybnych. Pakowanych ryb mrożonych nie kupuję. Zobacze przy okazji czy tam są te oznaczenia, ale nie sądzę.

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Wislo, nie kupuje ani mrozonych, ani pakowanych ryb; jak pisalam wyzej w odpowiedzi do Kaby – oznakowanie MSC swiezych ryb jest wydrukowane na etykietce obok ceny, ktora jest za szyba chlodni / lady.

      Odpowiedz
  3. Beti

    Ryba wygląda smakowicie :) Ja jestem jesli mozna tak powiedziec ryboszem – ostatnio mam wstręt do mięsa czy to czerwonego czy białego i tylko ryby toleruje. Niestety rzadko się spotykam z oznaczeniami w sklepie – jedynie tam gdzie kupuję ryby jest oznaczenie czy ryby hodowlane czy poławiane, a to juz jednak coś, bo hodowlanych unikam. Z poławianych też nie wszystkie jadam. Swego czasu często z mężem jedliśmy doradę a teraz widzę, że grozi jej wyginięcie … ech … dzieki Beo za wpis – przejrzeliśmy z mężem listę ponownie i żeby nie zapomnieć co kupować a co nie tym razem ją wydrukujemy i powiesimy na lodówce :)

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Witaj Beti! Ja od zawsze nie palalam miloscia ani do ryb, ani do miesa, choc mama niestety ‚wmuszala’ je we mnie za kazdym razem ;) Od kiedy mam meza, ktory nie je miesa, a od ryb stroni, problem rozwiazal sie sam i ciesze sie, ze sama moge decydowac o tym, co jem ;)
      Dobrze, ze jest choc to oznaczenie, czy ryby sa hodowlane czy z polowu, to juz cos; a z nieco innej beczki (a propos hodowli), po zobaczeniu kilka lat temu reportazu nt. hodowli pangi stwierdzilam, ze nigdy do ust jej nie wezme :/ I jesli hodowla, to tylko ekologiczna.
      Ciesze sie, ze link do listy sie przyda – warto miec go gdzies ‚pod reka’ ;)

      Pozdrawiam serdecznie!

      Odpowiedz
      1. Beti

        Też widziałam ten program i dlatego przestałam jeść ryby hodowlane, a po obejrzeniu filmu o kurzej fermie mam obrzydzenie do drobiu – choć tutaj dołożyła się też trochę moja mama, która zawsze co niedzielę gotowała kurczaka dokładnie w ten sam sposób i po prostu mi to zbrzydło. Ale film był gwoździem do trumny dla drobiu. A jak w zeszłym roku zaszłam w ciążę to mnie automatycznie od mięsa i od słodyczy odrzuciło – widać organizm sam wiedział co nie jest zdrowe :) Apetyt na słodycze wrócił po ciąży niestety, ale na mięso na szczęście nie. Mąż jest raczej mięsny, ale udaje mu się wytrzymać tak, że mięso jemy góra 1-2 razy w miesiącu, choć nie powiem trochę muszę się nagłówkować co ugotować bo akurat najwięcej przepisów znam dla mięsa a nie dla warzyw.

        Odpowiedz
        1. Bea Autor wpisu

          Beti, dlatego wciaz sobie powtarzam, ze gdybysmy mniej miesa i rym jadali, to moze i warunki hodowlane zwierzat by sie wtedy polepszyly… I dlatego mieso kupuje tylko ekologiczne, z malych gospodarstw / ferm, nigdy nie to hodowlano-marketowe.
          A co do kwestii miesno-mezowych ;) to u nas bylo odwrotnie, gdyz ‚w posagu’ mialam przepisy na schabowe i mielone, a tu maz wege :D Choc przyznaje, iz bardzo mnie to cieszy, ze nie musze sie uczyc przygotowywac miesnych dan ;) A na warzywa mam zawsze jakis pomysl (to moje ulubione posilki :)).
          Do slodyczy ciagnie mnie coraz mniej, choc jako nastolatka (wstyd sie przyznac…) bylam w stanie zjesc cala tabliczke czekolady :/ Teraz jadam slodkosci 2-3 razy w miesiacu i im mniej ich jem, tym mniej organizm sie ich domaga. A dobrze dobrana dieta bardzo w tym pomaga – organizm ma wszystko, czego potrzebuje i nie wola o puste kalorie ;)

          Odpowiedz
  4. Aisling

    Mam słoiczek czerwonej pasty curry-nada się, czy całkiem nie bardzo? ;)
    Dziękuję, że napisałaś o certyfikacie MSC.
    Nie mam innego wyjścia, niż wierzyć zapewnieniom producenta, choćby na puszce tuńczyka, że delfiny nie ucierpiały przy połowie. Ale zwracam na to uwagę. Podobnie, jak na listę zagrożonych gatunków.

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Aisling, oczywiscie ze sie nada, tyle tylko, ze dla mnie jest za ostra (ale wtedy mozna dodac jej mniej).
      A co do tunczyka, to ja chyba juz od 2 lat zadnego nie zakupilam / nie jadlam, wlasnie dlatego, ze nie wiem, czy moge byc na 100% pewna zapewnieniom ‚producentow’… :/

      Odpowiedz
  5. Lena

    Ta ryba wygląda tak wiosennie, tak świeżo, tak lekko, tak pachnąco, że trudno wzrok oderwać. A w dodatku budzi tęsknotę za prawdziwą wiosną. Tymczasem u mnie śnieg za oknem. Brrr…
    Spróbuję przyrządzić taką rybkę, tylko najpierw muszę kupić pastę curry. Jednak z góry wiem, że tak jak Tobie mnie nie wyjdzie.
    Pozdrowienia i miłego tygodnia, Bea <3 :)

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Leno, dziekuje serdecznie! Masz racje, dla mnie to danie tez pachnie juz wiosna, niestety za oknem aura nieco bardziej jesienna aktualnie…
      A ryba ‚wyjsc’ musi! To naprawde bardzo prosty przepis (wierz mi, inaczej bym go nie pokazywala ;)).

      Pozdrawiam serdecznie!

      Odpowiedz
  6. leloop

    nie wyobrażam sobie tygodnia bez ryby, jadamy dużo częściej niż mięso. na ogol są to to ryby hodowlane, cóż to już nie ten smak ale bardziej przystępne cenowo. staram się kupować ryby z naszej okolicy nie kupuje ryb ani skorupiaków z egzotycznych łowisk zresztą w ogóle mi nie smakują. nie mam nic przeciwko rybom mrożonym, te kupowane w dużych magazynach są poddawane ścisłej kontroli (chaine du froid) dużo bardziej respektowanej niż w małym rybnym sklepiku zwłaszcza oddalonym od morza czy jezior. ryby świeże kupuje najchętniej prosto z kutra.
    Twój przepis jest mi dobrze znany, bardzo lubimy rybę w mleku kokosowym :)

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Leloop, ja na ryby z kutra mam marne szanse sie zalapac ;) Choc oczywiscie na te z naszego jeziora jak najbardziej! Mamy nawet w rodzinie jednego ‚zrzeszonego’ wedkarza z wlasna łajbą ;)
      Co do ryb mrozonych, to niestety nie do wszystkich dan sie pozniej nadaja, wiec jesli moge, wybieram swieze filety. No ale kupujac je kilka razy w roku, to nie problem ;)

      Pozdrawiam!

      Odpowiedz
  7. Jo

    za rybą nie przepadam, ale to pewnie dlatego, że nie potrafię jej właściwie przyrządzić, a i nikt mi jej jakoś w idealnej wersji nie podał ;), natomiast Twoja kusi ;)

    Odpowiedz
    1. Bea

      Jo – dla mnie najlepszy jest np. kawalek lososia w sosie lekko slodko-kwasnym (np. sos sojowy + miod + sok z cytryny); albo wspomniana juz wyzej sola krotko smazona z sosem na bazie szampana (mniam :)), albo np. taka z mlekiem kokosowym (ten sos bardzo lubie w sezonie – http://www.beawkuchni.com/2008/10/aromatyczny-sos-nie-tylko-do-ryby.html); ryba pieczona w papilotach, z duza iloscia ziol i cytryny tez jest pyszna :) jako i cos à la ‚tatar’ z lososia ;)

      Odpowiedz
  8. jadwiga

    Ryby od jakiegoś czasu kupuję łososia i solę inne sa mrozone a ja z mrozonymi jestem na bakier, kiedyś na poczatku okazało sie, ze wprowadzono na rynek pangę, wszyscy się na nia rzucili, i okazało się, że łowiona była w rzece Mekong najbrudniejszej z rzek, wiec panga wypadła z jadłospisu, w Polsce w Warszawie takich cymesów jak MSC nie ma nie widziałam, a przecież zakupy robię w różnych miejscach najczęściej na targu ( bazar Szembeka rozbierają) postawią nowe pawilony zobaczymy jakie to będzie miało przełożenie na ceny, pozdrawiam, ja w ten sam sposób robie też mięso z udźca indyka, jest pyszne w curry mleku kokosowym z dodatkiem kolendry i pietruszki natki
    j

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Jadwigo, panga nie dosc, ze hodowana jest wlasnie w wodach Mekongu (mniam… :/ ), to na dodatek karmiona jest maczka zwierzeca, dlatego pewnie wg niektorych tak bardzo smakuje kurczakiem ;)
      Ciekawa jestem, jak bedzie wygladal nowy targ; obawiam sie, ze masz racje co do ewentualnego zwiazanego z tym wzrostu cen :(
      Ja w mleku kokosowym robilam udka kurczaka, ale indyk z pewnoscia smakuje jeszcze lepiej :)

      Pozdrawiam serdecznie!

      Odpowiedz
  9. An-na

    Chyba sobie taką rybę „wyprodukuję”, bo mi się poza składnikami podoba bardzo to rolowanie. A czosnek i u mnie kiełkuje, więc taki szczypiorek będzie w sam raz! Dzięki za inspirację, Beo :)

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Anno, mam nadzieje, ze Ci ta ‚produkcja’ przypadnie do gustu :) Milo mi niezmiernie, ze moge kogos takiego jak Ty zainspirowac :*

      Pozdrawiam serdecznie!

      Odpowiedz
  10. Aleksandra

    Hm, wyglada apetycznie. Co to jest ta gladzica, plie? My malo ryb jemy, mi nie bardzo smakuja, lososia nie che jesc moj maz bo twierdzi ze jest bardzo zanieczyszczony (?), a dla mnie czesto za tlusty (czasem kupuje mrozonego lososia bio, gotuje na parze i podaje z sola cytrynowa, bardzo prosto…). Po wakacjach wielkanocnych na pewno przetestuje Twoj przepis!
    Pozdrawiam,
    Aleksandra

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Tak Aleksandro, to ‚plie’, u nas czesciej zwana ‚carrelet’.
      Moj maz nie dosc, ze za rybami nie przepada, to nie przepada tez za ich pozniejszym zapachem w domu niestety ;) A czy Twoj nie lubi soli? Wg mnie jest bardzo delikatna…

      Udanych wakacji zycze! Ja teraz mam wolny tydzien, i jak zwykle tyyyle rzeczy do zrobienia! :))

      Pozdrawiam!

      Odpowiedz
  11. Sissi

    Tak często gotuje z mlekiem kokosowym i nigdy nie przyszło mi do głowy zrobić czegoś zapiekanego. To niesamowity pomysł i oczywiście ryba wygląda pysznie. Chociaż zdjęcie czosnku to prawdziwe dzielo sztuki.
    Co do czosnku, jestem naprawdę pod wrażeniem, bo mimo, że w podobny sposób (w doniczce z ziemią) „uprawiam” dymkę, nigdy by mi nie przyszło do głowy żeby tak postąpić z czosnkiem. Muszę koniecznie spróbowac. Jestem ciekawa czy smak będzie podobny do szczypiorku czosnkowego azjatyckiego, który co roku mam na balkonie.

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Sissi, ja sialam kiedys ten ‚czosnkowy szczypiorek’, ale wg mnie mial delikatniejszy smak niz ten moj aktualny ‚z glowki’ ;) ale moze zalezy to tez od odmiany… (ten jest czosnkiem ‚rasowym’, slow food :)).
      Ja wpadlam na ten pomysl jakis czas temu, gdy kazda z napoczynanych glowek miala juz spore kielki, a kilka dni wczesniej wsadzilam do doniczek takie kielkujace szalotki; z braku ziemi czosnek trafil do naczyn z woda i wyszlo mu to jak najbardziej na dobre :)
      Za komplementy na temat zdjecia bardzo dziekuje, nie zawsze jest mi bowiem latwo pokazac to co bym chciala, tak jak bym chciala….
      A rybe zapiekana w ten sposob oczywiscie jak najbardziej polecam!

      Usciski!

      Odpowiedz
  12. qd

    Ja o czosnku:) Od paru lat, wyedukowana przez plantatorów czosnku podczas jesiennych targów nie mam problemu. Nabywm warkocze czosnku jesienią i spokojnie wiszą u mnie w blokowej kuchni do nowych warkoczy. Owszem, zdarzają sie pojedyncze wyschnięte ząbki, ale generalnie trzyma się doskonale.
    Cała tajemnica tkwi w terminie sadzenia czosnku. Ten okazały lekko fioletowy, o dużych ząbkach i w sporych główkach to czosnek zimowy – sadzi sie go na zimę i zbiera już w czerwcu. Najpopularniejsza polska odmiana: Harnaś ( bardzo aromatyczny, w miarę ostry). Mniej efektowny, biały i drobniejszy czosnek wiosenny jest zbierany w sierpniu/wrześniu.Najlepsza polska odmiana: Latowicki wiosenny.
    No i ozimy na wiosne rwie sie do życia i puszcza kiełki, a jary spokojnie wisi do jesieni.

    Odpowiedz
    1. Bea Autor wpisu

      Qd, niestety u nas czosnek bialy jest z Chin, z Argentyny lub Egiptu :/ Ten ‚rozowy’ najczesciej z Francji lub Sycylii. Lokalnego jest niestety bardzo malo :( I masz racje – ten moj na zdjeciu jest wlasnie ze zbiorow majowo-czerwcowych.

      Odpowiedz
  13. Beata

    Chiński czosnek znajdziemy w każdym sklepie. Handel nim to dla importerów żyła złota. Jest o ponad połowę tańszy niż polski. Nic dziwnego, że stał się obok narkotyków, alkoholu czy papierosów towarem przemycanym przez wschodnie granice do Polski i dalej do całej Unii Europejskiej. Przemytnicy deklarują wwóz cebuli, która jest nielimitowana, a kontenerami wwożą czosnek, na który są cła i limity. Przemyt z reguły sie udaje, bo celnicy kontenery przeszukuja wyrywkowo.
    To fragment artykułu o przemycie czosnku z Chin , czosnek jest masowo przemycany z Chin do Szwecji ze Szwecji do Hiszpanii i tam dostaje nowe życie czyli etykietkę z napisem kraj pochodzenia Hiszpania lub pochodzenie UE.”Miła Pani”w sklepie poinformuje Was że czosnek mają hiszpański i broń Boże nie chiński , nie dajcie się nabierać na te cuda.

    Odpowiedz
  14. Ewelosa

    Witaj Beatko :*

    Zgadazm się z Tobą trudno teraz o dobry czosnek a nie wspomnę już o tym chińskim który zalewa nasz polski rynek. Ja w zeszłym roku odkryłam stoisko pewnej „mojej” już Pani która sprzedaje swoje plony – to właśnie u Niej kupowałam dynie . Ma swoje jabłka jakże one smakują no poezja, warzywa i czosnek – nasz polski pyszny ostry i pięknie pachnący.

    Twój pomysł na czosnkowy szczypiorek jest rewelacyjny :) wiesz posiałam sobie niedawno szczypiorek czosnkowy – nigdy takiego nie miałam i już ładnie kiełkuje :)

    A curry wygląda pysznie zjadłabym takie na rozgrzanie ;) bo pogoda zamiast wiosenna to u nas jest iście zimowa.

    serdecznie pozdrawiam i ślę buziaka :*

    Ewelina

    Odpowiedz
  15. evooshack

    Prosto, szybko i apetycznie… zdecydowanie zbyt rzadko jadam ryby, zazwyczaj brakuje mi pomysłu na ich przygotowanie. Z przyjemnością zanotuję Twój przepis i postaram się o nim nie zapomnieć :-) …

    Pozdrawiam!

    Odpowiedz

Odpowiedz na „Konwalie w kuchniAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>